Błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko
Michał St. de Z..., wt., 10/06/2014 - 20:35
Cztery lata temu, niedzielę 6. czerwca 2010 roku, w dniu Święta Dziękczynienia , ksiądz kapelan "Solidarności, Jerzy Popiełuszko: zostaje ogłoszony błogosławionym. Msza beatyfikacyjna odbyła się na placu Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Następnie procesja z relikwiami ks. Jerzego przeszła do Centrum Opatrzności Bożej.
Wyrazy szacunku
więcej:
Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko, męczennik Kościoła, zamordowany za wiarę
- Michał St. de Zieleśkiewicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
117 komentarzy
1. Szanowny Panie Michale
Bł. Ks. Jerzy Popiełuszko - męczennik, niewygodny dla rządzących Polską święty .
Podczas pamiętnej pielgrzymki Jana Pawła II w 1991 roku do Polski, we Włocławku Jan Paweł II wspominał Księdza Jerzego:
"Tu, na tej ziemi kujawskiej, tu, w tym mieście męczenników, to musi być powiedziane głośno. Kulturę europejską tworzyli męczennicy trzech pierwszych stuleci, tworzyli ją także męczennicy na wschód od nas w ostatnich dziesięcioleciach - i u nas w ostatnich dziesięcioleciach. Tak, tworzył ją ksiądz Jerzy. On jest patronem naszej obecności w Europie za cenę ofiary z życia, tak jak Chrystus. Tak jak Chrystus, jak Chrystus ma prawo obywatelstwa w świecie, ma prawo obywatelstwa w Europie, dlatego, że dał swoje życie za nas wszystkich. Ma prawo obywatelstwa wśród nas i wśród wszystkich narodów tego kontynentu i całego świata, przez swój krzyż".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Sądzę, ze jako męczennik za wiarę szybko dołączy do grona świętego Jana Pawła II.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. Szanowny Panie Michale
Pozwolę sobie przenieść artykuł.
Zdjęcie: Arch. Sanktuarium bł. ks. J.Popiełuszki.jpg/
Obrońca polskich sumień
Wytrwały i niestrudzony obrońca Polski wiernej Bogu. Od czterech lat ks. Jerzy Popiełuszko patronuje Ojczyźnie jako Błogosławiony Męczennik, który zwyciężał zło dobrem.
Ksiądz Jerzy żył w czasach totalnego kłamstwa, w sytuacji, gdy wrogi Kościołowi totalitaryzm komunistyczny łamał podstawowe prawa człowieka. Jako kapłan uzbrojony jedynie w modlitwę, Słowo Boże i sakramenty święte stanął do walki z bezwzględnym aparatem ucisku, który dysponował kilkumilionową armią towarzyszy i propagandowymi mediami. Ostatecznie zwyciężył. Dziś w chwale ołtarzy jest umocnieniem dla współczesnych kapłanów, aby zawsze byli z ludźmi, z Narodem i odważnie bronili miejsca Pana Boga w życiu Polaków i Ojczyzny. Wbrew pomówieniem i medialnym linczom. Jak aktualnie brzmią słowa Księdza Jerzego wypowiedziane 30 lat temu w czasie czerwcowej Mszy św. za Ojczyznę: „Bardzo ważną sprawą dla chrześcijanina jest uświadomienie sobie, że źródłem sprawiedliwości jest sam Bóg. Trudno więc mówić o sprawiedliwości tam, gdzie nie ma miejsca dla Boga i Jego przykazań”. To ostrzeżenie.
Ksiądz Jerzy zawsze odwoływał się w swym nauczaniu do dobrze uformowanego sumienia. – Miał wielką świadomość, że budzenie sumień, a potem przemiana duchowa, moralna, religijna to podstawa głębokich przemian w Polsce. To musi nastąpić w każdym człowieku i nie na zasadzie jednorazowego zrywu. Chodzi o codzienną wytrwałą pracę nad sobą, pokonywanie swych wad, uzależnień, grzechów – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem ks. bp Edward Frankowski, duszpasterz ludzi pracy i kapelan ”Solidarności„.
Gdyby dziś żył Ksiądz Jerzy, również broniłby ludzkich sumień przed deprawacją. On doskonale wiedział, że nie da się iść drogą prawdy bez prawego sumienia. – Sumienie jest nieocenionym skarbem zaszczepionym przez Stwórcę w duszy człowieka, by potrafił wybierać między dobrem a złem – zwraca uwagę ks. prof. Tomasz Kaczmarek, postulator Jego procesu kanonizacyjnego. Ten Kapłan Męczennik podkreślał w swym nauczaniu potrzebę wierności sumieniu, bo miał świadomość, że od zdeprawowania sumienia zaczyna się każda niegodziwość, deformacja życia, aż po zbrodnie.
Wrogowie Kościoła i Polski wiernej Bogu doskonale wiedzą, że ludźmi sumienia nie da się manipulować. Czy nie dlatego dziś nastąpił tak wielki atak na wolność sumienia w Polsce? – Właściwie każda grupa społeczna i każdy z nas staje wobec tego wyzwania: bronić wolności sumienia, bo ona wyznacza naszą ludzką godność. Tak jak tego uczył nas Błogosławiony Kapłan Jerzy Popiełuszko – wskazuje ks. dr hab. Piotr Steczkowski, wykładowca prawa kanonicznego z Rzeszowa.
Lekarze muszą bronić swego prawa do odmowy zabijania życia poczętego, katoliccy politycy – do kierowania się wyznawaną wiarą w działalności publicznej, dziennikarze muszą bronić się przed zniewoleniem poprawnością polityczną, nauczyciele – przed przymusem realizowania programów demoralizujących uczniów, czy wreszcie rodzice muszą zabiegać, aby móc wychowywać dzieci w duchu swojej wiary. ”Sprawiedliwość zabrania niszczenia w duszach dzieci i młodzieży wartości chrześcijańskich, które wszczepiali od kolebki rodzice„ – podkreślał Ksiądz Jerzy, który nadal pozostaje obrońcą polskich sumień.
Sławomir Jagodziński
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/81343,obronca-polskich-sumien.html
***
Módlmy się w intencji Kanonizacji Błogosławionego Męczennika...
Pozdrawiam serdecznie...
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
4. Szanowny Panie Michale,
Byłam obecna przy wyprowadzaniu zwłok bł. ks. Jerzego z Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku. Były tłumy ludzi, pierwsza wiązanka kwiatów spadła na trumnę z okien Zakładu Medycyny Sądowej. Obecnie w tym miejscu stoi pamiątkowy pomnik.
Mamę ks. Jerzego, śp. Panią Mariannę miałam okazję poznać osobiscie podczas pielgrzymki na Jasną Górę z Rodzinami Radia Maryja. Pani Marianna, kiedy jeszcze zdrowie jej na to pozwalało, rokrocznie na te pielgrzymki jeździła. Przegadałyśmy wtedy w autokarze około godziny, dostałam nawet zaproszenie do Okopów (rodzinnej wsi ks. Jerzego). Niestety, nie udało mi się odwiedzić Pani Marianny. Teraz już nie żyje...
O ks. Jerzym napisałam nawet wypracowanie w jęz. angielskim podczas końcowego egzaminu na college'u. Błogosławiony Ksiądz pomógł mi - dostałam dobrą ocenę.
A zabójcy Błogosławionego Księdza na wolności...Czy istnieje w naszym kraju jakaś sprawiedliwość?
Bratowa ks. Jerzego mówiła, że nie dla wszystkich jest On świętym. Nie wszyscy szanuja Popiełuszków nawet w samej Suchowoli.
Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
PS Proszę zajrzeć na Okruchy - odpisałam:-)
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
5. Szanowny Panie Michale
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. 'Wielka Trójka' naszego Kościoła
'Wielka Trójka' ze zdjęcia powyżej: sługa Boży kard. Stefan Wyszyński, święty Jan Paweł II, błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko.
Niewątpliwi giganci naszego Kościoła.
I refleksja - w nawiązaniu do ostatnich wydarzeń (pogrzeb gen. Jaruzelskiego, rocznica '4 czerwca 1989', ale i wcześniejsze, np. 'przesłanie o pojednanie narodów Polski i Rosji' z 17 sierpnia 2012) zmusza mnie do poruszenia jednego z najważniejszych tematów.
'Sojusz tronu i ołtarza' czasu aktualnego rozpoczął się od porozumienia 14 kwietnia 1950 r., a 'zaowocował' obecnie - symbolicznie - koncelebrą Mszy św. pogrzebowej gen. Jaruzelskiego przez księży Bonieckiego i Lemańskiego.
Jeśli polscy biskupi nie mogą zakazać sprawować Mszę św. przez gorszących kapłanów-skandalistów - to to jest właśnie ten symbol dzisiejszego 'sojuszu tronu i ołtarza' w Polsce.
Mam nadzieję, że Szanowny Pan Michał wybaczy mi 'taki' komentarz.
Ukłony.
"Moje posty od IV 2010"
7. "Czy istnieje w naszym kraju jakaś sprawiedliwość?"
pyta @Pelargonia w swoim pięknym tekscie...i zaraz mamy odpowiedż @Dezawi ,czyli pogrzeb towarzysza jaruzela i dwaj rządowi księża...a może raczej starym zwyczajem z lat póżnych pięćdziesiątych..świeccy...?
czas pogrzebu tego,który ma na sumieniu Wybrzeże i prawdziwych Solidarnościowcow,mordowanych kulą z karabinów polskich,zamęczanych w katowniach UB,czy ginących z ręki tzw nieznanych sprawców... był dla mnie osobiście ..."czasem emigracji wewnętrznej"
nie pisałam,nie czytałam i tylko wspominałam tamten...przeklęty ..CZAS...
reasumując...nie ma sprawiedliwości na ziemi są tylko Wspaniali Ludzie i podli, mali zdrajcy....którzy umierają w" glorii i chwale"a ich służalcy depczą Groby poległych Patriotów...w pogoni za fotką z pogrzebu zdrajcy...-Wybrzeże,Sląsk Górny i Dolny i nie tylko ....
gość z drogi
8. @Gość z Drogi
'Czy istnieje w naszym kraju jakaś sprawiedliwość?' (@Pelargonia)
- Abp Sławoj Leszek Głódź na krótko przed pogrzebem stwierdził, że gen. Jaruzelskiemu należą się honory (ceremoniał wojskowy).
Dzisiaj na 365. zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski abp Głódź został wybrany członkiem Rady Programowej KAI. Być może ta nominacja ma związek z wcześniejszą wypowiedzią? I druga kwestia - przy tej okazji: czyli Katolicka Agencja Informacyjna jest w znaczącym stopniu uzależniona od Konferencji Episkopatu Polski.
Wracam do początkowego pytania, które Pani zacytowała.
Może najlepszą odpowiedzią będzie przesłanie bł. ks. Jerzego Popiełuszki:
'Nie poddawaj się kłamstwu. Jeżeli będziesz trzymał się prawdy, prędzej czy później wygrasz. Naśladuj Chrystusa.'
Pozdrawiam.
"Moje posty od IV 2010"
9. "Wszystkich nas nie zamkniecie" - pod KPRM w Warszawie
"Wszystkich nas nie zamkniecie" - 60 metrowy baner pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. 9-06-2014r.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. ad rem Czy istnieje w naszym kraju jakaś sprawiedliwość?' (@Pela
szanowny @Deżawi :)
temat w sprawie kapłanów dla mnie osobiście trudny i bolesny...bo wychowałam się wsród
kapłanów
moj śp Stryj,klerycy zaprzyjażnieni z Nim i Dom przesiąknięty tą atmosferą...
wiele zdjeć z tamtych lat ..to ich uśmiechnięte twarze i dziecko stojące obok...czyli ..ja
Nigdy ,przenigdy nie spotkałam sie z tym o czym pisze pan redaktor Wojciech,którego losy z wielką troską obserwuję od samego prawie początku....
zawsze wiec bedę broniła Kapłanów ,ale pamietajmy,ze to też ludzie ...więc i błedy ludzkie popełniają...
ale moja odpowiedz nie jest dalszym ciągiem dyskusji dyskusją na ten temat....a raczej podzielenie się smutkiem z racji Wielkiej Niesprawiedliwości....społecznej i politycznej...jestem starym solidarnościowcem...i wiem jak boli los tych,którzy umierali z głodu,chorób i osamotnienia...a mam na myśli naszych Kolegów i Koleżanki
a tymczasem kiszczaki ,jaruzelskie i im podobne do konca swych dni żyli i żyją w dostatku...i szacunku "elyt"i to mnie BOLI...i TO bardzo...
czyli tuski,komorowskie i cała ta banda pławiaca się w luksusie wywalczonym naszymi rękami...
Nie ma hut,kopalń,cementowni,cukrowni a dzisiaj Rosjanie kładą łapska na naszej Chemii...20 % w Radzie Nadzorczej i swój przedstawiciel,czyli wgląd do tajemnic handlowych...to
mnie boli i przeraża...
serdecznie pozdrawiam...
gość z drogi
11. Do Pani Intix
Szanowna Pani Joano,
Potrzebujemy masę ludzi pokroju księdza Jerzego, który:
Zło dobrem zwyciężał
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
12. Do Pani Pelargonii
Szanowna Pani Ewo,
Pięknie Pani dysponuje swoim ziemskim światem
Ukłony dla Wielce Szanownej Mamy i Pani
To ten pomnik
Ja słyszałem podobne wieści o Państwu Popiełuszkach.. Więcej, słyszałem inne rzeczy, ale może kiedyś Pani o tym napisze prywatnie.
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
13. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
To co wyprawia reżim Tuska i PO to można porównać do Pol Pota.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
14. Pan Deżawi
Szanowny Panie,
Z przyjemnością czytam pana komentarze.
Oto klasyczny przykład sojuszu z tronu z ołtarzem
http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=3124
Ksiądz Isakowicz Zaleski
Towarzysz TW Cappino przyjmuje gratulacje od syna pułkownika UB, ponoć mordercy Polaków.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
15. Pani Gość z Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Tak długo jak będzie rządziła PO, Tusk, komuniści Millera i Kwaśniewskiego, Polska nie będzie krajem demokratycznym.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
16. Pani Pelargonia
Zapewne pisze Pani o tym pomniku, prawda?
Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko, męczennik Kościoła, zamordowany za wiarę - pomnik w Białymstoku.
https://lh3.googleusercontent.com/-xb3lHdCsN4M/Ti4K5cxPAHI/AAAAAAAAAk0/1JVznOvoSOg/s640/100_6623.JPG
Lub tu - można powiększyć: https://picasaweb.google.com/112455760322220185637/BiaYstok?authuser=0&f...
Album z fotografiami Białegostoku z 19.08.2009 r.:
https://picasaweb.google.com/112455760322220185637/BiaYstok
Moja galeria na profilu @Kataryniarz Gdański - Albumy w liczbie 14 - kilkaset moich fotografii, zapraszam do obejrzena:
https://picasaweb.google.com/112455760322220185637
Pozdrawiam.
Obibok na własny koszt
Kiedyś "Mieszko II"
17. Szanowny Panie Michale,
Pomnik na zdjęciu umieszczonym przez Pana znajduje się w parku przed Pałacem Branickich. Ten, o którym wspomniałam, znajduje się przed gmachem Medycyny sądowej (na zdjęciu taki brązowy obelisk)
Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
pS Dzięki za zdjęcia mojego miasta:-)
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
18. Do Pani Pelargonii
Szanowna Pani Ewo,
Az strach się przyznać ale ja nie byłem nigdy w Białymstoku.
Obrazek wziąłem z Wikipedii łącznie z podpisem
Od dawna nie wierze Wikipedii, choć lata temu, napisałem dziesiątki haseł, setki, może tysiące uzupełnień.
Dziś Wikipedia została podporządkowana Michnikom a mnie z nimi nie po drodze.
Ukłony dla Wielce Szanownej Mamy i Pani
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
19. 'Sojusz tronu i ołtarza' (1957)
'Sojusz tronu i ołtarza' we wrześniu 1957 r. widziany przez młodego historyka George Watsona, wysłanego z ramienia paryskiego Komitetu Europejskiej Wspólnoty Intelektualnej:
'...Polska jest jedynym państwem komunistycznym którego rząd cieszy się poparciem hierarchii katolickiej... [Gomułka] nie tylko udzielił Kościołowi przywilejów - w zamian otrzymał od niego błogosławieństwo. Nagłym i nieprzewidzianym obrotem wydarzeń komunizm i chrześcijaństwo doszły do zgodnego porozumienia...'
['Wiadomości', Nr 39 (600), Londyn, 29 września 1957 r., s. 5: 'W oczach Zachodu']
"Moje posty od IV 2010"
20. Pan Deżawi
Szanowny Panie,
Bardzo dziękuję.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
21. Szanowny Panie Michale,
Zapraszam do odwiedzenia mojego miasta:-)
Prawdę mówiąc, to ja nigdy nie byłam w Poznaniu, w przeciwieństwie do mojej Mamy, która z racji zawodu często jeździła na targi.
Wikipedii też nie ufam, wiele jest w niej przekłamań.
Dzięki za piękna, czerwona pelargonię
Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
Zapraszam na Okruchy - ciekawa jestem, co Pan sądzi o rockowych przeróbkach klasycznych utworów.
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
22. Niechlubna kartka z kalendarza (17 grudnia 1953 r.)
17 grudnia 1953 r. - Episkopat Polski pod przewodnictwem biskupa Michała Klepacza[1] złożył ślubowanie na wierność Polsce Ludowej na ręce wiceprezesa Rady Ministrów Józefa Cyrankiewicza.
[Dzieje Kościoła w Polsce. Tablice chronologiczne, oprac. Adam Chruszczewski, Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1993, s. 71]
[1] kard. Stefan Wyszyński w tym czasie był internowany w Stoczku [Warmińskim]
"Moje posty od IV 2010"
23. Do Pani Pelargonii
Pięknie dziękuję ale mężczyźni w moim wieku już nie peregrynują po Polsce. Przez wiele lat marzyłem by powędrować sobie po Puszczy Knyszyńskiej jak drzewiej po Roztoczu
Ten piękny żuczek z Puszczy knyszyńskiej ?. Prześliczny. W czasach mojej młodości można je było spotykać na każdym kroku. Widziałem ich tak dużo, nawet szarańcze
Na temat muzyki wypowiem się na Pani prywatnym Blogu, choć pisząc słucham Mozarta.
Ukłony z pelargoniami dla Wielce Szanownej Mamy i Pani
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
24. Pan Deżawi
Szanowny Panie,
Wiem !
Takie było prawo.
Błogosławiony ksiądz Jerzy jak i wszyscy duchowni musieli odsłużyć wojsko. Biskupi byli akceptowani przez KC PZPR.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
25. Pan Deżawi
Szanowny Panie,
Wielu współczesnych idoli o tak zwanym solidarnościowym rodowodzie z T Mazowieckim na czele, szkalowało Kościół, sądziło Kościół bądź pisało listy do władz PRL jak Wisława Szymborska, popierająca wraz ze swymi mężami, bzykantami wyroki śmierci na kapłanów kurii krakowskiej.
Dziś Wisłocka, Mazowiecki, Kuroń otrzymali najwyższe polskie odznaczenia, Order Orła Białego.
Ich nazwiskami nazywamy ulice, stawiamy im pomniki.
To Laski wyhodowały Mazowieckiego i pułkownik UB, zbrodniarkę komunistyczną L Brystygierową
Vide:
Wisia Szymborska, zabić księży Kurii Krakowskiej
http://blogmedia24.pl/node/55274
Wyrok w procesie Biskupa Czesława Kaczmarka,
http://blogmedia24.pl/node/52022
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
26. Być może ktoś tych fotohragii nie widział, więc zamieszczam
Taką szopkę urządzili Polakom esbeccy zbrodniarze w 1984 roku mordując w
bestialski sposób księdza śp. Jerzego Popiełuszko w 1984 roku.
https://plus.google.com/u/0/photos/103496042747550098779/albums/59827813...
https://plus.google.com/u/0/photos/103496042747550098779/albums/59827813...
https://plus.google.com/u/0/photos/103496042747550098779/albums/59827813...
https://plus.google.com/u/0/photos/103496042747550098779/albums/59827813...
Pielgrzymka Ludzi Pracy do Częstochowy 17-18 wrzesień 1988 roku
Śp.
Anna Walentynowicz i Rodzice Błogosławionego księdza śp. Jerzego
Popiełuszko zamordowanego przez esbeckich siepaczy komunistycznego
zbrodniarza Wojciecha Jaruzelskiego w 1984 roku.
Łonowy turysta z Matką Boską w klapie zwany TW Bolek też tam był.
Kiedyś "Mieszko II"
27. 1984 rok ...pamiętam jak Dziś
wstrzrąsajace jest zdjęcie Dwu Matek
Matki Kapłana i Matki Solidarności...
Jednej zamordowano Syna,Druga poległa nad Smoleńskiem...
gość z drogi
28. Panie Michale ...długie są ręce zbrodniarzy
a Błogosławiony Kapelan Solidarności ...stał sie dla nich kamieniem do trumny...i mimo,że
po DRODZE
popełnili wiele jeszcze mordów...to czas ich powoli dobiega końca...
gość z drogi
29. 'Sojusz tronu i ołtarza'
Panie Michale! Gwoli sprawiedliwości muszę jeszcze dodać (krótko) dwie kartki z kalendarza z tamtych lat 50-ych, aby dopełnić obrazu - moim zdaniem - mocno zagmatwanego i poplątanego, i niestety tego konsekwencje zbieramy obecnie.
Pozdrawiam serdecznie.
"Moje posty od IV 2010"
30. Pan Obibok na własn...,
Szanowny Mieszko,
Pięknie dziękuję za ciekawą dokumentację
SB nie mogło bez zgody kc PZPR, biura politycznego dokonać bestialskiego mordu na błogosławionym księdzu Jerzym.
PRL, to było państwo mafijne. Tak jak dziś państwo niemcotuska czy komoruska.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
31. Pani Gość z Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Ja bym nie był takim optymistą.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
32. Pan Deżawi
Szanowny Panie,
Tak, ma Pan rację.
Połowa z nich ma rodowód żydowski i wielu bardzo wielu współprace ze służbami specjalnymi.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
33. 'Kartka z kalendarza (9 lutego 1953)'
Mój wcześniejszy komentarz [nr 22, 12.06.2014, 21.33]: 'Niechlubna kartka z kalendarza (17 grudnia 1953)' o złożeniu ślubowania przez Episkopat Polski na wierność PRL, pan Michał bardzo trafnie skwitował: 'Takie było prawo.'
To ślubowanie - w konsekwencji na wierność komunistycznym (ateistycznym!) rządom Moskwy - poprzedziło aresztowanie kard. Wyszyńskiego (25.09.1953) oraz skierowanie do rządu PRL memorandum Episkopatu Polski 'Non possumus' ('Nie możemy', 8.05.1953).
Myślę, że warto - ponownie - zagłębić się w artykuły Pana Michała, o których przypomina Autor w komentarzu powyżej [nr 25, 13.06.2014, 18.22].
= = = = = = = = = =
Kartka z kalendarza (9 lutego 1953)
9 lutego 1953 r. - Dekret Rady Państwa o 'tworzeniu, obsadzaniu i znoszeniu duchownych stanowisk kościelnych'; zajmowanie tych stanowisk związano ze składaniem ślubowania na wierność PRL ['Dzieje Kościoła w Polsce. Tablice chronoligiczne', Lublin 1993, s. 71].
* * *
"Moje posty od IV 2010"
34. Pan Deżawi
Szanowny Panie,
Tak było !
Mimo to nasz Kościół przetrwał.
Mimo, że wrogów mieliśmy i mamy dostatek okrutny.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
35. "Ja bym nie był takim optymistą."Panie Michale
to nie optymizm,to chłodne spojrzenie z boku... a mianowicie
następni głodni pchają się do koryta i wcześniej ,czy pózniej
"wykoszą obecnych "a sposoby jakimi to robią znamy od lat...
Nocne serdecznosci :)
gość z drogi
36. Pani Gość z Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Bardzo pouczający pogląd.
Ukłony dla Pani i Budrysowa
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
37. panie Michale,wszak juz słychać tupot bosych nóg
bosych i niecierpliwych,a tymczasem...zastanawiam sie czym pokryja swoja wpadkę,kogo tuskolandia
wskże jako Ofiarę
serdecznosci :)
gość z drogi
38. Skoro o tupocie bosych nóg mowa
Tu na tej fotografii obok bosego stoczniowca przy pomniku Poległych Stoczniowców w grudniu 1970 roku w Gdańsku po lewej stronie jest tablica pamiątkowa poświęcona Błogosławionemu księdzu śp. Jerzemu Popiełuszko.
Na tej niżej zamieszczonej fotografii nad tablicą są kwiaty, lecz gdy ich nie ma instaluję tam obok takie małe flagi narodowe polski, które niestety szybko znikają, tak jakby ktoś o to szczególnie dbał.
Taki tez los spotkał moje flagi, które tam pozostawiłem w miesiącu maju 2014 roku, których już nie było podczas mojej kolejnej wizyty po paru dniach.
Pod tym linkiem fotografia jest w oryginale - można ją powiększać
https://docs.google.com/folderview?id=0BzsqrQhGzjMzMTI2YjBmYWYtYzI5Ny00M...
Tak wyglądały zostawione przeze mnie flagi 20 maja 2014 roku:
Album: https://plus.google.com/u/0/photos/108910137865025242278/albums/60200635...
A tak wyglądało to miejsce w dniu 30 maja 2014 roku została tylko jedna, ta po lewej:
Przy tablicy śp. Jerzego Popiełuszki flagę ktoś zawinął:
Album dz fotografiami pomnika i okolic jest pod tym adresem:
https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/602006359436...
Tu jest cała galeria dotycząca gdańskich stoczni i pomnika z czerwca 2010 roku:
https://docs.google.com/folderview?id=0BzsqrQhGzjMzMTI2YjBmYWYtYzI5Ny00M...
W albumie tym można obejrzeć muzeum TW Bolka, które strzegła wówczas młoda pani, która otrzymywała wynagrodzenie w wysokości średniej płacy w PRL Bis.
Jak się zorientowałem podczas rozmowy w ogóle nie była pojętna kto i kim był ten TW Bolek, którego eksponatów muzealnych tam strzegła.
Pozdrawiam.
Kiedyś "Mieszko II"
39. szanowny @Obiboku na własny koszt...
boli nas to ,co zrobiono z naszą walką ,walką za którą oddawali Życie i Zdrowie nasi Przyjaciele,boli...
serdeczności...
gość z drogi
40. Mnie boli to, że takie trepie łajdactwo bierze sie za
komentowanie czegoś o czym nie miało i nie ma bladego pojęcia, a ponadto podczepia się jak gówno do płynącego statku i zmyśla na poczekaniu historyjki, które przeczą wcześniejszym publicznym deklaracjom wciąż dostępnych w internecie, na które nabierają się niektórzy znani i zasłużeni ludzie z opozycji i Pierwszej Solidarności.
Tym bardziej, ze to bydło o którym pisze sam wspierał i wyhodował, choćby podczas kampanii samorządowej w 2010 roku.
Chodzi mi o tego pasożytującego na Polsce i Polakach przemytnika morskiej kontrabandy:
http://niepoprawni.pl/blog/7787/fasada-dla-maluczkich
http://naszeblogi.pl/47501-fasada-dla-maluczkich
Ostatnio przedstawił się jako delegat 10 tysięcy strajkujących marynarzy do gdańskiego MKS w sierpniu 1980 roku, czym prawdopodobnie zanęciła i zwabiła na swój blog jednego z działaczy WZZW.
Nie wymienię ani imienia ani nazwiska tego działacza WZZW, bo działałbym mimowolnie na jego szkodę.
Pozdrawiam serdecznie.
Tymczasem zmykam.
Do przeczytania.
Kiedyś "Mieszko II"
41. szanowny @ Obiboku na własny koszt
weszłam ,widziałam i przeczytałam...mimo,ze tam już nawet nie zaglądam...
i szlak mnie trafił....
i ja znikam,szczególnie,że cuda dzieją się w TUSKOLANDII,tylko czekać jak ogłoszą Stan Wojenny ...
serdecznie pozdrawiam i całuje Wnusię :)
Swiat a raczej tuskolandia ...zwariowała.... w biały dzień rozbój w obliczu "prawa "sienkiewiczowskiego,,,nie mylić z Henrykiem Sienkiewiczem...
własnie do reakcji Wprost wkracza POlicja....kiedy tusku załozy czarne okulary i ogłosi to co ogłsił jaruzel przed laty,,,
wszak jutro Boże Ciało
Trzymaj się
gość z drogi
42. Pani Gość Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Taśmy "Wprost" to porachunki służb ze szodą dla Polski.
Ukłony dla Pani i Budrysowa
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
43. Obibok na własn...,
Szanowny Panie,
Pięknie dziękuje za ciekawą dokumentacje.
Pozdrawiam
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
44. 'Nasz Kościół przetrwał' ('Sojusz tronu z ołtarzem')
'4 czerwca 1989' został oficjalnie uznany przez naszych hierarchów za cezurę uzyskania 'wolności'.
Czy zatem było jakieś 'zamknięcie' okresu niewoli 1945-1989?
Brak mi opracowań podsumowujących i oceniających totalitaryzm 1945-1989.
Taki bilans zysków i strat.
Przegapiłem coś ważnego?
"Moje posty od IV 2010"
45. Pan Deżawi
Szanowny Panie,
Nie sądzę aby Pan coś ważnego przeoczył
Wszyscy używają skrótu politycznego.
Najlepszym tego przykładem jest przepiękny życiorys Świętego naszego Kościoła,Jana Pawła II
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
46. Panie Michale
Panie Michale: 'Przepiękne życiorysy świętych'
- Owszem, ale święci potrafili żyć w każdych warunkach, także w skrajnej niewoli aż do męczeństwa.
Mam na myśli naszą ostatnią (?) niewolę 1945-1989.
Jest to równocześnie epoka życia bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
Moje pytanie - nie tylko do Pana - skoro uznano oficjalnie '4 czerwca 1989' za koniec 'niewoli' - dlaczego w ciągu minionych 25 lat nie powstało opracowanie podsumowujące ten okres?
Nie zrobił tego żaden ośrodek akademicki, niestety, także kościelny.
Dopóki nie powstanie na ten temat 'Biała Księga', będziemy kręcić się dokoła własnego ogona.
Ukłony.
"Moje posty od IV 2010"
47. Pan Deżawi
Szanowny Panie,
Bo takie opracowanie może mieć jak każdy kij dwa końce.
Ktoś musi dać pieniądze, by ktoś usiadł jak mnich benedyktyński i pisał 100 lat.
Prawda jest nikomu niepotrzebna, każdy ma jakieś grzechy.
Odnośnie tragicznej śmierci błogosławionego księdza Jerzego, ja mam swoje zdanie.
Nie uważa Pan, ze kiedy nad Błogosławionym zaczęły wisieć czarne chmury. można Go było wysłać na dalsze nauki do Rzymu.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
48. 'Kiedy nad Błogosławionym zaczęły wisieć czarne chmury...'
Szanowny Panie Michale!
To prawda, ma Pan rację, że mogło wystarczyć urzędowe skierowanie przez biskupa miejsca (bł. ks. Jerzy musiałby się podporządkować).
Proszę jednak pamiętać, że na comiesięcznych Mszach św. za Ojczyznę uczestniczyły nieprzebrane tłumy wiernych i niewiernych (głodnych prawdy).
Dyscyplinarne wysłanie bł. ks. Jerzego na studia do Rzymu najprawdopodobniej ocaliło by Mu życie.
Jednak sam Błogosławiony już nie godził się na Rzym w obawie o posądzenie przez Naród (czyli przez nas) o dezercję.
Czuł się związany duchowo (w najwyższym możliwie aspekcie).
Z tego samego względu Episkopat bał się zmuszać urzędowo bł. ks. Jerzego do nagłego przerwania Mszy św. za Ojczyznę.
Bano się skutków zachowania Narodu.
Dopóki bł. ks. Jerzy Popiełuszko przewodniczył na miejscu Mszom św. za Ojczyznę - 'wszystko' było 'pod kontrolą' (!)
Myślę, że Biskupi równocześnie zdawali sobie sprawę z rzeczywistej grozy sytuacji.
Ale to już rozważanie dużo szersze pt. 'Sojusz tronu i ołtarza'.
Moim zdaniem Męczeństwo bł. ks. Jerzego Popiełuszki to... Boża tajemnica.
Najprawdopodobniej stało się tak, jak chciał Bóg, tzn. wbrew zamysłom ludzi. I to wszystkim: zarówno tym złym jak i dobrym.
Pozdrawiam.
"Moje posty od IV 2010"
49. Pan Deżawi
Szanowny Panie,
Kościół jest hierarchiczny,
Błogosławiony ksiądz Jerzy nie miał żadnego głosu.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
50. niestety,ale Pan Michał
ma Rację
zwyczajny Kapłan,nawet jak jest proboszczem...bezwzglednie podlega władzy biskupa...
chyba,ze jest to pan Lemanski,ale to juz inna bajka
gość z drogi
51. 'Kościół hierarchiczny'
To prawda, że Kościół jest hierarchiczny.
Jednak wzorujący się na ewangelicznym Królestwie Niebieskim.
Zbyt często mylimy (ja również, a może i tym bardziej ja) z hierarchiami 'ziemskimi', a niekiedy nawet z... 'karnymi jednostkami wojskowymi'.
Ukłony.
"Moje posty od IV 2010"
52. Pan Deżawi
Szanowny Panie,
Pani Gość z Drogi jest Bratanicą Kapłana, Proboszcza, Jako młoda dziewczyna prowadziła buchalterię Stryjowi Kapłanowi, więc Ona jest autorytetem co do zwyczajów w Kościele.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
53. Błogosławiony ks. Popiełuszko na modłę Łysaka
Hajka Gronkiewitz-Waltz mianowała niejakiego reżysesera Pawła Łysaka - sławnego ostatnio wystawieniem Holokaust Piknik w Teatrze Polskim w Bydgoszczy - do Teatru Powszechnego w Warszawie. Zobaczmy czym się zasłużył na taki awans:
"Sceniczny ksiądz Jerzy jest nie tylko odpolityczniony, ale i zeświecczony – zamiast „Jezus”, „Maryja”, „Kościół”, mówi raczej: „wolność”, „prawda”, „dobro”. Przy takim „humanistycznym” Popiełuszce, Boniecki, Życiński i inni liberalni luminarze „Kościoła otwartego” – to dogmatyczni integryści." http://www.dwutygodnik.com/artykul/3671-popieluszko-rez-pawel-lysak.html
Wojciech Kozlowski
54. Pan Wojciech Kozłowski
Szanowny Panie,
Łysaka z Poznania przepędziły środowiska patriotyczne. Był zastępcą Wodzińskiego, który teraz jest w Bydgoszczy, gdzie wystawiają Golgotę
To tandem żydokomuny od lat związany
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
55. Panie Michale :)
potwierdzam :)
nocne serdeczności dla Pana i dla Małżonki :)
gość z drogi
56. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Już wiele razy Pani obiecywała, że nie będzie przy kagankach pisać nocami.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
57. Panie Michale ale kto wierzy kobiecie ?
piękny jest ten Kwiat i taki silny i dumny... :)
serdeczności :)
gość z drogi
58. Panie Michale,ja jeszcze na moment wrócę do
do Naszego Kapelana Solidarności,Błogosławionego Jerzego Popiełuszki
Zarzuca się Kosciołowi,ze nie uratował od smierci Błogosławionego...
a ja sie pytam ,gdzie logika w takich pytaniach...
przecież wtedy nie widziano,ze chca Kapłana zamordować...
wiem,jakie moga paść odpowiedzi..,ze można się było domyslać...bo istniały pogrózki,wrogie działania...ale to był taki CZAS,czas zagrozen,czas prześladowań,gdy gineli Kapłani Ludzie Swieccy.. i często również dla dzisiejszego pokolenia albo anonimowi ,lub zapomniani...
Rosnie nowe POKOLENIE..dzieki Bogu wychowane patriotycznie,tak jak i nas wychowywano...więc jest szansa...na Odnowę i Przebudzenie
Dlaczego wróciła do tego tematu,dzisiaj..a no dlatego,ze wysłuchałam Żakowskiego ,który robił szpagat w odwracaniu uwagi od taśm "Prawdy"
wtedy tak zachowywali się mu POdobni..a dzisiaj już mocno usadowieni w w swoich fotelach skórzanych,skórzanych plastikową skórą...:)
pozdrowienia z drogi :)
gość z drogi
59. Pani Gość z Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
60. Pani Gość z Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Jeżeli chodzi o Kościół ale nie tylko, to
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
61. Bł. ks. Jerzy w 'Kościele hierarchicznym'
Bł. ks. Jerzy Popiełuszko w 'Kościele hierarchicznym'.
Kontynuacja moich wcześniejszych komentarzy:
[Nr 48], 27.06.2014, 12.17;
[Nr 51], 28.06.2014, 7.44.
Postaram się krótko; o 'Kościele hierarchicznym' w odniesieniu do WSZYSTKICH katolików, zarówno konsekrowanych jak i świeckich.
'[Mówi Jezus:] +Syn Człowieczy... nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć...+' (Mt 20,28).
'[Mówi Jezus:] +Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą+' (Mt 20,25-26).
I jeszcze poprzedzająca powyższe wypowiedzi prośba matki synów Zebedeusza [Jakuba i Jana] skierowana bezpośrednio do Jezusa: '+Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie+. Odpowiadając zaś, Jezus rzekł: +Nie wiecie, o co prosicie...+' (Mt 20,20-22).
Najlepszym podsumowaniem będzie obmycie nóg uczniom przez Jezusa (J 13,1-8).
Obmycie nie tylko rytualne. Bardzo wymowne w odniesieniu do koniecznego ukierunkowania relacji wewnątrz Kościoła.
Taki wybór czterech cytatów z Ewangelii powinien wystarczyć do zobrazowania 'Kościoła hierarchicznego' - w oparciu o Objawienie, Przykazania i trzy rady ewangeliczne (czystość w bezżenności, ubóstwo, posłuszeństwo).
W tym wszystkim najważniejsza jest miłość (przykazanie miłości).
http://www.youtube.com/watch?v=vy2mUrgUrFo
W następnym komentarzu zacytuję wypowiedź Prymasa Glempa, a następnie bł. ks. Jerzego.
Ukłony.
"Moje posty od IV 2010"
62. Pan Deżawi
Szanowny Panie,
Bardzo mi miło.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
63. Bł. ks. Jerzy w 'Kościele hierarchicznym'
Z wypowiedzi Prymasa Józefa Glempa, udzielonej tygodnikowi Niedziela w 2007 r.:
'Zastanawiam się nieraz, czy można było go uratować. Ludzie życzliwi ks. Jerzemu przyszli wraz z nim i proponowali wysłanie go na studia, może do Rzymu. Ks. Jerzy wyjechałby na moje polecenie, ale osobistej zgody na wyjazd nie wyraził.'[1]
'Żałuję, że nie mogłem ocalić życia ks. Popiełuszki. Ani starania moje, ani abp. Dąbrowskiego nie przynosiły skutków. Przeniesienie ks. Jerzego poza Warszawę (wyjazd do Rzymu był wspominaną możliwością) mogło uspokoić środowisko przy kościele św. Stanisława Kostki, gdyż każdy następca ks. Jerzego nie zdołałby przyciągnąć tłumów - to sprawiał szczególny charyzmat ks. Jerzego. Nie mogłem jednak nakazać ks. Jerzemu wyjazdu poza Warszawę, gdyż to byłoby odczytane jako kolaboracja z władzą i usunięcie niewygodnego kapłana na polecenie władzy.'
'Propozycja zmiany pracy ks. Jerzego wyszła od osób mu przyjaznych. Sam widziałem w tym szansę rozwiązania problemu, bo ks. Popiełuszko znalazł się w niebezpieczeństwie i mógł być wciągnięty w wir gry politycznej. Ale on mimo wszystko nie chciał się wycofać, nie chciał zrezygnować z głoszenia prawdy. Wiedział, że ludzie mu ufają i że go potrzebują. I ja chciałem to uszanować.'[2]
'Doskonale pamiętam również tragiczny dzień 30 października 1984 r., kiedy nadeszła wiadomość o znalezieniu ciała w Wiśle. Przeżyłem szok. Wprawdzie była to śmierć zapowiadana, grożono nią wcześniej, były różne ostrzeżenia, prowokacje, zdawałem też sobie sprawę, że to porwanie jest groźne i może być niebezpieczne, ale nie spodziewałem się, że zostanie zamordowany i to w tak okrótny sposób. Wiem, że komuniści bardzo się wtedy bali, co będzie się dalej działo w Polsce. Do dziś do końca nie wiemy, czy chodziło o zemstę kilku ludzi z Departamentu IV, nastawionych wrogo do kapłana, którzy nadto czuli się bezsilni wobec głosiciela Ewangelii, czy raczej była to sprawa całego ówczesnego systemu, który nie chciał dopuścić do tego rodzaju nauczania. A może jedno i drugie.'
'Nie mógłbym inaczej postąpić wobec księdza, który głosił prawdę. Oczywiście, gdyby wyjechał, to by go nie porwano i dzisiaj by żył. Ale musiałby zaprzeć się siebie i swoich zasad, także wyznawanych prawd. Musiałby przestać być rzecznikiem wolności Kościoła. A takim rzecznikiem przecież był.'
- Cała rozmowa z ks. kard. Józefem Glempem [Niedziela, Nr 42/2007]:
http://www.niedziela.pl/artykul/nd/Chcialbym-tego-doczekac
= = = = = = = = = =
[1] Zdanie bł. ks. Jerzego na temat ewentualnego skierowania go na studia do Rzymu było bardzo istotne.
[2] Tu również jest potwierdzenie liczenia się ze zdaniem bł. ks. Jerzego. Natomiast ta odpowiedź jest ciekawa jednak z innego względu, została poprzedzona pytaniem dziennikarki: 'Odmowa wyjazdu poza Warszawę była zatem aktem nieposłuszeństwa wobec swojego przełożonego?'
Ksiądz Prymas odpowiedział: 'Nie, tak bym nie powiedział.' [ciąg dalszy tej wypowiedzi w cytacie powyżej przypisu nr 2].
Tak na marginesie - właśnie w tym miejscu chciałbym się zatrzymać i zastanowić, czy to nie jest przypadkiem wskazówka do pewnego rozumienia wszelkich wyjątkowych konfliktów 'kapłan' - 'biskup'.
I mam na myśli nie tylko księży Bonieckiego i Lemańskiego.
* * *
W następnym komentarzu będzie o spotkaniu gen. Zenona Płatka z bł. ks. Jerzym Popiełuszko, na dziesięć dni przed porwaniem (9.10.1984 r. w sekretariacie Episkopatu Polski).
"Moje posty od IV 2010"
64. Bł. ks. Jerzy w 'Kościele hierarchicznym'
Najpierw poprawny link do wywiadu Mileny Kindziuk z Prymasem Glempem [Niedziela, nr 42/2007]:
http://www.niedziela.pl/artykul/83633/nd/Chcialbym-tego-doczekac
= = = = = = = = = =
Na dziesięć dni przed pamiętnym porwaniem, 9 października 1984 r., w sekretariacie Episkopatu Polski doszło do spotkania gen. Zenona Płatka z bł. ks. Jerzym Popiełuszko[1].
Na tej konferencji w zanotowanym punkcie trzecim jako 'wystąpienie ks. Popiełuszki'[2] gen. Zenon Płatek stwierdza:
'[Ks. Popiełuszko] eskaluje swoje wystąpienia antypaństwowe. Obecnie jeździ po kraju i tworzy nielegalne organizacje. Jeśli nie zaprzestanie tej działalności straci dobrodziejstwo amnestii[3] i grozi mu sąd.'
Odpowiedź abp. Dąbrowskiego:
'Wkrótce przestanie mu grozić, gdyż wyjedzie na studia. Właśnie otrzymałem pismo od grupy Panów z jego otoczenia[4], którzy obawiając się o jego bezpieczeństwo a nawet życie, proszą, aby ks. Prymas wysłał go na studia do Rzymu. Rozmawiałem najpierw z autorami pisma, tydzień temu zaś z ks. Popiełuszką. Ks. Jerzy jeszcze się waha, ale oświadczył mi, że jeśli ks. Prymas zdecyduje - pojedzie. Przestańcie więc demonizować ks. Popiełuszkę i dokuczać mu.'[5]
= = = = = = = = = =
[1] O ostatnim takim spotkaniu pisze Krzysztof Kąkolewski w książce 'Ksiądz Jerzy w rękach oprawców' (Warszawa 2004, s. 246). Autor powołuje się na książkę Petera Rainy 'Rozmowy z władzami PRL' (W-wa 1995).
[2] Szkoda, że nie przytoczono samych słów bł. ks. Jerzego z tego spotkania.
[3] Gen. Płatek grozi bł. ks. Jerzemu utraceniem 'dobrodziejstwa amnestii' (?!), a abp Dąbrowski zamiast dopytać o wyjaśnienie skandalicznej groźby przedstawiciela władz wojskowych, przechodzi do porządku odpowiedzi.
[4] Krzysztof Kąkolewski nie zdołał ustalić kto był faktycznym autorem prośby-apelu o wysłanie bł. ks. Jerzego na studia do Rzymu. Kąkolewski nie wyklucza, że może chodzić o słynny 'list hutników'. [Ja z kolei dodam od siebie - że w takim razie mogło to być częścią 'zapętlonej' gry operacyjnej służb specjalnych].
[5] Dowód na poddanie się bł. ks. Jerzego woli przełożonych.
* * *
"Moje posty od IV 2010"
65. Pan Deżawi
Szanowni Panie,
Jesteśmy zgodni.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
66. Bł. ks. Jerzy Popiełuszko żyje i działa
Zdjęcie: Marek Borawski/
Nasz Dziennik
Homilia o. Gabriela Bartoszewskiego OFMCap wygłoszona 29 czerwca 2014 r. w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie podczas Mszy św. za Ojczyznę.
Umiłowani Siostry i Bracia!
1. Przeżywamy dziś uroczystość Świętych Apostołów
Piotra i Pawła. Piotr wyznawał swą żarliwą wiarę w Pana Jezusa. „Ty
jesteś Chrystus Syn Boga żywego”. Wprawdzie ta sama wiara załamała się w
Wielki Piątek, ale miłe spojrzenie Chrystusa i łzy pokuty oczyściły
Piotra. Został wierny Jemu aż do śmierci męczeńskiej.
Święty Paweł wiarę, którą Chrystus wlał w jego serce
pod Damaszkiem, poniósł na krańce świata. Ci dwaj książęta Kościoła
przekazali swą wiarę pokoleniom Kościoła. Tę wiarę przyjęli nasi
praojcowie przed tysiącem lat. Tej wiary nie zabrakło wielu Polakom.
Legitymował się nią niezłomny Prymas Tysiąclecia Stefan Wyszyński. Ją
głosił przez całą działalność publiczną, aż do męczeńskiej śmierci, bł.
Jerzy Popiełuszko. Święci Apostołowie wybaczą nam, że dziś rozważanie
poświęcimy naszemu męczennikowi ks. Jerzemu, który stale pamiętał o
słowach św. Pawła, że nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości,
i trzeźwego myślenia (2 Tym 1,7).
Uwięzienie zaś Apostoła Narodów jakby nawoływało go: weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii (2 Tm 1,8).
Dlatego tak często musiał przyjmować różne ciosy. Władze polityczne
były mu przeciwne. Różne jednostki nadzoru, wywiadu, prowokacji robiły
wszystko, aby go skompromitować. Środki masowego przekazu nie cofały się
przed podstępem i kłamstwem, a zwłaszcza oczernianiem.
Ksiądz Jerzy jednak zawsze pamiętał o zachęcie św. Pawła: Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka (2 Tm 1,14). Wielkim skarbem jest wiara święta, którą przekazali nam patronowie dnia dzisiejszego, święci Apostołowie.
2. Tę wiarę otrzymał ks. Jerzy w sakramencie chrztu
świętego, umacniał w rodzinnym domu, rozwijał w kościele na katechezie.
Ona to zaprowadziła go do warszawskiego seminarium duchownego. Ona
wzrastała wraz z pogłębianiem wiedzy religijnej i dzięki bogatemu życiu
duchowemu. W szczególny sposób dawała o sobie znać w życiu kapłańskim
poprzez Eucharystię.
Święty Jan Paweł II pisze o tym, jakby nawiązując do przeżyć księdza Jerzego. „Eucharystia niech będzie dla nas »szkołą życia«.
W ciągu stuleci liczni kapłani znajdowali w Eucharystii pokrzepienie
obiecane im przez Jezusa w dniu Ostatniej Wieczerzy, sposób na
przezwyciężenie samotności, pomoc w znoszeniu cierpień, pokarm dający
siłę, by znów wyruszyć w drogę po każdym rozczarowaniu; wewnętrzną
energię, która powala dochować wierności dokonanemu wyborowi”(List
do kapłanów, Wielki Szwartek 2000, n. 14).
3. Te słowa brzmią jak fragment z życiorysu kapłana z
tutejszego kościoła. Ksiądz Jerzy modlił się za dręczoną przez
totalitaryzm Ojczyznę. Odprawiane przez niego Msze Święte za Ojczyznę,
które do dziś kontynuujemy, skupiały dziesiątki tysięcy ludzi. Stały się
sławne w całym ówczesnym świecie. Słowo Boże głoszone przez księdza
Jerzego i jego modlitwa przeraziły władz komunistyczne, tak bardzo
uzależnione od sowieckiego imperium zła. Zareagowały więc tak samo, jak
reagował szatan wypędzany z opętanych ludzi przez Chrystusa: słowami
nienawiści, oszczerstwami, groźbami, nieudanymi zamachami. A potem,
podobnie jak w historii Chrystusa, przyszło skuteczne już, podstępne,
dokonane bez świadków, terrorystyczne porwanie, poniżanie, torturowanie i
męczeńska śmierć w nurtach Wisły.
Umiłowani!
4. Dzisiaj, z perspektywy 30 lat po męczeńskiej
śmierci, lepiej widzimy, że dzięki takiej postawie, dzięki temu
męczeństwu zło straszliwie zostało wyhamowane. Już w 1987 r. historycy
pisali o tym: „Polacy zdołali […] w ciągu czterdziestu lat obronić swą
tożsamość narodową mimo spustoszeń moralnych, spowodowanych życiem w
systemie komunistycznym; zdobyli się na sformułowanie i wyrażenie
protestu. Program »Solidarności« odrzucił zamknięcie Polski w
kategoriach państwa – obozu, zwrócił się do idei ucieleśnionej w
nowoczesnym i przemienionym narodzie, chcąc ją utrzymać przez związek z
chrześcijaństwem i Europą. To właśnie dziedzictwo
pokoleń, potrzeba uczestnictwa w życiu państwa i niepokorność wobec
władzy jest fundamentem upartego dążenia do demokracji. W tym tkwi
szansa Polski” (Michał Tymowski, Jan Kieniewicz, Jerzy Holzer, Historia Polski, Londyn 1987, s. 14)
5. Przeżywając nasze czasy roku 2014, postawmy sobie
pytanie. Czy ksiądz Jerzy umarł na darmo? Czy uwolniona w sposób niemal
cudowny z jarzma niewoli Polska jest taka, o jaką tak gorąco modlił się i
walczył?
Co powiedziałby dziś ksiądz Jerzy Popiełuszko, gdyby
był wśród nas, patrzył na niszczące społeczeństwo bezrobocie, na nędzę
setek tysięcy ludzi i niedożywionych dzieci, na korupcję, krętactwa i
spiski przeciw Kościołowi tych, którym naród oddał naiwnie władzę nad
sobą? Co by powiedział, gdyby czytał czy słuchał pełne nienawiści do
religii katolickiej i nasycone pogardą do patriotyzmu, pełne przy tym
wszelkiego moralnego plugastwa, jak chociażby te spektakle, którymi nasi
rządzący kulturą i oświatą nas karmią – świadczą o tym ostatnie
przypadki.
Gdyby ksiądz Jerzy patrzył, jak ci, którzy niegdyś
skupiali się wokół niego, którzy wspierali jego działania, którzy
akceptowali bez żadnych zastrzeżeń głoszone przez niego wartości, zaraz
po uzyskaniu wolności przez kraj ruszyli do bezwzględnego ataku przeciw
temu, co było treścią jego życia i jego walki, ruszyli przeciw tym
wszystkim wartościom, które zawierają się w przyjętym przez niego
życiowym zawołaniu, by ze wszystkich sił służyć Bogu i chrześcijańskiej
Ojczyźnie. Co powiedziałby na ten przedziwny fakt, że chociaż
komunistyczną gospodarkę zastąpił kapitalizm, to komunistyczna nienawiść
do Kościoła pozostała nadal, co więcej – wyraźnie się wzmaga.
6. Z pewnością nie stanąłby po stronie wszechobecnego
relatywizmu głoszonego przez ideologię tzw. poprawności politycznej,
organizacje oraz ich potężne media. Z pewnością nie akceptowałby
rozkwitającego coraz bujniej lewackiego nowego marksizmu, z jego otwartą
wrogością do wiary i moralności chrześcijańskiej.
Przeciwnie, znów stanąłby w obronie Bożej sprawy –
przeciw szerzonej programowo anarchii moralnej, przeciw liberalizmowi
etycznemu, fałszywej anarchistycznej wizji wolności, demokracji bez
wartości, która wiedzie do totalitaryzmu, bezideowości. Z pewnością
potępiłby dziki kapitalizm, nawiasem mówiąc, tym razem lewackiej
proweniencji, który krzywdzi bezwzględnie ludzi pracy, tak bardzo
bliskich sercu tego kapłana.
Zapewne atakowano by go agresywnie w różnych mediach
jako kapłana niepoprawnego politycznie, jako tradycjonalistę i
racjonalistę. Być może czyniliby to ci, którzy bili mu brawa, kiedy
przemawiał w czasie słynnych Mszy Świętych sprawowanych w intencji
Ojczyzny.
Siostry i Bracia!
7. Czy możemy popadać w pesymizm? Nie! Ksiądz Jerzy,
patrząc na obecną polską rzeczywistość, odległą zapewne od obrazu
Polski, o której marzył, z pewnością nie uznałby jednak swego życia i
swojej ofiary za zmarnowane. Nie popadłby w pesymizm, ponieważ pod tą
plugawą i brudną pianą zła, przejawiającego się w przestępczości,
korupcji, bandytyzmie, bluźnierstwach, zboczeniach seksualnych, czynnie
okazywanej pogardzie dla chrześcijaństwa – dostrzegłby na pewno głębokie
pokłady dobra w polskim narodzie. Dostrzegłby miliony uczciwych,
zmagających się z różnymi problemami, ale nie zdradzających Chrystusa
polskich rodzin. Dostrzegłby wspaniałą polską młodzież, której jest na
pewno więcej niż tej, która sens życia widzi w rozpuście, alkoholu,
narkotykach, mocnych przeżyciach i w dyskotekach.
Dostrzegłby ogromną liczbę ruchów, organizacji,
stowarzyszeń, szkół i uczelni katolickich. Zwracałby się do wiernych już
nie tylko z ambony, lecz także za pomocą istniejących mediów
katolickich, o których zaistnienie walczył. Zachwyciłby się z pewnością
wspaniałą akcją charytatywną polskiej Caritas, która czyni ogromnie dużo
dobrego, więcej niż ktokolwiek w naszym kraju, chociaż jej działalność
programowo i systematycznie pomijana jest milczeniem przez media. Media
znajdują się w rękach ateistycznych liberałów i nowych marksistów,
promujących troskliwie osoby, wątpliwej wartości, przez siebie wybrane i
poniekąd namaszczone na tzw. moralne autorytety.
8. Ksiądz Jerzy byłby szczęśliwy, patrząc na możliwości każdego z nas:
– żyjącego w wolnym kraju,
– mogącego wprost powiedzieć nie złu,
– mającego prawo wybierać między dobrem a złem i to
nie tylko w swoim życiu indywidualnym, lecz także w życiu społecznym i
politycznym,
– mającego prawo wchodzić do polityki i sterowania krajem,
– mającego prawo powiedzieć – przy urnie wyborczej –
nie ludziom złym, niekompetentnym, skompromitowanym i wrogim wierze
chrześcijańskiej.
Tak, jak wielcy świeci i bohaterowie, ksiądz
Popiełuszko dokonał niesłychanie wiele dobrego. Umocnił duchowo miliony
ludzi. Przybliżył im Chrystusa, który zawsze jest z ubogimi i
prześladowanymi. Swoja męczeńską śmiercią i modlitwą zanoszoną wraz z
milionami Polaków przed Boży tron wyprosił wolność Ojczyzny. Wolność
dającą każdemu, kto w niej żyje, szanse na pełny rozwój i na służbę
dobru.
9. Dla nas na dziś jest refleksja. Czy jego piękne, choć trudne życie, i jego męczeńska śmierć nie poszły na marne?
Błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko żyje i działa.
Ale na nas ciąży zobowiązanie, by to wspaniałe dziedzictwo
podtrzymywać. Zobowiązani jesteśmy przeciwstawiać się złu, jak choćby w
tych dniach bluźnierczemu przedstawianiu Męki Chrystusa. Należy okazać
szacunek i słowa wdzięczności tym braciom i siostrom, którzy publicznie
protestują. Zło trzeba zwyciężać dobrem, jak uczył ksiądz Popiełuszko.
Dnia 17 czerwca w tej świątyni odprawiałem Mszę św. i
mówiłem kazanie z okazji 65. rocznicy urodzin śp. prezydenta Lecha
Kaczyńskiego. Swoje słowo zakończyłem modlitwą i prośbą do bł. Jerzego:
Księże Jerzy, proś za nami, by Polska mogła się rozwijać i odradzać na
miarę wielkich pragnień i dążeń Twoich i tak bliskiego nam i cenionego,
tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Niech Dobry Bóg w
swoim miłosierdziu to sprawi. Amen.
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
67. Do Pani Intix
Szanowna Pani Joanno,
Pięknie dziękuję.
Oby jak najszybciej dołączył do Świętego Jana Pawła II.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
68. Nowa książka Wojciecha Sumlińskiego o bł. ks. Jerzym
"Moje posty od IV 2010"
69. Wojciech Sumliński o pierwszym spotkaniu z Andrzejem Witkowskim
"Moje posty od IV 2010"
70. Wojciech Sumliński ( - z 'Lobotomii 3.0...' - ciąg dalszy)
"Moje posty od IV 2010"
71. '(...) - nowe fakty' -- w 30. rocznicę uprowadzenia i zabójstwa
"Moje posty od IV 2010"
72. @Deżawi
mam nadzieje, że będzie jakas publikacja po tej konferencji.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
73. Książka dla Młodych i dla nas,czyli
tych Starszych,którzy świadomie żyli w czasach Mordów i Pogrzebu naszego Solidarnościowego Kapelana...
dla pana Wojciecha serdeczne podziękowania za to świadectwo Prawdy...a Cenę Autor płacił i płaci straszną...,ale jak widać ma mocnego Patrona w Niebie...więc dzięki Bogu,książkę ukończył...
Moje pokolenie winno Ją w podarunku przekazywać swoim następcom wraz z biografią Autora...biografią,gdy WSI spokojna,
WSI wesoła...robiła wszystko ,by książka nigdy się nie ukazała...
pozdr z drogi do Normalnej Polski
gość z drogi
74. Drogi,szanowny ...Nieobecny Panie Michale...
gdy ten wątek zaczynałeś,nikt z nas nie sądził,że nas opuścisz tak szybko...ale jak widzisz ...z niebieskiego Krajobrazu...jesteśmy wciąż z Tobą i pamiętamy o Tobie a Nasz ukochany Kapelan "S" ? powiedz MU,ze bardzo Go kochamy
gość z drogi
75. 15.10.2014 (UKSW, Warszawa)
Konferencja zapowiada się bardzo ciekawie.
Osobiście jednak mam poważne obawy co do 'nowych faktów'. Dlaczego nie ma wśród wymienionych gości prokuratora Andrzeja Witkowskiego? Jego nieobecność na takiej konferencji rocznicowej daje dużo do myślenia. Pozdrawiam.
"Moje posty od IV 2010"
76. Mój mały kamyczek o błogosławionym śp. ks. jerzym Popiełuszko
Tama we Włocławku:
Więcej tu: https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/587756735321...
Pomnik błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszko w Częstochowie:
Więcej fotografii z Jasnej Góry z pomnikami i ze stacjami drogi krzyżowej można zobaczyć w moim albumie pt.: "Częstochowa 21-22 czerwca 2011 roku"
https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/606094877061...
Pozdrawiam serdecznie.
Obibok na własny koszt
Kiedyś "Mieszko II"
77. Kanonizacja ks. Jerzego? (wspomóżmy modlitwą!)
"Moje posty od IV 2010"
78. Uchwała Sejmu w 30. rocznicę śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki
Na posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu odbyło się pierwsze czytanie projektu uchwały upamiętniającej 30. rocznicę śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
Posłowie podkreślali, że uchwała ma na celu oddać hołd bł. ks. Popiełuszce, nazwać sprawców mordu i przypomnieć heroiczność kapłana.
Wczoraj jednogłośnie w uchwale Senat upamiętnił legendarnego kapelana „S” jako “obrońcę ideałów prawdy, wolności i sprawiedliwości”. Bronił osób represjonowanych i więzionych. W uchwale zapisano, że życie ks. Jerzego było „darem dla historii Polski, wyrażonym słowami św. Pawła „Zło dobrem zwyciężaj” – podkreśla senator Stanisław Kogut.
- Ksiądz Jerzy jest kapelanem mojej ukochanej Solidarności – bohaterskim kapelanem zamordowanym przez UB i SB, w bestialski sposób utopiony pod Włocławkiem i ta uchwała się mu należała. Nie ukrywam, że byłem ogromnym zwolennikiem, aby rok 2015 był rokiem ks. Jerzego, bo on na to sobie zasłużył, jak wielu księży – ks. Zych czy ks. Niedzielak, bo to są bohaterscy kapłani – podkreśla senator Kogut.
http://www.radiomaryja.pl/informacje/uchwala-sejmu-w-30-rocznice-smierci...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
79. @ Maryla
O tej samej porze (16.50 i chyba co do sekundy) edytowaliśmy podobne komentarze, ale w moim jest jeszcze informacja o kanonizacji i prośba o modlitwę. Pozdrawiam serdecznie.
"Moje posty od IV 2010"
80. @Deżawi
dobry znak. Módlmy się do błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki o wstawiennictwo za Polskę. Tak bardzo teraz potrzebujemy wsparcia.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
81. Ochranka i opiekunowie zbrodniarzy uczcili udane zabójstwo,
bo po 30 latach nadal sprawcy są bezpieczni i bezkarni.
Drwią z żywe oczy.
Pozdrawiam serdecznie.
Onwk
Kiedyś "Mieszko II"
82. @Obibok na własny koszt
niestety masz rację. Tym bardziej trzeba nagłaśniać, bo MEDIA ZGODNIE O TYM MILCZĄ, że jeszcze MUSZĄ oficjalnie oddawać hołd ofierze, nie katom.
Sejm oddał hołd ks. Popiełuszce
Sejm RP oddaje hołd księdzu Jerzemu Popiełuszce –
kapelanowi Solidarności, wielkiemu kapłanowi zamordowanemu 30 lat temu
przez funkcjonariuszy komunistycznej Służby Bezpieczeństwa na rozkaz
przedstawicieli władz PRL – głosi sejmowa uchwała.
Posłowie przyjęli uchwałę przez aklamację. Jak podkreślono w
dokumencie, ks. Jerzy Popiełuszko “zginął z rąk oprawców z SB, ponieważ
Msze święte za ojczyznę odprawiane w sanktuarium żoliborskim w Warszawie
były oazą wolności i niezależności w czasach, kiedy władza
komunistyczna zdecydowała się na brutalną, siłową konfrontację z
narodem”.
“Po porwaniu 19 października 1984 r. i męczeńskiej śmierci ks.
Popiełuszko stał się symbolem walki Polaków o godność, bohaterem dążeń
narodu do wolności” – czytamy w uchwale. “Dzisiaj, w czasach
niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej, jego ofiara zasługuje na pamięć,
cześć i najwyższe uznanie” – ocenili posłowie.
Uchwałę w Sejmie odczytał marszałek Sejmu Radosław Sikorski.
- Ksiądz Jerzy Popiełuszko bronił praw osób represjonowanych.
Występował w imieniu więźniów politycznych, uczestniczył w procesach
prześladowanych działaczy „Solidarności” oraz osób zaangażowanych w
pomoc charytatywną dla rodzin internowanych i wypuszczonych z więzień.
Jego bezkompromisowa, odważna postawa była nie do zaakceptowania dla
władzy, która po wprowadzeniu stanu wojennego i delegalizacji NSZZ
„Solidarność”, za wszelką cenę chciała zdusić opór Polaków i nadzieję na
wolność. Oby nigdy w naszej ojczyźnie nie dochodziło do podobnych
zbrodni – czytał Radosław Sikorski.
Tam gdzie znaleziono bł. ks. Jerzego
Czasy nienawiści, prowokacji komunistycznej nie odeszły, ale
przybrały nową liberalną, genderową maskę – zauważa Jakub Matenowski
Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko, po 30
latach męczeńskiej śmierci na włocławskiej tamie, coraz głośniej woła do
Boga „o wzmocnienie siły człowieka wewnętrznego”, o co prosił w 1991
roku Jan Paweł II. Czasy nienawiści, prowokacji komunistycznej nie
odeszły w niepamięć, ale przybrały nową liberalną, genderową maskę.
Błogosławiony kapłan ks. Jerzy Popiełuszko, świadom bezpośredniego
zagrożenia swojego życia, jakby przeczuwał zbliżającą się śmierć i
stopniowo zrastał się z bolesną tajemnicą Getsemani: „Nie moja, ale
Twoja wola niech się stanie”. Coraz wyraźniej zdawał sobie sprawę, że
już niedługo może przyjść ostateczny dzień jego świadectwa: „Śmierci się
nie boję, bo już przeżyłem jej przedsionek”. I chociaż otaczały go
tłumy, męczeńska śmierć przyszła w całkowitej samotności, dopełniła
wielomiesięczną kampanię nienawiści, prowokacji i udręczenia – mówił
przed laty prowincjał Zgromadzenia Braci Pocieszycieli z Getsemani o.
Świerad M. Pettke CCG, pomysłodawca i budowniczy przyszłego sanktuarium
Męczeństwa bł. ks. Jerzego Popiełuszki przy włocławskiej tamie.
Nie ma przypadków
W październiku 1994 roku, tj. w dziesiątą rocznicę śmierci bł. ks.
Jerzego Popiełuszki, prowincjał o. Świerad, z pewnością nie do końca
świadom zbieżności dat i miejsca, ale idąc za wewnętrznym światłem, w
pierwszej swojej decyzji skierował zakonników do nadwiślańskiego,
prastarego miasta męczenników XX wieku, do Włocławka na ziemi
kujawskiej.
To z tego biskupiego miasta i tej diecezji pochodzi patron Włocławka,
błogosławiony ks. bp Michał Kozal, zamęczony w Dachau w czasie II wojny
światowej wraz z 220 kapłanami, którzy oddali swoje życie tylko
dlatego, że byli polskimi kapłanami. To w tej diecezji, w Zduńskiej
Woli, urodził się męczennik św. Maksymilian Kolbe, franciszkanin, który
oddał swoje życie, by ratować ojca rodziny Franciszka Gajowniczka, oraz
znana w całym świecie katolickim św.Siostra Faustyna Kowalska, mistyczka
i Apostołka Bożego Miłosierdzia.
Parafia przy tamie
W erygowanej parafii Matki Bożej Fatimskiej, przy stopniu wodnym
włocławskiej tamy, o. Świerad wraz ze swoimi braćmi, kustoszami świętego
miejsca, przyjęli stały obowiązek organizowania dorocznych uroczystości
w rocznicę narodzin dla Nieba kapelana „Solidarności”, opiekuna ludzi
pracy i wielkiego patrioty.
Eucharystia w intencji Ojczyzny na tamie zyskiwała coraz piękniejszą
oprawę zewnętrzną, animowała mieszkańców Włocławka i regionu, a poprzez
zapraszanych znakomitych gości stawała się również wspólnotowym
dziękczynieniem za beatyfikację najmłodszego polskiego męczennika ks.
Jerzego Popiełuszki. Pełniąc rolę gospodarza liturgicznych zebrań,
natchniony kaznodzieja, ojciec prowincjał, podkreślał wagę kultu
Błogosławionego, znaczenie miejsca męczeństwa uświęconego krwią kapłana
oraz wagę wezwania, jakie płynie stąd dla nas współcześnie żyjących, by
zło dobrem zwyciężać.
W dwudziestą dziewiątą rocznicę śmierci męczennika kapłan głosił, że
„gdzie przechodzą święci, tam wraz z nimi przechodzi sam Bóg. Od tysiąca
lat Bóg przeprowadza przez naszą nadwiślańską, kujawską ziemię liczny
zastęp świętych, a jedną z ostatnich świetlanych kart zapisał Nauczyciel
prawdy, męstwa i miłości – bł. ks. Jerzy”. Zło, programowo realizowane
latami przez totalitarny system komunistyczny, łamało sumienia,
manipulując zastraszonym społeczeństwem, posługując się: kłamstwem,
terrorem i nienawiścią.
Ksiądz Jerzy swoim życiem i słowem uczył zwyciężać zło dobrem przez
prawdę, męstwo i miłość. Świadek prawdy, nieugięty przeciwnik
zaplanowanej ateizacji, Błogosławiony walczył ze złem, nie z
człowiekiem, i takie przesłanie pozostawił nam w duchowym testamencie.
Mama błogosławionego
Schorowana, w podeszłym wieku, pani Marianna Popiełuszko, matka
męczennika za wiarę, witana niezwykle serdecznie na tamie, klękała w
miejscu jego śmierci w ciszy i bólu wraz z całą wspólnotą modlących się
wiernych. Jak tylko pozwalało jej zdrowie i możliwości, przyjeżdżała z
dalekich Okopów k. Suchowoli z Podlasia, by tu ze swymi dziećmi modlić
się na włocławskim stopniu wodnym za Ojczyznę i za ideały, dla których
Błogosławiony przyjął „chrzest krwi”, przestrzegając przed żądzą odwetu i
przemocy.
Liczne pamiątki medialne: telewizja lokalna, zdjęcia, wpisy do
pamiątkowej Kroniki Sanktuarium Męczeństwa, przypominają jej obecność,
pełną macierzyńskiej miłości i niepowtarzalnej więzi z „oddanym od
dzieciństwa Bogu” ks. Jerzym oraz jego przyjaciółmi. Stałe kontakty p.
Marianny Popiełuszko z braćmi pocieszycielami oraz wiernymi uobecniały i
ożywiały duchową więź włocławskich czcicieli ks. Jerzego z
Błogosławionym i jego najbliższymi.
Kult bł. ks. Jerzego
Głos bł. ks. Jerzego systematycznie rozbrzmiewa w budującym się
włocławskim sanktuarium. Dzięki stałej trosce braci, kustoszów miejsca
ostatniej drogi Błogosławionego, w każdy wtorek o godz. 17.00 odbywa się
tu nabożeństwo jemu dedykowane, a dziewiętnastego dnia każdego miesiąca
odprawiana jest, podobnie jak na warszawskim Żoliborzu, Eucharystia w
intencji Ojczyzny. Kult męczennika rozwija się przez coraz liczniejsze
wota ludzi wierzących i doświadczających cudu uzdrowienia duchowego i
fizycznego.
Liczne i cenne wota przywiezione przez osoby dotknięte szczególną
łaską za pośrednictwem ks. Jerzego z Polski, Włoch i USA najlepiej
oddają aktywność naszego świętego patrona. Coraz liczniejsze pielgrzymki
indywidualne i grupowe z Polski oraz świata, modlitwy wznoszone do Boga
za przyczyną „odważnego wyznawcy Chrystusa” potwierdzają niezwykłe
promieniowanie jego świętości we współczesnym Kościele.
12 września 2010 r. staraniem prowincjała wspólnota diecezjalna wraz z
pasterzami Bydgoszczy i Torunia, tj. ostatnich miejsc, w których za
życia był Błogosławiony, mogła w sposób uroczysty i podniosły przeżyć
sprowadzenie relikwii pasterza ludzi pracy. To tu, na włocławskim
miejscu pamięci i modlitwy, złożono Bogu uroczyste dziękczynienie za dar
beatyfikacji i wyniesienie na ołtarze apostoła wolności, solidarności i
godności człowieka.
Liczne delegacje „Solidarności” z różnych środowisk i miast Polski,
gromadząc się u boku swojego kapelana, jak za życia, tak i po jego
śmierci, we włocławskim miejscu męczeństwa odnajdują łączność duchową i
międzyludzką przy krzyżu cierpiącego Zbawiciela. Na naszych oczach
spełniają się prorocze słowa wypowiedziane przez św. Jana Pawła II zaraz
po otrzymaniu wiadomości o śmierci prezbitera: „Modlę się o to, aby z
tej śmierci wyrosło dobro, tak jak z Krzyża – Zmartwychwstanie… Niech
będzie ta śmierć źródłem nowego życia”. Te słowa stały się zaczynem i
myślą przewodnią włocławskiej Golgoty. Nic więc dziwnego, że 19
października 2010 r., w roku beatyfikacji ks. Jerzego, odprawiono
pierwszą Eucharystię w przyszłym sanktuarium męczennika.
Zgodnie z decyzją prowincjała Braci Pocieszycieli o. Świerada budowę
całego kompleksu duszpasterskiego: sanktuarium i Muzeum bł. ks. Jerzego
Popiełuszki, kościoła parafialnego pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej z
przyległym klasztorem oraz domem pielgrzyma rozpoczęto już w roku 2004.
Pierwszym etapem była budowa kościoła, który zakończono pomyślnie po
kilkunastu miesiącach, w roku beatyfikacji duszpasterza ludzi pracy. To
wydarzenie o znamionach nadprzyrodzoności było zauważone przez czcicieli
ks. Jerzego, którzy przypisują to wstawiennictwu niebiańskiego patrona.
Siła kapłańskiej wierności aż po męczeńską, okrutną śmierć była i
pozostaje motorem nowych wyzwań pocieszycieli z Getsemani.
Prowincjał zgromadzenia skutecznie zabiegał u władz kościelnych o
ustanowienie nowo wybudowanej świątyni mianem sanktuarium Męczeństwa bł.
ks. Jerzego Popiełuszki. Jego wysiłki zostały uwieńczone pozytywną
decyzją pasterza diecezji ks. bp. Alojzego Wiesława Meringa. W pierwszą
rocznicę beatyfikacji ks. Jerzego, 5 czerwca 2011 r., nastąpiło
uroczyste ogłoszenie dekretu przyznającego świątyni tytuł sanktuarium
połączone z wmurowaniem w ściany świątyni kamienia węgielnego z góry
Getsemani z Jerozolimy.
Odpust zupełny
Od tej pory diecezja włocławska może pochlubić się nowym sanktuarium
oraz związanymi z tym świętym miejscem odpustami. Każdy, kto pobożnie
nawiedzi to miejsce i pomodli się, pod zwykłymi warunkami może uzyskać
odpust zupełny. To wielkie wyróżnienie dla naszego miasta oraz okazja do
wypraszania potrzebnych łask za przyczyną wielkiego orędownika naszych
czasów.
W 2013 r. rozpoczęto wznoszenie 43-metrowej wieży kościelnej łączącej
symbolicznie sanktuarium z miejscem męczeństwa na tamie. Wieża spełniać
będzie rolę punktu sakralnego, a zarazem widokowego i informacyjnego.
Bracia pocieszyciele Chrystusa z Ogrójca, zainspirowani i pociągnięci
inicjatywą swojego przełożonego, budując całe centrum duszpasterskie,
chcą łączyć elementy praktyczne i użytkowe z duchowymi i ponadczasowymi.
Zwieńczona krzyżem wieża przyciągać będzie pielgrzymów z daleka, jak
pisał ojciec prowincjał, i będzie wskazywać im drogę do celu, jakim jest
Bóg, któremu my, czciciele, za przykładem ks. Jerzego pragniemy oddać
cześć. W podziemiach sanktuarium zakonnicy budują nowoczesne muzeum
multimedialne poświęcone „zwycięstwu” Błogosławionego celem propagowania
przyszłym pokoleniom Polaków wartości religijnych i patriotycznych,
jakim służył niezłomny świadek ewangelicznej miłości.
Wysiłki budowniczych muzeum zmierzają do wyeksponowania ideałów, dla
jakich oddał życie młody kapelan „Solidarności” środowisk pracowniczych.
Pomysłodawca muzeum o. Świerad pragnie, aby tak je wyposażyć, by
prezentowane w nim środki multimedialne rozbrzmiewały sugestywnie nie
tylko słowem mówionym i pisanym, ale też przemawiały przez obrazy,
dźwięki i grę świateł do wyobraźni, emocji i serc zwiedzających.
Prezentowany materiał historyczny, często unikalny, będzie przystępnym
sposobem narracji o Błogosławionym dla nowego pokolenia, przykładem
ewangelizacji otwartej na przekaz nowej generacji wierzących.
Ponadto należy podkreślić, że udostępniany przekaz dowodowy będzie
skierowany nie tylko do ludzi młodych, poszukujących życiowych wzorców i
przykładów do naśladowania, ale też do każdego odbiorcy, który ceni
wartości ponadczasowe, patriotyczne i ewangeliczne.
Rzecznik kultu bł. ks. Jerzego
Aby przystąpić do budowy tak ogromnego kompleksu sakralnego, należało
zdobyć odpowiednie na ten cel środki. Ojciec Świerad umiejętnie i
skutecznie organizował zbiórki na rzecz budowy sanktuarium, umiał szukać
osób wspierających duchowo czy materialnie nie tylko w kraju, ale
daleko poza jego granicami. Pozyskiwał nowe grono przyjaciół
Błogosławionego, zachęcając do współpracy w szerzeniu kultu, animował
bliskie i serdeczne kontakty mamy ks. Jerzego Marianny Popiełuszko i jej
rodziny z czcicielami i przyjaciółmi ks. Jerzego.
Wydarzeniem ostatnich tygodni z życia włocławskiego sanktuarium było
przyznanie przez ordynariusza diecezji włocławskiej ks. bp. Alojzego
Wiesława Meringa medalu „Zasłużonego dla Diecezji Włocławskiej”
emerytowanemu kapłanowi George’owi (Jerzemu) Rutkowskiemu z Detroit
(USA). Wyróżnienie jest uhonorowaniem wspaniałego polonijnego kapłana,
propagatora kultu Błogosławionego w stanie Michigan, jak również
podziękowaniem dla jego parafian i wspólnot kościelnych wspierających
materialnie i duchowo tworzące się włocławskie sanktuarium. Jak
podkreślał postulator tego wyróżnienia, to kolejny przykład fenomenu
promieniowania heroicznych cnót męczennika za wiarę, którego świętość
przekracza granice państw i kontynentów.
Gorliwa i pełna ofiarności posługa Słowa Bożego to najbardziej
rozpoznawalny rys służby kapłańskiej ojca prowincjała. Jako kaznodzieja i
misjonarz o. Świerad w licznych homiliach, okolicznościowych kazaniach
na doraźnych spotkaniach liturgicznych czy podczas misji parafialnych
doceniał wagę świadectwa ks. Jerzego i sugestywnie ukazywał aktualność
jego nauczania.
Dyskretny i skromny zakonnik poruszał słuchaczy Słowem Bożym,
umacniał ich i zapalał przykładem Błogosławionego. W swoim przekazie
starał się, by ks. Jerzy był bardziej znany i naśladowany. Po
beatyfikacji ks. Jerzego, prowadząc rekolekcje czy dni skupienia, łączył
je z peregrynacją relikwii męczennika, a w wielu parafiach wprowadzał
relikwie do publicznego kultu. Dzielił się doświadczeniem wiary nie
tylko w kraju, ale często „peregrynował z ks. Jerzym” do Stanów
Zjednoczonych, Szwecji i Niemiec.
Wrażliwość na wykluczonych oraz doświadczenie penitencjarne o.
Świerada nie pozwoliły mu biernie przyglądać się wszelkim formom ich
marginalizowania, m.in. przez zamykanie szkół. Prowincjał interesował
się losem dzieci i młodzieży oraz ich edukacją. Kiedy szkoła w
Modzerowie, znajdująca się na terenie parafii Matki Bożej Fatimskiej,
była przeznaczona do likwidacji, zaangażował się osobiście w jej
ratowanie, współtworząc pierwszą katolicka placówkę oświatową. I jak
można się domyśleć, nowo powstałe gimnazjum nie mogło obrać innego
patrona jak tylko bł. ks. Jerzego Popiełuszkę.
Społeczność Włocławka coraz chętniej włącza się w liczne inicjatywy
związane z propagowaniem postaci ks. Jerzego. Z inicjatywy czciciela
Błogosławionego, o. Świerada, na terenie miasta wytyczono szlak
męczeństwa, uprzedzając działania regionalne pod patronatem marszałka
województwa kujawsko-pomorskiego.
Po ponad dwudziestu latach posługi na rzecz rozszerzania kultu bł.
ks. Jerzego Popiełuszki nie tylko we Włocławku, ale w naszej Ojczyźnie i
świecie, my, czciciele męczennika naszych czasów, w oczekiwaniu na jego
rychłą kanonizację chcemy serdecznie podziękować prowincjałowi o.
Świeradowi M. Pettkemu CCG za rozsławianie środowiska lokalnego w kraju i
poza jego granicami przez ożywianie i propagowanie świadectwa życia,
nauczania i męczeństwa bł. ks. Popiełuszki.
Dzięki niezwykłej pracowitości wyniesionej z domu rodzinnego i
wyróżniającym się zdolnościom prowincjał Braci Pocieszycieli wniósł
ogromny wkład w rozwój kultu bł. ks. Jerzego Popiełuszki w naszym
regionie. Jesteśmy pewni, że o. Świerad nadal będzie w swojej posłudze
kapłańskiej owocnie krzewił kult męczennika włocławskiej tamy,
zachęcając wierzących do prawdziwej wolności, zło dobrem zwyciężając.
Jakub Matenowski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
83. A skąd ta pewność: 'miejscem męczeństwa na tamie'?
Kilkakrotnie powtarzane w tekście powyżej: 'miejscem męczeństwa na tamie' może pochodzić tylko i wyłącznie z 'procesu toruńskiego'.
My nie wiemy do dziś, którego dnia i gdzie zamordowano bł. ks. Jerzego Popiełuszkę.
Na tamie we Włocławku jedynie wyłowiono zwłoki Błogosławionego.
Ks. Jerzy mógł być zamęczony zarówno w podziemiach Zamku Dybowskiego w Toruniu, jak i w więzieniu mokotowskim na Rakowieckiej w Warszawie.
Podkreślanie - z całkowitą pewnością - 'miejsca męczeństwa na tamie' jest niczym innym jak skandalicznym oficjalnym uznaniem 'procesu toruńskiego'. I muszę to napisać: także przez władze polskiego Kościoła.
"Moje posty od IV 2010"
84. Co wiedziały specsłużby
Co wiedziały specsłużby
Do IPN trafiły tajne materiały dotyczące
śmierci ks. Jerzego Popiełuszki – dowiedział się „Nasz Dziennik”.
Pochodzą z zasobów specsłużb.
Prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej zasłaniają się tajnością
archiwaliów i nie chcą udzielać żadnych konkretnych informacji na ich
temat. – Wpłynęły nowe materiały, ale są to materiały niejawne, nie mogę
o nich mówić, za wcześnie na to – zaznacza prok. Marcin Gołębiewicz,
szef warszawskiego pionu śledczego IPN.
– Pojawiły się nowe materiały. I na tym jestem zobowiązany zakończyć –
lakonicznie przyznaje również prezes Instytutu dr Łukasz Kamiński. – W
stosownym momencie, ze względu na dobro śledztwa, kiedy będzie to
możliwe, przekażemy te informacje opinii publicznej – dodaje.
Materiały, przekazane jednej ze specsłużb, zostały włączone do
śledztwa w sprawie związku przestępczego w strukturach komunistycznego
Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w ramach którego jest także badane
zabójstwo księdza Jerzego Popiełuszki. Służby specjalne, jak Agencja
Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Agencja Wywiadu, są zobowiązane
przekazywać archiwalia dotyczące okresu PRL do IPN.
Jak dowiedział się „Nasz Dziennik”, chodzi o co najmniej kilka teczek zawierających „ciekawe” materiały.
Historycy IPN nie mieli jeszcze do nich dostępu. Czy zawierają informacje inne od dotychczas powszechnie znanych?
– Wiemy o dyskusjach, jakie się toczą wśród historyków, jaki
rzeczywisty przebieg miały te wydarzenia, cały czas pojawia się wiele
wątpliwości – one są nadal aktualne – dotyczących przebiegu momentu
zatrzymania, porwania i momentu zabójstwa – mówi dr Rafał Leśniewicz,
dyrektor Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN.
Instytut przygotował właśnie wydanie źródła z dokumentacją dotyczącą
procesu toruńskiego. Książka ma się ukazać w ciągu kilkunastu dni. –
Publikujemy II tom dokumentów z serii „Aparat represji wobec ks. Jerzego
Popiełuszki”. To będą dokumenty, które dotyczą śledztwa i procesu,
wykorzystaliśmy tam również informacje z materiałów lustracyjnych,
szczególnie opracowując przypisy odnośnie do osób, które występują w
dokumentach. Ten materiał ukazuje się na 30-lecie męczeńskiej śmierci
ks. Jerzego – mówi Leśniewicz.
Dodaje, że są to dokumenty z procesu pełne, najbardziej reprezentacyjne, które nie były znane szerszemu gronu osób.
– To bardzo ciekawy tom dokumentów, są tam protokoły przesłuchań w
wersji całościowej – zachęca prof. Jan Żaryn (UKSW). Przyznaje, że nadal
pojawiają się różne wątpliwości odnośnie do okoliczności śmierci ks.
Jerzego.
Zenon Baranowski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
85. @Deżawi,
Tak, masz racją.
Nawet zabójców widzę nie tylko w MSW ale i w SG LWP i WSW.
Miejscem mordu bł. ks. Jerzego Popiełuszki nie była żadna tama na Wiśle.
Wystarczy spojrzeć na moją fotografię wyżej, którą wykonałem podczas jazdy samochodem właśnie na Jasną Górę do Częstochowy gdzie wykonałem kolejną fotografie pomnika bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
Coś mnie jakby pchnęło do wykonania fotografii na tamie we Włocławku, bo nie wiedziałem jeszcze, że kolejne coś poprowadzi mnie w Częstochowie ścieżką do pomnika bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
Kiedyś "Mieszko II"
86. @Maryla,
W dostępnych archiwach IPN nie znajdziemy jeszcze na dzień dzisiejszy nazwisk morderców bł. ks. Jerzego Popiełuszki jak i ich bezpośrednich i pośrednich przełożonych.
Tajemnicy założycielskiej PRL Bis strzegą wciąż nowe zastępcy zdrajców, a to w rządach, a to w sądach, a to w prokuraturach, a to w końcu i w IPN oraz a to tu, a to tam.
Pozdrawiam.
Kiedyś "Mieszko II"
87. Fragment wypowiedzi prokuratora A. Witkowskiego (2008 r.)
"Moje posty od IV 2010"
88. Te dziwne i zagmatwne porwania toruńsko-bydgoskie
według mnie miały pośredni i bezpośredni związek z porwaniem ks. Popiełuszko, bo miały albo przygotować albo uzasadnić taki, a nie inny przebieg mordów politycznych dokonanych rzekomo na własną rękę takich czy innych nadpobudliwych i nadaktywnych Piotrowskich.
Jakoś nikt nie podjął się zbadania super tajnej grupy operacyjnej powołanej w MSW do likwidacji ekstremistycznych działaczy, do której należał Sł. Petelicki, który został przez co niektórych narodowców i prawicowców okrzyknięty bohaterem i polskim patriotą.
Tymczasem to był z krwi i tkanki moskiewski czełowiek a przy tym albinos.
Kiedyś "Mieszko II"
89. Wysłuchajmy świadka
Wysłuchajmy świadka prawdy
Rozmowa z Markiem Kędziorkiem, autorem cyklu archiwalnych nagrań kazań bł. ks. Jerzego Popiełuszki
Skąd pomysł na opracowanie czterech płyt z kazaniami bł. ks. Jerzego Popiełuszki?
- Do tego projektu zaprosił mnie śp. ks.
Zygmunt Malacki, który był zresztą jego inicjatorem. Kapłan ten był
propagatorem kultu ks. Jerzego i niewątpliwie przyczynił się do
przyspieszenia jego procesu beatyfikacyjnego przez swoją intensywną
pracę i udostępnianie materiałów dotyczących tego niesamowitego świadka
prawdy. Ks. Malacki był także twórcą jedynego na świecie multimedialnego
muzeum ks. Jerzego Popiełuszki, które powstało przy parafii św.
Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu.
Co możemy znaleźć na opracowanym przez Pana cyklu nagrań?
- Ta publikacja jest jedynym ogólnopolskim
wydaniem, które prezentuje archiwalne nagrania szesnastu kazań ks.
Jerzego w całości. Możemy na nich usłyszeć autentyczny głos ks.
Popiełuszki, który nawet po 30 latach od jego śmierci głosi aktualne
nauki. Poprzez naszą pracę chcieliśmy utrwalić słowa tego niezwykłego
kapłana, które są skarbem naszej Ojczyzny i polskiego Kościoła, a w
związku z postępującym procesem kanonizacyjnym wkrótce staną się także
skarbem Kościoła na całym świecie.
Na jakich zasadach były wybierane kazania?
- Pierwszym trzem płytom towarzyszyła idea
zachowania chronologii kazań. Na pierwszej z nich są wybrane homilie z
1982 roku, na drugiej z 1983, a na trzeciej z 1984. Z kolei czwarta
płyta została wydana z okazji 30. rocznicy męczeńskiej śmierci ks.
Jerzego i stanowi uzupełnienie całego cyklu.
Do kazań z ostatniej płyty dodaliśmy słowa
komentarza ks. Malackiego. Chociaż ten kapłan nie żyje od kilku lat,
jego głos udało się przywołać dzięki wywiadowi użyczonemu nam przez TVO
Gdańsk. Niesamowitym dowodem opieki Opatrzności nad naszym projektem
jest to, że fragmenty wywiadu idealnie wpasowały się w klimat płyty i
mogły posłużyć jako komentarze. Bardzo się cieszymy z „obecności” ks.
Malackiego, ponieważ jego pragnieniem było napisanie refleksji do tego
cyklu, a niestety nie mogło to zostać zrealizowane za jego życia.
Jakie przesłanie płynie z kazań ks. Jerzego Popiełuszki?
- Głównym przesłaniem jego nauczania jest
pragnienie poszukiwania prawdy oraz wpatrzenie w Pana Boga i w osoby
świętych polskiego Kościoła. Na przygotowanych przez nas płytach można
usłyszeć głos prostego człowieka, który w przystępny dla przeciętnego
katolika sposób przedstawia nauczanie Kościoła.
Ks. Jerzy często powoływał się na słowa ks.
kard. Stefana Wyszyńskiego czy św. Jana Pawła II, który również cytował
ks. Popiełuszkę, co było jakby zwiastunem jego przyszłej wielkości.
Niesamowite jest to, że Papież Polak pamiętał o tym, co mówił ten
skromny kapłan, chociaż raczej nie mieli ze sobą bezpośredniego
kontaktu. Mimo wszystko można było wyczuć pomiędzy nimi więź duchową, co
zresztą słychać w kazaniach ks. Jerzego.
Do kogo ks. Popiełuszko najczęściej kierował swoje słowa?
- Jego uwaga była najbardziej skupiona na
ludziach cierpiących z powodu stanu wojennego. W jego kazaniach można
wyodrębnić dwa aspekty. Pierwszym z nich jest wyrażanie współczucia i
współcierpienia z poszkodowanymi, upomnienie się o sprawiedliwy los dla
robotników oraz podkreślenie tej niesprawiedliwości, jaką niosła tamta
rzeczywistość.
Drugim aspektem jest duchowe umacnianie
tych ludzi poprzez przywoływanie fundamentu wiary, upominanie się o
prawdę, przypominanie o sile i mocy prawdy i miłości. Właśnie taki
przekaz płynął od niego do osób zgromadzonych na Mszach Świętych za
Ojczyznę.
Dziękuję za rozmowę.
Płyty „Ksiądz Jerzy Popiełuszko,
kazania” można nabyć w księgarniach „Naszego Dziennika” oraz w księgarni
przy parafii św. Stanisława Kostki na warszwskim Żoliborzu.
Magdalena Pachorek
-----------------------------------------------------------------------
„Prawdę o śmierci księdza Jerzego Popiełuszki poznają dopiero ci, którzy jeszcze się nie urodzili”
http://wpolityce.pl/historia/218124-prawde-o-smierci-ksiedza-jerzego-pop...
W takim tempie, w jakim ujawnia się prawdę o okolicznościach śmierci księdza Jerzego Popiełuszki, w najlepszym razie poznają ją ci, którzy dziś jeszcze się nie urodzili.
Przed kilku dniami Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przekazała Instytutowi Pamięci Narodowej „ciekawe materiały”. Opisał to „Nasz Dziennik”. Cytuję:
Materiały, przekazane jednej ze spec służb, zostały włączone do śledztwa w sprawie związku przestępczego w strukturach komunistycznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w ramach którego jest także badane zabójstwo księdza Jerzego Popiełuszki. Służby specjalne, jak Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Agencja Wywiadu, są zobowiązane przekazywać archiwalia dotyczące okresu PRL do IPN. Jak dowiedział się „Nasz Dziennik”, chodzi o co najmniej kilka teczek zawierających „ciekawe” materiały. Historycy IPN nie mieli jeszcze do nich dostępu. Czy zawierają informacje inne od dotychczas powszechnie znanych? Wiemy o dyskusjach, jakie się toczą wśród historyków, jaki rzeczywisty przebieg miały te wydarzenia, cały czas pojawia się wiele wątpliwości – one są nadal aktualne – dotyczących przebiegu momentu zatrzymania, porwania i momentu zabójstwa – mówi dr Rafał Leśniewicz, dyrektor Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN.”Koniec cytatu.”
O co chodzi?
Dr Rafał Leśniewicz wskazuje na wątpliwości odnośnie „przebiegu, momentu zatrzymania, porwania i momentu zabójstwa” księdza Jerzego Popiełuszki i całą tę wypowiedź można by uznać za absolutny news, gdyby nie to, że nie jest to „news”, a tylko potwierdzenie. O tym, że wszystko, co wmawiano nam przez 30 lat na temat tej najgłośniejszej i zarazem najbardziej tajemniczej zbrodni PRL, jest kłamstwem, piszę od dziesięciu lat. Wspiera mnie w tym niewielka grupa dziennikarzy (nie żadni historycy!), ale znacznie większa grupa dziennikarzy (także tych „koncesjonowanych”, piszących o sprawach Kościoła) „wyrobiwszy” sobie nazwiska na pisaniu kłamstw o tej zbrodni, z konsekwencją godną lepszej sprawy utrwala wersję „ustaloną” podczas procesu w Toruniu, przy okazji atakując każdego, kto tę wersję podważa.
„Rewelacje” ABW przekazane IPN nie są zatem niczym nowym, a jedynie potwierdzeniem faktów, które zamierzał udowodnić prokurator Andrzej Witkowski, odsuwany dwukrotnie w kluczowych momentach śledztwa i za swoje odkrycia poniewierany oraz niszczony.
Dlaczego te rzekomo „nowe” informacje Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przekazała Instytutowi Pamięci Narodowej właśnie teraz, nieomal w przededniu trzydziestej rocznicy zbrodni? Mam uzasadnione obawy, że działa tu znany mechanizm: jeśli nie można zatrzymać pochodu, trzeba stanąć na jego czele.
Kłamstw na temat tej zbrodni nie sposób już dłużej bronić - zbyt wiele odkrytych faktów, zbyt wiele mitów obróconych w perzynę - dlatego też na naszych oczach rodzi się przedziwna narracja, według której ksiądz Jerzy Popiełuszko miałby być „patronem Okrągłego Stołu i pojednania wszystkich Polaków”. Taka narracja pojawiła się przy pogrzebie generała Wojciecha Jaruzelskiego (Daniel Olbrychski przekonywał, że gdyby ksiądz Jerzy żył, z pewnością odprawiałby mszę pogrzebową generała), o takim „ patronie pojednania” mówił ostatnio publicznie kilkakrotnie ksiądz kardynał Kazimierz Nycz, taką stylistyką przyozdobiono ściany Centrum Konferencyjnego w Górsku (miejsce uprowadzenia księdza Jerzego), na których uwieczniono obrazy z obrad „Okrągłego Stołu” i takiej narracji z całą pewnością będziemy świadkami w najbliższych dniach - zwłaszcza 19 października, gdy prezydent
Bronisław Komorowski i premier Ewa Kopacz wezmą udział w uroczystościach rocznicowych związanych z trzydziestą rocznicą śmierci księdza Popiełuszki w kościele Świętego Stanisława Kostki w Warszawie.(Jak powiedziała mi Katarzyna Łaniewska, przez wzgląd na goszczenie tak „szacownych osobistości”, nie zaproszono do udziału w uroczystościach w kościele Św. Stanisława Kostki, przyjaciół księdza Jerzego, m.in. aktorów, którzy w 1984 roku byli z nim na dobre i złe, a którym dziś nie jest po drodze im z Bronisławem Komorowski at consortes). Idę o każdy zakład, iż w najbliższym czasie Bronisław Komorowski stanie na czele tego „pochodu pojednania” zapewniając nas, że osobiście zadba o to, by wszystkie ewentualne okoliczności tej sprawy, o których donosi IPN, zostały wyjaśnione. I to jest właśnie lobotomia, czyli - jak to ujął jeden z autorytetów świata medycyny - „robienie z ludzi idiotów”. W takim bowiem tempie, w jakim ujawnia się prawdę o okolicznościach śmierci księdza Jerzego, w najlepszym razie poznają ją ci, którzy jeszcze się nie urodzili.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko nie był żadnym orędownikiem pojednania opartego na kłamstwie, wprost przeciwnie:zawsze był i jest orędownikiem Prawdy. Tylko tyle i aż tyle.
Począwszy od dziś przez kilka najbliższych dni, aż do 19 października, podejmę próbę przybliżenia Czytelnikom tego forum właśnie prawdy o szeroko rozumianych okolicznościach śmierci księdza Jerzego Popiełuszki, którą opisałem w swojej najnowszej książce „Lobotomia 3.0” oraz - co nie mniej ważne – wagi i wpływu wszystkich tych okoliczności na to, co działo się w Polsce przez ostatnich trzydzieści lat. Na kanwie bowiem i bezpośrednio po zbrodni popełnionej na kapelanie Solidarności, symbole III RP, Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki, przystąpili do rozmów z najważniejszymi przedstawicielami reżimowych władz PRL. A rozmowy te były wstępem do tego, co dokonało się kilka lat później w Magdalence i przy Okrągłym Stole. Przez dwadzieścia pięć lat III RP potężne siły dokładały starań, by prawda o zbrodni na księdzu Jerzym Popiełuszce nie ujrzała światła dziennego. Stało się tak dlatego, że wyjaśniając wszystkie jej okoliczności nie sposób było pominąć fakty i wydarzenia z nich wynikające, a pokazujące, że III RP zrodziła się na zbrodni i kłamstwie.
To nie jest historia, lecz coś, co wciąż trwa.
CDN…
autor: Wojciech Smuliński
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
90. Nowe fakty ws. mordu na ks.
Nowe fakty ws. mordu na ks. Popiełuszce: znaleziono osobiste notesy Urbana!
http://wpolityce.pl/kosciol/218191-nowe-fakty-ws-mordu-na-ks-popieluszce...
— stwierdziła Milena Kindziuk, autorka biografii kapłana, podczas konferencji w 30. rocznicę jego uprowadzenia i zabójstwa.
Konferencja „Śmierć bł. ks. Jerzego Popiełuszki – nowe fakty” odbywa się na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Milena Kindziuk mówiła o działaniach Jerzego Urbana, swoistego
„antyrzecznika” ks. Jerzego Popiełuszki, oraz o zmasowanej akcji
propagandowej mającej na celu zdyskredytowanie
kapłana w kraju i na świecie.
Akcja propagandowa aparatu komunistycznego nasiliła się w kwietniu
1982, odkąd ks. Jerzy znalazł się w tzw. aktywnym zainteresowaniu
Wydziału IV Komendy Stołecznej MO. Początkowo było to działanie operacyjne SB, ale od końca 1983 zyskało także oprawę propagandową, której przewodził ówczesny rzecznik rządu PRL, Jerzy Urban.
Kindziuk tłumaczyła, że propaganda budowana przez Urbana za
pośrednictwem reżimowych mediów była od początku skorelowana z
działaniami bezpieki wobec ks. Popiełuszki. Stanowiła wręcz zapowiedź
tragicznych wydarzeń z 19 października 1984 r. i nie ustała
nawet po śmierci kapłana.
Propagandowa ofensywa wobec ks. Popiełuszki – tak jak to
czyniono m.in. wobec Prymasa Stefana Wyszyńskiego czy bp. Czesława
Kaczmarka w czasach stalinowskich - miała pokazać słuszność działania komunistycznych władz, albo do takich działań przygotowywała.
Kindziuk dotarła m.in. do archiwalnych materiałów biura prasowego rządu, zgromadzonych obecnie w Archiwum Akt Nowych, z
których wynika, że ks. Jerzy Popiełuszko pozostawał w nieustannym
zainteresowaniu Jerzego Urbana. Obszerne teczki dotyczące jedynie
kapłana służyły przygotowywaniu cotygodniowych konferencji prasowych
rzecznika rządu. Osobne materiały dotyczyły na temat pogrzebu ks.
Jerzego, kontynuowano też ich gromadzenie po śmierci.
Wśród materiałów znaleziono też osobiste notesy Urbana z adnotacjami na temat księdza, a
także stenogramy z konferencji prasowych, które dobitnie pokazują, co
komunistyczny rzecznik rządu mówił o ks. Popiełuszce i jak
odpowiadał na pytania dziennikarzy.
— poinformowała Kindziuk.
Przykładem niebywałego zaangażowania Urbana w oczernianie ks.
Popiełuszki były jego teksty publicystyczne, które publikował pod
pseudonimem w prasie. Felietony te rzecznik rządu sam potem
omawiał na swoich konferencjach prasowych, i dbał, by były one szeroko
cytowane w reżimowych mediach. Urban jako publicysta dyskredytował ks.
Jerzego, informując m.in. o rzekomo ogromnych ilościach ulotek
opozycyjnych czy materiałów poligraficznych, które znaleziono w
mieszkaniu kapłana, co miało sugerować, że
prowadzi on działalność polityczną.
Urban znał także bardzo dobrze treść kazań ks. Jerzego i komentował je w trakcie swoich konferencji.
Przykładem najbardziej szkalującego paszkwilu pod adresem ks.
Popiełuszki był tekst Urbana pt. „Seanse nienawiści”, podpisany
pseudonimem Jan Rem, który ukazał się 19 września (a więc dokładnie na
miesiąc przed śmiercią), w „Tu i Teraz”. Urban starał się w nim wmówić
czytelnikom, że działalność ks. Jerzego ma stricte polityczny
charakter, a on sam jest wręcz liderem ruchu politycznego i rzeczywistym
wrogiem systemu komunistycznego. Tekst był utkany z niewybrednych
epitetów, jak „mówca ubrany w liturgiczne szaty”, „mowy tego polityka”,
„uczucie nienawiści politycznej do komunistów”, „żoliborski magik
polityczny”, czy „organizator sesji politycznej wścieklizny” –
wymieniała Milena Kindziuk.
Ostry paszkwil Urbana, w opinii autorki biografii ks. Jerzego
zapowiadał, że nad żoliborskim kapłanem gromadzą się czarne chmury.
— powiedziała Milena Kindziuk.
— stwierdził historyk prof. Jan Żaryn z UKSW, który również wziął udział w konferencji.
— dodał historyk.
Jak przypomniał, dostęp mec. Jana Olszewskiego i mec. Edwarda Wende,
czyli pełnomocników oskarżycieli posiłkowych w procesie zabójców ks.
Jerzego, do pełnej wiedzy na temat okoliczności śmierci kapłana
był od początku utrudniany.
— stwierdził prof. Żaryn.
Jak wyjaśnił, wątpliwości te dotyczą m.in. wydobycia ciała
kapłana z Wisły oraz tego, czy było czwarte miejsce postoju porywaczy,
„podczas którego wydarzyło się coś, o czym nie wiemy”.
— dodał prof. Żaryn.
— powiedział historyk.
Dr Piotr Gontarczyk podkreślił, że gen. Wojciech Jaruzelski był konsekwentnym i skutecznym przeciwnikiem Kościoła.
— zaznaczył dr Gontarczyk.
Przyznał, że przyszły generał i twórca stanu wojennego pochodził z
ziemiańskiej, katolickiej i zasłużonej dla Kościoła rodziny. Przytoczył
dokumenty z jego rodzinnej parafii wskazujące na jego prawidłową
formację religijną w dzieciństwie oraz
systematyczny udział w praktykach.
Przywiązania Jaruzelskiego do wiary - jak dowodził Gontarczyk - nie
zmieniło także wywiezienie na Syberię wraz z rodziną w 1941 r., ani
służba w kontrolowanym przez sowietów polskim wojsku, z którym odbył
szlak bojowy aż pod Berlin. Z frontu jako porucznik wysyłał listy do rodziny, w których zapewniał o swej wdzięczności Bogu, za to, że nie pozwolił mu zginąć ani, że nie został nawet ranny.
Sytuacja ta - zdaniem eksperta z IPN
- uległa zmianie na początku lat 50-tych, kiedy Jaruzelski stał się
wysoko postawionym oficerem Ludowego Wojska Polskiego,
przeprowadzającym w jego łonie bardzo skuteczną stalinizację. I temu
właśnie zawdzięczał swoja dalszą, szybką karierę. Kiedy w latach 1960 - 65 pełnił funkcję szefa Głównego Zarządu Politycznego LWP,
jego autorskim pomysłem był pobór kleryków do wojska, gdzie byli
poddawani próbom zmasowanej ateizacji. Akcja ta kontynuowana była na
jeszcze większą skalę, gdy Jaruzelski piastował urząd Ministra Obrony
Narodowej (1968 - 1983).
W chwili śmierci ks. Jerzego Popiełuszki Jaruzelski był premierem oraz pierwszym sekretarzem PZPR.
Gontarczyk przypomniał w oparciu o źródła, że na zewnątrz Jaruzelski
prowadził wówczas dialog z Kościołem i spotykał się z Prymasem, ale na
wewnętrznych naradach kierownictwa partii prezentował się jako
zdecydowany wróg Kościoła. Tłumaczył, że Kościół katolicki jest
nieprzejednanym „wrogiem socjalizmu” oraz „rakiem, który rozkłada życie
społeczne, ale z którym przez jakiś czas trzeba będzie jeszcze żyć”,
dopóki całkowicie się go nie pokona. A autorytet jaki zaskarbił sobie
Kościół w Polsce,
Jaruzelski wyjaśniał przewrotnie w ten sposób, że Kościół deklarując
troskę o ubogich i prześladowanych - korzysta de facto ze zdobyczy
marksizmu-leninizmu - czym wkupuje się w łaski i zyskuje
poklask ludu pracującego.
Odnosząc się do morderstwa dokonanego na ks. Popiełuszce,
Gontarczył stwierdził, że nie da się udowodnić bezpośredniego udziału
Jaruzelskiego w podjęciu decyzji o tej zbrodni, a nawet nie
była mu ona na rękę. Dodał jednak, że cała atmosfera nienawiści
wokół Kościoła tworzona przez Jaruzelskiego wewnątrz obozu władzy,
była jak najbardziej naturalnym gruntem, na którym narodziła
się taka decyzja.
— przypomniał kard. Kazimierz Nycz podczas spotkania z dziennikarzami, które towarzyszyło konferencji na UKSW.
Metropolita warszawski powiedział, że przy okazji 30. rocznicy
uprowadzenia i zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki rozważać zarówno
perspektywę historyczną, dotyczącą m.in. okoliczności śmierci
kapłana, jak i perspektywę teologiczną, odnoszącą się do zagadnień
męczeństwa za wiarę ks. Jerzego.
Jak podkreślił, refleksja teologiczna wysuwa się na pierwszy
plan, ale nie dlatego, że jest ważniejsza od historycznej, tylko
dlatego, że „z punktu widzenia beatyfikacji i kultu niewątpliwie mniej
ważne są te sprawy, które ma do ustalenia historyk, jak okoliczności,
godziny, kto i w jaki sposób”.
Kard. Nycz przypomniał też, że droga ku kanonizacji ks.
Popiełuszki „może być otwarta tylko jednym kluczem – uznanego przez
Stolicę Apostolską cudu za wstawiennictwem ks.
Jerzego, dokonanego po beatyfikacji”.
20 września br. w Thiais pod Paryżem rozpoczęło się dochodzenie w
sprawie domniemanego uzdrowienia za przyczyną bł. ks. Jerzego
Popiełuszki. Jeśli Stolica Apostolska uzna jego nadprzyrodzony
charakter, niewytłumaczalny naukowo i trwały skutek, to otwarta zostanie
droga do kanonizacji patrona „Solidarności”. Sprawa cudownego
uzdrowienia dotyczy 56-letni Françoisa Audelana, ojca trzech córek. Od
11 lat był on chory na nietypową, przewlekłą białaczkę szpikową.
Metropolita warszawski zaapelował o „ciszę” w sprawie kolejnych etapów procesu kanonizacyjnego.
— prosił kard. Nycz.
— dodał hierarcha.
Kardynał przypomniał, że bł. ks. Jerzy Popiełuszko, obok św. Faustyny i św. Jana Pawła II, może być zaliczony do trzech polskich współczesnych świętych, których „znajomość i rozpoznawalność w świecie jest wielka”.
Ks. prof. Józef Naumowicz z UKSW,
notariusz procesu kanonizacyjnego ks. Popiełuszki podkreślił w swoim
wystąpieniu, że męczeństwo kapłana było męczeństwem za wiarę w takim
samym rozumieniu, jakie funkcjonowało już od
pierwszych wieków chrześcijaństwa.
— powiedział.
Jak dodał, innym elementem świadczącym na rzecz męczeństwa jest powstały po śmierci męczennika jego spontaniczny, silny kult.
Ks. prof. Naumowicz przypomniał, że męczennikom za wiarę wielokrotnie
zarzucano kierowanie się motywami politycznymi. Najczęściej
oskarżano ich o nielojalność wobec państwa, podżeganie do buntu, czy
tworzenie tajnych związków. Skąd takie oskarżenia? Chrześcijanie nie
chcieli uczestniczyć w pogańskim kulcie państwowym i cesarskim –
wyjaśnił prelegent. Dodał, że nie czynili tak dlatego, że rzekomo nie
kochali ojczyzny, ale dlatego, że udział w kulcie oznaczałby zaparcie
się Chrystusa i sprzeniewierzenie się prawdzie.
— powiedział prelegent.
Ks. Naumowicz podkreślił, że bezpośredni prześladowca lub zabójca niekoniecznie musi kierować się nienawiścią do męczennika.
— wyjaśnił i dodał, że o takiej wrogości systemu można mówić w
okresie Cesarstwa Rzymskiego, Rewolucji Francuskiej oraz wszelkich
totalitaryzmów – od hitleryzmu do komunizmu.
— przypomniał ks. prof. Naumowicz.
Prelegent przypomniał rozróżnienie dokonane kiedyś przez mec. Edwarda
Wendego na zakończenie tzw. procesu toruńskiego, w którym skazano
bezpośrednich morderców ks. Popiełuszki: czym innym jest zaangażowanie
polityczne, a czym innym zaangażowanie patriotyczne.
— zauważył ks. prof. Naumowicz.
W jego opinii ks. Popiełuszko to postać kapłana, który pojawiał się w
dziejach Polski już wcześniej – dzielącego losy swojego narodu,
będącego blisko jego często bolesnych doświadczeń, towarzyszącego
Polakom także w ich cierpieniach. Postawa taka odpowiada tradycjom
polskiego duszpasterstwa zarówno na ziemi ojczystej, jak i wśród
rodaków na wygnaniu. Zwrócił na to uwagę Jan Paweł II podczas pielgrzymki w Tarnowie w 1987 r.
Organizatorem konferencji „Śmierć bł. ks. Jerzego Popiełuszki – nowe fakty” jest Instytut Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW. Jednym z patronów medialnych jest Katolicka Agencja Informacyjna.
JKUB/KAI
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
91. W najbliższą niedzielę, 19 października 2014
w kościołach archidiecezji warszawskiej zostanie odczytane przesłanie kard. Nycza z okazji beatyfikacji papieża Pawła VI i 30. rocznicy męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
Dzisiejszy dzień beatyfikacji Pawła VI w Rzymie jest także 30. rocznicą męczeńskiej śmierci błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. Nie potrzeba w Polsce, a szczególnie w Warszawie przypominać szczegółów jego kapłańskiego życia. Znamy je bardzo dobrze. Przynależy do tej rzeszy męczenników XX wieku, o których często przypominał święty Jan Paweł II. Błogosławiony ksiądz Popiełuszko oddał swoje życie w obronie wiary i godności człowieka. Poniósł śmierć męczeńską, bo bardzo cenił i szanował swoją wolność, wolność innych oraz wolność uciemiężonego narodu. Uczył, jak należy zwyciężać zło. Nie przemocą, nie walką, ale zwyciężać zło dobrem. Tak uczył i tak postępował. Szanował wolność innych, szanował wolność sumienia ludzi, z którymi się spotykał. Dlatego przychodziło do niego tak wielu poszukujących, pogubionych, a on głosił im prawdę. Wiedział, że ludzie są zobowiązani do poszukiwania prawdy o Bogu, o Kościele, o świecie. Wiedział też, że obowiązkowi szukania prawdy odpowiada ludzkie sumienie. Prawda narzuca się sumieniu człowieka siłą samej prawdy i ogarnia umysł łagodnie, a zarazem zdecydowanie. Postawa godności i wolności człowieka, także wolności jego sumienia, nie dopuszcza żadnego przymusu czy ograniczenia przez nacisk państwa, czy kogokolwiek z zewnątrz. Taki model głoszenia prawdy przyjmował błogosławiony ksiądz Jerzy, który szanował wolność człowieka i wolność jego sumienia.
Warto o tym pamiętać, w czasie gdy słusznie rozmawiamy i domagamy się klauzuli sumienia dla zawodów medycznych. Pozwólmy człowiekowi być wolnym. Nie decydujmy za dorosłych ludzi. Nie ograniczajmy nikomu wolności. Zadaniem Kościoła jest głoszenie Ewangelii, oświecanie światłem Objawienia ludzkich dróg. Wszystko po to, by ludzie mogli widzieć drogę, by mogli w sposób wolny i odpowiedzialny wybrać w swoim sumieniu. Kościół nie chce i nie może nikomu zabrać tej wolności, bo jest ona niezbywalnym składnikiem godności człowieka. Niezwykłą wrażliwość miał pod tym względem błogosławiony ksiądz Jerzy. Dlatego jest patronem wszystkich wolnych ludzi. Jest patronem tych środowisk, którym służył. Ostatnio został ogłoszony przez Stolicę Apostolską patronem Związku Zawodowego "Solidarność". Cieszymy się z tego wszyscy, ale też wszystkim, którzy biorą go za patrona, przypominam, że ten błogosławiony męczennik jako patron zobowiązuje - przede wszystkim do nieustającej troski o wiarę, o godność człowieka, o wolność ludzi i narodów. Zobowiązuje też do nieustannego przestrzegania zasady: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj".
Bracia i Siostry!
Dziękujemy dziś za beatyfikację papieża Pawła VI. Dziękujemy za błogosławionego księdza Jerzego i za jego wstawiennictwo przed Bogiem. Kult błogosławionego męczennika rozszerza się w Polsce oraz w wielu miejscach całego świata. Ludzie modlą się przez jego wstawiennictwo, wypraszają za jego pośrednictwem łaski i cuda. 20 września tego roku w podparyskiej diecezji we Francji rozpoczął się proces kanoniczny cudu uzdrowienia mężczyzny za wstawiennictwem błogosławionego księdza Jerzego z nieuleczalnej białaczki w końcowej fazie choroby. Ufamy, że wraz z modlitwą Kościoła ten cud otworzy drogę do kanonizacji księdza Jerzego. Dlatego proszę wszystkich o modlitwę w tej intencji.
W dniu, w którym czcimy dwu błogosławionych, wszystkim z serca błogosławię
Kazimierz Kardynał Nycz Arcybiskup Metropolita Warszawski
92. W przesłaniu kard. Nycza
podkreśliłem celowo słowo "wolnośc", które kardynał powtarza niczym zaklęcie. Dwukrotnie też używa cytatu o złu, które trzeba dobrem zwycieżać. Oczywiście, cytat ten wyjmuje z biblijnego kontekstu i skraca w sposób pozbawiający go faktycznego sensu.
Trafnie scharakteryzował zjawisko sojuszu biskupów z Belwederem Wojciech Sumliński:
Bronisław Komorowski i premier Ewa Kopacz wezmą udział w uroczystościach rocznicowych związanych z trzydziestą rocznicą śmierci księdza Popiełuszki w kościele Świętego Stanisława Kostki w Warszawie.(Jak powiedziała mi Katarzyna Łaniewska, przez wzgląd na goszczenie tak „szacownych osobistości”, nie zaproszono do udziału w uroczystościach w kościele Św. Stanisława Kostki, przyjaciół księdza Jerzego, m.in. aktorów, którzy w 1984 roku byli z nim na dobre i złe, a którym dziś nie jest po drodze im z Bronisławem Komorowski at consortes). Idę o każdy zakład, iż w najbliższym czasie Bronisław Komorowski stanie na czele tego „pochodu pojednania” zapewniając nas, że osobiście zadba o to, by wszystkie ewentualne okoliczności tej sprawy, o których donosi IPN, zostały wyjaśnione. I to jest właśnie lobotomia, czyli - jak to ujął jeden z autorytetów świata medycyny - „robienie z ludzi idiotów”. W takim bowiem tempie, w jakim ujawnia się prawdę o okolicznościach śmierci księdza Jerzego, w najlepszym razie poznają ją ci, którzy jeszcze się nie urodzili.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko nie był żadnym orędownikiem pojednania opartego na kłamstwie, wprost przeciwnie:zawsze był i jest orędownikiem Prawdy. Tylko tyle i aż tyle.
93. @kazef
Nycz niczym sie nie różni w stosunku do bł. ks Jerzego Popiełuszki od prymasa Glempa. Niczego tez sie po nim nie spodziewam po skandalicznie zorganizowanych uroczystościach beatyfikacji.
Nie będę sie rozwodzic, bo to boli do dzisiaj... Nycza nie bolała profanacja Krzyża, nie przeszkadza usługiwanie Dziadziom.
Dokumenty ze śledztwa ws. zabójstwa ks. Popiełuszki
30. rocznica uprowadzenia i zabójstwa
błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki to okazja by przypomnieć jego
męczeństwo, ale też by zadać pytanie, czego jeszcze nie wiemy o tym
wydarzeniu. A okazuje się, że białych plam jest jeszcze
dużo. Nieznanym faktom i materiałom poświęcona była konferencja na
Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Bł. ks. Jerzy Popiełuszko z całą pewnością może być wzorem kapłana
zaangażowanego w sprawy ludzkie i kochającego ojczyznę, co podkreślał JP
II – zwraca uwagę ks. prof. Józef Naumowicz, notariusz procesu
beatyfikacyjnego. Co do okoliczność porwania i śmierci ks. Jerzego wciąż
wiele jest niejasności. Pewników jest tylko kilka – mówi historyk prof.
Jan Żaryn.
Kto był ostatecznym mocodawcą morderstwa – to wciąż jest tylko w
sferze poszlak. Tak jak to co działo się po porwaniu księdza – wskazuje
prof. Wojciech Polak. Nieprawdziwa może być wersja, mówiąca że
nieprzytomny kapłan został wrzucony do bagażnika samochodu, mógł być on
przeprowadzony do drugiego auta.
Są też świadectwa rybaków, którzy twierdzą że nocą 25 października
widzieli jak do Wisły we Włocławku wrzucano podłużny przedmiot
przypominający ciało ludzkie.
Pewne wskazówki na temat tego, co działo się z księdzem między 19 a
25 października można znaleźć m.in. w aktach enerdowskiej STASI, choć na
zbadanie wciąż czekają źródła bardziej interesujące – np. zapisy
podsłuchów rodziny m.in. Adama Pietruszki. Rzucają one światło na rolę
Czesława Kiszczaka – ówczesnego szefa MSW.
Wiele nieznanych dotąd szerzej szczegółów może znaleźć się w
zapowiadanej publikacji IPN, zawierającej m.in. protokoły z zeznań
morderców księdza oraz świadków w procesie toruńskim.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
94. Studium mordu
30 lat po zamordowaniu ks. Jerzego historycy wciąż badają okoliczności ofiary z życia, jaką złożył niezłomny kapłan (FOT. A. KULESZA)
Studium mordu
Okoliczności mordu na bł. ks. Jerzym Popiełuszce są wciąż niejasne
Maciej Walaszczyk
Pewnikiem jest niepodważalne
męczeństwo Księdza Jerzego za wiarę, ale przed historykami jest coraz
więcej pytań na temat porwania.
W Warszawie na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego odbyła
się konferencja historyków z okazji 30. rocznicy uprowadzenia i
zabójstwa kapłana męczennika – bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Wzięli w
niej udział m.in. nuncjusz apostolski w Polsce ks. abp Celestino
Migliore, ks. kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, kadra
naukowa uczelni, dziennikarze i studenci.
– Zakończenie procesu beatyfikacyjnego nie znaczy, że dociekania
historyków nie są ważne – powiedział metropolita warszawski, który
jednocześnie podziękował IPN za pomoc w przygotowaniu dokumentów do
procesu beatyfikacyjnego.
Powszechnie wiadomo, że okoliczności śmierci ks. Jerzego Popiełuszki w
październiku 1984 r. wciąż są okryte tajemnicą z punktu widzenia
historycznego. Intencją organizatorów konferencji było poruszenie tych
ważnych kwestii oraz przedstawienie ich w nowym świetle i na podstawie
nowych dokumentów.
Jak podkreślali prelegenci, trzeba, by nad cudem do kanonizacji, o
którym wypowie się jeszcze komisja kardynałów, było dużo ciszy. Ksiądz
profesor Józef Naumowicz akcentował, że męczeństwo ks. Jerzego miało
wymiar śmierci za wiarę, a nie męczeństwa politycznego, o które
oskarżała go PRL-owska władza.
– O przewiny polityczne oskar- żano również męczenników chrześcijan
od pierwszych wieków chrześcijaństwa: za obrazę majestatu władzy,
podżeganie do buntu, nienawiść do rodzaju ludzkiego. Może ktoś
powiedzieć, że były to motywy polityczne, ale oni jedynie nie chcieli
brać udziału w pogańskich kultach władzy – dodał wykładowca.
Ksiądz profesor dr hab. Tomasz Kaczmarek, postulator procesu
beatyfikacyjnego, mówił wczoraj na temat faktycznej daty śmierci bł. ks.
Jerzego Popiełuszki, ponieważ równolegle z procesem beatyfikacyjnym
pojawiają się informacje na temat innych okoliczności śmierci kapłana.
Jak jednak podkreślał na forum kościelnym po beatyfikacji, kwestia
śmierci została rozstrzygnięta przez fakt jego męczeństwa za wiarę.
Tłumaczył, że przyjęto jednogłośnie jako dzień śmierci 19
października 1984 r., jednak badania patologów wskazywały również, że
śmierć mogła nastąpić także kilka dni potem. Wskazywał jednak, że nikt z
uczestników zabójstwa nie negował uczestniczenia w nim, a ich relacje
na temat okoliczności były zawsze takie same. Ksiądz profesor Kaczmarek
przyznał, że publikacje dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego miały na
razie wpływ na nową ocenę osoby Waldemara Chrostowskiego, który był
szoferem księdza, i jego niejasnej roli w uprowadzeniu kapłana.
– Niemniej trzeba powiedzieć, że w tych publikacjach mieliśmy do
czynienia ze zbyt daleko idącą i nieuzasadnioną interpretacją zamachu na
księdza – mówił naukowiec, krytykując publikacje mówiące o innej dacie
śmierci księdza i hipotezy o przetrzymywaniu kapłana na poligonie w
Kazuniu.
Wersje porwania
Nie zgodził się z nim prof. Wojciech Polak z Uniwersytetu Mikołaja
Kopernika w Toruniu. W jego ocenie, znana wersja uprowadzenia ks.
Popiełuszki wywołuje kontrowersje, a sam proces toruński był jedną
wielką mistyfikacją. Przypomniał postać prokuratora Andrzeja
Witkowskiego, który dwukrotnie prowadził śledztwo w tej sprawie i który
to zebrał największą ilość materiałów, które do dzisiaj czekają na
weryfikację i wyjaśnienie, broniąc jego prawa do stawiania niewygodnych
hipotez. Przypomniał, że prokurator do dziś nie ma prawa wypowiadania
się na ten temat.
Jego zdaniem, historycy powinni sobie odpowiedzieć na pytanie,
dlaczego porwano księdza, tak jak porywano w tym czasie innych działaczy
„Solidarności”. Przytoczył spór o relacje rybaków, którzy 25
października byli świadkami wyrzucania jakiegoś podłużnego pakunku do
łodzi, odnaleziony różaniec ks. Jerzego w innym miejscu niż miejsce
porwania, zeznania opiekuna psa tropiącego, który trop prowadził w
kierunku Torunia i Górska. – Wszystko wskazuje na to, że ksiądz nie
został wrzucony do bagażnika, ale przeprowadzony do innego auta – mówił
historyk.
Wskazywał również na nieścisłości i matactwa wokół relacji ekipy
poszukiwawczej płetwonurków. Jego zdaniem, akcja poszukiwawcza ciała
księdza była ręcznie sterowana, bo Jaruzelski i Kiszczak nie chcieli, by
pogrzeb księdza odbył się w dzień wolny od pracy, a więc 1 listopada. –
Nie wiedzieli, że 1 listopada to dzień, w którym pogrzebów się nie
organizuje i mogli tego nie wiedzieć – tłumaczył prof. Polak.
Mówił także o trwającej całe lata inwigilacji rodzin skazanych
funkcjonariuszy SB i ofiarach, które pojawiły się po procesie. – To były
wszystko sygnały do takich ludzi jak Piotrowski: masz siedzieć cicho.
Są to wszystko sprawy, które są wielkim znakiem zapytania – podkreślał
prof. Wojciech Polak.
Mechanizm zbrodni
O nowych informacjach, które mogą rzucić nowe światło na śmierć ks.
Popiełuszki, mówił dr Paweł Skibiński. Są to akta Departamentu I MSW, a
więc wywiadu cywilnego, oraz raporty przygotowywane dla Czesława
Kiszczaka na podstawie wszystkich możliwych źródeł.
Okazuje się, że bardzo trudno jest prześledzić mechanizm decyzyjny
doprowadzenia do działań mających na celu zamordowanie księdza.
Natomiast ekipa Jaruzelskiego doskonale była przygotowana do zachowania
się wobec tego wydarzenia i na kryzys, który śmierć mogła wywołać.
Zdaniem historyka, przed badaczami jest dzisiaj kwestia odpowiedzi na
pytanie, czy komuniści w Polsce byli tak dobrze przygotowani, bo sami
ten kryzys wywołali, czy też zrealizowali zamówienie Sowietów. Jak więc
wyglądała reakcja tej ekipy? – Ekipa Jaruzelskiego miała na celu
przełamanie bojkotu na Zachodzie i jednocześnie utrzymanie relacji z
Kościołem i Stolicą Apostolską. Przy tym musiała również uspokoić władze
na Kremlu i pacyfikować nastroje społeczne. Te działania były
przemyślane i konsekwentnie realizowane – mówił dr Skibiński.
Jak się okazuje, postawienie morderców MSW przed sądem było sposobem
na budowanie autorytetu Jaruzelskiego i jego ekipy w oczach krajów
zachodnich. Robiono wszystko, by pokazać, że dyktator jest wiarygodnym
partnerem, który nie panuje nad funkcjonariuszami MSW. – Ten obraz
sytuacji był realizowany przez aparat bezpieczeństwa i dyplomacji i miał
na Zachodzie odbiorców z kręgu zachodniej lewicy, m.in. z Grecji czy
RFN. Jaruzelski został przedstawiony świadomości zachodniej jako
wiarygodny i bezalternatywny władca PRL. Tymczasem mamy do czynienia z
osobą, która jest odpowiedzialna za mord – podkreślał Skibiński. Dość
podobny przekaz kierował do Moskwy, gdzie również przedstawiał siebie
jako bezalternatywnego władcę PRL.
– W moim przekonaniu, antykościelne wątki, jakie cechował proces
toruński, również były kierowane do Moskwy, chciano tam pokazać, że w
Polsce walczy się z Kościołem – tłumaczył historyk. Jaruzelski chciał
również na tle śmierci kapłana rozgrywać polski Kościół, stawiając na
relacje z Kościołem warszawskim i Prymasem Polski kardynałem Józefem
Glempem, a stawiając przeciw niemu kard. Franciszka Macharskiego,
metropolitę krakowskiego. Jak wskazywał Skibiński, ekipie Jaruzelskiego
nie udało się wykreować podziału, choć da się zauważyć ślady prób
skłócenia obu ośrodków.
– Celem było pogłębianie różnic i antagonizmów – tłumaczył.
Co wiedziała Stasi
Profesor Jan Żaryn przedstawił informacje o tym, w jaki sposób
enerdowska Stasi zbierała wiedzę na temat kapelana „Solidarności”.
Historyk przypomniał, że służba specjalna NRD była jedną z najlepiej
zorganizowanych i poza inwigilacją własnych obywateli interesowało ją
również to, co działo się w Polsce lat 80.
Wiadomo, że w archiwach w Niemczech znajduje się teczka obiektowa tylko i wyłącznie dla osoby ks. Popiełuszki.
– Ten temat był tak ważny, że na czas między porwaniem ks. Jerzego a
pogrzebem, jaki miał miejsce na początku listopada, Erich Mielke
wprowadził specjalną gotowość operacyjną na granicach NRD – wskazał
historyk.
To akta ciekawe, ale nie mają one żadnego związku z próbą dociekania
okoliczności śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Scenariusz morderstwa
przygotował wydział zajmujący się opozycją, a więc struktura, która
dzięki swojej aktywności przedstawiała szefostwu Stasi i Erichowi
Honeckerowi wiedzę na temat wydarzeń, jakie miały miejsce w Polsce. Jak
się okazuje, NRD interesowała się kondycją władz PRL i ich stabilnością,
w jaki sposób wydarzenia te mogły zdestabilizować układ polityczny,
jaki wówczas obowiązywał. A nawet tym, czy będą one miały wpływ na
społeczeństwo wschodnioniemieckie. – W dniach 3-4 listopada w 13
berlińskich kościołach wspominano zmarłego męczeńską śmiercią księdza i
słuchano tam utworów Stanisława Moniuszki, a więc kompozytora
pochodzącego z kraju zamordowanego – relacjonował prof. Żaryn.
Interesowano się również osobami, które mogły być obecne na pogrzebie w
Warszawie – wyjaśniał prof. Żaryn.
Doktor Piotr Gontarczyk z IPN mówił natomiast o odpowiedzialności
Wojciecha Jaruzelskiego za zbrodnię. Zdaniem historyka, Jaruzelski od
lat 40. był bardzo wrogo nastawiony do Kościoła katolickiego, odpowiadał
za stalinizację wojska, jego upolitycznienie, upartyjnienie i
marksistowską indoktrynację. Według niego, śmierć ks. Jerzego była dla
Jaruzelskiego niewygodna ze względu na wizerunek Polski Ludowej, zalecał
jednak oczernianie męczennika jako człowieka uwikłanego w działalność
polityczną. – Nie ma żadnych dowodów, by partia i Jaruzelski przyczynili
się do zaplanowania tej zbrodni. Przypominam jednak, że nie był to
człowiek, który wziął się znikąd i mobilizował aparat bezpieczeństwa do
walki z Kościołem, i z tego względu ponosi on odpowiedzialność za tę
śmierć – mówił przedstawiciel IPN.
Za śmiercią ks. Jerzego Popiełuszki stały IV Departament SB i Jerzy
Urban. Od końca 1983 r. działania SB zyskały oprawę propagandową dzięki
działalności ówczesnego rzecznika rządu Jerzego Urbana. Machina
propagandowa przeciw księdzu ruszyła z końcem 1983 r., a więc gdy
nagłośniono rewizję SB, jaką przeprowadzono w mieszkaniu księdza, gdzie
znaleziono podrzucone przez SB materiały wybuchowe i ulotki. Zaraz potem
w „Ekspresie Wieczornym” Jerzy Urban pod pseudonimem opublikował tekst
„Garsoniera obywatela Popiełuszki”, a potem relacjonował ten felieton na
swojej konferencji prasowej. Był on cytowany w całej prasie i potem
przedrukowany we wszystkich dziennikach rządowych. Tak było przez
kolejne miesiące aż do uprowadzenia i zamordowania kapelana. Kulminacja
nastąpiła we wrześniu 1984 r., gdy Urban sugerował, by przeciwników
politycznych wysyłać na banicję. Potem ataki były silniejsze, inspiracje
przychodziły także ze strony sowieckiej, np. w „Izwiestiach”, w których
powielano informacje propagandy PRL. Potem pojawił się słynny paszkwil o
„seansach nienawiści”, teksty te miały przygotować i usprawiedliwić
zamordowanie ks. Jerzego. Co ciekawe, biuro rzecznika prasowego
materiały na temat kapłana systematycznie zbierało jeszcze długo po jego
męczeńskiej śmierci, na każdej konferencji informując o śledztwie,
procesie.
http://www.naszdziennik.pl/wp/103519,studium-mordu.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
95. Szokująca debata o ks.
Szokująca debata o ks. Popiełuszcze: „Nie ma zgody na błogosławionego!”. Z Sejmu wzięte
http://wpolityce.pl/polityka/218487-szokujaca-debata-o-ks-popieluszcze-n...
To nie mieści się w głowie! W Sejmie RP
padły barbarzyńskie słowa o beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki.
I to w związku ze zbliżającą się 30. rocznicą męczeńskiej
śmierci kapelana „Solidarności”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nowe fakty ws. mordu na ks. Popiełuszce: znaleziono osobiste notesy Urbana!
— tak Roman Kotliński z koła poselskiego Bezpieczeństwo i Gospodarka
zareagował na propozycję, by w tytule uchwały upamiętniającej ks.
Jerzego Popiełuszkę zaznaczyć, że jest on błogosławionym.
Słowa te padły na posiedzeniu Komisji Kultury i Środków
Przekazu, która rozpatrywała projekt odezwy Sejmu związanej z rocznicą
mordu na kapłanie, który cztery lata temu został wyniesiony na
ołtarze, a obecnie trwa proces Jego kanonizacji.
Kotliński to łódzki poseł, który wszedł do Sejmu z Ruchem Palikota.
Jest wydawcą i redaktorem naczelnym antyklerykalnego tygodnika „Fakty i
Mity”, w którym pod pseudonimem publikował morderca ks. Jerzego
Popiełuszki Grzegorz Piotrowski. W latach 90. Kotliński został
księdzem, ale zrzucił sutannę i zbił fortunę na obrazoburczej książce „Byłem księdzem”.
Hańbą dla polskiego parlamentaryzmu jest to, iż ten człowiek, jak gdyby nigdy nic, bierze udział w pracach nad dokumentem mającym uczcić pamięć zamordowanego przez komunistycznych oprawców kapłana.
Kotlinowski domagał się usunięcia z uchwały stwierdzenia, że ks.
Jerzy Popiełuszko został zamordowany na rozkaz najwyższych władz PRL. Poseł nie był w tym żądaniu osamotniony.
Takiej samej poprawki chciał Tadeusz Iwiński z SLD, twierdząc, iż sformułowanie „na rozkaz najwyższych władz” jest sporne i „ocenne”.
— mówił o uprowadzeniu i zamordowaniu kapelana „Solidarności”.
Według Iwińskiego, należało również usunąć z uchwały słowo
„komunistycznej” przy określeniu Służby Bezpieczeństwa oraz wyrzucić
cały akapit brzmiący:
Iwińskiemu nie brakowało tupetu.
— pouczał.
Żądania Kotlinowskiego i Iwińskiego upadły w głosowaniach. Ale nie wszystkie.
Poza opisanymi powyżej żądaniami, sprzeciw Iwińskiego wywołała też
część projektu będąca współczesną przestrogą. Oto ten fragment:
Iwiński domagał się, by pozostawić z tego przesłania jedynie ostatnie zdanie.
— twierdził poseł SLD.
— protestował Maciej Łopiński z PiS.
Ale Iwińskiego poparli posłowie Platformy.
— stwierdziła Iwona Śledzińska-Katarasińska, przewodnicząca komisji.
— dodał Jarosław Katulski, też z Platformy.
W rezultacie głosowania spełniono w komisji postulat
Iwińskiego. W takiej wersji uchwała została przyjęta przez aklamację
przez cały Sejm. Oto jej treść:
Chwalebne, że parlament oddał hołd zamordowanemu bestialsko
kapłanowi. Ale ważne jest nie tylko to, co dzieje się w Sejmie w świetle
jupiterów. Gdzieś w komisjach siedzą świstaki i zawijają
prawdę w brudne sreberka.
Jerzy Kubrak
Bóg daje łaskę męczeństwa
Homilia JE ks. bp. Józefa Zawitkowskiego z Łowicza wygłoszona w 30. rocznicę śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki
18 października 2014 r.
Ekscelencjo,
Najdostojniejszy Biskupie Włocławski
Dostojni Księża Biskupi
Czcigodni Bracia Kapłani
Przewielebne Siostry, Bracia
i Osoby Konsekrowane,
Przedstawiciele Parlamentu
Władz Państwowych i Samorządowych
Mieszkańcy Włocławka i Goście
Wszyscy Kochani moi! O jak Was tu dużo!
Być dla mnie we Włocławku,
na Tamie, w 30 rocznicę śmierci
błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki,
to wielka łaska i honor,
za który Bogu Jedynemu,
Biskupowi Włocławka i Każdemu z Was
- Bóg zapłać, dziękuję!
„Bojaźnią przejmuje mnie to miejsce” ( Rdz 28,17 )
czy to tu są „czeluści śmierci”
i „odmęty piekła”?
Czy to tu bramy piekła
z nienawiścią razem
i krew i woda, nienawiść i kłamstwo
wydały wyrok: Zabić księdza?
Tak, to tu!
O Boże! I Ty patrzyłeś na to?
I milczałeś?
Spiętrzyły się wody Wisły,
zacisnęły się sznury, kneble
i kamienie.
Wieże katedry zamknęły oczy.
Umilkły dzwony!
Wrzucili.
„Wykonało się!
I śmierć się stała.”
Czy to na pewno tu?
„Lesie pamiętasz?
Wisło pamiętasz?” (K. K. Baczyński)
„Cóżeś uczynił najgłupszy z siepaczy?” (A. Mickiewicz)
Orzełka zgubiłeś!
Wiesz co to znaczy?
Czy Bóg Ci przebaczy?
Czy Polska ci przebaczy?
Tak, już Ci Bóg przebaczył,
I myśmy przebaczyli,
Bo żyjesz!
Wobec tego wydarzenia,
w tym miejscu człowiek powinien
zamyśleć się i milczeć,
aż sumienie się ozwie
i za Chilonem wołać poczniemy:
„Glauku, w imię Chrystusa, przebacz!” (H. Sienkiewicz)
i za Prymasem spowiadać się będziemy:
„Za mało uczyniłem,
aby obronić życie księdza Jerzego Popiełuszki.” (ks. kard. J. Glemp)
To miejsce zwać się będzie – „przebaczeniem”,
bo On przebaczył i my też przebaczyliśmy.
Stanął we Włocławku Krzyż na Tamie
Stawiamy bohaterom, pomniki,
tablice, kościoły, aby pokolenia
imion ich i czynów ich – nie zapomniały,
„bo wtedy, kamienie wołać będą!” (Łk 19,10)
Ale krzyż nad Wisłą stoi i krwawi,
a pomniki krzyczeć będą naszym
i przyszłym pokoleniom:
„Coś Ty Atenom zrobił, Sokratesie,
że Ci ze złota statuę lud niesie,
otruwszy pierwej.” (C. K. Norwid)
I gorzej:
„Biada Wam,
którzy budujecie grobowce
dla proroków, a przecież
to ojcowie Wasi ich zabili” (Łk 11,47)
To jeszcze raz żałował Bóg,
że stworzył taki świat,
i płakał nad światem.
„Jeruzalem, Jeruzalem,
które zabijasz proroków
i kamienujesz tych,
którzy do Ciebie są posłani.
Ile razy chciałem zgromadzić
syny Twoje pod skrzydła
jak kokosz gromadzi swe pisklęta,
a nie chciałoś.
Oto teraz zostanie dom Wasz pusty.
Przyjdą nieprzyjaciele,
otoczą Cię wałem
i nie zostanie z Ciebie
kamienia na kamieniu,
boś nie poznało czasu
Twego nawiedzenia.” (Mt 23,35-38 i 24,2)
I płakał!
Nie płacz, nie płacz, Panie
i Zbawicielu nasz!
Odtąd miejsce to będzie
miejscem chwały, zwycięstwa i nadziei.
Tu będą przychodzić zabójcy
i będą wołać:
„Glauku!
W imię Chrystusa, przebacz!
Dla mnie nie ma przebaczenia!”
Stąd dla kłamców będzie brzmiał głos:
„Chrystus chce Cię zbawić:
Dla mnie nie ma zbawienia!
Rzucił się na ziemię
wyjąc jak dziki zwierz
i nabrawszy ziemi w obie garści,
posypał sobie nią głowę.
Jam przeklęty!
Co Wy widzicie umierając?
Chrystusa!
Pokój męczennikom!” (H. Sienkiewicz, „Quo vadis”)
Jurku Święty
A ja przy Twojej Świętości i Wielkości,
przy Twoim męczeństwie
mam mówić kazanie?
Tak, powiedz;
że „krótkie jest cierpienie męczenników”.
To Bóg daje łaskę męczeństwa.
Gorzej jest tym, którzy żyją
i muszą nosić męczeństwo całe życie.
Księże Biskupie,
i jeszcze powiedz ludziom Włocławka:
Jeśli nie wierzą Bogu
niech uwierzą temu, co zostawił im
- „Pamiątkę z Celulozy:
Żeby wychować politycznego człowieka,
najpierw trzeba wychować człowieka.
Jeśli uczynimy to inaczej
wychowamy politycznie
uświadomioną bestię!” (Neverly)
Rodzice, Nauczyciele, Księża,
uważajcie!
Tu trzeba przychodzić z dziećmi i młodzieżą
i odchodzić mądrzejszym.
Abyście nie głaskali zła,
bo wychowacie „politycznie uświadomioną bestię”.
Proszę Księdza,
a może tak o Księdzu Jerzym więcej,
o błogosławionym,
który będzie świętym,
a teraz patrzy na nas z przebaczeniem.
Tak! Macie rację!
Wybaczcie mi.
Ale o Świętych tak trudno mówić,
bo słowa są za małe do ich wielkości.
Wiecie gdzie jest Suchowola?
Miedzy Białymstokiem a Augustowem,
a od Suchowoli do Okopów około 10 km.
Na pierwszą wieść o Okopach,
to pomyślałem, że to te
z „Nieboskiej Komedii” Z. Krasińskiego,
gdzie pokonany Pankracy wołał:
„Galilaee vicisti!
Galilejczyku zwyciężyłeś!”
Ziemia tam piękna,
woda czysta
i powietrze zdrowe.
Mówią „Kraina srebrnych jezior”.
Mama Popiełuszkowa,
a czy Ty śpiewałaś kiedy
Alkowi na dobranoc:
„Płynie Wisła płynie?”
„A broń Boże!
Ja Wisły nie widziała,
a dyć to u nas był raj.
Tu jest Rajgród. Tu jest Grajewo!
A na błotach biebrzańskich
łosie chodzą, a ptactwa tu nie zliczysz.
Nasza ziemia to raj!”
Mama, ja wiem, że tu teraz z nami jesteś,
bo wierzę w Świętych obcowanie.
Ja tylko chciałem
Twe ręce ucałować,
moje słodkie cierpienie przytulić,
„Twój matczyny ból,
prosty aż do nieba, ukoić.” (A. Kamieńska)
Tata, panie Wojciechu,
powiedz nam coś o Alku?
Ty zawsze milczysz na wszystkich spotkaniach.
Cóż mam powiedzieć.
Chciałem, żeby został na gospodarce.
Dobry to dzieciak, ale nic tylko
do Suchowoli,
do szkoły, o chłodzie i głodzie,
rano do kościoła, potem do szkoły.
Proboszcz go lubił. Dał mu czasem bułkę,
na śniadanie poprosił.
Knuli już coś obaj, że to niby
Alek na księdza pójdzie.
Tylko proboszcz chciał,
żeby do Białegostoku.
Pójdziesz tam do Warszawy,
wszystko miastowe obce,
samochody, tramwaje.
Zginiesz tam dziecko!
Księże, coś Ty powiedział?
Zginiesz tam?
Tak, księże Kanoniku, mówił Alek
ale kościołów tam dużo.
Uczonych tyle i Ksiądz Prymas.
O, widzę dziecko, że Ci kariera w oczach,
za Warszawą Ty tęsknisz.
A ja służąc do Mszy Świętej, (to mówi Alek)
widziałem jaki ciężki jest ten Chleb
na Podniesienie.
Ksiądz to dźwiga, aby ludzie widzieli,
ale to modlitwa mamy i taty.
Polubiłem to warszawskie seminarium, mówił Jurek.
Nie rozumiałem wszystkiego,
co mówili profesorowie.
Dopiero, gdy mi dali w kość w wojsku,
w Bartoszycach.
Gdy mi kapralik kazał zdjąć medalik
i zabronił mówić
pacierza przy łóżku, wieczorem,
to się we mnie obudziła
nadbiebrzańska dusza
i powiedziałem a o !
Zapadłem wtedy na zdrowiu,
ale księża byli dobrzy.
Ile ja się w tym seminarium
po kryjomu wypłakałem.
Ile napytałem po nocach,
Matki Boskiej, mej najśliczniejszej
z Różanegostoku.
- Powiedz mi, Matko, czy ja będę
dobrym księdzem? Bo jak nie,
to wracam do taty i będę tylko
oraczem, siewcą i żniwiarzem.
Tak wyprorokowałem sobie wszystko
i wszystko się spełniło.
W seminarium zmieniłem imię
z Alfonsa (bo się śmieli) na Jerzego.
Wiem teraz, co znaczy zmienić imię.
Jurek, ty będziesz innym człowiekiem.
Ty masz być innym człowiekiem,
Jak Gustaw i Konrad.
Też się spełniło.
Wiele wydarzeń pamiętam z seminarium,
ale o jednym muszę przypomnieć Wam,
którzy dziś modlicie się na Włocławskiej Tamie,
że Ksiądz Prymas Wyszyński,
też był z Włocławka.
Przed święceniami,
leżeliśmy krzyżem na posadzce
Warszawskiej Katedry.
Kościół wtedy śpiewał:
Litanię do Wszystkich Świętych.
To moja ostatnią odpowiedz:
Tak czy nie?.
Wstać czy ostać?
Zostałem i powiedziałem - tak!
Potem Prymas wziął w swoje dłonie
moje ręce, spojrzał głęboko w oczy,
dreszczem zabrzmiały Jego słowa
„Czy przyrzekasz mi i moim następcom
miłość i posłuszeństwo?”
Spieszyłem się z odpowiedzią:
„Promitto! Tak. Przyrzekam!”
„W zwykły niedzielny poranek
dla innych szary zapewne
jakaś moc przeogromna
z nagła poczęła się we mnie.
Własnego kapłaństwa się boję
własnego kapłaństwa się lękam
i przed kapłaństwem w proch padam
i przed kapłaństwem klękam” (ks. J. Twardowski)
A była to niedziela 28 maja 1972 r.
Teraz zaczęło się to moje,
trudne promitto, przyrzekam! – mówi Jurek.
To ja dziś Tobie Jurku
i ludziom tu we Włocławku zebranym
przypomnę: Najpierw - Ząbki.
Pierwsza spowiedź z płaczem,
A potem radosny ślub zakochanych,
Potem znów pogrzeb matki z płaczem czwórki sierot.
Potem Anin z radosnym Proboszczem,
co blachę na kościół wycyganił od premiera.
Bo wtedy się nie kupowało.
Wtedy się wszystko załatwiało.
A potem już chodziłeś po Warszawie
jak obraz nawiedzenia:
Najpierw Zaciszna parafia Dzieciątka Jezus
przy ul. Czarnieckiego, blisko Cytadeli i krzyża Traugutta.
Kościół Akademicki Św. Anny, gdzie jeszcze brzmi
echo słów Wielkiego Prymasa: „Non possumus!”
Dalej nie możemy!
Księże Prymasie, ale za to się siedzi w więzieniu.”
Wiem.
A potem Kaplica – „Res sacra miser
- Biedny jest rzeczą świętą”,
stała się przytuliskiem dla ludzi
i dla studentów medycyny
i służby zdrowia.
Wreszcie parafia św. Stanisława Kostki na Żoliborzu.
Stąd uczestniczył ks. Jurek
w dwóch pielgrzymkach papieskich,
słyszał wołanie Proroka:
„Niech zstąpi Duch Twój
i odnowi oblicze ziemi,
Tej Ziemi!”
I piorun trzasnął i było bierzmowanie.
Rodziła się Solidarność.
Robotnicy potrzebowali kapłana,
rozgrzeszenia,
Mszy świętej.
Huta Warszawa, Wyższa Szkoła Pożarnictwa,
Gdańsk, Gdynia, Msze za Ojczyznę,
na które czekała Warszawa.
Jurek, kto Ci podpowiadał te kazania?
Skąd Ci ta mądrość?
Cała Polska Cię słuchała, a Ty mówiłeś
wielkie zdania, ale mówiłeś prosto jak dziecko:
Przypomnę niektóre:
„Przemoc nie jest oznaką siły, lecz słabości.
Mamy mówić prawdę, choć inni milczą.
Za prawdę trzeba cierpieć.
Zachować godność człowieka,
to znaczy być wewnętrznie wolnym.
gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji
wkroczyła na drogę prawdy,
stalibyśmy się narodem wolnym już teraz.
Mój Boże!
Zasadniczą sprawą przy wyzwoleniu człowieka
i narodu jest przezwyciężenie lęku!
O Boże!”
To prawda, że wolność jest w nas?
To naprawdę jest coś z Ducha Świętego.
Ty mówiłeś pod natchnieniem, pod obłokiem.
Wściekli się bezbożni.
Jurku, dosyć!
Teraz tylko obrzydliwe kłamstwa
lecą o Tobie w telewizji.
Słyszysz?
Ja nie słucham kłamstw.
Zobacz co piszą o Tobie w gazetach,
jak kłamią.
Jesteś na podsłuchu.
Wszędzie pluskwy,
ubowcy, tajniacy i „judasze”.
Aresztują Cię,
zniszczą Cię,
zabiją Cię!
Wiem.
„Jestem na wszystko gotów!
Przecież wolność jest w nas!
Kto nam ma ją dać?”
Wyjedź do Rzymu! – podpowiadali wielcy i pobożni.
Nie mogę.
Jestem za tych ludzi odpowiedzialny.
Tu nie o mnie chodzi.
Ja ich nie zostawię!
Tu chodzi teraz o Polskę,
Chodzi o Solidarność,
Chodzi o wolność Narodu!
O Boże!
Albo Ty jesteś święty albo zwariowałeś!
Juruś, czy wiedziałeś, że
ta długa spowiedź u ks. W. Kądzieli
18 października 1984 r.
to ostatnia Twoja spowiedź?
Tak! Wiedziałem.
To niech Ci stopy ucałuję.
Nie broń się!
Tak kazał Pan!
O, jak Ty urosłeś Jurku!
Nie,
męczeństwo jest łaską.
Moc daje Bóg!
To nie moja zasługa.
19 października 1984 r
Ks. Jerzy modlił się w Bydgoszczy
w kościele Polskich Braci Męczenników:
odprawiając Różaniec.
„Święta Maryjo, Matko Boża
módl się za mną grzesznym
teraz, teraz i w godzinę śmierci mojej”.
Jurku!
Co Ty mówisz?
Górsk
Osieck
Noc
Cisza
Modliła się cała Polska.
Kazuń
tama
mordercy.
Między 4 i 5 filarem zapory,
gdzie wysokość do lustra wody
wynosi 16,5 m,
a głębokość wody w zbiorniku
4m i 18 cm. Niebo zamknęło oczy,
Wisła w biegu stanęła
„i śmierć się stała”. (K. K. Baczyński)
czy to tu była śmierć?
A Kazuń?
Nie wiem. Nie pytaj.
To było męczeństwo.
Odtąd już każde słowo
w radiu, w telewizji, w gazecie,
w propagandzie było tylko kłamstwem,
obrzydliwym kłamstwem!
Odtąd płacz Twojej Mamy był już bez łez.
Już wszystkie wypłakała.
A modlitwa w kościołach była bez słów.
Pieśń stała się jękiem,
a krew wołaniem o pomstę do nieba,
ale niebo było „pod kontrolą”.
Tu powinienem mówić
o okrucieństwie śmierci,
nie umiem o Męczenniku nie mówić.
W dniu 30 października 1984 r.
ze sztucznego zbiornika przy Tamie
koło Włocławka milicja wyłowiła
ciało ks. Jerzego Popiełuszki.
Sztuczna zapora,
sztuczne zrobili widowisko.
Diabły oddały cyrograf do sądu.
Piekielne będzie śledztwo,
diabelski sąd i diabelski wyrok.
Pogrzeb przy kościele na Żoliborzu,
aby nie wyrosła legenda Popiełuszki.
Kwiaty, wieńce, szarfy biało-czerwone,
szczere i obłudne przemówienia,
sztandary solidarności z żałobą
„jak ballada Szopenowska,
bo ją tkała sama Matka Boska.” (K. J. Gałczyński)
I Matka Popiełuszkowa
wyrosła jak „prosty ból
do samego nieba” (A. Kamieńska).
Grób zapieczętowali
otoczyli chwalebnymi
tajemnicami różańca z kamieni.
Potem sfingowane
procesy, wyroki,
a mordercy swobodnie chodzą na wolności.
O tempora, o mores!
30 lat – jak to wytrzymasz?
Tu modlił się Jan Paweł II Papież (16.06.1987 r.)
Tu modlił się kard. Joseph Ratzinger,
Następny Papież.
Szybko zostań świętym!
Rośnie Kościół na Włocławskiej Tamie.
My wołamy do Boga:
Jurku Błogosławiony,
bądź szybko Świętym!
I przyjedź z rzeszą Polskich mocarzy wiary,
i wtedy zadrży ziemia
i zagra róg, „bo nic nad Boga!
I któż jak Bóg?”
Zwycięska Matko z Jasnej Góry,
Matko cudu nad Wisłą i spod Wiednia
okaż więc teraz żeś Zwycięską.
Matko Różańcowa, nasza domowa.
Przecież jesteś Królową,
Widzisz - Polska ginie,
bo nie ma dzieci,
szkoły nasze chore,
wsie wymierają,
w szpitalach zabijają,
a każą tych, co życia bronią.
„Nie mamy króla, ani proroka,
ani wodza.” (Dn 3,38)
Staliśmy się pośmiewiskiem narodów,
za chlebem poszli stąd synowie,
chłopi płaczą, ziemia płacze,
bo naszym chlebem
obcy gardzą, a swoi wolą obcy, bo tańszy.
Tylko Bóg nie stawia embargo.
Więc:
„Przywróć nam chleb z polskiego pola
i z polskiej sosny trumny!
Daj nam uprzątnąć dom ojczysty
niech będzie biedny, ale czysty.
Daj rządy mądrych, dobrych ludzi,
mocnych w mądrości i dobroci.
Sądy przekupne, złe prawo stanowią,
więc: nade wszystko słowom naszym
chytrze zmienionym przez krętaczy
jedyność przywróć i prawdziwość.
Niech prawo zawsze prawo znaczy,
a sprawiedliwość, sprawiedliwość” (J. Tuwim)
Nie zabijaj nikogo i nigdy!
I nie sądź fałszywie ani w sądzie,
ani w Kościele, ani w domu.
Mów prawdę i całą prawdę,
i tylko prawdę,
„prawda Was wyzwoli!” (J 8,22)
A ta ofiara niewinna i bratnia
Niech już będzie ostatnia.
Z tej ofiary wyrośnie mocniejszy!
Amen!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
96. kłamiący Bronek
Bronisław Komorowski otworzył w piątek w Górsku k. Torunia Centrum
Edukacji Młodzieży im. ks. Jerzego Popiełuszki. Uroczystość
zorganizowano w ramach obchodów 30. rocznicy męczeńskiej śmierci
kapelana "Solidarności".
- To bardzo ważne spotkanie dat, jakimi są 30. rocznica śmierci ks.
Popiełuszki i 25. rocznica odzyskania wolności. Obchodzimy i
przypominamy 30. rocznicę męczeńskiej śmierci za wolność, prawdę,
miłość, wiarę i „Solidarność” w 25. rocznicę odzyskania wolności, o
której mówimy, że udało się ją odzyskać bez przelania ani jednej kropli
krwi – powiedział Bronisław Komorowski.
Prezydent podkreślił, że zwycięstwo w wyborach obozu wolności przyniosło trwałą wolność, którą się cieszymy.
- Ale warto w tym 25. roku odzyskania wolności bez przelanej jednej
kropli krwi, warto przypominać, że po drodze do tej wolności było wiele
nieszczęść, było wiele ofiar, było właśnie wiele krwi przelanej, była
wielka cena do zapłacenia i ta cena była płacona przez różnych ludzi,
także przez księdza Jerzego Popiełuszkę- mówił prezydent.
Bronisław Komorowski dodał, że "warto przypominać, że polska droga do
wolności była usiana krzyżami, była zroszona obfitą krwią robotników,
stoczniowców, także i księży, była zbroczona krwią więźniów
stalinowskich". - Dlatego w tę 25. rocznicę przypominamy tych, których
męczeńska śmierć albo ofiara, stała się też zasiewem polskiej wolności -
wskazał.
Prezydent zaznaczył, że powstałe w Górsku Centrum Edukacji Młodzieży
będzie przypominało, że umiłowanie wolności, tak jak miłość, czasami
żąda ofiary i ta ofiara była płacona.
- Trzeba o tym przypominać, trzeba o tym samemu pamiętać, trzeba to
ciągle przypominać dlatego, aby bardziej cenić wolność, cenić i
szanować, rozwijać i umacniać – mówił Bronisław Komorowski.
Centrum Edukacji i Młodzieży poświęcił biskup toruński Andrzej Suski.
W uroczystości wzięli udział m.in. rodzina bł. ks. Popiełuszki, w tym
siostra Teresa Boguszewska oraz bracia Józef i Stanisław, a także
przedstawiciele środowisk pielęgnujących pamięć o kapelanie
"Solidarności" z całej Polski, harcerze z regionu kujawsko-pomorskiego i
uczniowie miejscowych szkół. Obecny był prymas senior abp Józef
Kowalczyk.
Na zakończenie wizyty w Górsku prezydent Bronisław Komorowski złożył
kwiaty pod pomnikiem bł. ks. Popiełuszki, który w 2000 r. odsłoniła
matka kapłana. Monument to dwie potężne betonowe belki wyrastające z
ziemi, wyobrażające krzyż niesiony na plecach. Zebrani modlili się o
rychłą kanonizację bł. ks. Popiełuszki.
Centrum Edukacji Młodzieży, prowadzone przez księży Zgromadzenia
Świętego Michała Archanioła - michalitów, znajduje się w sąsiedztwie
kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego. W skład kompleksu wchodzą: muzeum
multimedialne poświęcone bł. ks. Popiełuszce, wielofunkcyjna sala
widowiskowa z widownią na 110 osób, sale szkoleniowe, świetlica dla
dzieci i młodzieży oraz boisko sportowe z syntetyczną nawierzchnią.
Kamień węgielny pod przyszłe centrum 7 czerwca 2013 r. wmurowali
matka zamordowanego duchownego Marianna Popiełuszko i brat Stanisław
Popiełuszko.
Budowa centrum kosztowała 7,4 mln zł. Inwestycja została realizowana w
ramach projektu samorządu województwa kujawsko-pomorskiego "Szlak
męczeństwa bł. ks. Jerzego Popiełuszki" przewidującego budowę
infrastruktury na szlaku upamiętniającym miejsca związane z ostatnimi
godzinami życia kapłana.
Ks. Popiełuszko został porwany przez funkcjonariuszy Służby
Bezpieczeństwa 19 października w Górsku k. Torunia, gdy wracał z
Bydgoszczy do Warszawy. Dalej ostatnia droga kapłana wiodła przez Toruń,
gdzie podjął próbę ucieczki z rąk oprawców. Następnie porywacze
zawieźli go do Włocławka, gdzie zmaltretowanego zrzucili z tamy do
Wisły.
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wizyty-krajowe/art,429,wspominamy-ty...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
97. Słuchałem homilii JE ks. bp. Józefa Zawitkowskiego
w TV Trwam dziś na żywo.
Niesłychanie poruszająca.
98. Ja też słuchałam...
Poruszająca ... wstrząsająca...
Gdy ukaże się nagranie trzeba je tu zamieścić - proszę o to tych, którzy potrafią...
Dobrze, że już mamy tutaj tekst...
99. @kazef
JUZ JEST ZAPIS VIDEO
Homilia JE ks. bp. Józefa Zawitkowskiego z Łowicza wygłoszona w 30. rocznicę śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki
-------------------------------------------
GALERIA
Pamięci bł. ks. Jerzego Popiełuszki
http://www.naszdziennik.pl/galeria/104059,pamieci-bl-ks-jerzego-popielus...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
100. Prokurator Andrzej Witkowski bardzo szybko dostał zakaz
To pan pierwszy podważył oficjalną wersję z procesu toruńskiego, która mówiła, że ks. Popiełuszko zginął 19 października. To pan nie chciał poprzestać
na ukaraniu płotek, ale szukał wysoko postawionych mocodawców tego
zabójstwa. Co pan dziś czuje, gdy po latach te tezy poznaje opinia
publiczna?
- Namiastkę satysfakcji, bo prawda o tej zbrodni powoli przebija się na
światło dzienne. Już nie są w stanie przesłonić jej niedorzeczne
wypowiedzi gloryfikujące wersję skonstruowaną przez gen. Kiszczaka
i sztab jego oficerów. Publiczna debata na temat śmierci ks. Popiełuszki
osiąga bardziej merytoryczny poziom, oparty na ustaleniach śledztwa IPN
z lat 2002-2004.
• Ale to pana śledztwo z ‘91 diametralnie zmieniło spojrzenie na
śmierć księdza. Ustalił pan, że ks. Popiełuszko nie zginął 19
października, ale mógł być więziony i torturowany aż do 25 października.
- Esbecka wersja, według której księdza zamordowano 19.10 nie wytrzymuje
krytyki. Zgodnie z ustalonymi faktami, zwłoki księdza wrzucono do Wisły
w dniu 25 października. Wraz z grupą policyjną nie zdążyliśmy ustalić,
co działo się z księdzem od dnia uprowadzenia, do dnia, w którym pozbyto
się jego zwłok, to jest między 19 a 25 października. Są podawane na ten
temat różne hipotezy przez dziennikarzy. Prokurator nie ma jeszcze
podstaw do ich analizowania i oceny wiarygodności.
• Kolejna sprawa: wyłowienie zwłok. Dotarł pan do świadków,
którzy 30 października widzieli na tamie na Wiśle pod Włocławkiem gen.
Czesława Kiszczaka. Miał on wydać polecenie: "On tu dzisiaj musi się
znaleźć”.
- Życzenie gen. Kiszczaka musiało zostać spełnione, co nie było wcale takie trudne. Istotnym problemem była kwestia: co dalej?
• Postać gen. Kiszczaka była kluczowa w pana śledztwie?
- Gen. Kiszczak był szefem resortu, który realizował wobec księdza
Jerzego dyrektywy kierownictwa PZPR. To on otrzymał zadanie rozwiązania
"problemu ks. Popiełuszki”. Istotny sygnał w tym kierunku stanowiła
publikacja z września ‘84 w centralnej prasie sowieckiej, której
zasadnicze tezy powtórzono kilka dni później w "Pro Memoria”,
skierowanym przez Urząd do Spraw Wyznań do Episkopatu Polski. Kierowany
przez gen. Kiszczaka resort miał definitywnie spowodować, że ksiądz
"zamilknie”. Nawiasem mówiąc, na kolejną urzędową rozmowę z gen.
Kiszczakiem oczekuję od listopada 1991 roku.
• Dlaczego?
- Przesłuchanie generała w Departamencie Prokuratury w połowie ‘91,
które przeprowadziłem osobiście, miało wstępny charakter, podobnie jak
dwukrotne przesłuchania gen. Jaruzelskiego. Czynności te trwały po ok.
10 godzin. Świadkowie ci przekazali prokuratorowi istotne informacje,
które pomogły ukierunkować dalsze śledztwo. Zdało się to wszystko na
nic, gdyż 3 grudnia ‘91 odsunięto mnie od prowadzenia sprawy.
Prokuratorzy, którzy przejęli po mnie śledztwo, nie rozwijali już tego
wątku.
• Powód?
- Otwarcie zaprotestowałem przeciwko kierowaniu aktu oskarżenia jedynie
wobec generałów Ciastonia i Płatka. Alarmowałem, że decyzja ta zakończy
się kompromitacją prokuratury. Argumentowałem, że ława oskarżonych ma
być tym razem pełna. Muszą na niej zasiąść wszystkie osoby mające
związek z zabójstwem księdza. Przemawiały za tym istotne względy natury
dowodowej. W przeciwnym razie fiasko oskarżenia Ciastonia i Płatka
zamknie drogę do postawienia w stan oskarżenia innych. Czas, niestety,
potwierdził te negatywne prognozy.
• Kogo jeszcze chciał pan objąć aktem oskarżenia?
- Odpowiedź na to pytanie mogło dać tylko dalsze śledztwo. Powiem tylko,
że już w ‘91 udowodniono, że w resorcie spraw wewnętrznych PRL
funkcjonowała zorganizowana grupa przestępcza, której działalność była
wymierzona przeciwko działaczom opozycji politycznej i wobec księży.
Dodam, że uprowadzenie i zabójstwo ks. Jerzego było skoordynowaną,
szeroko zakrojoną, akcją służb podległych ministrowi spraw wewnętrznych.
• Odsunięcie od śledztwa stało się początkiem publicznego
szkalowania pana osoby i deprecjonowania kwalifikacji zawodowych.
Wszystko po to, by pana słowa nie były traktowane poważnie.
- Owym nieszczęsnym oponentom w sposób zupełnie naturalny brakowało
argumentów merytorycznych. Jedni sięgali po retorykę prasy bulwarowej,
inni czynili to w sposób pozornie subtelny, jak wilki w owczych skórach.
Tak jest zresztą do dzisiaj. Z drugiej strony, znajduję pełne wsparcie
wśród prokuratorów znających specyfikę złożonych śledztw w sprawach
o zabójstwa.
• Co pan wtedy robił zawodowo?
- Jako prokurator w Ministerstwie Sprawiedliwości, 3 grudnia 1991 r.
zostałem oddelegowany do pełnienia obowiązków w Prokuraturze
Wojewódzkiej w Lublinie. Zostałem później powołany przez prokuratora
generalnego do pełnienia funkcji konsultanta do spraw zabójstw. W latach
90. prowadziłem najcięższe śledztwa kryminalne. Wspomnę o znanej
sprawie zorganizowanej, międzynarodowej grupy przestępczej Roberta K.,
ps. "Ciolo”. W stosunku do sprawców zabójstw i napadów rabunkowych
zapadły wieloletnie kary pozbawienia wolności. Wobec Roberta K.
orzeczono pięciokrotnie karę dożywotniego pozbawienia wolności.
• Czyli znowu okazał się pan skutecznym prokuratorem. A co w tym czasie działo się ze śledztwem, które panu odebrano?
- Po wyłączeniu wspomnianego wątku generałów Ciastonia i Płatka,
pozostałe materiały - tzw. sprawę matkę - przekazano z departamentu do
ówczesnej Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie, jak zapowiadano, celem
kontynuowania śledztwa wobec pozostałych osób. Tam materiały śledztwa
rozbito na kilkanaście odrębnych wątków, tworząc w ten sposób "nowe”
sprawy, po czym każdą z nich umorzono. Dorobek półtorarocznej pracy
całego zespołu śledczego - prokuratorów, policjantów i funkcjonariuszy
UOP - zmarnotrawiono.
• A jednak śledztwo do pana wróciło.- W końcu lat 90., kiedy
powstawała ustawa o IPN, prof. Witold Kulesza zaproponował mi przejście
z Prokuratury Apelacyjnej do pionu śledczego instytutu i ponowne zajęcie
się sprawą ks. Popiełuszki. Tak też się stało. W międzyczasie powołano
mnie na stanowisko naczelnika Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie. 5 lutego 2002 r., po
zgromadzeniu dostępnych materiałów z 1991 roku, wszczęto w lubelskiej
Komisji IPN, nowe śledztwo dotyczące "funkcjonowania związku
przestępczego w resorcie spraw wewnętrznych PRL, w tym kierowania
wykonaniem zabójstwa ks. Popiełuszki przez osoby, które w hierarchii
partyjno-państwowej zajmowały stanowiska wyższe od gen. Ciastonia
i Płatka”.
• Konsekwentnie szukał pan mocodawców zabójstwa?
- Nie tyle ich szukano, co zaczęto od początku, w sposób
usystematyzowany, gromadzić dowody w stosunku do nich. Wspaniałą pracę
wykonali w tej sprawie dwaj lubelscy policjanci, tworzący grupę powołaną
do tego śledztwa przez komendanta głównego policji. Na jej efekty nie
trzeba było długo czekać. Odnalezieni zostali świadkowie, którzy
widzieli, jak zwłoki księdza wrzucano do Wisły nie 19 października, lecz
sześć dni później. Prowadzono niezwykle intensywne czynności procesowe,
które wprowadziły do postępowania nowe, nieznane dotąd wątki.
• W tym samym czasie próbowano pana "zniechęcić”. Były próby zastraszania: krzyż przed drzwiami, atrapa granatu w oknie...
- Strzał z wiatrówki w tylną szybę mojego samochodu na ulicy ks.
Popiełuszki i kilka innych tym podobnych drobiazgów. Prokuratura nawet
prowadziła śledztwo w sprawie jednego z tych zdarzeń. Nie ma o czym
mówić.
• Nie bał się pan?
- W pracy prokuratora tego typu sytuacje są wkalkulowane w decyzję
o wykonywaniu tego zawodu. Każda sprawa jest inna. Ta, o której
rozmawiamy, nie przestała mobilizować pewnych kręgów środowiskowych.
Brak odporności na owe "niuanse” eliminuje z mojego zawodu. Drżenie za
biurkiem to strata czasu własnego i tych, którym ma się służyć swoją
powinnością.
• Ale cios przyszedł z nieoczekiwanej strony: w październiku 2004 prof. Kulesza odebrał śledztwo.
- Tak, historia lubi się powtarzać. Okazało się, jak powiedział wówczas
dyrektor pionu śledczego IPN, prof. Kulesza w jednym z wywiadów,
prowadziłem śledztwo "niejako od dołu, a nie od góry”. To znaczy, że
zajmowałem się "rybakami na tamie” a nie tymi, którzy pełnili funkcje
kierownicze w resorcie spraw wewnętrznych PRL. Tyle że aby "dotrzeć” do
tych z kierownictwa resortu i zarzucić im kierowanie zabójstwem, trzeba
najpierw wiedzieć, kiedy i w jaki sposób zabójstwa dokonano. A więc
czym, tak naprawdę, kierowali. Tu natomiast powstały, jak wiemy,
zupełnie nowe ustalenia, które dopiero wytyczyły dalsze czynności
procesowe prowadzące do poznania pełnej prawdy. Zaniechanie śledztwa
w tym kierunku poprzez kolejne odsunięcie mojej osoby, sprawiło więc, że
owi domniemani sprawcy kierowniczy mogą już całkowicie swobodnie
odetchnąć.
• Chciał pan postawić zarzuty wysoko postawionym mocodawcom tego zabójstwa?
- W lipcu 2004 roku przedstawiłem moim przełożonym plan podjęcia
kluczowych decyzji dla dalszego biegu postępowania w tej sprawie. Miały
one zapaść na przełomie września i października 2004. Tylko tyle mogę
teraz powiedzieć na ten temat. Akta sprawy zabrano z Lublina do Komisji
IPN w Katowicach 19 października 2004. Po upływie około półtora roku,
dalszym etapem ich wędrówki okazała się Komisja IPN w Warszawie. Tutaj
śledztwo wciąż się toczy.
• Przez te kilka lat od momentu odebrania śledztwa pana zwierzchnicy zabronili panu wypowiadać się w tej sprawie dla mediów.
- Od 2004 roku obowiązywał mnie zakaz publicznego wypowiadania się w tej
sprawie, sformułowany później na piśmie. Minister Zbigniew Ćwiąkalski
przywrócił w tej mierze, w sposób bardzo elegancki, normalny stan
rzeczy. Mam więc przyjemność z panią rozmawiać. To prawda, czułem, że
włożony mi w usta knebel redukował obywatelskie prawo do publicznej
wypowiedzi, która przecież w żadnych okolicznościach nie może naruszać
porządku prawnego. Czy zakładano, że mówiąc o tej sprawie mogę komuś lub
czemuś zaszkodzić? Nie wiem. Dzięki decyzji ministra Ćwiąkalskiego,
czuję się w pewien sposób zrehabilitowany, zwłaszcza że, jak mówiłem,
debata publiczna w tej sprawie została uporządkowana i zyskała wyższy,
merytoryczny pułap. Tak jak wszyscy, oczekuję na wyniki dalszej pracy
prokuratorów, obecnie zajmujących się śledztwem.
• Gdyby pan dalej prowadził to śledztwo to...
- Sprawa byłaby już w sądzie z aktem oskarżenia. Naprawdę, tyle lat upłynęło, nawet od 2004 roku!
• Ci, którzy stoją za tą zbrodnią, żyją i mają się dobrze?
-
Tym, którzy żyją, życzę jak najlepiej. Nie wiem, jak się "mają” ze
swoją przeszłością. To sprawa ich sumienia. Myślę, że spotkanie
z prokuratorem wiele pomogłoby im w tych rozrachunkach."
Na podstawie: http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20081031/MAGAZYN/741280847
zapis z konferencji IPN
Nowe fakty - konferencja w sprawie śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki
http://solidarni2010.pl/29172-nowe-fakty--nbspnbspkonferencja-w-sprawie-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
101. Męczeństwo bez granic
Męczeństwo bez granic
Przeszedł wszystkie stopnie udręczenia aż po męczeńską
śmierć. Był poniżany, zastraszany, pozbawiany dobrego imienia, fałszywie
oskarżany, niesłusznie więziony, bestialsko torturowany i zamordowany,
opluwany jeszcze po śmierci. Za winę poczytano mu wierność Bogu i
ludziom, a Pawłowe słowa: „zło dobrem zwyciężaj” potraktowano jako
wyzwanie rzucone komunistyczno-esbeckiemu imperium.
– Męczeństwo za wiarę jest ukoronowaniem całego życia, to jest pewna
łaska – wskazuje ks. prof. Józef Naumowicz, patrolog z Uniwersytetu
Kardynała Stefana Wyszyńskiego, notariusz w procesie kanonizacyjnym ks.
Jerzego Popiełuszki. – Tak było traktowane od początków chrześcijaństwa i
ks. Jerzy wpisuje się w tę tradycję. To jest klasyczny przykład
męczeństwa.
Sprofanowane zwłoki
„Po otwarciu drzwi zobaczyliśmy wstrząsający widok: na stole-wózku
leżące na wznak zwłoki przykryte białą tkaniną” – pisał w sporządzonej
na gorąco relacji z „podjęcia zwłok Księdza Jerzego Popiełuszki z
prosektorium Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku” ks. infułat
Grzegorz Kalwarczyk, kanclerz Kurii Metropolitalnej Warszawskiej, który
reprezentował stronę kościelną przy identyfikacji ciała kapłana w
Białymstoku 2 listopada 1984 roku. „Spod tkaniny widać było prawy bok i
rękę ułożoną obok ciała i prawie całe nogi. Na prawym barku była ukośna
rana (około 3 cm), golenie wyglądały tak, jakby płatami czy miejscami
pozdzierano z nich naskórek. A może były już objedzone przez faunę
wodną? Takie przynajmniej odniosłem wrażenie. Gdy zapytałem obecnego
lekarza, co się stało z nogami Księdza Popiełuszki – odpowiedział, że są
to już zmiany pośmiertne. Dodał przy tym, że ciało na zewnątrz nie
miało większych śladów pobicia, był natomiast zaskoczony jamą brzuszną.
Stwierdził, że w swojej praktyce lekarskiej nigdy nie dokonywał sekcji
zwłok, które wewnątrz byłyby tak uszkodzone, jak było to w przypadku
wnętrza ciała Księdza Jerzego Popiełuszki. Palce u rąk i nóg robiły
wrażenie, jakby były nadgniłe. Z brązu i ciemnoczerwieni dłoni i stóp
przechodziły w kolor popielato-ziemisty. Wyglądało to tak, jakby palce
rąk i nóg oblepione były piaskiem plażowym. Po zdjęciu białej tkaniny
ukazało się nagie ciało zszyte na krzyż wzdłuż i w poprzek. Zszyte było
również lewe ramię od łokcia do barku. Całe ciało i twarz robiło
wrażenie posiniaczonego, miało zabarwienie brązowo-ziemisto-popielate.
Najbardziej sczerniały okolice oczu i nos. Włosy były zmierzwione i,
zdaje mi się, dużo rzadsze niż za życia. Z samego wyglądu twarzy (robiła
przygnębiające wrażenie) trudno byłoby ustalić stuprocentową tożsamość
zwłok. Nos wydawał się bardziej spiczasty. Jedynie grymas lewej strony
twarzy przypominał cokolwiek żywego Księdza Jerzego”.
– Nie mieliśmy pewności, czy to ks. Jerzy, gdyż ciało było bardzo
zniszczone, pobite, pełne siniaków, a gdy go spotykałem za życia, zawsze
był porządnie ubrany, ładnie uczesany, uśmiechnięty – wspomina ks.
infułat Grzegorz Kalwarczyk, który – choć minęło 30 lat – doskonale
pamięta tamte wydarzenia.
Gdy w celu upewnienia się o autentyczności zwłok obecny przy
identyfikacji Jacek Lipiński, działacz „Solidarności” z Huty Warszawa,
sprawdzał stan uzębienia zmarłego, okazało się, że w jamie ustnej
„zamiast języka było coś, co przypominało miazgę”.
Nie można mnie złamać
Charakter i nieustępliwość w obronie wyznawanych wartości o mało nie
kosztowały życia ks. Jerzego Popiełuszki jeszcze na długo przed jego
męczeńską śmiercią. Jako kleryk wcielony do specjalnej jednostki
wojskowej w Bartoszycach odmówił wykonania rozkazu zdjęcia z palca
różańca, co spowodowało całą serię represji. Zwyrodniały dowódca kazał
mu godzinami stać zimową porą boso w pełnym rynsztunku na betonie,
„uczył” pływać, wrzucając do głębokiego basenu. W liście do swojego ojca
duchownego ks. prałata Czesława Miętka kleryk Jerzy Popiełuszko pisał w
lutym 1967 r.: „Okazałem się bardzo twardy, nie można mnie złamać
groźbą ani torturami. Może to dobrze, że akurat to jestem ja, bo może
ktoś inny by się załamał, a jeszcze innych wkopał”.
Po odbyciu służby wojskowej ciężko chory trafił do Instytutu Gruźlicy
i Chorób Płuc w Warszawie. Gdy był w krytycznym stanie, o jego
wyzdrowienie modliło się całe seminarium warszawskie. Już nigdy nie
odzyskał pełni sił i zdrowia. Problemy zdrowotne z czasem nasilały się i
gdy w 1979 r. zasłabł w czasie odprawiania Mszy św., został zwolniony z
obowiązków wikarego.
Służba Bezpieczeństwa „na serio” zainteresowała się ks. Jerzym w
stanie wojennym, gdy na początku 1982 r. jako rezydent kościoła pw. św.
Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu przejął odprawianie
zainicjowanych jeszcze przez proboszcza ks. Teofila Boguckiego Mszy św.
za Ojczyznę. Dzięki charyzmatowi ks. Jerzego, jego poruszającym
kazaniom, a także starannej oprawie artystycznej Liturgii, w której
uczestniczyli wybitni aktorzy i plastycy, Msze św. za Ojczyznę zaczęły
przyciągać coraz liczniejsze rzesze najpierw mieszkańców Warszawy, a
potem ludzi z całej Polski.
Komunistyczne władze usiłowały spacyfikować niepokornego kapłana
zarówno w sposób oficjalny, jak i przez tajne działania służb
specjalnych. Z jednej strony Urząd ds. Wyznań nękał kurię warszawską i
Episkopat pismami, zarzucając ks. Jerzemu działalność polityczną, z
drugiej sprawę działań wobec księdza przejęła grupa kpt. Grzegorza
Piotrowskiego, naczelnika Wydziału VI Departamentu IV MSW,
odpowiadającego za „dezinformację i dezintegrację”, czyli zwalczanie
Kościoła wszelkimi, także pozaprawnymi, zbrodniczymi metodami. Księdza
poddano totalnej inwigilacji i usiłowano zastraszyć, włamując się do
jego mieszkania, niszcząc samochód, powodując wypadki samochodowe i
stale nękając anonimami z pogróżkami.
Trzy zamachy
Pierwszego dokonano w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, o
godzinie drugiej w nocy z 13 na 14 grudnia 1982 roku. Po dzwonku do
drzwi na plebanię kościoła św. Stanisława Kostki wpadła cegła z
ładunkiem wybuchowym, który eksplodując, wyrwał dwa okna. Księdza
uratowało to, że do późna w nocy przygotowywał paczki świąteczne dla
hospitalizowanych dzieci i zmęczony nie podszedł od razu do drzwi.
– Na szczęście nie wstałem – wyjaśniał swoje ocalenie i przygotował kolejną Mszę św. za Ojczyznę, którą odprawił 26 grudnia.
W lipcu 1983 r. przywódca komunistycznego reżimu w Polsce Wojciech
Jaruzelski na wieść o odprawianych przez ks. Jerzego Mszach św. za
Ojczyznę wydaje szefowi bezpieki Czesławowi Kiszczakowi znamienną
dyspozycję: „Zrób coś z nim, niech przestanie szczekać”, co można uznać
za rodzaj odłożonego w czasie kapturowego wyroku śmierci.
Represje wobec kapłana nasilają się, lecz on mimo ogromnego
obciążenia psychicznego nie zwalnia. We wrześniu 1983 r. organizuje dla
hutników z Huty Warszawa pielgrzymkę na Jasną Górę, która przeradza się w
odbywaną do dziś we wrześniu Pielgrzymkę Ludzi Pracy.
Do bezprawnych działań bezpieki skierowanych przeciwko kapłanowi
dołącza komunistyczny wymiar „sprawiedliwości”. Wiceprokurator Anna
Jackowska we wrześniu 1983 r. wszczyna śledztwo z art. 194 kk
dotyczącego nadużywania wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL, co
zagrożone jest karą do 10 lat więzienia. Lista zarzutów wydłuża się, gdy
w grudniu po podrzuceniu do mieszkania, którym opiekował się ks.
Popiełuszko, materiałów wybuchowych, podziemnej prasy i ulotek ksiądz
zostaje aresztowany i spędza dwa dni w celi z mordercami. Do czerwca
1984 r. jest poddawany kilkunastu wyczerpującym, wielogodzinnym
przesłuchaniom. Ostatecznie zostaje uwolniony od zarzutów na mocy
amnestii z lipca 1984 roku.
Równocześnie z działaniami bezpieki i prokuratury przeciwko ks.
Popiełuszce rozpętana zostaje medialna kampania zniesławiająca. Jej ton
nadaje rzecznik prasowy rządu Jerzy Urban, trafnie nazwany po latach
przez prof. Ryszarda Bendera „Goebbelsem stanu wojennego”. Swoje
jątrzące paszkwile przeciwko księdzu pisze w reżimowej prasie pod
pseudonimami i wygłasza je na konferencjach prasowych. Szczególnie
obelżywy tekst zamieszcza pod pseudonimem „Jan Rem” w warszawskim
tygodniku „Tu i Teraz” 19 września 1984 r., równo miesiąc przed
uprowadzeniem i zamordowaniem ks. Popiełuszki. Msze św. za Ojczyznę
Urban określa „seansami nienawiści”, ich uczestnikom zarzuca „uczucie
nienawiści politycznej do komunistów, do władzy, do wszystkiego, co jest
powojenną Polską”, a samego ks. Popiełuszkę nazywa „sfanatyzowanym”
„organizatorem sesji politycznej wścieklizny”. W atmosferze zaciskającej
się esbeckiej pętli 13 października 1984 r. następuje drugi nieudany
zamach na ks. Jerzego. Na drodze z Gdańska do Warszawy jego późniejsi
mordercy Grzegorz Piotrowski, Waldemar Chmielewski i Leszek Pękala
organizują zasadzkę na podróżującego samochodem księdza. Zamiar
spowodowania wypadku przez uderzenie kamieniem w szybę pędzącego
samochodu się nie powiódł.
Próbę ponowili już po sześciu dniach. 19 października zatrzymują w
Górsku powracających z Bydgoszczy ks. Popiełuszkę i kierującego
samochodem Waldemara Chrostowskiego. Chrostowski uchodzi z życiem,
natomiast ks. Jerzy zostaje uprowadzony, jest torturowany i zostaje
zamordowany.
Ostatnia droga ks. Jerzego, tak jak ją opisują zbrodniarze, to pasmo
ekstremalnych męczarni, w których trudno nie doszukać się analogii z
drogą krzyżową. Maltretowanego kapłana, kilkakrotnie krępowanego i
kneblowanego, przewożono w samochodowym bagażniku, z którego był
wielokrotnie wyciągany i katowany do nieprzytomności drewnianym drągiem i
pięściami ważącego 100 kg Piotrowskiego. Coraz mocniej wciskano mu
włożony do ust knebel, a ostatecznie usta zalepiono szerokim i
dwukrotnie owiniętym wokół głowy plastrem, zasłaniającym również znaczną
część otworów nosowych, co wywołało wymioty i proces postępującego
duszenia się. Na koniec zmaltretowanemu księdzu założono na szyję pętlę
ze sznura przeciągniętego do podkurczonych nóg w ten sposób, że każda
próba ich wyprostowania powodowała dławienie się ofiary. W takim stanie
oprawcy przywieźli konającego księdza na tamę we Włocławku, skąd
obciążonego workiem z ważącymi ponad 10 kg kamieniami wrzucili do
zalewu.
Na tamie we Włocławku, w miejscu ostatniej stacji męki ks. Jerzego,
od początku zrodził się i rozwinął spontaniczny kult męczennika. W
pierwszą rocznicę jego beatyfikacji, 5 czerwca 2011 r., ks. bp Wiesław
Mering, ordynariusz diecezji włocławskiej, dekretem ustanowił
sanktuarium Męczeństwa bł. Księdza Jerzego Popiełuszki w parafii pw.
Matki Bożej Fatimskiej prowadzonej przez Zgromadzenie Braci
Pocieszycieli z Getsemani.
Ujęci zbrodniarze oraz ich bezpośredni zwierzchnik Adam Pietruszka
zostali osądzeni w pokazowym i zmanipulowanym tzw. procesie toruńskim.
Otrzymali wysokie wyroki więzienia, które następnie w wyniku dwukrotnego
zastosowania amnestii zostały znacząco skrócone, a czas pobytu w
więzieniu zaliczono im do stażu pracy.
Sam proces transmitowany przez telewizję stał się dla komunistów
okazją do kolejnych prób zniesławienia dobrego imienia zamordowanego
kapłana, a także do opartego na kłamstwach perfidnego ataku na Kościół.
Kuriozalną mowę oskarżycielską skierowaną przeciwko… zamordowanemu ks.
Popiełuszce wygłosił prokurator Leszek Pietrasiński.
Życie poświęcone za wiarę
Przeciwko politycznemu traktowaniu działalności ks. Popiełuszki protestuje ks. prof. Józef Naumowicz.
– Słuchając jego kazań – zresztą można je dziś przeczytać – łatwo
dostrzec, że nie ma tam treści stricte politycznych – wskazuje ksiądz
profesor. – Ksiądz Popiełuszko cytował bardzo często kardynała Stefana
Wyszyńskiego, Papieża Jana Pawła II, a to, co mówił, to nie była
polityka, tylko nauczanie społeczne Kościoła dotyczące czy to godności
człowieka, czy prawa do wolności, do wyrażania swojej wiary – wyjaśnia.
Obecność w kazaniach bł. ks. Popiełuszki treści patriotycznych ks.
prof. Naumowicz wiąże z tradycją wielowiekowej obecności Kościoła w
dziejach Polski. Duchowni katoliccy zawsze angażowali się w sprawy
Narodu, w działalność patriotyczną, byli zawsze blisko ludzi.
– Gdy Polacy szli na Sybir, kapłani też, podobnie gdy brali udział w
powstaniach czy angażowali się w działalność społeczną lub charytatywną –
dodaje. – Podobnie ks. Jerzemu nie chodziło o walkę polityczną, tylko o
prowadzenie działalności duszpasterskiej – podkreśla ks. prof.
Naumowicz.
Ta postawa jest zupełnie niezrozumiała dla ludzi przesiąkniętych
myśleniem totalitarnym, dla których wszystko, także działanie czysto
religijne, a nawet męczeństwo, sprowadza się do manifestacji
politycznej. Tymczasem męczennik nie umiera dla idei, ale za konkretną
osobę – za Chrystusa.
Adam Kruczek/Nasz Dziennik
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/104187,uczyl-jak-zyc-w...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
102. Jeśli ZŁY istnieje ,to ma
na pewno twarz i mentalność Urbana....
Drogi Błogosławiony Kapelanie naszej Solidarności.."Zło Dobrem zwyciężaj"
ale co robic,gdy Zło nadal szczuje ?
pozdr z drogi do Polski NIE urbanowej
gość z drogi
103. @Gość z drogi
Ten człowiek jest - przez swoje świadome zanurzenie w złu - przejmująco tragiczną postacią.
Nie znam nikogo innego, kto byłby tak przerażająco dojmująco godny współczucia. Mimo że sam z tego nie zadaje sobie sprawy.
Chcę Cię pocieszyć. Polska nigdy nie była urbanowa... Zdrajcy i odstępcy, może tak... Polska - nie!
104. Droga @Guantanamero :)
Wiem i dlatego jeszcze nie tracę ani Nadziei ani Miłości :)
serdeczności z drogi do Normalnej Polski,bez UrbanoPOdobnych i NIE ,czyli ich organu...
gość z drogi
105. @Gość z drogi
Uczeń Urbana.
"19 października 2010 roku uczeń Urbana Ryszard Cyba po wtargnięciu do biura PiS z bronią w ręku, kilkakrotnie strzelił do znajdujących się w jednym z pokoi działaczy PiS: Marka Rosiaka oraz Pawła Kowalskiego. Rosiak został trafiony pięciokrotnie, m.in. w klatkę piersiową; zginął na miejscu. Sprawca został zatrzymany.
W grudniu 2011 roku łódzki sąd okręgowy skazał go na karę dożywotniego więzienia. Uznał, że działał on z motywacji zasługującej na szczególne potępienie i kierował się motywami politycznymi; wyrok utrzymał sąd apelacyjny.
Z wyjaśnień zabójcy przed sądem wynika, iż od 2007 roku zaczął zastanawiać się nad wyeliminowaniem z życia polityków różnych ugrupowań partyjnych. W 2010 roku postanowił, że dokona zamachu na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Miał plan dokonania zamachu na terenie Warszawy, ale nie udało mu się to z powodu środków bezpieczeństwa. Nie mogąc zrealizować pierwotnego planu, postanowił dokonać zamachu na inne osoby związane z PiS."
Otóż oni najbardziej nienawidzą tych niezbyt silnych, ale
NIEUGIĘTYCH
106. Dobrze,że przypomniałaś ten Moment ,droga @Guantanamero
bo tak właśnie wygląda Zło i jego robaczywe owoce...nienawiść ,którą urbanoPOdobni rozsiewają
jest porażająca i zbiera straszliwe żniwo...przykład "korowód Śmierci przed i PO Smoleńsku
z Poległymi nad Smoleńskiem
Prezydentem Lechem Kaczyńskim i towarzyszącymi MU Polkami i Polakami ,i dzielną Załogą do ostatniej chwili...
jeszcze raz serdecznie dziękuję za TO przypomnienie...bo Zło,rodzi Zło a nam musi starczyć sił by przed tym ostrzegać...i Przypominać...
pozdr z Drogi Życia
gość z drogi
107. Sumliński: „Gdybyśmy poznali
Sumliński: „Gdybyśmy poznali prawdę o zabójstwie księdza Jerzego historię ostatnich 30 lat trzeba by napisać na nowo”.
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/218675-sumlinski-gdybysmy-poznali-praw...
30 lat temu ta zbrodnia uprowadzenia i zakatowania księdza Jerzego Popiełuszki wstrząsnęła Polską. Cały świat przekonał się czym była junta Jaruzelskiego i jakie stosowała metody wobec osób, które zwalczały system sowiecki panujący w Polsce od końca wojny.
O zabójstwie księdza Jerzego, o znaczeniu tego aktu dla historii Polski rozmawiamy z Wojciechem Sumlińskim, dziennikarzem śledczym i autorem książek m.in. o zabójstwie kapłana Solidarności.
wPolityce.pl: Co nam dzisiaj mówi męczeńska śmierć księdza Jerzego?
Wojciech Sumliński: Przede wszystko to, że to nie jest tylko historia, a coś co wciąż trwa. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że po śmierci księdza Jerzego, ale jeszcze przed jego pogrzebem Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek spotkali się z Czesławem Kiszczakiem i Wojciechem Jaruzelskim. To była rozmowa, która przypominała trochę rozmowę Bogusława Radziwiłła z Kmicicem w „Potopie”: „Polska to sukno, które tak trzeba rwać, aby zostało go w rękach jak najwięcej”. Ta rozmowa zaowocowała kolejnymi spotkaniami, aż w końcu doszło do umowy Okrągłego Stołu i powstania III RP. Ks. Stanisław Małkowski, przyjaciel ks. Jerzego, właśnie z tego powodu nazywa zamordowanie ks. Jerzego „mordem założycielskim III RP”.
Co jeszcze jest nie odkryte w tej zbrodni?
To co robiono z nami, całym społeczeństwem w sprawie zabójstwa księdza Jerzego, to jest lobotomia. To robienie z ludzi idiotów. Wyjaśniając do spodu sprawę zabójstwa księdza Jerzego poznalibyśmy historię budowania III RP. Jestem pewny, że historię ostatnich 30 lat trzeba by napisać na nowo. Poznalibyśmy prawdę o tych, którzy księdza zamordowali, a to nie byli jedynie ci czterej esbecy, ale także o tych, którzy wymyślili tę zbrodnię i także o tych, którzy zatajali informacje o zbrodni, przerywali śledztwo w kluczowym momencie, usuwali świadków. Przypomnę, że spora grupa świadków zginęła w sposób do dziś niewyjaśniony. Przypomnę, że dwaj świadkowie, którzy zeznając przed prokuratorem Witkowskim podważyło wersję toruńską mówiąc, że widzieli wrzucanie zwłok księdza w nocy z 25 na 26 października, a tymczasem 23 października zostali już zatrzymani Piotrowski, Chmielewski i Pękala. A więc to nie oni wrzucali zwłoki księdza Jerzego. Mieli wspólników, których nazwisk nie znamy. Dowiedzielibyśmy się też oczywiście kim był „człowiek honoru”, czyli Kiszczak, który był spiritus movens. W opinii prokuratora Andrzeja Witkowskiego on i Jaruzelski odpowiedzialni są za zbrodnię nie tylko od strony moralnej, ale także prawnej. Na miejscu uprowadzenia księdza byli oficerowie GRU. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
W swoich wypowiedziach mówiłeś, ksiądz Jerzy miał problemy ze swoimi przełożonymi. Na czym one polegały?
To jest oczywiście bardzo delikatny wątek dla każdego, komu leży na sercu dobro Kościoła. Jednak jeśli mamy mówić o prawdzie, to nie sposób tego wątku pominąć. M.in. państwo Janiszewscy, którzy mieszkali przy ul. gen. Zajączka obok kościoła św. Stanisława-Kostki, często gościli ks. Jerzego, gotowali mu obiady, on się im zwierzał. Ci państwo zeznali prokuratorowi Witkowskiemu, że gdy ks. Jerzy wracał z Pałacu Mostowskich, z komendy milicji, gdzie z niego szydzono, robiono mu rewizje osobiste, kazano się rozbierać do naga, to zawsze mówił, że nic mu nie mogą zrobić, bo on ma Pana Boga. A gdy wracał z Pałacu Prymasowskiego, to siadał na krześle, płakał i pytał: „czemu mój ojciec mi to robi?” A tym ojcem, był – niestety – ksiądz Prymas Józef Glemp, który nie był tym prymasem z filmu mojego kolegi Rafała Wieczyńskiego („Popiełuszko. Wolność jest w nas”) – wyrozumiałym i łagodnym ojcem, ale w rzeczywistości bardzo ostrym ojcem, który mówił księdzu, że jest karierowiczem, że wykorzystuje robotników, że tak naprawdę nie zależy mu na tych ludziach. Ksiądz nie rozumiał tych zarzutów. To przecież nie kto inny, jak ksiądz Prymas doprowadził do tego, że nie doszło do spotkania w cztery oczy księdza Jerzego z Ojcem Świętym, o co obaj zabiegali. Prymas zadbał o to, że do tego spotkania nie doszło. To ksiądz Prymas odebrał księdzu Jerzemu duszpasterstwo środowisk medycznych.
Jaki był powód takiego zachowania Prymasa?
Brało się to stąd, że ludzie, którzy przychodzili do księdza Prymasa, bardzo często przedstawiali wizerunek księdza Jerzego w najgorszy możliwy sposób. Często to byli ludzie Kościoła, także duchowni. Ksiądz Prymas brał za dobrą monetę te opinie. Nie wiedział jednak, że to agentura czyni takie podszepty. To były działania bezpieki, aby zdyskredytować działania księdza Jerzego także w oczach hierarchii kościelnej. Działania księdza Prymasa doprowadzały księdza Jerzego do tego, czego nie potrafiły zrobić władze PRL i SB: załamywały psychicznie księdza.
Władze PRL uruchomiły prawdziwy przemysł osaczania księdza Jerzego…
Tak. Wokół księdza Jerzego była bardzo gęsta sieć agenturalna. SB wyłuskiwała osoby bliskie księdzu. Choćby Karola Sz., który był przywódcą hutników. Jego zona pracowała jako stewardessa na liniach międzynarodowych. SB doprowadziła do jej uziemienia i zaproponowała, aby mąż napisał notatkę ze spotkania z księdzem Jerzym. Potem drugą i następne. Pani sędzia Jadwiga Sokół, która wówczas pracowała w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie. Wezwali ją przełożeni i zakazali chodzenia na msze za ojczyznę odprawiane przez ks. Jerzego. Powiedziała, że to co robi w wolnym czasie, to jej sprawa. Wyrzucili ją więc z zawodu. SB wykorzystywała pospolitych bandytów do atakowania osób bliskich księdza Jerzego, jego przyjaciół. A teraz zdradzę news, o którym dowiedziałem się przed dwoma dniami. Hanna Grabińska jedna z najbliższych osób księdza Jerzego Popiełuszki powiedziała mi, że 18 października 1984 r., a więc dzień przed datą uprowadzenia księdza Jerzego, ksiądz Jerzy był bardzo załamany. Zapytała go, co się stało i wówczas odpowiedział, że „,moi przełożeni powiedzieli mi, że wszystko co miałem do powiedzenia na mszach za ojczyznę, już powiedziałem i więcej już nie powiem, a mszy tych nie będę odprawiał.”
Rozmawiał Sławomir Sieradzki
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
108. @Maryla
Fakty ujawione przez Wojciecha Sumlińskiego są niesamowite.
„,moi przełożeni powiedzieli mi, że wszystko co miałem do powiedzenia na mszach za ojczyznę, już powiedziałem i więcej już nie powiem, a mszy tych nie będę odprawiał.”
109. Wojciech Sumliński: LOBOTOMIA
Wojciech Sumliński: LOBOTOMIA 3.0 – PRYMAS
Zamordowanie księdza Jerzego Popiełuszki było operacją zaplanowana na najwyższych szczytach władzy, zainspirowaną w Moskwie przy udziale polskich i radzieckich wojskowych służb tajnych, WSW i GRU.
Panowie Witkowski i Sumliński? – Sekretarz księdza prymasa nie wydawał się zaskoczony naszym widokiem. Otworzył drzwi do gabinetu i wskazał na foteliki pod ścianą.
– Jego Ekscelencja zaraz panów przyjmie.
Po kilku minutach drzwi do bocznego pokoju otworzyły się i stanęło w nich dwóch kościelnych hierarchów, prymas Józef Glemp i biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski.
Jestem rad z wizyty panów – powiedział z uśmiechem ksiądz prymas, jakby zawczasu starając się rozładować atmosferę. – Naprawdę, bardzo się cieszę. –
Wyciągnął do nas rękę na powitanie. Po nim to samo uczynił ksiądz biskup.
– Mam nadzieję, że podróż panów z Lublina minęła dobrze . – Prymas kontynuował wymianę grzeczności.
Zajęliśmy miejsca przy niewielkim mahoniowym stoliku.
Tak 7 października 2005 roku, późnym popołudniem, rozpoczynała się rozmowa, która miała dotyczyć opatrzonych klauzulą tajemnicy okoliczności śmierci księdza Jerzego Popiełuszki.
Tak naprawdę jednak przyjechaliśmy z prokuratorem do Pałacu Prymasowskiego, by uzyskać zapewnienie, że prymas nie będzie przeciwdziałał naszym staraniom o wyjaśnienie wszystkich okoliczności tej zbrodni.
Po tym, jak niemal dokładnie rok wcześniej, w październiku 2004 roku, prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu odebrano to śledztwo, sprawa stanęła w miejscu. Dokumenty zostały wysłane z Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie do delegatury w Katowicach, skąd przesłano je do Torunia, a stąd ponownie trafiły do IPN w Warszawie. Ten rok dla śledztwa dotyczącego najgłośniejszej i zarazem najbardziej tajemniczej zbrodni PRL, to był zmarnowany czas.
Wszystko wskazywało na to, że powtarza się sytuacja z 1991 roku, gdy Witkowskiemu po raz pierwszy odebrano śledztwo w tej sprawie i gdy skutecznie zastopowano je na dziesięć lat. Tym jednak razem ani prokurator, ani także ja sam, nie zamierzaliśmy się poddać. Przegrana została potyczka, ale gra wciąż trwała.
Mieliśmy świadomość, że aby zachować szansę na wygranie całej batalii, nie możemy dopuścić, by prymas, w sposób jawny, wystąpił przeciwko nam. Gdyby do tego doszło i do głosów agentury służb specjalnych ulokowanej w kręgach Kościoła i Solidarności – vide ataki brylującego w mediach księdza Michała Czajkowskiego pseudonim „Jankowski”, czy dyrektora Muzeum Archidiecezji Warszawskiej, księdza Andrzeja Przekazińskiego pseudonim „Kustosz” – dołączył krytyczny głos prymasa, „byłoby pozamiatane”. Po takim ciosie dalsza walka o prawdę w tej sprawie byłaby z góry skazana na porażkę. Czy było możliwe, by ksiądz prymas Józef Glemp zanegował sens prowadzenia śledztwa w sprawie wyjaśnienia okoliczności śmierci księdza Jerzego?
By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba wrócić do wydarzeń poprzedzających zamordowanie kapelana Solidarności.
Jesienią 1984 roku wokół kapelana Solidarności zaciskała się niewidzialna pętla, zbliżał się czas definitywnego „rozwiązania problemu Popiełuszki”. W zamyśle reżimowych władz ksiądz Popiełuszko osamotniony i zmarginalizowany przez własne środowisko, miał być łatwiejszym celem niż Popiełuszko wspierany przez kościelnych hierarchów. Żeby osiągnąć zakładany cel, Służba Bezpieczeństwa posłużyła się metodami szantażu i manipulacji. Prowadziły one do przedstawienia prymasowi księdza Jerzego przez osoby szantażowane przez SB lub stanowiące jej agenturę, w fałszywym świetle. Kilkanaście takich osób ze środowisk kościelnych i opozycyjnych, którym prymas Józef Glemp nie miał powodu nie ufać, realizowało wyznaczone im przez SB zadania i przedstawiało kapelana Solidarności w sposób jednoznaczny i spójny: Popiełuszko, to karierowicz, któremu chodzi wyłącznie o rozgłos i karierę, nie o dobro osób, którym rzekomo pomaga.
Prymas, który stał na stanowisku, że najlepszym rozwiązaniem w relacjach z władzami PRL jest unikanie napięć, a zatem siłą rzeczy był zwolennikiem prowadzenia polityki kompromisu w kontaktach z władzami, uwierzył w tę retorykę i w ten spreparowany przez SB, wizerunek. W efekcie traktował księdza Jerzego w sposób oschły i surowy.
Barbara i Wiesław Janiszewscy, mieszkający na warszawskim Żoliborzu przy ulicy generała Józefa Zajączka, przyjaciele księdza Jerzego, zapamiętali, że prymasowi udało się to, czego nie był w stanie dokonać generał Czesław Kiszczak – doprowadzić bohaterskiego księdza do rozpaczy.
„Ksiądz Popiełuszko był leczony w Szpitalu Kolejowym na Brzeskiej w Warszawie. Jego organizm nie przyswajał witaminy B12. Dostał specjalne zastrzyki z tą witaminą, z zagranicy, można mu ją było podawać tylko przez iniekcję. Zastrzyki robiła moja żona. Chciał ich unikać, ale moja żona była w dbałości o jego zdrowie nieustępliwa. Znała księdza Popiełuszkę od początku jego działalności w Warszawie, była zawsze bardzo blisko niego. Nawet ubecy nazywając księdza Jerzego >szefem< moją żonę określali, jako >szefową<” – zeznał przed prokuratorami Wiesław Janiszewski. Kapelan Solidarności znalazł w Janiszewskich oddanych przyjaciół, zaś w ich mieszkaniu – azyl przed SB. Często przychodził tu dla odprężenia, odpoczywał, przygotowywał kazania, jadał, czasami się zwierzał. Martwił się, że nie znajduje zrozumienia w Kurii, opowiadał, że wspierają go tylko biskup Kraszewski i proboszcz Teofil Bogucki, ale Kuria zamknęła przed nim nie tylko drzwi, ale także drogę do papieża. Opowiadał, że miał być w asyście papieża podczas jego wizyty na Jasnej Górze w 1983 roku, ale w ostatniej chwili został z tej asysty przez kogoś skreślony. Nie rozumiał zachowawczości Kurii i bardzo z tego powodu cierpiał.
Jak wspominali Janiszewscy, kilkakrotnie po powrocie ze spotkań z prymasem, ksiądz Jerzy siadał w ich domu przy stole i pytał: czemu mój ojciec mi to robi?
A gdy to mówił, z jego oczu na podłogę płynęły łzy...
Co takiego robił i mówił prymas, że aż doprowadzał księdza Popiełuszkę do takiej rozpaczy i skrajnego załamania?
Sadząc, że ten ostatni jest karierowiczem, prymas nie szczędził mu reprymendy i przykrych słów, począwszy od systematycznej krytyki homilii księdza, po groźby, że wyśle go na wieś bez prawa głoszenia kazań.
To nie kto inny, jak właśnie prymas zadbał o to, by ksiądz Jerzy nie spotkał się z Janem Pawłem II podczas jego wizyty w Polsce w 1983 roku, na czym zależało i księdzu Jerzemu i Ojcu Świętemu. To nie kto inny, jak prymas, wydał zakaz siostrom Loretankom z warszawskiego Rembertowa nie tylko uczestnictwa we Mszach Świętych za Ojczyznę odprawianych przez księdza Jerzego, ale także goszczenia u siebie kapelana Solidarności (obydwa te zakazy siostry Loretanki ostentacyjnie łamały). To nie kto inny, jak tylko prymas odebrał księdzu Jerzemu duszpasterstwo środowisk lekarskich 18 października 1984 roku, zaledwie na dzień przed uprowadzeniem, co ksiądz Jerzy przeżył bardzo boleśnie. A to tylko przykłady, bo podobnie przykre sytuacje ze strony prymasa w odniesieniu do księdza Jerzego w tamtym czasie powtarzały się systematycznie i stanowiły jednolity ciąg zachowań.
Reżimowe władze nie ograniczyły się tylko do deprecjonowania osoby księdza Jerzego w oczach prymasa, ale równocześnie przedstawiły sposób rozwiązania „problemu Popiełuszki” – sprawę miało załatwić wysłanie księdza do Rzymu.
Z dokumentów śledztwa S 70/01/Zk wynika, że takie rozwiązanie zaproponował arcybiskupowi Bronisławowi Dąbrowskiemu osobiście generał Czesław Kiszczak. Arcybiskup tak zapalił się do pomysłu, że przedłożył go prymasowi Józefowi Glempowi. Co ciekawe, pomysł ten przedstawił nie jako inicjatywę Kiszczaka, lecz jako własną koncepcję. Nie jest jasne, dlaczego arcybiskup Dąbrowski zgodził się zostać „pasem transmisyjnym” pomiędzy generałem Kiszczakiem a prymasem Glempem. Nie ma jednoznacznych dowodów, które wskazywałyby na drugie dno takiej gorliwości. Teczka operacyjna księdza Bronisława Dąbrowskiego podzieliła los tysięcy innych teczek i została przez SB zniszczona.
Prymas zaakceptował pomysł generała Kiszczaka przedstawiony przez arcybiskupa Dąbrowskiego. I choć nie zgadzał się z arcybiskupem, że trzeba wydać księdzu Jerzemu polecenia w zakresie wyjazdu (bo jak tłumaczył „co by ludzie powiedzieli ?”), to jednak mocno naciskał na kapłana, by ten „dobrowolnie” zdecydował się na wyjazd do Włoch.
Rozwiązanie „problemu Popiełuszki” miało zatem nastąpić poprzez wysłanie księdza do Rzymu – po uprzednim zwerbowaniu – bądź poprzez stopniowe osaczanie i izolowanie kapłana – co miałoby poprzedzić „ostateczne rozwiązanie”.
Kluczowa – acz jak wiele na to wskazuje, zapewne nie uświadomiona – rola w realizacji tego zadania, przypadła prymasowi Józefowi Glempowi.
Mogło się wydawać, że było czymś niepojętym, iż w kontekście takiej wiedzy o wszystkich tych wydarzeniach dążyliśmy wraz z prokuratorem Andrzejem Witkowskim do spotkania z księdzem prymasem.
K
Czemu mogło służyć takie spotkanie i czy w ogóle miało jakiś sens?
A jednak za jego zorganizowaniem paradoksalnie przemawiały logiczne przesłanki.
Latem 2000 roku podczas Mszy Świętej odprawianej przy Grobie Nieznanego Żołnierza prymas prosił Boga o miłosierdzie za to, że nie udało mu się uratować życia księdza Jerzego. Ten publiczny akt skruchy nie zawierał prawdy o relacjach Przewodniczącego Konferencji Episkopatu z księdzem Jerzym, nie był niczym, co można by nazwać szczerym uderzeniem się w piersi czy wyznaniem winy. A jednak był to sygnał, że wydarzenia z przeszłości są dla hierarchy skrywanym wyrzutem sumienia. To z kolei dawało nadzieję, że prymas uprzedzony o intencji publikacji – w których miałem zaprezentować dowody wskazujące, że to, co publicznie mówiono o okolicznościach śmierci księdza Jerzego, poza miejscem i czasem jego uprowadzenia, jest kłamstwem – nie potraktuje artykułów, reportaży telewizyjnych i książki, jak ataku na siebie. Wystarczyłoby przecież, by prymas ogłosił, iż takie publikacje są inspirowane przez wrogów Kościoła i uderzają w proces beatyfikacyjny księdza Jerzego, by prawda o tej zbrodni została zamordowana raz na zawsze.
Publiczne przeprosiny przewodniczącego Episkopatu, nawet zawoalowane, dawały nadzieję, że nie musi do tego dojść, by jednak do takiego scenariusza nie dopuścić, potrzebne było spotkanie z prymasem i szczera rozmowa.
Naturalnym „kandydatem” na organizatora spotkania wydawał się ksiądz biskup Zbigniew Kiernikowski. Nie tylko dlatego, że kierował diecezją siedlecką, w której mieszkam, ale przede wszystkim z tego względu, iż przybył do Siedlec po kilkuletnim pobycie w Rzymie, gdzie był postulatorem procesu beatyfikacyjnego księdza Jerzego Popiełuszki. Rozmowy z siedleckim hierarchą przygotowujące grunt pod spotkanie z prymasem trwały kilka miesięcy i zostały spointowane podczas wypoczynku biskupa Kiernikowskiego w Kołobrzegu, gdzie ustaliliśmy termin, zakres i czas trwania spotkania.
I właśnie teraz, 7 października 2005 roku, nieomal dokładnie rok po odebraniu śledztwa prokuratorowi Witkowskiemu w sprawie najgłośniejszego zabójstwa w PRL, a zarazem na kilka dni przed publikacją mojej książki o tej zbrodni, przyjechaliśmy z prokuratorem do prymasa, by przekonać go, że chodzi nam tylko o prawdę.
Mieliśmy na to 30 minut, bo tyle czasu znalazł dla nas Prymas Polski...
– Tak więc, jak już powiedziałem, jestem szczerze zainteresowany wizytą panów – prymas ledwo dostrzegalnie uśmiechnął się, ale momentalnie spoważniał.
– Czy rzeczywiście, jak mówił ksiądz biskup, mają panowie dowody, że ksiądz Jerzy zginął w innych okolicznościach, niż się to przyjmuje?
– Obawiam się, że tak – odpowiedziałem. Otworzyłem teczkę i wyjąłem z niej kartonowe okładki przewiązane tasiemką.
– To, co Ekscelencja trzyma w rękach, to clou mojego śledztwa dziennikarskiego, z efektami którego zaznajomiłem siedzącego tutaj prokuratora. Sądzę, że to wystarczy, by Ekscelencja wyrobił sobie właściwe zdanie i wyciągnął odpowiednie wnioski. Proszę zrozumieć Ekscelencjo, że nie możemy przedstawić wszystkich dowodów, gdyż opatrzone są klauzulą ściśle tajne, siedzącego zaś obok prokuratora Witkowskiego obowiązuje tajemnica służbowa i państwowa...
– Tak naprawdę przyszedłem tutaj, by potwierdzić, że to, co ma do powiedzenia Ekscelencji pan Wojciech Sumliński, jest prawdą. Materiały śledztwa zawierają dowody, które całkowicie zmieniają wiedzę o okolicznościach tej zbrodni, ale Ekscelencja z pewnością zrozumie powody, dla których nie mogę ich tutaj przedstawić – przerwał mi prokurator, ale szybko zamilkł, gdyż spostrzegł, że prymas nie zwlekając przystąpił już do kartkowania otrzymanych materiałów.
Długa to była lektura i przez dobry kwadrans prymas nie oderwał się od niej nawet na moment. Gdyby nie szelest przesuwanych kartek, w salonie można by usłyszeć przelatującą muchę. Kiedy skończył, przetarł oczy i oburącz przesunął po pomarszczonym czole, i szpakowatych włosach.
– Niesamowite – mruknął. – Nasłuchałem się w tym saloniku różnych niezwykłych historii, ale to...
Urwał w pół zdania, wstał i podszedł do okna. Z rękami założonymi do tyłu spoglądał na ulicę. Wreszcie westchnął, zaciągnął zasłony, wrócił do stolika i splótł dłonie na blacie.
– A więc to wszystko prawda – powiedział bez wstępów.
– Tak, to prawda – odparłem.
– Czy panowie mają czas? Chciałbym zaprosić panów na obiad.
– Mamy czas.
Prymas wstał, podszedł do drzwi i poprosił sekretarza.
– Proszę odwołać wszystkie moje spotkania zaplanowane na dzisiaj.
– Ależ Ekscelencjo, o 16 ma przyjść...
– Wiem, kto ma przyjść o 16. Proszę w moim imieniu przeprosić i wytłumaczyć, że zaszły nieoczekiwane okoliczności. Aha. I proszę przygotować obiad na cztery osoby...
W trakcie obiadu rozmawialiśmy niewiele. Raz czy drugi prymas zagadnął prokuratora o jego ogólną ocenę sytuacji w Polsce, ale rozmowa nie kleiła się.
Biskup i ja milczeliśmy w zasadzie, przy czym ten pierwszy z drobiazgową skrupulatnością lustrował sufit, jak gdyby spodziewał się, że w każdej chwili może zlecieć nam na głowę.
Gdy skończyliśmy, prymas poprosił nas do innego gabinetu, niż ten w którym byliśmy wcześniej. Wskazał mnie i prokuratorowi miejsce na kanapie pod ścianą. Sam usiadł w fotelu naprzeciwko. Biskup zajął miejsce na drugiej kanapie.
– A teraz proszę opowiedzieć mi o tej sprawie wszystko, co panowie możecie – poprosił prymas.
Przez ponad trzy godziny słuchał uważnie, tego, co miałem do powiedzenia. Chciałem opowiedzieć o wielu drobiazgach, tak jak je zapamiętałem, przeżyłem osobiście, począwszy od relacji świadków, którzy widzieli księdza Jerzego żywego po 19 października 1984 roku, a którzy nawet po dwudziestu latach od tej zbrodni ściszali głos do szeptu i z przestrachem oglądali się za siebie w obawie, czy nikt nie podsłuchuje. Aż po opis zawartości dokumentów, które nie pozostawiały najmniejszej wątpliwości, że sposób, w jaki opinii publicznej w Polsce przedstawiono okoliczności śmierci księdza Jerzego, był wielką mistyfikacją. W rzeczywistości jego cierpienie było wielokroć większe, niż to „ustalono” w Procesie Toruńskim. Zaczęło się od osaczenia i osamotnienia, na długo przed zbrodnią i skończyło męczeńską śmiercią, która najprawdopodobniej nastąpiła dopiero kilka dni po 19 października...
Opowiadanie szło jeszcze dobrze, gdy mówiłem o rzeczach opartych o szereg dowodów, jak materiały dotyczące kierowcy księdza Jerzego, Waldemara Chrostowskiego, którego prokurator Andrzej Paulina Witkowski chciał mieć w tej sprawie na ławie oskarżonych w roli współuczestnika uprowadzenia księdza Jerzego, jak ekspertyzy biegłych wykluczających ponad wszelką wątpliwość, by uprowadzenie przebiegało tak, jak przedstawiał to Chrostowski, jak dokumenty MSW, których autentyczność nie podlegała dyskusji, a które potwierdzały, że zamordowanie księdza Jerzego było operacją zaplanowana na najwyższych szczytach władzy, zainspirowaną w Moskwie przy udziale polskich i radzieckich wojskowych służb tajnych, WSW i GRU, czy wreszcie jak stenogramy nagrań i same podsłuchy rodzin oprawców księdza Jerzego, które jednoznacznie potwierdzały, jak wielki teatr obłudy i fałszu roztoczono nad tą zbrodnią – także w III RP.
Lecz gdy skończyłem mówić o łatwych do sprawdzenia faktach, a zacząłem opowiadać historie trudne do potwierdzenia czułem, że słuchacze zaczynają wątpić. Starałem się mówić spokojnie, nie gorączkując się. Opowiedziałem o spotkaniach z osobami, które przez kilkanaście lat z nikim – poza najbliższymi – nie dzieliły się swoimi informacjami, o tym co widziały i co przeżyły w tej sprawie osobiście. Mówiłem o szantażowaniu i niszczeniu innych osób, które miały w tej sprawie wiedzę i zapłaciły za nią wysoką cenę, niekiedy najwyższą z możliwych, opowiedziałem o ludzkich łzach i ludzkim cierpieniu.
Na sekundę głos mi się załamał, gdy opowiadałem o lekarce, której pacjent w godzinę śmierci przysięgał, że widział księdza Jerzego żywego – skatowanego, ale wciąż żywego – 21 października 1984 roku, a więc dwa dni po oficjalnej dacie śmierci, i który zaklinał powierniczkę swojej tajemnicy, by nie pozwoliła jej umrzeć wraz z nim. O policjancie, twardym glinie, który płakał jak dziecko, gdy tłumaczył, dlaczego nigdy, przenigdy nie powie publicznie tego, co wie o tej zbrodni, bo zagrożono śmiercią jego najbliższym, a ma pewność i absolutne przekonanie, że autorzy gróźb nie blefowali...
Gdy kończyłem swoją opowieść, poczułem zmęczenie, straszliwe zmęczenie. Mój mózg pracował ociężale, jak we mgle, odtwarzając obrazy i wspomnienia. Umilkłem. Zaległa cisza. Dopiero po dłuższej chwili, jak z oddali doleciały do mnie słowa księdza prymasa.
– Żadne podziękowania, żadne słowa nie wynagrodzą panom tego, co zrobiliście.
Ze zdumieniem spostrzegłem, że w jego oczach lśnią łzy. Prymas wstał, przeprosił nas i odszedł od stolika. Po chwili powrócił. W sposób widoczny dla wszystkich starał się nad sobą zapanować, ale w jego oczach wciąż widać było ślady łez, a tembr głosu zdradzał wyraźne wzruszenie.
– Widzę, że jeśli chodzi o tę sprawę, to dotąd poruszałem się całkowicie po omacku. Dopiero teraz mam blade pojęcie o tym, ile naprawdę ksiądz Jerzy wycierpiał, nie tylko zresztą fizycznie. Dopiero teraz wiem, przez co przeszedł – zagadnął prymas, gdy po chwili doszedł do siebie.
– Oczywiście mam do panów tysiąc pytań, a i panowie pewnie chcielibyście mnie spytać o kilka drobiazgów z przeszłości, ale to może poczekać. Chciałbym bardzo, byśmy mogli jeszcze spotkać się i dokończyć tę rozmowę.
Prymas wstał i wyszedł zza stołu. Spotkanie zaplanowane na 30 minut, w rzeczywistości trwające 6 godzin, dobiegło końca.
– Jestem panom naprawdę wdzięczny – oświadczył prymas na koniec, a w jego oczach ponownie pojawiły się łzy.
Może było to z mojej strony nieeleganckie, ale w tym momencie postanowiłem wykorzystać dla naszej sprawy tę podniosłą atmosferę, która w sposób dostrzegalny dla wszystkich zawisła w powietrzu i zapytałem: – Księże Prymasie, czy mogę – czy możemy – liczyć na to, że ksiądz wesprze naszą sprawę? Za kilka dni na rynku wydawniczym ukaże się moja książka o tajemnicy śmierci księdza Jerzego, a w ślad za nią pojawią się publikacje prasowe i reportaże telewizyjne. Czy jest szansa, by Ekscelencja formalnie poparł naszą walkę o prawdę?
Ksiądz prymas zawahał się na moment, a może tylko tak mi się wydawało, bo zaraz odpowiedział. – Jest oczywiste, że was poprę. Trzeba popierać prawdę, a ja dziś, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, jestem zdeterminowany, by dążyć do wyjaśnienia wszystkich okoliczności tej sprawy, do samego końca. – Zatrzymał się na moment, jakby próbując zebrać myśli. – Chciałbym też, byście panowie wiedzieli, że to, co zrobiono z tą sprawą i w ogóle to wszystko, wcale mi się nie podoba.
Szybko wymienił z nami uścisk rąk. Gdy biskup Kiernikowski odprowadzał nad do wyjścia z gabinetu, obejrzałem się. Prymas, już opanowany, przeszedł na drugą stronę stołu i usiadł w fotelu.
Gdy cicho zamykałem drzwi, odwrócił się w kierunku okna i spoglądał na zamazane światła, odbijające się od mokrej ulicy.
***
Niespełna dwa tygodnie później, 19 października 2005 roku, przyszedłem na uroczystą, rocznicową Mszę Świętą do kościoła Świętego Stanisława Kostki, celebrowaną przez księdza prymasa Józefa Glempa, transmitowaną na żywo przez większość rozgłośni katolickich w Polsce, w tym Radio Maryja i Telewizję Trwam. Przyszedłem, bo od kilkudziesięciu lat zawsze tego dnia starałem się być w „mojej” żoliborskiej świątyni, przyszedłem, bo kilka dni wcześniej odzyskałem nadzieję, że coś w tej sprawie drgnie, przyszedłem, bo na własne uszy chciałem usłyszeć, jak ksiądz prymas popiera sprawę walki o prawdę.
I wreszcie nadszedł ten moment. Prymas przypomniał zebranym postać księdza Jerzego, jego bohaterską postawę i motto: „zło dobrem zwyciężaj”. Następnie opowiedział o tym, jak ważna jest pamięć o nim, po czym płynnie nawiązał do czasów współczesnych.
„Trzeba szanować wysiłek tych, którzy poszukują prawdy w sprawie śmierci księdza Jerzego Popiełuszki, bo w wielu przypadkach kierują nimi szlachetne pobudki. A jednak powinni oni zrozumieć, że wszystko w tej sprawie zostało już wyjaśnione i dalsze ich starania są bezcelowe, a nawet bezsensowne.”
Dalej już nic nie słyszałem. Poddałem się. W jednej chwili poczułem, że jestem zmęczony, ledwie żywy ze zmęczenia i nie potrafiłem zebrać myśli. Gdybym miał spokojną głowę, być może znalazłbym jakieś wytłumaczenie, dlaczego prymas powiedział to, co powiedział. Miałem ochotę położyć się na ziemi, jak hazardzista kładzie na stół ostatnią przegraną kartę, jak Mel Gibson w filmie „Waleczne Serce”, gdy zobaczył przyjaciela w szeregach wroga i w jednej chwili utracił wszelką nadzieję. Słyszałem łomotanie serca, które waliło mi, niczym kafar. Zapisałem sobie w pamięci, że wszelkie brednie o tym, jakoby tlen był niezbędny do życia, należy między bajki włożyć. Ja w ogóle przestałem oddychać, bo zwyczajnie – zatkało mnie. Minęły całe wieki, nim jako tako doszedłem do siebie. Czułem się jak Dawid, który spotkawszy Goliata stwierdza, że zapomniał zabrać procy. Deszcz padał coraz większy, lecz ja nie czułem ani kropel spływających po mojej twarzy, ani wzbierającego zimna.
Myślałem o księdzu prymasie. Myślałem o tym, ile bym dał za to, by móc jeszcze kiedyś spojrzeć mu głęboko w oczy i zapytać, dlaczego zrobił to, co zrobił.
Nie zamierzam udawać, że wiem, co spowodowało, że prymas zaprzeczył wszystkiemu, co nam obiecał.
Darowałem sobie też pytanie o to, kto zadziałał – bo sam fakt, że ktoś zadziałał, był dla mnie oczywisty. Być może ktoś, komu prymas ufał, a kto był „na pasku” kogoś innego, uraczył prymasa bajeczką o szalonym Witkowskim i oszołomie Sumlińskim? A być może wydarzyło się jeszcze coś innego. Możliwości było tak wiele, że szkoda było zawracać sobie nimi głowę. Ten, kto pilnował tej sprawy, nie popełniał błędów zaniechania. Nie ci ludzie, nie ONI.
CDN
Wojciech Sumliński
16.10.2014, 7:30
110. Lobotmia 3.0 - Samotnie ku
Lobotmia 3.0 - Samotnie ku przeznaczeniu
LOBOTOMIA 3.0 - TAJEMNICA ŚMIERCI KSIĘDZA JERZEGO
Osaczony przez Służbę Bezpieczeństwa, opuszczony przez własne środowisko, zdradzony przez najbliższych współpracowników ksiądz Jerzy Popiełuszko samotnie zmierzał ku swemu przeznaczeniu.
2 listopada 1984 rokuwe wczesnych godzinach rannych na biurku pułkownika Adama Pietruszki, wicedyrektora Departamentu IV MSW, zadzwonił telefon, linia rządowa. Informacja od ministra spraw wewnętrznych, generała Czesława Kiszczaka była krótka i lakoniczna: konieczne jest natychmiastowe spotkanie, w cztery oczy. Gdy kilkanaście minut później pułkownik Pietruszka zameldował się w gabinecie generała Kiszczaka, ten z miejsca przystąpił do meritum.
„– Generale Pietruszka, trzeba dać się chwilowo zamknąć.
– Jak towarzyszowi ministrowi wiadomo, jestem pułkownikiem. A po wtóre o jakim zamknięciu mowa?
– Mój zwrot „generale”, to nie przejęzyczenie. To oczywisty koszt za zrealizowanie przez was trudnej roli.
– Ale dlaczego ja?
– Bo organizacyjnie Piotrowski przy was jest najbliżej.
– Organizacyjnie najbliżej, ale Piotrowski wykonuje jakieś tajemnicze zlecenia, w tym i to ostatnie, nad którym ja nie ma żadnej kontroli.
– Tym też się zajmę, a wasze organizacyjne usytuowanie będzie przejrzyste i do przyjęcia przez opinię publiczną. Unikniemy przez to prowadzenia sprawy w głąb.
– Nie będzie wyjaśnienia sprawy?
– A cóż tu wyjaśniać. Tu trzeba jak najszybciej publicznie się uwiarygodnić, a na wyjaśnienia przyjdzie czas.
– Nie! Niech to będą wiarygodniejsi, na przykład generałowie.
– To jeszcze gorzej, wyglądałoby na pucz generalski. A tutaj idzie o pryncypia.
– Nie!
– Słuchajcie, są sytuacje, w których się nie odmawia.
– Skoro tak wzniosła sytuacja, to dlaczego towarzysz minister rozpoczął od tak niskich względów? Dlaczego apeluje się do mojej próżności posługując się generalskim mirażem, a nie na przykład do zawodowej lojalności czy ideowości?
– Przepraszam, wyszło niezręcznie i trochę po kupiecku. Powinienem zacząć od potrzeby sytuacji, a nie od nagrody.
– Taką , i tak zdobytą, nagrodą nie jestem zainteresowany, a potrzeby niech zaspokaja ten, kto je wywołał.
– Zaczynamy filozofować udając niezrozumienie sytuacji.
– Bo ja jej nie rozumiem.
– Dobrze, jeszcze powrócimy do sprawy”.
8 czerwca 1990 roku ten niezwykły dialog został zapisany w protokole przyjęcia ustnego zawiadomienia o przestępstwie.
Treść rozmowy odtworzył z zapisków sporządzonych po rozmowie z Czesławem Kiszczakiem niedoszły generał. Przebywający wówczas w zakładzie karnym w Barczewie Pietruszka zapewniał, że zawiadomienie o przestępstwie, spisane w obecności dwóch przedstawicieli Komitetu Helsińskiego, Marka Nowickiegoi Andrzeja Rzeplińskiego, wiernie odzwierciedlało przebieg rozmowy z 2 listopada 1984 roku w gabinecie szefa MSW, który „za zrealizowanie trudnej misji” gwarantował generalskie szlify. Analizując ten niecodzienny dialog Kiszczaka z Pietruszką, wskazujący, że pułkownik miał być „kozłem ofiarnym”, nie wolno zapominać o jednym istotnym fakcie. Nawet jeśli w tym konkretnym wypadku Pietruszka mówi prawdę – a wskazuje na to szereg innych dokumentów ze śledztwa rozpoczętego na początku lat dziewięćdziesiątych i kontynuowanego przez prokuratora Andrzeja Witkowskiego – nie zmienia to faktu, że jako wicedyrektor Departamentu IV MSW jest współodpowiedzialny za zbrodniczą działalność podlegającej mu komórki. Jeżeli nawet pułkownik Adam Pietruszka nie brał bezpośrednio udziału w wykonaniu zbrodni, to jako wiceszef Departamentu aprobował wszystkie przestępcze posunięcia swoich podwładnych, którzy przez szereg miesięcy terroryzowali kapelana Solidarności. Co więcej, w kalendarzu Adama Pietruszki z 1984 roku, do którego dotarli prokuratorzy, znajduje się dyskredytujący pułkownika zapis: „Urodziny Czesława, a oni chcą 13”. Zapis ten wskazuje, że Pietruszka doskonale orientował się w zamiarach dotyczących zabójstwa, pierwotnie planowanego na 13 października 1984 roku, ale sam optował za wykonaniem akcji 19 października – w dzień urodzin Czesława Kiszczaka. Tym samym Adam Pietruszka jest co najmniej współodpowiedzialny za wielomiesięczne prześladowania księdza Jerzego oraz za samą zbrodnię. Jego wyrażony wobec Kiszczaka protest wynikał najprawdopodobniej z przerażenia rolą, jaką generał mu wyznaczył: rolą najwyższego rangą przedstawiciela MSW odpowiedzialnego za zbrodnię, a zatem jej pomysłodawcy.
Rozmowa między szefem MSW generałem Czesławem Kiszczakiem i wicedyrektorem Departamentu IV MSW, niedoszłym generałem Adamem Pietruszką miała miejsce na kilka godzin przed aresztowaniem Pietruszki i kilka dni po innym niezwykłym wydarzeniu.
Rankiem 26 października 1984 roku Waldemar Chmielewski i Leszek Pękala, funkcjonariusze SB, którzy uprowadzili księdza Jerzego Popiełuszkę, zostali przywiezieni na miejsce zbrodni.W asyście funkcjonariuszy MO oprawcy zostali przyprowadzeni na tamę. Mieli wskazać, gdzie tydzień wcześniej – jak zeznali – wrzucili ciało zamordowanego księdza. Mimo nacisków i sugestii towarzyszących im milicjantów, Chmielewski i Pękala nie byli w stanie wskazać miejsca zrzucenia zwłok. W zgodnej relacji kilku świadków, m.in. nurków, którzy tego dnia znajdowali się na tamie i na podstawie wskazań oprawców mieli poszukiwać zwłok księdza, Pękala i Chmielewski sprawiali wrażenie całkowicie zdezorientowanych. Doszło do tego, że Leszek Pękala wskazał miejsce po drugiej stronie zapory, na tzw. górnej wodzie!
Wskazywałoby to, że Chmielewski i Pękala nie wiedzieli, gdzie wraz z Piotrowskim rzekomo wrzucili zwłoki do wody, co pośrednio potwierdzałoby wersję trzech rybaków, według których ciało księdza Popiełuszki miało zostać wrzucone do akwenu 25 października – dwa dni po zatrzymaniu Grzegorza Piotrowskiego, Waldemara Chmielewskiego i Leszka Pękali. To z kolei oznaczałoby, że trzej funkcjonariusze SB, którzy uprowadzili i katowali księdza, nie zatopili jego ciała w nurtach Wisły.
A to oznacza, że mieli wspólników w swojej zbrodni.
Kim byli ich kompani?
Dlaczego przez te wszystkie lata od czasu zbrodni trzej bezwzględni zbrodniarze z SB, którzy bestialsko pastwili się nad księdzem Jerzym ico najmniejdoprowadzili go do granicy śmierci milczą?
Kogo i dlaczego od trzydziestu lat osłaniają?
W świetle relacji świadków i dokumentów, które opatrzono klauzulą najwyższej tajności, widać, że za kulisami zbrodni kryła się bardzo logiczna i przebiegła gra, a uprowadzenie i zamordowanie księdza stanowiło kombinację operacyjną na niespotykaną dotąd skalę, obliczoną na gigantyczny efekt. Widać zarazem, jak potężne środki zostały w tej grze użyte.
By to jednak zrozumieć trzeba cofnąć się do wydarzeń poprzedzających zbrodnię.
W homiliach z lata 1984 roku ksiądz Popiełuszko odnosił się m.in. do kwestii uzależnienia Polski od Związku Radzieckiego.„Dzięki chrześcijaństwu jesteśmy powiązani z kulturą Zachodu i dlatego mogliśmy się oprzeć kulturom narzucanym przez wrogów”. Reakcja nastąpiła niemal natychmiast. 12 września 1984 roku atak na osobę księdza Jerzego Popiełuszkę przypuściły moskiewskie „Izwiestia”. W tekście „Lekcja za darmo” warszawski korespondent tej gazetyostro skrytykował władze PRL izarzuciłim,że tolerują „wystąpienia” księdza Popiełuszki, które są prowokacją wobec Związku Radzieckiego i mają na celu zburzenie przyjaźni między narodami Polski i ZSRR.
Generał Wojciech Jaruzelski miał świadomość, że żaden korespondent „Izwiestii” nie pozwoliłby sobie na krytykę najwyższych władz „bratniego kraju” bez zgody najwyższych moskiewskich czynników. Słusznie wnioskował, że to wyraźny i jednoznaczny sygnał do rozprawienia się z ośrodkiem żoliborskim i jego duchowym przywódcą. Impuls reprezentatywnego dla władz radzieckich pisma stanowił jedynie zewnętrzny wyraz ustaleń, które zapadły w gabinetach moskiewskich najwyższego szczebla. Bo i tej miary był to „problem”.
Oczywiste stało się, iż ksiądz Jerzy Popiełuszko „musi zamilknąć”, należy z nim postąpić „na granicy zawału” – te sformułowania były powtarzane na naradach roboczych u kapitana Grzegorza Piotrowskiego i pułkownika Adama Pietruszki.
Trzy dni po ukazaniu się artykułu w „Izwiestiach”, 15 września 1984 roku, zarządzono obserwację kontrwywiadowczą późniejszych sprawców uprowadzenia księdza – Grzegorza Piotrowskiego, Waldemara Chmielewskiego, Leszka Pękalii Adama Pietruszki. Według obowiązujących przepisów resortowych tylko minister spraw wewnętrznych był władny zarządzić obserwację funkcjonariuszy tego resortu. Meldunki z obserwacji jednocześnie spływały bezpośrednio na biurka Czesława Kiszczaka i Wojciecha Jaruzelskiego.
Fakt ten koreluje z inną informacją – Czesław Kiszczak trafił do MSW właśnie z kontrwywiadu wojskowego, którego szefem był w latach siedemdziesiątych. Choć obserwacja, stanowiąca część misternie przygotowanego planu gigantycznej operacji, opatrzona została klauzulą najwyższej tajności, Piotrowski został o niej ostrzeżony. Informację o tym, że ma „ogon”, przekazał mu znajomy z Biura „B” MSW, który za to ostrzeżenie trafił na trzy lata do więzienia (pod pretekstem skazania za przestępstwo pospolite). Reżim już we wrześniu 1984 roku wytyczał skład przyszłej ławy oskarżonych w przygotowywanym dla nich procesie przed Sądem Wojewódzkim w Toruniu. W tamtym czasie działalność księdza Jerzego Popiełuszki, początkowo niewykraczająca poza struktury środowisk, w których pełnił posługę duszpasterską (służba zdrowia, hutnicy), z czasem objęła szerokie kręgi. Gromadzące rzesze wiernych Msze Święte, odprawiane przez księdza Jerzego w intencji Ojczyzny, zaczęły być dla władz reżimowych poważnym problemem. Parafia Św. Stanisława Kostki stała się ośrodkiem skupiającym działaczy podziemnej „Solidarności”, którego oddziaływanie nabrało z czasem charakteru ogólnopolskiego. Tak zwany problem księdza Jerzego Popiełuszki w szybkim tempie przeistaczał się z problemu jednego kapłana w poważny dylemat polityczny, istotny z punktu widzenia zachowania „kursu pogrudniowego”. Dalsza zgoda na działalność księdza mogła oznaczać odrodzenie ruchu solidarnościowego pozostającego poza kontrolą resortu spraw wewnętrznych.
Nie pomagały szykany stosowane przez resort w podobnych sytuacjach: groźby, prowokacje, próby oszczerczego ośmieszenia w wystąpieniach i brukowych artykułach Jerzego Urbana. W lipcu i sierpniu 1984 roku na mocy ustawy amnestyjnej więzienia opuściła większość działaczy niepodległościowych, z których część od razu przylgnęła do żoliborskiego ośrodka. Spotykali się tutaj ludzie różnych opcji, również światopoglądowo będący poza Kościołem – jedyną legalnie działającą instytucją, która w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych przeciwstawiała się – przeważnie nie otwarcie – reżimowym władzom PRL. Parafia Św. Stanisława Kostki była na tej „mapie oporu” najbardziej wyrazistym punktem w Polsce.
W tej sytuacji dalsze tolerowanie działalności księdza Jerzego Popiełuszki stało się dla władz nie do przyjęcia, tym bardziej, że grożące ze strony kapłana Solidarności niebezpieczeństwo dla socjalistycznego status quo w Polsce coraz bardziej niepokoiło także towarzyszy moskiewskich.
Wokół kapelana Solidarności zaciskała się niewidzialna pętla, nieuchronnie zbliżał się czas definitywnego „rozwiązania problemu Popiełuszki”.
Równocześnie w drugiej połowie września i na początku października ksiądz Jerzy otrzymywał znacznie więcej niż kiedykolwiek listów z pogróżkami i gróźb telefonicznych. Narastało zagrożenie, sytuacja księdza pogarszała się w błyskawicznym tempie, a jego los był już w tym momencie przesądzony: musiał zamilknąć, bądź – co bywa o wiele milej widziane przez każdą policję polityczną na świecie – mówić, ale jako jej przeobrażony współpracownik. Innymi słowy – jedyną szansą księdza było ocalenie życia za cenę pogrzebania ducha.
W zamyśle reżimowych władz rozwiązanie „problemu” miało nastąpić poprzez wysłanie księdza do Rzymu – po uprzednim zwerbowaniu – bądź poprzez stopniowe osaczanie i izolowanie kapłana – co miałoby poprzedzić „ostateczne rozwiązanie”.
SB miało wśród kościelnych hierarchów wyrobić księdzu Popiełuszce opinię karierowicza. Funkcjonariusze realizowali to zadanie z właściwą dla SB perfidiąi cynizmem. SB deprecjonowała dokonania i samą osobę księdza Jerzego w oczach przedstawicieli Kościoła, a jednocześnie prowadziła działania obserwacyjne, osaczała go agentami i tajnymi współpracownikami. Latem 1984 roku kilku funkcjonariuszy w samochodach śledziło księdza non stop. Wzmożono wokół niego – i tak już bardzo intensywne - działania inwigilacyjne, organizując siatkę informacyjną na terenie parafii Świętego Stanisława Kostki, kierowaną przez SB.
Praktycznie nie było tygodnia, by hutnicy starający się chronić księdza Jerzego nie znajdowali nowych aparatur podsłuchowych, „pluskiew”, lokowanych na parafii przez agentów SB. Monitorowany był każdy krok i każde spotkanie kapelana Solidarności.
W tamtym czasie ksiądz Jerzy mówił na spotkaniach z najbliższymi współpracownikami, że zaczyna tracić zaufanie do swojego kierowcy Waldemara Chrostowskiego, poważnie rozważał zatrudnienie innego kierowcy, ale właśnie wtedy, we wrześniu 1984 roku, doszło do wydarzenia, które zmusiło księdza do odstąpienia od zamierzeń względem Chrostowskiego. Na miesiąc przed uprowadzeniem, nigdy nie ustaleni sprawcy podpalili mieszkanie kierowcy księdza. Skutek by taki, że zamiast rozstać się z Waldemarem Chrostowskim, ksiądz Jerzy pozwolił mu – jako czasowo bezdomnemu – zamieszkać u siebie i od tego momentu, aż do uprowadzenia miał go już non stop przy sobie. W całej sprawie – jak pokazał czas – było jednak drugie dno. Prowadzone kilka lat później przez prokuratora Andrzeja Witkowskiego śledztwo wykazało, że w wieczór poprzedzający podpalenie, Waldemar Chrostowski wyniósł z mieszkania wszystkie cenne rzeczy: kolorowy telewizor, magnetowid – w pierwszej połowie lat 80 był to absolutny unikat – i wiele innych.
Czy mogło być dziełem zwykłego przypadku, że jednego wieczora - jak ustalił prokurator Andrzej Witkowski - wyniesiono z mieszkania wszystkie cenne rzeczy, a już następnego wieczora mieszkanie spłonęło, co, de facto, uniemożliwiło księdzu Jerzemu rozstanie z kierowcą?
Dla prokuratora Witkowskiego, który nie wierzył w taką zbieżność wydarzeń, sytuacja ta stanowiła potwierdzenie innych dowodów i przesłanek dotyczących Waldemara Chrostowskiego, które złączone w całość wskazywały, że kierowca księdza Jerzego mógł odegrać w całej sprawie inną rolę.
Jakie to były dowody i przesłanki?
2 lutego 1984 roku Waldemar Chrostowski został zarejestrowany przez sekcję I Wydziału IV Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych (SUSW) w Warszawie pod numerem 39785 jako zabezpieczenie operacyjne (ZO) do sprawy operacyjnego rozpracowania o kryptonimie „Popiel”. Rejestracji dokonał porucznik Włodzimierz Fijał z IV SUSW, a od listopada 1984 materiały dotyczące osoby Chrostowskiego były w gestii pułkownika Edwarda Janczury, szefa powołanej w ramach MSW Samodzielnej Grupy Operacyjnej. (Miarą znaczenia ZO lub tajnego współpracownika była ranga prowadzącego go funkcjonariusza – w tym przypadku bardzo wysoka). Nie wiadomo, jak przebiegało „rozpracowanie”, bowiem w grudniu 1989 roku teczka z materiałami dotyczącymi Waldemara Chrostowskiego została zniszczona – jak to określono – „z powodu braku jakiejkolwiek wartości operacyjnej”. Na trzeciej karcie ewidencyjnej dotyczącej kierowcy księdza Popiełuszki zachowała się jednak informacja, w której obok personaliów Waldemara Chrostowskiego podano także jego pseudonim operacyjny: „Desperat”. To, jak wynika z notatki IPN, bardzo ważna informacja. Wskazuje bowiem, że status zarejestrowanego uległ zmianie przez sam fakt nadania mu pseudonimu operacyjnego, co „w praktyce MSW odnosiło się wyłącznie do kandydata na tajnegowspółpracownika bądź tajnego współpracownika”. Czy oznacza to, że Waldemar Chrostowski mógł zostać pozyskany przez Służbę Bezpieczeństwa do udziału w uprowadzeniu i zamordowaniu księdza Jerzego Popiełuszki? Trudno to definitywnie stwierdzić w oparciu o twarde dowody, gdyż te nie istnieją – „teczka” Waldemara Chrostowskiego została zniszczona w grudniu 1989 roku. W dokumentach IPN zawarto jednak następującą adnotację:„>Desperat< najprawdopodobniej był jednym z kluczowych źródeł operacyjnych aktywnie wykorzystywanych w sprawie o kryptonimie >Popiel<. Elementem również przemawiającym na rzecz wykorzystania >Desperata< w ramach sprawy operacyjnego rozpracowania kryptonim >Popiel< są zapisy na karcie o symbolu EO – 4A/77 (karta odsyłaczowa – zastawnikowa) dotyczącej Waldemara Chrostowskiego. Adnotacja odnośnie jednostek SB, które prawdopodobnie dokonywały tzw. koordynacji (m.in. Wydział V SUSW, Wydział II i Wydział III Departamentu III, Wydział IV WUSW Toruń) dowodzić mógłby kluczowego zainteresowania osobą Waldemara Chrostowskiego.Szczególną uwagę budzi adnotacja: „19 X 1984 r. – Wydział IV WUSW Toruń, szyf. 4022, brak powodu zapytania, b. pilne”, co może mieć związek z datą rozpoczęcia akcji uprowadzenia, a następnie pozbawienia życia księdza Jerzego Popiełuszki przez grupę z Departamentu IV MSW. Tym samym zarejestrowanie Waldemara Chrostowskiego w ewidencji operacyjnej SUSW w Warszawie nie mogło ograniczać się jedynie do tzw. zabezpieczenia operacyjnego w tak kluczowej sprawie i wysoce prawdopodobne jest, że przybrało ono pełną rangę operacyjnego źródła SB (informator, agent, rezydent, konsultant, kontakt operacyjny)”.
Rangę tego faktu podnosi inny fakt.
31 sierpnia 1987 roku mecenas Edward Wende, twierdząc, że występując w imieniu Waldemara Chrostowskiego, kierowcy, współpracownika i przyjaciela księdza Jerzego Popiełuszki, zawarł z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych ugodę opatrzoną klauzulą najwyższej tajności. Jej przedmiotem były wydarzenia z 13 i 19 października 1984 roku, związane z uprowadzeniem księdza Jerzego.
„Poszkodowany przyznaje, że wyłączną odpowiedzialność za wyrządzoną mu krzywdę ponoszą osoby skazane wyrokiem sądu Wojewódzkiego w Toruniu w dniu 7 lutego 1985 roku. Skarb Państwa – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych mając na uwadze, iż czyn oskarżonych godził nie tylko w zdrowie poszkodowanego, ale i w interes Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej – a zwłaszcza w bezpieczeństwo wewnętrzne oraz to, że wobec długotrwałych kar pozbawienia wolności nie będą oni w stanie zaspokoić słusznych żądań W. Chrostowskiego postanawia, kierując się pobudkami humanitarnymi, wynagrodzić powstałą szkodę ze środków budżetowych. Skarb Państwa – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oceniając charakter obrażeń ciała poszkodowanego, stopień uszkodzenia przedmiotów osobistego użytku oraz rozmiar wyrządzonej mu krzywdy, zmniejszającej możliwości zarobkowe oraz widoki powodzenia na przyszłość, zobowiązuje się wypłacić, a pełnomocnik Waldemara Chrostowskiego przyjąć tytułem odszkodowania łączną kwotę 1 650 000 zł, z tym, że zaspokojenie roszczenia obejmuje:
–zadośćuczynienie 600 000 zł,
–odszkodowanie za straty materialne spowodowane wypadkiem, w postaci zniszczonych przedmiotów, utraconych dochodów i kosztów dożywiania 250 000 zł,
–odszkodowanie jednorazowe w miejsce renty wyrównawczej 800 000 zł,
ogółem 1 650 000 zł
Pełnomocnik adwokat Edward Wende w imieniu poszkodowanego Waldemara Chrostowskiego oświadcza, że wypłacona mu kwota stanowi pełną rekompensatę za wyrządzoną szkodę oraz zrzeka się dalszych roszczeń z tytułu obecnych, jak i mogących się ujawnić w przyszłości następstw zdarzeń z dnia 13 i 19 października 1984 roku zarówno w stosunku do Skarbu Państwa jak i sprawców przestępstwa”.
Niezwykłe to zobowiązanie, podobnie jak sama ugoda.
Było coś niepojętego w decyzji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, łamiącego wszelkie obowiązujące wówczas kanony postępowania, czyli wyrażającego zgodę na wypłatę gigantycznego na owe czasy odszkodowania, w dodatku przedstawicielowi wrogiej opozycji.
Przez kilkadziesiąt lat treść tej ugody, pieczętującej oficjalną wersję zdarzeń, pozostawała opatrzona klauzulą najgłębszej tajemnicy.
Jak wyjaśnić tę ugodę?
Dlaczego mecenas Edward Wende nigdy nie ujawnił jej treści?
Utajnione dokumenty, do których dotarli prokuratorzy z ekipy śledczej Andrzeja Witkowskiego, wskazują jednoznacznie, żedecyzja Ministerstwa Spraw Wewnętrznych to element logicznej, konsekwentnej i przebiegłej gry. Gry, w której stawką było nie „tylko” ujawnienie prawdy o najbardziej tajemniczej zbrodni PRL. Gry, która zaczęła się na długo przed zamordowaniem kapelana Solidarności i która dotąd nie została zakończona.
Czy to przypadek, że dwóch niezależnych biegłych profesorów, specjalistów z zakresu materiałoznawstwa i włókiennictwa, w oparciu o dokonane analizy w sposób jednoznaczny wykluczyło wersję ucieczki przedstawioną przez Chrostowskiego?
Dlaczego kajdanki, które rozpięły się Chrostowskiemu w trakcie skoku, miały nadpiłowane ząbki?
Pytania można mnożyć w nieskończoność.
Z analizy Procesu Toruńskiego, zeznań złożonych przez świadków prokuratorowi Witkowskiemu i jego współpracownikom oraz zgromadzonych przez nich dokumentów wynika jednoznacznie, że dotychczas ujawniono bardzo niewiele z prawdy o najbardziej tragicznej i tajemniczej akcji SB, zaszyfrowanej przez służby specjalne PRL,jako operacja kryptonim „POPIEL”.
Pewne jest jedno: uprowadzenie księdza Jerzego i sama zbrodnia miała zupełnie inny przebieg, niż przyjmuje się w powszechnie obowiązującej do dziś wersji. Wersję tę uwiarygodnił człowiek, którego rola w tej historii nie została dotąd wyjaśniona.
Większość wskazanych tu faktów miała miejsce w momencie uprowadzenia księdza Jerzego lub była jego bezpośrednim skutkiem, a wiedza o nich została odkryta dopiero wiele lat później. Siłą rzeczy we wrześniu i październiku 1984 roku sam ksiądz nie mógł mieć przytaczanej tu wiedzy. A jednak intuicyjnie wyczuwał, zapewne w oparciu o przesłanki i obserwację własną, że powinien rozstać się z Chrostowskim.
I tak prawdopodobnie by się stało, gdyby nie tajemnicze spalenie mieszkania Waldemara Chrostowskiego, którego okoliczności nigdy nie zostały wyjaśnione, a sprawcy nigdy nie odnalezieni...
Z zeznań świadków wynika, że istotną rolę w siatce szpiegującej i inwigilującej księdza Jerzego odegrało m.in. kilku hutników z jego ochrony.
„Mieliśmy świadomość, że jesteśmy inwigilowani przez Służbę Bezpieczeństwa, dlatego musieliśmy zachowywać wstrzemięźliwość w dzieleniu się informacjami. Ja ze swojej strony byłem poinformowany, że wśród nas działa agent Służby Bezpieczeństwa o damskim pseudonimie – nie wiem, czy to była kobieta. Mieliśmy też świadomość, że w pomieszczeniach parafii zainstalowany jest podsłuch. Po śmierci księdza Jerzego znaleźliśmy w jego mieszkaniu trzy tzw. pluskwy – jedną w zamku od drzwi, drugą w rozetce przy żyrandolu i trzecią w nieczynnym piecu kaflowym.
W mieszkaniu księdza proboszcza Teofila Boguckiego, w toalecie, również znaleźliśmy taką pluskwę. Dlatego nawet we własnym gronie, w pomieszczeniach parafii, staraliśmy się rozmawiać tylko o sprawach organizacyjnych” – zeznał prokuratorom Jan Marczak, szef służby porządkowej na terenie parafii Świętego Stanisława Kostki.
Równie interesującego odkrycia dokonał przewodniczący mazowieckiej Solidarności, Seweryn Jaworski. Latem i wczesną jesienią 1984 roku Karol Sz., jeden z zaufanych hutników, niespodziewanie zaczął mocno naciskać na księdza Jerzego, by ten wyjechał do Rzymu. Nalegania w tej sprawie były na tyle intensywne, że doprowadziły do poważnej scysji między Karolem Sz., a księdzem Jerzym. Całe wydarzenie można by potraktować w kategoriach troski o kapłana, gdyby nie jeden, na pozór marginalny, fakt.
Żona Karola Sz., stewardessa latająca na liniach międzynarodowych, w okresie poprzedzającym nagłe zainteresowanie jej męża wyjazdem księdza do Rzymu, została zawieszona w pracy, bo „mąż rozrabia z księdzem Popiełuszką”.
Poproszona przez przełożonych, by hutnik napisał tylko jeden raz „notatkę”, z kim ksiądz Jerzy spotyka się na plebanii, zgodziła się pomówić o tym z mężem. Jakich użyła argumentów – nie wiadomo. Wiadomo za to, że mąż stewardessy napisał jedną „notatkę” – a potem już musiał pisać podobne „notatki” kilka razy w tygodniu. Jak ustalili prokuratorzy z zespołu Andrzeja Witkowskiego, niedługo potem i już po naciskach na księdza zmierzających do jego wyjazdu do Rzymu, żona hutnika wróciła na linie międzynarodowe.
„Karol Sz. podpisał tak zwaną lojalkę, do czego się przyznał dopiero wiele miesięcy później, gdy dowiedzieliśmy się o tym z innego źródła. Karol Sz. powiedział, że musiał podpisać, bo jego żona była stewardessą i gdyby on lojalki nie podpisał, to ona nie mogłaby wykonywać zawodu” - zeznał prokuratorom Alfred Burakowski.
Takimi prostymi, nieomal „kosmetycznymi” metodami Służba Bezpieczeństwa „łamała” współpracowników księdza Jerzego i doprowadzała do coraz większej jego samotności i izolacji.
Represje ze strony Służby Bezpieczeństwa, inwigilacja, agenturalne – tylko po części rozpoznane – otoczenie, niezrozumienie, ostra krytyka ze strony kościelnych hierarchów i rosnące poczucie zagrożenia oraz osamotnienia – wszystkie te elementy prowadziły do narastania w księdzu Jerzym poczucia osaczenia.
System urabiania, zastraszania i „łamania” osób otaczających kapelana Solidarności okazał się nieprawdopodobnie skuteczny.
W terroryzowaniu współpracowników księdza Jerzego brali udział nie tylko etatowi funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, ale też pozostający na ich usługach
i funkcjonujący pod ich parasolem ochronnym także w III RP pospolici przestępcy.
Z notatki urzędowej sporządzonej przez jednego z prokuratorów z zespołu śledczego Andrzeja Witkowskiego wynika, że jednym z nich był J. – działający w bliskim otoczeniu księdza, podejrzewany o dokonywanie przestępstw kryminalnych, któremu „dziwnym trafem” udawało się uniknąć odpowiedzialności.
Terroryzowanie kapelana Solidarności i otaczających go osób rękoma pospolitych przestępców – ten diaboliczny pomysł w zestawieniu z innymi działaniami SB przynosił oczekiwane przez pomysłodawców efekty. Prześladowania Służby Bezpieczeństwa znacząco przerzedziły krąg przyjaciół Popiełuszki i odcisnęły piętno na nim samym. Skalę prześladowań Służby Bezpieczeństwa i wynikającego z nich osamotnienia księdza Jerzego potwierdzają zeznania współpracującej z kapłanemsędzinaJoanny Sokół.
„We wrześniu 1984 roku wszczęto wobec mnie postępowanie dyscyplinarne. Jako zarzut, postawiono mi, z tego co pamiętam, okazywanie sympatii i uznania podejrzanemu Popiełuszce. Pod koniec sierpnia 1984 roku pani sędzia z wydziału karnego Sądu Wojewódzkiego w Warszawie przeprowadziła ze mną rozmowę, w trakcie której zarzuciła mi, że ja utrzymuję kontakty z księdzem Popiełuszką. Zażądała, abym zaprzestała tych kontaktów. Odpowiedziałam na to, że to jest moja prywatna sprawa, z kim ja utrzymuję kontakty po godzinach pracy. Nie było dla mnie zrozumiałe, z jakiej racji ta pani ze mną w ten sposób rozmawia – nie byłam ani członkiem partii, ani kandydatem, nie miałam z nimi nic wspólnego. Nie pamiętam imienia i nazwiska tej pani sędzi. Jej syn orzeka obecnie w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Potem, jak mówiłam, prowadzono przeciwko mnie postępowanie dyscyplinarne zakończone orzeczeniem, w wyniku którego orzeczono wobec mnie karę dyscyplinarną przeniesienia na niższe stanowisko. Zorientowano się, że nie ma specjalnie niższego stanowiska, na które można było mnie przenieść, w związku z tym rzecznik dyscyplinarny odwołał się od tego orzeczenia. Rozprawa odwoławcza odbyła się w dniu 10 stycznia 1985 roku w Ministerstwie Sprawiedliwości. Zakończyła się prawomocnym orzeczeniem Komisji Dyscyplinarnej Odwoławczej o usunięciu mnie z pracy ze skutkiem natychmiastowym. W tamtym okresie, poza mną, z tego samego powodu została usunięta z pracy w sądzie ówczesna urzędniczka Sądu Wojewódzkiego w Warszawie – Mirosława Polakiewicz Szelenbaum, obecnie Polakiewicz Burek. Nie pracuje w sądzie, nie chciała wrócić. Razem z tą panią byłyśmy spisane w okolicy Placu Bankowego, kiedy to odprowadziłyśmy księdza Popiełuszkę na przesłuchanie do Pałacu Mostowskich. (...) W lecie 1983 roku doszło do mojej świadomości, że teraz to samego księdza należało chronić w związku z tym, że zaczęto prowadzić przeciwko niemu dochodzenia. W ostatnim okresie życia księdza, przez cały 1984 rok, pozostawałam blisko księdza Popiełuszki.Ubywało osób z najbliższegootoczenia księdza.Atmosfera zastraszenia otaczająca księdza w miarę upływu czasu „gęstniała”.
Joanna Sokół była ostatnią bliską osobą, z którą pożegnał się ksiądz Jerzy. Przed wyjazdem do Bydgoszczy kapelan Solidarności poprosił, bym zaopiekowała się jego psemTajniaczkiem. Gdy już się rozstali, ksiądz zawrócił, jeszcze raz się z nią pożegnał i uściskał Tajniaczka.
W październiku 1984 roku grunt pod „ostateczne rozwiązanie” tzw. problemu Popiełuszki był przygotowany w najdrobniejszych szczegółach. Trwające od wielu miesięcy przygotowania SB do decydującej rozgrywki dobiegały celu: osaczony przez Służbę Bezpieczeństwa, opuszczony przez własne środowisko, zdradzony przez najbliższych współpracowników ksiądz Jerzy Popiełuszko samotnie zmierzał ku swemu przeznaczeniu...
CDN
Wojciech Sumliński
111. Z wypowiedzi ks. Stanisława Małkowskiego:
Jeżeli bł. Jerzy ma stać się patronem narodowego pojednania, trzeba oprzeć się na prawdzie, a nie na jej ukrywaniu. Prawdy nie chcą sprawcy i mocodawcy zbrodni dokonanej na ks. Jerzym i na Polsce.
W imię czego i w myśl jakiego pojednania nie szukają ani nie chcą prawdy o nowej postaci stanu wojennego i publicznego zakłamania ci, którzy oddają cześć ks. Jerzemu jako męczennikowi za wiarę i prawdę, a zarazem chcą widzieć w nim patrona pojednania ofiary z katem bez spełnienia koniecznych warunków?
Czy bł. Jerzy miałby stać się patronem okrągłego stołu i transformacji PRL w III RP?
Czy ma być przedstawiany jako współsprawca tzw. „wyzwolenia” i „odzyskania niepodległości” przez Polskę 25 lat temu?
Dziękczynienie Opatrzności Bożej za wolność i za ks. Jerzego wymaga rozróżnienia podstawowych pojęć i gotowości, aby stanąć w prawdzie. Bogu trzeba dziękować za wszystko; droga do zwycięstwa prowadzi przez krzyż, innej drogi nie ma. Wolności bez prawdy nie ma, ani pojednania bez nawrócenia, ani nawrócenia bez zrozumienia różnicy między ofiarą a katem, między dobrem a złem. Wojciech Sumliński i Aleksander Ścios słusznie uważają zabicie ks. Jerzego za zbrodnię założycielską III RP w oparciu o fikcję narodowego pojednania.
Króluj nam Chryste, ratuj nam Polskę za przyczyną bł. Jerzego i naszych świętych patronów.
Ks. Stanisław Małkowski
Warszawska Gazeta 17 – 23 października 2014 r.
http://wirtualnapolonia.com/2014/10/17/ks-stanislaw-malkowski-jakiemu-po...
112. Uroczystości 30 rocznicy męczeńskiej śmierci bł ks Popiełuszki
W imieniu Stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza zapraszam w najbliższy wtorek, 21 października o godz. 18:00 w dolnej (teatralnej) sali kościoła Wszystkich Świętych przy Placu Grzybowskim na panel dyskusyjny p.t. Pokonać zło. Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko - w 30. rocznicę męczeństwa. W spotkaniu udział wezmą: ks. Stanisław Małkowski, senator Jan Maria Jackowski, dr Monika Maludzińska i red. Wojciech Sumliński.
Serdecznie zapraszam i pozdrawiam,
Wojciech Boberski (SPJN)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
113. zbrodnia założycielska III RP w oparciu o fikcję narodowego poj
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta/inne/art,726,l...
(..)
I chociaż księdza Jerzego nie ma wśród nas, przesłanie Jego życia trwa w naszych sercach. Pamiętamy Jego kapłańską posługę, która odegrała ogromnie ważną rolę w pokojowych zmaganiach „Solidarności” o wolność Polski. Kiedy podczas stanu wojennego nasze nadzieje poddane zostały ciężkiej próbie, ksiądz Jerzy dodawał nam wszystkim otuchy. Uczył nieustannie, aby zło dobrem zwyciężać. Jego słowa jednoczyły Polaków. Dzięki Niemu byliśmy wtedy bardziej razem, złączeni solidarnością sumień i dążeń.
Dzisiaj, kiedy świętujemy 25-lecie suwerennego i demokratycznego państwa polskiego, musimy pamiętać o księdzu Jerzym. Bez Niego nasza droga do wolności byłaby znacznie dłuższa
i trudniejsza. Stało się to, o co ksiądz Jerzy modlił się podczas mszy świętych za Ojczyznę – możemy cieszyć się darem wolności. Niech dąb, który zasadzą Państwo w tutejszym parku przypomina odzyskanie naszej wolności i wszystkich, którzy się do tego przyczynili, szczególnie spośród parafian suchowolskich.
Z serca życzę Państwu wszelkiej pomyślności i wielu wspaniałych dokonań.
Bronisław Komorowski
------------------------------------------------------
http://www.prezydent.pl/kancelaria/aktywnosc-ministrow/art,1100,30-roczn...
inister Maciej Klimczak uczestniczył w niedzielę w warszawskim Kościele Świętego Stanisława Kostki w uroczystych obchodach 30. rocznicy męczeństwa Błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki.
Minister uczestniczył w mszy świętej koncelebrowanej pod przewodnictwem księdza biskupa Józefa Guzdka oraz koncercie ,,Wierzę w świętych obcowanie”.
Ponadto, przy grobie Błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki minister Maciej Klimczak złożył wieniec od Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
114. Nie głaskać złaW 30.
Nie głaskać zła
W 30. rocznicę męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki popłynęła przestroga, aby nigdy nie głaskać zła
Rzesze wiernych z całej Polski wraz z
cudownie uzdrowionym za przyczyną bł. ks. Jerzego Popiełuszki z raka
krwi François Audelanem przybyło do Włocławka, by modlić się o rychłą
kanonizację kapelana „Solidarności”. Modlitwa trwała przy tamie, gdzie
30 lat temu oprawcy wrzucili do Wisły męczennika komunizmu.
– Rodzice, Nauczyciele, Księża, uważajcie! Tu trzeba przychodzić z
dziećmi i młodzieżą i odchodzić mądrzejszym. Abyście nie głaskali zła,
bo wychowacie politycznie uświadomioną bestię – przestrzegł w homilii
ks. bp Józef Zawitkowski z Łowicza. Wyznał, że bycie dla niego na tamie
we Włocławku w 30. rocznicę śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki to
wielka łaska i honor. – Bojaźnią przejmuje mnie to miejsce. Czy to tutaj
są czeluście śmierci i odmęty piekła? Czy to tu bramy piekła z
nienawiścią razem, i krew, i woda, nienawiść i kłamstwo wydały wyrok:
zabić księdza? Tak, to tu – mówił ksiądz biskup. – O Boże, i Ty
patrzyłeś na to i milczałeś? Spiętrzyły się wody Wisły, zacisnęły się
sznury, kneble, kamienie, wieże katedry zamknęły oczy, umilkły dzwony.
Wrzucili. Wykonało się. I śmierć się stała – dodał. W bardzo
wzruszającym, poetyckim kazaniu ks. bp Zawitkowski przypomniał życie ks.
Jerzego. Wzywał do modlitwy o kanonizację patrona „Solidarności”. –
Rośnie kościół na włocławskiej tamie, my wołamy do Boga: Jurku
błogosławiony, bądź szybko świętym! I przyjedź z rzeszą polskich mocarzy
wiary i wtedy zagra róg, bo nic nad Boga! I któż jak Bóg? – wołał.
Zwracał uwagę, że pomoc duchowa naszej Ojczyźnie jest dziś szczególnie
potrzebna. – Polska ginie, bo nie ma dzieci, szkoły mamy chore, wsie
wymierają, w szpitalach zabijają, a karzą tych, co życia bronią –
ubolewał ks. bp Zawitkowski.
Mszy św. przed kościołem Matki Bożej Fatimskiej – sanktuarium bł. ks.
Jerzego Popiełuszki, koncelebrowanej przez wielu biskupów i kapłanów,
przewodniczył ordynariusz włocławski ks. bp Wiesław Mering. Witając
uczestników modlitwy, podkreślił, że bł. ks. Jerzy walczył o wolność, w
którą Bóg wyposażył człowieka, że walczył o prawdę, o godność, o
sprawiedliwość społeczną. – Walczył orężem, wydawałoby się najbardziej
kruchym z możliwych – dobrem, swoim młodzieńczym zapałem, wiernością
kapłańskiej służbie, którą dopiero co zaczął. Nic dziwnego, że mrok
tamtego dnia stał się gęstszy, bardziej przytłaczający niż zwykle –
mówił ksiądz biskup, nawiązując do tragicznych wydarzeń sprzed 30 lat.
Piotr Czartoryski-Sziler, Włocławek
Uczył jak żyć w prawdzie
W sanktuarium św. Stanisława Kostki na warszawskim
Żoliborzu zakończyła się uroczysta Msza św. ku czci bł. ks. Jerzego
Popiełuszki
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
115. Obchody 30Rocznicy Męczeńskiej Śmierci Bł.Ks.Jerzego Popiełuszki
http://youtu.be/c00mHqA9MMI
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
116. Lęk ośmiela zło Bł. ks. Jerzy
Lęk ośmiela zło
Bł. ks. Jerzy Popiełuszko
Prof. dr hab. Piotr Jaroszyński
Zasadniczą sprawą przy
wyzwoleniu człowieka i narodu jest przezwyciężenie lęku. Lęk rodzi się
przecież z zagrożenia. Lękamy się, że grozi nam cierpienie, utrata
jakiegoś dobra, utrata wolności, zdrowia czy stanowiska. I wtedy
działamy wbrew sumieniu, które jest przecież miernikiem prawdy.
Przezwyciężamy lęk, gdy godzimy się na cierpienie lub utratę czegoś w
imię wyższych wartości. Jeżeli prawda będzie dla nas taką wartością, dla
której warto cierpieć, warto ponosić ryzyko, to wtedy przezwyciężamy
lęk, który jest bezpośrednią przyczyną naszego zniewolenia. Chrystus
wielokrotnie przypominał swoim uczniom: „Nie bójcie się. Nie bójcie się
tych, którzy zabijają ciało, a nic więcej uczynić nie mogą” (Łk 12,4).
Ty, święty Maksymilianie, byłeś wierny temu pouczeniu Chrystusa. Nie
bałeś się pojechać w nieznane do Japonii, by głosić prawdę o Chrystusie.
Nie bałeś się cierpienia i utraty życia. Dzięki temu twój wolny duch
żyje i przynosi owoce.
Zmarły Prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński, przebywając w
więzieniu za prawdę, w swoich notatkach w dniu 5 października 1954 roku
pisał, że „największym brakiem apostoła jest lęk […], on ściska serce i
kurczy gardło. […] Każdy, kto milknie wobec nieprzyjaciół sprawy,
rozzuchwala ich. […] Zmusić do milczenia przez lęk, to pierwsze zadanie
strategii bezbożniczej. […] Milczenie tylko wtedy ma swoją apostolską
wymowę, gdy nie odwraca oblicza swego od bijących…”. Tyle ksiądz Prymas w
„Zapiskach więziennych”.
Fragment pochodzi z kazania wygłoszonego 31 października 1982 r.
Zastraszanie przybrało dziś formę zorganizowaną. Nosi miano
terroryzmu. Jest sposobem na paraliżowanie społeczeństwa, by nie tylko
nie mówiło prawdy, stając w obronie dobra lub piętnując zło, lecz by w
ogóle bało się nawet pomyśleć, że prawda istnieje, że zło i kłamstwo
niszczy człowieka i narody. To jest właśnie najwyższy przejaw
terroryzmu, gdy ze strachu milknie nawet sumienie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
117. Rozpoczęty trzydzieści lat
Rozpoczęty trzydzieści lat temu proces zabójców kapelana Solidarności miał odkryć prawdę i pokazać dobrą wolę władz. Dziś wiemy, że nigdy nie ujawnił mocodawców mordu, a sam proces posłużył rehabilitacji MSW i partii.
..
O czym mieli milczeć oficerowie grupy specjalnej MSW? Nigdy nie zweryfikowano krążących wówczas po Polsce teorii. Wojciech Sumliński, autor zajmujący się badaniem sprawy ks. Popiełuszki, sugeruje nawet, że mordercami kapłana byli zupełnie inni ludzie. Według niego w 1991 r. prokurator Andrzej Witkowski był na tropie prowadzącym do sześciu żołnierzy wojskowych służb specjalnych, którzy "byli świadkami uprowadzenia księdza". Nigdy nie zostali oni nawet przesłuchani, z czego Sumliński wyciąga wniosek, że inspiracja do mordu wypłynęła z najwyższych szczytów ówczesnej komunistycznej władzy. Inna hipoteza mówi, że morderstwo i skazanie oficerów SB było staranną, z góry wyreżyserowaną operacją, mającą na celu uwiarygodnienie władzy w oczach Polaków prze podjęciem rozmów z częścią opozycji. Echa tej teorii znaleźć można w wypowiedziach Mieczysława Rakowskiego z listopad 1984 r.: "Analizując zachowanie się sił antysocjalistycznych czy też opozycjonistów po zabójstwie Popiełuszki, widać, że oni wykorzystują to nie tylko dla zaznaczenia swojej obecności w kraju i w polityce, ale że lansują tę tezę, że właśnie nastał czas na to, byśmy zasiedli do wspólnego stołu teraz z tymi, którzy są ich zdaniem przez nas odsuwani (...), lansują ją ludzie tego typu co Geremek i Mazowiecki". Czy kiedykolwiek dowiemy się, jak było naprawdę. Czy skazani wówczas esbecy zdecydują się kiedyś ujawnić wszystkie kulisy sprawy? Wszyscy są na wolności. Piotrowski i Pietruszka dostali po 25 lat, Pękala - 15, Chmielewski - 14. Wszyscy wyszli z więzienia przed upływem całej kary. Ich szefowie, w tym gen. Czesław Kiszczak, konsekwentnie milczą.
Czytaj więcej: http://www.polskatimes.pl/artykul/3615945,zbrodnia-na-ks-jerzym-popielus...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl