Kaczyński nie zadzwonił do Butkeviciusa – i dobrze.
14 stycznia opublikowałem tekst „Czy Kaczyński zadzwoni do Butkeviciusa?”*, w którym to tekście zaproponowałem, żeby oprócz niewątpliwie słusznego ścigania się z Platformą na to, kto się skuteczniej upomni o niedyskryminowanie 25 tys. polskich dzieci, którym brytyjski premier Cameron chce odebrać zasiłki w wysokości 90 funtów miesięcznie, PiS zajął się dyskryminowaniem 250 tys. mieszkających na Litwie Polaków.
Jako przykład podałem sprawę Bolesława Daszkiewicza, dyrektora administracji Samorządu Rejonu Solecznickiego (80% mieszkańców to Polacy), który skazany został przez litewski sąd na grzywnę w wysokości prawie 13 tys. euro (!) za odmowę zdjęcia z prywatnych domów tabliczek z dwujęzycznymi (a więc i polskimi) napisami.
Zaproponowałem też, aby w ramach troski o uciskanych Polaków europosłowie PiSu się na tę grzywnę zrzucili.
Minęły 4 tygodnie – a tu niespodzianka:
największe portale poinformowały rano na poczesnych miejscach, że topowi politycy PiS udają się na Litwę i podczas wizyty przekażą 30 tys. zł dyrektorowi administracji samorządu rejonu solecznickiego Bolesławowi Daszkiewiczowi i że pieniądze pochodzą ze składek członkowskich PiS.
To oczywiście doskonała wiadomość, która może świadczyć (wersja optymistyczna) o tym, że PiS uznało - pojedźmy klasykiem - oczywistą oczywistość, czyli fakt, że ze strony Litwy od zawsze jest prowadzona:
a/polityka faktów dokonanych = osłabiania za wszelką cenę polskiego żywiołu na Wileńszczyźnie, będąca realizacją litewskiej (modny ostatnio w Polsce termin) racji stanu.
b/ gra pozorów, polegająca na mamieniu strony polskiej deklaracjami i niedotrzymywaniu żadnych, ale to żadnych, rzucanych przez litewskich polityków wszystkich, ale to wszystkich opcji, od czasu do czasu obietnic.
Oczywiście w tym kontekście fakt, że Jarosław Kaczyński nie zdecydował się na zadzwonienie do premiera Litwy Butkeviciusa jest decyzją ze wszech miar racjonalną, a demonstracja komunikowania się z Polakami na Litwie bezpośrednio i konkretnie – miód na moje serce lejąca.
I przyprawiająca o palpitację serca zwolenników bezwarunkowego ustępowania Litwinom we wszystkim.
Może też być tak, że idą wybory i pisowscy spinfelczerzy (konsekwentnie będę promował określenie swojego autorstwa) uznali, że trzeba się czymś na odcinku kresowym wykazać, zwłaszcza po kontrowersjach (eufemizm) wynikłych z sekwencji wypraw kijowskich.
Mnie jest ganz egal, grunt, że coś się wreszcie konkretnego i dobrego stało i jeśli tak, to dla mnie wybory mogłyby się odbywać permanentnie, jeśliby to kresowym Polakom miało pomóc.
A panom posłom PiSu – owocnego pobytu na Wileńszczyźnie i szczęśliwego powrotu!
*http://blogmedia24.pl/node/66154
**http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Politycy-PiS-udaja-sie-na-Litwe,wid,16385849,wiadomosc.html?ticaid=112279
- Ewaryst Fedorowicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Ewaryst Fedorowicz
"Minęły 4 tygodnie – a tu niespodzianka".
Wczoraj pod postem -wezwaniem do J.Kaczyńskiego napisałam , że lepiej późno, niż wcale.
Dobrze to świadczy o posłach PiS, choć trwało to długo, a Bolesławowi Daszkiewiczowi na którym wisi wyrok sądowy, lekko nie było przez ten czas.
Polacy na Litwie zaczęli zbierać "do kapelusza" na zapłacenie haraczu, ale dobrze wiemy, że im się samym nie przelewa, a od czasów "patronatu" Sikorskiego nad Polonią, wręcz wszystko wysycha od tej miłości Macierzy.
"Grupa polityków PiS, w tym szef klubu Mariusz Błaszczak i wiceprezes Adam Lipiński – szef sejmowej Komisji łączności z Polakami za Granicą, odwiedzili dziś naszych rodaków na Litwie. Parlamentarzyści przekazali Bolesławowi Daszkiewiczowi część środków potrzebnych na spłatę drakońskiej kary za nieusunięcie dwujęzycznych tablic z nazwami ulic.
Posłowie PiS przekazali 30 tys. zł dyrektorowi administracji samorządu rejonu solecznickiego Bolesławowi Daszkiewiczowi, który według orzeczenia sądu ma do 6 lutego zapłacić grzywnę w wysokości 43,4 tys. litów, czyli około 52 tys. zł, za nieusunięcie dwujęzycznych – w językach polskim i litewskim – tablic z nazwami ulic znajdujących się na prywatnych posesjach. Inicjatorem i organizatorem spotkania posłów PiS z władzami okręgu solecznickiego był wiceprzewodniczący litewskiego parlamentu, poseł AWPL Jarosław Narkiewicz.
– Było to spotkanie z przedstawicielami frakcji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, ale również z wszystkimi posłami, którzy wyrażają zainteresowanie kwestią kontaktów polsko-litewskich. Przede wszystkim z przewodniczącym polsko-litewskiej grupy parlamentarnej Giedyminasem Kirkilasem, który był premierem za czasów premierowania w Polsce Jarosława Kaczyńskiego. Na spotkaniu był też m.in. przewodniczący sejmowej komisji ds. Europy, znaczącej na arenie międzynarodowej. Byli także przedstawiciele polsko-litewskiej grupy parlamentarnej, której współprzewodniczącym jest poseł AWPL Michał Mackiewicz. Prowadziliśmy ponadgodzinną rozmowę przy zamkniętych drzwiach – mówi w rozmowie z portalem NaszDziennik.pl Jarosław Narkiewicz.
Odnosząc się do wsparcia finansowego, Narkiewicz stwierdził, że środki pochodzące ze składek członkowskich PiS są nie tylko istotną pomocą materialną. Stały się też symbolem solidarności wszystkich Polaków rozproszonych na świecie, którzy odpowiedzieli na apel Polaków z Litwy."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @Maryla
Dlatego trzeba kopać w tyłki, dziury w brzuchach wiercić, spokoju nie dawać - bez tego kresowych Polaków jak nic w imię "strategicznych partnerstw" z nacjonalistami litewskimi, ukraińskimi czy białoruskimi poświęcą.
Ewaryst Fedorowicz