Bilans polityki pojednania Autor: dr Leszek Pietrzak
Niebawem minie czwarty rok polityki polsko-rosyjskiego pojednania, jaką zapoczątkowano w 2010 r. po katastrofie smoleńskiej. Cztery lata to wystarczający okres, aby pokusić się o dokonanie oceny jej osiągnięć. Ale warto zrobić to także z innego powodu. Chociażby po to, aby przekonać się, czy obrany wiosną 2010 r. polityczny kurs w relacjach z rosyjskim sąsiadem rzeczywiście przyniósł Polsce wymierne korzyści.
W kwietniu 2010 r. po katastrofie polskiego samolotu w Smoleńsku rząd Donalda Tuska przystał na rosyjską ofertę uruchomienia polityki polsko-rosyjskiego pojednania. Jej istotą miało być szukanie wszelkich mechanizmów i płaszczyzn potencjalnej współpracy pomiędzy Polska a Federacją Rosyjską. Abstrahując od okoliczności w jakich ją zainicjowano i faktycznych jej motywów, wszelkie relacje pomiędzy obydwoma krajami były w ostatnich czterech latach uwarunkowane politycznymi ramami „polsko-rosyjskiego pojednania”.
Przejawy antyrosyjskiej fobii?
Oczekiwania strony polskiej wobec zainicjowanej polityki polsko-rosyjskiego pojednania były szczególnie duże. Politycy rządzącej PO i sam premier Donald Tusk już w momencie jej rozpoczęcia podkreślali, że w polsko-rosyjskich relacjach nadszedł właśnie czas, w którym uda się załatwić wiele spraw dotąd niezałatwionych. Już sama zmiana politycznego klimatu w relacjach miała przemawiać za tym, że tak właśnie się stanie. Każda kolejna deklaracja, jaka padała ze strony przedstawicieli rosyjskich władz, była odbierana w Warszawie jako kolejne potwierdzenie spełnienia tych oczekiwań. Wszelkie głosy krytyki czy pytania o faktyczne korzyści Polski z takiej polityki praktycznie od razu były dyskwalifikowane i uznawane jako przejaw antyrosyjskiej fobii, utrudniającej tylko osiągnięcie historycznego porozumienia. Tak było również wówczas, gdy w Polsce pojawiały się pytania o zwrot wraku samolotu, który uległ katastrofie pod Smoleńskiem, czy kolejne pisma rosyjskiego rządu w sprawie zbrodni w Katyniu, kierowane do Międzynarodowego Trybunału w Strasburgu w związku ze złożonymi w nim polskimi skargami rodzin ofiar tej zbrodni. Cały czas usiłowano tłumaczyć opinii publicznej, że Rosja ma teraz dobre intencje wobec Polski i jedynie trzeba trochę jeszcze poczekać, aż zrealizuje zapowiedzi spełnienia polskich postulatów. Jednak cztery lata to nie tylko okres kadencji w polskiej polityce, ale także okres wystarczający do oceny dotychczasowych efektów polityki polsko-rosyjskiego pojednania. Czy rzeczywiście przyniosła ona znacznie większe korzyści Polsce niż polityka wobec Rosji, jaką prowadziły poprzednie rządy, a zwłaszcza rząd premiera Jarosława Kaczyńskiego?
Polskie oczekiwania wobec Rosji
Oczekiwań polskich władz wobec rosyjskiego sąsiada było wiele, ale kilka z nich było dla nas szczególnie ważnych, zwłaszcza w obszarze przeszłości, która odgrywała i nadal odgrywa ogromne znaczenie w polsko-rosyjskich stosunkach. Pierwszy z nich to sprawa zbrodni katyńskiej. Polska od wielu lat zabiega o udostępnienie akt prowadzonego w latach 1990–2004 śledztwa rosyjskiej Głównej Prokuratury Wojskowej. Chodzi oczywiście o 35 tomów akt rosyjskich śledczych i postanowienie o umorzeniu postępowania z 2004 r., w którym znajduje się m.in. konkluzja tego śledztwa wraz z prawną oceną zbrodni katyńskiej. Dokumentacja ta ma znaczenie nie tylko dla krewnych ofiar, ale także dla śledztwa katyńskiego, jakie nadal prowadzi IPN. Ze stanowiskiem Rosji w sprawie Katynia wiązały się również polskie oczekiwania odnośnie do postawy rosyjskich władz wobec strasburskiego Trybunału, gdzie trafiły skargi rodzin ofiar zbrodni, skarżących tamtejsze władze. Jeszcze innym oczekiwaniem była zmiana stanowiska Rosji w sprawie amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach, który to projekt w 2009 r. został przez Amerykanów zamrożony, m.in. z powodu stanowczego sprzeciwu strony rosyjskiej. Można było liczyć, zapewne tak właśnie kalkulował rząd Donalda Tuska, iż stanowisko Rosji ulegnie w tej kwestii wyraźnemu złagodzeniu, dając tym samym Polsce jeszcze szansę, aby powrócić do realizacji tego projektu w przyszłości. Liczyliśmy również na zmianę dotychczasowej rosyjskiej polityki energetycznej, przynajmniej w odniesieniu do Polski. Skutkiem tych oczekiwań mogłoby być np. obniżenie cen gazu dostarczanego Polsce przez rosyjskiego dostawcę. Liczyliśmy również na wyraźne poprawienie klimatu wymiany handlowej, zwłaszcza w sektorze rolno-spożywczym, w którym w minionych latach nader często strona rosyjska zgłaszała poważne zastrzeżenia, a nawet blokowała eksport polskich towarów. Tak było m.in. w związku z eksportem mięsa, owoców i polskich warzyw. Ale do tych oczekiwań w 2010 r. doszły jeszcze te związane z katastrofą smoleńską. Były one najważniejsze, bo tak naprawdę od ich spełnienia zależał prestiż międzynarodowy polskiego państwa. Chodzi nie tylko o wyniki rosyjskiego śledztwa w sprawie katastrofy, lecz przede wszystkim o zwrot wraku polskiego Tu-154 M i jego czarnych skrzynek oraz zrealizowanie wniosków o pomoc prawną, związanych z polskim śledztwem w sprawie katastrofy. Tak w wielkim skrócie można zawrzeć kwintesencję polskich oczekiwań wobec Rosji w związku z zainicjowaną w 2010 r. polityką polsko-rosyjskiego pojednania.
Osiągnięcia „doby pojednania”
Mimo wielu spektakularnych deklaracji, jakie padały z ust rosyjskiego prezydenta, premiera i innych przedstawicieli władz, tak naprawdę żadne z polskich oczekiwań nie zostało zrealizowane. Sprawa ujawnienia wszystkich akt rosyjskiego śledztwa wydaje się już dzisiaj przesądzona. Tak przynajmniej można sądzić na podstawie wypowiedzi szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa, który w grudniu minionego roku, podczas wizyty w Warszawie, podkreślił, że te akta śledztwa katyńskiego, które Rosja mogła przekazać Polsce, już przekazała, zaś pozostałe nie mogą być Polsce przekazane, gdyż „podlegają ustawie o ochronie danych osobowych”! Stanowisko takie zostało zresztą wyrażone już wcześniej w odpowiedzi, jaką rosyjskie władze udzieliły Trybunałowi w Strasburgu, który rozpatrywał polskie skargi katyńskie. Przy okazji tych odpowiedzi wyszło również na jaw, że dla Rosji zbrodnia katyńska to nawet nie zbrodnia, a jedynie „wypadki katyńskie”. Podkreślić należy, że było to oficjalne stanowisko prawne rosyjskich władz, a nie propagandowa deklaracja jakiegoś rosyjskiego prezydenta czy premiera. Rosja nie zmieniła również swojego stanowiska w sprawie amerykańskiej tarczy antyrakietowej. W jej ocenie tarcza nadal będzie bezpośrednio zagrażała bezpieczeństwu Federacji Rosyjskiej. Ale nie tylko nie zmieniła swojego zdania w sprawie tarczy, ale sama rozpoczęła budowę prawdziwej militarnej fortecy usytuowanej w obwodzie kaliningradzkim, tuż przy granicy z Polską, z której już w tej chwili może wykonać skuteczne uderzenie na polskie terytorium. Szkoda, że obecność ruchomych wyrzutniach rosyjskich „Iskanderów” w kaliningradzkim obwodzie bardziej zaniepokoiła amerykański departament stanu niż polskie władze. W każdym razie jest już jasne, że Rosja lokując tam wspomniane rakiety, planuje uczynić z obwodu kaliningradzkiego coś w rodzaju „tarczy i miecza” całej Rosji. I bez znaczenia jest tutaj reakcja polskich władz i nasze zastrzeżenia w tej sprawie. Zresztą strona polska nie tylko nie protestowała przeciwko rozbudowie rosyjskiego potencjału militarnego w Kaliningradzie, ale w grudniu 2011 r. zgodziła się również na podpisanie umowy o ruchu bezwizowym pomiędzy Polska a obwodem kaliningradzkim, co niesie za sobą znacznie więcej zagrożeń niż korzyści.
Efektów nie było, nie ma i…
Nie zmieniła się także rosyjska polityka energetyczna, całkowicie podporządkowana imperialnym interesom Kremla. W kwietniu ubiegłego roku szef koncernu Gazprom Aleksiej Miller i prezes spółki EuRoPol Gaz Mirosław Dobrut podpisali w Petersburgu memorandum w sprawie budowy drugiej nitki gazociągu Jamał–Europa, mającego biec przez terytorium Polski w kierunku Słowacji i Węgier, o przepustowości nie mniejszej niż 15 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Rosjanie poprzez machinacje Rosnieftu w Azerbejdżanie torpedują też budowę Odessa-Brody-Płock, a polski odcinek już ma mniejszą rangę w planach ministerialnych. Można zatem mówić o kolejnych krokach zmierzających do umocnienia przez Rosję pozycji monopolisty na europejskim runku energetycznym i to głównie dzięki postawie Polski. Nie uległa jakiejś znaczącej obniżce cena dostarczanego Polsce rosyjskiego gazu. W aspekcie wymiany handlowej pomiędzy Polską a Rosją również nie zaszły jakieś radykalne zmiany, które byłyby dla nas korzystne. Cały czas w relacjach tych mamy do czynienia ze „starszakiem” w postaci niespełnienia przez polskie towary rosyjskich norm. Ma to szczególne znaczenie w przypadku produktów spożywczych, wobec których rosyjskie służby fitosanitarne co jakiś czas zgłaszają swoje zastrzeżenia. Najbardziej jednak wymownym miernikiem polityki pojednania jest postawa Rosji w kwestii katastrofy smoleńskiej. Pierwszym jej wymiernym efektem jest raport na temat przyczyn katastrofy rosyjskiego MAK, który, de facto, zdejmuje z Rosji jakąkolwiek odpowiedzialność za katastrofę, pomimo że ta miała miejsce na terytorium Federacji Rosyjskiej. Po drugie, strona rosyjska nadal odmawia przekazania wraku polskiego Tu-154M, co jest na pewno działaniem obliczonym na obniżenie prestiżu międzynarodowego Polski. Ale Rosjanie pomimo licznych ponagleń z polskiej strony i kolejnych składanych obietnic nadal nie realizują wniosków o pomoc prawną.
Efekty polityki polsko-rosyjskiego pojednania są dla Polski praktycznie żadne. Deklaratywnie lepsza atmosfera w relacjach, tak naprawdę nie niosła za sobą realnych korzyści dla naszego kraju. W aspekcie wizerunkowym „epoka pojednania” przyniosła nawet wiele zjawisk negatywnych, jak chociażby notoryczne odmawianie stronie polskiej zwrotu wraku TU-154M z powodu rzekomego trwania rosyjskiego śledztwa. Ale nie tylko. Wprowadzony, zapewne na prośbę strony rosyjskiej, obyczaj w polskim MSZ, aby doroczne odprawy ambasadorów odbywały się w obecności szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa, sprawiają, że polskie państwo wygląda nieco śmiesznie w Europie i na świecie. A poza tym samym Polakom kojarzy się to z czasami, gdy o przyszłości Polski decydował przebywający w Warszawie rosyjski ambasador Nikołaj Repnin, a na Kremlu rządziła caryca Katarzyna II.
Na pewno bilans polityki pojednania każe zastanowić się nad kontynuowaniem takiej postawy w relacjach z Rosją. Tylko czy obecne elity polityczne zdolne są do prowadzenia wobec Rosji innej polityki, a zwłaszcza takiej, która faktycznie broniłaby polskich interesów?
Autor jest historykiem, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych
Opublikowano za wiedzą i zgodą Autora, tekst pierwotnie edytowany :
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Miejsce pojednania
Niebawem minie czwarty rok polityki polsko-rosyjskiego pojednania, jaką zapoczątkowano w 2010 r. po katastrofie smoleńskiej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. "Patron pojednania zrodzonego z krwi"
Bardzo celny, analityczny tekst pana doktora Pietrzaka.
Do puli chybionych działań na rzecz "polsko-rosyjskiego pojednania" należałoby dodać aktywność polskich hierarchów w zakresie "pojednania" z agentem KGB Cyrylem-"Michajłowem". Wpisują się one w szereg najgroźniejszych kampanii propagandowych, budowanych w oparciu o posmoleńską dyrektywę płk.Turowskiego.
23 marca 2010 roku ambasador tytularny RP w Moskwie Tomasz Turowski informując Katolicką Agencję Informacyjną o przygotowaniach do 70. rocznicy zbrodni katyńskiej stwierdził: „Dokonuje się forma ekumenicznego pojednania ze strony zarówno katolickiej jak i prawosławnej i to w tak symbolicznym miejscu jak cmentarz w Katyniu” i dodał:
„Ogrom krwi narodu rosyjskiego, tych którzy zginęli podczas represji rosyjskiej, ze strony Kościoła prawosławnego miesza się tam z krwią polską. To jest testament dla przyszłych pokoleń polskich i rosyjskich, żeby krew przelana poprzez tych samych katów, poprzez tych, którzy wykonywali wyroki i na swoich współobywatelach i na Polakach - była zaczynem realnej przyjaźni i realnego pojednania między Polska i Rosją"