Lojalka intelektualisty (menda)

avatar użytkownika Maryla
Jak wiadomo w czasach PRL-u dozwolone granice, temperaturę oraz tematykę dyskusji publicznej wyznaczała PZPR, dysponująca w tym celu całą rzeszą stachanowców literackiego rzemiosła, o których Marian Hemar pisał, że "przez lata z nabożeństwem ideowo maniackiem przed Stalinem leżeli migdałowym plackiem".
 
Literaci, intelektualiści chowu stalinowskiego oddawali co i rusz akty strzeliste zawierzenia socjalistycznej władzy, jak ten z 1953 roku, gdy różne Mrożki i Szymborskie tępiły wrogów socjalizmu (skazywanych później na śmierć) oraz zobowiązywały się "w twórczości swojej jeszcze bardziej bojowo i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o socjalizm i ostrzej piętnować wrogów narodu — dla dobra Polski silnej i sprawiedliwej"
 
I niech mi ktoś powie, że historia się kołem nie toczy, skoro tylko otworzę pierwszą lepszą gazetę niepodległej Polski i widzę, jak kolejny literat dokonuje uroczystego aktu zawierzenia swojej Partii, z tą tylko techniczną różnicą, że rolę Partii w wyznaczaniu dozwolonych granic dyskusji publicznej przejął w III RP tzw. salon, którego czołową ekspozyturą jest Gazeta Wyborcza wraz z jej charyzmatycznym redaktorem naczelnym Adamem Michnikiem. Oto bowiem w ubiegłotygodniowym wydaniu Dziennika przeczytałem manifest Jerzego Pilcha, to jest pisarza, może nie obdarzonego jakimś wybitnym talentem, ale przynajmniej pracowitego w szlifowaniu politpoprawnych strof, całowaniu klamek na warszawskich salonach i polerowaniu końcówki pleców różnych decydentów, dzięki czemu dorobił się on pozycji salonowego pieszczocha, a nawet przyznawanej przez Michnika nagrody Nike. Pan Pilch Jerzy, pisze, że "woli stracić z Michnikiem, niż zyskać z Zybertowiczem. Jakby przyszło co do czego, bez namysłu wybiorę błąd Michnika niż racje Zybertowicza.", co należy przełożyć z salonowego na nasze, że nie ważne czy Michnik ma rację, czy nie - ja i tak zawierzam mu w ciemno; a nawet jak Michnik się myli, to ja wolę też się mylić, niż - a fe! - zgodzić się z Zybertowiczem, który jest - jak peroruje nadal pan literat - "parodystą" i "nienawistnikiem".
 
I tutaj na moment chciałbym się zatrzymać nad rolą inteligencji, jaką ponoć spełnia ona w naszym społeczeństwie. Jak napisał skromnie w swej ostatniej książce  obiekt ekstatycznych westchnień pana Pilcha, Adam Michnik, "polski naród dostał lepszą inteligencję niż zasłużył" albowiem inteligencja ta to nieustany Klub Poszukiwaczy Sprzeczności, która ciemnemu ludowi pokazuje złożoność spraw, która nie zadowala się prostymi diagnozami, która drąży, docieka, zadaje fundamentalne pytania, kwestionuje świętości, dogmaty, prawdy oczywiste. To tyle, gdy idzie o teorię. Praktyka zaś wygląda tak, jak list Związku Literatów Polskich z 1953 r. lub - jak kto woli - akt strzelisty zawierzenia Adamowi Michnikowi autorstwa Jerzego Pilcha A.D. 2008, to jest:  żadnych pytań, żadnych kontrowersji - istnieje jedna słuszna droga, jedna wyrocznia, a jeśli ona się mija z prawdą, to tym gorzej dla prawdy, bo my, inteligencja Polska zostajemy wówczas z kłamstwem.
 
Na uwagę zasługuje jeszcze fakt, że Jerzy Pilch,swoją wiernopoddańczą postawę względem Michnika uzasadnia, parafrazując Herberta, "kwestią smaku". To pokazuje również, że pretensje Pilcha do bycia intelektualistą są zdecydowanie na wyrost, albowiem trzeba charakteryzować się dużymi brakami erudycji literackiej, aby nie wiedzieć, że Herbert, to jest protoplasta kategorii "smaku" , czuł najszczerszą odrazę do samego Michnika nazywając go "manipulatorem", "oszustem intelektualnym" i kłamcą" i że parafrazowanie go w pamfletach ku czci Michnika to nie najlepszy pomysł. Jerzy Pilch wygląda więc - delikatnie mówiąc - komicznie, twierdząc, że herbertowska "kwestia smaku" przesądza o jego uwielbieniu dla Michnika, podczas gdy sam Herbert, z tego samego powodu, Michnikiem ostentacyjnie gardził.
 

Takiego oto przewodnika w postaci inteligencji pracującej wyhodowała nam PRL, takich narzucił nam salon III RP. Jak widać, na lepszych nie zasłużyliśmy.

 

http://cogito62.salon24.pl/106925,index.html

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. podczas gdy sam Herbert, z tego samego powodu, Michnikiem

podczas gdy sam Herbert, z tego samego powodu, Michnikiem ostentacyjnie gardził. Szanowna Mendo, Jerzy Pilch, alkoholik wyciagniety z rynsztoka, otrzepany z brudów i postawiony jako wzorzec - a białe myszki jak latały mu po uszkodzonych szarych komórkach, tak latają. Czasami widzi różowe słonie - wtedy pisze takie głupoty. Cóz, salonik, którego główna ozdoba są agenci bezpieki, ma takiego wizjonera, na jakiego zasłużył.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl