65 rocznica Aktu poświęcenia Narodu Polskiego Niepokalanemu Sercu Maryi, Prymas Polski, kardynał August Hlond SDB

avatar użytkownika Maryla

Wczoraj, w 65 rocznicę, dnia 8 września 2011 r., podczas Apelu Jasnogórskiego w kaplicy cudownego Obrazu, klęcząc ponowiliśmy Akt Poświęcenia Narodu Polskiego Niepokalanemu Sercu Maryi.

   
Akt Poświęcenia Narodu Polskiego Niepokalanemu Sercu Maryi
  
Prymas Polski, kardynał August Hlond
Jasna Góra, 8 września 1946
   
Niepokalana Dziewico, Boga Matko Przeczysta!
Jak ongiś po szwedzkim najeździe król Jan Kazimierz Ciebie za Patronkę i Królowę Państwa obrał i Rzeczpospolitą Twojej szczególnej opiece i obronie polecił, tak w tę dziejową chwilę my, dzieci narodu polskiego, stajemy przed Twym tronem z hołdem miłości, czci serdecznej i wdzięczności. Tobie i Twojemu Niepokalanemu Sercu poświęcamy siebie, naród cały i wskrzeszoną Rzeczpospolitą, obiecując Ci wierną służbę, oddanie zupełne oraz cześć dla Twych świątyń i ołtarzy. Synowi Twojemu, a naszemu Odkupicielowi, ślubujemy dochowanie wierności Jego nauce i prawu, obronę Jego Ewangelii i Kościoła, szerzenie Jego Królestwa. 
   
Pani i Królowo nasza! Pod Twoją obronę uciekamy się. Macierzyńską opieką otocz rodzinę polską i strzeż jej świętości. Natchnij duchem nadprzyrodzonym i pobożnością naszą parafię; ochraniaj jej lud od grzechów i nieszczęść, a pasterza umocnij i uświęcaj swymi łaskami. Narodowi polskiemu uproś stałość w wierze, świętość życia, zrozumienie posłannictw. Złącz go w zgodzie i bratniej miłości. Daj tej polskiej ziemi, przesiąkniętej krwią i łzami, spokojny i chwalebny byt w prawdzie, sprawiedliwości i wolności. Rzeczypospolitej Polskiej bądź Królową i Panią, natchnieniem i Patronką.
   
Potężna Wspomożycielko Wiernych! Otocz płaszczem opieki Papieża oraz Kościół święty. Bądź mu puklerzem w dni prześladowania. Wyjednaj mu świętość i żarliwość apostolską, swobodę i skuteczne działanie. Powstrzymaj zalew bezbożnictwa. Ludom od Kościoła odłączonym wskaż drogę powrotu do jedności Chrystusowej owczarni. Okaż niewierzącym Słońce prawdy i podbij ich dusze czułością Twego Niepokalanego Serca.
   
Władna świata Królowo! Spojrzyj miłościwym okiem na troski i błędy ludzkiego rodzaju. Wyprowadź go z udręki i bezładu, z nieuczciwości i grzechów. Wyproś narodom pojednanie szczere i trwałe. Wskaż im drogę powrotu do Boga, by na Jego prawdzie budowały swe życie. Daj wszystkim trwały pokój, oparty na sprawiedliwości, braterstwie, zaufaniu.
   
Przyjmij naszą ofiarę i nasze ślubowanie, Matko Boga i nasza. Przygarnij wszystkich do Swego Niepokalanego Serca i złącz nas na zawsze z Chrystusem i Jego świętym królestwem. Amen.
    
   Kto nie uczestniczył we wczorajszym Apelu, niechaj prywatnie ponowi ten Akt Poświęcenia.
   Więcej materiałów na ten temat znajdziemy na stronie internetowej Biura Prasowego Jasnej Góry. Zapraszam do lektury!
    
   Codziennie módlmy się w intencji naszej Ojczyzny!
   Codziennie gromadźmy się w miejscach publicznych! Chodzi o miejsca publiczne, ogólnie dostępne – w miastach, miasteczkach, na osiedlach, na wsiach, przy krzyżach, przy figurach, przy kapliczkach; w całej Polsce i za granicą. Módlmy się codziennie w tych miejscach za Ojczyznę odmawiając przynajmniej jeden dziesiątek Różańca!
 
http://novushiacynthus.blogspot.com/2011/09/akt-poswiecenia-narodu-polskiego.html
 
 

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. UB zabiło prymasa Polski? IPN

UB zabiło prymasa Polski? IPN chce zbadać śmierć kardynała Augusta Hlonda

Prokuratorzy IPN badają okoliczności śmierci kard. Augusta Hlonda. W tle jest też inny zagadkowy zgon.
Pogrzeb kardynała Augusta Hlonda

Są poszlaki, zeznania różnych świadków, z których wynika, że śmierć prymasa mogła nastąpić w wyniku otrucia - mówi dziennikowi ks. Bogusław Kozioł, wicepostulator procesu beatyfikacyjnego prymasa, który złożył w IPN wniosek o wszczęcie śledztwa w tej sprawie. Prowadząc proces
beatyfikacyjny, bada się również okoliczności śmierci kandydata na
ołtarze. Chciałbym, żeby IPN wypowiedział się w tej sprawie i albo uciął
spekulacje, albo je potwierdził
- dodaje duchowny.

Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", pion śledczy warszawskiego
oddziału IPN zdecydował właśnie o rozpoczęciu postępowania
przygotowawczego w tej sprawie.

Śmierć kard. Hlonda nie jest jedynym tajemniczym zgonem biskupa z
tamtego czasu. 27 października 1948 r. pod Ostrowią Maz., wracając z
pogrzebu prymasa, wypadek samochodowy miał ordynariusz łomżyński Stanisław Kostka Łukomski,
który był jednym z najpoważniejszych kandydatów na następcę Hlonda.
Przewieziony do szpitala w Warszawie zmarł następnego dnia. Okoliczności
tego wypadku nigdy nie wyjaśniono.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Prymas niepoprawny politycznie. Komu przeszkadza kardynał Hlond?

http://kmn.info.pl/?p=43581
 
Po śmierci Piusa XI prasa włoska sugerowała, że jeśliby
kardynałowie byli zainteresowani wyborem papieża nie-Włocha, to
najlepszym kandydatem byłby kardynał August Hlond
– mówi w rozmowie
z portalem PCh24.pl prof. dr hab. Jan Żaryn. Dlaczego zatem dziś ten
wielki polski kapłan pada ofiarą wściekłych ataków ze strony środowisk
żydowskich? Czy jedynym powodem był słynny już list ze słowami prawdy o
Żydach? A może wpływowych ludzi XXI wieku boli stanowczy sprzeciw
prymasa wobec masonerii oraz najniebezpieczniejszych prądów
intelektualnych poprzedniego stulecia?

 

13 października 1896 15-letni wówczas August Hlond wstąpił
do zgromadzenia księży salezjanów, a rok później złożył śluby zakonne.
Co zdecydowało, że w tak młodym wieku późniejszy prymas Polski
zdecydował poświęcić swoje życie dla służby Bogu i Jego Kościoła?

Według biografów, powołanie do kapłaństwa młody August zawdzięczał
rodzinie, która wychowywała i jego i jego rodzeństwo w pobożności i
codziennych praktykach religijnych, wg hasła „módl się i pracuj”. Do
tego dochodzi bardzo ważne na Śląsku wychowanie patriotyczne, co
stawiało rodzinę w konflikcie z władzami pruskimi, a jednocześnie
zbliżało do Salezjanów – zakonu mocno poprzez postać Augusta
Czartoryskiego związanego z Polakami i służącego uboższym rodzinom
polskim, w tym zdolnym młodzieńcom. W końcu, także jego brat został
razem z młodszym Augustem posłany do Włoch na nauki, a zatem rodzice
widzieli w tej decyzji logiczną drogę rozwoju dla swoich dzieci. August
jednak, rzeczywiście, bardzo szybko staje się salezjaninem – klerykiem,
wyjątkowo zdolnym, na tyle by podjąć studia na słynnym papieskim
Uniwersytecie Gregorianum. Uzyskuje tam doktorat z filozofii. Podczas
studiów redaguje także pismo w języku polskim pt. „Wiadomości
Salezjańskie”. Jak widać, od początku ks. August Hlond nie tracąc swej
polskiej tożsamości, pozostaje jednocześnie człowiekiem Kościoła
Powszechnego, coraz bardziej znanym i cenionym.

 

W roku 1919 ks. Hlond poznał w Wiedniu Achille’a Rattiego
(późniejszego papieża Piusa XI). Jakie to spotkanie i ta znajomość
wpłynęła na późniejsze życie prymasa Polski?

Niewątpliwie ks. August Hlond, jako salezjanin bardzo szybko stał się
postacią znaną w Kościele Powszechnym, szczególnie od czasów wiedeńskich
kiedy to udało mu się doprowadzić do uznania Towarzystwa Salezjańskiego
w monarchii, a z kolei Achille Ratti co najmniej od 1917 r. związał się
z   powstająca po 123 latach Rzeczpospolitą, najpierw jako specjalny
wysłannik papieża m.in. na ziemie polskie, a potem nuncjusz, od 1922 r.
jako papież nazywany „polskim papieżem”. Kariera Augusta Hlonda
rzeczywiście była wyjątkowo błyskotliwa pod rządami Piusa XI, a ich
długa rozmowa wiedeńska – przypadkowa – miała wpływ zasadniczy. Hlond
najpierw został mianowany w 1922 r. administratorem apostolskim
przyszłej diecezji katowickiej, a biskupem tejże dopiero po podpisaniu
konkordatu w grudniu 1925 r., by już po kilku miesiącach, w następnym
roku zostać prymasem i arcybiskupem poznańsko-gnieźnieńskim, w kolejnym
roku zaś – 1927, kardynałem. Miał wówczas 46 lat. Zapoczątkował w ten
sposób tradycję „młodych prymasów” na ziemiach polskich, rozciągającą
się na cały wiek XX.

 

Po śmierci Piusa XI prymas August Hlond był uważany za
jednego z najpoważniejszych kandydatów na nowego papieża. Czy
rzeczywiście polski hierarcha należał do „faworytów” ówczesnego
konklawe?

Moim zdaniem prymas Polski nie należał do faworytów, bo była nim
jedynie jedna osoba, czyli długoletni współpracownik Piusa XI, kardynał
Eugenio Pacelli. Natomiast, o ile pamiętam, prasa włoska sugerowała po
śmierci Piusa XI, że jeśliby kardynałowie byli zainteresowani (co
wówczas nie mieściło się w wyobraźni nawet najbliższych ludzi Stolicy
Apostolskiej) wyborem papieża nie-Włocha, to najlepszym kandydatem byłby
kardynał August Hlond.

Nasuwa się więc pytanie: dlaczego miał aż taki autorytet? Prymas w
latach 1926-1938 wielokrotnie reprezentował papieża, nie tylko jako jego
legat w Polsce, ale także w innych krajach europejskich. Nota bene
był bodaj pierwszym kardynałem w Kościele Powszechnym, a na pewno
pierwszym prymasem Polski, który nie tylko wsiadł do samolotu, ale
jeszcze tak nagminnie go używał przemieszczając się z miejsca na
miejsce, właśnie w celach, nazwijmy to, służbowych. Dzięki swej
wyjątkowej pozycji, udało mu się także zadbać o los dusz polskich, osób
żyjących poza granicami kraju. Papież w 1929 r. wyraził zgodę na
utworzenie przez prymasa specjalnego zgromadzenia zakonnego,
Chrystusowców, którzy mieli posługiwać w parafiach polonijnych
rozsianych po całym świecie (np. licznych w Ameryce Południowej), a sam
został mianowany opiekunem emigracji. Ten wyłom w strukturze
diecezjalnej Kościoła Powszechnego dokonany przez papieża na rzecz
Polonii, okazał się zbawienny wobec kolejnych doświadczeń z lat II wojny
światowej, wypędzeń, deportacji i przymusu emigracji, w czasie i po
1945 r.

 

Prymas Hlond przez lata sprzeciwiał się i nie pozwalał na
zalegalizowanie w II RP tzw. małżeństw cywilnych i rozwodów. W wielu
swoich wystąpieniach namawiał również do przeciwstawiania się masonerii.
Dlaczego hierarcha tak mocno zaangażował się właśnie w te dwie kwestie?

Proszę pamiętać, że August Hlond należał do pokolenia ludzi Kościoła,
które bardzo mocno doświadczało skutków rodzenia się nowoczesnych
ideologii, tych wszystkich „–izmów”, które na sztandarach miały walkę z
katolicyzmem (czy szerzej chrześcijaństwem). W przestrzeni publicznej
przełomu XIX i XX wieku (oczywiście w Europie i w USA) dominowała
postawa racjonalna, której efektem było widzenie postępu jedynie w
kategoriach filozofii materialistycznych, negujących istnienie
Opatrzności. Głównymi przeciwnikami Kościoła, jako rzekomej zawalidrogi
na drodze do postępu, stawali się masoni. Ich wpływ na rozwiązania
cywilizacyjno-światopoglądowe, w tym prawne, okazał się dla pokolenia
Augusta Hlonda, dramatycznie negatywny czego przykładem była przede
wszystkim Francja. Tam, szczególnie od początku XX wieku następowały
reformy, m.in. ustawa o stowarzyszeniach kontrolująca z pozycji
antyklerykalnego państwa funkcjonowanie zgromadzeń zakonnych,  czy
grudniowy dekret z 1905 r. opisujący swoiście rozumiany rozdział państwa
od Kościoła. Ówczesne media liberalno-socjalistyczne promujące
wyrzucenie nauki Kościoła z przestrzeni publicznej, jakby umówiły się by
podjąć ofensywę ideologiczną skierowaną w stronę parlamentarzystów
Republiki Francuskiej, zakończoną dokładnie tego samego dnia gdy cel
został osiągnięty. Aristide Briand, jeden z promotorów tych
antykościelnych pomówień, stał się jednym z głównych beneficjentów
politycznych tej ofensywy. Zdaniem ludzi Kościoła masoneria francuska,
nawiązująca wprost do czasów dyktatury jakobińskiej, kiedy to topiono
zakonników i likwidowano autonomię Kościoła, narzucając klerowi funkcję
urzędników państwowych, jednocześnie opanowawszy media stanęła w
pierwszym szeregu deprawatorów moralnych, wprowadzając etykę świecką, z
rozwodami, eugenicznymi eksperymentami, rasizmem jako doktryną białego
człowieka dążącego do zbudowania idealnego społeczeństwa bez Boga.
Zagrożeniem dla człowieka stała się eliminacja z przestrzeni publicznej
nauki Kościoła, czyli zanegowanie całego dorobku ustanowionego na bazie
decyzji cesarza Konstantyna Wielkiego. O tym wszystkim mówiła jedna z
najważniejszych encyklik papieskich Leona XIII z 1884 r. Humanum genus,
a kodeks prawa kanonicznego zatwierdzony w 1917 r. obowiązujący przez
kolejne dziesięciolecia, zakazywał wstępowania katolikom do masonerii.

 

Jak wyglądała działalność duszpasterska prymasa Hlonda w czasie II Wojny Światowej?

Prymas August Hlond wyjechał z Polski i udał się do Watykanu na
wyraźną prośbę władz II RP.  Celem było poinformowanie Stolicy
Apostolskiej o rzeczywistym położeniu społeczeństwa katolickiego
napadniętego przez Niemcy i od początku w sposób nieludzki traktowanego.
Naloty na kolumny idących drogami uciekinierów, bombardowanie Wielunia i
innych miast polskich nie stanowiących celów strategicznych, itd. itd.
Sam prymas wycofując się samochodem ze stolicy na wschód doświadczył
skutków tych nalotów; na szczęście został tylko lekko ranny. Po
przybyciu do Rzymu został przyjęty przez papieża Piusa XII, opracował
raport, a jego wnioski – choć w zmienionej formie – papież zdążył
jeszcze zamieścić w swej pierwszej encyklice, którą właśnie kończył.
Równocześnie, szczególnie gdy Niemcy odmówili kardynałowi prawo do
powrotu do Poznania, w Rzymie prymas stał się osobą ważną – jako
dostarczyciel wiedzy na temat tego co dzieje się w Polsce po 1 września.
Prymas wykorzystał te sytuację by na falach radiowych, głownie Radia
Watykańskiego, ale także w prasie (m.in. emigracyjnej) upominać się o
sprawiedliwość dla swego narodu. W ten sposób porządkował przestrzeń
medialną, w której także rozbrzmiewał głos niemieckiej tuby
propagandowej, zdobywając sympatię dla Polaków, a niechęć do Niemców.
Ambasada III Rzeszy przy Watykanie od początku interweniowała, by
zamknąć usta prymasowi. Ostatecznie, w przeddzień bodaj przystąpienia
Włoch do wojny, w 1940 r. kardynał jako persona non grata,
musiał wyjechać. Wybrał Lourdes, gdzie zdążali pielgrzymi, w tym Polacy;
spotykał się z nimi. Jak pisał w X 1940 r. do prezydenta RP Władysława
Raczkiewicza: ”przez trzy miesiące przesunęły się przez mój pokój setki i
setki uchodźców, emigrantów, wojskowych, którzy byli wdzięczni za słowa
otuchy i wiary”.  Przebywając w Lourdes nawiązał m.in. kontakt z Marią
Winowską (1904 – 1993), pisarką katolicką, która wydawała wówczas w
podziemiu francuskim pismo pt. „Słowo”. Prymas zamieszczał tam pod
pseudonimem swoje artykuły. Stale przygotowywał się i naród do chwili
zakończenia wojny i konieczności odbudowy Ojczyzny; także, przebywając u
Maryi, jak się wydaje kreślił przyszłość swojej prymasowskiej posługi w
Kraju. Zobaczymy tego ślady, szczególnie we wrześniu 1946 r. gdy przy
bodaj milionowej obecności pielgrzymów na Jasnej Górze kardynał
poświecił naród cały Niepokalanemu Sercu Maryi. Tym aktem zawierzenia
wpisywał się także w tajemnice fatimskie, a jednocześnie podjął
przygotowania do obchodów millenium chrztu Polski. To bowiem właśnie w
1946 r. EP rozpoczął wstępne przygotowania do obchodów tej uroczystej
daty.

 

Co czekało prymasa po powrocie do komunistycznej Polski?

Prymas po uwolnieniu przez Amerykanów z niewoli niemieckiej (w 1944 r.
został bowiem aresztowany) dotarł do Rzymu, gdzie udało mu się za zgodą
Piusa XII ustanowić bp Gawlinę opiekunem duszpasterstwa emigracyjnego
na całe Niemcy, a de facto po kilku latach nad całą Polonią. Podjął
decyzję powrotu do kraju, a nie mogąc przewidzieć czy będzie mógł
komunikować się z Rzymem, wystarał się o specjalne pełnomocnictwa
papieskie. Czekali bowiem na niego komuniści, formacja wyjątkowo
przebiegła, którzy z perspektywy kardynała prędzej czy później mieli
podjąć walkę z Kościołem by zniszczyć jego struktury, pozbawić majątku, a
być może także pozbawić życia niejednego kapłana. Takie były
doświadczenia Kościoła w ZSRS od 1918 r. Stąd, przede wszystkim
uporządkował struktury Kościoła, ustanowił nowy skład Episkopatu Polski,
m.in. wprowadzając doń młodszych jak bp Wyszyńskiego, Klepacza czy
Choromańskiego; odnowił życie diecezjalne, od reaktywowania WSD-ych, po
założenie w czerwcu 1947 r. specjalnego komitetu odbudowy kościołów
warszawskich. Przede wszystkim jednak po powrocie do kraju natychmiast
zareagował na fakt, iż ludność polska wypędzana z Kresów i wyjeżdżająca z
racji ekonomicznych z centrum Polski, instalowała się na ziemiach
zachodnich poniemieckich i po-protestanckich jednocześnie. Już w
sierpniu 1945 r. ustanowił zatem sieć administratur apostolskich na
czele ze swoimi wikariuszami, którzy mieli faktyczną władzę biskupią,
niezbędną do kompleksowego zorganizowania życia religijnego na tym
obszarze. Komuniści zerwali wprawdzie konkordat, ale jednocześnie
pozostawili Kościół póki co na uboczu, zwalczając podziemie i PSL.
Oczywiście, ofiarami tej walki stawali się także kapłani-kapelani AK czy
NSZ, w pierwszym rzędzie.

 

Wiele wskazuje na to, że prymas Hlond został zgładzony przez komunistów. Kto wydał na niego wyrok?

Nie wiemy jak było naprawdę; plotka głosiła, że prymas po udanej
operacji wyrostka robaczkowego miał być truty na zlecenie partii przez
lekarzy. Oficjalnie, kardynał zmarł po tygodniu od operacji na zapalenie
płuc. Faktem jest, że operacja się udała, a pacjent czuł się dobrze
jedynie przez pierwszych kilka dni. Proszę jednak pamiętać, że leczony
był w szpitalu ss. Elżbietanek, że był przy nim i sekretarz ks. Antoni
Baraniak, s. Maksencja – Elżbietanka, a w ostatnich godzinach jeszcze
wielu innych, w tym rodzina czy bp Choromański, sekretarz EP. Zarówno
załoga szpitala, jak i lekarzy byli to zaufani ludzie Kościoła. Plotka o
zabójstwie prymasa rozniosła się jednak, bo zgon 67-letniego Augusta
Hlonda wszystkich zaskoczyła. Kard. Sapieha miał stwierdzić na wieść o
tej tragedii, że prymas zrobił w życiu dwa błędy, wyjechał w 1939 r. z
Kraju i za wcześnie zmarł. Osłabienie Kościoła niemal zbiegło się bowiem
z decyzją komunistów (po grudniowym akcie zjednoczeniowym w PZPR) o
przeprowadzeniu frontalnego ataku na Kościół, jego ludzi, struktury,
finanse, zgromadzenia zakonne i obecność w życiu publicznym, w tym na
powszechność katechezy w szkole. Ten kompleksowy atak będzie trwał aż do
podpisania przez jego następcę, abp Wyszyńskiego – rękami trójki
członków EP – tzw. porozumienia z władzami 14 IV 1950 r. A potem będzie
trwał dalej.

 

Które z antykomunistycznych wystąpień prymasa uważa Pan za najważniejsze?

Było ich sporo, m.in. ważne były jego wypowiedzi odnotowywane przez
ambasadora RP na uchodźstwie Papee’go w czasie kilku powojennych wizyt
prymasa w Rzymie. W kraju, podczas jednego z pierwszych swych wystąpień w
święto Chrystusa Króla 28 X 1945 r. w Poznaniu mówił: „Chodzi o to, czy
przyszłość oprzeć na zasadach i wartościach, czy na światopoglądzie
materialistycznym. Bo runęło narodowe bezbożnictwo hitlerowskie, ale
obok chrześcijaństwa pozostał na arenie świata i chce kształtować nowego
człowieka międzynarodowy materializm”. Jednak jak w praktyce się
okazało, najważniejsze słowa i decyzje padły na łożu śmierci. Jeśli
przyjdzie zwycięstwo Polski i odzyskamy wolność, to przez Maryję. Ta
myśl stanie się drogowskazem dla jego następcy, maryjnego prymasa
Wyszyńskiego i papieża – Polaka, Jana Pawła II. Jedną z ostatnich
decyzji Hlonda było skierowanie prośby do papieża – za pośrednictwem ks.
Baraniaka – by jego następcą został bp Wyszyński z Lublina, późniejszy
Prymas Tysiąclecia, ale wówczas – jak niegdyś on sam – młody, 47-letni
ordynariusz lubelski, najmłodszy członek EP, od dwóch lat biskup.

 

Środowiska żydowskie od lat oskarżają prymasa Hlonda o
antysemityzm. Cytują wyrwane z kontekstu pół-zdania czy wręcz wkładają w
jego usta słowa, których nigdy nie wypowiedział. Dlaczego? Skąd ta
nienawiść do polskiego hierarchy?

O stan nienawiści trzeba zapytać tych, którzy nienawidzą. Prymas Hlond
był atakowany, i wydaje się że jest do dziś, za dwa głównie swoje
świadectwa. Po pierwsze za list z 1936 r. O Katolickie zasady moralne,
w którym stwierdził, m.in. że „problem żydowski istnieje i istnieć
będzie, dopóki żydzi będą żydami”. I dalej pisał: „Faktem jest, że żydzi
walczą z Kościołem katolickim, tkwią w wolnomyślicielstwie, stanowią
awangardę bezbożnictwa, ruchu bolszewickiego i akcji wywrotowej”. Takie
było ówczesne doświadczenie ludzi Kościoła. Szukając jednocześnie
sprawiedliwości prymas przestrzegał przed użyciem siły wobec
jakichkolwiek wrogów, a także stwierdzał, że nie wszyscy Żydzi są
wrogami Kościoła; są i pobożni: „Znamy w świecie żydowskim ludzi także
pod względem etycznym wybitnych, szlachetnych, czcigodnych”. Przed wojną
Żydzi jako naród, a zatem także jako grupa społeczno-zawodowa, jak i
jako wyznawcy judaizmu rabinicznego, krytyczni wobec chrześcijaństwa,
podlegali takim samym regułom oceny, jak każdy inny człowiek. Z kolei,
po pogromie kieleckim z 4 VII 1946 r. kardynał miał stwierdzić wobec
dziennikarzy amerykańskich, że jeśli stosunki polsko-żydowskie się
popsuły po wojnie to duża w tym „zasługa” Żydów, którzy są postrzegani
jako nosiciele antypolskiej władzy, narzuconej przez Moskwę Polakom i
mordującej jej najlepszych synów. Co warto podkreślić, był zmuszany do
uległości polegającej na tym by wpisując się w kłamstwo, potępił pogrom
jako konkretny akt zbrodniczy dokonany rzekomo przez polskich
niepodległościowców. W jednym i w drugim przypadku powiedział to, co mu
kazało sumienie, a nie dzisiejsza poprawność polityczna.

 

Dlaczego prymas Hlond nie jest wymieniany w jednym zdaniu z
innymi, wielkimi polskimi pasterzami XX wieku, m.in. prymasem
Wyszyńskim i kard. Wojtyłą?

Prymas August Hlond pozostawał w żywej pamięci w pokoleniu prymasa
Wyszyńskiego; on sam wielokrotnie nawiązywał do wypowiedzi swego
wielkiego poprzednika. Cóż! Przychodzić i dojrzewać zaczęły nowe
roczniki i pokolenia Polaków, którzy patrząc na bieżące dokonania,
ofiarę uwięzienia i wielkie obchody milenijne przeprowadzone przez EP na
czele z Prymasem Tysiąclecia, zapomnieli o tym, z którego nauk czerpał
kardynał Wyszyński. Jan Paweł II z kolei, miał i ma do dziś tak
wyjątkową pozycję w Kościele Powszechnym i polskim, że pamięć o nim nie
zagaśnie nigdy, a  dzięki niemu także postać prymasa Wyszyńskiego,
którego obdarzał wyjątkowym szacunkiem i którego nazwał Prymasem
Tysiąclecia.

 

Dziękuję za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

 

***

Watykan ugnie się pod żydowską presją? Beatyfikacja kardynała Hlonda w ogniu krytyki

 

Amerykański Komitet Żydowski (AJC) interweniował w Watykanie
zdecydowanie sprzeciwiając się beatyfikacji kardynała Augusta Hlonda.
Organizacja zarzuca prymasowi Polski „niezwykle negatywne podejście do
społeczności żydowskiej”.

 

Specjalny list podpisany przez rabina Davida Rosena, szefa AJC trafił
do kardynała Kurta Kocha, przewodniczącego Papieskiej Rady ds.
Popierania Jedności Chrześcijan. Przekazany on został także
watykańskiemu Sekretariatowi Stanu i Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.

 

15 maja członkowie Kongregacji głosowali za uznaniem heroiczności cnót
kardynała i rozpoczęciem procesu beatyfikacyjnego. 21 maja dekret
zatwierdzil papież. Decyzja Franciszka oznaczała zamknięcie formalnego
etapu procesu beatyfikacyjnego.

 

„Zdając sobie sprawę, że Stolica Apostolska ma swoje własne kryteria
dotyczące kanonizacji, taki krok będzie postrzegany w społeczności
żydowskiej i poza nią jako wyraz aprobaty (a przynajmniej braku
potępienia) niezwykle negatywnego podejścia kard. Hlonda do społeczności
żydowskiej” – napisał oburzony rabin Rosen.

 

Kardynał Hlond, który walczył z ideologią nazistowskich Niemiec, jak i
komunistycznej Rosji, w 1939 r. w Rzymie informował za pośrednictwem
mediów watykańskich o nazistowskich prześladowaniach Kościoła
katolickiego w Polsce. Żydzi mają mu za złe, że nie mówił o
prześladowaniach Żydów.

 

W swoim liście Rosen, cytując wybrane wypowiedzi kardynała i
ilustrując niektóre wydarzenia z przeszłości, starał się podważyć
heroiczność cnót i prawowierność polskiego duchownego, który po
beatyfikacji byłby wzorem do naśladowania dla następnych pokoleń
katolików.

 

Zacytowano m.in. list pasterski kard. Hlonda z 1936 r. zatytułowany:
„O katolickie zasady moralne”, w którym stwierdził on m.in.: „Problem
żydowski istnieje i istnieć będzie, dopóki żydzi będą żydami (…) Faktem
jest, że żydzi walczą z Kościołem katolickim, tkwią w
wolnomyślicielstwie, stanowią awangardę bezbożnictwa, ruchu
bolszewickiego i akcji wywrotowej. Faktem jest, że wpływ żydowski na
obyczajność jest zgubny, a ich zakłady wydawnicze propagują pornografię.
Prawdą jest, że żydzi dopuszczają się oszustw, lichwy i prowadzą handel
żywym towarem. Prawdą jest, że w szkołach wpływ młodzieży żydowskiej na
katolicką jest na ogół pod względem religijnym i etycznym ujemny. Ale –
bądźmy sprawiedliwi. Nie wszyscy żydzi są tacy. Bardzo wielu żydów to
ludzie wierzący, uczciwi, sprawiedliwi, miłosierni, dobroczynni (…)

 

Przestrzegam przed importowaną z zagranicy postawą etyczną, zasadniczo
i bezwzględnie antyżydowską. Jest ona niezgodna z etyką katolicką.
Wolno swój naród więcej kochać; nie wolno nikogo nienawidzić. Ani żydów.
W stosunkach kupieckich dobrze jest swoich uwzględniać przed innymi,
omijać sklepy żydowskie i żydowskie stragany na jarmarku, ale nie wolno
pustoszyć sklepu żydowskiego, niszczyć żydom towarów, wybijać szyb,
obrzucać petardami ich domów. Należy zamykać się przed szkodliwymi
wpływami moralnymi ze strony żydostwa, oddzielać się od jego
antychrześcijańskiej kultury, a zwłaszcza bojkotować żydowską prasę i
żydowskie demoralizujące wydawnictwa, ale nie wolno na żydów napadać,
bić ich, kaleczyć, oczerniać. Także w żydzie należy uszanować i kochać
człowieka i bliźniego, choćby się nawet nie umiało uszanować
nieopisanego tragizmu tego narodu, który był stróżem idei
mesjanistycznej, a którego dzieckiem był Zbawiciel. Gdy zaś łaska boża
żyda oświeci, a on szczerze pójdzie do swojego i naszego Mesjasza,
witajmy go radośnie w chrześcijańskich szeregach”.

 

Rabin zauważył, że chociaż polski duchowny przyznał, że „nie wszyscy
żydzi są tacy” i „i zabronił napaści na żydów lub ataki na ich własność,
mimo to potępił judaizm i żydostwo za odrzucenie Jezusa”.

 

Żydów szczególnie jednak wzburzyło wezwanie kard. Hlonda do
bojkotowania  przedsiębiorstw żydowskich – „dobrze jest swoich
uwzględniać przed innymi, omijać sklepy żydowskie i żydowskie stragany
na jarmarku”. Nie podoba im się, że hierarcha polecił trzymać się z dala
od mediów żydowskich i wszelkich innych wydawnictw, by uniknąć
szkodliwego moralnego wpływu żydów, propagujących antychrześcijańska
kulturę.

 

W liście rabin wspomina o nieudanej inicjatywie żydów polskich, którzy
zabiegali o potępienie przez Episkopat „antysemityzmu” szerzącego się
po wojnie, na dwa miesiące przed pogromem w Kielcach z 4 lipca 1946 r.

 

Wówczas to Naczelny Rabin Wojska Polskiego, dr David Kahane i profesor
Michael Zilberberg, Sekretarz Generalny Gmin Żydowskich w Polsce,
próbowali zorganizować spotkanie z kardynałem Hlondem w sprawie
atmosfery nienawiści panującej wówczas w kraju, mając nadzieję, że
kardynał zda sobie sprawę z ogromnego niebezpieczeństwa, z jakim boryka
się społeczność żydowska w Polsce – wskazano w liście.

 

Proponowano, aby biskupi polscy podjęli działania broniące społeczność
żydowską, zwłaszcza przeciwstawili się „plotkom” o mordach rytualnych,
jakoby porywali dzieci chrześcijańskie i je mordowali, a ich krwi
używali do wypieku tradycyjnej „macy” spożywanej podczas 8-dniowego
święta Paschy.

 

Rabin opisał zdarzenia związane z pogromem kieleckim, wskazując, że
kard. Hlond nie odpowiedział pozytywnie na prośbę dwóch żydowskich
przywódców, którzy chcieli, by wydał specjalny list pasterski skierowany
do wszystkich kościołów i wzywający do interweniowania w obronie żydów.
Duchowny odmawiał też spotkania się z nimi.

 

Rosen zacytował broszurę autorstwa Adama Michnika dotyczącą pogromu
kieleckiego i wypowiedź bp. Kaczmarka. Ten miał stwierdzić, że „żydzi są
głównymi przedstawicielami komunistycznego reżimu” i wskazał, że mają
oni bardzo dobrą pozycję w komunistycznym państwie polskim, nieskończone
możliwości i ułatwienia w handlu i przemyśle, ministerialne stanowiska,
fabryki, biura itp. Zajmują centralne stanowiska w wojsku itd.

 

3 czerwca 1946 r., na miesiąc przed pogromem kieleckim, Józef
Tenenbaum, prezes Światowej Federacji Żydów Polskich i profesor Olgierd
Górka, szef Wydziału Żydowskiego w polskim Ministerstwie Spraw
Zagranicznych oraz przywódca nowo powstałej Ligi do Walki z Rasizmem
spotkali się z kardynałem Hlondem.

 

Prymas Polski w odpowiedzi na prośbę Tenenbauma o jakąś reakcję wobec
wzrostu antysemickich incydentów, miał odpowiedzieć, że: „żydowscy
komuniści kierują tym krajem. Dlaczego światowe żydostwo pozwoliło
przejąć im władzę i uciskać chrześcijan?”.

 

Tenenbaum temu zaprzeczał, a kardynał powtarzał, że „ci żydowscy
komuniści w rządzie byli źródłem wszelkiego zła”. Polski duchowny
zaprzeczył istnieniu przemocy antyżydowskiej w Polsce od zakończenia
wojny i podkreślał, że zbrodnie mają charakter raczej polityczny, a nie
rasowy.

 

Tenenbaum i Górka chcieli, by kardynał wydał oświadczenie potępiające
morderstwa. Kapłan odmówił, twierdząc, że zabójcy „nie mordują Żydów
jako Żydów”. Po prostu reagują na zabójstwo ludności chrześcijańskiej
przez żydowski rząd komunistyczny. Tenenbaum wielokrotnie nalegał na
wydanie specjalnego listu pasterskiego, potępiającego zabójstwo żydów w
powojennej Polsce i przedstawił kardynałowi fakturę na pokrycie kosztów
pochówku w Krakowie Żydów, będących rzekomymi „ofiarami” antysemityzmu.
Mówił, że „takie morderstwa są możliwe tylko w antysemickiej atmosferze.
Nie mogłoby się to zdarzyć na tak dużą skalę, gdyby ludność nie została
zarażona tak dużą ilością trującej propagandy i wykorzenienie jej jest
obowiązkiem Kościoła”.

 

Kilka dni po pogromie w Kielcach, 11 lipca 1946 r. kardynał Hlond na
konferencji prasowej wskazał, że żydzi byli „komunistami lub
zwolennikami komunizmu, a pogrom to ich własna wina”.

 

Kard. Hlond, który był najwyższym rangą urzędnikiem kościelnym w
Polsce w latach 1926-48, utrzymywał silną wiarę i chronił niezależność
Kościoła podczas niemieckiej okupacji hitlerowskiej oraz pierwszych lat
powojennego komunizmu. Podczas pobytu na uchodźstwie w czasie II wojny
światowej hierarcha wykorzystał swoje wpływy i kontakty osobiste, aby
informować świat o losach Polski pod okupacją hitlerowską. Kiedy Niemcy
go aresztowali, odrzucił propozycję kolaboracji i utworzenia wspólnego
rządu. Po wojnie ostro sprzeciwiał się komunistycznej władzy. IPN
zamierza jeszcze raz zbadać dokumenty i okoliczności „dziwnej” śmierci
kardynała. Istnieją przesłanki, sugerujące, że mógł on zostać otruty
przez bezpiekę.

 

Źródło: cruxnow.com., ajc.org., lastampa.it., patrimonium.chrystusowcy.pl.,

AS

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. godna pogardy agitka żydokomuny z Czerskiej

Czerwony prymas August Hlond. Zasługuje na ołtarze?
Aleksandra Klich
2 lipca 2018 | 05:57

http://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,23606478,czerwony-prymas-august-...
Antysemita - mówią o nim Żydzi, germanofob - powtarzają Niemcy. Kim był August Hlond?

Papież Franciszek uznał, że życie Augusta Hlonda, prymasa Polski, było wystarczająco heroiczne, żeby został beatyfikowany. Teraz trzeba tylko cudu.

Cudu też trzeba, żeby przekonać Żydów i Niemców, że ich wróg zasługuje na ołtarze.
Klejnoty rodzinne

Został prymasem w 1926 r., tuż po przewrocie majowym. 45 lat, wysoki, postawny, przenikliwe spojrzenie.

Plebejusz, Ślązak, mówi z dziwnym akcentem – niemieckim, śląskim? Jedni szepczą: czerwony biskup, antysemita, polski nacjonalista. Inni: antykomunista, filosemita, Niemiec.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl