Głos Rosji i The New York Times uzurpują sobie być Polską? Film „Smoleńsk” reżysera Antoniego Krauze

avatar użytkownika Maryla

Coraz ciekawiej, coraz bezczelniej i coraz straszniej pod rządami Tuska i Sikorskiego.

Tuba Kremla, polskojęzyczny Głos Rosji "grubą czcionką" ogłasza news:

Polska protestuje przeciwko nowemu filmowi o tragicznej śmierci Kaczyńskiego

Któż to może być tą "Polską" dla The New York Times ? Jak myślicie? W ciemno można stawiać dolary przeciwko orzechom.


Polska protestuje przeciwko nowemu filmowi o tragicznej śmierci Kaczyńskiego

 
Foto: EPA

Polska protestuje przeciwko nowemu filmowi fabularnemu o tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego – pisze The New York Times. Chodzi o film „Smoleńsk” reżysera Antoniego Krauze. Jego wejście na ekrany zaplanowano na 2014 rok.

Jak podkreśla gazeta, projekt wywołał burzliwą dyskusję w polskim społeczeństwie, w tym także wśród działaczy kultury. Na przykład niektórzy czołowi aktorzy kraju odmówili udziału w "Smoleńsku", a minister kultury Polski Bogdan Zdrojewski oświadczył, że jest jeszcze za wcześnie na tworzenie filmu o tej katastrofie lotniczej.

Z kolei 73-letni Krauze przyznaje, że jego poglądy nie są zbieżne z oficjalnym punktem widzenia odnośnie wydarzeń. „Moim zdaniem powinienem zrealizować ten film, nawet jeśli okaże się, że jestem sam przeciwko wszystkim. Zamierzam pokazać prawdę” – powiedział reżyser.

Głównym bohaterem „Smoleńska” jest dziennikarz, prowadzący śledztwa. Odkryje on, że przed społeczeństwem zatajono ważną informację i wszystko w rzeczywistości wyglądało inaczej. Krytycy ostrzegają, że „Smoleńsk” może stać się oświadczeniem politycznym, udającym fakt.

Etykietowanie:

25 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. W Internecie pojawił się już

W Internecie pojawił się już drugi zwiastun filmu "Smoleńsk" w reżyserii Antoniego Krauzego. Przypomnijmy - produkcja będzie opowiadać o tragicznych wydarzeniach z kwietnia 2010 r., kiedy to w katastrofie pod Smoleńskiem zginął prezydent Lech Kaczyński wraz z 95 innymi osobami.

Premiera filmu Krauzego ma odbyć się 9 lub 10 kwietnia 2014 roku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Komendant, Naczelnik,

W
czasie I wojny światowej Wieniawa-Długoszowski został zapytany przez
wziętego do niewoli rosyjskiego oficera o co właściwie walczą polscy
legioniści. Wieniawa odpowiedział: "My walczymy o wolność, a wy o co?".
Na to Rosjanin: "A my o honor"!
"Widocznie każdy walczy o to czego mu brakuje" - skwitował Wieniawa.
W czasie I wojny światowej Wieniawa-Długoszowski został zapytany przez wziętego do niewoli rosyjskiego oficera o co właściwie walczą polscy legioniści. Wieniawa odpowiedział: "My walczymy o wolność, a wy o co?".<br />
Na to Rosjanin: "A my o honor"!<br />
"Widocznie każdy walczy o to czego mu brakuje" - skwitował Wieniawa.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Kto się tak boi filmu robionego ze składek?

TRWA ZBIÓRKA NA REALIZACJĘ
FILMU FABULARNEGO SMOLEŃSK.
KAŻDY GROSZ JEST NA WAGĘ WALKI O PRAWDĘ.
OD CIEBIE ZALEŻY CZY TEN FILM POWSTANIE.
BĄDŹ JEGO SPONSOREM

http://fundacjasmolensk2010.pl/

Film powstaje dzięki ofiarności Polaków. Środki na realizację filmu zbiera Fundacja Smoleńsk 2010.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. zamówiony artykuł w GW

New York Times o "Smoleńsku" Krauzego. "Będzie polityczna maskarada?"

"Smoleńskie podziały dotarły do świata
kultury" - pisze o sytuacji w Polsce "New York Times". I przyznaje, że
"zawrotna ilość teorii spiskowych" staje się pożywką dla twórców.
Powstają satyryczne komiksy, instalacje, filmy dokumentalne, a Antoni
Krauze kręci fabularny "Smoleńsk".

"New York Times" pisze o sytuacji w Polsce
trzy lata po katastrofie smoleńskiej. "Smoleńskie podziały dotarły do
świata kultury. Reżyserzy, pisarze i artyści zażarcie debatują jak, a
nawet czy - przedstawić tę tragedię" - pisze amerykański dziennik.
I przyznaje: "ilość spiskowych teorii jest zawrotna". Przytacza tylko
kilka z nich: sztuczną mgłę, materiały wybuchowe, a nawet fikcyjne
sekcje zwłok ofiar katastrofy.

Krauze: "Zamierzam pokazać prawdę"


Głównym bohaterem tekstu jest Antoni Krauze, który przygotowuje
film fabularny poświęcony katastrofie. Trzonem fabuły ma być
dziennikarskie śledztwo ujawniające wielką mistyfikację dotyczącą
wypadku. - Zamierzam pokazać prawdę - mówi reżyser "NYT" i przypomina
"Wroga Numer Jeden" Kathryn Bigelow, który przedstawia operację ujęcia
Osamy bin Ladena. Autor artykułu podkreśla jednak, że amerykańska
produkcja spotkała się z oskarżeniami o akceptowanie nieludzkich metod
walki z terroryzmem. Tymczasem "Smoleńsk" Krauzego może stać się zwykłą
"polityczną maskaradą". A cytowany przez dziennik Borys Lankosz, reżyser
"Rewersu", stwierdził nawet, że film Krauzego jest niebezpieczny,
ponieważ "bazuje na kłamstwie"."Panujący w polskiej sztuce dyskurs nie pozwala być szczerym"

"NY Times" pisze też o kontrowersyjnym, satyrycznym komiksie
"Likwidator", który ukazał się dwa lata temu. Tytułowy bohater urządza
rzeź na miejscu smoleńskiego zamachu, zabijając zarówno pasażerów
samolotu, jak i rosyjskich żołnierzy. Natomiast Jacek Adamas,
przedstawiany jako "czołowy przedstawiciel street artu", żali się, że
żadne muzeum ani galeria nie przyjęły jego instalacji - chodzi o stalowe
ludzkie postacie z celownikami na piersiach, które mają sugerować, że
katastrofa była zwykłym morderstwem. - Bycie artystą zakłada szczerość.
Panujący w polskiej sztuce dyskurs nie pozwala mi być szczerym - mówi
"NYT" Adamas.

"Nadęty prezydent każe lądować w mgle na kartoflisku"


Dziennik sporo miejsca poświęca też "Anatomii upadku" Anity
Gargas, zauważając, że "wartka akcja" i "emocjonalne zdjęcia"
przyciągnęły przed telewizory trzy miliony widzów, a z kolei wyważony
dokument National Geographic spotkał się z oskarżeniami o sianie
rosyjskiej propagandy.

"New York Times" w konkluzji
artykułu przytacza słowa Juliusza Machulskiego, który niedawno
stwierdził, że jedyny film, który może sprawiedliwie pokazać katastrofę
smoleńską, to... parodia. Reżyser zasugerował stworzenie produkcji na
wzór Borata lub grupy Monty Python. Filmu o "nadętym prezydencie
umiarkowanie ważnego państwa z Europy Centralnej, który każe lądować w
mgle na kartoflisku".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. ORYGINAŁ

http://www.nytimes.com/2013/05/29/movies/polands-divide-over-smolensk-fi...

Joanna Berendt contributed reporting from Warsaw.

This article has been revised to reflect the following correction:

Correction: May 30, 2013

An article on Wednesday about a debate in Poland among filmmakers, writers and artists about how and whether they should portray the plane crash in 2010 that killed the country’s president and 95 other people described incorrectly the location of a Russian city that is close to the crash site. The city, Smolensk, is in western Russia, not in eastern Russia.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Joanna Berendt contributed reporting from Warsaw.

UROBEK FEMINISTKI
http://www.wprost.pl/ar/240511/Ze-skina-Zyd/

Joanna Berendt
Ze skina Żyd
Numer: 16/2011 (1471)
Share on facebook
Share on twitter Share on wykop 0
Najpierw był ortodoksyjnym skinem. Dziś jest ortodoksyjnym Żydem. Historia jak z filmu? Tak, ale wydarzyła się naprawdę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. TO CHYBA TA

Joanna Berendt

Kontakt:

skype: joanna.berendt Dodaj mnie do Skype
tel. 782 888 400
Joanna.Berendt@KobiecyCoach.pl

Pasjonuje mnie człowiek, jego szeroko pojęty rozwój,
przekraczanie granic i ograniczeń oraz odkrywanie, wpieranie potencjału
każdego z nas z osobna
. Ważna jest również dla mnie komunikacja i relacje między ludźmi, co je wspiera i im służy, a co wręcz przeciwnie.

Specjalizuję się w pracy z kobietami. Towarzyszę im w
podróży do swojego wewnętrznego potencjału i spełnienia, tak by czyły
radość, satysfakcję i były sobą.

W swoim życiu czy to jako menadżer, trener, coach, mama czy kobieta inspirację czerpię z metody Nonviolent Communication (NVC) i podejścia coachingowego, które są dla mnie swoistym drogowskazem w codziennym życiu.

Moja przygoda z coachingiem i rozwojem
osobistym rozpoczęła się w 2005 roku. Od tego czasu stale doskonalę
swoje umiejętności podczas szkoleń i warsztatów prowadzonych przez
trenerów ze Szwecji, Norwegii, Finlandii, Polski, Węgier Wielkiej
Brytanii, Rumunii, USA, Nowej Zelandii. Czerpię od nich naukę,
inspirację i stale rozwijam się. Czuję, że rozwój nie ma końca i jest
jak podróż, którą podążam z ciekawością i radością.

http://kobiecycoach.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=21&Itemid=338

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. ONET oczywiście na '1"


Jeden z autorów artykułu w "New York Times"
Dan Bilefsky pisze, że głębokie podziały, które katastrofa w Smoleńsku
wywołała wśród Polaków, przeniosły się w kręgi kulturalne, które
obejmują filmowców, pisarzy i innych artystów.

W gazecie przytoczono też hipotezy dotyczące "prawdziwej wersji
wydarzeń" czyli sztuczną mgłę, materiały wybuchowe na pokładzie
prezydenckiego tupolewa itd.

"NYT" cytuje także wypowiedź Pawła Deresza, który mówi, że boli go, gdy
"ludzie chcą upolityczniać tragedię". Mąż jednej z ofiar katastrofy, w
słowach cytowanych przez amerykańską gazetę, obawia się, że fikcja może
mieszać się z faktami w imię artystycznej wolności.

W artykule pojawiają się też słowa Borysa Lankosza, twórcy filmu
"Rewers". "To kulturowa choroba" - mówi. W cytowanej wypowiedzi
podkreśla, że "zawsze myślimy, że jesteśmy narodem wybranym". "Kult
męczeństwa, który będzie uchwycony m.in. w filmie »Smoleńsk« jest
niebezpieczny, bo bazuje na kłamstwie" - dodaje.


--------------------------------------------------------------------

NIE PODAJĄ ŹRÓDŁA I NAZWISKA Joanna Berendt contributed reporting from Warsaw.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. pod tekstem Głosu Rosji komentarze

http://polish.ruvr.ru/2013_05_29/Polska-protestuje-przeciwko-nowemu-film...






 


  • Emil Zin · · Top Commenter
    W Polsce już wiadomo, kto odczytywał dla pilotów wysokość I w jakim był stanie.

  • Andrzej Willk · Top Commenter
    Kiedy
    my z tym szaleństwem smoleńskim skończymy, społeczeństwo jest już
    zmęczone tym tematem. Oczywiście za wyjątkiem grupy odstawiającej szopkę
    w każdą miesięcznicę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika basket

10. ad 7 - Berendt

Najgorsze jest to, że "stale się rozwija". Na końcu chyba będzie jakaś eksplozja.
"Od tego czasu stale doskonalę
swoje umiejętności podczas szkoleń i warsztatów prowadzonych przez
trenerów ze Szwecji, Norwegii, Finlandii, Polski, Węgier Wielkiej
Brytanii, Rumunii, USA, Nowej Zelandii. Czerpię od nich naukę,
inspirację i stale rozwijam się." Przydaliby się trenerzy z Armii Czerwonej.
Slodka idiotka z klubu Środa/Szczuka
W tekście brakuje tylko odwołań do raportów MAK i komisji Millera?.
Najlepsze to:
Katastrofa była tak przytłaczająca, że prokurator wojskowy, Mikołaj Przybył, najwyraźniej zrozpaczony krytyką jego taktyki, strzelił sobie w głowę w styczniu 2012
roku podczas konferencji prasowej. (Przeżył.)
A na końcu przeprosiny: Smoleńsk leży na zachodniej granicy Rosji, nie na wschodniej jak podano...
Ogólnie: pardon - "słodkie pierdzenie" na zamówienie NYT..

basket

avatar użytkownika gość z drogi

11. i nie wiadomo czy śmiać się ,czy płakać...

i smutno i straszno...
"gdyby głuPOta umiała latać....:(
serdeczne pozdrowienia :)
a dereszowi niech będzie wstyd....ale on i tak sie już nie zmieni...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

12. szyderstwa z tragedii

Bal w operze. "Spróbujmy spojrzeć na III RP jednym rzutem oka, a ciarki pójdą po plecach"

"Zagłada części elity politycznej z prezydentem... Wasalna postawa
rządu... Szyderstwa z tej tragedii. Wzajemna nienawiść i pogarda...
Atak wewnętrzny na tożsamość narodową. Wymieranie narodu...".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. Szyderstwa z tej tragedi


Prokuratura chciała ścigać Magdalenę Mertę, mec. Kownackiego oraz "Nasz
Dziennik", bo nagłośnili, że ambasador Bahr nic nie pamięta

Śledczy uznali, że działania "ND" są rozpowszechnieniem wiadomości z
postępowania przygotowawczego, a działania Merty i Kownackiego "można
rozpatrywać w kontekście pomocnictwa". Jedno i drugie zachowanie nie
zostało ukarane jedynie z racji mało znaczących zeznań Bahra.

Fot. Youtube.pl

Magdalenie Mercie, jej pełnomocnikowi Bartoszowi
Kownackiemu oraz redakcji "Naszego Dziennika" groziło śledztwo, a w
konsekwencji 2 lata więzienia.
Prokuratura okręgowa w Warszawie chciała ich ścigać za "naruszenie tajemnicy postępowania przygotowawczego".

Redakcja wPolityce.pl poznała szczegóły zaskakującego postępowania warszawskich prokuratur okręgowych.

Opisywane
postępowanie zaczyna się 19 lipca 2012 roku. To wtedy do Prokuratury
Okręgowej Warszawa-Praga trafia pismo z PO Warszawa z wnioskiem o
wszczęcie śledztwa ws. działań "Naszego Dziennika", wdowy po śp. Tomaszu
Mercie oraz mec. Bartosza Kownackiego. PO Warszawa zaznacza, że w
artykule z 22 czerwca pt: "Amnezja Bahra" doszło do ujawnienia tajemnicy
postępowania w toczącym się śledztwie ws. zaginięcia rzeczy osobistych
śp. Tomasza Merty. W artykule "ND" pojawiły się wypowiedzi Kownackiego
oraz Merty, które zdaniem prokuratury były ujawnieniem chronionej prawem
tajemnicy.

W piśmie Prokuratury Okręgowej Warszawa czytamy:

Zakres informacji wynikających z artykułu prasowego zamieszczonego
przez "Nasz Dziennik" koresponduje z okolicznościami podanymi przez
świadka Jerzego Bahra w dniu 21 czerwca 2012 roku oraz użytymi przez
Wyżej Wymienionego świadka sformułowaniami, przy czym osoby dopuszczone
do udziału w przedmiotowym przesłuchaniu, na podst. art. 317 § 1 Kpk,
tj. Pani Magdalena Pietrzak-Merta oraz adw. Bartosz Kownacki,
występujący w niniejszej sprawie w charakterze pełnomocnika Pani
Magdaleny Pietrzak-Merty oraz Pani Anny Marii Wojtowicz, po
przeprowadzeniu wskazanej czynności procesowej nie uzyskały zgody na przekazanie prasie wiadomości wynikających z przesłuchania Wyżej Wymienionego świadka.

W kolejnej notatce urzędowej prokuratura warszawska dodaje, że Magdalena Merta oraz Bartosz Kownacki:

nie zwracali się z prośbą o zgodę na przekazanie prasie informacji wynikających z przesłuchania Wyżej Wymienionego świadka.

 

Co tak zaniepokoiło warszawską prokuraturę? O ujawnienie jak ważnych tajemnic śledztwa chodzi w tej sprawie?

Okazuje się, że groźnie brzmiące działanie wymienionych osób jest groźne tylko na papierze.

Po
pismach przewodnich w aktach sprawy dot. ujawnienia tajemnicy przez
Mertę, Kownackiego i "Nasz Dziennik" znajdują się materiały prasowe,
które mają obrazować zachowanie wymienionych osób, które prokuratura
chce ścigać.

Wśród materiałów znajduje się m.in. kilka artykułów z
"ND", opisy kilku portali internetowych artykułów "ND", artykuł "Gazety
Wyborczej", a także dwa wywiady z mecenasem Bartoszem Kownackim dla portalu wPolityce.pl.

Prokuratura
w każdym z załączonych materiałów prasowych zaznaczyła fragmenty,
których ujawnienie jej zdaniem należy ścigać. Zestawienie tych
sformułowań pokazuje, że działania prokuratury są niepoważne.

W artykule "ND", od którego zaczęła się cała sprawa, prokuratura zaznaczyła m.in. fragmenty (cały artykuł dostępny na stronach "ND"):

- Tłumaczenie Bahra sprowadzało się do tego, że po katastrofie
urzędnicy ambasady mieli nadmiar obowiązków, pewne decyzje podejmowali
natychmiast, ale o nich zapominali. - Mówił, że nie wyklucza, że
istnieje nawet pismo z jego podpisem. Nie wiedział, że to jego
sekretarka odebrała kopertę z obrączką od pewnego człowieka, który z
kolei wziął ją od Rosjan - dodaje. - Pan ambasador wyraził ogromne
zdumienie, że te rzeczy w ogóle się w jego gabinecie znalazły. Nic nie
wiedział. Stwierdził tylko, że ten worek był, co określił jako rzecz
nadzwyczajną. Ale jak tam trafił i jak zniknął, tego nie pamiętał -
relacjonuje mecenas Kownacki.

- Podkreśla też (Kownacki - red.),
iż materiał dowodowy wskazuje wyraźnie, że decyzję o utylizacji podjął
urzędnik najwyższego szczebla resortu Sikorskiego. - A jeżeli
rzeczywiście Sikorski nie wiedział, co robią jego urzędnicy tego
szczebla, to sytuacja ta dowodzi, że fatalnie kieruje swoim resortem.

-
Pytaliśmy pana ambasadora, w jaki sposób worek z rzeczami mojego męża
trafił do jego gabinetu. Pan Jerzy Bahr tego nie pamiętał. Jak również
tego, w jaki sposób rzeczy te trafiły do Ministerstwa Spraw
Zagranicznych w Polsce. Tego również nie pamiętał. Nie wykluczył jednak,
że to on mógł wydać takie polecenie. I że worek z rzeczami był w jego
gabinecie przez kilka dni. (wypowiedź M. Pietrzak-Merty)

- Nie
wiedział, że to jego sekretarka odebrała kopertę z obrączką od pewnego
człowieka, który z kolei wziął ją od Rosjan - dodaje (M P-M red.). - Pan
ambasador wyraził ogromne zdumienie, że te rzeczy w ogóle się w jego
gabinecie znalazły. Nic nie wiedział. Stwierdził tylko, że ten worek był
(wypowiedź mec. BK - red.)

- To były prawie trzy godziny słuchania o tym, że nic nie pamięta - mówi Kownacki.

 

W załączonych przez prokuraturę materiałach prasowych zaznaczane są podobne fragmenty.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

14. straszna choroba ,ta amnezja...

tylko dlaczego "chory" pracuje....?
a teraz TO co Najważniejsze
."Po
pismach przewodnich w aktach sprawy dot. ujawnienia tajemnicy przez
Mertę, Kownackiego i "Nasz Dziennik" znajdują się materiały prasowe,
które mają obrazować zachowanie wymienionych osób, które prokuratura
chce ścigać."
czy ja śnie ?
Teraz już chyba nikt nie ma złudzeń,że Rodzinom i ich pełnomocnikom i Dziennikarzom ,knebluje się usta w imię tajemnicy śledztwa....
jeśli do tej pory miałam jeszcze cień Nadziei,ze była to jednak nieszczęśliwa Katastrofa,to od tej chwili.....
Zero złudzeń....Zero....

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

15. Znieczulanie

Znieczulanie „spiskiem”

Wyobrażenia i opinie publicysty „New York Timesa” o śledztwie smoleńskim

Środowy „New York Times”
opublikował artykuł dotyczący katastrofy smoleńskiej poświęcony głównie
powstającemu właśnie filmowi Antoniego Krauzego. Dla autora Dana
Bilefsky’ego polskie spory o katastrofę to „wojna kulturowa”.

Mniejsza już o to, po której stronie staje gazeta. To zresztą jasne,
że dla raczej lewicowego dziennika wiarygodny jest tylko główny nurt
opinii, czyli również liberalny i lewicowy. Mamy więc wypowiedzi twórców
filmowych komedii dystansujących się od Krauzego. Borys Lankosz mówi o
„kulturowej chorobie”, a Juliusz Machulski – „parodii”.

Z kolei mąż posłanki SLD Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w
Smoleńsku, boi się „upolitycznienia” filmu. Autor uznaje natomiast
produkcję „National Geographic” o Smoleńsku powtarzającą tezy raportu
MAK za „zdecydowanie rzeczową”. W artykule mowa jest zresztą głównie o
różnych filmach, ich twórcach i innych artystach, głównie w kontekście
ich upolitycznienia i rozmaitych kontrowersji, przy czym przeważają
nawiązania do kina lekkiego i rozrywkowego.

Amerykański czytelnik wysokonakładowej prasy dowiaduje się jednak po
raz pierwszy, że wokół przyczyn katastrofy (już przez większość opinii
publicznej zapomnianej) są jakieś wątpliwości. A przecież cały świat
autentycznie przeżywał tę tragedię trzy lata temu.

Na pewno budzi ona jakieś uczucia przeciętnych Amerykanów:
współczucie, sympatię dla Polski. Trzeba też pamiętać, że ogromna część
społeczeństwa w USA wciąż pamięta zimną wojnę i konfrontację z imperium
zła, a z drugiej strony kojarzy Polskę pozytywnie: przede wszystkim z
Janem Pawłem II i „Solidarnością”. Wprawdzie media pokroju „New York
Timesa” pracują nad zmianą tego wizerunku na rzecz skojarzenia z
Jedwabnem i homofobią, ale pełnego „sukcesu” jeszcze nie osiągnęły.

W tym kontekście warto przyjrzeć się, jak na strunach związanych z
Polską asocjacji odgrywany jest utwór poświęcony katastrofie i narosłym
wokół niej antagonizmom. Mamy więc z jednej strony „rosyjskich i
polskich śledczych”, którzy stwierdzili „słabą widoczność i błąd
człowieka”, a z drugiej „oszałamiający zakres teorii spiskowych”.

Mowa jest o „wypowiedzeniu przez Rosję Polsce wojny”, o sztucznej
mgle, materiałach wybuchowych i manipulacjach zwłokami przed
sfałszowanymi sekcjami. Autor wspomina jako motyw domniemanego zamachu
wojnę rosyjsko-gruzińską w 2008 r., ale – chyba żeby było jeszcze
bardziej sensacyjnie – za chwilę kieruje uwagę na incydent z
„samobójstwem” prokuratora Przybyła.

W tym smoleńskim mydle i powidle trudno znaleźć ślady poważniejszych
analiz przyczyn katastrofy i faktów podważających oficjalne ustalenia. W
sumie nic dziwnego skoro całość pomyślana jest raczej jako recenzja
kulturalna i wśród takich jest też wydrukowana w papierowym wydaniu
dziennika. Wybaczmy więc już Bilefsky’emu umiejscowienie Smoleńska we
„wschodniej Rosji”.

Trzeba więc docenić poważne i poprawne przedstawienie w tekście
kwestii katyńskiej jako „masakry z 1940 r., gdy sowieckie tajne służby
rozstrzelały 22 tys. polskich oficerów. Przez dekady władze sowieckie
zaprzeczały swojej odpowiedzialności za tę zbrodnię, co stało się dla
Polaków symbolem rosyjskiej dominacji”.

Pytanie, które naprawdę sobie zadaję, jest jednak inne. Dlaczego dla
opiniotwórczej gazety owa „wojna”, skoro już nie da się jej uniknąć,
musi pozostać jedynie „kulturalna”? Czyli, innymi słowy, dlaczego
odkurzono po latach temat Smoleńska w kontekście z założenia
wykluczającym spojrzenie uwarunkowania i konsekwencje polityczne,
militarne i geostrategiczne wydarzeń na styku Rosji, Europy Wschodniej i
USA.

Czy przyczyniają się do tego horyzonty autora (Bilefsky pisze dużo o
Europie Środkowo-Wschodniej, ale specjalizuje się w problematyce
bałkańskiej), czy też przyczyny są głębsze? Dla obozu Demokratów, w tym
rządzącej administracji, który jest niewątpliwym faworytem redakcji „New
York Timesa”, staje się jasne, że konfrontacja ze sprawą smoleńską
prędzej czy później będzie konieczna.

Przyczynia się do niej aktywność Polonii, ale też spodziewana zmiana
władzy w Warszawie. Może chodzi o to, żeby zawczasu przygotować dla niej
odpowiedni grunt, pozwalający na skuteczne znieczulenie własnej opinii
publicznej. Byłby on zatem oparty na motywach sensacyjno-komicznych.

Jeżeli – jak ongi „Prawda” dla prasy sowieckiej – nowojorski dziennik
pełni rolę dyrygenta wyznaczającego tematy i trendy
liberalno-lewicowych perspektyw, możemy spodziewać się zalewu podobnych
przekazów już wkrótce.

Piotr Falkowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. "New York Times" ustami

"New
York Times" ustami polskich reżyserów dyskredytuje film "Smoleńsk"
Antoniego Krauzego. Skąd krytyka filmu, który... jeszcze nie powstał?

Amerykański dziennik przytacza wypowiedzi m.in. Borysa Lankosza –
polskiego reżysera filmów dokumentalnych i krótkometrażowych – że film
jest niebezpieczny, bo bazuje na kłamstwie, albo Juliusza Machulskiego,
który proponuje, by o Smoleńsku opowiedzieć w formie parodii, w
konwencji Monty Pythona.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Jerzy Jachowicz: Ogromne

Jerzy Jachowicz: Ogromne kolejki na film Krauzego o Smoleńsku? Wróżę produkcji przyszłość podobną do książki o Wałęsie

Wiele mediów powiela schemat przećwiczony przed pięcioma laty,
znany z ataków na książkę Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka
„SB a Lech Wałęsa”.

fot. Sieci

Artykuł ukazał się na portalu SDP.PL, polecamy.

Nagonka na planowany film Antoniego Krauze o Smoleńsku rozwija się pełną parą. Wiele
mediów powiela schemat przećwiczony przed pięcioma laty, znany z ataków
na książkę Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka „SB a Lech
Wałęsa”.
Już na kilka miesięcy przed wydaniem książki obydwaj
autorzy zostali potępieni jako ludzie, którzy dopuszczają się
świętokradztwa, a samą pracę o Wałęsie, zmieszano z błotem.

Twierdzono dość powszechnie, że jacyś dwaj gówniarze, nie
mający pojęcia o prawdziwym warsztacie historyka, bezczeszczą pomnikową
postać, godząc tym samym nie tylko w jego legendę w Polsce, ale niszczą
jego wielkość jaką cieszy się w całym zachodnim świecie
. Media
które postanowiły rozprawić się z książką  przed jej wydaniem,  bez
najmniejszych kłopotów znajdowały chętnych do dosadnego plucia na obydwu
historyków. Byli wśród nich politycy, publicyści, dziennikarze, którym
znęcanie się nad książką  pozwalało przypomnieć opinii publicznej, że
kiedyś tacy ludzie byli, a dziś, choć ich sława mocno już przebrzmiała,
liczyli  po cichu, że obrona Wałęsy poprzez atak na książkę,  w
niedalekiej przyszłości przyniesie duże korzyści dla nich i najbliższej
rodziny.

Pamiętam, że kilka tzw. autorytetów moralnych zażegnywało się, że
żaden nigdy nie weźmie do ręki „ohydnego paszkwilu na przywódcę
„Solidarności” i nie przeczyta ani jednego z niej zdania. - Nie ma
takiej potrzeby, bo wiemy jakie tam są zafałszowania i świństwa –
mówili.  Wartość książki została zdyskwalifikowana z góry. Z założenia.

Podobny mechanizm powtarza się wobec projektowanego filmu Antoniego Krauze. Ale jest też nowość.
Do rozpowszechniania i utrwalania opinii o szkodliwości filmu –
powtarzam, który jeszcze nie powstał - zostały włączone media
amerykańskie. Już dziś widocznym jak na dłoni negatywnym skutkiem samego
pomysłu zrobienia takiego filmu przez Krauzego jest wywołanie ostrych
podziałów środowiska aktorskiego, a szerzej artystycznego. Siłą rzeczy,
wizja filmu, jaką w zapowiedziach rysuje Antoni Krauze, dzieli też
polskie społeczeństwo, pogłębia przepaść między rządzącymi i
popierającymi władzę grupami a i innymi środowiskami. Amerykańska
opinia  dowiaduje się, że napięcia między władzą i adorująca jej częścią
społeczeństwa a pozostałymi polskimi obywatelami, wywołuje jakiś
fanatyczny reżyser filmowy, który chce nakręcić odbiegającą od prawdy
wersję wydarzeń, związanych z tą wielką narodową tragedią Polski.

Gdyby ktoś pytał, jak możliwe, że Amerykanie nie mogą
dowiedzieć się prawdy, że to rząd i jego agendy są rzeczywistymi
sprawcami napięć i podziałów społecznych.
Rząd swoimi
kłamstwami w sprawie Smoleńska, prokuratura zaniedbaniami i
nierzetelnością, lekceważeniem a nawet poniżaniem najbliższych i rodzin
ofiar smoleńskich, komisja rządowa, która przygotowała raport pod z góry
przyjętą tezę itd. itp.

Powód jest dosyć prosty. Czy ktoś z nas słyszał, aby jakiś
korespondent zachodni skontaktował się z gazetą prawicową, aby z jej
dziennikarzami rozmawiać sytuacji w Polsce?

Swoją wiedzę o Polsce i tym, co się u nas dzieje, dziennikarze
zachodni, w tym amerykańscy, czerpią z mediów opiniotwórczych i
pracujących tam dziennikarzy. Czy mam wymieniać te media i nazwiska? 
Czego możemy się więc spodziewać, jak nas widzi świat?

Myślę, że czas najwyższy, aby zacząć to prostować. Największe pole do
działania ma SDP. Musi tylko wymyślić do tego atrakcyjny klucz.

P.S. Czasami taka czarna legenda wywołuje odwrotny skutek niżby
chcieli jej autorzy.  Ogromne kolejki ustawiały się w 2008 r. przed IPN,
aby kupić książkę o Lechu Wałęsie. Może tak samo będzie z filmem
Antoniego Krauzego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Komendant, Naczelnik,

Cytat
dnia: "Dusza Rosjanina, jeśli nie każdego, to prawie każdego jest
przeżarta bakcylem nienawiści i niepokoju w stosunku do każdego wolnego
Polaka i do idei wolnej Polski. Oni są łatwi i zdolni do uczucia
wielkiej nawet przyjaźni i będą was kochać szczerze i serdecznie, jak
rodzonego brata, do chwili, nim nie poczują, że w sercu swoim jesteście
wolnym człowiekiem i boicie się ich miłości, w której dominującym
pierwiastkiem jest żądza opieki nad wami, inaczej mówiąc - władzy" -
Józef Piłsudski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. Pawlicki: nie pozwolę zatłuc


Pawlicki: nie pozwolę zatłuc "Smoleńska" propagandowymi pałkami


Trzeba reagować artykuły tak jednostronne w tak ważnej gazecie.

Maciej Pawlicki: Trzeba reagować artykuły tak
jednostronne w tak ważnej gazecie. Wydawało mi się, że dziennikarz,
który przygotowywał ten artykuł, zachowywał się rzetelnie, zbierał wiele
informacji, a zestawił je dość kuriozalnie. Chcę redaktorowi NYT
zwrócić na to uwagę i poprosić o uzupełnienie tego, co się w tym tekście
nie znalazło, a powinno było, jeśli założymy, że NYT chce się trzymać
podstawowych kryteriów dziennikarskiej rzetelności.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. Pisać, protestować,

Pisać, protestować, interweniować! Prosto z Picadilly o amerykańskiej nagonce na "Smoleńsk". Chcą abortować zanim się narodzi

Wysmażyli tekst, w którym na pół roku przed ukończeniem produkcji,
stwierdzili, że dzieło Krauzego może stać się „polityczną maskaradą”.
Choć równie dobrze można powiedzieć, że stanie się „dziełem, który
wygeneruje polski społeczny gniew”!

Moim zdaniem to nie przypadek, lecz metoda, w dodatku ta sama co
zawsze! Amerykańska prasa liberalno-lewicowa wiele razy zasłynęła z
masakrowania filmów, seriali lub książek, zanim jeszcze pojawiły się na
rynku. Że przypomnę ostatni przypadek z dystrybucją, także polską, filmu
„Cristiada” czy film „Pasja”, po którym przejechał się walec
politycznej poprawności. Jedno nieostrożne, podobno antysemickie zdanie,
wypowiedziane na potężnym kacu przez aktora i reżysera Mela Gibsona
zakończyło jego karierę! Znając amerykańskie realia, aż dziw, że po
obrazie „Gran Torino” media liberalne nie dobrały się jeszcze do Clinta
Eastwooda, choć obowiązkowa dyskusja nad „rasizmem” i „brakiem
tolerancji” oczywiście się odbyła. Martwię się także o dalsze losy
wykonawców głównych ról w „Cristiadzie”, uznanych aktorów Andy'ego
Garcii i Evy Longorii, bo Peterowi  O’Toole’owi już nic nie jest w
stanie zagrozić.

Polowanie na „Smoleńsk” Antoniego Krauzego odbywa się według tego samego co zwykle scenariusza – abortować, zanim się narodzi.
A jeśli nie można tego zrobić samemu, bo reputacja „GW” mocno już
zszargana, bo już nie ta skuteczność perswazji, należy poprosić o pomoc
przyjaciół zza granicy. Ileż to razy byliśmy świadkami takiej „bratniej
pomocy”?  Przed, a i po 1989 roku. Ileż to razy środowiska, związane z
„Gazeta Wyborczą” zyskiwały dla swoich wystąpień przyjazne łamy
brytyjskiego „Guardiana”, włoskiej „Unity” czy francuskiego
„L’Humanite”. Teraz padło na „New York Times”, który profilem niewiele
się przecież różni od „Guardiana”.  I tak dziennikarz „NYT” Dan
Bilefasky, podobno Polak z pochodzenia, wespół – zespół z Joanną
Berendt, osobą zajmująca się także „kobiecym coachingiem”, cokolwiek by
to miało znaczyć, wysmażyli tekst, w którym na pół roku przed
ukończeniem produkcji, stwierdzili, że dzieło Krauzego może stać się
„polityczną maskaradą”. Choć równie dobrze można powiedzieć, że stanie
się „dziełem, który wygeneruje polski społeczny gniew”!

A serio, wystarczy przekartkować „Guardiana” czy nawet „Financial
Timesa”, posłuchać newsów w BBC, aby się zorientować „jak działa
jamniczek”. Akcje jak ta powstają przy biurku naczelnego, potem dramat
rozpisuje się na kilku aktorów, którzy wykonują swoje role. Obserwuję
brytyjski rynek mediów liberalnych od lat i nie mam co do tego żadnych
wątpliwości. I bez względu na to, co Kolega Maciej Pawlicki powiedziałby
obojgu autorom artykułu, nic by to nie zmieniło. Był to po prostu
jeszcze jeden tekst na polityczne zamówienie. I teraz, czy na takie
dziennikarskie przekręty jest jakaś metoda? Tak, ale trzeba by tu
zmienić cały system, a to daleka droga. Docelowo doprowadzić do
sytuacji, by na rynku medialnym proporcje konserwatyści – liberałowie
układały się mniej więcej w proporcjach 50:50. Jak w Wielkiej Brytanii,
Francji czy Hiszpanii. Przy pluralistycznym rynku jest szansa na dialog i
skuteczną obronę takich przedsięwzięć jak film „Smoleńsk”. Zawsze tych
50% mediów będziemy mieli za sobą. Tymczasem jednak można, a nawet
trzeba, pisać listy protestacyjne. I dobrze, że producent filmu Maciej
Pawlicki zamierza to zrobić.

Z mojej praktyki korespondenta wynika, że wszędzie gdzie
zachodzi przypadek świadomego niszczenia czyichś, także filmowych, dóbr
osobistych, czarnego PR-u, należy protestować, dementować, pisać. Wierzę
w indywidualne interwencje, wyjaśnienia, dawanie odporu.
Sama
robiłam to wielokrotnie, pozwolę sobie przypomnieć tylko dwa przypadki.
Rok 1994, na postkomunistycznym kanale Channel 4 pojawia się nowa
soap-opera „Brookside”, dumna z tego, że pokazuje bieżące kłopoty
społeczne Brytyjczyków. A pośród bohaterów Polka, Anna Wolska, jakby
żywcem wyjęta z „dirty Polish jokes”, atrakcyjna, elegancka, lekko
traktująca znajomości z panami. Traci pracę kelnerki i ląduje na ulicy.
Coś mi biednej Polki zostawić na ulicy nie pozwalało, napisałam więc
list do executive producera serialu Mela Younga. Że znam wiele Polek na
Wyspach, aktorki Rulę Leńską, Joannę Kańską, żonę lorda Belhaven and
Stentona, sama jestem żoną publicysty „Observera”, ale takiej jak Anna
Wolska – nie znam. Że obawiam się, iż reżyser informacje o Polakach
czerpie nie z rzeczywistości, lecz rasistowskich dowcipów, i trudno nam
zgodzić się z tym, że flagowy serial Channel 4 istotnie poważnie
traktuje swoją obietnicę, że będzie „najbardziej realistycznym ze
wszystkich brytyjskich soap-oper”. Że „gdyby Kanał 4 wiedział więcej o
polskiej gospodarce, Anna Wolska, ze swoją znajomością angielskiego,
natychmiast wróciłaby do świetnie prosperującej Polski, a nie siedziała w
dryfującej w głębokiej recesji Anglii”, przypominam, był to rok 1994. W
ciągu 10 dni otrzymałam uprzejmą odpowiedz od Mela Younga, oczywiście
rodzaj bla-bla-bla. Ale po 6 tygodniach, dokładnie tyle, ile trwa praca
nad odcinkiem serialu od pomysłu do emisji, Anna Wolska zniknęła z ekranu. Została wysłana do Polski!

I jeszcze jeden przykład, tym razem znacznie poważniejszy. Kiedy po
katastrofie w Smoleńsku przeglądałam listę gości wybierających się na
pogrzeb Prezydenckiej Pary na Wawelu, nie dostrzegłam nazwiska Davida
Camerona, wówczas szefa gabinetu cieni. Napisałam mail, w którym
wyraziłam swoje rozczarowanie, jako Polka, jako polska korespondentka na
Wyspach, przypomniałam wspaniałe osiągnięcia Prezydenta Kaczyńskiego w
zakresie polityki międzynarodowej, wspólne elementy programowe
brytyjskich i polskich konserwatystów, i zakończyłam delikatnym
przypomnieniem, że za miesiąc, 5 maja 2010 roku, mamy na Wyspach wybory
parlamentarne. Że zamieszkuje tu aktualnie około 800 000 Polaków, i
jeśli brytyjskiej Partii Konserwatywnej zależy na otrzymaniu
przynajmniej połowy ich głosów, David Cameron powinien być na Wawelu.
Oczywiście, chmura pyłowa, było jak było, a ja w ciągu 8 dni otrzymałam
od prywatnego sekretarza Davida Camerona, Laurenta Manna, długi list,
dyskontujący zasługi Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w propagowaniu
mądrej, odważnej i przyjaznej polityki zagranicznej. Szkic listu pisał
pewnie jakiś ekspert ds. Europy Srodkowej, Polak z pochodzenia, ale
niech tam. W tym samym czasie Jarosław Kaczyński otrzymał od
Davida Camerona piękny list kondolencyjny, jak wspominał potem,
„najbardziej wzruszający ze wszystkich, jakie dostał”, i cieszyłabym
się, gdyby moja interwencja w jakikolwiek sposób się do tego
przyczyniła.

Słowem, wierzę w indywidualną interwencję, i bardzo do tego
Kolegę Maćka Pawlickiego, dzielnego producenta filmu „Smoleńsk”,
zachęcam. Serdecznie pozdrawiam całą ekipę „Smoleńska”.

 

Felieton ukazał się na sdp.pl.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. Na czym został oparty

Na czym został oparty scenariusz? Na badaniach prof. Biniendy, eksperta zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza?
Scenariusz będzie oparty przede wszystkim na relacjach świadków. Robimy film - nie tyle naukową rekonstrukcję tego, co się stało z samolotem, co opowieść o ludziach, których ta tragedia dotyczy. Zarówno w retrospekcjach tego, co działo się przed 10 kwietnia, jak i przede wszystkim tego, co działo się po katastrofie. Nasi bohaterowie są zbudowani z historii kilku osób - rodzin ofiar katastrofy. Jeśli chodzi o samą katastrofę czy unicestwienie samolotu, to opieramy się na różnych źródłach, również na badaniach ekspertów komisji parlamentarnej. Ale to nie my jesteśmy od tego, by naukowo przyczyny tragedii rozpracowywać, to mają zrobić śledczy. My pokażemy artystyczną wizję Antoniego Krauzego - jak mogło to wyglądać - zgodną z tym, co wiadomo z badań naukowców na pewno.

http://www.polskatimes.pl/artykul/913891,producent-smolenska-prawica-odz...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Niemiecka telewizja znów

Niemiecka telewizja znów puszcza film o Smoleńsku. Pokazane cztery podejścia do lądowania plus pomocna opinia eksperta Hypkiego

"Próbują raz, potem drugi, następnie trzeci raz posadzić maszynę na
ziemi. Za każdym razem muszą gwałtownie przerywać lądowanie i dodawać
gazu. W końcu podejmują czwartą próbę. Samolot schodzi bardzo nisko, a
piloci nie przerywają lądowania."

Szef NATO niczym Poncjusz Piłat - umywa ręce w sprawie pomocy w śledztwie smoleńskim. Zwycięża strach przed Rosją?

"W przypadku katastrofy na taką skalę ze śmiercią dowódców sił
NATO należałoby zakładać, że Rada Północnoatlantycka z urzędu wystąpi do
Polski z propozycją pomocy."


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. STEROWANY KUNDLIZM

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. Publikujemy oryginalną,

Publikujemy
oryginalną, angielską wersję listu Macieja Pawlickiego w sprawie filmu
"Smoleńsk" do redaktora naczelnego "New York Timesa"

W amerykańskim artykule można przeczytać m. in., że film Antoniego
Krauze jest "niebezpieczny" i bazuje na kłamstwie. W odpowiedzi Maciej
Pawlicki, producent filmu "Smoleńsk" postanowił napisać list do
redaktora naczelnego "New York Timesa". W tygodniku "Sieci" dostępna
jest całość listu w języku polskim.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. dzisiaj, 7:53 wNas.pl:

dzisiaj, 7:53Tylko u nas

wNas.pl: Radek Sikorski: "Miałem zagrać u Wajdy." Minister mówi też o filmie Smoleńsk

Minister spraw zagranicznych podzielił się swoimi filmowymi
przemyśleniami z portalem filmowym stopklatka.pl. Czego nie ma w tym
wywiadzie? Jak na ego ministra nie jest wcale źle: rola u Wajdy,
hollywoodzka miłość i... Brad Pitt w roli ministra.

mówi też o filmie Antoniego Krauze na temat katastrofy smoleńskiej.

Tu chodzi o nagromadzenie negatywnych emocji i polityczny interes potężnych środowisk. Więc potencjał jest duży.

mówi minister i odpowiada czy obawia się filmu:

Od dekad powstają durne książki i filmy o Gibraltarze, przemysł
smoleński będzie większy. Wynika to z ludzkiej niezdolności pogodzenia
się z tym, że tragiczne skutki mogą być wywołane banalnymi przyczynami.
Jeszcze przez dekady będzie to eksploatowane do maksimum w książkach,
filmach i w każdej innej formie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl