Rocznica mordu na profesorach lwowskich bez wspólnej modlitwy
Oto jak wyglada tzw. "pojednanie". Słowa słowami, a czyny czynami.
Korespondencja KAI ze Lwowa.
Bez modlitwy naukowcy z Ukrainy i Polski uczcili 3 lipca na Wzgórzach Wóleckich we Lwowie pamięć pomordowanych tam 72 lat temu wybitnych polskich profesorów tego miasta. Krótka ceremonia odbyła się przy pomniku wniesionym ku ich czci w 2011. Przy wtórze muzyki żałobnej, odegranej przez ukraińską orkiestrę wojskową wieńce złożyli rektorzy: Politechniki Wrocławskiej i Lwowskiej oraz innych uczelni lwowskich. Wieniec złożył też konsul generalny RP we Lwowie Jarosław Drozd. Władze miasta reprezentował Wasyl Kosiw, zastępca burmistrza.
„Wzgórza Wóleckie to miejsce szczególne dla miasta Lwowa i dla wielu miast w Polsce” – powiedział rektor Politechniki Wrocławskiej prof. Tadeusz Więckowski. Przypomniał, że to tam w 1941 rozstrzelano profesorów lwowskich. „Zadajemy sobie pytanie: dlaczego? Czy tylko dlatego, że byli profesorami? Intelektualistami? Chyba tak, bo trzeba było zniszczyć elitę” – zastanawiał się polski naukowiec. Zaznaczył jednak, że „miejsce to stało się jeszcze czymś o wiele ważniejszym teraz, w naszych czasach: bo przecież bez tych profesorów lwowskich nie byłoby dzisiaj akademickiego Lwowa. Nie byłoby akademickiego Wrocławia i wielu innych miast w Polsce”. Zdaniem mówcy, „ten lwowski duch akademicki pozostał tu, we Lwowie, ale jego część przeniesiono do Polski, do różnych miast, szczególnie do Wrocławia. Dlatego też pomnik ten jest taki szczególny”. Po zakończeniu rektorzy obu Politechnik zapalili też znicze pod pomnikiem profesorów lwowskich, wzniesionym wcześniej przez miejscowych Polaków.
„Zaproszono mnie tutaj i myślałem, że będę się modlił razem z duchownymi Kościoła rzymskokatolickiego” – powiedział KAI greckokatolicki kapłan o. Bohdan Prach, wicerektor Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego we Lwowie. Tymczasem poinformowano go, że organizatorzy uroczystości nie przewidzieli tam żadnych akcentów religijnych. Nie zauważono też księży łacińskich. We lwowskiej rzymskokatolickiej kurii metropolitalnej potwierdzono, że nikt ich nie zapraszał na dzisiejsze obchody, podobnie jak nie zaproszono przedstawicieli miejscowych organizacji polskich. 4 lipca lwowscy Polacy tradycyjnie przyjdą na to miejsce, aby razem z duchowieństwem wspólną modlitwą uczcić pamięć profesorów lwowskich.
kcz (KAI Lwów) / Lwów
http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8137
W 72. rocznicę mordu profesorów lwowskich Polacy tego miasta uczcili ich pamięć wspólną modlitwą przy starym pomniku poświęconym pamięci tych ofiar na Wzgórzach Wuleckich.
Jak podaje Katolicka Agencja Informacyjna, 3 lipca z inicjatywy Politechniki Lwowskiej i Politechniki Wrocławskiej przy odsłoniętym dwa lata temu nowym pomniku odbyły się obchody z udziałem rektorów uczelni Lwowa, władz miasta i konsula generalnego RP we Lwowie Jarosława Drozda.
– Zgromadziliśmy się tutaj w dzień kaźni profesorów lwowskich i chcemy o nich pamiętać – powiedział o. Władysław Lizun OFM Conv.
– Nie tylko wtedy, gdy jest to nam wygodne, bo historia nie zawsze jest wygodna dla wszystkich. Ale historia jest taką matką, że jej w czasie nie można już cofnąć. Co się stało, już się nie odstanie. I ci wszyscy, którzy brali udział w tym haniebnym czynie, powinni przyznać się do tego i powiedzieć: „Tak, uczyliśmy to. Ten ból zadaliśmy braciom i siostrom” – dodał o. Władysław Lizun.
Kapłan zaznaczył, że wybitni naukowcy i członkowie ich rodzin zginęli za Ojczyznę, dlatego że byli Polakami. – Na przestrzeni lat czasem zastanawiamy, dlaczego się tak stało? – pytał franciszkanin i odpowiadał, że to nienawiść pielęgnowana w sercu prowadzi do tragedii.
Podkreślił, że nie wolno zapominać o przeszłości, bo wtedy niszczy się swoją tożsamość narodową, lecz trzeba o niej mówić najmłodszym.
Po wejściu do Lwowa 30 czerwca 1941 r. Niemcy natychmiast rozpoczęli aresztowania konkretnych osób i grup ludzi według sporządzanych wcześniej list, począwszy od profesorów, księży i studentów. W nocy z 3 na 4 lipca aresztowano lwowskich profesorów, często wraz z ich najbliższymi i znajdującymi się u nich gośćmi. Zatrzymano w sumie 40 osób. Ok. godz. 4.00 nad ranem rozstrzelano wszystkich na Wzgórzach Wuleckich.
http://www.naszdziennik.pl/wiara/42897,modlitwa-w-rocznice-mordu-profesorow-lwowskich.html
„Mord na profesorach wyższych uczelni Lwowa w lipcu 1941 r.” – Warszawa, 1 lipca 2011
4 lipca 1941 r. Niemcy rozstrzelali na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie 22 profesorów lwowskich uczelni, członków ich rodzin oraz osoby, które przebywały z nimi w chwili aresztowania.
Wśród 40 ofiar nazistowskiej zbrodni był m.in. Tadeusz Boy-Żeleński.
Po zbrojnej napaści Niemiec na ZSRR 22 czerwca 1941 r. na terenach Małopolski Wschodniej rozpoczęły działalność specjalne grupy operacyjne niemieckiej Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa. Operowały one na zapleczu regularnych oddziałów Wehrmachtu i odpowiadały za eliminację osób, które - w ujęciu nazistów - uchodziły za niebezpieczne, m.in. przedstawicieli polskich elit.
Po wkroczeniu wojsk niemieckich do Lwowa 30 czerwca 1941 r., Niemcy przystąpili natychmiast do systematycznej eliminacji polskiego "elementu przywódczego", do którego zaliczano m.in. intelektualistów.
Późnym wieczorem 3 lipca 1941 r. SS, Gestapo i Żandarmeria Polowa wtargnęły do domów polskich profesorów we Lwowie. Sporna pozostaje kwestia, czy w aresztowaniach brali udział Ukraińcy z batalionu "Nachtigall", oddziału realizującego zadania rozpoznawcze oraz dywersyjne u boku Wehrmachtu.
Niemcy posiadali listy proskrypcyjne stworzone przez byłych studentów związanych z Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów. Wykazy nazwisk były jednak zdezaktualizowane, co sprawiło, że w ręce oprawców trafiały osoby, które nie figurowały na liście. Ponadto część uczonych, których naziści planowali schwytać, w chwili aresztowań już nie żyła. Podczas akcji wyłapywania przedstawicieli polskiej nauki posuwano się do aktów grabieży i wandalizmu.
Aresztowani naukowcy byli pracownikami trzech lwowskich uczelni: Uniwersytetu Jana Kazimierza, Politechniki Lwowskiej oraz Akademii Medycyny Weterynaryjnej.
W nocy zostali oni przewiezieni do Bursy Abrahamowicza, gdzie mieściła się tymczasowa siedziba Gestapo.
Relację z tamtych wydarzeń pozostawił prof. Franciszek Gror, jedna z nielicznych osób, które zostały uwolnione przez Niemców: "Głowy kazali nam opuścić w dół. Jeżeli ktoś się poruszył, uderzali go kolbą albo pięścią w głowę [...] Mniej więcej co 10 minut z piwnicy budynku dobiegał krzyk i odgłosy wystrzałów, a jeden z pilnujących nas Niemców wypowiadał po każdym wystrzale: "Einer weniger" ("jednego mniej" - PAP), co raczej uważałem za próbę zastraszenia nas". ("Kaźń profesorów lwowskich - lipiec 1941", Wrocław 1988).
Po przesłuchaniu zatrzymanych 4 lipca 1941 r. we wczesnych godzinach rannych przetransportowano ich na miejsce kaźni, którym okazały się Wzgórza Wuleckie.
Polaków rozstrzeliwał specjalny oddział Einsatzkommando. Egzekucję nadzorował SS-Brigadefuehrer, Eberhard Schoengarth. Wzięli w niej udział jego bliscy współpracownicy: Heinz Heim, Hans Krueger, Walter Kutschmann, Kurt Stawizki, Felix Landau oraz współpracujący z nazistami Holender, Pieter Nikolaas Menten.
Od kul karabinów zginęło wówczas 40 osób, wśród nich m.in. profesorowie: Antoni Cieszyński, Władysław Dobrzaniecki, Jan Grek, Jerzy Grzędzielski, Edward Hamerski, Henryk Hilarowicz, Włodzimierz Krukowski, Roman Longchamps de Berier, Antoni Łomnicki, Witold Nowicki, Tadeusz Ostrowski, Stanisław Piłat, Stanisław Progulski, Roman Rencki, Włodzimierz Sieradzki, Adam Sołowij, Włodzimierz Stożek, Kazimierz Vetulani, Kasper Weigel, Roman Witkiewicz oraz Tadeusz Boy-Żeleński.
Świadek egzekucji inż. Karol Cieszkowski wspominał: "Mniej więcej w połowie zbocza zobaczyłem nad wykopaną jamą cztery cywilne osoby zwrócone twarzą do zbocza, a plecami do mnie. Za plecami tych osób stali czterej niemieccy żołnierze z karabinkami w ręku, a obok nich oficer. Zapewne na słowną komendę tego oficera żołnierze równocześnie strzelili i wszystkie cztery osoby wpadły do jamy. Wówczas sprowadzono z góry ścieżką nowe cztery osoby i cała scena dokładnie się powtórzyła. Trwało tak do końca, aż wszystkie osoby cywilne zostały sprowadzone nad jamę i zastrzelone ("Kaźń profesorów lwowskich - lipiec 1941", Wrocław 1988).
Niemcy nie poprzestali na zbrodni dokonanej 4 lipca 1941 r. Prawdopodobnie następnego dnia zamordowali doc. Stanisława Mączewskiego. Z kolei 11 lipca ujęli pracowników naukowych Akademii Handlu Zagranicznego, Henryka Korowicza i Stanisława Ruziewicza. Obaj profesorowie stracili życie następnego dnia.
Kolejną ofiarą nazistów był były premier II Rzeczypospolitej, prof. Kazimierz Bartel z Politechniki Lwowskiej, którego rozstrzelano 26 lipca 1941 r.
Zamordowani Polacy nie doczekali się godnego pochówku. W październiku 1943 r. ich zwłoki zostały odkopane, a następnie spalone w pobliskim Lesie Krzywczyckim, przez co ślady zbrodni uległy zatarciu.
Sprawców zbrodni dokonanej przez Niemców w lipcu 1941 r. na przedstawicielach polskiej elity intelektualnej we Lwowie nie udało się osądzić, choć kwestia wspomnianego mordu była m.in. przedmiotem obrad Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w 1946 r. w Norymberdze.
Śledztwo w sprawie zbrodni prowadzono później zarówno w RFN jak i w Polsce.
W 1959 r. w Ludwigsburgu ruszyło dochodzenie prowadzone przez Centralę Krajowych Zarządów Wymiaru Sprawiedliwości do Wyjaśnienia Zbrodni Narodowosocjalistycznych. W 1983 r. zostało ono jednak umorzone. Powodem była niemożność przesłuchania jednego z głównych sprawców zbrodni, Waltera Kutschmanna, który ukrywał się w Argentynie.
W 2003 r. za sprawą Oddziałowej Komisji IPN w Rzeszowie ponownie zaczęto szukać winnych egzekucji Polaków. Pojawiły się nowe dowody - dokumentacja przekazana w 2001 r. do Archiwum Akt Nowych przez Władysława Żeleńskiego, bratanka Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Pomimo tego, w 2007 r. śledztwo po raz kolejny umorzono.
W niedzielę we Lwowie na Wzgórzach Wuleckich odsłonięty zostanie pomnik profesorów lwowskich uczelni zamordowanych w 1941 r. przez Niemców. Monument powstał z inicjatywy władz Wrocławia i Lwowa.
70. rocznica mordu na polskich profesorach we Lwowie
Wzgórza Wuleckie we krwi
Artur Brożyniak
Przez lata nie zdołano ustalić dokładnego przebiegu zbrodni na polskich profesorach we Lwowie w 1941 roku. O mord profesorów posądzano członków ukraińskiego batalionu "Nachtigall". Taka plotka od 1941 r. krążyła po Lwowie. Należy zaznaczyć, że nie zdołano ustalić dowodów, które wskazywałyby na bezpośrednie uczestnictwo Ukraińców kolaborantów w mordzie, lecz prawdopodobnie to oni dostarczyli Niemcom informacji, które przyczyniły się do aresztowania ofiar.
Zarówno hitlerowskie Niemcy, jak i Związek Sowiecki dążyły do fizycznej likwidacji elit przywódczych Narodu Polskiego. Na rozkaz Józefa Stalina z Kresów Wschodnich II RP w głąb ZSRS wywieziono ponad milion osób. Wymordowano oficerów mających status jeńców wojennych. Mordowano także więźniów politycznych z terenu Kresów Wschodnich.
Przed Lwowem
był Kraków
Podobną politykę prowadziły hitlerowskie Niemcy. 6 listopada 1939 r. obersturmbannfźhrer SS dr Bruno Mźller, pod pretekstem wykładu o stosunku III Rzeszy do naukowców i perspektywicznego wznowienia działalności wyższych szkół w Krakowie, zgromadził pracowników naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczo-Hutniczej. Był to oczywisty podstęp, gdyż władze niemieckie nie zamierzały wznowić działalności szkolnictwa wyższego w Polsce. Przybyłych aresztowano i wywieziono do obozów koncentracyjnych z zamiarem unicestwienia. Ten akt barbarzyństwa, niespotykany w historii dotychczasowych wojen, odsłonił prawdziwe intencje hitlerowskich Niemiec chcących uczynić z Polaków naród niewolników bez warstwy przywódczej. Sprawa profesorów stała się głośna, a uczeni z całego świata interweniowali w sprawie ich uwolnienia. Pod wpływem nacisków hitlerowcy stopniowo zwalniali naukowców. W wyniku jednak złych warunków bytowych kilku z nich zmarło. 30 maja 1940 r. dr Hans Frank, generalny gubernator okupowanych ziem centralnej Polski (tzw. Generalne Gubernatorstwo), w gronie urzędników okupacyjnych władz niemieckich przyznał, że aresztowanie profesorów i ich wywiezienie do obozów koncentracyjnych było źle przeprowadzone, a likwidacji uczonych należało dokonać na miejscu.
Zabić na miejscu
Lwów był kolejnym ośrodkiem, którego naukowców zamierzano wymordować. Do tego przedsięwzięcia przygotowano się w ramach planów wojny z ZSRS. Likwidacji profesorów miano dokonać jeszcze w okresie działań wojennych przed objęciem miasta przez administrację niemiecką. Utworzono specjalną grupę, w skład której wchodzili funkcjonariusze policji politycznej i SS. Działała ona w ramach tzw. Einsatzkommand. Sporządzono listę proskrypcyjną, na której znaleźli się profesorowie Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie i Politechniki Lwowskiej, Akademii Medycyny Weterynaryjnej i dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. Należy przypuszczać, że informacje potrzebne do sporządzenia listy przekazali byli studenci narodowości ukraińskiej, członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów współpracującej z Niemcami. Na liście znalazły się nazwiska trzech osób zmarłych w latach 1939-1941. Stąd wniosek, że ci, którzy podali informacje, musieli wyjechać ze Lwowa na przełomie 1938 i 1939 roku. We wspomnianym okresie wielu młodych Ukraińców, członków OUN, opuściło Lwów, aby walczyć o Ukrainę na tzw. Siczy Zakarpackiej. Następnie tzw. siczownicy wrócili na teren Polski z wojskiem niemieckim w 1939 roku. Na obszarze okupowanym przez Niemców służyli w policji pomocniczej. Z części siczowników wywiad niemiecki przed atakiem na ZSRS utworzył dwa bataliony: "Nachtigall" i "Roland".
Zabójstwo lwowskich uczonych było częścią szerszej akcji likwidacji osób powiązanych z państwem polskim na terenach zajętych przez III Rzeszę w wyniku wojny z ZSRS. Dokonywały tego Einsatzkommanda. Zadaniem tych grup była również likwidacja Żydów i osób związanych z sowieckimi władzami. Działalność Einsatzkommand nie podlegała prawu niemieckiemu ani jurysdykcji sądowej.
22 czerwca 1941 r. III Rzesza Niemiecka zaatakowała ZSRS. W pierwszym tygodniu wojny Armia Czerwona spowolniła natarcie wojsk niemieckich na umocnieniach linii Mołotowa. W tym czasie wojska NKWD wymordowały więźniów politycznych w więzieniach na terenie okupacji sowieckiej, również w więzieniach lwowskich. Pośród zamordowanych byli polscy patrioci i członkowie OUN. 30 czerwca do Lwowa wkroczył batalion "Nachtigall" i wojska niemieckie. Ludność ukraińska witała Niemców jak wyzwolicieli. Żydów zapędzono do sprzątania ciał ofiar zamordowanych przez NKWD w lwowskich więzieniach. Następnie doszło do pogromu ludności żydowskiej. 30 czerwca, z inicjatywy przywódcy jednej z frakcji OUN Stepana Bandery, powstał tzw. rząd Jarosława Stećki, który jeszcze tego samego dnia we Lwowie ogłosił akt odnowienia państwa ukraińskiego.
Aresztowania
Już 1 lipca do Lwowa przybyły wspomniane wcześniej Einsatzkommanda. 2 lipca przed południem aresztowano Kazimierza Bartla (59 l.), profesora geometrii Politechniki Lwowskiej i pięciokrotnego premiera II RP. W nocy z 3 na 4 lipca rozpoczęto akcję aresztowania lwowskich uczonych. Do ich domów przychodziły grupy, którymi dowodzili oficerowie SS. Prawdopodobnie towarzyszyli im również Ukraińcy pełniący rolę przewodników i tłumaczy. Z reguły aresztowano naukowca znajdującego się na liście, a także wszystkich dorosłych mężczyzn przebywających w mieszkaniu. W niektórych przypadkach aresztowano ojca i synów, a nawet dziadka i wnuka. Zatrzymywano również współlokatorów, służbę i osoby przebywające gościnnie. Między innymi aresztowano prof. Romana Longchamps de Bériera (56 l.) - rektora Uniwersytetu Jana Kazimierza (do września 1939 r.) i kierownika Katedry Prawa Cywilnego, z synami Bronisławem (25 l.), Zygmuntem (23 l.) i Kazimierzem (18 l.). Profesora dr. Adama Sołowija (82 l.), znanego ginekologa-położnika, zatrzymano razem z wnukiem Adamem Mięsowiczem (19 l.). Profesora Witolda Nowickiego (63 l.), kierownika Katedry Anatomii Patologicznej UJK, aresztowano z synem Jerzym (29 l.). Profesora Stanisława Progulskiego (67 l.), znanego pediatrę, zabrano z synem Andrzejem (29 l.). Razem z profesorem medycyny sądowej Włodzimierzem Sieradzkim (70 l.) aresztowano sublokatora Wolicha (ok. 40 l.). Z profesorem chirurgii Władysławem Dobrzanieckim (44 l.) aresztowano jego przyjaciela, doktora prawa Tadeusza Tapkowskiego (44 l.), i męża gospodyni Eugeniusza Kosteckiego (29 l.). Niewątpliwie przypadkowe było zatrzymanie Tadeusza Boya-Żeleńskiego (66 l.), wykładowcy literatury francuskiej, u jego szwagra, internisty prof. Jana Greka (66 l.). Ponadto w mieszkaniu Greka aresztowano jego żonę Marię (57 l.). Większą liczbę osób aresztowano razem z prof. Tadeuszem Ostrowskim (60 l.), wybitnym chirurgiem: jego żonę Jadwigę (59 l.), przyjaciela dr. med. Stanisława Ruffa (60 l.) - ordynatora oddziału chirurgii szpitala żydowskiego, jego żonę Annę (55 l.) i syna Adama (30 l.), Katarzynę Demko (34 l.) - nauczycielkę języka angielskiego, Marię Reyman (40 l.) - pielęgniarkę. Zapewne Ruffowie próbowali u Ostrowskiego przeczekać antyżydowskie wystąpienia.
Aresztowania naukowców były powiązane z rabunkami dokonywanymi przez Niemców. W mieszkaniach profesorów znajdowały się dzieła sztuki, biżuteria i pieniądze. Część dóbr nie była własnością naukowców, lecz zaprzyjaźnionych z nimi ziemian, którzy w obawie przed rekwizycją bolszewików część dobytku zdeponowali u znajomych.
Aresztowanych zgromadzono w bursie im. Abrahamowiczów przy ul. Abrahamowiczów (obecnie ul. Boya). Tutaj, odwróceni tyłem do ściany, pod strażą, stali na korytarzu przez kilka godzin. W tym czasie przyprowadzono nowych aresztowanych. Niemieccy oficerowie z SS prowadzili krótkie przesłuchania. Z relacji prof. Franciszka Gro�ra wiemy, że pytano m.in. o stosunek do Sowietów. Z nieznanych nam powodów uwolniono prof. Gro�ra i służbę domową naukowców.
Mordowano ich
czwórkami
W bursie zamordowano wspomnianego wcześniej Adama Ruffa, który doznał ataku epilepsji. Pozostałe osoby w trzech grupach przetransportowano na Wzgórza Wuleckie. Pierwsza grupa szła pieszo, natomiast pozostałe prawdopodobnie przywieziono samochodami. Na miejscu był już wykopany dół, nad który przyprowadzano czwórkami aresztowanych i ich rozstrzeliwano. Pluton egzekucyjny składał się z ok. 10 ludzi z SS. Ciała zabitych same wpadały do dołu. Po rozstrzelaniu każdej czwórki przyprowadzano następną grupę. Ofiary były świadome swojego losu. Rozstrzeliwanie widziało kilka osób z pobliskich domów. Świadkowie potrafili nawet podać nazwiska rozpoznanych uczonych i członków ich rodzin. Z relacji świadków wynika, że w mordzie brali udział Niemcy. Mord trwał ok. 30 minut, po czym esesmani uczestniczący w egzekucji zasypali pospiesznie dół. Kieszenie ubrań ofiar nie zostały przeszukane. W czasie ekshumacji w 1943 r. u części z nich znaleziono złote zegarki, luksusowe pióra i inne cenne przedmioty. 4 lipca 1944 r. zamordowano w sumie 42 osoby, w tym 5 kobiet. Bezpośrednio mordem kierował untersturmfźhrer SS Walter Kutschmann, a członkiem plutonu egzekucyjnego był hauptscharfźhrer SS Felix Landau.
15 lipca gestapo aresztowało i zamordowało profesorów Akademii Handlu Zagranicznego Henryka Korowicza (53 l.) i Stanisława Ruziewicza (51 l.). Miejsca ich pochówku nie udało się ustalić. 26 lipca na rozkaz Heinricha Himmlera został zamordowany Kazimierz Bartel.
W 1943 r. władze niemieckie rozpoczęły akcję zacierania śladów swoich zbrodni z początkowego okresu wojny. W nocy z 7 na 8 października 1943 r. specjalne Sonderkommando 1005 złożone z więźniów Żydów na rozkaz esesmanów odkopało ciała pomordowanych profesorów lwowskich. Następnie przewieziono je do Lasu Krzywczyckiego pod Lwowem. 9 października razem ze zwłokami innych pomordowanych oblano je benzyną i spalono.
Przez lata nie zdołano ustalić dokładnego przebiegu wypadków. Krążyły różne, niekiedy wzajemnie się wykluczające wersje. Sprawa mordu uczonych wymaga dalszych pogłębionych studiów. O mord profesorów posądzano członków ukraińskiego batalionu "Nachtigall". Taka plotka od 1941 r. krążyła po Lwowie. Należy zaznaczyć, że nie zdołano ustalić dowodów, które wskazywałyby na bezpośrednie uczestnictwo Ukraińców kolaborantów w mordzie, lecz prawdopodobnie to oni dostarczyli informacji, które przyczyniły się do aresztowania ofiar.
Odpowiedzialność za mord niewątpliwie spoczywa na SS i hitlerowskich władzach okupacyjnych. Mord uczonych wpisywał się w hitlerowski plan zagłady elit Narodu Polskiego.
Po upadku komunizmu na Wzgórzach Wuleckich ustawiono krzyż i tablicę z dwujęzycznym napisem informującym o zamordowaniu uczonych. W nocy z 9 na 10 maja 2009 r. pomnik został sprofanowany przez nieznanych sprawców, napisano na nim czerwoną farbą w języku ukraińskim: "Smert´ Lacham" (Śmierć Polakom).
Autor jest pracownikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Rzeszowie.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110704&typ=my&id=my05.txt Obchody 71. rocznicy mordu polskich profesorów na Wzgórzach Wuleckich http://www.kuriergalicyjski.com/index.php/reportage/847-obchody-71-rocznicy-mordu-polskich-profesorw-na-wzgrzach-wuleckich
W ciągu dwóch dni na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie obchodzono 71. rocznicę mordu polskich profesorów. 3 lipca z inicjatywy Politechniki Lwowskiej i z udziałem Politechniki Wrocławskiej, jak również władz miasta i obwodu lwowskiego zostały złożone kwiaty pod wzniesionym tam w zeszłym roku pomnikiem. 4 lipca pod krzyżem modliła się lokalna polska społeczność.
Organizatorzy obchodów w pierwszym dniu zaprosili ukraińską orkiestrę wojskową.
Podczas krótkiego przemówienia rektor Politechniki Lwowskiej Jurij Bobało wspomniał, że obecny pomnik jest wspólnym projektem Ukraińców i Polaków, jak również symbolem porozumienia z polskimi przyjaciółmi i kolegami. „ 71. lat temu w brutalny sposób został wymordowany kwiat elity intelektualnej Lwowa, wybitnych naukowców i działaczy społecznych. Dzisiaj składamy hołd ich pamięci” – zaznaczył.
Przed południem 4 lipca lwowska polska społeczność, a także pielgrzymi z Polski zgromadzili się pod krzyżem, który od lat przypomina o tragedii na Wzgórzach Wuleckich, a na tablicy wypisane są nazwiska zamordowanych polskich profesorów i działaczy społecznych. Wspólną modlitwę poprowadził o. Władysław Lizun OFN Conv, z kościoła św. Antoniego.
„Zło na Polakach czyniono nie tylko w tym miejscu. Ale dzisiaj, idąc w to Trzecie Tysiąclecie, mamy przebaczać, mamy od nowa budować cywilizację miłości – wezwał franciszkanin. – Przezwyciężajmy nasz ból, może czasem niezrozumienie. Do tej tragedii doszło ponieważ zło zaczęło królować i urzeczywistniać się poprzez władzę wówczas panującą: czy to hitlerowską, czy stalinowską”.
Obejrzyj galerię:
71. rocznica mordu polskich profesorów na Wzgórzach Wuleckich
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. W nocy z 3 na 4 lipca
W nocy z 3 na 4 lipca aresztowano lwowskich profesorów, często wraz z ich najbliższymi i znajdującymi się u nich gośćmi. Zatrzymano w sumie 40 osób. Ok. godz. 4.00 nad ranem rozstrzelano wszystkich na Wzgórzach Wuleckich.
Przez lata nie zdołano ustalić dokładnego przebiegu zbrodni na polskich profesorach we Lwowie w 1941 roku. O mord profesorów posądzano członków ukraińskiego batalionu "Nachtigall". Taka plotka od 1941 r. krążyła po Lwowie. Należy zaznaczyć, że nie zdołano ustalić dowodów, które wskazywałyby na bezpośrednie uczestnictwo Ukraińców kolaborantów w mordzie, lecz prawdopodobnie to oni dostarczyli Niemcom informacji, które przyczyniły się do aresztowania ofiar.
Zarówno hitlerowskie Niemcy, jak i Związek Sowiecki dążyły do fizycznej likwidacji elit przywódczych Narodu Polskiego. Na rozkaz Józefa Stalina z Kresów Wschodnich II RP w głąb ZSRS wywieziono ponad milion osób. Wymordowano oficerów mających status jeńców wojennych. Mordowano także więźniów politycznych z terenu Kresów Wschodnich.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Wieczna cześć ich pamięci
Wyrazy szaxcunku
Moment wyprowadzania polskich profesorów widział z okna, młody pracownik naukowy Uniwersytetu we Lwowie, ojciec, zaglądającj tu Blogerki,
Pani jest z nia na per ty jeszcze z czasów s24.
Jak Pani nie wie, podam prywatnie
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. Droga Pani Marylo,
Kiedy w ubiegłym roku odwiedziłam Lwów, dowiedziałam się, ze niedawno doszło do dewastacji Pomnika Profesorów Lwowskich. Ktoś wymalował na pomniku napis "Śmierć Lachom".
Świadczy to o tym, że nadal Ukraińcy nie są przyjaźnie nastawieni do Polaków.
Cześć Pamięci Poległych Profesorów!
Pozdrawiam serdecznie
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
4. Wspomnienie pomordowanych
Wspomnienie pomordowanych profesorów lwowskich uczelni. Dutkiewicz: Stanowili czołówkę światowej nauki. ZDJĘCIA
Sadowy złożyli w niedzielę we Lwowie kwiaty pod pomnikiem polskich
profesorów, zamordowanych przez Niemców w 1941 r. 4 lipca przypada 77.
rocznica zamordowania przez hitlerowców na Wzgórzach Wuleckich
25 profesorów lwowskich uczelni.
W niedzielę kwiaty pod pomnikiem na Wzgórzach Wuleckich
złożyli prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, mer Lwowa Andrij Sadowy,
konsul RP we Lwowie Krzysztof Jachowicz oraz przedstawiciele
lwowskich uczelni.
Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz
powiedział dziennikarzom, że pamiętając o rocznicy pomordowania
profesorów lwowskich wraz z merem Lwowa chcą zwrócić uwagę
na dwie kwestie.
— powiedział Dutkiewicz.
Prezydent
Wrocławia zwrócił uwagę, że pomnik upamiętniający tragiczne wydarzenia
z 1941 r. symbolicznie wskazuje na piątek przykazanie dekalogu –
Nie zabijaj.
— mówił Dutkiewicz.
Z kolei
mer Lwowa Andrij Sadowy podkreślił, że to dla niego zaszczyt,
że Dutkiewicz przyjeżdża do Lwowa i wspólnie mogą „pomodlić się
za pomordowanych profesorów”.
— powiedział Sadowy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. serdeczna modlitwa
za POMORDOWANYCH
gość z drogi