Rozpoczęcie nadawania Telewizji Trwam na cyfrowym multipleksie to jak odzyskanie wolności. Tak szeroka dostępność wyboru tej katolickiej stacji w naszych odbiornikach dzięki technologii cyfrowej pozwala wreszcie uwierzyć, że jest jakiś przyczółek wolności medialnej. Dlaczego? Nie wolno nam rozpatrywać wolności bez odniesienia do prawdy. Tak nas przez lata uczył bł. Jan Paweł II: wolność musi być podporządkowana prawdzie. I jeśli nam przez te kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt lat w przestrzeni medialnej odmawiano wprost prawdy, podawano półprawdy, to trzeba to widzieć także w kategoriach odmówionej wolności.
Nawiążę tu do pewnego osobistego przeżycia. Kiedy nawiedzałem w roku 1990 grób św. Wacława w Pradze, wówczas po tzw. aksamitnej rewolucji na murach widniały jeszcze, choć już wyblakłe, ale bardzo znaczące słowa: „Odmówiono nam prawdy”. W tych słowach znajdowałem podstawę odrodzenia dla tego „wysuszonego” religijnie gruntu, tej czeskiej ziemi. Dlatego później nie dziwiliśmy się, że wizytę Ojca Świętego bł. Jana Pawła II w Czechach Václav Havel nazwał wprost cudem, chociaż sam powiedział, że jest agnostykiem i nie rozumie tego słowa tak do końca i w pełnym wymiarze. Wydaje mi się, że to zobrazowanie czeskie również odnosi się do naszej sytuacji społeczno-politycznej. Dostęp do prawdy wyzwala. Dlatego obecność Telewizji Trwam na multipleksie jest rzeczywiście odzyskaną wolnością. To szansa na budowanie naszego życia społecznego na prawdzie, która jest potrzebna ludziom jak powietrze.
Katolicka telewizja w każdym domu to jeszcze coś bardzo ważnego. Należy zwrócić uwagę, że wolność powinniśmy umiejętnie postrzegać w kategoriach praw Bożych. Stąd spojrzenie w świetle wiary chrześcijańskiej na człowieka, rodzinę, życie ludzkie, a także wydarzenia z życia politycznego, państwowego, jest bardzo istotne. Temu służy od lat Telewizja Trwam i teraz ta służba może być jeszcze bardziej owocna. Chodzi też o to, aby przede wszystkim ludzie zrozumieli, że prawa Boże nie są nigdy skierowane przeciw człowiekowi. One bronią człowieka, czasem przed nim samym. Jednocześnie nie kto inny, ale media katolickie wskazują, jaki jest klucz do dobrego zagospodarowania daru wolności. Tutaj spróbujmy posłużyć się takim porównaniem z Katechizmu Kościoła Katolickiego, który określa modlitwę jako spotkanie dwóch pragnień: pragnienia serca Bożego i serca ludzkiego. Żeby umieć zagospodarować wolność, trzeba poprzez modlitwę i poprzez wiarę umieć uzgodnić nasze pragnienia z pragnieniem Boga, który chce dla nas dobra. I to nie tylko w kategoriach życia doczesnego, ale przede wszystkim wiecznego, naszego zbawienia. Tego uczą takie media jak Telewizja Trwam czy Radio Maryja.
Swoją obecność na multipleksie Telewizja Trwam zainaugurowała modlitwą na Jasnej Górze. Ojciec Święty Jan Paweł II w książce „Pamięć i tożsamość” stwierdził, że macierzyńska troska Kościoła i pamięć na wzór Maryi, która zachowywała w sercu Boże sprawy, pozwala człowiekowi na przełomie XX i XXI w. odzyskiwać własną tożsamość. Dlatego wydaje mi się, że ten powszechny dostęp do programu katolickiej telewizji będzie pewną szansą na odzyskiwanie tożsamości naszego Narodu. Nie tylko dla samych katolików i ludzi wierzących, ale w ogóle dla ludzi dobrej woli.
Wszyscy będą mogli przyjrzeć się korzeniom, z których wyrastamy. Przyjrzeć się fundamentom, które będą pokazywane, czy to w historii Kościoła katolickiego, czy w powiązaniu polskiej ziemi z krzyżem, czy w opiece Królowej Polski z Jasnej Góry nad Polską. Czyż to nie dar wyproszony przez bł. Jana Pawła II jako swoiste jego dziedzictwo? Bo to papieska linia – Totus Tuus, maryjność polskiego Kościoła wraz z jego wielkimi pasterzami, jak choćby ks. kard. Hlondem czy ks. kard. Wyszyńskim, doprowadza nas do zrozumienia duszy każdego Polaka. Wizerunek Matki Bożej, który jest u początków nadawania na multipleksie Telewizji Trwam, jest siłą i znakiem jedności Polaków, zarówno w kraju, jak i poza jego granicami.
I jeszcze jedno ważne wyzwanie. W tym momencie powraca do nas bardzo zobowiązujące słowo Papieża Pawła VI, który zaznaczył, że dzisiaj świat ma bardzo wielu nauczycieli, ale dzisiejszy człowiek potrzebuje bardziej świadków tej prawdy, którą przekazuje. Dzisiaj Telewizja Trwam ma szansę pokazać, że jej program nie będzie tylko jednym z wielu, który można obejrzeć i odrzucić. Tutaj nie chodzi tylko o pewien oczywiście potrzebny profesjonalizm przekazu, który będzie zapewne coraz piękniejszy. Tutaj chodzi o to, aby ludzie prowadzący zarówno codzienne programy telewizyjne, jak i ci zapraszani do studia, proszeni o komentarze, byli rzeczywistymi świadkami prawdy, którzy gotowi są nawet dla niej cierpieć. Prawda wyzwala.
To coś więcej niż jedynie przekazywanie prawdy, aby pokonać czy przekonywać przeciwnika. Być autentycznym świadkiem prawdy to modlić się o pomoc Ducha Świętego. I dlatego to wołanie papieskie z placu Zwycięstwa: „Niech zstąpi Duch Twój…”, ciągle powraca, żebyśmy umieli rozpoczynać i kończyć nasze nadawanie czy przekaz informacji od ufnej modlitwy do Ducha Świętego. Aby On doprowadził nas do poznania całej prawdy i uczynił jej mężnymi świadkami.
Ks. abp Wacław Depo, przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Środków Społecznego Przekazu
1 komentarz
1. Arch. Niepokalanowa
Arch. Niepokalanowa /-
Technologia w służbie Niepokalanej
Gdyby święty Maksymilian Kolbe żył w naszych czasach, na pewno walczyłby o miejsce na cyfrowym multipleksie.
Dzieła podejmowane przez o. dr. Tadeusza Rydzyka i Ojców
Redemptorystów to kontynuacja myśli św. Maksymiliana – nie ma
wątpliwości o. Jan Maria Szewek OFMConv, sekretarz przełożonego
krakowskiej prowincji franciszkanów.
„Jak dałoby się streścić ubóstwo w pojęciu o. Maksymiliana? Dla
siebie – nic. Dla Boga i Niepokalanej – wszystko. Mówiąc konkretnym
językiem: dla siebie ubogi habit, nędzna bielizna, skromne pożywienie,
chłód. Dla Boga i Niepokalanej – najnowocześniejsze maszyny, wynalazki
ostatniej doby, dorobek techniki, cała kultura i cywilizacja” – pisze o
św. Maksymilianie Marii Kolbem o.Władysław Kluz OCD w książce „47 lat
życia”. Te słowa najlepiej oddają fenomen – dziś można powiedzieć:
medialnego koncernu – jaki stworzył ponad 80 lat temu polski męczennik.
Postać świętego od lat inspiruje o. dr. Tadeusza Rydzyka, dyrektora
Radia Maryja, założyciela Telewizji Trwam i inicjatora licznych dzieł,
które wyrosły przy toruńskiej rozgłośni.
Co jest kluczem do wcielania w życie tych imponujących idei? Oddanie
się Matce Najświętszej i zawierzenie Jej wszelkich poczynań. A mówimy tu
o najnowocześniejszych środkach społecznego komunikowania, dzięki
którym przekaz ewangeliczny może szybko docierać do Polaków
mieszkających w Ojczyźnie i rozsianych na całym świecie.
– Niewątpliwie o. Tadeusz Rydzyk na naszych oczach realizuje
niespełnione do końca marzenia św. Maksymiliana, przerwane przez wojnę i
męczeńską śmierć w Auschwitz – mówi o. Jan Maria Szewek OFMConv.
Święty Maksymilian przekonywał swoich współbraci, że ich zadaniem,
jeżeli to będzie potrzebne, będzie używanie najnowocześniejszych środków
dla zbawienia i uświęcenia jak największej liczby dusz. Stąd zakłada
klasztor – wydawnictwo „Niepokalanów”, uruchamia radio, w Berlinie w
latach 30. XX w. przypatruje się pierwszym emisjom programów
telewizyjnych. – Dziś krok po kroku robi to samo o. Tadeusz Rydzyk. A
nawet więcej, bo tworzy uczelnię, która przygotowuje kadry do realizacji
zamierzonych celów. Oby tylko nikt i nic nie przerwało tej misji
zdobycia świata dla Niepokalanej – podkreśla o. Szewek.
Uświęcić postęp
Ponad 80 lat temu o. Maksymilian Maria Kolbe stworzył w
Niepokalanowie swoiste samowystarczalne franciszkańskie miasteczko.
Wyrastało ono ze spójnej wizji. Oprócz kompleksu zakonnych budynków było
tam radio, drukarnia, piekarnia, warsztaty rzemieślnicze, centrum
formacyjne, a nawet własna straż pożarna. Przyszły święty marzył także o
budowie lotniska, które miało być obsługiwane przez zakonników. Kilku z
nich przeszło nawet kurs pilotażu, ale wybuch wojny zniweczył te plany.
– Zadziwiający jest zakres dzieł ojca Kolbego. Wydaje „Rycerza
Niepokalanej”, także „Mały Dziennik”, który docierał bardzo głęboko,
miał wielkie nakłady. Sobotnio-niedzielne wydania przekraczały kilkaset
tysięcy egzemplarzy. Kiedy to się połączy z pozostałymi tytułami, to
powiedzielibyśmy dziś, że był to duży koncern medialny –mówi dr Hanna
Karp, medioznawca, wykładowca w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i
Medialnej w Toruniu.
– Nie bójmy się postępu, ale go uświęcajmy! – mówił współbraciom o.
Kolbe. I przekonywał do zakupu kolejnych nowoczesnych maszyn. „Rycerz
Niepokalanej” (ukazywał się od stycznia 1922 r.) z miesiąca na miesiąc
zyskiwał w Narodzie coraz większą popularność. Ojciec Maksymilian
powiększał nakład niemal co miesiąc. W styczniu 1924 r. wynosił on 6000
egzemplarzy, w czerwcu – 7500, zaś w grudniu – już 12 000. Na początku
1925 r. pismo zwiększyło nakład o kolejne trzy tysiące egzemplarzy,
natomiast w grudniu drukowano ich już 40 000. Jednocześnie objętość
pisma zwiększyła się do 32 stron – i stale rosła. Ojciec Kluza pisze w
swojej książce, że dzięki szczodrym ofiarom o. Maksymilian kupował
najbardziej nowoczesne maszyny. Sprowadził m.in. nowo wynalezioną
maszynę do adresowania, tzw. adremę, a także tzw. pedałówkę, bardzo
praktyczną, bo obsługiwaną tylko przez jedną osobę. Ponadto urządził
stereotypownię, czyli przyrząd do obsługiwania metalowych kolumn
drukarskich, co obniżyło pięciokrotnie koszty zecerni, wreszcie – co
najważniejsze – postarał się o własną elektrownię. Kupuje także
czterokonny motor naftowy i sprowadza z Niemiec dużą maszynę drukarską –
arkuszówkę.
Odważnie w eter
– Święty Maksymilian chciał, żeby wszystkie sposoby, które są możliwe
w danym momencie, wykorzystać do ewangelizacji. Czyli żeby nie odrzucać
tradycyjnych metod, jak ambona w kościele, ale żeby dodatkowo
wykorzystać te możliwości, jakie są, a które sprawiają, że szybciej
docieramy do większego odbiorcy – tłumaczy ojciec Szewek. Ojca Kolbego
zafascynował w tamtym czasie eter, jak zwano wtedy przestrzeń radiową – i
możliwość jego wykorzystania. Na misjach w Japonii spotkał się z tzw.
małą radiofonią, czyli stacjami nadawczymi małej mocy zainstalowanymi w
wielu punktach kraju. Po powrocie do Polski postanowił uruchomić tego
typu stację właśnie w Niepokalanowie. Był oficjalnie zarejestrowany w
Polskim Związku Krótkofalowców pod symbolem SP3RN. Te ostatnie litery RN
znaczyły dla niego tyle, co Radio Niepokalanów. Stacja nadawała na
przełomie roku 1937 i 1938, pokrywając swoim zasięgiem praktycznie
obszar całego kraju.
– Nie przypadkiem święty ojciec Kolbe jest patronem krótkofalowców.
Gdybyśmy tak porównywali go z dyrektorem Radia Maryja, to nie miał tylko
telewizji, ale wtedy telewizji nie mogło jeszcze być. Wówczas dopiero
wchodził film, fotografia ruchoma, nieme kino, później dźwiękowe, ale to
znajdowało się jeszcze w powijakach – mówi Hanna Karp. – Kiedy ojciec
Tadeusz Rydzyk dostał swoją stację, to też była małej mocy. Czasem te
analogie z ojcem Kolbem są wręcz zadziwiające. Dyrektor Radia Maryja,
podobnie jak o. Kolbe, właściwie dopiero za granicą poznał, jak pracuje
mała czy większa radiostacja, jakie są różnego rodzaju środki techniczne
– dodaje medioznawca.
Środki ubogie
Ojciec Jan Szewek przypomina, że Kościół uznał w swoich oficjalnych
dokumentach mass media za dary Boże i jak kiedyś o. Maksymilian Kolbe
zdawał sobie z tego doskonale sprawę, tak i dziś wie o tym o. dr Tadeusz
Rydzyk. –Tak jak ludzie mówią różnymi językami, podobnie jest z
przekazem Ewangelii. Jeden woli usłyszeć go w tradycyjnej formie, drugi w
nowoczesnej, więc trzeba wykorzystywać wszystkie możliwości. U św.
Maksymiliana i o. Tadeusza Rydzyka wspólne jest z pewnością to, że
wykorzystywane są nowe formy ewangelizacji, jakie tylko pojawiają się na
horyzoncie – zwraca uwagę o. Szewek.
W ten sposób realizowany jest apel Chrystusa „Idźcie na cały świat i
głoście Ewangelię”. – Ojciec Maksymilian Kolbe wyprzedzał swoją epokę.
To był człowiek, który kiedy tylko widział, że coś nowego można
wykorzystać dla dobrej sprawy, to po to sięgał bez zbędnej zwłoki. Dla
niego nie było czegoś niemożliwego. Nie ulega wątpliwości, że gdyby nie
wojna i śmierć ojca, telewizja w Niepokalanie byłaby szybciej – ocenia
o. Szewek.
Technologia, czyli tzw. środki bogate, jak naucza Kościół, to jednak
nie wszystko. By przekaz ewangeliczny skutecznie docierał do ludzkich
serc, nieodzowne jest czerpanie z tzw. środków ubogich. – Środki ubogie
są oczywiście ważniejsze, bo to są te środki, które są owocami Bożego i
ludzkiego ducha, czyli są to modlitwa, post i cierpienie. Z kolei środki
bogate są owocem pracy ludzkiego umysłu, a więc to wszystko, co wiąże
się z technologią, rozwojem, z techniką, mówiąc ogólnie z cywilizacją
–przypomina dr Hanna Karp. – Kontemplacja, a więc modlitwa, musi
poprzedzać działanie. I jeden, i drugi duchowny doskonale o tym
wiedzieli. Ojciec Tadeusz Rydzyk zawsze powtarza, że najpierw modlitwa i
wszelkiego rodzaju działania duchowe, a dopiero później środki bogate.
Tak samo czynił ojciec Kolbe – zauważa Karp.
Podobnie postępował również chociażby bł. ks. Ignacy Kłopotowski,
założyciel Zgromadzenia Sióstr Loretanek, który prowadził szeroko
zakrojoną działalność wydawniczą. – Ksiądz Ignacy też kupował nowoczesne
maszyny i bardzo mocno rozkręcił swoje wydawnictwa, stworzył wiele pism
adresowanych do różnych grup wiekowych – do dzieci, starszych,
kapłanów, służących etc. Wiedział, podobnie jak ojciec Tadeusz Rydzyk,
że aby nieść przekaz duchowy, środki ubogie muszą poprzedzać środki
bogate, a więc całą tę technologię. Ona jednak jest równie ważna, gdyż
decyduje często o skuteczności tego przekazu. Jeżeli zostalibyśmy z tyłu
za tym, co niesie świat, rozwój, cywilizacja, nauka, to przekaz
Kościoła byłby bardzo mało skuteczny – stwierdza Hanna Karp.
Dlatego Telewizji Trwam nie mogło zabraknąć na multipleksie, choć
batalia o nią była niezwykle trudna. Medioznawca dodaje, że katolickie
media różni od świeckich to, że te drugie najczęściej nie czerpią ze
środków ubogich. Dla wielkich korporacji medialnych, gdzie nie można
często ustalić ani właściciela, ani pochodzenia kapitału czy
narodowości, liczy się wyłącznie zysk. To powoduje, że przekaz tych
stacji jest wyjałowiony i odhumanizowany.
– Zatrzymajmy się chociażby nad cierpieniem. Pokazywane w mediach
„mętnego nurtu” ma najczęściej widza przerazić. Głównie o to chodzi.
Kościół o cierpieniu mówi zupełnie inaczej. Podkreśla, że ono rozwija,
często przynosi oczyszczenie i przemienia człowieka w znaczeniu
ewangelicznym, chrześcijańskim. A przecież dziś Europa, a nawet sama
Polska wymagają głębokiej rechrystianizacji – podnosi dr Karp.
Telewizja Trwam ma dziś wielką szansę, by dzięki nowoczesnej
technologii wyposażyć katolików w skuteczne narzędzia ewangelizacji. Ito
w skali globalnej.
Piotr Czartoryski-Sziler
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl