Bieda, aż piszczy!

avatar użytkownika UPARTY

 

Kilka dni temu portal Sedlak&Sedlak zajmujący się sprawami płacowymi w Polsce zamieścił bardzo ciekawy artykuł. Otóż przeliczył on siłę nabywczą wynagrodzeń pracowniczych w Polsce w 1938 roku na podstawowe produkty żywnościowe i porównał je z cenami obecnymi.

Okazało się, że nie ma istotnych różnic w sile nabywczej Polaków! Podstawowe produkty żywnościowe jako miernik siły nabywczej nie jest zła miarą i był on dość powszechnie stosowany jeszcze niedawno.

Zmienił się natomiast świat wokół nas. Do koszyka dóbr niezbędnych doszło bardzo dużo różnych rzeczy: samochody, sprzed AGD, telewizory, telefony, komputery nie mówiąc o bez porównania droższych lekach. W rezultacie wartość niezbędnego wyposażenia domu od 1938 roku wzrosła wielokrotnie a koszty utrzymania tych rzeczy spowodowały, że wydatki żywnościowe nie stanowią jak wtedy 60% budżetu domowego a tylko 30%.

Ponieważ zarobki w jednostkach naturalnych są zbliżone do tych z 1938 roku to znaczy, że jemy mniej. Tyle, że wtedy w 1938 roku był w Polsce problem niedożywienia całych grup ludności. Jak więc jest teraz? Gdy zastanawiamy się przyczynami zapaści demograficznej w naszym kraju to wymieniamy rozmaite tego przyczyny. A może przyczyną tego jest po prostu brak jedzenia? W końcu przeciętna rodzina pracownicza może zakupić nieledwie połowę tego jedzenia co ich niedożywieni przodkowie w 1938 roku.

W przyrodzie jedynie brak pożywienia powoduje ograniczenie populacji.

 

Wykres 8. Ile kilogramów pszenicy, owsa i ziemniaków można było kupić za miesięczne wynagrodzenia w 1935 i 2011 roku?

Opracowanie własne Sedlak & Sedlak Z pozoru wygląda na to, że jednak poziom życia jednak się podniósł, ale jest to wniosek błędny, ze względu na zmianę sposobu dystrybucji żywności. O ile w II RP producenci w większości sprzedawali swoje wyroby bezpośredni i można było przyjąć, że podane ceny to są ceny za które żywność jest kupowana przez ostatecznych konsumentów, o tyle teraz ceny dla ostatecznego konsumenta są wyższe od cen hurtowych tych produktów o 150 250%. Czyli de facto obecna rodzina może kupić tylko połowę ilości produktów żywnościowych w stosunku do tego co widać na wykresie. Najlepiej ilustruje to siłą nabywcza ludzi wyrażona w mleku, które już 1938 roku było dystrybuowane w znacznej części tak samo jak dzisiaj.

Wykres 9. Ile litrów mleka oraz krów dojnych można było kupić za miesięczne wynagrodzenie w 1935 i 2011 roku?

opracowanie własne Sedlak & Sedlak

Tu okazuje się, że różnica jest dużo mniejsza ale produkcja mleka w przeciwieństwie do pozostałych artykułów żywnościowych jest dotowana. Spadek siły nabywczej ludności widać po wartości krowy mlecznej. Jeśli rzeczywiście siłą nabywcza ludzi na mleko realnie by wzrosła to i cena „maszyny do robienia pieniędzy w mleku”, też by wzrosła, a cena „maszyny” wyrażona w przeciętnym wynagrodzeniu spadła!

Można jeszcze powiedzieć, że do porównania należy wziąć rodziny robotnicze a nie pracowników umysłowych i że wśród najbiedniejszych różnice są istotne. Ale ten argument tez jest chybiony, bo porównajmy ceny ziemniaków i związane z nimi ceny wieprzowiny, czyli podstawowego wyżywienia biedniejszych rodzin w Polsce przedwojennej. Prawdą jest, że płaca liczona w cenie ziemniaków obecnie jest większa prawie o 50 % niż w 1938 roku, ale cena ziemniaków dostępna dla konsumenta indywidualnego jest ponad 3 - krotnie większa od ceny skupu od rolnika, a cena dla hodowcy świń jest o śr. o 50 % większa od ceny skupu.

 

Tak więc twierdzenie, że wszystko co wiąże się z nowoczesnością zostało sfinansowane przez ograniczenie wyżywienia społeczeństwa zadaje się być słuszne. Oj, mamy za co dziękować już kolejnemu pokoleniu „młodych, wykształconych z dużych miast” i wielbionej przez nich elicie „chorążych postępu” polegającego na dreptaniu w miejscu.

I jeszcze jedna informacja. Autorem opracowania, na którym opieram swój wpis jest Krzysztof Plens, Sedlak & Sedlak.

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz