Młodzież Lublina upomniała się o Ludobójstwo na Kresach
W dniu 20 lutego przed Lubelskim Urzędem Wojewódzkim Ruch Narodowy i przedstawiciele Środowisk Kresowych zorganizowali pikietę w obronie słowa Ludobójstwo na Obelisku na Skwerze Ofiar Wołynia. Pikieta rozpoczęła się o godz. 12 wysłuchaniem pieśni Lecha Makowieckiego o rzezi wołyńskiej. Następnie została odczytana odezwa Ruchu Narodowego do wojewody Jolanty Szołno-Koguc „ w sprawie zacierania prawdy o ludobójstwie na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich.” ( pełny tekst odezwy w załączeniu).
W następnej kolejności zabrałem głos jako inicjator postawienia obelisku na Skwerze Ofiar Wołynia, powiedziałem że musimy budować nasze stosunki z Ukrainą na prawdzie, nie na kłamstwie. W sprawie Ludobójstwa na Kresach wypowiedziało się wiele autorytetów w dziedzinie historii którzy po przebadaniu około 5000 relacji świadków wszyscy stwierdzają jednoznacznie, że było to "ludobójstwo". Dlatego oburza fakt że dzisiaj po 70 latach milczenia i zakłamywania ludobójstwa na Kresach dalej funkcjonuje poprawność polityczna w tym temacie. Najpierw była to poprawność wobec wielkiego brata ZSRR a dzisiaj poprawność rządzącej koalicji PO-PSL wobec Ukrainy. Upominanie się o prawdę historyczną lubelskiej młodzieży która reprezentuje różne ruchy narodowe jest pięknym gestem wobec tych którzy sami nie mogą się bronić. Młodzież uwierzyła żywym światkom ludobójstwa, starcom którzy w prostych słowach i nieskładnych zdaniach opowiedzieli co naprawdę wydarzyło się na Kresach w latach 1939-47, uwierzyła tym którzy już u kresu życia ściszonym głosem mówili czego doświadczyli od najbliższych sąsiadów Ukraińców a nie wielkim jak się im wydawało politykom czy reprezentujących rządy PO-PSL. Mówiłem że w naszej sprawie płyną protesty do Jolanty Szołno-Koguc z całego kraju a nawet z zagranicy. Na zakończenie powiedziałem że na obelisku napis będzie w pełni oddający ogrom tragedii Polaków bez kłamstw i przemilczeń a takim jest tekst który zgłosili inicjatorzy. To miejsce będzie miejscem gdzie spotkają się Polacy i Ukraińcy w zadumie aby nigdy więcej taka tragedia nie dotknęła naszych narodów. Stefan Wiechnik żywy świadek powiedział: że kiedy zabija się ludzi siekierami, kiedy chwyta się małe dzieci za nogi i zabija się o beton w studni lub piec kaflowy, kiedy obcina się kobietom piersi lub ciężarnym rozpruwa się brzuchy to nazywa się Ludobójstwo. Ryszard Bujalski żywy świadek opowiedział o zbrodni swoich sąsiadów gdzie jego oraz żonę i dwoje dzieci zamordowali sąsiedzi Ukraińcy – oraz że widział te zwłoki które były na pól spalone.
Lider Ruchu Narodowego Pan Marian Kowalski nawiązał w swoim wystąpieniu do głosowania Sejmowego w sprawie wykreślenia słowa Ludobójstwo a nadano jemu jakiś twór o czystkach etnicznych o znamionach ludobójstwa. Należy powiedzieć tutaj że za takim stwierdzeniem głosowała rządząca koalicja PO-PSL którzy pokazali swoje prawdziwe oblicze co dla nich znaczy Lud który zginął za Ojczyznę w niewyobrażalnych okolicznościach o których mówili tutaj żywi świadkowie. Przyjrzyjmy się jak rządząca koalicja PO-PSL postępuje z Ludem naszej Ojczyzny obecnie widzimy namacalnie że nie liczą się w ogóle z tym Ludem wiele głosowań w Sejmie godzi w Obywateli. Następnie przywołał sytuację obecną na Ukrainie oto wielu naszych polityków jeździło tam aby podjudzać a dzisiaj wróciwszy siedzą wygodnie w fotelach a tam giną ludzie. W dalszej części powiedział że należy szukać pozytywnych relacji z Ukrainą i wspólnych bohaterów wymieniając ze jednym z nich jest ataman Symon Petlura i przypomniał że na lubelskim cmentarzu prawosławnym pochowani są żołnierze armii Ukraińskiej Republiki Ludowej atamana Semena Petlury, którzy w 1920 r. byli sojusznikami Polski w walce z bolszewikami. Na zakończenie powiedział że na Obelisku w Lublinie będzie słowo Ludobójstwo w innym przypadku takie pikiety jak dzisiaj będą organizowane do skutku. Na zakończenie wszyscy zebrani pomodlili się za pomordowanych na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich modlitwą Ojcze Nasz i wieczny Odpoczynek. Ostatnim akcentem było złożenie petycji u Wojewody Lubelskiego pani Jolanty Szołno-Koguc. Niestety pani Wojewoda była nieobecna a petycje przyjął obiecując niezwłocznie dostarczenie dyrektor generalny LUW Jarosław Szymczuk na którego ręce złożyłem również baner z pikiety treści „ Na Wołyniu było Ludobójstwo”
Zdzisław Koguciuk
- Redakcja BM24 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. więcej w sprawie
WKOPWiM w Lublinie okrył się HAŃBĄ - na Wołyniu nie było Ludobójstwa.
"W RUCH POSZŁY SIEKIERY, BAGNETY i NOŻE."
Dziś przypada 70 rocznica rzezi UPA w Berezowicy Małej -Pamiętamy !
W nocy z 22 na 23 lutego 1944 r. ukraińscy nacjonaliści
z UPA zamordowali 131 polskich mieszkańców Berezowicy Małej w
Małopolsce Wschodniej. Ponad 20 polskich zagród puścili z dymem.
W lutym 1944 r. cofający się przed Armią Czerwoną Niemcy organizowali
na Podolu linię obrony. Do kopania okopów i zwożenia drzew na umocnienia
zmuszali miejscową ludność. Mieszkańcy Berezowicy Małej położonej w
pobliżu Zbaraża w dawnym województwie tarnopolskim pracowali przy
niemieckich umocnieniach codziennie, nawet w niedziele.
Wkrótce
zaczęły napływać informacje o przybywających z Wołynia banderowcach. We
wsi istniała polska samoobrona zorganizowana po doniesieniach o rzezi
wołyńskiej, nad bezpieczeństwem mieszkańców czuwały nocne posterunki i
patrole. Jednak tej nocy zmęczeni pracą ludzie zlekceważyli ten
obowiązek zakładając, że obecność niemieckich wojsk w okolicy odstraszy
napastników.
Nocą z 22 na 23 lutego 1944 r. od północy
furmankami i saniami nadciągnął kilkusetosobowy oddział banderowców.
Krwawa akcja rozpoczęła się od wymordowania mieszkańców przysiółka
położonego kilometr od wsi. Zabijano bez użycia broni palnej, starając
się wykorzystać element zaskoczenia, by nie wywołać ucieczki mieszkańców
dalej położonych zabudowań. W ruch poszły siekiery, bagnety i noże.
Jeden z mieszkańców przysiółka, Władysław Kurylczuk, wymknął się
niepostrzeżenie i biegnąc przez całą wieś zaalarmował krzykiem śpiących
mieszkańców, ratując wielu z nich od pewnej zguby.
Po dokonaniu
zbrodni w przysiółku upowcy zajęli właściwą część wsi. Ci z
mieszkańców, którzy dysponowali bronią, jak rodzina Jaworskich,
podejmowali walkę z bandytami. Przeważnie jednak ludzie szukali ocalenia
w ucieczce. Chronili się w lasach, sadach, w obejściach ukraińskich
sąsiadów, części udało się ukryć w kamiennych schronach pobudowanych na
wieść o wcześniejszych rzeziach.
Teraz mordowano także przy
użyciu broni palnej. Spichlerze i obory, w których chronili się
mieszkańcy były podpalane. Los ten spotkał 30 osób, które schroniły się w
murowanej oborze Mikołaja Sesiuka. Ukraińcy najpierw wyprowadzili z
niej inwentarz, a potem rozstrzelali z karabinu maszynowego posadzonych
pod ścianą ludzi. Oborę podpalono, ale kilku osobom udało się przeżyć.
Niebronione domostwa były bez trudu zdobywane przez upowców i
szabrowane, a następnie palone. Zrabowane mienie bandyci załadowali na
sanie i furmanki, a następnie oddalili się w stronę granicy z Wołyniem.
Zamordowano 131 polskich mieszkańców. Zabitych grzebano w pośpiechu z
obawy przed powrotem banderowców, ale nie wszystkich udało się pochować.
Większość uciekinierów schroniła się w Tarnopolu, gdzie wielu z nich
miało rodziny i znajomych.
W 2007 r. został odsłonięty w Berezowicy Małej krzyż i dwie tablice z listą ofiar.
Wspomnienia ocalałych mieszkańców wsi o tragicznych wydarzeniach z lutego 1944 r. :
Władysław Kubów – „ Banderowcy z 22 na 23 lutego, napadli na naszą wieś
ogromną siłą, mordując nożami i piłami 131 osób: dzieci, kobiety i
starców. 40 osób spalono. Po dokonaniu grabieży spalono też około 30
gospodarstw – przy czym palono tylko te domostwa, które nie były w
sąsiedztwie z ukraińskimi... Bandy przyjechały od strony granicy
wołyńskiej na przysiółek położony około jednego kilometra od wsi. Tu, by
nie spłoszyć śpiącej wioski nie strzelano. Piotra Szewczuka siekierą
porąbano na trzy części. Katarzynę Tomków, której mąż fornal zmarł na
gruźlicę, wraz z siedmiorgiem małych dzieci zakłuto bagnetami. Janowi
Nowakowskiemu siekierą odrąbano głowę poprzez zęby, przy nim leżała
zakłuta jego żona...”
Maria Kozibroda z Wiśniowskich – „ W nocy
z 22 na 23 lutego już spaliśmy, nagle ktoś pod oknem krzyczy: Marysiu
śpicie, bo nasze już pomordowane. Wtedy ja i moi rodzice pozrywaliśmy
się, włożyłam buty, bo w ubraniu zawsze spaliśmy, wybiegłam na dwór
tylko w sukience... Wróciłam jednak, włożyłam męża futro... Pobiegliśmy
wszyscy do sąsiada Kornelka. Tam już było więcej ludzi. Jak ta banda
wpadła do niego to on jakoś się wymknął i uciekł tylko w koszuli, leciał
przez całą wioskę i krzyczał: ludzie uciekajcie, bo moja rodzina już
wymordowana... Patrzymy a na ulicy aż szaro od tych bandytów. Spotykam
Franka Wiśniowskiego, który mówi że jego żona i dziecko już
zamordowane... Była ostra zima, śniegu po pas i ja tym śniegiem przez
sady i płoty uciekałam. Upadłam na kupę drzewa. Myślę sobie, niech mnie
już tu zabiją. Dalej nie mogłam iść. Byłam bardzo zmęczona... byłam
wtedy w ciąży. Na szczęście Ludwiślka i Stach Wiśniowscy też uciekali,
wzięli mnie za rękę, wyciągnęli z rowu do lasu...”
Anotonina i
Stanisław Kubów - ...”Zaczął się mord na chutorach od domu Kurylczuka. W
straszny sposób została wymordowana jego rodzina i tylko on sam się
uratował. Jego trzyletniego synka nadziano na bagnet i mimo płaczu i
krzyku dziecka śmiali się i wymachując bagnetem mówili, że to jest
polski orzeł. ...Gdyśmy usłyszeli krzyk to uciekaliśmy z jeszcze jedną
rodziną na strych. Sąsiedzi też chcieli się do nas schować, lecz już nie
było miejsca – poszli więc do stajni Sesiuka. Gdy Ukraińcy dowiedzieli
się, że w stajni jest dużo ludzi, poszli tam i wyrąbawszy drzwi
pomordowali ich, wrzucili parę wiązek słomy polanej benzyną i podpalili
ją. Tylko czterech ludzi uratowało się, wyskoczyli oni ze strychu
osmoleni i opaleni...”
Władysław Kubów „Polacy i Ukraińcy w
Berezowicy Małej koło Zbaraża” – opis wsi po dokonanym mordzie
...”Poszliśmy oglądać wieś, wszędzie trupy i zgliszcza. Leżał pod domem
zakłuty Jan Szymków, ojciec naszego kolegi Tadzika. W oborach i innych
budynkach zwłoki były tak spalone, że nikogo nie można rozpoznać.
Przyszedłem do domu mojego kolegi Franka Sowińskiego, jego mama i ojciec
leżeli na podłodze obok siebie zastrzeleni, a Władka Sowińskiego kula
dopadła, gdy usiłował przeskoczyć przez okno... Naprędce robiono trumny i
zbierano zwłoki pobitych i szczątki spalonych ciał ludzkich i grzebano,
razem z księdzem, na pobliskim cmentarzu we wspólnej mogile. Śpieszono
się, bo nikt kto żywy nie chciał pozostać na noc we wsi – cmentarzu.”
Redakcja Blogmedia24.pl
2. Młodzież Lublina
upomniała się o prawdę...
Nie trzeba kłaniać się Okolicznościom, a Prawdom kazać by za drzwiami stały...
I jeszcze:
Przyszłość albowiem zdobywają te trzy rzeczy: duch, cierpliwość i dopełnienie – ale wcale nie krew: to bajka.
To też Norwid...
Duch, cierpliwość i dopełnienie...
3. spisywani za pamięc o rzezi wołyńskiej...
Wiec poparcia dla Ukraińców, walczących o prawa obywatelskie i wybór europejskiej drogi, rozpoczął się dzisiaj we Wrocławiu o godz. 11.30. Potrwa do godz. 13. Zbiórka na placu Biskupa Nankiera. W serwisie Facebook udział w marszu zapowiedziało około 1000 osób, ostatecznie pojawiło się około 500 osób. Gdy tłum dotarł już na Rynek i zakończyły się przemówienia, uaktywniła się grupka sympatyków Narodowego Odrodzenia Polski. Zaczęli wykrzykiwać: "Pamiętamy o Wołyniu". Interweniowała policja, która zaczęła ich legitymować.
Internet obiegło nagranie z „Wiecu
solidarności z Ukraińcami”, który odbył się 21 lutego na Placu Wolności w
Łodzi. Tłum zgromadzony na wiecu wykrzykiwał skandaliczne,
neobanderowskie hasła: „Sława Ukrainie! – Herojom Sława!” oraz „Sława
nacji! – Smert Woroham!”. Oświadczenie potępiające tego rodzaju
zachowania wydała Brygada Łódzka ONR. Poniżej prezentujemy treść
oświadczenia.
http://wmeritum.pl/lodz-onr-potepia-banderowskie-hasla/
działacze wrocławskiej Młodzieży Wszechpolskiej udali się na miejsce
wiecu poparcia dla ukraińskiej rewolucji. Nie mieli zamiaru protestować
przeciw upamiętnieniu ofiar, gdyż obca im zarówno pro-, jak i
antymajdanowska histeria. Jednakże po doświadczeniach z podobnymi
akcjami np. w Łodzi, spodziewali się, że wydarzenie przybierze formę
gloryfikacji całego aktywu rewolucyjnego, nie wyłączając grup
odwołujących się wprost do banderyzmu.
Niestety, tak jak się obawiali, uczestnicy
zgromadzenia wielokrotnie skandowali „Sława Ukrainie Herojam Sława!”,
na co narodowcy nie byli obojętni – odpowiedzieli okrzykami
„O
Wołyniu pamiętamy”, co stało się powodem interwencji policji. Na wiecu
nie zabrakło przedstawiciela władz miasta oraz posła na sejm RP, których
próżno wypatrywać przy okazji obchodów świąt narodowych czy
uroczystości pochówku naszych bohaterów. Staje się to szczególnie
wymowne we Wrocławiu, w którym wielu mieszkańców pochodzi z Kresów
Wschodnich, a część na własne oczy widziała zbrodnie dokonywane przez
bandy UPA. Kilku Wrocławian oburzonych antypolskimi hasłami gratulowało
Wszechpolakom odwagi, którą wykazali się na polu obrony prawdy
historycznej.
Zarówno słuszna nienawiść wobec oligarchicznej władzy
mordującej rodaków, jak i empatia dla nieszowinistycznych Ukraińców nie
mogą przysłaniać rzeczywistości, a dla wznoszenia banderowskich okrzyków
nie ma usprawiedliwienia. Na uwagę zasługuje fakt, że mimo silnej
medialnej promocji oraz sprzyjających warunków, haniebny marsz
zgromadził zaledwie około dwustu uczestników.
[Ł]
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl