Matrix 2013 - wersja reżyserska

avatar użytkownika Foxx

 

Gdy minęło pierwsze 100 dni władzy PO, rozpoczęłem cykl notek o multimedialnym Matrixie. Czytając je z obecnej perspektywy bez trudu znajdziemy zapowiedzi aktualnego rozkładu państwa, jednak trudno ukrywać, że skali tego procesu przewidzieć było nie sposób.
 
Dzisiejszy dzień przyniósł dwa bardzo mocne przykłady wspomnianego "Matrixa". Pierwszym z nich jest najprawdopodobniej wpadka redaktora portalu Dziennik.pl, co nie zmienia faktu, że świetnie ilustruje ona skalę hipokryzji i manipulacji mediów "głównego nurtu". Drugi natomiast to tekst dziennikarza "Polityki", Artura Domosławskiego, który pojawił się w "New York Times'e". Autentyczne wyrazy wdzięczności należą się portalowi Interia.pl, dzięki któremu możemy poznać to "dziennikarskie" kuriozum w tłumaczeniu Bartosza Rumieńczyka.
 
Na stronie głównej Dziennik.pl dzisiaj mogliśmy zobaczyć:


Ukraińcy nie dali się zastraszyć. Tłumy na placu św. Michała w Kijowie

Około 7 tysięcy Ukraińców zebrało się wieczorem na placu świętego Michała w Kijowie. Swoją obecnością chcą pokazać, że nie boją się władzy, która przed świtem siłą rozgoniła pikietę na pobliskim placu Niepodległości.

 

Uczestnicy pikiety są przygotowani do ewtualnych starć ze służbami

(źródło)

Porównajmy ten komentarz do tekstu towarzyszącego zdjęciom z niedawnego Marszu Niepodległości:

Starcia na trasie Marszu Niepodległości. Bijatyki i podpalenia

Podczas Marszu Niepodległości, organizowanego przez Młodzież Wszechpolską i ONR, doszło do starć na ulicy księdza Skorupki. Grupa manifestantów, która odłączyła się od marszu próbowała wedrzeć się do squatu organizacji nazywającej siebie antyfaszystowską. Z dachu budynku grupa osób ubranych na czarno rzucała w manifestantów butelkami. W pochodzie zorganizowanym przez przez skrajną prawicę i Ruch Narodowy bierze udział kilkanaście tysięcy osób. Organizatorzy spodziewali się 50 tysięcy uczestników. Część osób idących odpaliła czerwone race. Wiele osób niesie biało-czerwone flagi.

 

Marsz Niepodległości
Przy skrzyżowaniu Marszałkowskiej z Wilczą doszło do starcia manifestantów z policją. Rzucano w policję petardami.


(źródło)

Zestawiając po kolei. 7 tysięcy ludzi w Kijowie to tłumy. Kilkanaście tysięcy w Warszawie to uczestnicy pochodu organizowanego przez skrajną prawicę. Zresztą w domyśle "tylko" kilkanaście, bo organizatorzy spodziewali się 50. Dzisiaj już wiemy, że było nas ok. 100 tysięcy, ale przecież "w życiu nie chodzi o drobne" ;)

 

Tak naprawdę wyglądał Marsz Niepodległości
 
Szpaler w dużej części kibiców Dynama Kijów zaopatrzonych w drewniane pałki to "uczestnicy pikiety przygotowani do ewentualnych starć ze służbami". Kibice poznańskiego Lecha (charakterystyczne flagi z Orłem Powstania Wielkopolskiego) udający się spod Sali Kongresowej na miejsce zbiórki Marszu przy Marszałkowskiej w oprawie spokojnie palonych rac i powiewających polskich flag, bez petard, to "Marsz Niepodległości. Przy skrzyżowaniu Marszałkowskiej z Wilczą doszło do starcia manifestantów z policją. Rzucano w policję petardami."

 

Ktoś powie, że przecież to zdjęcie ani nie przedstawia Marszu, ani uczestników starć i, wreszcie, pokazuje miejsce oddalone od miejsca zamieszek o kilka kilometrów. Przecież "w życiu nie chodzi..."
 
Ktoś inny stwierdzi, że przecież w czasie Marszu starcia faktycznie miały miejsce, więc "się czepiam". W takiej sytuacji polecam obejrzenie wklejonego wyżej filmu i porównanie tego, co przedstawia do opisu z Dziennik.pl.
 
Przypadek Artura Domosławskiego to coś znacznie więcej, niż rutynowe już formalne zabiegi mediów "głównego nurtu" w celu kreowania alternatywnej rzeczywistości. To część kampanii na potrzeby zagranicznej opinii publicznej porównywalna do zabiegów przy okazji "dyskusji" o "Sąsiadach" Grossa, czy lustracji w wersji wprowadzonej przez PiS. Jednym słowem pakiet kłamstw serwowanych najprawdopodobniej z nadzieją, że nikt w Polsce tego nie przeczyta. Niżej kilka cytatów:
 
Stara Polska, nowy nacjonalizm

11 listopada spalono tęczę, zaatakowano squat i obrzucono rosyjską ambasadę petardami. Typowe obchody Święta Niepodległości w Warszawie? Niekoniecznie. Coś niepokojącego dzieje się w Polsce

 

"Coś niepokojącego dzieje się w Polsce"/AFP

 

Przywykliśmy do neofaszystów na stadionach, obrażających czarnoskórych piłkarzy i skandujących antysemickie hasła. To zjawisko jednak staje się mniej marginalne niż byśmy sobie tego życzyli.

Obecna fala skrajnego nacjonalizmu ma swój początek w obchodach Święta Niepodległości z 2010 roku, organizowanych przez zwolenników Lecha Kaczyńskiego, prezydenta Polski, który w tym samym roku zginął w katastrofie lotniczej. (...)
 
W lipcu 2011 roku śledztwo rządowe wykazało, że przyczyny katastrofy, choć złożone, nie są sensacyjne. Zaniedbania organizacyjne, niedostateczne przeszkolenie pilotów, ciężkie warunki atmosferyczne i kiepski stan lotniska w Smoleńsku - w skrócie, prezydencki samolot w ogóle nie powinien tego dnia wystartować. (...)
 
Umocnienie się "religii smoleńskiej" dodało ultranacjonalistom wiatru w żagle. Od 2011 roku płoną domy uchodźców w Białymstoku. W czerwcu wrocławską konferencję z udziałem Zygmunta Baumana zakłócili bojówkarze, wykrzykujący antykomunistyczne hasła. Podczas manifestacji z okazji Święta Niepodległości skrajna prawica nie tylko może demonstrować, ale jest wręcz do tego zachęcana. Kontrmanifestacje zostały stłamszone, a nowi fanatycy są chwaleni za "patriotyzm". (...)
 
 
Cały tekst opatrzony zdjęcem... "antyfaszystów" rzucających w kierunku uczestników Marszu m.in. koktailami Mołotowa. W "artykule" nie znajdziemy nie tylko śladu potępienia tych ludzi. Brak nawet informacji o ich obecności i zachowaniu. Czyli, podobnie jak w przypadku fotografii z Dziennik.pl codzienna rutyna w multimedialnym "głównym nurcie". W kontekście samego tekstu - drobiazg.
 
Pomijając kłamstwo na temat jakiegokolwiek związku L. Kaczyńskiego i jego zwolenników z organizacją Marszu Niepodległości, warto przypomnieć, kto tak naprawdę spowodował wybuch jego popularności oraz rozpropagował tę manifestacji poza środowiskami nacjonalistów:
 
 
 
 
Jednym słowem, brak jakiejkolwiek wzmianki o inicjatywie S. Blumsztajna z "G.W." zmierzającej do fizycznej blokady Marszu, którego wcześniejsza frekwencja oscylowała wokół liczby ok. 300 uczestników.

 

 

Zapis ataku "antyfaszystów" na kolumnę Marszu oraz obrony jej przez grupę kibiców piłkarskich. "Antyfaszyści" w otoczeniu zaprzyjaźnionych fotoreporterów, uderzając z flanki próbowali doprowadzić do sytuacji, by w świat poszły zdjęcia z "faszystami atakującymi ludzi w pasiakach". W kolejnych latach liczba kibiców wzrastała o kolejne tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy. Zaproszenie niemieckiej Antify w roku 2011 , którego skutkiem było pobicie członków jednej z grup rekonstrukcyjnych przekonało kolejne grupy, że potrzebna jest fizyczna obrona uczestników Marszu. Związku postaci L. Kaczyńskiego z tym, co możemy zobaczyć na filmiku nakręconym przez "antyfaszystkę" dość trudno dostrzec.
 
Warto śledzić narrację kierowaną do zagranicznej opinii. Szczególnie, jeżeli skalą kłamstwa dorównuje momentom, gdy salon bał się NAPRAWDĘ.
 
Swoją drogą, niezłym kuriozum jest sytuacja, gdy obóz patriotyczny może zjednoczyć... "dziennikarz" "G.W." lub "Polityki"... No i kto to ten Zygmunt Bauman, skoro na jego wykładzie ktoś skandował antykomunistyczne hasła? Wot, zagwozdka dla czytelników "NYT".
 
 

9 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @Foxx

"Zestawiając po kolei. 7 tysięcy ludzi w Kijowie to tłumy. Kilkanaście tysięcy w Warszawie to uczestnicy pochodu organizowanego przez skrajną prawicę. Zresztą w domyśle "tylko" kilkanaście, bo organizatorzy spodziewali się 50. Dzisiaj już wiemy, że było nas ok. 100 tysięcy, ale przecież "w życiu nie chodzi o drobne" ;)"

Obserwuję narrację mediów. Od Czerskiej po Wiertniczą wspólny przekaz - poparcie dla nacjonalistów ukraińskich. Tak, to nacjonaliści, ruszali dzisiaj spod pomnika Szewczenki.





http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz%2Feuromajdan-sformow...
Po ostatnich doświadczeniach z interwencją jednostek specjalnych milicji, organizatorzy demonstracji w Kijowie postanowili sami zadbać o swoje bezpieczeństwo. Sformowali w tym celu specjalną grupę samoobrony uzbrojoną w pałki. Uczestnicy mitingu są gotowi odeprzeć atak oraz zdeterminowani, by nie dopuścić do rozpędzenia pokojowej manifestacji.
Евромайдан: протестующие тренируются отбивать атаки "Беркута"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. oglądając migawki prezentowane w TVN24

jedno musze przyznać - Ukraińcy nie zmarnowali trudu Polaków i uczyli sie pilnie :)na naszych doświadczeniach.
Marsz ukraiński ma "straż marszu" chroniącą od ataku z zewnątrz kolumny i własną obsługę "ratownictwa".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Gazeta Wyborcza :)

na żywoTłum obawia się prowokacji. Reporterka: "Gromadzą się młodzi ludzie z kastetami i pałkami"

Tłum obawia się prowokacji. Reporterka: "Gromadzą się młodzi ludzie z kastetami i pałkami"

Wielka demonstracja po fiasku negocjacji z UE. Zapraszamy na relację na żywo z Kijowa.


To zdjęcie jest hitem ukraińskiego Twittera. Szczelny kordon chroni... Lenina [NAJNOWSZE FOTO]


To zdjęcie jest hitem ukraińskiego Twittera. Szczelny kordon chroni... Lenina [NAJNOWSZE FOTO]

Sto tysięcy demonstrantów już na Majdanie. Przerwali barierki, krzyczą "Rewolucja!" [NA ŻYWO]


  • Krew, pałki, blokady, ranni [ZDJĘCIA]

    Milicja atakowała demonstrantów. Tak wyglądała brutalna interwencja na Majdanie

  • Ta brutalność to nie przypadek

    Brutalność ukraińskiej milicji nie była wypadkiem przy pracy, ekscesem ani reakcją na prowokację tłumu



  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    4. Pół miliona demonstrantów



    Pół
    miliona demonstrantów już na Majdanie. Kaczyński przemawia w Kijowie,
    Michnik w Warszawie, Femen protestuje w Paryżu [NA ŻYWO]



    Niech żyje wolna, demokratyczna Ukraina w Unii Europejskiej! - mówił pod ambasadą Adam Michnik, redaktor naczelny "Gazeta Wyborczej".

    - My w Polsce mamy takie powiedzenie:
    dłużej klasztora niż przeora. Dłużej Ukrainę niż Janukowycza. To jest
    pewne - mówił podczas demonstracji pod ukraińską ambasadą w Polsce
    naczelny "Gazety" Adam Michnik, Od protestujących dostał oklaski,
    relacjonuje nasz wysłannik Michał Radkowski.

    Pod ambasadę
    solidaryzować się z protestującymi w Kijowie przyszło kilkaset osób.
    Wielu z nich to studiujący w Polsce Ukraińcy, którzy trzymali w ręku
    niebiesko-żołte flagi - te ukraińskie i te Unii Europejskiej. Byli też
    Białorusini z zakazanymi przez Łukaszenkę flagami
    biało-czerowono-białymi. Nie zabrakło też warszawiaków.

    Nad
    tłumem powiewała też wielka flaga Ukrainy, do której doczepiono dwie
    mniejsze flagi UE. Odśpiewano ukraiński hymn. - Ukraina bez Putina -
    krzyczał tłum.

    – Dziś cały świat spogląda na Kijów z nadzieją,
    niepokojem i wielkim podziwem dla społeczeństwa Ukrainy, które
    przemówiło swoim autentycznym głosem– mówił Michnik. –


    ( na żywo w TVN24 Michnik mówił,m żeby Bóg błogosławił Ukrainie, ale to już przez klawiaturę czerskiej nie przeszło)

    Michnik: Kaczyński zachował się jak prawdziwy patriota

    Nie umiem powiedzieć tego waszą piękną ukraińską mową, więc powiem to po
    polsku i chciałbym żeby te moja słowa usłyszeli moi ukraińscy
    przyjaciele na Majdanie kijowskim. Niechaj wam los sprzyja. Niechaj wam
    Bóg da siłę.
    Niech żyje wolna, demokratyczna, sprawiedliwa Ukraina
    w Unii Europejskiej. My w Polsce mamy takie powiedzenie: dłużej
    klasztora niż przeora. Dłużej Ukrainy niż Janukowycza. To jest pewne.
    I pewne jest, że społeczeństwo Ukrainy chce żyć w wolnym i uczciwym
    państwie, a w Unii Europejskiej widzi to co i my Polacy tam widzimy:
    kotwicę wolności, kotwicę demokracji. Jestem przekonany że to marzenie
    ukraińskie będzie zrealizowane - powiedział Michnik.
    Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" dodał na antenie Polsat News,
    że "Jarosław Kaczyński zachował się jak prawdziwy polski patriota"
    wyjeżdżając do Kijowa, by wesprzeć demonstrujących.

    http://www.wprost.pl/ar/427546/Michnik-Kaczynski-zachowal-sie-jak-prawdz...

    21:39

    Adam Michnik do manifestujących Ukraińców: Niechaj wam Bóg da siły, niech żyje wolna, demokratyczna, sprawiedliwa Ukraina



    Opozycja właśnie ogłosiła okupację Majdanu. . - Rozbijamy namioty i nie
    opuścimy tego placu, dopóki nie odejdzie ten rząd i ten prezydent! -
    powiedział do tłumu demonstrujących Arsenij Jaceniuk, były szef MSZ, a
    obecnie szef parlamentarnej frakcji Batkiwszczyna - partii uwięzionej
    byłej premier Julii Tymoszenko.

    Demonstranci w Kijowie, którzy ruszyli na administrację prezydenta
    Ukrainy Wiktora Janukowycza wcześniej rozbili okna i drzwi kijowskiej
    administracji państwowej, w której urzędują władze miejskie. Następnie
    wdarli się do budynku. Część protestujących uważa, że to prowokatorzy.




    Jak
    na Marszu Niepodległości były incydenty (związane m.in. ze spaleniem
    budki przed rosyjską ambasadą, czy szarpaniny z policją) to przechodzący
    Warszawą 100 - tysięczny tłum został
    wyklęty od czci i wiary, nazwany faszystowskim, reakcyjnym. Jak w
    Kijowie na prounijnym wiecu zdarzają się takie obrazki, to nie ma
    żadnego znaczącego potępienia. Jest pięknie i cudownie, są tam sami
    unijni patrioci, piękni młodzi ludzie, rewolucja przecież idzie...


    Jarosław Kaczyński na wiecu razem z liderem partii czczącej Banderę i morderców z UPA Ołehem Tiahnybokiem.




    Lider
    polskiej opozycji na tle banderowskich proporczyków i banerów Swobody.
    Wolelibyśmy nie oglądać takich scenek. Za to Donald Tusk jest
    zachwycony: http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/tusk-chwali-kaczynskiego




    Sto tysięcy osób na ulicach Kijowa. Atakują budynki rządowe

    Dzisiejsza demonstracja pokaże, jak silna jest władza Wiktora Janukowycza. Prezydent wydał specjalne oświadczenie.nagranie


  • Czy to ten sam prezes PiS, który w Unii Europejskiej widzi zagrożenie
    dla naszej narodowej wspólnoty, tożsamości i dla wartości
    chrześcijańskich?
    Czy ten sam, który jeszcze w lipcu tego
    roku domagał się, by w uchwale Sejmu na 70. rocznicę rzezi wołyńskiej
    wpisać termin "ludobójstwo", do czego nawoływali prorosyjscy deputowani
    Partii Regionów Wiktora Janukowycza, a co zrujnowałoby pojednanie obu
    narodów?Ten sam, który Brukselę traktuje cynicznie i protekcjonalnie, jak mleczną krowę dającą tłuste mleko unijnych funduszy i dotacji?

    Ten sam Jarosław Kaczyński, którego partia nie zająknęła się
    słowem poparcia dla starań polskiego rządu i prezydenta na rzecz
    stowarzyszenia Ukrainy z UE?
    Tak, to ten sam Jarosław
    Kaczyński, który pojechał wczoraj do Kijowa, stanął na europejskim
    Majdanie i apelował do Ukraińców, by nie słabli w swym entuzjazmie i nie
    ustawali w dążeniu do stowarzyszenia z Unią Europejską. Ten sam, który
    zapewniał: "Jesteście potrzebni Europie. Unia potrzebuje Ukrainy,
    pamiętajcie o tym!".
    W tym samym duchu przemawiał na
    Majdanie Jacek Protasiewicz (PO), wiceprzewodniczący Parlamentu
    Europejskiego, a wcześniej Paweł Kowal (PJN). To samo na "warszawskim
    majdanie" pod ambasadą Ukrainy mówił w niedzielę Adam Michnik.

    Nie wnikam w motywacje prezesa PiS. Czy pojechał tam pokazać się
    we właściwym miejscu o właściwym czasie? Dla wizerunku? Czy z głębokiego
    nonkonformistycznego przekonania?
    Jakikolwiek byłby
    powód - zrobił dobrze, tak jak powinna robić odpowiedzialna opozycja,
    która nad podziały przedkłada rację stanu. Tak jak dziewięć lat temu,
    gdy on i Lech Kaczyński podczas pomarańczowej rewolucji także stawili
    się na Majdanie.
    W sobotę Kaczyński mówił, że przyszłość
    Ukrainy jest niezwykle istotna dla całej Europy, "dla szans demokracji
    na całym naszym kontynencie, czyli także w Rosji". Mówił, że "mamy do
    czynienia ze szczególnym momentem, gdzie trzeba odrzucić zwykłe
    ograniczenia i zacząć myśleć perspektywicznie". Nic dodać, nic ująć. Nie
    mam złudzeń, że ta idylla zgody co do imponderabiliów potrwa dłużej.
    Ale cieszmy się choć tą krótką chwilą w naszym skłóconym i podzielonym
    kraju.
  • W sprawie Ukrainy PiS szybko pozbawił nas złudzeń

    Po dzisiejszych wypowiedziach polityków PiS trudno nie odnieść
    wrażenia, że Jarosławowi Kaczyńskiemu podczas wizyty w Kijowie nie
    chodziło o...

    Paweł Wroński

    ------------------------------------------------------------------------
    http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz%2Fkijow-szturm-na-si...

    Pierwsza ofiarą protestujących padł kijowski ratusz, który został
    obrzucony kamieniami, wybito w nim kilka szyb na parterze. Demonstranci
    próbowali wtargnąć do budynku. Wśród nich była działaczka pozarządowa
    Tetiana Czornowoł, która przypomniała, że władze od ponad roku nie chcą
    zorganizować w Kijowie wyborów mera, obawiając się przegranej. "To
    kijowianie mają decydować, czy na placu Niepodległości ma stać choinka,
    czy namiot zwolenników integracji europejskiej" - zaznaczyła Tetiana
    Czornowoł. 

    Grupa demonstrantów z radykalnej,
    marginalnej organizacji Bractwo próbowała wedrzeć się na teren siedziby
    prezydenckiej administracji. Milicja użyła granatów hukowych.
    Demonstranci ruszyli też w stronę siedziby rządu. Na podwórku budynku są
    funkcjonariusze oddziałów specjalnych Berkut. 
    W całym mieście nie widać jednak w ogóle milicji, poza drogówką. Organy
    ścigania nie zareagowały nawet na zajęcie przez protestujących placu
    Niepodległości, z którego wczoraj wygoniono tysiąc pokojowych
    demonstrantów.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    5. :)

    Adam Michnik o przemówieniu prezesa PiS na Ukrainie: "Jarosław Kaczyński zachowuje się jak prawdziwy polski patriota!"


    Mój komentarz: A ja naiwny czekałem na informację, że na kijowskim
    Majdanie doszło do burd wywołanych przez kiboli Dynama Kijów
    podjudzanych przez prezesa Kaczyńskiego.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    6. Szef policji o 11 listopada:

    Szef policji o 11 listopada: Działaliśmy zdecydowanie, tylko selektywnie. Ludzie mają prawo demonstrować

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15057073,Szef_policji_o_11_listopada__Dzialal...
    Biuro kontroli zakończyło już analizę działań policji podczas 11 Listopada?

    Nadinspektor Marek Działoszyński: Czytałem wstępną wersję, ale poprosiłem o uzupełnienie.

    Kluczowe odpowiedzi już pan zna?

    - Ogólna ocena działań policji jest dobra, choć błędy zawsze się zdarzają. W listopadzie najważniejszym zadaniem dla policji był szczyt klimatyczny. Przyjechało 20 tys. gości i trzeba było im zapewnić bezpieczeństwo. Już wiem, że ONZ wystawił nam za to bardzo dobrą ocenę. Oprócz tego w całej Polsce odbywało się ponad 550 imprez związanych ze Świętem Niepodległości, ale dziennikarze o to nie pytają.

    Bo nic niepokojącego się tam nie wydarzyło.

    - Jeśli wydarzyło się na Marszu Niepodległości, to przeciwny jestem obarczaniu za to winą policji.

    Przyjęliśmy nową strategię działania nastawioną na współpracę z organizatorem. Po raz pierwszy spotkaliśmy się w moim gabinecie 16 października. Byli m.in. Artur Zawisza i Witold Tumanowicz z Ruchu Narodowego. Powiedziałem, że chcemy przyjąć taktykę bardziej spokojnego, dyskretnego funkcjonowania policji podczas manifestacji, dając im jednocześnie dużo odpowiedzialności, że podpowiemy, jak powinna funkcjonować ich służba porządkowa.

    Tak dziś wygląda zabezpieczenie w krajach Europy Zachodniej nazywane zarządzaniem tłumem, nie zaś jego eliminacją. Zwracaliśmy uwagę na np. udział środowisk kibiców, które identyfikowaliśmy jako potencjalne zagrożenie. Dostaliśmy zapewnienie, że to ich przyjaciele, że tym razem są w stanie nad nimi zapanować, że znacząco zwiększą służbę porządkową - ponad 600 osób miało eliminować uczestników zakłócających porządek.

    To się nie udało.

    - Może nie do końca się udało. Ale porównajmy ostatni marsz do lat ubiegłych. W 2011 r. taktyka była taka: manifestacja siły, reakcja na każdy incydent, bliska obecność policji. Obrażenia odniosło 37 policjantów, uszkodzono 9 radiowozów, swoje straty wyceniliśmy na 260 tys. Przywracanie porządku trwało ponad 6 godzin. Zatrzymano ponad 200 osób. Rok później inna taktyka: wyciąganie z tłumu najbardziej agresywnych. Efekty: 22 rannych policjantów, osiem zniszczonych radiowozów, straty 64 tys. zł, 176 osób zatrzymanych. Czas przywracania porządku: ponad 4 godziny. Czyli trochę lepiej. Ale też oskarżenia o prowokacje. W tym roku: 12 rannych, 23 tys. zł strat, 76 zatrzymanych i przywrócony spokój w nieco ponad 2 godziny. Widać różnicę?

    Ale też spalona tęcza, atak na ambasadę i squat.

    - Z naszego rozpoznania, opartego również na informacjach innych służb, nie wynikało, żeby chuligani planowali podpalenie tęczy. Gdyby było inaczej, ochranialibyśmy ją.

    Dziś mówimy: tęcza, squat, ambasada Rosji. Ale proszę się zastanowić, ile jeszcze po drodze było obiektów, które też mogły stać się celem ataków. Ubolewamy nad tym, co wydarzyło się pod ambasadą. Ale w ostatnich trzech latach odbyło się tam 37 zgromadzeń i nigdy nie doszło do incydentów.

    Marsz Niepodległości to nie jest manifestacja jak inne. Może wyglądałaby inaczej, gdyby policja była tam bardziej widoczna.

    - Policja była bardzo blisko ambasady. W sąsiednich ulicach, w najbliższej możliwej odległości, tak by reagować, kiedy zajdzie potrzeba. Czy gdybyśmy postawili pod ambasadą szpaler policjantów, to chuligani nie przerzuciliby nad tym szpalerem rac i kamieni?

    Na trasie mieliśmy wiele obiektów publicznych i rządowych, gdzie mogliśmy umieścić policjantów. Oni chronili te obiekty od wewnątrz, nie rzucając się w oczy. Ich reakcja może być wówczas znacznie szybsza, bo są już w samym centrum wydarzeń. Takie samo rozwiązanie chcieliśmy zastosować, chroniąc ambasadę, wprowadzając pododdział na jej teren. Niestety, nie dostaliśmy na to zgody. Rozsądnym wyjściem byłoby zmienić trasę, ale organizator na to nie przystał.

    Założenie było takie: idzie marsz, a policjanci idą równoległymi ulicami. Niewidoczni, by nie epatować siłą. Ale to nie oznacza, że policji nie ma. Na początku jest tzw. filtr, czyli kompania z oddziału prewencji, ale bez kasków, tarcz itd. Przygląda się, czy nie ma próby ataku z zewnątrz. Za nimi zespół antykonfliktowy - policjanci w niebieskich kamizelkach, bez pałek, kajdanek, broni. Gdyby coś złego się działo, mieli podjąć rozmowy, negocjować.

    Służby organizatora miały pilnować uczestników. Pod squatem było widać, że sobie nie radzą.

    - Skierowaliśmy wniosek do sądu o ukaranie organizatora, bo nie dochował wszystkich obowiązków i nie do końca panował nad manifestacją. Mimo to uważam, że działanie służb organizatora w tym roku było sporym osiągnięciem. Interweniowali, starali się. W niektórych miejscach, jak właśnie na ul. Skorupki, dochodziło między chuliganami a strażą marszu do przepychanek. Dla organizatorów to doświadczenie, które zaowocuje być może tym, że sympatia do kiboli będzie mniejsza.

    Dlaczego policja, choć wcześniej ostrzegała squat, nie została, by go chronić? Squattersi opowiadali, że policja zjawiła się, gdy atak trwał już 20 minut albo i pół godziny?

    - Nieumundurowani policjanci tzw. rozpoznania byli przy squacie. Gdy grupa manifestantów przedarła się w głąb ul. Skorupki, organizator zapewnił nas, że opanuje sytuację, co rzeczywiście nastąpiło. Ale potem znów zaczęło eskalować. Dlatego zostały podciągnięte siły z odwodu. Z dokumentacji Komendy Stołecznej Policji wynika, że od pierwszej informacji do podjęcia interwencji minęło ok. 8 minut. To nie gra komputerowa, w której robimy "klik" i 300 ludzi przemieszcza się gdzieś w sekundę. To działania ze sprzętem, przegrupowaniem szyków, tak by nie odsłonić też miejsc, które muszą zostać zabezpieczone.

    Nie mogliście działać ostrzej?

    - Nie wolno cofnąć polskiej policji do czasów, w których rozpędzano pałkami manifestacje. Ludzie mają prawo demonstrować. Manifestant nie jest naszym wrogiem. Nieważne, skąd jest. Jeśli manifestuje, to mamy obowiązek go zabezpieczyć i ochronić.

    Były zarzuty, że policja była słaba, wstrzemięźliwa. To nieprawda. Działaliśmy zdecydowanie, tylko selektywnie. Konkretnie: w zeszłym roku było więcej incydentów, działania trwały dłużej, użyliśmy 31 granatów hukowo-błyskowych; UGŁ-ów [granatów łzawiących] - wówczas dziewięć, teraz 17. Pocisków niepenetracyjnych [gumowych] wtedy 12, w tym roku 147. Ale podkreślam: w demokratycznym państwie nie można zastąpić policyjną pałką wymiaru sprawiedliwości. Naszym zadaniem jest zidentyfikować, zatrzymać i doprowadzić przed sąd.

    Skąd pomysł na taktykę "nieepatowania siłą"?

    - Ona działała już podczas Euro. Świetnie sprawdziła się podczas wrześniowych manifestacji związkowych. Podobnie było, gdy kibice świętowali mistrzostwo Legii. Siedem lat temu zniszczyli miasto. W tym roku ileś ustępstw z naszej strony spowodowało, że nie doszło do zamieszek.

    Dużym sukcesem tegorocznego Marszu Niepodległości jest to, że udało nam się uniknąć sytuacji, w której cały tłum zwróciłby się przeciwko nam.

    To znaczy?

    - Nie wolno nam podejmować takich działań, kiedy to całą swoją siłą, przy wykorzystaniu wszystkich możliwych środków uderzamy na manifestację, wiedząc, że tylko niektórzy są zadymiarzami. Lepiej robić to wobec osób, które rzeczywiście zakłócają porządek. To nazywam selektywnym działaniem.

    Uważam, że pierwsze interwencje powinny podejmować służby organizatora. Dopiero gdy sobie nie radzą, wchodzi policja. Natychmiastowa interwencja policji jednoczy tłum przeciwko nam.

    Jest pan zwolennikiem zakazu maskowania twarzy podczas manifestacji?

    - Tak. Jestem zwolennikiem prezydenckiego pomysłu, który pozwoliłby nam na lepszą identyfikację tych, którzy łamią prawo, i jednocześnie dałby nam możliwość podejmowania działań już wtedy, kiedy na samym początku manifestacji ktoś zakrywa twarz, by potem anonimowo rzucać kamieniem, podpalać, niszczyć.

    Uważam jednak, że do proponowanych zapisów trzeba dodać sankcje karne, tak by nie był to przepis martwy. Wzorem wielu innych państw europejskich, w pełni demokratycznych, uważam też, że aby skutecznie zapobiegać naruszeniom porządku podczas zgromadzeń, powinna zostać wprowadzona możliwość zatrzymania prewencyjnego. Chodzi o osoby, co do których istnieje podejrzenie, że będą chciały zakłócić manifestację. Np. mają ochraniacze na zęby, kominiarki, race, pałki itd. Dziś legitymujemy osoby, które mają takie akcesoria, ale w obecnym stanie prawnym jest to odbierane jako szykany.

    Prawo do prewencyjnych zatrzymań mają np. policja belgijska czy niemiecka. Z tych dobrych doświadczeń warto korzystać.

    Jest pan za złagodzeniem ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych? Np. zgodą na odpalanie rac na stadionie?

    - Tak, ale tylko gdy jest to wykonane przez profesjonalną firmę, a nie przez łobuzów, którzy wykorzystają race jako amunicję do obrzucania się na trybunach.

    Dostrzega pan problem nadużywania siły czy stosowania przemocy przez policjantów?

    - Ze względu na niewielką liczbę takich sytuacji przy olbrzymiej skali działania policji (ponad 30 tysięcy kontaktów z obywatelem dziennie) nie uważam tego za problem. Są incydenty, na które nie było i nie będzie zgody. Wszyscy przełożeni i służby kontrolne mają obowiązek reagować w takich wypadkach. Do tego Biuro Spraw Wewnętrznych w sposób jawny i niejawny podejmuje działania w przypadku podejrzeń o nadużycie siły. Prowadzimy szkolenia, powołaliśmy pełnomocników ds. praw człowieka. Każda taka sprawa jest możliwie najlepiej wyjaśniana. Każdą kierujemy do prokuratury. Zajmowałem się wcześniej eliminowaniem ze służby policjantów łamiących prawo. Nie boję się ubrudzić rąk. Dla takich osób nie ma miejsca w policji.

    Ale np. policjant, który skopał manifestanta podczas Marszu Niepodległości dwa lata temu, pozostaje w służbie.

    - Tu istotny jest kontekst. Jeśli on był wcześniej atakowany, to miał prawo użyć środków przymusu. Jest pytanie, na ile przekroczył uprawnienia. Ale ta sprawa nie wygląda dobrze. Jednak nie stawiałbym znaku równości między tą sytuacją a tym, że policjant stosuje przemoc wobec osoby zatrzymanej, którą przesłuchuje. W takim przypadku nie wahałbym się nawet chwili, by go zwolnić.

    Chciałbym jednak, żeby nie oceniać przez pryzmat jednego wydarzenia całego środowiska, bo to krzywdzące dla tysięcy uczciwie pracujących policjantów.

    Kamery w pokojach przesłuchań?

    - Jestem za, choć znów jest pytanie, czy mielibyśmy na to pieniądze. Ale wiele naszych czynności już dziś rejestrujemy. Chciałbym, by kamery były w radiowozach. Ostatnio kupiliśmy pierwsze 80 paralizatorów wyposażonych w kamery HD i zapis dźwięku. Urządzenie włącza się, kiedy funkcjonariusz je odbezpieczy. Rozdajemy je właśnie policjantom z patroli w całej Polsce. Dążymy też do zmian ustawy o policji, tak byśmy mogli nagrywać nasze interwencje także w miejscach prywatnych. Tam też przeprowadzamy interwencje. Tam jest często przemoc domowa, alkohol, agresja, także wobec policjantów. Trzeba używać pałki, gazu, czasami paralizatora, a nawet broni. Chcielibyśmy potem, wyjaśniając każdą taką sytuację, czarno na białym widzieć, jak wyglądała interwencja, jak zachowywali się ci, wobec których ją podejmowaliśmy.

    -----------------------------------------
    Kijów

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    7. Michnik wczoraj błogosławił, dzisiaj woła o swoich krajan :)

    • PODPISZ NASZ APEL

      Wołamy do Was, Bracia Ukraińcy, tak jak w czasach ''Solidarności'': Chodźcie z nami! Chodźcie z nami do Unii!

    • Do braci Ukraińców!

      Dziś cały świat spogląda na Kijów z
      nadzieją, niepokojem i podziwem dla społeczeństwa Ukrainy, które
      przemówiło swoim autentycznym głosem.

      ''Gazecie Wyborczej'',
      która sama jest dzieckiem polskiej pokojowej rewolucji, szczególnie
      bliskie są wartości, o które dziś tak dzielnie walczycie na
      Euromajdanie: wolność, demokracja, Europa.


      Polska od wielu lat jest wolna, demokratyczna i w Unii Europejskiej. Ukraina też ma do tego prawo!

      Wołamy do Was, Bracia Ukraińcy, tak jak w czasach ''Solidarności'': Chodźcie z nami! Chodźcie z nami do Unii!

      Wytrwajcie na Waszym Majdanie, nie dajcie się zniszczyć ani podzielić, bądźcie odważni i rozważni!

      Bądź solidarny z Ukrainą, podpisz się pod odezwą.


      Mamy już 323 wpisów.

    Kurski jak Kreml :)

    Prezes w sieci kłamstw

    Kijowski gest Kaczyńskiego był tym bardziej cenny, że obnażył całą niekonsekwencję jego politycznych zachowań w kraju.

    Pochwaliłem Jarosława Kaczyńskiego za to,
    że pojechał na euromajdan i wspierał Ukraińców w ich walce. I posypały
    się gromy: że to piarowska zagrywka, że cynizm, że PiS nic nie robił i w
    ostatniej chwili podczepia się pod rewolucję, że to naiwność z mojej
    strony. To wszystko pewnie prawda, tylko że dla Ukraińców stojących na
    Majdanie i słuchających Kaczyńskiego kompletnie bez żadnego znaczenia.

    Będę bronił zdania, że bez względu na
    motywacje, jakie prezesem PiS kierowały, zrobił dobrze, że razem/ obok/
    pomimo/ z najwyższym obrzydzeniem/ (też bez znaczenia) - ale z Jackiem
    Protasiewiczem z PO przemówił w Kijowie. To było zgodne z polską racją
    stanu.

    Rosyjskie media znów ostro o Polsce


    Na udział polityków z Polski w wiecu opozycji w Kijowie zwróciła także uwagę telewizja
    państwowa Kanał 1. "Ich obecność świadczy o tym, że oni w ogóle nie
    krępują się ingerowania w sprawy wewnętrzne Ukrainy" - mówi na jej
    łamach Siergiej Żelezniak z Dumy Państwowej.

    Z kolei
    Rossija, inna państwowa telewizja, w swoim programie informacyjnym
    "Wiesti" przekazała, że na zwołanym w trybie pilnym posiedzeniu RBN
    rozmawiano o tym, jak można doprowadzić do zmiany reżimu w Kijowie. "I
    dziewięć lat temu, i dzisiaj Majdan podburza Polska. Z tą tylko różnicą,
    że wtedy to był Kwaśniewski, a dzisiaj jest to Kaczyński. To, czym
    Polska zajmuje się dzisiaj na Ukrainie, to tworzenie buforu przed Rosją.
    Dlatego że całym sensem prowadzonej przez Polskę od wieków polityki
    jest obrona: z jednej strony - przed Rosją i drugiej - przed Niemcami.
    Przed Niemcami broni ją dzisiaj Waszyngton" - twierdzi telewizja
    Rossija.





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    8. @Foxx

    Dobre, pouczające zestawienie.
    Domosławski ma wprawę. Napisał hagiografię Kapuścińskiego tak, żeby na taka nie wyglądała. Sądzę, że to przyszły następca Michnika w wiadomym organie.

    avatar użytkownika Maryla

    9. Męczeństwo Adama Michnika

    W celi więzienia przy ul. Rakowieckiej w Warszawie internowani: Antoni Lawina, Karol Modzelewski, Adam Michnik, Andrzej Sobieraj, b.d., [w:] Archiwum Akt Nowych w Warszawie

    W
    celi więzienia przy ul. Rakowieckiej w Warszawie internowani: Antoni
    Lawina, Karol Modzelewski, Adam Michnik, Andrzej Sobieraj, b.d., [w:]
    Archiwum Akt Nowych w Warszawie

    „Pierwszy miesiąc pobytu w
    więzieniu – trzeba przyznać, w dość łagodnych warunkach – wspominam jako
    jeden z najlepszych okresów w moim życiu. Sprawiała to przede wszystkim obecność w naszej celi Adama Michnika i Marka Barańskiego. Ten pierwszy szybko zgromadził wokół siebie mały dwór,
    na którym główną postacią był Piotr Mroczyk, późniejszy dyrektor
    Polskiej Sekcji Radia Wolna Europa, i gdakał równie głośno, co zabawnie,
    całkiem jak indyk z wielkim czerwonym grzebieniem, puszący się na
    podwórku. Ten drugi był naukowcem z Uniwersytetu, z którym świetnie się
    rozumiałem, i dużo rozmawialiśmy na wszystkie tematy. Byliśmy w
    dodatku bohaterami (!!), a oprócz prestiżu mieliśmy paczki żywnościowe i
    ubraniowe z Zachodu, o zawartości których ci na „wolności” mogli tylko
    pomarzyć”.

    I dodaje:

    Dobre samopoczucie Michnika brało się z prostego powodu: jak
    nam wyznał, bardzo się cieszył, że go zwinęli, bo inaczej musiałby
    podejmować jakieś decyzje polityczne, a w rzeczywistości nie miał
    pojęcia, co robić.
    Tutaj mógł wygłaszać bon moty, grać w
    pokera, dyskutować o endecji, pouczać niesubordynowanych prawicowców
    (któregoś dnia radiostacja więzienna powiadomiła nas, że internowany
    Michnik otrzymał pochwałę komendanta za wzorową postawę) i pisać
    górnolotne, pozbawione konkretów listy w stylu młodego Gandhiego, na
    którego pozował”.

    Piotr Skórzyński „Człowiek Nieuwikłany. Wspomnienia z PRL”, Biblioteka Glaukopisu, Warszawa 2012

    http://niezlomni.com/?p=3577

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl