List Poparcia Blogerów Niepoprawni dla prof. W. Kieżuna
Droga Administracjo, Drodzy Blogerzy
Poniżej jest list w obronie prof. Witolda Kiezuna, który powstał na Salonie 24(opublikowany także na Niepoprawni.pl.) z m.in mojej inicjatywy. Część osób tam się podpisała.
Może i Panstwo wyrazicie chęć wsparcia dla Profesora, który dziś jest atakowany za to przede wszystkim, ze ośmielił się bronił Powstania Warszawskiego.
Atak jest tym bardziej trudny do przyjęcia, gdy wyszedł ze strony dziennikarzy nominalnie prawicowych. Ale dziennikarzy, którzy roszczą sobie prawi do atakowania naszej historii.
W zamierzeniu miałem wysłać list do redakcji tygodnika w Sieci, aby tam przekazano go prof. W. Kieżunowi. Oczywiście nejlepiej by było, gdyby list podpisali wszyscy zainteresowani blogerzy. Może adminitracja zechce go potrzymać na Stronie Głównej i moze jakos rozesłać po sieci. Mozna by wówczas złączyc wszystkie nicki i wysłac wspólny list do redakcji ze strony róznych portali.
Pozdrawiam.
TJ.
List w obronie prof. Witolda Kiezuna.
My niżej podpisani blogerzy portalu Blogmedia24.pl z ubolewaniem przyjmujemy ostatni artykuł w Tygodniku Do Rzeczy, który odczytujemy jako bezpardonową napaść na Pana Profesora. Poddajemy w wątpliwość zarówno dobór materiałów, jak również intencje autorów artykułu.
Nie możemy nie zauważyć, iż atak ten wychodzi od medium, którego czołowi dziennikarze dokonują, od dłuższego czasu, prób wyrzucenia z pamięci ludzkiej heroicznego czynu zbrojnego Polaków, jakim było Powstanie Warszawskie. Niezależnie od różnicy poglądów, naturalnej w każdym środowisku opiniotwórczym, nie możemy się zgodzić na działania, które wyraźnie wpisują się w nurt tzw. pedagogiki wstydu.
Nie jest przypadkiem, w naszym odczuciu, fakt, iż Pan Profesor, który swoim postępowaniem w okresie Powstania Warszawskiego dał świadectwo bezinteresownego poświęcenia na rzecz Ojczyzny, dziś również staje się obiektem ataku ze strony części środowisk dziennikarskich.
Panie Profesorze, pragniemy podkreślić, iż nie tylko stanowi Pan dla nas wzór Polaka – Patrioty. Jest pan dla nas łącznikiem z Polską, do której z sentymentem powracamy, oglądając archiwalne zdjęcia II Rzeczpospolitej. Jednocześnie widzimy w Pana niezłomnej, żołnierskiej postawie ponadczasowe wartości, które stanowiły wielowiekową esencję polskości. Tak jak Polacy w II RP patrzyli z estymą na bojowników Powstania Styczniowego, tak i my dziś spoglądamy na bohaterów Powstania Warszawskiego
- Henry Clay - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
24 komentarzy
1. Henry Clay
inicjatywa powstała z odruchu serca, ale ja osobiście uważam, że nie ma potrzeby takiej akcji prowadzić, bo uwiarygadniamy i roznosimy zarazę, zgodnie z zamierzeniem autorów tego rozsadnika mającego siać niepewność.
Do tego te podpisy nickami - sorry, ale to nie jest zabawa, albo stac nas na podpisywanie się pod okresloną deklaracją imieniem i nazwiskiem, albo nie.
Prof. Kieżun i Jego pokolenie musieli zmieniać nazwiska, aby przeżyc. Ukrywanie sie pod nickami dzisiaj i określanie w tak podstawowej sprawie wydaje mi się ... hm.... nie wiem jak to nazwać.
Na Blogmedia24 sprawa jest jasna i klarowna, poza jednym (!!) medialnie naszczutym użytkownikiem nikt nie ma z tym żadnego problemu.
Prof. Kieżun ma naszą wdzięczność i szacunek.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. List podpisany , ale kto to jest
pan/pani T.J ?
gość z drogi
3. List jest potrzebny,chocby ze
List jest potrzebny,chocby ze względu na moralne wsparcie Profesora.
Nie zgadzam się również, iż nicki to dziecinada. Trudno oczekiwac, aby osoby - blogerzy zdradzały swoją tożsamosc. Zresztą kazdy mzoe podac swoje nazwisko i imię.Taka jest zreszta idea blogowania. I sadzę, ze prof. to z pewnoscią rozumie.
4. Thomas Jefferson alias
Thomas Jefferson alias Alexander Hamilton.
5. Każdy może robić, co mu sumienie nakazuje,
ja swoje zdanie jasno i klarownie wyłozyłam. Pod rozwagę komentarz bliski mojemu oglądowi sytuacji.
@Autor
Całą tą sprawę należy przyjmować na chłodno, z dystansem oraz korzystać z analogi podobnych przypadków.
Upublicznianie spraw lustracyjnych oraz informowanie o działalności
agenturalnej od dawna toczy się w warstwie medialnej i emocjonalnej a
nie merytorycznej.
Wyraźnie zaznacza się inny schemat oprawy medialnej dla TW ze środowisk laicko-lewicowych a inny dla części prawicowych.
W sprawie profesora Kieżunia - występują ciekawe nowe elementy:
- brak nagłośnie tematu ze strony mediów Michnika i Sakiewicza [dlaczego
nie podjęły się roli pudeł rezonansowych] oraz czasowe wycofanie mediów
lansujących profesora media Karnowskich
- przejęcia tematyki przez media niszowe internetowe [fora,blogi] i
skoncentrowanie się obrońców redaktorów na moralnej ocenie współpracy a
nie na formie publikacji.
- rozsypanie się koncepcji akcji medialne tygodnika Do Rzeczy, wywołany
opór zaskoczył tak redakcje jak i autorów - nie tego się spodziewali ze
strony środowisk do tej pory im przychylnych.
- pojawienia się merytorycznych analiz tekstu - w ramach dyskusji
obrońcy profesora blogerzy przedstawili spokojne i wyważone omówienia -
języka i stylistyki artykułu oraz nadinterpretacji faktów ze strony
autorów tekstu, druga strona nie była w stanie merytorycznie na tym samy
poziomie odpowiedzieć.
- trudno jest też identyfikowalny główny cel akcji oraz osoby które mają
być nią ugodzone bo nie jest nim profesor jak i mocodawcami akcji nie
jest redakcja tygodnika
Każda sprawa ujawnienia dokumentacji współpracy oraz jej skali ze
służbami specjalnymi PRL to oddzielny przypadek wymagający
indywidualnego podejścia.
Tak się złożyło że medialnie opracowano parę szablonów postępowania i wtłacza się w nie wszystkie przypadki.
Zdeformowanie jednego z szablonów medialnych na wskutek odoru odbiorców informacji jest dobrym prognostykiem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. na naszej stronie panuje dzisiaj żałoba,straciliśmy
naszego ukochanego Blogera i Wspaniałego Człowieka ,pana Michała,dlatego nie chciałabym podejmować dyskusji przerastającej moje osobiste odczucia...powiem tylko tyle żyłam w czasach PRLu i wiem,ze nikt w latach tzw trudnych z kraju bez specjalnego zezwolenia nie wyjeżdzał a na pewno nie robił kariery naukowej,wręcz przeciwnie...
natomiast Jedno nie ulega wątpliwości,że Pan Profesor walczył w Warszawie i o Warszawę...tam ,gdzie zginął mój dziadek,emerytowany oficer,dawny Legionista.
Każdy ,kto podważa sens Powstania jest dla mnie "nikim"ale co listu ,nie podpiszę,GO
mimo,ze moje nazwisko widnieje na każdej petycji czy Listach Obrony....wielu osób...
Pan Profesor doskonale to zrozumie...a za Warszawę ginęły Tysiące...i to jest Fakt niepodważalny ,dzięki nim dzisiaj my nie gawarim pa ruski
pozdrowienia od dawnego komentatora z Niepoprawnych...
oczywiścię moje osobiste stanowisko...i tylko mojje
gość z drogi
7. @Maryla
"Inicjatywa powstała z odruchu serca, ale ja osobiście uważam, że nie ma potrzeby takiej akcji prowadzić, bo uwiarygadniamy i roznosimy zarazę, zgodnie z zamierzeniem autorów tego rozsadnika mającego siać niepewność."
Jestem tego samego zdania.
I nie mam też zamiaru się załamywać, czy poddawać rozpaczy.
Chodzi o Polskę moich marzeń - Polskę ludzi dobrych i prawych i ja z tych marzeń nie zrezygnuję.
8. c.d do postu nr 6
problem nie polega na winie,czy" niewinie",lecz na nieprzyznaniu się ,to własnie pisaliśmy z @Lacelotem na Jego blogu
nas boli,ze Profesor wcześniej nam tego nie powiedział,przecież wybaczylibyśmy i zrozumieli...tylko tyle i aż tyle...
gość z drogi
9. @gości !!!!!!
co Ty mówisz .......... naszego Pana Michała nie w śród nas ..... odszedł ?
Nie wierzę ostatnio @ Pelargonia napisała tu na forum ,że był w szpitalu i , że coś z sercem.
Proszę o potwierdzenie , to mój Ziomal z Wildy dzielnicy miasta Poznań. Jagna
10. Droga @Jagno,od wczoraj płaczemy i również nie możemy uwierzyć..
żal serdeczny i ból...Pani Maryla podała nam tą straszną wiadomość..na podstawie informacji otrzymanej od Żony pana Michała...jeszcze nie tak dawno pocieszał mnie,gdy mąż kolejny raz wylądował w szpitalu,a dzisiaj JUZ GO NIE Ma ...Jagno straszny ból i strata...nawet nie wiemy jeszcze kiedy pogrzeb na razie czuwamy i modlimy się ..
serdeczne i smutne pozdrowienia...
gość z drogi
11. droga @Jagno zajrzyj naTarg Poznański, PeWuKa. Międzynarodowe
"Targ Poznański, PeWuKa. Międzynarodowe Targi Poznańskie,"
tam jeszcze tak niedawno rozmawialiście o Poznaniu...jeszcze tak nie dawno
gość z drogi
12. Szanowna Pani redaktor Anita
Szanowna Pani redaktor Anita Gargas!
Zwracam się z prośbą, aby umożliwiła Pani w swoim programie na antenie TV Republika szeroką wypowiedź Panu prof. Witoldowi Kieżunowi, wobec publikacji odbierającej dobre imię człowiekowi, który dla Polaków jest ikoną Polskiego Państwa Podziemnego, patriotyzmu i honoru i który na to miano w pełni zasługuje, na co wskazuje Jego wojenna i powojenna działalność na rzecz naszej Ojczyzny, łącznie z oceną jej stanu po 1989 roku.
Nie ukrywam, że publikacja w „Do Rzeczy” jest dla środowisk patriotycznych bardzo bolesna,a motywacja jej autorów niezrozumiała, bo wskazuje na wyrywkową lustrację i uderzanie w wybrane osoby.
Czemu miało służyć podważenie autorytetu bohatera Powstania Warszawskiego w dzisiejszej Polsce?
Uważam, że wobec takiego Człowieka jakim jest Prof. Witold Kieżun - ujawnianie SB-ckich „kwitów” powinno być poprzedzone wnikliwym sprawdzeniem wszelkich okoliczności ich powstania z uwzględnieniem specyfiki działania sowieckich służb w Polsce.
Proszę Panią redaktor,w imię elementarnej przyzwoitości, sprawiedliwości i zmysłu moralnego o zajęcie się tym tematem. I to w terminie ekspresowym wobec wieku i stanu zdrowia Pana Profesora. Co takiego zrobił Polsce Witold Kieżun, aby miał odchodzić od nas w takiej atmosferze…
TV Republika miała dla mojego środowiska nieocenioną wartość. Chciałabym, aby tak pozostało! Nie doprowadzajcie do cywilnej śmierci człowieka takiego formatu, jak Pan prof. Kieżun. To niegodziwe.
Dowódcy AK nie kolaborowali z sowietami i nie doprowadzili cynicznie do śmierci młodego pokolenia Warszawiaków. To straszna teoria!!! Tak więc Wyklęci nadal pozostają wyklętymi, tylko dlaczego ciosy padają z tej strony? Przecież nie w imię prawdy… Życie i działalność Pana profesora Witolda Kieżuna zasługują chyba na poważne i krytyczne opracowanie naukowe, nie zaś „potraktowanie Go” artykułem w gazecie.
Z wyrazami szacunku.
Małgorzata Sołtysiak, pełnomocnik Ruchu Społ. im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, potomek oficerów AK i NSZ
tekst Piotra Zaremby
http://wpolityce.pl/polityka/215681-lustracja-nie-miala-byc-zastepczym-n...
Na temat Pana Prof. Kieżuna i jego dokumentów
powinien wypowiedzieć się, po uprzedniej z nim rozmowie, ktoś o
nieposzlakowanej uczciwości, np. PAN SĘDZIA NIZIEŃSKI.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Sławomirowi Cenckiewiczowi przestałem ufać po tym, jak i w jaki
sposób wystawił cenzurkę antypolskiemu paszkwilowi "Obłęd '44" napisanego przez człowieka raczej nam obcego i wrogiego, bo Litwina, rzekomo z Kowna.
Jak Polacy są traktowani dziś na Litwie nie muszę chyba nikomu przypominać, prawda?
Czesław Miłosz też był jak i Piotr Zychowicz, Litwinem, tyle, że rzekomo żmudzkim, a faktycznie był po prostu Żydem, nienawidzącym nie tylko Polaków ale i Mojej Polski, którą najchętniej widział by pod rozbiorami lub jako którąś z kolei sowiecką republikę, w której Polacy byliby niewolnikami.
Należy prześwietlić życiorysy litewską rodzinę Piotra Zychowicza i wyjaśnić, co robili i z jakich powodów Litwini uciekli z Litwy w czasie okupacji w Warszawie.
Odpowiedź na tak postawione pytania mogą okazać się dla Litwina podszywającego się pod Polaka i pouczającego Nas Polaków bardzo interesująca jak i porażająca dla tego litewskiego paszkwilanta.
Obstawiał bym dwie opcje, że to Litwaki i drugą, że byli kolaborantami, albo i służyli w jakiejś dywizji z błyskawicami.
Być może stąd wypływa tak zaciekła krytyka Powstania Warszawskiego, bo chce w ten sposób usprawiedliwić mord na Warszawie i Warszawiakach w wykonaniu litewskich faszystów.
Różnie mogło i może to być, prawda?
Dlaczego w końcu Litwin nie wraca do Wolnej Litwy, prawda?
Obibok na własny koszt
Kiedyś "Mieszko II"
14. a ja każdemu,kto podniesie rękę na naszą świętość ,czyli na
Bohaterstwo Powstania Warszawskiego powiem po prostu...won
Powstanie boli wrogów Polski,boli od samego początku,bo takiego Bohaterstwa Swiat nie widział...
bohaterstwa Miasta i Jego Dumy...
Każdemu martwemu,czy żywemu z tamtych lat kłaniam się nisko i z wielkim szacunkiem...
Powstaniem Warszawskim niepolacy grają od samego początku,w książkach do historii w latach sześćdziesiątych były tylko dwa zdania,ale o pzpr i ZSRR ,dziesiątki...
a więc nauka nie poszła w "las" tylko w ludzi nierozumiejących Polski i Jej nieżyczliwych...
serdeczne pozdrowienia
z drogi do Normalnej Polski...
gość z drogi
15. Pustynny Łagier śmierci
http://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/942699.html 2012 r.
Witold Kieżun pozostałby już w Związku Sowieckim, gdyby nie zabiegi rodziny i interwencja dawnego znajomego Jana Strzeleckiego. Z ZSRS trafił do obozu pracy MBP w Złotowie. Po wyjściu ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracował w Narodowym Banku Polskim, gdzie w 1956 roku działał w komitecie destalinizacyjnym. W latach 60. doktoryzował się na SGPiS w dziedzinie organizacji i zarządzania, prowadził prace naukowe w PAN i na Uniwersytecie Warszawskim. Tytuł profesora uzyskał w 1975 roku.Od lat 70. wykładał na licznych uniwersytetach europejskich, amerykańskich oraz afrykańskich, i wreszcie znów polskich. Był ekspertem ONZ w Rwandzie.
Profesor Witold Kieżun (rocznik 1922) jest światowej sławy uczonym, specjalistą w dziedzinie administracji i zarządzania. Z jego wiedzy i energii Polska nie potrafiła w pełni skorzystać. Zapomina się też o jego niezwykle dramatycznych losach i walce o niepodległą ojczyznę. Od października 1939 roku brał udział w konspiracji wojskowej. Podczas powstania warszawskiego walczył w Oddziale Specjalnym „Harnaś". Odznaczony Krzyżem Walecznych oraz – osobiście przez Bora-Komorowskiego – Virtuti Militari. W marcu 1945 roku aresztowany w Krakowie przez NKWD i po ciężkim śledztwie wywieziony do łagru Krasnowodsk na pustyni Kara-kum.
A Kania zamiast sie zajmowac dalej resortowymi dziecmi, na których zarobiła sporo kasy, nagle wspiera Do Rzeczy i brnie ....epatując okładką pełna dokumentów, W KTÓRYM NIE MA PODSTAWOWEGO - podpisanej deklaracji współpracy.. Dziwne, że nikt nie zajmuje sie badaniem teczki TW Oskar. Przeciez cos jest, skoro znany jest pseudo TW?
http://niezalezna.pl/59857-akta-tw-tamiza-ujawnione-do-rzeczy-publikuje-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. Tymczasem te same i podbne kaniopodobne nie....
Tymczasem ten sam UBekistan z pietyzmem i wyrozumiałością podchodzi do swojej pejsatej i jawnej moskiewskiej agentury, w której nie są w stanie dopatrzeć się choćby niestosowności zachowania:
http://niezalezna.pl/50258-bylem-resortowym-dzieckiem
Kiedyś "Mieszko II"
17. Tak b.członek ZSMP tłumaczy podpisywanie w czasach PRL lojalek:
Cytuję:
"Ja też nie wiem skąd to przekonanie, że wyjazd absolutnie nie był możliwy, choć oczywiście odmowa była najczęstszą praktyką. Studenci na przykład wyjeżdzali z Almaturem. Może ci, którzy rozpowszechniają takie brednie, kojarzą to z tym, że w tamtych czasach paszporty wydawała Milicja Obywatelska, a nie żaden Urząd Miasta?
A może...
Ostatnio zastanawialiśmy się oboje z mężem, jak to było z podpisywaniem zobowiązania, że w przypadku nawiązaniu za granicą kontaktu z osobami podejrzanymi dla władzy ludowej, relacja z tego zostanie zdana po powrocie odpowiednim czynnikom. Żadne z nas nie pamięta jak to brzmiało dokładnie i żadne nie jest w stanie przypomnieć sobie czy przypadkiem taka formułka nie była dołączona zawsze do formularza, na kórym podpisywało się odebranie paszportu. Jeśli tak, to niewątpliwie oboje musieliśmy coś takiego podpisać przy każdym z tych kilkunastu wyjazdów, na tej samej zasadzie, jak wypisuje się miejscowość, datę i pokwitowanie odbioru własnym podpisem, albo dziś podpisuje się umowę na dostawę jakichś usług, nie czytając jej dokładnie lub korzysta z portalu, nie zaglądając do jego regulaminu, ale klikając, że się z nim zgadzamy.
Co nie zmienia faktu, że nikt do tego nie przykładał najmniejszej wagi i nie znam nikogo, kto by potem taką relację składał albo w ogóle był o to pytany.
Może dziś urosło to do rangi lojalki dla ludzi, kórzy nie znają tamtych realiów?"
Koniec cytatu.
Komentarz:
E tam, takie lojalki i inne się w ogóle nie nie liczą.
Koniec komentarza.
Onwk.
Kiedyś "Mieszko II"
18. Ależ p.profesor opisał w swojej książce "Magdulka" że spotkał
się z kpt. SB szczegółowo i precyzyjnie wykładał o czym rozmawiali.
Piękny tekst o sprawie napisał pan Roch Baranowski, stwierdzając :
" Z materiałów SB wynika również, że prof. Kieżun nigdy nie podpisał zobowiązania do współpracy, nie brał pieniędzy od SB, czyli wygląda na to, że nie ma dowodów na to, że wiedział o swojej rejestracji i był świadomy swojej roli jako TW ".
Koniec, kropka - jestem marnym narzędziem w rękach Pańskich i to narzędzie ogłasza dzisiaj: Hańba tym idiotom, którzy napadli i opluli pana profesora, niestety znane nazwiska ale może jeszcze opamiętają się.
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
19. Dla jasności mojego stanowiska w awanturze prof Kieżun.
Po pierwsze nie znam osobiście człowieka.
Po wtóre nie zapoznałem się choćby z opublikowaną dokumentacją.
To wystarczy by nie zabierać głosu i nie osadzać nikogo, w tym prof. Kieżun, bo nie mam takiego ani prawa ani kompetencji.
I najważniejsze.
Sławomir Cenckiewicz utracił ostatecznie moje dotychczasowe zaufanie po tym jak napisał laurkę o obłędnym antypolskim paszkwilu "Obłęd '44" spłodzonym przez Litwina, o korzeniach rzekomo kowieńskich.
Mieliśmy podjąć współpracę w tym miałem udzielić obszernego wywiadu o czasach I Solidarności w Gdańskiej Stoczni Remontowej, bo jak się okazuje bardzo dokładnie i skutecznie spaliliśmy archiwum Komisji Zakładowej Solidarności w czasie pierwszych trzech dni stanu wojennego.
W związku z tym, że w dużej części posiadam zarówno jego kopie jak i oryginalną dokumentację wyborczą, także w brudnopisach, na podstawie których były sporządzane wszystkie protokoły.
Posiadam także kalendarze i grube bo 200 kartkowe brudnopisy, w których odnotowany był terminy zebrać stoczniowych i wydziałowych z zebrać jakie obsługiwałem z ramienia Komisji Zakładowej Solidarności GSR.
Posiadam duże archiwum, przez które jeszcze sam nie przebrnąłem jak i różnej wartości dowodowej eksponaty, w tym trzy walizkowe maszyny do pisania, które są moimi/naszymi koronnymi dowodami w naszej sprawie, którą Sławomir Cenckiewicz również załgał, bo poszedł na skróty dopisując historyjkę alternatywną.
Uważałem, ze uda nam się w końcu wyjaśnić pewne tajemnice, które pisząc swoją książkę z P. Gontarczykiem całkowicie olał.
P. Gontarczyk odciął się od opisanych w książce spraw dotyczących gdańskiej opozycji solidarnościowej i czyniąc jedynym odpowiedzialnym za nieścisłości i przekłamania zawarte w książce właśnie Sławomira Cenckiewicza.
Byliśmy wstępnie umówieni ze S. Cenckiewiczem, po tym jak przeprowadziliśmy dwie krótkie rozmowy.
Pierwszą podczas konferencji jaka miała miejsce w gdańskiej historycznej Sali BHP w dniu 8 września 2012 roku.
Drugą podczas drugich uroczystości pogrzebowych śp. Anny Walentynowicz w dniu 28 września 2012 roku.
Miałem się skontaktować z S. Cenckiewiczem telefoniczni by umówić się na pierwsze długie nagranie moich wspomnień oraz użyczenie posiadanego w partiach mojego archiwum.
W związku z tym, że S. Cenckiewicz odrzucał możliwość wprowadzenia erraty lub wydania suplementu do wydanej książki w części dotyczącej mojej drukarni i naszej Tajnej Komisji Zakładowej Solidarności w Zakładzie, w którym zostały znalezione przez bezpiekę nasze ulotki w wersji oryginalnych maszynopisach o TW Bolku, zacząłem podchodzić do nawiązanego bezpośredniego kontaktu bardzo sceptycznie i z dużą nieufnością, co do powodzenia podjętej przeze mnie misji wyjaśnienie pewnych spraw ze stanu wojennego w tym tego dlaczego tajna drukarnia, którą tropiła nie tylko bezpieka lecz, a może przede wszystkim ich TW ulokowani w gdańskim podziemiu solidarnościowym, nagle w roku 1982 zamilkła i więcej nie wydawała ulotek.
Odpowiedź była bardzo prosta, bo autor, drukarz i kolporter przypadkowo została zatrzymany w dniu 31.08.1982 roku, a następnie aresztowany i osadzony w gdańskim więzieniu Pawilonu Centralnego, na który bezpieka nie dostarczyła mi tak jak Michnikowi maszyny do pisania ani moich kserokopiarek czy powielacza ROTO wraz z materiałami eksploatacyjnymi jak matryce papierowe, matryce aluminiowe, farb drukarskie, toneru do kserokopiarek oraz papieru formatu A4 w dziesiątkach ryz.
Cóż łatwiej było dopisać historyjkę alternatywną w których lubuje się S. Cenckiewicz, czego dał dowód pisząc laurkę do antypolskiego paszkwilu o Powstaniu Warszawskim, który napisał wrogo nastawiony Litwin.
Każdy kto na bieżąco obserwuje sytuację Polaków na Litwie nie powinien mieć żadnych wątpliwości, co do stosunku Litwinów i ich władz do mieszkających na Litwie Naszych Rodaków.
Faktem jest też i to, że po części jest to tez moja wina przez zaniechanie. lecz nie chciałem z różnych powodów o tym opowiadać przez prawie 30 lat, bo ani to co nam wystroili zdrajcy w Magdalence i przy OS nie było Moją Polską, a i walka nie zakończyła się zwycięstwem, lecz totalną klęską, po której zdrajcy zaczęli nastawiać swoje piersi pod ordery, krzyże i medale, a także korzystania z możliwości wyszarpania dla siebie kawałek Polski, która krwawiła od 1939 roku.
Tymczasem ja nie zakończyłem walki po dziś dzień i raczej nie zakończę do czasy przeniknięcia przez weneckie lustro na tamtą stronę, po której jest Nasz Szanowny Pan Michał.
Walczyłem z układem i jestem ofiarą mafijnego układu, bo przez większość lat byłem ciągle sam.
Ba, byłem wyśmiewany i wyszydzany za moją polskość, za sprzeciw przyznawania zbyt pochopnie honorowego obywatelstwa byłym SS-manom czy szemranym personom, w końcu za chęć powołania Klubu Orła Białego w Gdańsku na początku lat 90. XX wieku, którą wyśmiewali rzekomo "nasi" włodarze Miasta Gdańska i rzekomo "polscy" radni RM Gd., bo dla przedstawicieli tutejszych łże elit Polska była i jest "polską nienormalnością".
Tak wcześniej to usłyszałem od radnych niż to zdążył powiedzieć i napisać (chyba dwa lata później) szwabski wnuczek dziadka z wermachty, a być może i z innej zbrodniczej formacji w czarnych mundurach lub strażników obozowych.
No i te niesamowite rodzinne historie, a to dziadka po mieczu, a to dziadka po kądzieli, którego nawet sam Hitler po policzku pogłaskał w Wilczym Szańcu - Kętrzynie. a to kuzynce leżącej gdzieś na dnie Bałtyku, a to kuzynie zastrzelonym przez polskiego żołnierza w czasie kampanii wrześniowej, a to wnuczku, którzy zniszczył "polską nienormalność" i przygotowując skutecznie, co by nie napisać, oddania Polski w niemiecką niewolę.
Wydaje mi się, że ja nie zatraciłem w przeciwieństwie do większości instynktu, który w przytłaczającej większości Polaków został skutecznie wyrugowany prze dziesięciolecia niewoli niemieckiej, sowieckiej i bękartów posowieckich w czasach obecnej III RP, która jest w prostej linii kontynuatorką pierwowzoru w gorszy niestety wydaniu.
Niestety, jako Naród Polski zostaliśmy skutecznie przez dziesięciolecia pozbawieni najważniejszego zmysłu go logicznego i prawidłowego rozróżniania Nasz, czy wróg.
Zatraciliśmy ten zmysł i dlatego nic nie uda się Nam wywojować przy takim stanie upośledzenia, a nawet całkowitej utracie instynktu w odróżnieni Naszych od Naszych śmiertelnych wrogów. Tak wewnętrznych jak i zewnętrznych.
Zatraciliśmy zmysł do wyciągania wniosków z tego, co słyszymy i widzimy naocznie i osobiście.
Nie można głosić woli walki o restytucję polskości i polskiej państwowości, a przy tym promować twórczości choćby tylko literacką czy filmową nam całkowicie obcych ludzi, którzy nie byli i nie będą Polakami
Jedyna ich polskość zasadza się na plastikowym dowodzie osobistym lub paszporcie III RP, lecz w duszy i sercu są Naszymi wrogami, którzy jak przyjdzie ich czas, to będą gotowi nas fizycznie wytracić, a i wymordować.
Jak można uważać się samemu za polskiego patriotę, ba Polaka, a zarazem promować literaturę - szeroko rozumianą, publicystykę, twórczość muzyczną, filmową apatrydów podszywających się pod Polaków, którymi nigdy nie byli i nigdy nie będą?
Jak można uważać się za polskiego patriotę, ba, Polaka, a jednocześnie promować ukraińską Wisię w spodniach i ukraińskiej rubaszce, która pisze ody do innego ukraińsko-ruskiego komucha po przejściach w PZPR, ZP Grunwald i sławiącego publicznie kulturę i tradycję wielkorosyjską w kilka miesięcy po zamachu smoleńskim?
Lecz o tej promocji nie Naszych wieszczy podszywających sie pod polaków napisze przy innej okazji.
Z grubsza, to by było na tyle.
Obibok na własny koszt
Kiedyś "Mieszko II"
20. Profesor Kieżun
roznosił po Polsce wirusa polskości,nie starał się o żadne synekury , granty ,zaszczyty i medale , a wrecz mówił co mysli o 3 RP, to nie mogło ujść bezkarnie, dla mnie był i pozostanie patriotą bez względu na to , co ujawnia DRZ , trzeba umieć używać rozumu i kojarzyć fakty , a te przemawiają na korzyśc , prof Kieżuna, a zatroskanym o "czystość polskiego patriotyzmu" zalecam lustrację szefa od dyplomatołectwa i bydełka , jak też zlustrowanie szlachectwa żyrandola
Figa
21. @Figa,
nie trzeba być antropologiem by odróżnić i to bezbłędnie pasożyta jak wesz, znaczy mendę, pluskwę czy jemiołę od człowieka, prawda?
Pozdrawiam.
Obibok na własny koszt
Kiedyś "Mieszko II"
22. Figuniu, po prostu módlmy się o to, by starszy pan zniósł to
zło, które Go spotkało, by sobie z nim poradził.
Jesteśmy z Nim, to pewne.
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
23. Agnieszka Romaszewska,
Agnieszka Romaszewska, wiceszefowa SDP i Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego - wycofali się z kapituły nagrody historycznej przyznawanej przez tygodnik „Do Rzeczy”. Ich decyzja ma związek z ostatnimi publikacjami na temat prof. Kieżuna.
Jan Ołdakowski nie chciał szerzej uzasadniać swojej decyzji. Agnieszka Romaszewska powiedziała natomiast:
Już po książce Piotra Zychowicza Obłęd 44 (którą ja nazywam Obłęd 2014) odczuwałam ogromny dyskomfort. Uczestniczyłam bowiem w jury nagrody historycznej pisma lamsujacego tezy z którymi fundamentalnie się nie zgadzam. Co gorsza uważam za szkodliwe
— tłumaczy dziennikarka w rozmowie z portalem wPolityce.pl. Podkreśla jednak, że na jej ostatecznej decyzji zaważył kształt publikacji dotyczących współpracy prof. Witolda Kieżuna z SB.
Dotknęło mnie to, że tej sprawy używa się do walki z oponentami
— mówi dziennikarka. I dodaje:
Wszyscy wiemy sprawa prof. Kieżuna bolesna i skomplikowana. Prawdą jest, że profesor, który wybrał drogę pracy organicznej na rzecz takiego państwa, jakie miał, czyli PRL-u, w efekcie był przez wiele lat uwikłany we współpracę z SB, to nie ulega wątpliwości. Ale teraz jest kwestia ocen szkodliwości tego co robił i interpretacji tego. Sam artykuł uważam za źle napisany, bo żeby zorientować się jak naprawdę było, musiałam obejrzeć dokumenty.
Natomiast to robienie z tej sprawy okładkowego skandalu i sposobu na dyskredytowanie całej patriotycznej narracji, było tym, co przelało czarę goryczy. Pomyślałam, że dłużej nie mogę się z tym męczyć.
http://wpolityce.pl/media/215917-tylko-u-nas-romaszewska-i-oldakowski-od...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. Brawo pani Romaszewska
człowiek musi dokonywać wyborów zgodne ze swoim sumieniem , nie lawirować, wtedy staje się zwolna gnidą
Figa