Czy film Pokłosie zapisze się w historii kina jak osławiony antypolski Heimkehr?

avatar użytkownika Unicorn
Tak, modna jest fala na "pedagogikę wstydu"
22% (8 głosów)
Nie, zostanie zapomniany jak większość gniotów ale szkód w obrazie Polaków narobi
70% (26 głosów)
Nie wiem, ale odpowiem później
5% (2 głosy)
Trudno powiedzieć, wszystko zależy od kasy odpowiednich czynników
3% (1 głos)
Razem głosów: 37

114 komentarzy

avatar użytkownika Unicorn

1. "Dekonstrukcje" w cenie.

"Dekonstrukcje" w cenie. Bielscy (z obcych), Tajemnica Westerplatte, Obława, Pokłosie...

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

2. Unicorn

juz widać, czym jest i czym będzie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. odpowiedź Polaków, pamięci ofiar żydokomuny

Gdańszczanie pomodlą się za Żołnierzy Wyklętych

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/14420,gdanszczanie-pomodla-sie-za...
Gdańszczanie pomodlą się dzisiaj w intencji poległych, zamordowanych i zmarłych żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, Armii Krajowej oraz podziemia antykomunistycznego w Polsce. Msza św. zostanie odprawiona o godzinie 18.30 w bazylice św. Brygidy w Gdańsku.

- Msza św. jest organizowana w oktawie uroczystości Wszystkich Świętych. Dla nas jest to bardzo ważne. Nieprzypadkowo wybraliśmy akurat ten termin. Chcemy polecić bohaterów narodowych Panu Bogu: wszystkich zmarłych śmiercią naturalną i tych pomordowanych przez gestapo, UB, NKWD oraz tych, którzy polegli w walce. Listopad jest też miesiącem pamięci narodowej, więc są to niejako wypominki narodowe – powiedziała Anna Kołakowska, wiceprezes Okręgu Pomorskiego Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.

Po Eucharystii odbędzie się projekcja filmu „Pamięć – NSZ” w reżyserii Iwony Bartólewskiej. aureata nagrody tegorocznego festiwalu o Żołnierzach Wyklętych, który odbył się w Gdyni we wrześniu tego roku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

4. Trzeba uporczywie

mówić i pisać: "film Pasikowskiego "Pogrossie" . Krótko, węzłowato i nokautująco.

avatar użytkownika guantanamera

5. Trzeba uporczywie

mówić i pisać: "film Pasikowskiego "Pogrossie" . Krótko, węzłowato i nokautująco.

avatar użytkownika Maryla

6. "film Pasikowskiego "Pogrossie"

Monika O. zaprosiła sobie Wajdę i tenże "przeżył strasznie". Gdzie my jestesmy, co sie z nami stało ? Film wg palącego znicze Armii Czerwonej "sprawiedliwy". A idź w kibini matierej !

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. Nie było Sprawiedliwych

Dla wszystkich, którzy czytali książkę Grossa lub śledzili rozpętaną wokół niej dyskusję, puenta filmu nie będzie zaskoczeniem. Jednocześnie wbrew pojawiającym się wcześniej w mediach informacjom, film nie jest rekonstrukcją wydarzeń z Jedwabnego, chociaż z pewnością stanowiły one jego inspirację. To film dotyczący współczesności. Wydarzenia z przeszłości, o których ich uczestnicy chcieliby zapomnieć, stają się katalizatorem dramatu. Jednak współczesność przedstawiona została w sposób wyjątkowo jednostronny, a zakończenie, wyraźnie nawiązujące do ewangelicznych wątków pasyjnych, nie pozostawia wątpliwości co do intencji reżysera.
http://gosc.pl/doc/1350737.Nie-bylo-Sprawiedliwych

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika benenota

8. Jacy delikatni...

http://cineuropa.org/f.aspx?t=film&l=en&did=228025

Film reklamuja jako "FICTION"

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika benenota

9. Strach

piZap.com free online photo editor, fun photo effects

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Maryla

10. gdyby nie chciał promować, to by nie miał teraz meiów na plecach

nauczka dla innych - nie promujcie tego badziewia

"Nie w zwykłym repertuarze, tylko jako jednorazowy pokaz w Dyskusyjnym Klubie Filmowym w Ostrołęckim Ośrodku Kultury. Dyrektor placówki w rozmowie z tvn24.pl przyznaje, że to on podjął decyzję o wycofaniu "Pokłosia".

- Poprosiłem, byśmy przesunęli seans na późniejszy termin. Film wzbudza tak duże kontrowersje, że uznałem, by pokazowi towarzyszyła dyskusja z udziałem historyków i znawców tematu oraz widzów. Chciałbym, by po filmie porozmawiano o relacjach polsko-żydowskich, a do tego trzeba się przygotować - uzasadnia dyrektor Bogdan Piątkowski.

http://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/poklosie-zdjete-z-kina-w-ostrolece-to...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Jestem szczęśliwy z jednego

Jestem szczęśliwy z jednego powodu, że jako polskiemu Żydowi udało mi się urodzić w kraju, w którym ludzie kochają wolność - powiedział Czesław Bielecki
http://www.fakt.pl/Czeslaw-Bielecki-Jestem-polskim-zydem-jestem-dumny-z-...

Uważam, że ci wszyscy prości ludzie, którzy dla mojej rodziny, od znajomego księdza, zdobywali świadectwo chrztu po jakichś nieżyjących Polakach, katolikach, nagle są wstawieni w sytuację zbiorowej odpowiedzialności – ocenia Czesław Bielecki na antenie TOK FM.

– Na podstawie doświadczeń mojej rodziny z okupacji i swoich własnych z konspiracji z lat 80. obraz tych ciemnych i złych wieśniaków wrogich Żydom jest bardzo wyselekcjonowanym fragmentem rzeczywistości. Jest tak pozbawiony półcieni i tak okrutny, że zapomina się o ponurych porachunkach polsko-żydowskich z lat 40. i 50., o Żydach i żydowskich komunistach, którzy z radością witali wchodzącą Armię Czerwoną, którzy donosili na Polaków – podkreśla Bielecki

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. przeczołgany przez Bileckiego dupek zapomniał o misji

ale za pomocą Moniki usiłuje jeszcze kozaczyć antypolakiem Miłoszem.

http://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/maciej-stuhr-po-poklosiu-chca-mi-prze...

Pytany, dlaczego właśnie on - aktor, a nie reżyser i scenarzysta - czyli Pasikowski, stał się adresatem negatywnych opinii o filmie, przyznał, że prawdpodobnie dlatego, iż często i chętnie opowiada o "Pokłosiu". W odróżnieniu od głównego twórcy filmu, który unika komentowania "Pokłosia". Stuhr stwierdził jednocześnie, że oprócz motywu historycznego, "Pokłosie" to "mimo wszystko jest tylko film".

- Naszym głównym zadaniem i prawie że jedynym było to, żeby widzowie spędzili dobre dwie godziny w fotelu kinowym, żeby się bali, żeby historia ich wzruszyła. Żeby to był kawał dobrej filmowej roboty - opowiadał Maciej Stuhr.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. jakoś Psikowski nie zainteresowany tymi 'Psami"

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,12851536,Bielecki_o_polityce__Polakac...

Na podstawie doświadczeń mojej rodziny z okupacji i swoich własnych z konspiracji z lat 80. obraz tych ciemnych i złych wieśniaków wrogich Żydom jest bardzo wyselekcjonowanym fragmentem rzeczywistości. Czuję się tym filmem urażony - mówi w TOK FM Czesław Bielecki. Architekt, publicysta i opozycjonista odpowiadał na antenie na pytania Grzegorza Chlasty o Polaków i współczesną Polskę.

Pamiętamy o zamordowanych policjantach
http://www.naszdziennik.pl/wp/15023,pamietamy-o-zamordowanych-policjanta...
Na terenie byłego niemieckiego obozu KL Płaszów w Krakowie postawiono pomnik poświęcony pamięci 40 "granatowych" policjantów, którzy nieśli pomoc ludności polskiej i żydowskiej. Za swoją działalność zostali zamordowani przez Niemców.

- Do zbrodni doszło pod koniec 1943 lub na początku 1944 roku. Śmierć poniosło około 40 funkcjonariuszy Policji Polskiej Generalnego Gubernatorstwa, tzw. policji granatowej, a zarazem członków Armii Krajowej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. ZEBRALI 970,00 ZŁOTYCH - Auschwitz Memento

Film o rotmistrzu Witoldzie Pileckim, twórcy ruchu oporu w KL Auschwitz, zamordowanym w 1948 roku przez komunistów, chce zrealizować stowarzyszenie Auschwitz Memento. Stowarzyszenie rozpoczęło już zbiórkę funduszy.
- W 2006 roku Ryszard Bugajski wyreżyserował telewizyjny spektakl "Śmierć rotmistrza Pileckiego", który jest artystycznym zapisem ostatnich miesięcy życia rotmistrza, a ja powróciłem do myśli o potrzebie zrealizowania rzetelnego, pełnometrażowego dokumentu o jego życiu i działalności. Te, które nakręcono w latach 90. ubiegłego wieku, albo zawierają błędy merytoryczne, albo wydają się już dzisiaj archaiczne, albo są po prostu nieudane i przegadane - powiedział PAP Bogdan Wasztyl, szef rady programowej stowarzyszenia.

Auschwitz Memento rozpoczęło publiczną zbiórkę pieniędzy na zrealizowanie filmu. - Wierzymy w społeczeństwo obywatelskie, w jego aktywność i hojność. (...) Niech film o jednym z najlepszych Polaków będzie naszym wspólnym dziełem - zaapelował Wasztyl. Stowarzyszenie promuje pomysł m.in. poprzez stronę internetową projektpilecki.pl oraz profil na portalu Facebook.

Dotychczas różne instytucje odmawiały wsparcia projektu. - Od 2009 roku ślemy prośby, składamy wnioski, bierzemy udział w konkursach. Bezskutecznie. W ciągu trzech lat zrealizowaliśmy pięć historycznych filmów dokumentalnych, które były emitowane w TVP, ale na film o jednym z największych polskich bohaterów nie możemy znaleźć funduszy - zaznaczył Wasztyl.

http://wyborcza.pl/1,126565,12859033,Projekt_Pilecki___powstanie_film_o_...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Maciuś już sie wypalił, teraz jakiś Czop

Ireneusz Czop: - Jest jeszcze za wcześnie na podsumowania, ale zaskakują mnie reakcje widzów. Moja koleżanka po obejrzeniu "Pokłosia" zadzwoniła ze słowami: "Po tym filmie mam poczucie, że dojrzałam, aby prosić o wybaczenie". Nieważne, czy chodzi tu o osobistą historię, czy szerszy kontekst.
'Obejrzałem "Pokłosie" z moją 22-letnią chrześniaczką. Po seansie zapytała mnie, czy naprawdę było tak jak w tym filmie. Odpowiedziałem, że nie jest to dokument, ale opowieść o prawdziwych historiach ludzkich. I nie o kontekst historyczny chodzi, ale o pochylenie się nad człowiekiem, prawdą o nim, na przyjęciu i zaakceptowaniu drugiego. "

http://wyborcza.pl/1,126565,12866283,Glowna_rola_plocczanina_w__Poklosiu...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

16. Pokłosie - popłuczyny po grossie - POgrossie

Antypolska propaganda

avatar użytkownika Unicorn

17. "Odpowiedziałem, że nie jest

"Odpowiedziałem, że nie jest to dokument, ale opowieść o prawdziwych historiach ludzkich. I nie o kontekst historyczny chodzi, ale o pochylenie się nad człowiekiem, prawdą o nim, na przyjęciu i zaakceptowaniu drugiego."
Nie jest to dokument ale opowieść o prawdziwych historiach oparta na...niczym bo przecież nie o kontekst historyczny chodzi. Mówiąc dosadnie: antypolska szmira mająca utrwalać negatywny i nieprawdziwy obraz Polaków.
Dopóki Polacy będą sobie pluć w kaszę i tolerować to całe, za przeproszeniem, tałatajstwo, nie będzie dobrze w kraju.
http://monolith.pl/uploads/tx_usermonolith/NOWE_SCENARIUSZE_LEKCJI_08.pdf

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

18. DO ARCHIWUM

 Fakt współprodukcji, a więc i finansowania ostatniego filmu Pasikowskiego przez rosyjskie ministerstwo kultury

Władze Warszawy włączyły się w promocję "Pokłosia". Wysyłano nauczycieli na spotkanie dot. filmu

Tylko u nas

"Zaproszenie na to spotkanie przyszło do szkoły z wydziału oświaty
naszej dzielnicy. Na piśmie widziałem oficjalne pieczątki oraz znane
hasła Urzędu miasta 'Zakochaj się w Warszawie' itd."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. (Brak tytułu)

Zdjęcie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

20. Gdybym nie kojarzył młodego

Gdybym nie kojarzył młodego Stuhra z innych "produkcji" pomyślałbym, że specjalnie spalił ten film ;-) Teraz będzie prawdziwy wysyp różnych memów netowych i generalnie film zostanie wyśmiany i zapomniany. I dobrze.
http://www.se.pl/multimedia/galeria/98474/maciej-stuhr-memy/
Jurgieltników zawsze będzie dużo.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

21. Morozowski z Knapikiem staja na głowie, żeby przypisać nam

zbrodnie, przywołując Hiszpanię i wojnę domową. To dupki, ale za to im płacą. Piasecki sq..iel posuwa się dalej - Polacy patrzyli na HOLOCAUST, NO MOŻE ZA DUŻO POWIEDZIANE Z PRZYCHYLNOŚCIA, ALE Z OBOJĘTNOŚCIĄ.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Pelargonia

22. "Pogrossie" - słuszna nazwa!

jak napisano na portalu wPolityce.pl - "Pokłosie" wchodzi do szkół jako materiał edukacyjny dla młodzieży. ;( Są już nawet scenariusze lekcyjne.

A czy nie lepiej, aby zamiast "Pogrossia" młodzi ludzie obejrzeli ten film:

Niech sie dowiedzą, jak Polacy podczas okupacji poświęcali swoje życie żeby ratować Żydów.

Pozdrawiam

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Maryla

23. o POgroSsiu Monika O., na zlecenie

Pokłosie "Pokłosia"-Monika Olejnik
http://wyborcza.pl/1,75968,12866864,Poklosie__Poklosia_.html

Maciej Stuhr był nieostrożny i powiedział w jednym z wywiadów, że czerpie swoją wiedzę historyczną na temat Jedwabnego z "Gazety Wyborczej". To ma teraz przechlapane.

A na dodatek okazuje się, że ten antypolski "paszkwil" nie dość, że był finansowany z pieniędzy polskich podatników, to jeszcze Ruscy się do tego przyłożyli. Jak odkryła "Gazeta Polska Codziennie", część pieniędzy wyłożyła rosyjska rządowa Fundacja Kina.

Reżyser Pasikowski zniknął, a Maciej Stuhr, który dzielnie broni filmu, wpadł w polskie piekło. Jedyna nadzieja dla Stuhra jest taka, że jak najszybciej na ekrany wejdzie film o Wałęsie.

Robert Więckiewicz, odtwórca roli Wałęsy, już teraz powinien się przygotować na atak: "Ty Bolku!".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

24. Pasikowski jak widać ma

Pasikowski jak widać ma lepszy instynkt, no chyba, że już nie będzie jego filmów w "tem kraju."
Jeśli ktoś miał jakieś wątpliwości co do Stuhra, niech nie będzie naiwniakiem:
http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,12874946,_Ta_okropna_wpadka_nie_zmie...
"Oczywiście Polacy nie przywiązywali dzieci. Oni do nich strzelali - kontynuuje swoje oświadczenie na portalu społecznościowym."
Życzę mu dobrej drogi. Z Polski.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

25. Olejnik wyrocznią ? Temu "Psu" coś sie pozajączkowało

Pasikowski pisze do Olejnik. "Nie będę się tłumaczył"

Nie będę się z filmu tłumaczył, bo moim skromnym zdaniem
99 proc. tych "zarzutów" nie zasługuje na żadną odpowiedź - napisał...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

26. Wszyscy tak mówili, a później

Wszyscy tak mówili, a później musieli się przeprosić. Niech nie udaje twardziela bo nim nie jest.
Tyle w temacie "hodowania kanalii" i opinii, że przecież "musimy się zmierzyć", jest "pluralizm", "tolerancja dla poglądów" itp. Teraz ci, którzy wierzyli w takie bajki już wiedzą, że pobłażanie tylko ośmiela różnej maści najemnych opluwaczy.

To nieprawda, że jesteśmy bezsilni. Mamy dwa silne argumenty: kasa, czyli twarde trzymanie portfela i nie dotowanie antypolskich śmieci oraz internet i rodzinę: możliwość kontrowania wydumanych z palca zarzutów przedstawianych przez "onych" i umacnianie własnej narracji.
"Jak ktoś, kto ma choć łyżkę oleju w głowie i choćby trzy klasy szkoły podstawowej, może polemizować z argumentem, że Żydzi też mordowali naszych i po to masowo wstępowali do NKWD? No i co, kur..., z tego!"
Dla ciebie najemniku być może nic, dla nas, Polaków mówi wszystko o twoich motywacjach.
Celny pierwszy komentarz:
"Narobiłeś pan, panie Pasikowski wielką kupę."

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

27. wygląda na to, że musimy sie spytać pani HGW

Twoje dziecko też obejrzy "Pokłosie"! Warszawski Ratusz nakazał spędzanie uczniów na film Pasikowskiego

"Kto może oskarżać film Pasikowskiego o wymowę antypolską, a dla
kogo, tak jak dla producenta filmu, Dariusza Jabłońskiego, ma on
charakter propolski i ogromne znaczenie?"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika benenota

28. :)

piZap.com free online photo editor, fun photo effects

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Maryla

29. Stowarzyszenie Blogmedia24

Stowarzyszenie Blogmedia24 Olsztyn, 21 listopada 2012 r.
ul. Rzędziana 32

11-041 Olsztyn

Prezydent m.st. Warszawy
Pani Hanna Gronkiewicz-Waltz

sekretariatprezydenta@um.warszawa.pl
gabinetprezydenta@um.warszawa.pl

Wniosek o udzielenie informacji publicznej

Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198), wnoszę o udostępnienie informacji publicznej w sprawie pisma Dyrektor Biura Edukacji Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy, Pani Joanny Gospodarczyk z dnia 05.11.2011 r., wysłanego do Naczelników WOW dla Dzielnic m.st.Warszawy wraz z dwoma scenariuszami lekcji przygotowanymi przez producenta filmu "Pokłosie": „Naród, który traci pamięć, traci sumienie”. Dyskusja o wartościach na podstawie filmu Władysława Pasikowskiego „Pokłosie” i " Z jaką prawdą każe nam się zmierzyć film Władysława Pasikowskiego „Pokłosie”?".

Autorka scenariusza, podpisana na dokumencie przekazanym do Biura Edukacji U.M.St.W., pani Anna Klimowicz, tak opisuje film, na który za pośrednictwem oficjalnych wytycznych wysłanych z Urzędu do podległych jednostek, wysyła nauczycieli i uczniów szkół warszawskich : Dreszczowiec(ang. thriller) – rodzaj utworu sensacyjnego, powieści, filmu lub serialu telewizyjnego, którego zadaniem jest wywołanie u odbiorcy (czytelnika, widza) silnych emocji: lęku, strachu, napięcia.

W związku z tą akcją promocyjną prowadzoną za pośrednictwem Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy, zwracamy się uprzejmie o udzielenie informacji publicznej na poniższe pytania .

1. Czy Urząd Miasta Stołecznego Warszawy stosował taką formę bezpłatnej reklamy w stosunku do innych filmów z gatunku dreszczowiec(ang. thriller), przesyłając jednocześnie zalecane dla podległych Urzędowi jednostek wytyczne z zestawem scenariuszy napisanych przez producenta? Jeżeli tak, prosimy o podanie nam tytułów i producentów oraz przekazanie nam kopii korespondencji.

2. Czy Urząd Miasta ma obiecane pieniądze (jakie? od kogo?) za taką formę reklamy.
Czy byli sponsorzy? Jeśli tak prosimy o podanie danych sponsorów. Jeśli nie to czy sponsorem jest miasto? Jaka to pozycja budżetu?

3. Czy wysłane przy piśmie Dyrektor Biura Edukacji Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy scenariusze były konsultowane z MEN , albo z Kuratorium oświaty? Jeżeli tak, prosimy o kopię korespondencji.

4. Czy sugerowanie podwładnym służbowo Naczelnikom WOW dla Dzielnic m.st.Warszawy wysyłanie nauczycieli i niepełnoletnich uczniów na dreszczowiec(ang. thriller) było jednocześnie wsparte pisemną sugestią, że szkoły muszą uzyskać zgodę rodziców na wysyłanie ich dziecka na film pełen okrucieństwa , brutalności, mogący mieć szkodliwy wpływ na psychikę ich dzieci? (jeżeli tak, prosimy o kopię korespondencji).

5. Co grozi nauczycielom i uczniom, którzy nie zastosują się do pisma i co więcej, zbojkotują film całymi klasami lub szkołami?

6. Czy pismo nie jest formą niedozwolonego nacisku na kadrę i uczniów?
Posyłanie na taki film jest negacją pedagogiki, tym bardziej, że film powiela kłamstwa i nie sprzyja dialogowi polsko- żydowskiemu.

7. Czy zawarte w scenariuszach producenta tezy historyczne były weryfikowane z IPN?

8. Jak Pani Prezydent odniesie się do wypowiedzi reżysera filmu p.Pasikowskiego, który publicznie wypowiada się w mediach , reklamując tak swój film i czy uważa ją Pani za wystarczającą rekomendację, aby firmować ten film i tezy w scenariuszu producenta podpisem Urząd Miasta Stołecznego Warszawy :

"Jak ktoś, kto ma choć łyżkę oleju w głowie i choćby trzy klasy szkoły podstawowej, może polemizować z argumentem, że Żydzi też mordowali naszych i po to masowo wstępowali do NKWD? No i co, kur..., z tego! Skoro naziści masowo mordowali jednych i drugich, to rozumiem, że państwo są za tym, żeby niemieckie dzieci i kobiety w stodołach palić? Nie nazwę tych ludzi bestiami, bo nawet w najstraszliwszej bestii jest odrobina litości..."

Nikt nie broni pani Prezydent i Jej urzędnikom oglądać antypolską szmirę zwaną dreszczowcem za własne pieniądze. Zamiast nakłaniać uczniów do oglądania tego typu produkcji warto zainwestować w inne formy edukacyjne dostępne dla nich albo sprzyjać pogłębieniu klimatu poszukiwania prawdy.
Pedagogika wstydu zastosowana w tym przypadku nie spowoduje przemiany młodzieży w "europejskie roboty", wyzute z uczuć patriotycznych. A pisma sugerujące, jak powyższe, znajdą się w annałach urzędniczej głupoty i zapiszą się niechlubnymi zgłoskami w historii.

Oczekujemy na wyczerpującą informację na powyższe pytania. Od tego uzależniamy podjęcie dalszych działań w sprawie.

Z poważaniem

Prezes Zarządu

Elżbieta Szmidt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. Przeczytano: Wniosek o udzielenie informacji publicznej

Walczuk Luiza lwalczuk@um.warszawa.pl

Wiadomość przeczytano (21 listopada 2012 09:00:25 UTC).

Siarkiewicz-Murach Barbara bsiarkiewicz@um.warszawa.pl
Wiadomość przeczytano (21 listopada 2012 07:10:42 UTC).

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. Gajzeta leje wodę, czekamy na odpowiedź

"Przecież rodzice by nas zjedli"

Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza, proszony o komentarz wzdycha: - Że niby miasto miałoby uczestniczyć w promocji filmu? To absurd.

Według niego biuro edukacji od dawna zachęca nauczycieli do uczestniczenia w kulturze przez cykl "Film i edukacja". Wygląda to tak: po darmowych seansach filmowych dla nauczycieli odbywa się spotkanie z aktorami, reżyserami i zostaje wystosowana propozycja scenariuszy lekcyjnych na podstawie danego filmu. Jednak to nauczyciele decydują: najpierw, czy sami się wybiorą na film i pogadankę, a potem, czy przyjdą na niego również z klasą. Wcześniej byli zapraszani na mniej kontrowersyjne filmy: "Żelazną damę", "W ciemności", "Śladami Marii Skłodowskiej-Curie" i "Bitwę pod Wiedniem", ale też "Różę".

O scenariuszach lekcji na podstawie "Pokłosia" wie większość warszawskich szkół, do których zadzwoniliśmy. W żadnej nie chciano jednak powiedzieć, czy klasy wybiorą się na film. W jednej tylko wicedyrektorka powiedziała: - Przecież rodzice by nas zjedli.

http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,12894490,Ratusz_zagania_dziec...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. historyk prof. Marek Jan Chodakiewicz

Jak uczył Adolf Hitler, propaganda musi być prymitywna, monowątkowa (nigdy wielowątkowa!) i nakierowana musi być na najbardziej prostego odbiorcę - mówi w rozmowie na temat "Pokłosia" historyk prof. Marek Jan Chodakiewicz.

„Pokłosie” Pasikowskiego na nowo wznieciło w Polsce kolejną, po publikacjach J.T. Grossa, gorącą dyskusję na temat relacji polsko-żydowskich. Takiej właśnie debaty było nam trzeba?

Marek Jan Chodakiewicz: Jest to debata trwająca od dość dawna, a prof. Gross wcale jej nie zaczął. Wpisuje się to genre Czesława Miłosza i Jana Błońskiego, czyli liberalnego samobiczowania. A właściwie biczowania „narodu” od którego i Miłosz i Błoński się w sensie cywilizacyjnym odżegnywali, no bo przecież to antynacjonaliści – w zarówno „piastowskim” jak i „jagiellońskim” znaczeniu tego słowa. Nota bene, występujący z pozycji nacjonalizmu jagiellońskiego Józef Mackiewicz, konserwatywny liberał, też był bardzo krytyczny w sprawie postawy przeciętnego Polaka, lub osoby polskojęzycznej i wyznania katolickiego, w stosunku do eksterminacji Żydów, ale ten robił to w sposób konstruktywny. Odnosił się do bardzo ważnego poziomu moralnego, nie chodziło mu o zniszczenie i skompromitowanie polskości i zastąpienie jej moralnie relatywnym liberalnym systemem multi-kulti.
(..)
Jest to kino propagandy. Cel uświęca środki, gloryfikuje się zjawiska i persony przez siebie ukochane, a opluwa przeciwstawne. Proszę pooglądać powojenne kino włoskie. Tam przekłamania były bardzo bezczelne, bowiem komunistyczna propaganda produkowała obrazy o czasach odległych o najwyżej kilkanaście lat. Opiszę malutki szczególik. Pamiętam, kiedy śmiałem się strasznie, jak w jednym wypadku faszystów ukazano jako podtatusiałych, tłustych, brudnych i nieatrakcyjnych facetów, a czerwonych jako szczupłych, pięknych i młodych panów. A faszyzm przecież był przede wszystkim ruchem młodych, weteranów (hymn brzmiał: „Giovinezza” – „Młodość”). I Włosi musieli to kłamstwo łykać, bo Italia była pod aliancką okupacją i obowiązywał demoliberalizm. Nawet jak państwem rządziła chadecja, to przecież kulturą kierowała komuna i jej liberalni kolabornci. Propaganda systemowa szła na całego. W Polsce jest podobnie. Przyjęło się po 1989 r. liberalizm, zamiast konserwatyzmu – rezultaty tego są widoczne. Po prostu taki system. Proszę pamiętać, że opiera się on na negacji Prawdy. Według liberalnej wykładni prawda nie istnieje, albo jest relatywna. System tradycjonalistyczny, wywodzący się z chrześcijaństwa, natomiast oparty jest na Prawdzie. Nas obowiązuje logocentryzm.(..)

http://www.fronda.pl/a/chodakiewicz-dla-frondapl-nad-wisla-bolszewickie-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. publikacja wpolityce

http://wpolityce.pl/artykuly/41073-pytania-o-poklosie-czy-urzad-miasta-s...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. Prof. Barbara Engelking i dr

Prof. Barbara Engelking i dr Krzysztof Persak byli konsultantami scenariusza filmu Władysława Pasikowskiego.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,12909536,Prof__Engelking_o__Poklosiu_...

Na pytanie, czy jest to film rzetelny, zgodny z prawdą historyczną, prof. Engelking odpowiada:

- Rzetelny tylko w tym sensie, że nie ma tam jakichś poważnych błędów historycznych, ale to nie jest film historyczny ani dokument. On w jakimś sensie ma niewiele wspólnego z Żydami. To nie jest film oparty na faktach. To jest film bazujący na historii, ale w metaforyczny sposób odnoszący się do wydarzeń w Jedwabnem. I zupełnie nieistotne jest doszukiwanie się w nim prawdy historycznej - podkreśla badaczka.

achtung! nowa linia programowa polityki wstydu

"Oceniając relacje polsko-żydowskie, prof. Engelking jest zdania, że Polacy mają przed sobą jeszcze dużo do zrobienia, bo są dla Żydów wszystkim: i sprawcami, i świadkami, i sprawiedliwymi. - Problem polega na tym, że od Polaków spotkało ich straszliwe rozczarowanie. Bo Żydzi dostali to, czego się nie spodziewali - wyjaśnia. "

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

35. Normalka, że pójdzie taka

Normalka, że pójdzie taka obrona filmu: to nie dokument to thriller. Ale jak na thriller jest po prostu słaby i jedyne o co w nim chodzi to tylko o utrwalenie pewnych uproszczeń (a la wyżej Hitler). Zresztą, to film dla zagranicy.
"Bo Żydzi dostali to, czego się nie spodziewali - wyjaśnia." No tak, za mało uratowaliśmy, stara śpiewka. Nie chcę być pesymistą ale takie szczucie pedagogiką wstydu skończy się nie pogromami jak w 1941 po przejściu Niemców na terenach zajętych wcześniej przez Sowietów ale odbudowaniem dumy narodowej. Już to widać. Oni doskonale o tym wiedzą. I sądzą, że będą dalej grać na nucie antysemityzmu. Ja jednak radziłbym rozważyć inną kwestię, być może, w przypadku konfliktu Polacy drugi raz już nie pomogą. Ale to "ich" sprawa. Nie nasza. Skoro raz historia Żydów nie jest składnikiem polskiej, a raz jest, przyjmijmy, że będziemy zajmować się jedynie naszą. Tamtą bawcie się sami, bez nas.
Musimy dbać o własną narrację, nikt za nas palcem nie ruszy.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

36. tylko świnie siedzą na POgroSSiu w kinie !

http://wpolityce.pl/wydarzenia/41172-klapa-poklosia-pomimo-poteznej-kamp...

W tej chwili na Box Office film zajmuje 6 miejsce w zestawieniu (spadł z 4 pozycji). Przy 139 kopiach obejrzało go w sumie 134 407 widzów.

Dlaczego tak się dzieje? Temat zbadał "Tygodnik Podlaski".
Oglądanie tego filmu, to wspieranie swoimi pieniędzmi antypolskiej produkcji współfinansowanej ze źródeł zagranicznych, niechętnych Polsce. Nie bardzo wiem, dlaczego miałbym to robić. W gronie moich kolegów
podjęliśmy solidarną decyzję, że ani tego filmu, ani innych podobnych „dzieł” oglądać nie będziemy

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

37. WSPÓŁPRODUCENT POgroSSia - Rosja i Rozenek z RP

W ciągu wielu stuleci, nie mając własnego państwa, Żydzi narażeni byli na niejednoznaczną postawę ze strony rdzennej ludności. Uruchomione w XX wieku mechanizmy propagandy antysemickiej ujawniły poważne problemy – zresztą, nie tylko dla samych Żydów.

Niektórzy eksperci są zdania, że główne niebezpieczeństwo wynika ze strony skrajnej prawicy, która odnosi przecież zdecydowane zwycięstwa w wyborach do parlamentów Europy. Ta tendencja od kilku już lat utrzymuje się we Francji, Norwegii, Szkocji, Holandii, na Węgrzech.

Nader ważne jest zwrócenie uwagi na to, że władze krajów, w których dawniej Żydzi byli prześladowani, a nawet unicestwiani, są obecnie ich głównymi obrońcami. W pierwszej kolejności chodzi o Niemcy. Kanclerz RFN Angela Merkel w tych dniach została wyróżniona nagrodą Heinza Galińskiego –jest to prestiżowe wyróżnienie, przyznane jej za rozwijanie wzajemnego zrozumienia między wspólnotą żydowską a społeczeństwem.

Co się tyczy Rosji, to dzieli ją duża odległość od jej europejskiej sąsiadki– Polski, gdzie obecnie odnotowano wybuch nastrojów antysemickich. Krajowe strony internetowe obfitują w retorykę antyżydowską, co nie peszy bynajmniej niektórych przedstawicieli władz. Między innymi, minister sprawiedliwości Jarosław Gowin wyraża przekonanie, że podobne wypowiedzi nie kolidują z polską konstytucją. Niedawno w Sejmie oponenci ideologiczni – SLD i Ruch Palikota po raz pierwszy w okresie swego istnienia postanowili zjednoczyć wysiłki w walce z neonazizmem, antysemityzmem i ksenofobią. Powiedział o tym przed mikrofonem "Głosu Rosji" uczestnik tego posiedzenia poseł na Sejm Andrzej Rozenek:

Spotkanie partii było wynikiem zaistniałej sytuacji w społeczeństwie, którą spowodowało nasilenie nacjonalizmu, szowinizmu, ożywienia sił faszystowskich i neofaszystowskich. Partie podpisały wspólną deklarację, w której podkreślono, że opowiadamy się za Europą, przeciwko faszyzmowi. Jest ona skierowana do każdego obywatela naszego kraju, który ceni wysoko postępowe wartości. Liczymy na poparcie ze strony innych partii i instytucji społecznych.

http://polish.ruvr.ru/2012_11_23/antysemityzm/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

38. POgłupoty ciąg dalszy. I na to mają iść dzieci?

Jak głosi podwórkowe przysłowie "takie glupie, że aż śmieszne". Na pierwszy ogień poszła scena w której główny bohater zostaje pobity, bo mówi, że kibicuje... Lechowi Wałęsie (sic!).

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

39. dzisiaj Miecugow w temacie

tego sie nie da opowiedzieć, to trzeba wysłuchać. W każdym razie POgroSSsie jest filmem misyjnym (!!) Miecugow w roli krytyka, psycholog, którego nazwiska nie usłyszałam, najbardziej szczery demokrata.
Zapis będzie tutaj http://www.tvn24.pl/inny-punkt-widzenia,37,m

Olaf Żylicz - zajmuje się moralnym funkcjonowaniem człowieka i psychologią organizacji. Interesuje się w szczególności problematyką poczucia winy, uwarunkowań pojednania między społecznościami, typologiami moralności i religijności, koncepcjami przywództwa i etyką zawodową. Od kilkunastu lat jest trenerem, głównie dla kadry menadżerskiej. Jest również coachem i konsultantem biznesowym. Zasiada w Komitecie Ewaluacji Jednostek Naukowych przy Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

http://www.tvn24.pl/inny-punkt-widzenia,37,m/olaf-zylicz,292578.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

40. TVN24 ratuje knota POgroSSie

i to kim :)
O "Pokłosiu": wstrząsająca, chrześcijańska historia
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/opania-odmowil-krauzemu-olbrych...

Pytany o opinię na temat filmu Władysława Pasikowskiego "Pokłosie", Olbrychski ocenił, że to "jeden z najbardziej znaczących fimów polskich ostatnich lat". - To jest film, w którym ja prostowałem plecy jako Polak, że dołączyliśmy do niewielkiego grona narodów, które potrafią opowiadać o swojej historii bez kompleksów - mówił, dodając, że taki stosunek do swojej historii mają np. Amerykanie.

- To wstrząsająca, chrześcijańska historia o pewnym wstydzie i obowiązku pochowania ludzi - powiedział. - Wierzę, że film "Pokłosie" zaowocuje pięknymi i zdrowymi kłosami, a nie karłowatością ludzkiej natury - dodał.

Zaznaczył, że w jego opinii, atak na grającego w tym filmie Macieja Stuhra "jest czymś zupełnie zdumiewającym", gdyż "zagrał szlachetnego Polaka".

"A mali, skarlali Polacy mówią, że to film antypolski"

Według Olbrychskiego "Pokłosie" jest filmem, na którym Polacy mogą "prostować plecy", bo oto "dołączyliśmy do nielicznego grona wielkich narodów, które potrafią opowiadać o swojej historii bez kompleksów. Tak jak Amerykanie, którzy opowiadają o zabitych Indianach czy zbrodniach w Wietnamie".

Aktor żałuje tylko, że nie wszyscy są w stanie docenić ten gest twórców filmu: - Polski mądry reżyser robi rzecz opartą na faktach. Znaleźli się ludzie, którzy napisali scenariusz, opowiedzieli historię wstrząsającą, historię chrześcijańską o miłości bliźniego i pewnym wstydzie, o pewnym obowiązku wobec zamordowanych sąsiadów, którzy nawet nie mają grobów. A mali, skarlali Polacy mówią, że to film antypolski.

Artysta nie rozumie, dlaczego przy wszystkich chwalebnych kartach historii polskiej Polacy nie potrafią przyznać się do swoich skaz. - Dlaczego mamy mówić, że jesteśmy jedynym narodem bez skazy, kiedy na każdym narodzie, nawet najwspanialszym, są skazy - przekonywał.

Olbrychski zauważył, że podobny los może spotkać Roberta Więckiewicza, który w najnowszym filmie Wajdy zagrał Lecha Wałęsę. - Znowu będzie na odstrzał - dodał.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

41. szanowna pani Marylu,dzisiaj w tvn24 PObito następny szczyt głuP

a był nim "kmicic"paskudny "facet"karierowicz z czasów PRLu ,smie ubliżać Nam....
ba POuczać nas i strofować....
pieszczoszek niby minionej epoki,ale jak sie go słucha...to mam wielkie wątpliwości,ze coś minęło...
nazwiska celowo nie wymieniam,by mu pktów nie nabijać....wot paskuda i głuPOta....

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

42. Prof. Marek Jan Chodakiewicz:

Prof. Marek Jan Chodakiewicz: - To prawda. Kilka lat temu napisałem książkę "The Massacre in Jedwabne", która została właśnie przetłumaczona na język polski. Film oparty jest na pamfleciku "Sąsiedzi", oraz na liberalnej ideologii tolerancjonizmu. W tym sensie jest paszkwilem na prawdę historyczną, kpi z niej. A ponieważ tradycyjne rozumienie polskości jako ciągłości wywodzi się z prawdy, zapewne "Pokłosie" jest też paszkwilem na polskość. Zresztą czego spodziewać się po artyście, który uprzednio bohaterami swego filmu zrobił ubeków. Ale artysta jest artystą i może odlatywać sobie, jak mu się tylko podoba.
- Jabłoński uważa, że faktów polskiego antysemityzmu nie wolno pomijać, a film ma pełnić rolę katharsis. Mówi: "Bycie Polakiem nie oznacza, że mamy identyfikować się z mordercami, nawet jeśli byli Polakami".
- Na katharsis za późno. Wyeksploatował już ten odruch Jan Tomasz Gross, a gdy okazało się, że jego wywody były postmodernistycznym horrorem, skompromitował cały temat rozważań o stosunkach polsko-żydowskich.

Ale np. doktor Krzysztof Persak z IPN stwierdził, że "Pokłosie" jest ekranizacją rzeczywistości.
- Oczywiście. Mamy wolność. Każdy ma prawo do swojej opinii. Podał pan przykład naukowca, który przejął modny na Zachodzie dyskurs modernistyczny. Zresztą ostatnio jeździł po USA i wraz z ambasadorem RP Sznepfem promował tutaj teatralną wersję "Pokłosia" pod tytułem "Nasza Klasa". Takie samo postmodernistyczne badziewie.

wywiad Wiktora Świetlika w SE

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

43. Dobre imię Polski na

Dobre imię Polski na celowniku. Za dofinansowaniem "Pokłosia" głosowali "przedstawiciele wszystkich krajów Europy"

Pozyskano też finansowanie ze strony rosyjskiej, rządowej fundacji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

44. Janusz

Polacy zabijali, Niemcy ratowali Żydów... Z dzieł literackich i filmowych płynie w świat jasny przekaz

Jak katharsis, to katharsis... czas na polski film o tym, jak Polacy rżnęli piłami Ukraińców na Wołyniu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

45. a miało byc takieknie, wszystkie szkoły ....

Po dwóch tygodniach wyświetlania "Pokłosie" obejrzało ponad 200 tys. widzów. Ale Dariusz Jabłoński, producent filmu, jest bliski bankructwa. - Wciąż czekamy na ponad milion złotych dofinansowania z europejskiego funduszu dla międzynarodowych koprodukcji. Choć pieniądze przyznano nam w ub.r., do dziś nie możemy ich podjąć - wyznał w wywiadzie dla "Polityki".

Z biurokratycznymi formalnościami od dziewięciu miesięcy zwleka Polski Instytut Sztuki Filmowej, który dofinansował "Pokłosie".

http://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/producent-poklosia-bliski-bankructwa-...

hłe hłe, Odorowicz ? ale kłamią, ale kłamią !PISF - podać go do sądu :)) za zniesławienie!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. Linda przywołany do sprostowania- celebryci nie są herosami!

- To nie jest prawda, że ja zrezygnowałem z filmu. Tym bardziej z powodów politycznych. Uważam to za idiotyzm w tym wypadku - stwierdził Linda.

Myślę, że pewne rzeczy, jeśli idzie o postacie realne, muszą się odleżeć - kontynuował Linda. I podsumował o filmie dot. katastrofy smoleńskiej. - Robienie tego filmu jest oszołomstwem. To jest wywoływanie wojny. Najpierw pokażmy scenariusz tego filmu, a potem rozmawiajmy o tym, czy warto go zrobić. A my wywołujemy wojnę rzucając temat, który rzuca się jak cegłę na ulicę. To jest żenada.

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,12944149,Linda___Patrioci__Nie_bierzc...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

47. no wreszcie otwartym tekstem, na co poszła kasa z Rosji

"Polacy nakręcili pierwszy film, w którym przyznają się do winy za haniebną masakrę Żydów" - tak o "Pokłosiu" pisze portal "Times of Israel". Izraelscy dziennikarze z zadowoleniem cytują polskie media, piszące w pozytywnym tonie o filmie Pasikowskiego.
"Pokłosie" - nakręcony przez Władysława Pasikowskiego dramat inspirowany masakrą Żydów w Jedwabnem - został zauważony przez izraelskich krytyków filmowych. "Ponad 200 tysięcy Polaków obejrzało film w pierwszych dwóch tygodniach" - podkreślają dziennikarze portalu "Times of Israel". "To porządny wynik, jak na kraj wielkości Polski" - dodają.

Izraelscy krytycy zwracają uwagę na fakt, że "Pokłosie" zostało w Polsce bardzo pozytywnie ocenione przez wiele osób publicznych. Cytują m.in. przychylne filmowi Pasikowskiego opinie Andrzeja Wajdy czy ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego.

Dziennikarze "Times of Israel" piszą jednak również o niejednoznacznym przyjęciu "Pokłosia" przez polską opinię publiczną. "Niektórzy nawet grozili jednej z gwiazd filmowych, twierdząc, że film szkaluje Polskę" - twierdzą, mając na myśli Macieja Stuhra, który za rolę w filmie Pasikowskiego został skrytykowany przez część internautów. Izraelskie media o "Pokłosiu": Pierwszy film, który dopuszcza winę Polaków
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,12972922,Izraelskie_medi...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

48. No tak za chwilę zrobimy film "Jak wywołaliśmy II Wojnę Swiatową

/nie należy porównywać z filmem z przed laty,"Jak wywołałem II W.Ś"

gość z drogi

avatar użytkownika guantanamera

49. Dzisiaj

w TVP1 o 22.30. film "Historia Kowalskich" - zupełnie inny....

– To wstrząsająca i kompletnie nieznana światu, ale także nieznana dzisiejszej opinii publicznej w Polsce historia wielu polskich rodzin, wielu Kowalskich, którzy, by ocalić swych sąsiadów, polskich Żydów, narażali życie własnych dzieci – mówi Maciej Pawlicki, reżyser i producent filmu „Historia Kowalskich”.

avatar użytkownika Maryla

50. http://wpolityce.pl/wydarzeni

http://wpolityce.pl/wydarzenia/41926-tvp-wyemitowala-dzis-historie-kowal...

„Historia Kowalskich” to wstrząsający film – oparty na autentycznych wydarzeniach – o Polakach, którzy oddali swe życie, by ratować swych sąsiadów Żydów. Jego warszawska premiera miała miejsce 20 października wieczorem.

Film w reżyserii Macieja Pawlickiego i Arkadiusza Gołębiewskiego jest fabularyzowanym dokumentem prezentującym najpierw pokojową koegzystencję Polaków i Żydów w Ciepielowie k. Radomia, a następnie ukrywanie Żydów przez polskie rodziny, zakończone okrutną egzekucją 34 Polaków i Żydów - spalonych żywcem przez Niemców w jednym z domów. Jego premiera odbyła się w 2008 r.

Konstrukcję filmu, zrealizowanego przez reżyserów na podstawie ich własnego scenariusza, oparto na relacjach naocznych świadków tragedii, członków rodzin zamordowanych, a także fabularnej inscenizacji tamtych zdarzeń.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

51. Dyskusja trwała jakieś 40

Dyskusja trwała jakieś 40 minut. Pytano o skalę polskiej pomocy dla Żydów. Myślę, że przebiło się to, że w Polsce za ukrywanie Żydów była śmierć. Tej świadomości europosłowie nie mieli. Pytano nas również o to, czy rodziny Polaków pokazanych w filmie, którzy zginęli, ratując Żydów, otrzymali medal Sprawiedliwych wśród narodów świata? Wytłumaczyliśmy, że nikt z tych trzydziestu paru osób go nie otrzymał, bo nikt nie przeżył, kto miałby się o to upomnieć. Żydowscy świadkowie nie żyją, więc my się o nich upomnieliśmy. Liczba Polaków, którzy poświęcili podczas wojny swoje życie, nie została do końca oszacowana.

Pokaz filmu w Brukseli to element szerszego projektu?

Tak. Wywołanie tego tematu w Brukseli rozłożono na kilka tygodni, jednym z nich był pokaz filmu. Konrad Szymański rozesłał kilkakrotnie maile do tysiąca europosłów. Oni już wiedzą o tym, o filmie o poświęceniu życia, bo jest tam opisana historia. W Europarlamencie jest bardzo wiele plakatów informujących o tym wydarzeniu. Ponad 1000 kopii filmu zostanie później rozesłanych do eurodeputowanych, a także innych ważnych instytucji, jak np. NATO. Film ma tłumaczenie w sześciu językach. Poszedł w świat.

http://www.fronda.pl/a/golebiewski-historia-kowalskich-jest-ciagle-aktua...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

52. „Pokłosie” dla młodzieży izraelskiej

http://www.wykop.pl/ramka/1341705/poklosie-dla-mlodziezy-izraelskiej/

„w tym filmie nie ma ani jednej inteligentnej twarzy, sami kretyni i kreatury, dzikie, wredne, wstrętne... wojny w tle tu nie ma zupełnie, dna ludzkiego wydobytego przez wojnę potworną wobec wszelkich narodowości nie-aryjskich, w tym filmie są tylko wredni Polacy, dzicy... Nie zostawiono ani jednego Niemca-hitlerowca na okrasę nawet...”

Z Anną Pietraszek, filmowcem, recenzentem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, wiceprezesem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, rozmawia Robert Wit Wyrostkiewicz

- Czy Polacy nie mają już wystarczająco niskiej samooceny, by zechcieć się jeszcze dobijać „Pokłosiem”, filmem o Polakach mordujących Żydów? To pytanie o rynek zbytu dla kolejnej opowieści w stylu Jedwabnego. „Pokłosie” się sprzeda?

- Oceniam, że niestety, „Pokłosie” nie musi trwać w niepokoju, czy się sprzeda, bo ani chybi zostało wyprodukowane za tak straszne pieniądze (zdecydowanie mogło być tańsze o 60 procent) z uzyskaną zawczasu pewnością, że film ten ma do spełnienia zadania ideologiczne. Ma rozbudowywać pokłady panicznego strachu przed Polakami wśród młodzieży izraelskiej, a co jeszcze potworniejsze, ma jasne zadanie, jasny przekaz – wzbudzić w młodych Polakach (bowiem uczniowie szkół polskich będą siłą wysyłani do kin na to „dzieło”) odrazę i wręcz nienawiść do... Polaków ukazanych w tym filmie jako wyłącznie dzikiej, prymitywnej, agresywnej tłuszczy, w najlepszym razie jako nieroby i pijaczyny tępe, tkwiące na ławkach z piwkiem w łapach, w tym filmie nie ma ani jednej inteligentnej twarzy, sami kretyni i kreatury, dzikie, wredne, wstrętne... wojny w tle tu nie ma zupełnie, dna ludzkiego wydobytego przez wojnę potworną wobec wszelkich narodowości nie-aryjskich, w tym filmie są tylko wredni Polacy, dzicy... Nie zostawiono ani jednego Niemca-hitlerowca na okrasę nawet... Wydawać się może, że to Pasikowski teraz, pod kinem, w czasie projekcji „pije wódkę i się śmieje” krociowo uhonorowany za swój „wyczyn ideologiczny”, podobnie jak jedna z bohaterek filmu mówi o Polakach, że gdy płonęli Żydzi, to oni to właśnie robili...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

53. gazojewriki procentują

avatar użytkownika Maryla

54. Ks. Rosłan: "Chciałbym

Ks. Rosłan: "Chciałbym zapytać publicznie Macieja Stuhra, gdzie na Mazurach spotkał „oszalałych ludzi, antysemitów"?

Tylko u nas

„Władysław Pasikowski i Maciej Stuhr chodzili do szkół, gdzie jeszcze
nie było ograniczonych godzin lekcji historii, ale jak widać dziś
reprezentują poziom, którego powinien powstydzić się każdy maturzysta”-
pisze ks. Jan Rosłan z Warmii i Mazur

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

55. ZNÓW GAZOJEWRIKI - CAŁUJCIE NAS .. wiecie gdzie wy z GW

''Economist'' pisze o "Pokłosiu": W Niemczech - katharsis, w Polsce - antysemityzm


"Zamiast doprowadzić do swoistego
katharsis, zdaje się, że film "Pokłosie" doprowadził do reaktywacji
antysemickich tendencji w Polsce" - pisze na swojej stronie internetowej
tygodnik "The Economist". "Niektóre gazety otarły się nawet o
zaprzeczanie Holocaustu, recenzując film"
- zauważa.

"Innymi słowy, antysemityzm w Polsce wciąż istnieje, ale antysemici nie są gotowi pokazać swoich brzydkich twarzy publicznie" - konkluduje brytyjski magazyn.

Za Gazetą Wyborczą i TVN24, siewcami prymitywnej propagandy celebrytów.
A my i tak nie pójdziemy do kina na tę szmirę :)))

Tygodnik krótko recenzuje "Pokłosie".
"Economist" zauważa, że głównym problemem poruszanym w filmie Władysława
Pasikowskiego jest, drażliwa dla Polaków, kwestia przeszłego
antysemityzmu i tego, co z niego zostało w dzisiejszej Polsce. Pismo
podkreśla, że w innych krajach podobne produkcje doprowadzały do zdrowej
introspekcji ("Kiedy w Niemczech emitowany był amerykański miniserial
"Holocaust", gromadził przed telewizorami niemal połowę dorosłej
populacji"), w Polsce zaś doprowadził do reaktywacji antysemickich
postaw.


"Zamiast katharsis - powrót antysemityzmu"


"Economist" wskazuje w szczególności na okładki dotyczące
"Pokłosia" w trzech tygodnikach - "Wprost" (uznany przez ''Economist''
za pismo prawicowe), "Angorze" i "Uważam Rze". "''Wprost'' i ''Angora''
na swoich okładkach pokazywały Macieja Stuhra określonego mianem "Żyd".
To może wydawać się dziwne, biorąc pod uwagę, że aktor jest
chrześcijaninem. Właściwie to te nagłówki są specyficzną polską formą
antysemityzmu. Chodzi w niej o "zjudaizowanie" obiektu nienawiści
niektórych Polaków, która różni się od samej nienawiści wobec Żydów.
"Nie lubię cię, dlatego jesteś Żydem", a nie "nie lubię cię, ponieważ
jesteś Żydem" - pisze "Economist".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

56. a my i tak nie pójdziemy na tę szmirę do kina :)))

choćbyście pękli :)))

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

57. kto to jest by A.H. | WARSAW ?

Poland's past
A difficult film

Dec 19th 2012, 18:01 by A.H. | WARSAW
http://www.economist.com/blogs/easternapproaches/2012/12/polands-past

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika benenota

58. @Maryla

http://www.economist.com/blogs/easternapproaches

To inicjaly blogera.
Kto sie za nimi kryje...?

Trudno dociec-moze Polak...moze Brytyjczyk (?).

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Maryla

59. przemysł wstydu ruszył na dobre

http://ksiazki.wp.pl/bid,68655,tytul,Jak-Polacy-Niemcom-Zydow-mordowac-p...

kolejne próg przekroczony

Mit Polski Niewinnej jest powielany od dziesięcioleci, wyrastają na nim kolejne pokolenia Polaków. Jan Tomasz Gross dotknął swoimi książkami zaledwie czubka góry – za co mu chwała. Z kolei prace zawodowych badaczy Zagłady, które obnażają polskie w niej wspólnictwo, nie są niestety znane szerszej publiczności. Szkoda, bo wywracają do góry nogami społeczną historię Polski – II RP, okupacji, PRL aż do dziś. W tym kontekście pojawia się książka Stefana Zgliczyńskiego, nie obciążona balastem prac naukowych, zaadresowana szczęśliwie – podobnie jak dzieła Grossa – do szerokiej publiki. Oby ta publika zdołała kiedyś przyjąć do wiadomości, że Polacy masowo donosili na żydowskich sąsiadów (tak, tak, to nie były pojedyncze zatrute jabłka), szantażowali, wymuszali haracze, mordowali. Cierpimy na niedostatek wiedzy i refleksji nad tym, co Polska i Polacy wyrządzili Żydom czy Polakom żydowskiego pochodzenia (odwieczny kłopot z definicją). Nie dlatego, że wiedza ta jest niedostępna, lecz dlatego że większość się przed nią broni. Może książki takie, jak mocna i poruszająca praca Zgliczyńskiego przyczynią się kiedyś w końcu do głębokiej zmiany? A może nie? Możliwe, że mit Polski Niewinnej jest nie do wykorzenienia. Ale próbować trzeba – i ta książka jest taką właśnie ważną, odważną i ambitną próbą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

60. Żołnierze wyklęci cz. 1 rok 2009

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

61. Rekonstrukcja polskości

Fabrykowany kompleks polskości został odmitologizowany. Obraz własny Polaków jest zróżnicowany, choćby regionalnie i wiekowo, ale mimo usilnego wpędzania w poczucie niższości, rozpraszania indywidualnej i zbiorowej energii, jednak kumulujemy esencję dorobku minionych pokoleń. Polacy szukają korzeni, pielęgnują pamięć. W tradycjach, obyczajach, architekturze nawiązują do dziedzictwa przeszłości. Przełamywanie m.in. przez Instytut Pamięci Narodowej deficytu prawdy historycznej przekłada się na coraz powszechniejszą dumę. Szczególnie młode pokolenie bezbłędnie odróżnia to, co stanowi o narodowym charakterze, od przysztukowanego nam postkomunistycznego garbu. Lubimy siebie i lubimy być ze sobą wtedy, gdy tłumnie celebrujemy narodowe święta, ale także podejmując w coraz szerszym wymiarze trud solidarnego wysiłku na rzecz wspólnoty. Czy nie mamy wad i słabości? Skądże. Ale one mają wystarczająco dużo bijących się w nasze piersi rzeczników. Pozostawmy sobie luksus eksplorowania mocnych stron polskiej tożsamości. To one były źródłem naszych sukcesów w przeszłości i tylko w oparciu o nie możemy dziś budować społeczny kapitał.

http://www.naszdziennik.pl/wp/18877,rekonstrukcja-polskosci.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

62. Luter "ksiądz patriota"

kolejny zasłuzony dla lewackich mediów, wczoraj w raio Zet i u Miecugowa (cóż za tradycja, z ojca na syna) dzisiaj na ONET, dołączy do Sowy i Bonieckiego.
Pałający miłością w jedną stronę, medialny gwiazdor od "gombowiczowskiego patriotyzmu".. Załgany typ. Jak pojawi się wywiad z Miecugowem , dam linka.

Gazeta Wyborcza
Ks. Luter: To zaczadzenie PiS jest fatalne dla Kościoła
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ksiadz-andrzej-luter-to-byla-zbrodnia-na-...

przyznał, że Polacy dość szybko przyswajają wiedzę na ten temat, ale nie umieją uznać swojej odpowiedzialności i przyjąć jej elementu odkupienia.

Monika Olejnik zapytała o scenę ukrzyżowania, która pojawia się w filmie jako kulminacja narastania antysemickiej nienawiści w biednej wsi, w której w czasie wojny doszło do wymordowania przez Polaków sąsiadów-Żydów i przejęcia ich własności.

- To jest po prostu film. Krzyż to jest symbol odkupienia, to jest symbol miłości. Czy ta ofiara teraz zmieni tych ludzi? Mam wątpliwości, bo chociaż zdejmują wszyscy czapki gdy patrzą na niego, przeżegnali się, to czy ta ofiara może być odkupieniem dla tych ludzi, którzy popełnili grzech zatajenia zbrodni? – pytał w odpowiedzi ksiądz Luter.

Olejnik zapytała również o ocenę faktu, że Prawo i Sprawiedliwość oceniło film jako "antypolski" i rozciągający nieliczne przypadki zbrodni na Żydach na wszystkich Polaków.

- No tak, że to mikrozbrodnia – stwierdził z ironią ks. Luter. – Za to już atakowano Grossa, że w książce ("Złote żniwa" – red.) podał zawyżone liczby tych ofiar żydowskich. A już arcybiskup Życiński po książce Grossa pisał, że taka zbrodnia na niewinnych ludziach jest zbrodnią ogromną, dla której nie ma żadnego usprawiedliwienia. Co tu zmienia liczba? Nic nie zmienia – mówił w Radiu Zet ksiądz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

63. Janusz

Upiorne
Jedwabne i miłe Rheinbischofsheim. "W Rheinbischofsheim nikt nie
zabijał Żydów, a dziadkowie z Wehrmachtu służyli w taborach i w
łączności..."

"Niemcy... tu nie było przecież żadnych zbrodni. Tu tak naprawdę były
tylko ofiary – zbombardowana Kolonia i Drezno, to Niemcy byli ze
spalonych wsi i z głodujących miast, tu były tysiące zgwałconych kobiet.
(...) Im bardziej odrażające i upiorne stanie się Jedwabne, tym
bardziej sympatyczne i miłe będzie Rheinbischofsheim...".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

65. mordercy z miną niewiniatek, czyli szwaby cytują GW

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13133892,_Sueddeutsche_Z...

Polacy są bardziej zaawansowani w procesie samookreślenia niż wszystkie inne państwa postkomunistyczne - pisze "Sueddeutsche Zeitung".
Ponadregionalny dziennik "Sueddeutsche Zeitung" w dziale kulturalnym przynosi omówienie filmu "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego i dyskusję, jaką film ten wywołał w Polsce.

Autor artykułu Klaus Brill szkicuje we wstępie problematykę pogromów na Żydach w powojennej Polsce, zaznaczając, że "były one nieporównywalne ze zbrodniami nazistów. Niemcy w latach 1939-1945 w systematyczny sposób dokonali zagłady 6 milionów Polaków, w tym 3 milionów Żydów. Ale dziesiątki tysięcy polskich Żydów było ukrywanych z narażeniem życia i ocalonych przez ich chrześcijańskich pobratymców; działały wręcz organizacje pomocy. Wśród Sprawiedliwych świata, których pamięć czci się w Izraelu za ich czyny, żaden naród nie jest tak licznie reprezentowany jak Polacy. O tym trzeba pamiętać, kiedy chce się właściwie zakategoryzować pogromy, które miały miejsce w Kielcach i Jedwabnem, czy antysemickie kampanie komunistycznej władzy tuż po II wojnie światowej lub w latach 50.".

"Pasikowski wznieca emocje"

Informując o publikacjach książkowych Jana Tomasza Grossa na ten temat, autor artykułu przechodzi do recenzji filmu "Pokłosie": przedstawia jego twórców, dokładnie streszcza akcję i opisuje reakcje, jakie film ten wywołał w Polsce. "Pasikowski wznieca emocje. Sieje wiatr i zbiera burzę. Maciej Stuhr w roli głównego bohatera, Józefa, musi znosić tyrady nienawiści skierowane przeciwko niemu w internecie, w których zarzuca mu się kalanie gniazda i oszczerstwa. (...) Pełna emocji dyskusja świadczy o tym, że Polska znajduje się dużo dalej w procesie samookreślenia niż wszystkie inne postkomunistyczne państwa. Na przykład także Słowacja i Rumunia miałyby powód, by zająć się w podobny sposób problematyką prześladowania Żydów, które przybrało tam dużo większe rozmiary, lecz proces takiej rozprawy nie wyszedł poza nieśmiałe próby".

Opisując reakcje obozów politycznych w Polsce, Klaus Brill pisze: "Zgodnie z oczekiwaniami narodowo-konserwatywny obóz zareagował ostrą negacją filmu. "Film Pokłosie będzie dla świata jeszcze jednym przykładem, że Polacy uczestniczyli w zagładzie Żydów" - napisał Piotr Semka w magazynie "Uważam Rze". (...) W tym samym wydaniu magazynu historyk Piotr Zychowicz wyjaśnia, dlaczego uważa ten film za fatalnie stronniczy, nawet jeżeli materiał źródłowy nie pozostawia wątpliwości, że część Polaków w czasie II wojny światowej zachowywała się podle wobec Żydów (...)".

"Do obrony filmu nawoływała natomiast "Gazeta Wyborcza", będąca "okrętem flagowym" nowej, liberalnej Polski. Od dwóch tygodni dziennik publikuje całą serię artykułów, także na pierwszej stronie, prezentując opinie różnych specjalistów. Krytyk filmowy Tadeusz Sobolewski w jednym zdaniu wyraził, dlaczego jego zdaniem "Pokłosie" jest dobrym i ważnym filmem: - Ten film to egzorcyzm naszego sumienia".

Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

66. kolejny antypolski Heimkehr, jeden z wielu

"Siostra miłosierdzia" - rok 1968, SB i pogrom

W nowym filmie Pawła Pawlikowskiego (jego znakomite "Lato miłości" dostało m.in. BAFT-ę dla najlepszego filmu brytyjskiego 2005 roku) tytułową bohaterką będzie zakonnica, którą w 1968 roku próbuje zwerbować do współpracy SB. Jednym ze sposobów ma być szantaż rodzinną tajemnicą - oficer bezpieki ujawnia, że kobieta jest Żydówką ochrzczoną w dzieciństwie po to, by ocalić ją w czasie wojny. Zakonnica - razem z ciotką, zdeklarowaną komunistką, tyle że w niełasce u władz - odkrywa, że jej prawdziwi rodzice zostali zabici w 1942 roku przez Polaków w czasie pogromu.

Scenariusz pisał Pawlikowski przez kilka lat z Cezarym Harasimowiczem - otrzymali za niego m.in. w Cannes nagrodę Media European Talent. Obaj podkreślają, że choć historia rozgrywa się w roku 1968, będzie to nie tyle film rozliczeniowy, ile raczej nietypowe kino drogi. O szukaniu tożsamości, wierze (religijnej i politycznej), ale też szalonej namiętności, z którą nie potrafi poradzić sobie zakonnica (Agata Kulesza).

Dzięki "Siostrze miłosierdzia" Pawlikowski - od 14. roku życia na emigracji - wraca do rodzinnego kraju: większość zdjęć nakręcono już w Łodzi, za kamerą stanął bliski współpracownik reżysera Ryszard Lenczewski. W rolach głównych Joanna Kulig (w filmie będzie również śpiewać), Agata Trzebuchowska i znany m.in. z "Jesteś Bogiem" Dawid Ogrodnik. Premiera jeszcze w tym roku.

http://wyborcza.pl/1,75475,13154307,Wysyp_filmow_o_naszej_przeszlosci.ht...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

67. szwabski FAZ kopiuje GW. a GW pisze "niemieckie media"

FAZ zauważa, że w "Pokłosiu" reżyser odważył się podjąć "jeden z najtrudniejszych i najboleśniejszych" rozdziałów polskiej historii - mordowanie Żydów przez ich polskich sąsiadów i trwające dziesiątki lat milczenie.

"Odkąd film wszedł w listopadzie na ekrany polskich kin, wzbudza gorące emocje" - pisze FAZ i przytacza skrajne reakcje krytyków, które sięgają od podziękowań i zachwytu po oburzenie. Gazeta zauważa, że posługując się także stereotypami, Pasikowski "osiąga masy oraz wywołuje zarówno pochwały, jak i nienawiść".

Gazeta zauważa, że "niezależnie od tego, czy w polskim kinie współczesnym chodzi obecnie o mitologizację czy rozrachunek z własną historią, kino pozostanie w tym roku w Polsce ważną sceną do potwierdzenia własnej tożsamości".
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,13184559,FAZ_o__Poklosiu___Polskie_ki...

a potem była zmiana i rak dziobał bociana....

http://wyborcza.pl/1,75475,13154307,Wysyp_filmow_o_naszej_przeszlosci.ht...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

68. Jan Bodakowski Mord w

Jan Bodakowski

Mord w Jedwabnem 10 lipca 1941. Prolog Przebieg Pokłosie - Marek Jan Chodakiewicz

 http://www.fronda.pl/forum/mord-w-jedwabnem-10-lipca-1941-prolog-przebieg-poklosie-marek-jan-chodakiewicz,37570.html

Po ośmiu latach od opublikowania w USA, ukazała się w Polsce książka Marka Chodakiewicza

„Mord w Jedwabnem 10 lipca 1941. Prolog Przebieg Pokłosie”. (...)

Niezwykle bolesne są informacje jakie
Chodakiewicz przedstawia czytelnikom na temat śledztwa w sprawie
Jedwabnego prowadzonego w III RP od 2000 roku. Polscy prokuratorzy
ferowali antypolskie wyroki bez posiadania dowodów, gdy je zdobyli
musieli się wycofywań ze swoich antypolskich opinii. Po dokonaniu 160
odwiertów w Jedwabnym stwierdzono istnienie tylko dwóch grobów. Jednego
wielkości 7,7 m na 2,6 na 1,3 m obok miejsca w którym stała stodoła. W
tym grobie znajdują się zwęglone szczątki. I drugiego 5 m na 2,5 m na
0,6 m w miejscu stodoły. Gdzie znaleziono nie zwęglone szczątki zabitych
przed podpaleniem stodoły. W obu grobach może być około 200 zwłok.
Niestety decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego
nie przeprowadzono ekshumacji i sekcji zwłok, które by ostatecznie
obaliły kłamstwa Grossa. Stało się tak na życzenie Żydów, którzy mieli
argumentować o zakazie ekshumacji w judaizmie. Co ciekawe śledczy
izraelscy wbrew judaizmowi nieustanie przeprowadzają w Izraelu
ekshumacje i sekcje zwłok. Nie przeprowadzono także badań balistycznych
amunicji znalezionej na miejscu spalonej stodoły. Śledczych nie
zainteresowało też skąd wzięło się 250 litrów benzyny niezbędnej do
spalenia stodoły – w II RP samochody ani spalinowe maszyny rolnicze nie
były w powszechnym użytku. Nie da się ukryć że nie tylko w Rosji
śledztwa prowadzone są w bardzo dyskusyjny sposób.

 

Zdaniem Chodakiewicza, na zachodzie
kłamstwa Grossa przyjmowane są bezkrytycznie. Gross wmówił Amerykanom i
Europejczykom że Polacy byli gorliwymi pomocnikami Hitlera. Gross wpisał
się swoją pracą w antypolską kampanie kłamstw o rzekomej polskiej
odpowiedzialności za holocaust. W rasistowską hucpę przeciw Polakom.
Współcześnie na zachodzie panuje powszechne przekonanie o
odpowiedzialności Polaków za holocaust. Niemcy jako sprawcy zniknęli ze
świadomości zachodnich społeczeństw. Dla tego też wszyscy obrońcy prawdy
historycznej są na zachodzie postrzegani jako neonaziści.

 

Jan Bodakowski

 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

69. Prymas Józef Glemp: “Jeśli

Prymas Józef Glemp: “Jeśli nie będzie antypolonizmu, nie będzie u nas także antysemityzmu…..”

JÓZEF KARDYNAŁ GLEMP PRYMAS POLSKI

ZAWIERZAMY STOLICY MĄDROŚCI

Homilia podczas uroczystości Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej

Jasna Góra, “Na Szczycie”

26 sierpnia 1989 r.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Eminencje Księża Kardynałowie,

Arcybiskupi, Biskupi,

Panie Premierze, Panowie Ministrowie,

Duchowieństwo, Siostry zakonne,

Pielgrzymi,

Umiłowani Siostry i Bracia!

1. Mądrość fundamentem ładu

“Od wieków jestem stworzona, od początku, nim ziemia powstała” (Prz 8,23) – te słowa Biblii opowiadają nam o arcydziele Boga, jakim jest Mądrość. Aby przybliżyć naszemu zrozumieniu ten przymiot Boga, Autor Księgi Przysłów porównuje Mądrość Bożą do osoby, która jest przed wszelkim stworzeniem i która towarzyszyła Bogu, gdy tworzył świat. Bóg jest nie tylko Wszechwiedzący, ale On nadaje każdemu dziełu stworzonemu sens, zna jego rozwój i harmonijne miejsce pośród “rzeczy widzialnych i niewidzialnych”. Dzięki Mądrości wszechogarniającej Bóg porządkował bezmiar wód i dał upust źródłom tryskającym, formował góry skaliste, pagórki i pola, zdobił niebo obłokami i zakładał fundamenty ziemi, a wszystko to bez wysiłku, z wielką przyjemnością, jakby w zabawie. Wyczuwamy w tekście pierwszego czytania wielką harmonię stwórczego dzieła. Bóg kocha swoje dzieło i jest ono dla Niego rozkoszą, jednak ta radość ma swój szczególny wyraz “przy synach ludzkich” (Prz 8,31). A więc apel do ludzi: “…słuchajcie mnie… Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń mych nie odrzucajcie!” (32-33).

Słowa o Mądrości liturgia stosuje do Matki Najświętszej. Jest to zupełnie zrozumiałe, bo Ona, Dziewica z Nazaretu,

przyjęła Mądrość Bożą i wyraziła to w posłuszeństwie, w całkowitym zawierzeniu Bogu. Dla Mądrości Bożej to radość być z takimi dziećmi jak Maryja i Jej naśladowcy. Dla ludzi uczestni­czyć przez posłuszeństwo w Mądrości Bożej oznacza wejść w rozeznanie rzeczywistości, w harmonię między Bogiem i stworze­niem, to oznacza posiąść pokój.

2. “Pan miłuje bramy Syjonu” (Ps 87,2).

Możemy powiedzieć: miłuje bramy Jasnej Góry, za którymi znajduje się obecna w obrazie Matka Syna Bożego, dana jako “przedziwna pomoc i obrona” (modlitwa dnia) – Królowa Polski. Przychodzimy w dniu imienin Pani Jasnogórskiej z naszymi troskami. Chcemy przez nasze posłuszeństwo Jezusowi zdobyć taką mądrość, byśmy mogli w Ojczyźnie naszej osiągnąć pokój i rozwój. Wspomaga nas w tych prośbach syn świętego Franciszka, błogosławiony kapucyn – ojciec Honorat. On w czasach niewoli i zachodzących wówczas przemian, które znalazły swój najgłoś­niejszy wyraz w roku 1905, podjął starania o przywrócenie święta Matki Bożej Częstochowskiej. Po raz pierwszy święto to obchodzono w roku 1906 i w tym też roku ojciec Honorat zorga­nizował pielgrzymkę narodową na Jasną Górę. To on, ogłoszony błogosławionym w ubiegłym roku, razem z nami prosi Maryję o pokój dla naszej Ojczyzny.

Sprawa pokoju wysuwa się dziś na pierwsze miejsce nie tylko dlatego, że jesteśmy w przede dniu wielkich modlitw ekumenicznych o dar Bożego pokoju dla świata z okazji 50 rocznicy wybuchu II wojny światowej, ale także ze względu na konieczność likwidacji skutków wojny, które na sposób zadry duchowej przenoszą się na pokolenie powojenne i kaleczą sferę moralności. Idzie tu o trudne wydobywanie się Polaków z rzeczywistości najeżonej błędami oraz o przyjazny stosunek do tych narodów, co do których na skutek wydarzeń wojennych pozostał uraz. Mam tu na myśli przede wszystkim stosunek Polaków do Niemców i do Żydów. Pokój, jak nas uczy Kościół, jest darem Boga, powinien być przeto wyproszony i umiejętnie pielęgnowany. W znaczeniu społecznym pokój jest to taki układ między ludźmi, który jest oparty przede wszystkim na sprawiedli­wości. Od razu chcemy dodać, że ma być także oparty na wolności, prawdzie i miłości. Drogą do takiego pokoju jest dialog, cierpliwy i mądry, który pozwala pokonywać przeszkody na drodze do poprawnych stosunków narodowych. Zatrzymajmy się na tym zagadnieniu, ograniczając się do zakresu kościelnego.

3. Dialog z Niemcami

Punktem wyjścia do udanego dialogu jest to, aby partnerzy traktowali się jako sobie równi, z wzajemnym poszanowaniem, nawet wtedy gdy jeden jest silny i bogaty, a drugi słaby i biedny. Taki dialog podjął Kościół w Polsce, gdy wyciągnął rękę w geście wzajemnego przebaczenia do Episkopatu niemieckiego z okazji jubileuszu Tysiąclecia Chrztu Polski. Mogło do tego dojść tylko na fundamencie Ewangelii, która pozwalała oderwać się od namiętnych nastrojów, jakie ożywiały oba narody po przejściach wojennych, i przypomnieć: “miłujcie się wzajemnie, miłujcie nieprzyjaciół waszych”. Tamten wypływający z wiary akt z roku 1965, żywo i życzliwie przyjęty przez chrześcijan niemieckich, przyniósł niebawem dobre owoce nie tylko na płaszczyźnie kościelnej, ale i społecznej. On też stanowi fundament do podejmowania rozmów i wyjaśniania sobie na płaszczyźnie kościelnej tego, co bywa skomplikowane na płaszczyźnie politycznej. Przystępując do wspominania na modlitwie 50 rocznicy napadu Niemiec hitlerowskich na Polskę, mamy świadomość wypracowanych dróg kościelnych, po których krocząc, można służyć obydwu narodom ku pokojowi. Świadectwem tych dróg jest dzisiejsza obecność wśród nas kardynała Hengsbacha, biskupa Homeyera i grupy katolików świeckich z Niemiec a także i naszego premiera, pana Mazowieckiego. Nie­dawno katolicy obydwóch narodów, prawie wyłącznie świeccy, wydali oświadczenie na rocznicę wybuchu wojny, które przyjmu­jemy z wielkim uznaniem i zadowoleniem.

Gorąco pragniemy, aby nasze stosunki z zachodnimi sąsiadami stawały się coraz pełniejsze i przyjacielskie. Z wdzięcznością patrzymy na odcinek charytatywny. Pozostaje jeszcze wzajemne kształcenie się do integralnego szacunku.

Obchody Tysiąclecia Chrztu Rusi rzuciły nam snop światła na sąsiadów wschodnich i pozwoliły na usunięcie uprzedzeń”.Droga do pokoju otwarta. Chcemy iść po niej z chrześcijańską wrażliwością.

4. Dialog z Żydami

Życie jednak nie lubi schematów i relacje między ludami układa inaczej niż w kategoriach przyjaciel – wróg. U nas dotyczy to szczególnie narodu żydowskiego, który nigdy nie był sąsiadem, ale domownikiem, a który swoją innością i ubogacał, i sprawiał kłopot. Dla wielu Żydów Polska była Ojczyzną nie tylko z racji obywatelstwa, ale z racji autentycznej miłości. Czytamy w “Panu Tadeuszu” o Jankielu:

“…Mówiąc, ciągle szlochał, Żyd poczciwy Ojczyzną jako Polak kochał!”

Obok Żyda — karczmarza, który rozpijał chłopów, Obok Żydów -szerzycieli komunizmu, byli pośród Izraelitów ludzie, którzy dali Polsce i talent, i życie. Nie byliśmy sobie obojętni. Dlatego mogły powstawać zjawiska antypolonizmu i antysemityzmu. Aby zrozumieć złożoność i przenikanie się problemów polsko — żydowskich postawmy sobie pytania: Czy były w Polsce niechęci i awantury przeciw Żydom? – Były. Czy byli w Polsce Żydzi ­przedsiębiorcy, którzy lekceważyli i pogardzali Polakami? -Byli. Czy byli podczas okupacji wśród Żydów kolaboranci, którzy nie dorastali do bohaterskich obrońców Getta? – Byli. Czy były w Polsce okresy przemilczenia cierpień i ofiar Żydów? – Były. Czy byli Polacy, którzy ratowanie Żydów przepłacili swoim życiem? Byli. Wspomnienie 50 rocznicy wybuchu II wojny światowej stawia nas po tej samej stronie barykady, po stronie wyniszczenia i śmierci. Żydzi, Cyganie, Polacy – to ludy w strategii hitlerowskiej skazane na zagładę, ale według innego planu i w różnej skali. Na przykład Polacy byli wyniszczani najpierw w warstwie inteligencji. Wspólna dola łączyła prześladowanych. Na polskim cmentarzu poległych żołnierzy pod Monte Cassino obok krzyży nad mogiłami katolików wzniesione są stelle z gwiazdą żydowską – tak samo polskich żołnierzy. Wśród masowych grobów pomordowanych polskich oficerów w Katyniu niewątpliwie są także groby Żydów. Braterstwo wspólnego męczeństwa i wspólnoty prochów ma niezwykłą wymowę. Antoni Słonimski, polski poeta, który nie ukrywał swego pochodzenia, wydobył prawdę o bez­imiennych bohaterach Warszawy, gdy pisał:

“Dla was pieśń” moja i łzy moje, Zwyczajni, prości, nieogromni, Stokroć was więcej padło w boju, Lecz któż imiona wasze wspomni? Tragarze, szewcy, rzemieślnicy, Doktorzy, krawce i służące, Żony i siostry, co miesiące Skryte wśród gruzów po piwnicach, Przez to szaleństwo krwi i chwały, W mękach, w rozpaczy umierały,

Dla was łzy moje, łzy gorące” (Mogiła nieznanego mieszkańca Warszawy”).

Wielu Żydów wtopiło się w polską kulturę i w chrześci­jaństwo, a krzyż, który widnieje nad ich grobami, nie odebrał im miłości do swego narodu.

Więc dlaczego zrodził się problem Oświęcimia i klasztoru Sióstr Karmelitanek? Dlaczego wybuchnął nagle dopiero w czter­dzieści lat po wygaszeniu pieców krematoryjnych? Te pytania dręczą bardzo wielu, gdy mówimy o pokoju, który ma niweczyć skutki wojny. Chciałbym w pokorze i w pragnieniu jednania poru­szyć ten temat. Skoro tyle spraw jest nabrzmiałych, to potrzebny jest dialog. Dialog systematycznego wyjaśniania rzeczy trudnych, a nie przedkładania żądań. Mamy swoje winy wobec Żydów, ale dziś chciałoby się powiedzieć:

Kochani Żydzi, nie rozmawiajcie z nami z pozycji narodu wyniesionego ponad wszystkie inne i nie stawiajcie nam warunków niemożliwych do wypełnienia.

Siostry karmelitanki, mieszkające obok obozu w Oświęcimiu, chciały i chcą być znakiem tej ludzkiej solidarności, która obejmie żywych i umarłych. Czyż, Szanowni Żydzi, nie widzicie, że wystąpienie przeciw nim narusza uczucia wszystkich Polaków, naszą suwerenność z takim trudem zdobywaną? Waszą potęgą są środki społecznego przekazu, będące w wielu krajach do waszej dyspozycji. Niech one nie służą rozniecaniu antypolonizmu. Nie­dawno oddział siedmiu Żydów z Nowego Jorku dokonał napaści na klasztor w Oświęcimiu, wprawdzie nie doszło do zabójstwa sióstr lub zniszczenia klasztoru, bo zostali powstrzymani, ale nie nazywajcie napastników bohaterami. Zachowajmy płaszczyznę cywilizacji, w której żyjemy. Umiejmy rozróżnić niektóre sprawy uproszczone i pomieszane. Odróżnijmy Oświęcim – Auschwitz, gdzie ginęli przeważnie Polacy i inne narody, od odległej o kilka kilometrów Brzezinki – Birkenau, gdzie ginęli przeważnie Żydzi. Odróżnijmy następnie płaszczyznę cywilną od płaszczyzny teologicznej. Niech nowa doktryna na temat obecności lub nieobecności Boga w miejscu Ofiary będzie uzasadniona i zrozumiała dla wszystkich ludzi wierzących w Boga, a niech nie będzie narzędziem politycznym w ręku grupy ludzi, zwłaszcza niewierzących.

My, którzy czcimy Maryję z Nazaretu i mamy z Wami, Żydzi, wiele miejsc wspólnie czczonych jako święte, rozpocznijmy dialog w szczerości i prawdzie. Jeśli nie będzie antypolonizmu, nie będzie u nas także antysemityzmu. Życzymy Warn, aby na świętej Ziemi Palestyńskiej nikt nie obrzucał Was kamieniami, aby tam wyciszyły się odgłosy strzałów, aby nikt nie ginął od kuli karabinu, aby pokój-szalom był tam, gdzie Wy jesteście.

5. Ku pokojowi

Najmilsi Pielgrzymi!

Mądrość Boża towarzyszy ustawicznie dziełom Bożym, a rozkoszą Mądrości jest być “przy synach ludzkich”. Prośmy dziś Maryję, Stolicę Mądrości, aby przybliżała nam Mądrość Bożą. Słowa Soboru Watykańskiego II brzmią: “Epoka nasza bardziej niż czasy ubiegłe potrzebuje takiej mądrości, która by wielkie rzeczy nowe… czyniła bardziej ludzkimi” (KDK 15). Jesteśmy świadkami dokonywania w naszej Ojczyźnie zmian nowych i ważnych. Trzeba, abyśmy sprostali wielkiemu wyzwaniu dziejów, abyśmy nie patrzyli biernie, cynicznie lub wrogo na wysiłki ludzi, pragnących wyprowadzić Polskę na drogę rozwoju i gospodarności, czyli na drogę pokoju. Potrzebna jest więc mądrość, która widzi możliwości i niemożliwości, umie stanąć w szeregu, by przezwyciężyć wspólnie trudne chwile, która nie grozi pięściami i nie tupie nogami, nie zatrzymuje roz­pędzonego koła w zakładzie produkcji, ale dodaje otuchy słabnącym.

Sprawy naszej Ojczyzny – Kościoła i Narodu – oddajemy w ręce Jasnogórskiej Królowej Polski. Pełni wiary i ufności, raz jeszcze, tak jak zawsze, zawierzamy je Stolicy Mądrości Pani Jasnogórskiej.

Amen.

http://www.spp.episkopat.pl/contents.htm

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

70. POgroSSowiec

Ambasador RP w Wielkiej Brytanii Witold Sobków w liście do dziennika "Times" zaprotestował przeciwko artykułowi pomawiającemu Polaków o antysemityzm. Sobotni artykuł napisany przez kulinarnego recenzenta gazety Gilesa Corena wywołał oburzenie polskiej społeczności.
Coren polemizuje w swym artykule m. in. z liberalnym posłem Davidem Wardem, który w przededniu Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu napisał na swych internetowych stronach, że Żydzi nie wyciągnęli wniosków z historii i na co dzień traktują Palestyńczyków tak, jak sami byli traktowani przez Niemców w czasie II wojny światowej.

Felietonista "Timesa" uznał, że Ward zamiast występować jako obrońca praw Palestyńczyków powinien otwarcie zadeklarować, że Żydów nie lubi tak jak jego zdaniem Polacy, którzy ze swym antysemityzmem bynajmniej się nie kryją.

W Polsce - jak napisał Coren - nielubianych Żydów wrzuca się do studni, a po dokonaniu samosądu pije się wódkę i tańczy na grobach. Tego rodzaju "odwagę" Polaków Coren przeciwstawił "tchórzostwu" liberalnego posła.

Coren nawiązał też do niedawnego ogłoszenia przez brytyjski Narodowy Urząd Statystyczny, że polski jest drugim najbardziej rozpowszechnionym językiem w Anglii i trzecim w Walii. W artykule ośmieszył kaleczenie języka angielskiego przez polskich imigrantów.

Dziadek Corena jest Żydem z Polski, który wyemigrował do Wielkiej Brytanii.

"W wyobraźni Corena Polska to kraj przynależny do świata Borata (…). Jego żałosna gra słów mająca uchodzić za dowcipną, uzupełniona opisami antysemickich incydentów w Wielkiej Brytanii, zwyczajnie nie ma z Polską niczego wspólnego" - zaznaczył w swym liście Sobków.

Ambasador RP przypomina, że w jerozolimskim instytucie pamięci Yad Vashem uhonorowano 6339 Polaków za pomoc Żydom w czasie II wojny światowej, mimo iż w odróżnieniu od innych narodów okupowanych przez Niemcy, za ukrywanie Żydów Polacy narażali się na karę śmierci. Brytyjczyków w Yad Vashem uhonorowano 19.

"(…) Jako Polacy nie możemy zaakceptować odrażającego opisu nas jako 'modelowych antysemitów', nawet jeśli chce on powiedzieć, że antysemityzm jest obecny w Europie Zachodniej, w tym w W. Brytanii i celowo czyni się tę myśl mało czytelną z oczywistych powodów lingwistycznych" - dodał Sobków.

Wtorkowy "Times" zamieścił fragment listu ambasadora odnoszący się do pozytywnego wkładu polskich imigrantów do brytyjskiej gospodarki. Gazeta zamieściła też protest wystosowany w imieniu kilku polskich organizacji, na czele ze Zjednoczeniem Polskim, stwierdzający, że "Coren mało wie o polskiej historii i niewiele z niej rozumie".

W lipcu 2008 r. Coren napisał również na łamach "Timesa" inny obraźliwy dla Polaków artykuł, w którym twierdził, że Polacy podpalali Żydów dla rozrywki w okresie świąt wielkanocnych. Zjednoczenie Polskie zaskarżyło artykuł do urzędu rozpatrującego skargi na prasę (Press Complaints Commission). PCC oddaliła skargę, uznając, że artykuł był wyrazem subiektywnych poglądów autora, a nie polityki redakcji.

Przeciwko artykułowi protestował w liście do ambasady brytyjskiej w Warszawie także ówczesny rzecznik praw obywatelskich prof. Janusz Kochanowski i grupa posłów na Sejm

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

71. tyn trynd się przechyla w sprawstwo

Niemcy zniszczyli Żydów biologicznie, a my zniszczyliśmy ich pamięć, ...


Prof. Andrzej Jaczewski

Od lat leży mi na sercu sprawa stosunku moich rodaków do
problemu Żydów . Nie chodzi mi o terażniejszość - Żydów praktycznie nie
ma... Ale o stosunek do historii, do przeszłości. ...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

72. kolejny paszkwil antypolskji

Czy w Bydgoszczy doszło do pogromu Żydów? Zagadka rozwikłana-Anna Tarnowska
http://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1,48722,13472737,Czy_w_Bydgoszczy_d...

Taka informacja od 25 lat pojawia się w różnych źródłach. Ostatnio - w budzącym duże emocje eseju Stefana Zgliczyńskiego "Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali". Z dziennikarskiego śledztwa wynika, że antysemickich występków było sporo, ale żadnego z nich nie można nazwać pogromem.
Zgliczyński pisze na str. 21: "Tylko w latach 1935-1937 doszło w Polsce do ok. 100 większych wystąpień antyżydowskich, w wyniku których raniono ok. 2 tys., a kilkanaście zabito. Pogromy zaczęły się w czerwcu 1935 r. w Grodnie, Suwałkach, Raciążu (...) Bydgoszczy (sierpień 1937), Włocławku, Lublinie, Grodnie, Koźmińsku, Łomży".

Czytałam "Mniejszość żydowską w Bydgoszczy 1920-1939" prof. Zdzisława Biegańskiego, o pogromie nie było tam nawet słowa. Pamiętam całą masę artykułów, wywiady z ekspertami, reportaże. Nikt nigdy nie zająknął się o pogromie. Dlaczego?

Pogrom we wstępie i w filmie

Dzwonię do redakcji "Le Monde diplomatique", Zgliczyński jest redaktorem naczelnym polskiej edycji tego miesięcznika.

- Skąd pochodzi informacja o pogromie Żydów w Bydgoszczy? - pytam.

- Przywołuję źródło w przypisie - wstęp do książki Emanuela Rigelbluma "Stosunki polsko-żydowskie w czasie II wojny światowej" napisany przez Artura Eisenbacha.

- Natknął się pan może w swoich badaniach na więcej szczegółów?

- Nie przypominam sobie. Także u Eisenbacha nie ma rozwinięcia tematu Bydgoszczy, wymieniam więc za nim.

Samego Eisenbacha zapytać nie mogę. Ten wywodzący się z Nowego Sącza historyk żydowskiego pochodzenia, były dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, zmarł w Tel Awiwie w roku 1992.

Książka Rigelbluma pojawiła się na rynku u schyłku komunizmu - w roku 1988. Kilkanaście miesięcy wcześniej powstał cykl dokumentów brytyjskich zatytułowany "The Struggles for Poland" ("Zmagania o Polskę"). Wyprodukowany przez Bolesława Sulika (polskiego reżysera, który z przyczyn politycznych wyemigrował do Wielkiej Brytanii) dokument to cykl obrazów o historii Polski od czasów międzywojennych do końcówki PRL-u. Trzecia część poświęcona jest Żydom. Tytuł: "Inny świat. Żydzi Polscy 1919-1943". Jeden z wątków mówi o pogromach. Ilustracją do tematu jest przedwojenna mapa Polski, która pojawia się na ekranie. Lektor tłumaczy, że słaby reżim sanacyjny po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego nie był w stanie powstrzymać akcji antyżydowskich, w tym tych najkrwawszych - prześladowań i pogromów. A na mapie widzę miasta, w których do takich pogromów dochodziło. Wśród tych miast - także Bydgoszcz.

Może profesor coś wie

Idę do prof. Zdzisława Biegańskiego z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. To historyk, znawca tematyki żydowskiej, ze szczególnym uwzględnieniem specyfiki bydgoskiej.

- Był pogrom? - pytam.

- Nie było - odpowiada.

- Więc skąd taka informacja u Eisenbacha i Sulika? Przecież to prawdziwe autorytety!

- Trudno jednoznacznie wskazać. Faktem jest, że od późnego lata 1936 roku bydgoscy młodzi narodowcy rozpoczęli na większą skalę akcję bojkotu sklepów i targowisk żydowskich - wyjaśnia Biegański. - Chodziło wyparcie ich handlu z rynku. Przez te akcje i bojkoty nastroje antyżydowskie w mieście się nasilały.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

73. kolejny gniot - recenzja filmu "Sekret" Przemysława Wojcieszka.

Powstał dobry klimat dla prezentowania pięknych gejów, wrażliwych i
dociekliwych Żydów, a przede wszystkim dla pożerania zdziczałych i
podłych Polaków. Wojcieszek rozlicza więc bezlitośnie swego bohatera,
dzielnie naśladując takich mistrzów jak „wybitny” historyk, Jan Tomasz
Gross, autor „Pokłosia” Władysław Pasikowski. Wojcieszek wiedział, że to
awangarda nowej sztuki. I poszedł za nimi jak w dym.

pisze autor "Barbarzyńców u bram". Warto przeczytać jego recenzję.

Oto jej fragmenty:

Widzę już lament środowisk gejowskich z powodu tytułu
niniejszej recenzji. Ale spójrzmy prawdzie w oczy. Co wynika z filmu i
poprzedzających go wypowiedzi reżysera i opinii salonowych recenzentów?
Wynika , że istotą „Sekretu” nie jest dzieło twórcze, a zabieg
ideologiczny, który ma zilustrować z góry założoną tezę. A to oznacza,
że nie zobaczę zmagania reżysera z intelektualnymi, duchowymi i
moralnymi problemami epoki, walki o trudną i skomplikowaną prawdę
naszego czasu, tylko konkretne zamówienie polityczne. Modną powiastkę o
aktualnych trendach mody.
A przecież gdy idę do kina, pociąga
mnie zwykła ciekawość świata, poszukuję dobrej sztuki, dzieła
artystycznego, interesującego i ważnego zjawiska i oryginalnego sposobu
budowania obrazu. Nie mam żadnych uprzedzeń ani konkretnych oczekiwań.
Chcę poznać i przeżyć film, który mnie wzbogaci, rozwinie wyobraźnię,
otworzy na głębsze wartości. Ale reżyser mnie uprzedza i zwierza się:

Wciąż… szczytem odwagi są w polskim kinie pogodne w gruncie rzeczy
historyjki o tym, jak dzielnie pomagaliśmy mniejszości, historyjki o
ludziach, którzy najpierw byli niby trochę źli, trochę byli
antysemitami, ale potem się nawrócili i już byli dobrzy. A mój film
opowiada o tym, że cały czas mamy zbiorową amnezję, że wcale się nie
nawróciliśmy, a wręcz przeciwnie - dość skutecznie dokończyliśmy robotę,
zabijaliśmy ludzi, którzy cudem przeżyli Holokaust i wrócili do domu, a
dziś wcale nie mamy wyrzutów sumienia i nie mamy zamiaru o tym mówić.
Mój film opowiada właśnie o kimś takim: to 80-latek, który nie
przeszedł żadnej przemiany i choć ma na rękach krew całej rodziny,
jakakolwiek wzmianka o tym absolutnie go oburza. I to, mam wrażenie, a
raczej jestem całkowicie przekonany, jest o wiele bliższe prawdy o
Polakach.

Czyli Wojcieszek przyznaje się, że zrobił film z tezą, z
propagandowym przesłaniem, w którym jego bohater, rzecz jasna, zły
Polak, bo jakże by inaczej, wręcz zbój, morderca i potwór, „ma krew na
rękach”. Bo tacy już są Polacy. Wciąż kogoś napadają, zabijają i
mordują.
A potem nawet słyszeć nie chcą, co zrobili. I żyją
wygodnie w odebranych ofiarom domach. Na starość nie tracą humoru, nie
przechodzą żadnej przemiany, a bezmyślni i tępi sąsiedzi darzą ich
sympatią i zaufaniem.

(...)

Fabuła prościutka jak drut, bez żadnych komplikacji. Bo i co
tu komplikować. Przecież Polacy nie mają żadnych obaw, wątpliwości,
niepokojów i lęków. Nie wpadają w depresje, nie wyją po nocach z bólu,
nie cierpią i nie popełniają samobójstw. Młoda Żydówka pragnie zmusić
staruszka, by się przyznał, że zabił. Ale staruszek milczy jak kamień.
Nie widać w nim walki dobra ze złem.
Wnuk uczestniczy w tej
pedagogice wstydu dość niechętnie, ale to zrozumiałe, przecież jest
Polakiem i zapewne także genetycznie obdarzony został morderczym
wirusem. Słowem, reżyser rysuje obraz koszmarnego dziadka, w domyśle,
każdego Polaka, który tak samo się zachowuje, jak on.

(...)

Podobnie jest z Wojcieszkiem. Wyczuł on, że powstał dobry
klimat dla prezentowania pięknych gejów, wrażliwych i dociekliwych
Żydów, a przede wszystkim dla pożerania zdziczałych i podłych Polaków.
Rozlicza więc bezlitośnie swego bohatera, dzielnie naśladując takich
mistrzów jak „wybitny” historyk, Jan Tomasz Gross, czy popularny autor
„Pokłosia” Władysław Pasikowski, nawiązujący do pogromu Żydów w
Jedwabnem. Wojcieszek wiedział, że to awangarda nowej sztuki. I poszedł
za nimi jak w dym. Bo wiedział też, że za to, co zrobi, takich jak on
wynosi się na piedestał i obdarza wielkimi nagrodami.

(...)

Cała recenzja "Sekretu" oraz fragmenty filmu tylko na wNas.pl.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

74. TVP wyemituje film pokazujący


TVP wyemituje film pokazujący AK jako antysemitów

Trzy części filmu zostaną wyemitowane w TVP1 17, 18 i 19 czerwca. -
Polski widz sam oceni niemiecki serial - napisało w komunikacie Centrum
Informacji TVP.
Film zaniepokoił prezesa TVP Juliusza Brauna, który w liście skierowanym
do szefa niemieckiej telewizji publicznej pod koniec marca stwierdził,
że w filmie posłużono się krzywdzącymi i fałszywymi uproszczeniami w
obrazie historycznym Polski i żołnierzy AK. Podkreślił, że treść i forma
przedstawionych w nim wątków polskich nie ma nic wspólnego z prawdą
historyczną.

Partyzanci z AK jako antysemici


Decyzję o emisji filmu w Polsce w poniedziałkowym komunikacie
TVP uzasadniono tym, że polska opinia publiczna była "skazana jedynie na
pośrednictwo dziennikarzy i polityków w ocenie niemieckiego serialu,
nie mogąc wyrobić sobie w tej kwestii własnego zdania".
- Dlatego TVP
podjęła decyzję, by cały miniserial, w tym jego kontrowersyjny trzeci
odcinek, pokazać wszystkim polskim widzom - napisano.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

75. Nagroda Yad Vashem dla

Nagroda Yad Vashem dla "Pokłosia"

Najnowszy film w reż. Władysława Pasikowskiego o mieszkańcach
polskiej wsi, którzy podczas II wojny światowej zamordowali grupę Żydów -
otrzymał prestiżową izraelską nagrodę.

Pokłosie to sugestywna podróż w głąb ciemnych mroków Holocaustu.
Film, który rozliczając się z bolesnymi wydarzeniami historycznymi,
jednocześnie wskazuje na ich żywą obecność w naszej teraźniejszości
- napisało o filmie jury. Festiwal w Jerozolimie odbył się w dniach od 4 do 13 lipca.

Nagroda jest drugim w ostatnim czasie prestiżowym wyróżnieniem dla
filmu. W czerwcu twórcy filmu odebrali Orły Jana Karskiego - podaje
producent i przypomina, że po raz pierwszy w historii Orłów Karskiego to
film, a nie osoba lub instytucja, został odznaczony tym prestiżowym
wyróżnieniem. Laureatami Orłów Karskiego są m.in. Karol Modzelewski,
Lech Wałęsa, Oriana Fallaci, Elie Wiesel, ale także Tygodnik Powszechny i Instytut Hoovera oraz waszyngtońskie Muzeum Holocaustu.

Pokłosie zostało już nagrodzone nagrodą dziennikarzy na Gdynia
Film Festival, otrzymało również siedem nominacji do Orłów, nagród
Polskiej Akademii Filmowej (w tym za najlepszy film)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

76. TO NIE 1 KWIETNIA, WIĘC WYGLĄDA NA PRAWDĘ

Państwowy Instytut Sztuki Filmowej wstrzymał wypłatę 350 tys. zł dotacji dla producentów filmu "Pokłosie". Domaga się także zwrotu całej dotacji za to, że m.in. przekroczono budżet produkcji i że PISF nie znał umów z koproducentami. Sprawę rozstrzygnie sąd
Film Władysława Pasikowskiego to jeden z najważniejszych i najgłośniejszych filmów w polskiej kinematografii ostatnich lat. Jest zdobywcą nagród na festiwalach w Jerozolimie, Orła Jana Karskiego i nagrody dziennikarzy na festiwalu w Gdyni. W kinach obejrzało go ponad 300 tys. widzów. Spotkał się z ciepłym przyjęciem krytyków. - "Pokłosie" mówi przede wszystkim o "kacu moralnym, palącym wstydzie i straszliwym dziedzictwie pamięci, obciążającym sumienia wszystkich" - pisał Janusz Wróblewski w "Polityce". - Odzwyczailiśmy się u nas od kina, które dotyka powszechnych uczuć. Nie problemów, tylko właśnie uczuć - wtórował mu Tadeusz Sobolewski z "Gazety Wyborczej".

Film nie powstałby, gdyby nie dotacja 3,5 mln zł z Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej. Do tej pory producent filmu nie otrzymał jednak ostatnich 10 proc. finansowego wsparcia. Ponadto nieoczekiwanie PISF żąda zwrotu całej kwoty dofinansowania. To drugi taki przypadek w historii. Dlaczego tak się stało?
Mogę jedynie potwierdzić, że 19 marca br. PISF w całości odstąpił od umowy o udzielenie w 2011 r. dotacji na dofinansowanie produkcji "Pokłosia" z powodu rażącego naruszenia przez producenta - Apple Film Production - warunków umowy zawartej z PISF. Do czasu wydania rozstrzygnięcia przez niezawisły Sąd nie komentujemy tej sprawy w mediach - wyjaśnia portalowi Gazeta.pl rzecznik PISF Rafał Jankowski.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,14478456,_Poklosie__nie_...

JEDWABNE - ŚWIADEK HISTORII

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

77. Prawie bez echa przeszła

Prawie bez echa przeszła informacja, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie odrzucił w piątek skargę producenta filmu „Pokłosie” na decyzję Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, gdyż nie podlega ona w ogóle skarżeniu. Decyzja ta, to nakaz zwrotu dotacji na film, ponad 3 milionów złotych. Pojawiło się widmo bankructwa producenta.

Sprawa żądania zwrotu dotacji przez PISF mocno zbulwersowało środowisko, które bardzo chętnie sponsorowałoby wszelkie antypolskie filmy, zwłaszcza jeśli mogłoby sponsorować je z kieszeni podatnika, a nie swojej własnej.

Jak pisze Instytut na swojej stronie internetowej producent „Pokłosia” otrzymał dofinansowanie w wysokości 3,5 mln zł, co stanowiło 61,24% budżetu filmu z PISF w trybie określonym w ustawie o kinematografii. Producent we wniosku o dotację określił budżet filmu w wysokości 5 715 000 zł. Rychło okazało się, że producent zwiększył budżet filmu o ponad 60%, to znaczy do 9 095 595 zł. Jednak obsada filmu nie uległa zwiększeniu, nie zaszły inne okoliczności, typu choroba aktora, czy klęska żywiołowa i nie wzrosła liczba dni zdjęciowych. Wprost przeciwnie – ich liczba z 42 zmniejszyła się do 28, a więc powinno być taniej.

PISF informował opinię publiczną, że producent „Pokłosia” przedstawił swoją wersję zwiększenia wydatków, ale było ona tak abstrakcyjna, a poza tym przysyła coraz to nowe wersje, że PISF zmuszony był do cofnięcia w marcu tego roku dotacji, mimo że film wszedł na ekrany, został wydany na DVD i innych nośnikach. To pierwsza tego rodzaju sytuacja od początku istnienia Instytutu, czyli od 2005 r. Gdy na konto Instytutu nie wpłynęła odebrana "Pokłosiu" suma dotacji, PISF skierował w sierpniu sprawę na drogę cywilno-prawną.

Producent uruchomił wówczas w niektórych media, takich jak „Gazeta Wyborcza” czy „Newsweek” alarm i poinformował, że to on wystąpił na drogę sądową przeciwko PISF.

Dariusz Jabłoński, producent „Pokłosia“ mówił w GW" i w organie Tomasza Lisa:

Plany dotyczące produkcji "Pokłosia" były znane Instytutowi, realizowaliśmy film według wcześniej przyjętego budżetu finansowanego przez polskich i zagranicznych partnerów, w tym funduszu Rady Europy Eurimages. Po zakończeniu produkcji złożyliśmy rozliczenia, które zostały przyjęte

- powiedział Jabłoński dla "Newsweeka"

CZYTAJ TAKŻE: Państwowy Instytut Sztuki Filmowej wstrzymał dotację dla producenta "Pokłosia". Spór rozstrzygnie sąd

Jednak – jak poinformowały władze PISF – wiedzą one jedynie o wystąpieniu producenta na drogę administracyjną – do WSA, a nie na drogę sądową. A postępowanie przed WSA, jak zostało wspomniane na początku,zostało zakończone po myśli Instytutu.

Czy samowolne zwiększenie budżetu – bez porozumienia z PISF – mogło być formą „skoku na kasę” publiczną? Twórcy antypolskiego filmu mogli uznać, że ich paszkwil przypadnie do gustu polonosceptycznemu środowisku, które z ochotą zapewni parasol medialny nad tą samowolą finansową.

Jacek Żakowski w rozmowie z dyrektor PISF Agnieszką Odorowicz na antenie TOK FM wyraził sugestię, że decyzja Instytutu wpisuje się w „nagonkę” przeciwko filmowi. Wtórował mu Tomasz Lis.

CZYTAJ TAKŻE: "Pokłosie" współfinansowali Rosjanie. Spodobał im się scenariusz. Zapowiadają kolejne projekty w Polsce

Dyrektor Odorowicz, która skądinąd bardzo cieszyła się w tej samej audycji z powstania „Pokłosia” wyjaśniała, że PISF musiał wystąpić o zwrot dotacji, gdyż to są pieniądze publiczne, a Instytut stoi na ich straży. Chwała jej więc chociaż za to.
http://wpolityce.pl/artykuly/65167-producentowi-poklosia-grozi-bankructw...

------------------------------------------------
Czerska atakuje :) serial TVP




Agata Nowakowska, Dominika Wielowieyska
Skoro przez tak długi czas wojna i okres
powojenny były zakłamywane, może teraz potrzebny nam jest taki trochę
cukierkowy obraz tamtej epoki, jaki prezentuje "Czas honoru"? Na tym
polega narodowa edukacja - coś się idealizuje, a dopiero potem szuka
czarnych plam - rozmowa z historykiem Andrzejem Paczkowskim.

Fragment tekstu z magazynu ''Piątek Ekstra". Całość jest dostępna dla abonentów PIANO. Przejdź do pełnej wersji artykułu.


Agata Nowakowska, Dominika Wielowieyska: Serial "Czas honoru" jest źródłem wiedzy historycznej dla wielu ludzi. Wiarygodnym?




Fot. Albert Zawada / Agencja GazetaAndrzej Paczkowski:
To serial dla młodzieży. Przystojni młodzieńcy i ładne dziewczyny, kino
akcji, fikcja, a nie film dokumentalny. Ale tło epoki jest zbliżone do
rzeczywistego.


Serial eksponuje walkę AK z Armią Ludową.




- W czasie wojny główny konflikt był między Narodowymi Siłami
Zbrojnymi a partyzantką komunistyczną. Miały miejsce liczne, ale zawsze
bardzo lokalne starcia. Nie było wojny domowej na taką skalę jak w
Grecji czy Jugosławii, gdzie dochodziło do regularnych bratobójczych
bitew. Było tak głównie ze względu na ogromną dysproporcję sił pomiędzy
komunistami a resztą konspiracji i partyzantki, głównie z uwagi na siłę
AK.


A na poziomie wywiadu?




- Penetracja ze strony AK ruchu komunistycznego była słaba, ale w
drugą stronę - znacząca. Kilku komunistów, wykorzystując swoje
przedwojenne pozycje, zajęło znaczące miejsca w aparacie kontrwywiadu i
bezpieczeństwa Polskiego Państwa Podziemnego. To przede wszystkim Alfred
Jaroszewicz i Włodzimierz Lechowicz, którzy zresztą później, w czasach
stalinowskich, byli aresztowani i katowani. Oni przekazywali
kontrwywiadowi komunistycznemu informacje z AK.



Doszło do paru konfliktowych sytuacji, jedna do tej pory nie
jest do końca wyjaśniona. Chodziło to, że komuniści, chcąc
zdekonspirować przeciwnika, zdekonspirowali samych siebie. W anonimowym
donosie do gestapo podano zły adres i Niemcy weszli do drukarni
PPR-owskiej zamiast do drukarni Delegatury.


Bolszewika bij, bij, bij - Adam Leszczyński o "Czasie honoru"




Ale w powstaniu warszawskim walczyli ramię w ramię...




- Jeden z oddziałów AL, tzw. czwartacy, liczący około 300 osób,
częściowo uzbrojonych, walczył w powstaniu. Ale krótko przed jego
wybuchem, gdy w Lublinie już istniał PKWN, kierownictwo PPR podejmuje
decyzję, że część zostaje w Warszawie, a najważniejsi przechodzą na
prawy brzeg Wisły. W ten sposób żołnierze z czołówki Armii Czerwonej,
którzy dotarli aż do Anina, ewakuują m.in. Bieruta i Gomułkę. Myślę, że
ta jednostka pancerna, która ich znalazła, nie jechała w ciemno.


"Czas honoru" odkłamuje "Stawkę większą niż życie"? Tam komuniści traktowali AK neutralnie lub nawet współpracowali z nią.




- To, że Hans Kloss był agentem sowieckiego wywiadu, jest
zaznaczone tylko na początku i na końcu "Stawki..."; generalnie
usiłowano zatrzeć to, dla kogo pracował. Był tam też jakiś ruch oporu,
ale bez podkreślania jaki dokładnie, bo nie chciano wspominać o AK.
Natomiast w "Czasie honoru" mamy wizerunek innej strony - już nie
sowiecki agent J-23 czy chłopcy od psa Szarika (w tym jeden Gruzin, w
dodatku Saakaszwili). Tak jakby jednym z założeń było odkłamanie obrazu z
PRL-owskich seriali: skoro przez tyle lat AK była bez znaczenia, a AL
była tak eksponowana, to trzeba pokazywać tak, jak było naprawdę. A było
odwrotnie: AK - silna, AL - słaba.


Jedyna taka msza Polski Ludowej: Bierut, członkowie PKWN, sowieccy oficerowie [ZDJĘCIA]




W "powojennych" odcinkach Sowieci się szarogęszą - wzywają na dywanik polskich ministrów.




- Do lata 1945 r. głównym graczem na ziemiach polskich było
rzeczywiście NKWD. Potem to się zmieniło, chociaż minister
bezpieczeństwa publicznego miał sowieckiego doradcę (pierwszym był
osławiony gen. Iwan Sierow), któremu podlegały stosunkowo liczne
oddziały NKWD stacjonujące na terenie Polski. Doradcy byli w każdym
urzędzie wojewódzkim, a do 1947 r. nawet w urzędach powiatowych.
Ostatnia wielka operacja, którą Sowieci przeprowadzili sami, z niewielką
tylko pomocą Polaków, to była obława augustowska w lipcu 1945 r., w
której brały udział jednostki NKWD sprowadzone także z Litwy i
Białorusi. Rzeczywiście stosunki Sowieci - UB są w serialu zdeformowane.
Sierow ani tak dalece nie rządził, ani też chyba nie zachowywał się po
chamsku wobec towarzyszek. Jego następcy (a odszedł z końcem maja 1945
r.) już nie mieli takiej władzy i autorytetu.


Sowieci wyznawali zasadę: jeńców nie bierzemy, mordujemy wszystkich, tak jak to było pokazane w ostatnim odcinku tej serii?




- Zdarzało się i tak. Częściej jednak brali jeńców: do maja 1945
r. wysłano do obozów w głębi Rosji co najmniej 25-30 tys. akowców.
Wojska NKWD stacjonowały w Polsce do wiosny 1947 r. Jesienią 1946 r.
Stalin chciał je wycofać, ale na prośbę Bieruta zostały, żeby
zabezpieczać wybory.


Jest jasne, że akcja serialu toczy się przed wyborami z 1947 r., które zostały przez komunistów sfałszowane.




- To jeden z mankamentów serialu - nie widać w nim upływu czasu,
zmieniających się okoliczności. Cały czas jest jakby jedna pora roku,
lato 1945. Inny mankament to to, że została całkowicie pominięta legalna opozycja (PSL i jego lider Stanisław Mikołajczyk).
Nie ma Kościoła, harcerstwa. Nie twierdzę, że należało o tym szerzej
mówić, ale wrzucić jeden czy drugi obrazek. Bo tak są tylko
konspiratorzy, sowieccy zarządcy, polscy czekiści i ich konfidenci. Oraz
nieproporcjonalnie rozległa galeria gestapowskich szpicli.



Co z polityką historyczną? Dlaczego kochamy rekonstrukcje? - czytaj w magazynie ''Piątek Ekstra". Całość jest dostępna dla abonentów PIANO. Przejdź do pełnej wersji artykułu.



Poza tym w "Piątku Ekstra":

"Równie mądry, co i brutalny". Na ekrany kin w Rosji wchodzi "Pokłosie"
Na ekrany kin w Rosji wchodzi film "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego. W moskiewskim Muzeum Żydowskim i Centrum Tolerancji odbył się jego przedpremierowy pokaz.
Dzieło Pasikowskiego, które było już prezentowane w USA i na Słowacji, w Rosji będzie dystrybuowane przez sieć Pięć Gwiazd, mającą swoje kina m.in. w Moskwie, Kostromie, Kursku, Wołgogradzie, Samarze, Riazaniu i Penzie.

W sierpniu tego roku "Pokłosie" było już wyświetlane w Rosji - podczas festiwalu filmowego "Okno na Europę" w Wyborgu. Jak zauważyła agencja RIA-Nowosti, wówczas projekcja przeszła bez echa - film pozostał niezauważony przez widzów, jury i krytyków. - Tymczasem jeśli któreś z prezentowanych dzieł zasługiwało na miano festiwalowego wydarzenia, to było nim właśnie "Pokłosie" - podkreśliła rosyjska agencja.Tajemnica sprzed 60 lat

Tym razem może być inaczej. Jeszcze pokazem film Pasikowskiego doczekał się recenzji w magazynie "Weekend", cotygodniowym dodatku do opiniotwórczego dziennika "Kommiersant". Autor - Michaił Trofimienkow - określił "Pokłosie" jako obraz "bardzo mądry". - Równie mądry, co i brutalny - dodał.

- Pasikowski szokuje nie tym, że zabrał głos na temat Jedwabnego, Wąsosza, Radziłowa i Kielc, lecz tym, że przemówił o pogromach w języku kultury masowej, zwracając się nie do intelektualistów, którzy i tak wszystko zawsze wiedzieli, lecz - umownie mówiąc - do futbolowych kibiców. Będąc otrzaskanym profesjonalistą, zrozumiał, że mówić o Holokauście w języku inteligencji - cichym i smutnym - dłużej nie można: ten język jest już niesłyszalny - skonstatował rosyjski krytyk.

"Pokłosie" opowiada o mieszkańcach polskiej wsi, którzy podczas II wojny światowej zamordowali swoich żydowskich sąsiadów. Akcja filmu rozgrywa się w 2001 roku. Głównymi bohaterami są dwaj bracia, Józef i Franciszek Kalinowie. Ten drugi po latach emigracji wraca do Polski, zaalarmowany wieścią, że młodszy brat popadł w konflikt z mieszkańcami rodzinnej wsi.

Franciszek odkrywa, że przyczyną konfliktu jest mroczna tajemnica sprzed 60 lat. Bracia próbują wspólnie dojść prawdy. Prowadzone przez nich śledztwo zaostrza jednak konflikt - ostatecznie przeradza się on w otwartą agresję ze strony mieszkańców wsi.

W postaci Franciszka i Józefa wcielili się Ireneusz Czop i Maciej Stuhr. W filmie zagrali też Jerzy Radziwiłowicz, Danuta Szaflarska i Zbigniew Zamachowski. Pasikowski wyreżyserował to dzieło na podstawie własnego scenariusza. Autorem zdjęć jest Paweł Edelman, a scenografii - Allan Starski.

Putin osobiście wsparł koncepcję muzeum

"Pokłosie" jest wspólną produkcją czterech krajów: Polski, Holandii, Rosji i Słowacji. Został wyróżniony nagrodą prezesa Yad Vashem na festiwalu w Jerozolimie, dwoma Orłami Polskiej Akademii Filmowej (za najlepszą rolę męską dla Stuhra i najlepszą scenografię autorstwa Starskiego), nagrodą dziennikarzy na festiwalu w Gdyni, a także Orłem Jana Karskiego za odwagę mówienia "nie" antysemityzmowi.

W kinach w Polsce film obejrzało ponad 320 tys. widzów.

Muzeum Żydowskie i Centrum Tolerancji, w którym odbył się pokaz dzieła Pasikowskiego, dokumentuje historię rosyjskich Żydów od czasów carskich po współczesność. Placówka, ufundowana przez oligarchów bliskich prezydentowi Federacji Rosyjskiej Władimirowi Putinowi, powstała w 2012 roku w wybudowanej w 1927 roku zajezdni autobusowej w centrum Moskwy.

Budynek ten rosyjskie władze pod koniec lat 90. przekazały społeczności żydowskiej. Do 2012 roku mieściła się w nim galeria sztuki współczesnej "Garaż" Darii Żukowej, partnerki życiowej lojalnego wobec Kremla miliardera Romana Abramowicza.

Putin osobiście wsparł koncepcję muzeum, przekazując na jego rzecz równowartość swej miesięcznej pensji. Później przekazał placówce także cenne archiwalia żydowskie - bibliotekę Schneersona.

Organizatorzy muzeum stawiają sobie za cel nie tylko ukazywanie w kreatywny i interaktywny sposób codziennego życie i kultury Żydów, ale również przyczynianie się do międzykulturowych dialogów. Na terenie placówki funkcjonują wystawy stałe, ekspozycje czasowe, biblioteka, sklep muzealny, centrum badań, sale konferencyjne, ośrodek dla dzieci oraz koszerna kafejka.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15069513,_Rownie_madry__...

Po pierwsze - doszukano się w "Pokłosiu" nowego sposobu patrzenia na Holocaust i jego skutki dla zbiorowej pamięci tych, którzy Zagładę oglądali na własne oczy lub byli jedynie (jedynie?) dziedzicami wspomnień. Po wtóre - przypomniano, że Polska ma ciemne plamy w swej martyrologicznej historii II wojny. Lecz w ich odkrywaniu tkwi wartość filmu; wielki jest ten, kto umie zmierzyć się z marnym dziedzictwem. Po trzecie - odnaleziono w filmie ton uniwersalny, właściwy klasycznym westernom, gdzie dobro walczy ze złem i w gruncie rzeczy nie jest ważny rezultat tej walki, ale fakt, że istnieją wartości, o które warto się bić.

"Thriller, który ma wstrząsnąć" - pisał "The New York Times". "NYT" nie pisze o wielu filmach, że "wstrząsają".

"Hollywood Reporter" mówił o świetnym filmie, również o II wojnie światowej, chociaż nie ma ani jednej wojennej sekwencji. To film strachu i akcji z małego miasteczka, historia, która mogłaby się zdarzyć na Dzikim Zachodzie, czyli w miejscu, gdzie dochodzi do konfliktu prawd podstawowych i ostatecznych racji.

Zaś "This Week in New York" uznał, że film jest nie tylko ważny, ale też dobrze zrobiony.

Z daleka widać lepiej

Na listopadową premierę "Pokłosia" w USA w zeszłym roku wyprzedano wszystkie bilety w tempie ekspresowym. Najwyższe noty dostał reżyser, odtwórcy głównych ról, producenci. Dawno w kraju, który żyje filmem, nie było takiego rabanu z powodu europejskiej produkcji. Oraz tak dużo i tak dobrze nie mówiono o Polsce, mimo że film mroczny. Obcy umieją czasem docenić to, czego sami nie dostrzegamy.

Słowem - po "Pokłosiu" w oczach Amerykanów jesteśmy lepsi, niż jesteśmy, bo umiemy debatować o współczesności i o historii, nawet tej paskudnej. Umiemy też robić dobre filmy, mamy świetnych aktorów i reżyserów. A przede wszystkim - nie boimy się. "Pokłosie" to dla Amerykanów dowód odwagi. Sami robili rozliczeniowe filmy o niszczeniu Indian, o Wietnamie, o 11 września i jego skutkach z Guantanamo włącznie, więc wiedzą, o czym mówią.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75475,15079403,Dziki_Zachod_w_Jedwabnem___reakcje_n...

Ponieważ
o filmie „Pokłosie“- w związku z amerykańską premierą znów głośno,
przypominamy materiały źródłowe dotyczące wydarzeń w Jedwabnem 10 lipca
1941 r. Zachowały się zeznania świadków
zarówno pochodzenia polskiego jak i żydowskiego.

Sprawa Zg 105/49

L. Z. lat 53 „W czasie gdy Niemcy wkroczyli do Jedwabnego ludność
żydowska masowo została spędzona do stodoły za Jedwabnem i w tej stodole
została masowo spalona. Ja wraz z ojcem petenta byłem w liczbie osób
pędzonych do stodoły jednak w ostatniej chwili przed stodołą udało mi
się zbiec i schować się pod murem cmentarnym obok stodoły. Stwierdzam
stanowczo, że widziałem na własne oczy /../ jak Niemcy wpędzili /../ do
stodoły, a następnie stodołę podpalili i spalili wszystkich zapędzonych w
niej Żydów. Żydów w tej stodole zostało spalonych kilkaset.”

wiecej: http://www.bialystok.ap.gov.pl/lomza/jedwabne.html

Obłuda rodziny Stuhrów, pieszczochy komuny i Postkomuny


Jerzy Stuhr nie wystąpiłby w
filmie o katastrofie w Smoleńsku. - Zawsze miałem zasadę i utrzymuję tę
zasadę, że nigdy nie wystąpię w widowisku kłamliwym historycznie i
nihilistycznym, czy to będzie film, czy przedstawienie teatralne -
wyjaśnił na antenie Radia ZET. "Smoleńsk" to roboczy tytuł filmu
reżyserowanego przez Antoniego Krauze.

Stuhr w rozmowie z Moniką Olejnik mówił m.in. o
awanturze, jaką wywołał film "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego.
Chwalił też swojego syna, który odegrał w nim główną rolę, a także
odpowiedział na pytanie o budzący kontrowersje film o katastrofie w
Smoleńsku.

Zdjęcia do filmu Antoniego Krauze ruszyły 10
kwietnia 2013 roku. Dzieło ma roboczą nazwę "Smoleńsk", a autorem zdjęć
jest Michał Pakulski. Początkowo prezydenta Lecha Kaczyńskiego miał
zabrać Marian Opania. W rozmowie z Onetem poinformował jednak, że od
razu odmówił.

- Nie mam zamiaru im pomagać w nakreślaniu ich
bzdurnych przekonań. To, co oni uznają, czyli że w Smoleńsku doszło do
zamachu, jest bzdurą. Nie będę brał udziału w rzeczy, która
przypuszczalnie będzie szła w tym kierunku - podkreślał aktor.

Ofertę reżysera ostatecznie przyjął Lech Łotocki i to on zagra Lecha Kaczyńskiego.

Jedwabne kłamstwo w Ogrodzie Krasińskich. Pokłosie błędu Lecha Kaczyńskiego



Jan Bodakowski |

Trwające właśnie prace archeologiczne mające na celu odnalezienie
archiwum Bundu, jakie toczą się w warszawskim Ogrodzie Krasińskich,
podważają zasadność zablokowania ekshumacji w Jedwabnem, którego
dopuścił się Lech Kaczyński.

Przypomnijmy, że w 2001 roku, gdy rozpoczęto ekshumację w Jedwabnem,
Lech Kaczyński był ministrem sprawiedliwości, a Ewa Juńczyk-Ziomecka (w
latach 2006-2010 podsekretarz i sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta
Kaczyńskiego) była dyrektorem do spraw rozwoju Muzeum Historii Żydów
Polskich. Po jej telefonie Lech Kaczyński przybył na wielogodzinne
rozmowy do Muzeum, po których zdecydował o zablokowaniu ekshumacji w
Jedwabnem.

– To, co działo się między 30 maja a 4 czerwca 2001 roku, było raczej
parodią ekshumacji. Przeprowadzeniu rzetelnych prac sprzeciwili się
bowiem rabini, argumentując, że wykopywanie zwłok jest sprzeczne z
religią żydowską – opowiadał później prof. Andrzej Kola, który miał je
przeprowadzić. Kaczyński uznał, że głos rabinów ma większe znaczenie niż
prawda materialna i zabronił kontynuacji wykopalisk.

Antypolski ruch Kaczyńskiego

Prawdziwa motywacja decyzji Kaczyńskiego miała wiele wspólnego z
religią, ale nie z judaizmem, tylko z religią holokaustu. Wykopanie zbyt
małej ilości resztek kostnych oraz łusek skompromitowałoby bowiem
ostatecznie Jana Tomasza Grossa oraz wszystkich jego stronników, którzy
zaangażowali się w propagowanie jego konfabulacji, na których ufundowano
mit o zaangażowaniu „zwykłych sąsiadów – Polaków” w holokaust. Wyjście
na jaw prawdy dotknęłoby tak wielu polityków i publicystów
zaangażowanych w antypolską akcję Grossa, że wybrano pogrzebanie jej
razem z kośćmi zamordowanych Żydów pod absurdalnie brzmiącym pretekstem.

Dziś rabini nie protestują

Dwanaście lat później, podczas prac archeologicznych prowadzonych w
warszawskim Ogrodzie Krasińskich, mających na celu odnalezienie archiwum
Bundu (niezależnej od Sowietów, ale sojuszniczej wobec ZSRR,
najsilniejszej komunistycznej partii Żydów) natknięto się na kości,
które wedle wszelkiego prawdopodobieństwa należały do Żydów. Tym razem
jednak wykopalisk nie przerwano. Nie odezwał się w tej sprawie żaden
rabin, nikt nie przedstawił teorii, że znalezionych kości nie można
ruszać, bo na to nie pozwala judaizm – jak to zrobiono w przypadku
Jedwabnego. Wręcz przeciwnie – okazało się, że żydowskie kości ruszać
jak najbardziej można, a na warszawskim Cmentarzu Żydowskim znajduje się
nawet specjalna kwatera dla takich znalezisk. Przy okazji przypomniano,
że podczas powojennego porządkowania i odbudowywania terenów
stołecznego getta na podobne znaleziska natykano się regularnie, jednak
nigdy nikomu do głowy nie przyszło, by wysunąć teorię, że znalezione
kości powinny po wsze czasy leżeć na miejscu znaleziska, a ktoś, kto je
ruszy, obrazi Żydów.

Badania na zlecenie ŻIH

W części parku (niedostępnego obecnie dla Warszawiaków i zmyślnie
otoczonego nowym, wykutym kilkumetrowym parkanem) leżącej przy ulicy
Świętojerskiej nadal więc prowadzone są zaawansowane prace
archeologiczne. Według relacji nieżyjącego już Marka Edelmana, w miejscu
badań archeologicznych, przed wybuchem powstania w getcie, komuniści
żydowscy ukryli archiwum Bundu. Teraz postanowiono je odnaleźć. Swoją
drogą zastanawiające jest – ze względu na zabezpieczenia wykopalisk,
niedostępność dla osób postronnych, skalę zaangażowanych środków,
ogromne koszty – co w tym archiwum jest tak cennego, że rozpoczęto te
prace.

Poszukiwania archeologiczne zostały rozpoczęte po apelu
przedstawicieli społeczności żydowskiej, w tym Pawła Śpiewaka, dyrektor
Żydowskiego Instytutu Historycznego. Prace archeologiczne sfinansowano
decyzją Rady Warszawy z pieniędzy podatników. Odnalezione szczątki z
Ogrodu Krasińskich i z innych miejsc badań archeologicznych, gdzie
znajdowały się żydowskie zwłoki, po zabezpieczeniu przez policję i
zbadaniu w Zakładzie Medycyny Sądowej przekazywane są społeczności
żydowskiej i – jak wspomniano wyżej – grzebane na Cmentarzu Żydowskim.

Wznowić ekshumację w Jedwabnem

Warszawskie wykopaliska wyraźnie świadczą o tym, że uzasadnienie
religijne dla blokady ekshumacji w Jedwabnem było tylko głupim
pretekstem. Warto może więc wznowić ekshumację – co jest dziś o tyle
trudniejsze, że na miejscu tragedii stanął pomnik wraz z zamurowanym
otoczeniem. Wydaje się jednak, że prawda jest ważniejsza od tej
konstrukcji.

Skwieciński:
Film o Kuklińskim - tak słaby jak… „Pokłosie”? Spór o dwie produkcje -
Varga nie dostrzega hipokryzji lewicowych krytyków.

Jeśli „Pokłosie” było tak słabe artystycznie, jak teraz obwieszcza
nam Varga, to narzuca się teza, że powszechnie wychwalane było właśnie
nie jako dzieło sztuki, tylko jako manifest polityczny, głos w polskiej
wojnie kulturowej? A jego artystyczne minusy były przez kolegów Vargi
celowo przed czytelnikami ukrywane?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

78. Czy NSA zmusi TVP do

Czy
NSA zmusi TVP do ujawnienia informacji, ile kosztował nas serial "Nasze
matki, nasi ojcowie"? Do sądu trafiła skarga kasacyjna.

Na zachowanie tajemnicy w tym temacie zezwolił telewizji
publicznej Wojewódzki Sąd Administracyjny. Tej decyzji przyjrzy się
teraz Naczelny Sąd Administracyjny, do którego właśnie wpłynęła skarga
stowarzyszenia Patria Nostra z Olsztyna

Piotr Skwieciński Od rzemyczka do koniczka, czyli od Holocaustu do śmieci na poboczu. Czy w „Wyborczej” już naprawdę oszaleli?


Reżyser Zadara udziela niebanalnej odpowiedzi: W Polsce jest
brzydko, domy są odrapane i klockowate, śmieci walają się po poboczach a
bilbordy zasłaniają perspektywę, bo… Polacy wyparli ze swej pamięci
Holocaust.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

79. "Polski topic" na 20.

"Polski topic" na 20. Festiwalu Filmów Żydowskich w Berlinie. "Jesteśmy dumni z polskich filmów"

Jak reaguje polska publiczność na filmowe mordy na Żydach? Jak wygląda
dziś antysemityzm w Polsce? Te pytania padają po pokazach polskich
filmów na 20. Festiwalu Filmów Żydowskich w Berlinie i Poczdamie.


Bilder zum Film Poklosie 2

Maciej Stuhr na planie filmu "Pokłosie" w reż. Władysława Pasikowskiego

"Ida" Pawła Pawlikowskiego i "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego
pokazywane na festiwalu reprezentują tzw. polski topic. Obydwa filmy
podejmują na swój sposób temat żydowski w Polsce. "Ida" we wczesnych
latach 60tych, "Pokłosie" dziś, po doświadczeniach wokół Jedwabnego.
Obydwa odważne i ciekawe dobrze wpisują się w tableau tegorocznego
przeglądu.

- Jesteśmy dumni z polskich filmów na tegorocznym. Obie polskie
produkcje szczerze i odważnie podejmują temat przeszłości - mówi Nicola
Galliner, założycielka i dyrektorka festiwalu.

Widzowie i prasa niemiecka wykazali duże zainteresowanie obydwoma
filmami. Przede wszystkim "Ida" okazała się wielkim faworytem. Świeży
zdobywca Złotych Orłów zachwycił swą historią, narracją i formą. Krytyk
filmowy Hans-Joerg Rother: - Film jest świetnie wyreżyserowany, znalazł
perfekcyjny format, bardzo dobre zdjęcia czarno-białe - robi ogromne
wrażenie. - Nie wiedziałem, że można robić jeszcze tak dobre zdjęcia -
wtóruje mu historyk filmu Heinrich Gebauer. Zgodnie podkreślana jest
wybitna kreacja aktorska Agaty Kuleszy. Film wchodzi na ekrany Niemiec
10 kwietnia.

"Różne światy żydowskie"



Festiwal założony w 1995 roku poświęcony był początkowo kinematografii
izraelskiej. Z biegiem czasu przegląd rozszerzył swój horyzont na filmy o
tematyce żydowskiej, świadomie zestawiając rożne perspektywy. - Poprzez
film nasza publiczność w Berlinie i Poczdamie ma możliwość poznać rożne
światy żydowskie. Od 20 lat pokazujemy filmy bez klisz i stereotypów,
grając trochę z oczekiwaniami publiczności. W potocznym wyobrażeniu Żyd
jest mądry, bogaty i religijny. Myślę, że to się nie zawsze sprawdza. Do
uprzedzeń należy podchodzić z humorem - mówi Nicola Galliner.



Deutschland Film Filmszene Lauf Junge Lauf

Scena z filmu "Biegnij, chłopcze, biegnij"





Tegoroczny festiwal objął 23 filmy, z tego 17 fabularnych i 6
dokumentalnych. Obok obrazów z Polski pokazany był m.in. film Pepe
Danquarta "Biegnij chłopcze biegnij" wg powieści Uri Orleva z udziałem
Andrzeja i Kamila Tkaczy, polsko-amerykański film krótkometrażowy
"Sukkot in Warsaw", film o warszawskim Moshe House, polsko-kanadyjski
dokument "We are Here" o pięciu polskich Żydach w wieku od 20 do 90 lat,
podtrzymujących tradycje żydowskie w ich rodzinnych miastach. Każdy z
nich na swój sposób ożywia wizerunek polskiego Żyda. Ciekawy był
argentyński "Wakolda" fantazjujący na temat nowego życia doktora Mengele
oraz portret syna generała Moshe Dajana - aktora Assi Dayana.



Reprezentowane były liczne gatunki filmowe, dramat, polit-thriller,
horror itd. Festiwal zainaugurowała jednak przewrotna komedia
amerykańska "Fading Gigolo" o właścicielu kwiaciarni, który z biernego
samotnika powoli zamienia się w pożądanego przez kobiety gigolo. W tle
ortodoksyjni Chasydzi w Nowym Jorku. W roli stręczyciela - rewelacyjny
Woody Allen. Rolę gigolo gra John Turturro, jednocześnie reżyser filmu.
Role kobiece grają Vanessa Paradis i Sharon Stone.



Że Festiwal Filmu Żydowskiego jest imprezą bez uprzedzeń i stereotypów
potwierdził w tym roku również ambasador Izraela Yakov Hadas-Handelsman,
który był obecny na gali tylko jako osoba prywatna. Ze względu na
strajk pracowników służby dyplomatycznej Izraela nie mógł wystąpić z
oficjalnym przemówieniem.

Festiwal trwa do 13 kwietnia.



Jagoda Engelbrecht

red. odp. Bartosz Dudek

http://www.dw.de/polski-topic-na-20-festiwalu-film%C3%B3w-%C5%BCydowskic...


Nowy dokument o ocalałych z Holokaustu. "Trudny film dla prawdziwych Polaków"

Nowy dokument o ocalałych z Holokaustu. "Trudny film dla prawdziwych Polaków"

- Chcę pokazać to, co zostało przemilczane albo raczej nie
zostało jeszcze powiedziane. O historii Żydów na Dolnym Śląsku po II...
czytaj dalej »

Premiera "W poszukiwaniu utraconego krajobrazu" odbędzie
się w najbliższy piątek w Warszawie podczas Festiwalu Żydowskie Motywy.

Dokument zakwalifikował się także na Krakowski Festiwal Filmowy.

Urodził się na Syberii, osiadł w Szwecji

Leszek Leo Kantor urodził się w 1940 roku na Syberii. Jego ojciec rok później zginął z rąk Niemców.

W
1945 roku młody Leo został adoptowany przez Grzegorza Kantora,
ocalałego z Holokaustu podoficera Wojska Polskiego. Z matką i ojczymem
przyjechał do Strzegomia na Dolnym Śląsku. Po 1968 roku osiadł w
Szwecji.

Leo Kantor zasiada w jury wielu festiwali filmowych.
Organizuje międzynarodowe seminaria, spotkania i sesje naukowe na temat
Holokaustu, tolerancji oraz praw człowieka i obywatela.

Już w zeszłym roku reżyser zapowiadał, że to będzie trudny film dla "prawdziwych Polaków".

Trudny,
bo tematu dolnośląskich Żydów w szerokim kontekście nikt jeszcze nie
podejmował. Autor chce również udowodnić to, co wiedzą tylko nieliczni
naukowcy zajmujący się tą tematyką.

- W Polsce z Holokaustu ocalało 250 tys. Żydów, z czego ponad 100 tys. osiedliło się właśnie na Dolnym Śląsku - mówi Leo Kantor.

Żołnierze Hagany, nobliści i Mendelssohn

Dokument rozpoczynają wspomnienia młodego Leo Kantora, który wraz z
rodzicami trafił do Strzegomia w 1946 roku. Jak tłumaczy autor, za
każdym razem, gdy wspomina swoje dzieciństwo na Dolnym Śląsku, targają
nim emocje. Te tereny to tytułowy utracony krajobraz.

- Ta
ziemia wydała na świat pięciu laureatów Nagrody Nobla. Paula Ehrlicha,
Fritza Habera, Otto Sterna, Maxa Borna i Reinharda Seltena. Na cmentarzu
we Wrocławiu pochowani są rodzice Edyty Stein, żydówki, która została
katolicką zakonnicą. W 1999 roku papież Jan Paweł II uznał ją, już jako
świętą, za patronkę Europy. W Dusznikach Zdroju wuj Felixa Mendelssohna
miał swoją hutę szkła. Młody kompozytor grywał tu na fortepianie. Oni
wszyscy byli żydowskiego pochodzenia - podkreśla Kantor.

- Zaraz
po zakończeniu II wojny światowej na Dolnym Śląsku żyło blisko 100 tys.
Żydów, a 10 tys. żołnierzy Hagany [żydowskiej organizacji paramilitarnej
- przyp. red.] szkoliło się pod Bolkowem - mówi reżyser.

"Największa w Europie oaza ocalałych"

W nowym dokumencie Kantor przypomina także losy swojej rodziny, sąsiadów
i pozostałych mieszkańców małego miasteczka, Żydów, ale także Polaków i
Niemców.

- Po wojnie to było największe w Europie skupisko
ocalonych z Zagłady. Oaza dla tych, którzy przeżyli Holokaust. Wraz z
narastającym antysemityzmem, z biegiem lat Żydzi opuszczali Polskę bez
paszportów, tylko z podręcznym bagażem. Musieli po prostu uciekać. Z
dnia na dzień zostawili tu swoje domy, dorobek i rodziny - wyjaśnia
reżyser.

Dokument nie pomija także wydarzeń w 1968 roku, gdy po
antysemickiej nagonce zmuszono do wyjazdu kilkanaście tysięcy polskich
Żydów.

- Przez 20 lat, tak jak ja, nie mogli nawet przyjechać na
groby swojej rodziny. Kiedy w 1989 roku wróciłem do Strzegomia, w
mieście nie było ani jednego Żyda. I o ich dotychczas przemilczanej
historii jest mój film - opowiada autor.

Trudna lekcja historii

- W dokumencie nie pomijam żadnych faktów. Także tych, że mordowano
Żydów. Po pogromie kieleckim w 1946 roku w Polsce nie było bezpiecznie, a
na Dolnym Śląsku było najspokojniej. Tu też mordowano, ale nigdy nie
doszło do pogromu - wspomina reżyser.

Zapewnia, że film jest dokładnie taki, jak jego wspomnienia.

-
Czy to się komuś spodoba, czy nie. Mam nadzieję, że dzięki tej
opowiedzianej historii ludzie zrozumieją tamte trudne wydarzenia. I dla
Polaków, i dla Żydów - podsumowuje Kantor.

Jak zaznacza, obecnie w
województwie żyją pojedyncze żydowskie rodziny. Według rabina gminy
żydowskiej we Wrocławiu do synagogi regularnie uczęszcza niecałe 100
osób.




Andrzej Wajda gościem honorowym 10. festiwalu „Żydowskie Motywy”

30 filmów odnoszących się do historii oraz do czasów
współczesnych, w tym nagrodzoną Oscarem „Panią spod szóstki”, obejrzeć można
na 10. festiwalu...
więcej

Stuhr: Będę się musiał bronić. Jak się na mnie rzuci prawica...


-Ci nieliczni, którzy widzieli już mój nowy film „Obywatel”,
gratulowali mi odwagi. Zastanawiałem się, o co im chodzi - mówi
w rozmowie z "Wprost" Jerzy Stuhr.

Jednocześnie wspomina pan, że jest przygotowany na ataki.

Jestem, bo mam świadomość, że będę musiał się bronić, tłumaczyć, może
coś wyjaśniać. Proszę jednak pamiętać, że to ja jestem w tym filmie i to
ja nie znam wszystkich prawd wiary. Jak się na mnie rzucą kręgi
kościelne czy prawicowi dziennikarze, to ja sobie takie wytłumaczenie
przygotowałem: dzięki temu filmowi widz może poznać sześć prawd wiary.

(...)

I panu, człowiekowi Kościoła, nie zadrżała ręka?

Ja nie jestem człowiekiem Kościoła. Jestem wierzący, ale nie mam
poczucia wspólnoty. Kościół dość dobrze poznałem, bo przez długie lata
byłem ministrantem. Mam swoje zdanie. Rok temu pod kościołem św. Patryka
w Nowym Jorku zorganizowano demonstrację przeciwko mnie. Nie podobało
im się, że bezbożnik będzie w katedrze recytować patriotyczne wiersze
Jana Pawła II.

(...)

Gdy pana bohater
ucieka z tego wykładu, jego kolega oskarża go o tchórzostwo. Mówi wtedy
Jarosławem Kaczyńskim, że staje tam, gdzie stało ZOMO.

Teraz trochę żałuję, że włożyłem w usta aktora tę publicystyczną
kwestię. To jest właśnie takie zahaczenie o politykę, którego artysta
powinien unikać. Powinien być stopień wyżej. Nie mogłem się jednak
powstrzymać. Dlaczego tego użyłem? Bo to najbardziej obraźliwe zdanie,
jakie słyszałem przez ostatnie ćwierć wieku.

Tego
nie rozumiem. Przecież było tyle błota, inwektyw, złych emocji
i oskarżeń przez ostatnie 25 lat, a pana akurat to ZOMO uraziło.
Dlaczego?

Bo to jedno z najgorszych oskarżeń. Tylko
dlatego że inaczej myślę, oskarża się mnie, że nie jestem Polakiem,
że jestem sługusem jakiejś innej władzy. Nie przypuszczałem, że ktoś
może się posunąć do takiego populizmu.


Stuhr o tym, gdzie stało ZOMO


„Nie powinniśmy powtarzać, że wszystko było złe za komuny”.


Nastepny celebryta , a wszystko to panie dla pieniędzy, zona 31 lat młodsza.

Kowalewski: Nie wiedziałem, że jestem Żydem. Zacząłem się zastanawiać dzień przed pogromem

Nie mogę już towarzystwa z PiS słuchać, bo oni mówią to samo w ten
sam sposób: "To do dupy, to do dupy, wszystko do dupy. To niedobrze i
tamto niedobrze, a to źle" - mówi Krzysztof Kowalewski, aktor teatralny i
filmowy.
Czy kiedykolwiek dla Pana miało znaczenie to, że jest Pan Żydem?
Zupełnie nie miało takiego znaczenia, gdyż ja o tym nie wiedziałem. Moja
matka świadomie mnie nie poinformowała. Dopiero dzień przed pogromem
kieleckim zacząłem się zastanawiać, gdy dwóch bliźniaków na podwórku
złapało mnie, wykręciło ręce i chcieli, żebym się przyznał, że moja
babka była Żydówką. Zastanawiało mnie to: "Dlaczego babka?". I dlaczego w
zestawieniu ze mną to padło.

A marzec '68 roku?
Mnie nie dotknął. Ale moich wielu przyjaciół wyemigrowało, stąd moje
liczne wtedy wizyty na Dworcu Gdańskim i pożegnania.


Nie ma znaczenia te 31 lat różnicy. Moja żona umysłowo jest na takim
poziomie, że prawdopodobnie jest starsza ode mnie

Jak Pan się angażuje?
W ogóle się nie angażuję. Rzadko teraz grywam. Po tym, jak skończyliśmy
"Daleko od noszy", to w jednym serialu coś zrobiłem, w drugim, ale wolę
grać w teatrze, tym swoim, w którym gram, i wolę grać w teatrze 6.
Piętro, teatrze komercyjnym, gdzie lepiej się zarabia, ale złożone razem
to są jakieś pieniądze i mnie wystarczy. I niech się bujają.

Jeśli się Pan nie angażuje, to dlaczego znalazł się Pan w komitecie
poparcia Bronisława Komorowskiego, kiedy kandydował na prezydenta?
A, to jest zupełnie inna sprawa. Od początku nie znosiłem Porozumienia
Centrum, bo czułem w nich chamstwo, cwaniactwo, co mi się zresztą
sprawdziło, do dzisiaj tak uważam. Wcale nie twierdzę, że ci z PO nie
będą robić błędów. Będą, ale ci ludzie, tak jak pan Komorowski, Tusk,
pani Kopacz, Schetyna, to są ludzie normalni. To znaczy inteligentni. To
są partnerzy do rozmowy, po prostu. Natomiast tamci panowie i panie to
niestety. Nie mogę już towarzystwa z PiS słuchać, bo oni mówią to samo w
ten sam sposób. To coś zupełnie nieprawdopodobnego: "To do dupy, to do
dupy, wszystko do dupy. To niedobrze i tamto niedobrze, a to źle", i ten
Brudziński i oni wszyscy tak się w tym kręcą, w takiej kołomyi.









Stuhr: jesteśmy histerycznymi patriotami

Jak przekonywał artysta, Polacy w historii sami chcieli wpędzać się w ten "histeryczny ton". - Sam pamiętam z młodości siebie. W 68. roku jak chciałem się dać pobić - mówił Stuhr. - Chciałem lizać rany - dodał.
W polityce "przesada"

Stuhr przyznał też, że histerią naładowana jest także polska polityka.

- Od razu jest jakby przesada. W sformułowaniach, w epitetach. I jako aktor, jak czasem popatrzę jak dyskutują (politycy-red.), to ja widzę, ja wiem, czy ktoś z kimś polemizuje, czy ktoś kogoś nienawidzi - mówił Stuhr. - Ja to widzę w kątach oczu. Nienawidzą się, nienawidzą - ocenił.
Stuhr ojciec: Polak to antysemita, płytki katolik. Stuhr syn: niech się tata spiera z prawicą

Jerzy i Maciej Stuhrowie zagrali w filmie
"Obywatel". Aktorzy opowiedzieli w "Newsweeku" o tym, jak widzą Polskę i
Polaków. Diagnozy ojca i syna różnią się - Stuhr senior jest bardziej
sceptyczny. "Kocham w sobie tę polskość i jej nienawidzę jednocześnie" -
mówi. Syn "tworzenie przepisu na Polaka" woli zostawić ojcu, bo nie
chce się użerać z prawicą.

"Obywatel" to - według zamiaru Stuhra ojca,
który jest reżyserem tego obrazu - film o zwykłym Polaku, "który jest
ofiarą historii swojego kraju, a nie jej beneficjentem". I tego zwykłego
Polaka, jak sam przyznaje, rozbiera na części pierwsze. Co widzi?
"Absurdalny antysemityzm" - "bo Żyda już nie ma, ale uczucie niechęci
wobec niego pozostało", "histeryczny patriotyzm", czyli skłonność do
celebrowania historycznych porażek, afirmacji przegranej, i wreszcie
"płytki katolicyzm", który według Stuhra objawia się tym, że księża,
zamiast tłumaczyć ewangelię, tylko czytają "wytyczne biskupów". Aktor i
reżyser przyznaje jednak, że widzi w Polsce wielu ludzi, którym bliskie
są chrześcijańskie wartości i którzy potrzebują Kościoła, tylko wolnego
od "doktrynersko-politykierskiej stęchlizny" serwowanej mu przez część
hierarchów.

Co dla Stuhra oznacza bycie Polakiem


Dopytywany, co dla niego oznacza bycie Polakiem, Stuhr senior
odpowiada cytatem ze Zbigniewa Herberta: "Rów, w którym płynie mętna
rzeka, nazywam Wisłą. Ciężko wyznać: na taką miłość nas skazali, taką
przebodli nas ojczyzną". "Kocham w sobie tę polskość i jej nienawidzę
jednocześnie" - przyznaje aktor. Pytany, co mu się w Polsce nie podoba,
mówi o swoim pokoleniu, jak podkreśla - "niedouczonym", które słabo zna
historię własnego kraju, a do tego posiada kompleks spowodowany przez
lata życia za żelazną kurtyną. Za beneficjentów historii Polski Stuhr
senior uznaje pokolenie swojego syna. "Oni są po prostu inni. (...)
Czują się obywatelami całej Europy, pracują w niej, mieszkają, zdobywają
szacunek". A co na to Maciej Stuhr?Przepis na Polaka? "Zostawiam go ojcu, niech spiera się z prawicą"


Tworzenie przepisu na Polaka i późniejsze użeranie się z krytyką
woli zostawić ojcu. "Niech maluje ten portret i spiera się potem z
prawicowymi portalami na temat tego, kto jest prawdziwym patriotą. Ja to
już przeszedłem" - mówi syn Jerzego Stuhra. Aktor, mówiąc o tym, co dla
niego oznacza bycie Polakiem, wymienia m.in. dziedzictwo polskiej
kultury i podkreśla, że w teatrze, w którym gra, pracują zgodnie ludzie o
różnych poglądach politycznych. Wspomina o swoim katolicyzmie, choć
podkreśla, że bycie tego wyznania nie jest warunkiem koniecznym do bycia
Polakiem. "Polskość" według niego charakteryzuje się m.in.
"pomieszaniem ogromu kompleksów z jeszcze większą dumą narodową", po
czym przyznaje, że u niego przeważa duma.

Film Stuhrów kompletną klapą

Nie pomogły pseudointeligenckie wywiady i modne ostatnio obrażanie Polaków. Najnowszy film Jerzego (67 l.) i Macieja (39 l.) Stuhrów, "Obywatel", okazuje się być totalną klapą. Film po dwóch tygodniach wyświetlania nie może się przebić do czołówki najchętniej oglądanych. Krytycy są równie bezlitośni jak widzowie. Najwyraźniej Polacy mają dość Stuhrów.



Polski Instytut Sztuki Filmowej przegrał
sprawę sądową o zwrot dotacji od producenta filmu "Pokłosie". Dodatkowo
ma zapłacić ostatnią, wstrzymaną ratę dofinansowania - 350 tys. zł. PISF
od dłuższego czasu spiera się o 3,5 mln zł z Apple Film Production.

PISF i Apple
Film Production skonfliktowani byli od samego początku tworzenia
"Pokłosia", czyli od 2005 roku. Twórcy żalili się w mediach, że nie mogą
dostać dotacji, a szefowa Instytutu publicznie krytykowała scenariusz. W
2011 roku dotację przyznano - 3,5 mln zł. Problemy się jednak nie
skończyły.

Spór trwa od kilku lat


PISF długo zwlekał z wypłaceniem ostatniej raty dotacji, aż w
końcu w marcu 2013 roku zerwał umowę z producentem, żądając zwrotu
pieniędzy. "W przeciwnym przypadku kierownictwo Instytutu mogłoby
narazić się na zarzut naruszenia ustawy o finansach publicznych" -
wyjaśnia Rafał Jankowski, rzecznik prasowy PISF.Według Instytutu Apple Film samowolnie zwiększył budżet
filmu, zmniejszając liczbę dni zdjęciowych, przez co zmienił się sposób
rozliczania dotacji. - Jeżeli udział dotacji Instytutu w filmie wynosi
30 proc., to tyle samo ma Instytut z przychodów z eksploatacji tego
filmu. Jeśli powiększymy budżet to ten udział spadnie i przychody tak
samo spadną, a to jest działanie na niekorzyść finansów publicznych - tłumaczyła w zeszłym roku w Radiu TOK FM Agnieszka Odorowicz, dyrektor Instytutu.

"To nie są dziesiątki, ale miliony złotych"

Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie.
Ten przyznał rację Apple Film i dodatkowo nakazał PISF wypłacić zaległe
350 tys. zł dotacji.
Instytut się z tym wyrokiem nie zgadza i już
zapowiada apelację. "PISF uczyni wszystko, aby producenci, którzy nie
potrafią rozliczyć środków publicznych, nie mogli czuć się bezkarni. To
nie są dziesiątki, ale miliony złotych" - napisała w oświadczeniu Odorowicz.


"Pokłosie" Władysława Pasikowskiego to jeden z najważniejszych i
najgłośniejszych filmów w polskiej kinematografii ostatnich lat. Jest
zdobywcą nagród na festiwalach w Jerozolimie, Orła Jana Karskiego i
nagrody dziennikarzy na festiwalu w Gdyni. W kinach obejrzało go ponad
300 tys. widzów.


'Ida” idzie po Oscara. I nie wątpię, że ma spore szanse na statuetkę. Sprzedaje bowiem nasz najlepszy produkt eksportowy – prapolski, wyssany z mlekiem matki, nieprzemijający antysemityzm.

Świat uwielbia nam zarzucać nienawiść do Żydów, ale jeszcze bardziej uwielbia, gdy sami o niej głośno mówimy i czynimy ją bezdyskusyjną. Jeśli do tej tematyki bierze się Pasikowski, to otrzymujemy „Pokłosie” – kiczowaty obrazek będący pokolorowanym teledyskiem propagandowym, z kiepsko napisanymi rolami i polskopodobnym landszaftem. Ale Pasikowski to filmowiec przygodowy, facet od kryminałów i tak naprawdę lubiący kraj, w którym kręci filmy. Można mieć pretensje o scenariusz, o generalizację zdarzeń, o wydumany finał, ale w „Pokłosiu” reżyser opisuje coś, jakieś zjawisko, jakieś wydarzenia, które chce opowiedzieć, w zasadzie nie troszcząc się o to, czy są prawdziwe. A jeśli tak, to na ile.

Twórca „Idy” natomiast zrobił film z zaciśniętymi pięściami i zaciętymi ustami o kimś. To więcej niż film, to cała precyzyjna, mistrzowska machina, to emocjonalny walec. Wszystko w tym filmie gra, wszystko ma swoje znaczenie i wszystko jest przeciw widzowi.

Głównym aktorem filmu jest polska brzydota. Podłe czyny muszą wszak mieć stosowną oprawę. Zatem film ze szczegółami pokazuje szpetotę. Jest ona wszędzie. Wylewa się z ekranu i cuchnie. Brudne i brzydkie są ulice, ściany mieszkań, drogi, rury kanalizacyjne, fugi między kafelkami, paznokcie, knajpy, szyby w oknach. Odrażające są szpital, posadzka w kościele, plebania. Ohydny jest dom sprawców mordu, ohydny jest sam morderca, ma rzadkie, tłuste i zmierzwione włosy, zepsute zęby i brudne ręce. Ma obleśną i grubą żonę. Bohaterka – sędzina, obrzydliwie smaruje chleb i wstrętnie cuchnie wódą (to osiągnięcie multimedialne filmu). Widoczna w każdym narożniku ekranu brzydota poraża, a z czasem męczy. I na tak rozmiękczoną recepcję nakładany jest właściwy przekaz filmu. Ten naród mieszkający w tym obrzydliwym kraju jest tak brudny jak ten kraj.

Przekaz jest silny i precyzyjny. Stalinowska oprawczyni pije, bo ma zapewne wyrzuty sumienia (oj, niesforna była w przeszłości), młoda mniszka jest głupiutka (zapewne tak urobiona przez zakon) i mimo ciągłych modlitw oraz wieloletniej formacji musi się puścić z muzykiem, bo kino na to pozwala. Muzyk wesołek to powiew innego świata. Tego, który nie będzie wiedział, że jesteśmy winni zagłady. A nawet jeśli się o tym dowie, to się nie przejmie. A chłop morderca filmowany jest jak bydlę, ale takie bydlę „ogólnopolskie” (jak milicjant, karczmarz, prokurator czy amanci z dansingów). Bo film mówi o tym, że właśnie jesteśmy winni. Można robić filmy z sympatii i miłości do ludzi, do świata, ale można też użyć znakomitego warsztatu filmowca, aby zrobić film z nienawiści. I taka – w mojej ocenie – jest „Ida”.

I nie polemizuję tu z tłem faktograficznym, ale boję się takiego pokazywania świata. Film – moim zdaniem – został nakręcony w złej wierze, jest arcydziełem mającym urazić, opluć, zranić. W tej realizacji nie ma współczucia dla Żydów ani sympatii do narodu wybranego. Zdaje się, że on autora w ogóle nie obchodzi. To tylko pretekst, aby pokazać nasze odwieczne i nieuleczalne narodowe zło.

Obraz niczego nie wyjaśnia, lecz rzuca w twarz widzowi:

„Jesteś kanalią”.

Przez samo to, że obejrzałem ten film, poczułem się gorszy i upokorzony. Odnosiłem wrażenie, że twórca chciał mnie uwalać jakimś swoim kompleksem, jakimś swoim brudem, czymś, z czym sam nie daje sobie rady. Kupowałem bilet na film, a nie na seans o czyjejś terapii. „Ida” od początku do końca jest o triumfie zła. I myślę, że amerykańska Akademia Filmowa to kupi, a przynajmniej doceni. Obraz zrobi zapewne jeszcze większą karierę, odniesie sukces, posypią się nowe propozycje. Następne dzieło będzie już o prześladowaniu homoseksualistów, a kolejne o księżach pedofilach. Będą produkcje o Polakach-kundlach. Wszystkie pewnie będą tak samo kąsać.

Felieton ukazał się w jednym z sierpniowych numerów tygodnika „w Sieci”

http://wpolityce.pl/kultura/227316-idzie-po-nas-ida-czyli-film-zrobiony-...

Obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego na Powązkach Wojskowych w Warszawie. 1 sierpnia 2012 roku

Co Polacy myślą o naszej historii? Gdyby odpowiedzi na to pytanie szukać w kinie, teatrze, galeriach państwowych i wielkich mediach można by dojść do wniosku,
że dominującym odczuciem jest wstyd. Z tej perspektywy nasza
historia to głównie pasmo zbrodni (pedagogika „Wyborczej”) i
głupot (pedagogika Zychowszczyzny).

Wspólnym mianownikiem tych zabiegów reedukacyjnych jest próba
drastycznego zaniżenia samooceny Polaków poprzez odebranie nam dumy z
przeszłości, zwłaszcza tej związanej z walką i martyrologią II Wojny Światowej. Czasu, kiedy nasi ojcowie i dziadowie powiedzieli NIE dwóm bezbożnym, pogańskim totalitaryzmom: niemieckiemu i sowieckiemu, czasu bohaterstwa i poświęcenia.

By ten obraz wypaczyć wielkie pieniądze i wielka reklama idą na wszystkie te „Pokłosia” i „Naszej Klasy” oraz, z drugiej strony, na promocję Zychowszczyzny. Jest też poklask mediów niemieckich dla przerzucania odpowiedzialności za zbrodnię Holocaustu z Niemców na Polaków, mediów donoszących iż wreszcie „Polacy rozliczają się ze swoim mesjanizmem”. To ostatnie zdanie wygłosił korespondent niemieckiej prasy w Polsce, zachwycony obelgami rzucanymi na bohaterów Powstania Warszawskiego.

Na ile te bardzo niepokojące zabiegi są skuteczne? Jaki mają wpływ na Polaków? Z badań zrealizowanych przez TNS OBOP na zlecenie „w Sieci”, opracowanych przez doktora Tomasza Żukowskiego, płynie wniosek optymistyczny: niewielki.
Wszystkie te krzykliwe i absurdalne tezy, oparte często na zwykłych
kłamstwach (polecam precyzyjnie to wykazujące teksty Piotra Zaremby,
Piotra Skwiecińskiego i Piotra Gontarczyka) nie przekładają się na
narodową świadomość. Powstanie Warszawskie i postawa Polaków w czasie II Wojny Światowej lokują się w czołówce wydarzeń, które widzimy jako powód do dumy. Jako powód do wstydu postrzega je marginalna część społeczeństwa.

http://wpolityce.pl/historia/227719-pedagogika-wstydu-nie-dziala-wielkie-badania-w-sieci-pokazuja-jak-kruche-sa-podstawy-prob-przerobienia-polakow

KIM NAPRAWDĘ JEST „IDA”?: Krwawa stalinowska prokurator
stała się inspiracją dla Pawła Pawlikowskiego i bohaterki jego filmu
„Ida”, który zdobywa laury na całym świecie. Na grobie państwa Brusów na
żydowskim cmentarzu w Oksfordzie wśród liter w języku hebrajskim nie ma
ani słowa – prócz miejsca urodzenia – o ich związkach z Polską.
Faktycznie, oboje zasłużyli się Polakom jak najgorzej.
O dziwnej
metamorfozie stalinistki w bohaterkę popkultury pisze Tadeusz M.
Płużański.


(GN)Ida na czele piątej kolumny

(GN)Ida jest prawdziwą łowczynią nagród - bo co to
komu szkodzi nagrodzić obraz, w którym Polak na oczach całej Europy
chłoszcze polską, antysemicką dzicz? To nikomu nie szkodzi, a zwłaszcza
nie szkodzi to europejskim, lewantyńskim i amerykańskim fundatorom
nagród, bo przecież i oni nie są w ciemię bici, więc dlaczego nie
mieliby wynagrodzić wyposzczonego ambicjonera i w ten sposób, najtańszym
kosztem, uwiarygodnić wspierane polityki historyczne?



mat.prasowe


Bronisław Wildstein o "Idzie": To świetny film, ale to kultura
masowa uczy dziś historii. "Wnioski po tym filmie będą raczej
antypolskie"

Zdaniem dziennikarza przekaz "Idy" wpisuje
się w narrację pedagogiki wstydu, w której Polacy powinni "rozliczyć
się" z jakiegoś nieprawych kart swojej historii.

Zdaniem Wildsteina problem relacji polsko-żydowskich jest bowiem
niezwykle istotne w wojnie cywilizacyjnej, w której bierze
udział Polska i Polacy.

Polska tożsamość nie za bardzo chce wpisać się w lewicowo-liberalną
ideologię – przeciwnicy używają młota antysemityzmu, a z drugiej strony
następuje reakcja równie głupia, ale niestety równie oczywista.
Mówię o tym, co dociera do świadomości ogółu. (…) Dochodzi do
takich sytuacji, że przyjeżdża do Polski Alain Finkielkraut i on zamiast
dyskutować ze mną o kondycji Europy, mówi na początku że jest
problem, bo my jako Polacy nie rozliczyliśmy się z antysemityzmu. Mówi to facet z kraju, w którym działało państwo Vichy…

— przekonywał Wildstein.

Zdaniem dziennikarza przekaz „Idy” wpisuje się w narrację pedagogiki
wstydu, w której Polacy powinni „rozliczyć się” z jakiegoś nieprawych kart swojej historii.


„Ida” zdobyła Oscara, ale Polacy nie chcą jej oglądać

Do
dzisiaj film Pawła Pawlikowskiego obejrzało w polskich kinach zaledwie
119 tys. osób. Znacznie większy sukces obraz odniósł za granicą. We
Francji zobaczyło go niemal milion widzów. Do kas ustawiały się kolejki


„Ida” może posłużyć żydowskim roszczeniom

Film „Ida” może mieć na celu wywarcie presji na opinię publiczną, by zrealizować żydowskie roszczenia majątkowe - napisał portal Prawy.pl. Amerykańscy Żydzi domagają się od Polski za rzekomo zagarnięte mienie 65 mld dol.

Ten film to najlepsza podkładka dla tych żądań. Międzynarodowa opinia
po takim seansie uzna, że takie odszkodowanie Żydom się należy –
czytamy w tekście Agnieszki Piwar na łamach portalu.

Redaktor Stanisław Michalkiewicz zauważa, że film „Ida”, podobnie jak
„Pokłosie” i „W Ciemności”, wpisuje się w dwie polityki historyczne:
niemiecką i żydowską. Ich celem wspólnym, jak mówi, jest znalezienie
zastępczego winowajcy, na którego można byłoby złożyć winę za zbrodnie
II wojny światowej. Publicysta podkreśla, że konsekwencje zrealizowania
roszczeń żydowskich byłyby daleko idące.

- Jeżeli dane środowisko dysponowałoby na terenie Polski majątkiem tego rzędu, pani Piwar pisze, że zostałoby to wyprowadzone -
nie zostałoby nic wyprowadzone. To oznaczałoby przejęcie w Polsce
własności przez tych, którzy by te rekompensaty otrzymali. Środowisko,
które dysponowałoby na terenie Polski majątkiem tego rzędu, miałoby
niewątpliwie dominującą pozycję ekonomiczną, a co za tym idzie
dominującą pozycję polityczną i społeczną. To byłaby po prostu szlachta
mniej wartościowego narodu tubylczego
– komentuje redaktor.


W Polsce film spotkał się z krytyką historyków i organizacji
patriotycznych. Podnoszono, że widzowie po obejrzeniu „Idy” będą
przekonani, że to Polacy mordowali żydów podczas II wojny światowej.


  • "Ida" - wszyscy znają, mało kto oglądał. W sobotę na DVD z "Gazetą Wyborczą"

    Paweł Pawlikowski: - Niewiele osób mój film w Polsce
    obejrzało, a wszyscy mieli jakąś opinię na jego temat. Można nadrobić tę
    zaległość.




  • Pokłosie Idy w FBI

    Polski ambasador w USA, niejaki Schnepf, zaprotestował specjalnym
    listem przeciwko wypowiedzi szefa amerykańskiej policji federalnej,
    czyli FBI, w której stwierdził on, że Polacy są odpowiedzialni za
    holokaust. Żeby zrozumieć idiotyzm tej sytuacji, trzeba wiedzieć, że ów
    Schnepf – jak i zresztą inni polscy dyplomaci z Waszyngtonu, z osławioną
    nominantką Lecha Kaczyńskiego, Ewą Juńczyk-Ziomecką – od lat nie
    ustawali w wysiłkach, by taką właśnie tezę zaprezentować.

    Sprowadzali rozmaitych Grossów, którzy głosili, że polski chłop
    zajmował się podczas wojny głównie wydłubywaniem złota z żydowskich
    zębów, jeśli oczywiście nie był zajęty dokonywaniem masowych mordów w
    Jedwabnem. Prezentowali rozmaite „Pokłosia”, „Idy” i „Nasze klasy”, z
    których jasno wynikało, że Niemcy byli, jacy byli, ale najbrudniejszą
    robotę wykonywali Polacy w sojuszu z ciemnym klerem. Cóż, do
    oberpolicjanta z FBI najwyraźniej jakimiś kanałami ten przekaz dotarł i
    przy jakiejś okazji powtórzył on po prostu to, co zapamiętał. I teraz ów
    Schnepf, który taką tezę zasuflował przy pomocy programu kulturalnego
    ambasady, przeciwko niej protestuje… Chciało by się powiedzieć: panie
    Schnepf, nie rób pan baranów z prostych Amerykanów.

    Trzeba bowiem powiedzieć sobie jasno: walka z zafałszowaniami
    polskiej historii za granicą nie ma najmniejszego sensu, dopóki będzie
    ona fałszowana u nas w kraju. Dopóki będzie trwała orgia „przeprosin za
    Jedwabne” w wykonaniu Kwaśniewskiego, budowania Muzeum Żydów (które już
    nie ma nawet polskiej nazwy – to jest po prostu „Polin”) przez
    Kaczyńskiego czy brania na Polaków winy za mordowanie Żydów, czego
    dopuścił się z kolei Komorowski, dopóty liczba „polskich obozów śmierci”
    będzie rosła, a niemiecka wina za zamordowanie Żydów coraz bardziej
    będzie się przesuwała na Polaków. Źródło oraz naukowa i urzędowa
    legitymizacja tych wszystkich dezinformacji jest bowiem w Polsce – i
    dopiero zatamowanie produkcji i wypływu tych bzdur może doprowadzić do
    ich zaniku zarówno w kraju, jak i za granicą.



    1. liindaopoklosiuSI


      Ryb


      Linda o Pokłosiu: Świat odczyta to tak, że Polacy mordują Żydów


      Zanim Amerykanie zrobili „Pluton” o tym, że przegrali wojnę w
      Wietnamie, zrobili pięćset pięćdziesiąt filmów o tym, że byli
      bohaterscy, natomiast my robimy pierwszy film o naszych relacjach z
      Żydami i on od razu jest o tym, że ich mordujemy”.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    80. Dwa filmy o polskich bohaterach bez wsparcia PISF

    Polski Instytut Sztuki Filmowej opublikował wyniki sesji z „Produkcja filmowa” i „Rozwój kin”. W II etapie liderzy komisji (Agnieszka Holland, Jan Komasa, Juliusz Machulski, Michał Rosa, Wojciech Smarzowski i Xawery Żuławski) rozpatrywała 23 projekty filmów fabularnych. Komisja przyznała 16 203 970 zł. Dofinansowanie otrzymało siedem projektów, w tym dwa debiuty reżyserskie.

    Największe dofinansowanie (3,5 mln złotych) dostał twórca przebojowych „Bogów” Łukasz Palkowski na tajemniczo zatytułowany film „Double Iron Man”. Po 2,5 miliona złotych wsparcia otrzymali też zarówno debiutanci jak i znani filmowcy jak córka Holland Kasia Adamik, Dorota Kędzieżawska czy Marcin Wrona.

    Zaskakujące jest odmówienie pieniędzy dwóm filmom o polskich bohaterach walczących o Anglię. Jeden z projektów ma wyreżyserować Władysław Pasikowski. Skąd decyzja o odmowie publicznych środków na te projekty? Jak pisze Agnieszka Odorowicz na stronie PISF:

    Liderzy komisji eksperckich nie przyznali dofinansowania żadnemu z dwóch projektów przedstawiających historię polskich lotników w Bitwie o Anglię („Krucha chwała” prod. Akson Studio Sp. z o.o. i „Dywizjon 303” prod. Film Media SA). Ocenili je zarówno pod kątem artystycznym i ekonomicznym; zapoznali się także z przedstawionymi opiniami historycznymi. Zdaniem liderów na tym etapie oba scenariusze nie są wystarczająco dopracowane. Ich obecny poziom nie gwarantuje odpowiedniej jakości artystycznej przyszłego filmu, a ta jest konieczna, aby ten film spotkał się z międzynarodowym zainteresowaniem festiwalowym i dystrybucyjnym.

    Odorowicz dodaje w komunikacie, że:

    Chcę podkreślić, że podczas posiedzenia liderzy przedyskutowali wnikliwie każdy scenariusz, ocenili potencjał artystyczny wszystkich projektów, zapoznali się z osiągnięciami reżyserów i wiarygodnością finansową przedłożonych kosztorysów i źródeł finansowania. Rekomendowane przez nich projekty wybrali w drodze wielogodzinnej dyskusji i głosowania. Każdy producent ma dostęp do karty oceny projektu w PISF.

    O obu projektach pisał niedawno tygodnik wSieci. Za jednym projektem filmu stały nazwiska Arkadego Fiedlera (i opisanych przez niego lotników) oraz Łukasza Palkowskiego i Jacka Samojłowicza. Za drugim Władysława Pasikowskiego i Michała Kwiecińskiego” - pisała Jolanta Gajda-Zadworna.

    ” Publicystka dodawała, że: „Tak jak książka Fiedlera, tak film ‘Dywizjon 303’ ma być barwną, żywiołową opowieścią o zwykłych bohaterach. W powietrzu – heroicznych, prawie nie do pokonania, na ziemi – doświadczających trudności obyczajowo-kulturowych, niechęci części brytyjskich oficerów, a także frustracji z powodu braku możliwości walki i przygnębienia, gdy z okupowanego kraju nadchodziły tragiczne informacje”.** Natomiast na temat drugiego filmu autorka przytaczała wypowiedź producenta, Michała Kwiecińskiego: „’Krucha chwała’” jest historią fikcyjnego dywizjonu bardzo mocno inspirowaną losami pilotów z Dywizjonu 303, nie będąc próbą rekonstrukcji, ale twórczym przetworzeniem pozostającym w zgodzie z realiami historycznymi

    Ciekawe co tak bardzo nie spodobało się w scenariuszach filmów o polskich bohaterach II wojny światowej. W komisji przydzielającej środki zasiada twórca najgłośniejszego filmu historycznego ostatnich lat Jan Komasa ( „Miasto 44”), ale również Wojciech Smarzowski, realizujący obecnie film o ludobójstwie dokonanym na Polakach na Kresach. Trudno podejrzewać by byli oni oponentami kina historycznego. Niemniej jednak wiadomość ta smuci, bowiem polska kinematografia powinna w końcu zacząć zajmować się polskim bohaterstwem. Bitwa o Anglię jest idealne by budować polską politykę historyczną poprzez kino.

    Q/PISF
    http://wpolityce.pl/kultura/255981-dwa-filmy-o-polskich-bohaterach-bez-w...


    Promocja antypolskiego filmu w PLL LOT

    PLL LOT i Polski Instytut Sztuki Filmowej promują w samolotach
    antypolski film „Ida”. Na pokładzie Dreamlinerów dzięki aplikacji
    „Picture Poland” pasażerowie będą mogli w trakcie rejsów oglądać filmy, m.in. „Rewers”, „Bogowie” czy szkalującą Polaków „Idę”.

    Filmy są prezentowane w kilku wersjach językowych, m.in. z napisami chińskimi. Będzie można oglądać je podczas lotów do Kanady, Stanów Zjednoczonych i Chin, a od stycznia również do Japonii.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    81. PISF nie chce finansować filmu dokumentalnego o rodzinie Ulmów.


    Fot. ipn.gov.pl

    Fot. ipn.gov.pl

    Ulmowie – Rok Sprawiedliwych – film dokumentalny,
    który realizujemy, nie otrzyma dofinansowania z Polskiego Instytutu
    Sztuki Filmowej” – informuje na swoim profilu na „Facebooku” reżyser, laureat nagrody im. Stefana Żeromskiego, Mariusz Pilis.

    Według niego „kryteria oceny merytorycznej jak i uzasadnienia ekspertów PISF, które tworzą podstawę do odmowy dotacji, budzą wiele pytań”.

    Złożyliśmy w marcu tego roku wniosek o dofinansowanie filmu dokumentalnego o rodzinie Ulmów z Podkarpacia, która oddała
    życie ratując Żydów. W historii, którą znają Polacy pojawiły się nowe
    wątki, kierujące bardziej akcję filmu w stronę niemieckiej pamięci
    historycznej. Film jest już w zaawansowanej produkcji. Formalnie wniosek
    został złożony poprawnie (o czym w pierwszym etapie kwalifikacji poinformowano nas z PISF). Film przepadł w ocenie merytorycznej, czyli eksperci go odrzucili

    —informuje reżyser. Jak twierdzi rozpoczął szczegółową analizę eksperckich dokumentów, których kopie dostał z PISF.

    Sprawa jest wysoce kontrowersyjna. Będziemy ją opisywali, ponieważ uważamy za
    skrajnie nieprofesjonalne oceny ekspertów, na podstawie których
    odrzucono nasz projekt. Na razie publikujemy dokument ogólny.
    Podpisał go Wojciech Hoflik - kierujący Działem Produkcji Filmowej i Rozwoju Projektów Filmowych. To ważne nazwisko. Zapamiętajcie

    —apeluje Pilis. Według niego „uzasadnieniem odmowy są skrajnie nieprofesjonalne oceny merytoryczne rodem z Wikipedii”.

    Niby wszyscy się spodziewali, że tak będzie. Niektórzy pukali się w
    czoło, że w ogóle aplikujemy po pieniądze do tej znanej ze śmiałych
    decyzji merytorycznych instytucji ale przyjęliśmy politykę, że
    wypełniamy kupon. Odmowa nas nie zdziwiła. Zdziwiło nas uzasadnienie i
    ocena merytoryczna. To skrajnie nieprofesjonalne i dyletanckie zapisy
    ekspertów. Opublikujemy je wkrótce ponieważ uważamy, że sprawa
    wymaga reakcji

    —zaznacza reżyser, autor dokumentu o kibicach „Bunt Stadionów”.

    Ryb

    http://wpolityce.pl/historia/259421-pisf-nie-chce-finansowac-filmu-dokum...

    --------------------------------------------------------------------------

    Pieniądze na antypolskie „Pokłosie” się znalazły…

    To smutne, że nie ma pieniędzy na film o polskich bohaterach, którzy ratowali Żydów – mówi dr Mateusz Szpytma

    „Ulmowie – Rok Sprawiedliwych” – film
    dokumentalny Mariusza Pilisa o rodzinie Sług Bożych Józefa i Wiktorii
    Ulmów nie otrzyma dofinansowania z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
    Jest Pan tym zaskoczony?

    – Przede wszystkim jestem bardzo zdziwiony tym, że na realizację tak
    ważnego tematu nie znalazły się środki, tym bardziej że wniosek opiewał
    na kwotę 150 tysięcy złotych, co w budżecie Polskiego Instytutu Sztuki
    Filmowej, który dysponuje milionami złotych na różne produkcje, nie jest
    kwotą specjalnie dużą.
    Warto dodać, że chociażby godzący w godność Polski i Polaków film
    „Pokłosie” bez problemu otrzymał dotację w wysokości ok. 3 milionów
    złotych z PISF…

    – Rzeczywiście, dofinansowanie przez PISF filmu „Pokłosie” jest trudne
    do zaakceptowania. To smutne, że po macoszemu traktuje się tematy o
    naszych polskich bohaterach, którzy życie swoje narażali dla innych, w
    tym wypadku ratując Żydów, natomiast dotuje się obrazy wydobywające na
    światło dzienne te historie, które mogą tworzyć wrażenie, zwłaszcza
    wśród opinii międzynarodowej – nieznającej dobrze naszej historii, że
    również Polacy byli odpowiedzialni za holokaust. Niemcy jako sprawcy w
    tych filmach są na drugim planie, a zdarza się, iż nie ma ich w ogóle. W
    praktyce jest to fałszowanie obrazu naszej historii, i to niestety
    przez nas samych.
    Z czego, Pana zdaniem, wynika brak rekomendacji dla filmu o Ulmach?

    – Nie chciałbym spekulować, bo nie znam ludzi, którzy wydali opinie, na
    podstawie których prezes PISF Agnieszka Odorowicz wydała taką decyzję.
    Dwoje z ekspertów podało powody, dla których byli przeciwko
    dofinansowaniu filmu „Ulmowie – Rok Sprawiedliwych”, a jedna nie
    uzasadniła swojej oceny. Tak czy inaczej, wspomniane opinie nie są dla
    mnie przekonujące, zwłaszcza jedna z nich, gdzie niemalże cała treść
    jest przytoczeniem historii rodziny Ulmów, i to dodatkowo z błędami. Mam
    wrażenie, że opinie te są nie tylko powierzchowne, ale cechuje je
    również bylejakość.
    No właśnie, eksperci PISF: Marek Drążkowski, Jan Mogilnicki i Edyta
    Wróblewska, odrzucając wniosek, uzasadniają, że przeciętne środki wyrazu
    – budowa muzeum są mało ekscytujące dramaturgicznie, podobnie wątek
    beatyfikacyjny. „Nie ma nic gorszego niż zły film na bardzo ważny temat.
    To po prostu zmarnowana okazja” – czytamy w uzasadnieniu. Co Pan o tym
    sądzi?

    – To jest świetny wytrych, sposób usprawiedliwienia się przed opinią
    publiczną. Gdyby bowiem wyrażono pogląd, że jest to zły temat na film,
    to absolutnie w niczym autorzy takiej opinii nie mogliby jej obronić.
    Dlatego formułuje się sprytne zdanie, po to żeby pokazać, że nie są oni
    przeciwko tematowi, tylko że nie podoba im się pomysł na ten film.
    A jaka jest Pana ocena tego, co chce przedstawić Mariusz Pilis?

    – Zostałem poproszony przez autora filmu jako konsultant historyczny z
    ramienia Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie. Scenariusz
    filmu „Ulmowie – Rok Sprawiedliwych” porusza bardzo interesujący, a przy
    tym mało uwypuklany dotychczas wątek poświęcony zbrodniarzom – tym,
    którzy zamordowali rodzinę Ulmów i ukrywanych przez nich Żydów.
    Wszystkie filmy, które powstały do tej pory, podejmowały historię
    rodziny Ulmów. Z uwagi na brak dokumentów nie poruszano jednak w nich
    szerzej sprawy sprawców tego mordu. W międzyczasie okazało się, że nie
    tylko poznaliśmy nowe dane dotyczące historii rodziny Ulmów, przebiegu
    akcji „Reinhardt” (której celem była eksterminacja Żydów mieszkających w
    Generalnym Gubernatorstwie) w Markowej i ukrywania Żydów przez jej
    mieszkańców, ale również mamy świadomość, jaki jest stan wiedzy na temat
    tego mordu w rodzinie głównego zbrodniarza.
    Co konkretnie ma Pan na myśli?

    – Chodzi o list, jaki napisała – w dobrej wierze – córka zbrodniarza
    por. Eilerta Diekena, który - przypomnę - dowodził ekspedycją karną
    Żandarmerii Niemieckiej z Łańcuta, która dokonała zbrodni na Ulmach oraz
    Żydach z rodzin Didnerów, Grünfeldów i Goldmanów. Córka Diekena
    dowiedziawszy się, że w Markowej powstaje Muzeum Polaków Ratujących
    Żydów im. Rodziny Ulmów, napisała list, w którym wyraża radość, że
    będzie tam również wzmianka o jej ojcu, który – jak sama twierdzi –
    wyrządził wiele dobra mieszkańcom okolic Łańcuta. To pokazuje, że ta
    kobieta przez cały czas żyła w świadomości, że jej ojciec został w 1939
    r. wysłany do okupowanej Polski, aby zaprowadzać tu porządek i pilnować,
    żeby nic złego się Polakom nie działo. To niewiarygodne, w jakiej
    świadomości można żyć tyle lat od zakończenia wojny… Dieken nigdy nie
    został ukarany, a niemal do swojej śmierci w 1960 r. służył jako
    policjant w Republice Federalnej Niemiec.
    Czy córka Eilerta Diekena nadal żyje w tej nieświadomości?

    – Miałem okazję spotkać się z tą panią i według mojej oceny ona nie
    pisała tego listu w złej wierze. Dowiedziałem się od niej sporo o jego
    przed i powojennej karierze. Pisząc list, chciała opowiedzieć i niejako
    podzielić się rzekomymi zasługami swojego ojca, co do których była
    przekonana, że są one prawdziwe. Ponieważ jest to już starsza pani, więc
    jedynie oględnie jej powiedziałem, że historia jej ojca była inna.
    Zostawiłem jej też kopertę z dodatkowymi informacjami o nim i
    pozostawiłem jej samej decyzję, czy będzie się chciała z nimi zapoznać.
    Nie mam zwrotnej informacji, czy koperta została otwarta.
    W Markowej dobiega końca budowa Muzeum Polaków Ratujących Żydów im.
    Rodziny Ulmów. Jak wyglądają prace?

    – Obecnie dobiegają końca prace budowlane. Wkrótce zostanie
    rozstrzygnięty konkurs na wykonanie scenografii według istniejącego
    projektu. Mam nadzieję, że na wiosnę przyszłego roku Muzeum zostanie
    otwarte i udostępnione zwiedzającym. Wszyscy zainteresowani będą mogli
    zobaczyć, jak wyglądały relacje polsko-żydowskie przed okupacją
    niemiecką i w czasie jej trwania. Najwięcej miejsca będzie poświęcone
    Polakom, którzy - nie zważając na konsekwencje - poświęcali się, ratując
    Żydów. Szczegółowo zostanie pokazana historia rodziny Sług Bożych
    Józefa i Wiktorii Ulmów.
    W Watykanie trwa proces beatyfikacyjny rodziny Ulmów. Pana zdaniem,
    długo będziemy czekać na beatyfikację męczenników z Markowej?

    – Niestety, nie mam aktualnych informacji. O szczegóły warto zapytać ks.
    Dariusza Drążka z diecezji pelplińskiej, który w Watykanie jest
    odpowiedzialny za proces drugiej grupy polskich męczenników z okresu II
    wojny światowej, w tym Sług Bożych Rodziny Ulmów.
    Dziękuję za rozmowę.

    Mariusz Kamieniecki

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    82. Zmienia się stosunek Polaków

    Zmienia się stosunek Polaków do Żydów. SONDAŻ CBOS

    Holokaust, cierpienia, bogata kultura i tradycja, talenty biznesowe i
    przedsiębiorczość - z tym najczęściej kojarzymy Żydów. Nadal jednak
    wielu z nas jest im niechętnych. Tak wynika z najnowszego badania
    Centrum Badania Opinii Społecznej, które pytało respondentów o wiele
    kwestii związanych ze stosunkami polsko-żydowskimi.

    Stosunki między obydwoma narodami respondenci najczęściej postrzegali
    jako trudne. Często wskazywali na uprzedzenia Polaków wobec Żydów, szkodliwe stereotypy, ale z drugiej strony - również na antypolonizm wśród Żydów, w tym na formułowane przez niektórych z nich zarzuty o współudziale Polski w Holokauście.

    CBOS pytał też o wizerunek Żydów. Według 19 proc. badanych Żyd to przede wszystkim człowiek przedsiębiorczy i zaradny, obdarzony biznesowymi talentami, kupiec, bankier lub handlarz. Z kolei 10 proc. respondentów patrzy na nich jako na cwaniaków, oszustów i wyzyskiwaczy. Niektórzy wskazywali też na mądrość Żydów,
    a inni na ich chciwość, skąpstwo i pazerność. Jeśli chodzi o wygląd
    zewnętrzny, to 2 proc. respondentów kojarzy Żydów z kapeluszem, pejsami,
    brodą i wąsami.

    Duża część badanych (27 proc.) nie podała konkretnych skojarzeń z terminem "naród żydowski". Inni (10 proc.) stwierdzili, że Żydzi są takim samym narodem jak inne i są wśród nich zarówno ludzie dobrzy, jak i źli.

    Badanie
    przeprowadzono metodą wywiadów bezpośrednich wspomaganych komputerowo w
    dniach 1-8 lipca 2015 roku na liczącej 1044 osoby reprezentatywnej
    próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.



    Lawina sunie obecnie coraz szybciej. Na ekrany wchodzą kolejne,
    niepochlebne dla Polaków filmy – „Pokłosie” czy „Nasze matki, nasi
    ojcowie”. Polacy z ofiar II wojny stają się w oczach zachodnich
    społeczeństw jej sprawcami, a Polska – państwem nazistowskim,
    realizującym plan Zagłady: „polskie obozy koncentracyjne” w kraju
    odwiecznego antysemityzmu... Niemców w tej narracji nie ma, cierpią jak cała Europa pod strasznym panowaniem nazistów.



    Historyk niemiecki, konsultant filmu „Nasze matki, nasi ojcowie”, tłumaczy bulwersujące Polaków sceny: „Przecież sami o tym piszecie, przecież było Jedwabne” – mówi z uśmiechem do kamery.



    Ten film, twierdził recenzent z „GW”, to egzorcyzm naszego sumienia.



    Historyczny fałsz i konfabulacje „Pokłosia” nazywa „Wyborcza”
    „religijnym egzorcyzmowaniem naszego sumienia”. W rzeczywistości
    historyk i działacz społeczny, który restaurował stare macewy, nie tylko
    nie został ukrzyżowany przez podburzonych przez księdza, owładniętych
    antysemickim szałem sąsiadów, lecz nawet wybrano go na przewodniczącego
    Rady Miasta. „Pokłosie” to nie egzorcyzm naszego sumienia, ale
    przeniesienie na ekran uproszczonych i zwulgaryzowanych przez
    Pasikowskiego tez Grossa.
    „Pokłosie” jest zwyczajnie filmem
    antypolskim, potwierdzającym tezę Jarosława M. Rymkiewicza, że w naszym
    kraju mamy teraz do czynienia z czymś niezwykłym – z nienawiścią do
    Polski.



    Słusznie Piotr Gontarczyk napisał, że konsekwencje tego filmu dla Polski
    będą opłakane, tak jak przed laty fatalne dla wizerunku Polski i
    Polaków były skutki publikacji „Malowanego ptaka” Jerzego Kosińskiego.
    Filmy typu „Pokłosie” czy „Ida”, oba finansowane przez Państwowy
    Instytut Sztuki Filmowej, robią dużo złego. Po ich obejrzeniu
    widz za granicą dowie się, że upamiętnienie Holokaustu na Podlasiu
    kończy się ukrzyżowaniem na drzwiach stodoły.
    Popierany przez
    prawicowego księdza tłum wieśniaków morduje swojego sąsiada w obawie
    przed ujawnieniem historycznej prawdy. Jeśli takie rzeczy dzieją się w
    Polsce dziś, to jaki musiał być antysemityzm w czasie wojny?

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    83. bezczelność pieszczochów III RP nie zna granic

    List reżyserów do premier Szydło ws. "Idy": Czy według Pani ten film naprawdę nie jest promocją Polski w świecie?

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75475,19400271,list-otwarty-gildii-rezyserow-polski...
    W przedświątecznym numerze "Gościa Niedzielnego" Prezes Rady Ministrów, pani Beata Szydło wypowiedziała się na temat filmu "Ida". Pani Premier wyraziła zdziwienie, że film Pawła Pawlikowskiego otrzymał Oscara. W tym samym artykule stwierdziła, że według niej "akurat ten [film] na pewno nie był promocją Polski, raczej rysował jej negatywny obraz". Pod względem artystycznym też się jej "niespecjalnie podobał".

    Gildia Reżyserów Polskich, związek zawodowy zrzeszający ponad czterdziestu czołowych reżyserów filmów fabularnych kilku pokoleń, jest zaskoczona wypowiedzią pani Premier. Bo czy istnieje większa promocja kina polskiego, a więc polskiej kultury, niż przyznanie najbardziej rozpoznawalnej nagrody filmowej na świecie? Wszak dystrybucja międzynarodowa "Idy" okazała się jednym z największych sukcesów w historii polskiego kina. We Francji film obejrzało blisko 500 tys. widzów, we Włoszech ponad 100 tys., po kilkadziesiąt tysięcy w Hiszpanii i Holandii. Film dystrybuowano także - z wielkim powodzeniem - w USA, Wielkiej Brytanii, Argentynie, Australii, Austrii, Belgii, Japonii, Kanadzie, Niemczech, Norwegii, Nowej Zelandii, Szwajcarii i na Tajwanie. Film łącznie został zakupiony na 52 terytoria, a zainteresowanie tytułem nadal się utrzymuje. "Idę" pokazano na ponad 50 festiwalach, na których twórcy filmu zdobyli ponad 60 nagród, w tym tak prestiżowe jak BAFTA czy nagrody Europejskiej Akademii Filmowej. Niemal wszystkie uzasadnienia werdyktów doceniające "Idę" podkreślają jej kunszt artystyczny, zakorzenienie w polskiej tradycji filmowej oraz sugestywności przekazu.

    Czyżby więc mylili się wszyscy profesjonaliści zajmujący się dystrybucją i oceną kina na całym świecie? A wraz z nimi rzesze miłośników filmu, które tak liczne obejrzały "Idę" na różnych szerokościach geograficznych? Czy kryteria "artystyczne", które zdyskwalifikowały film Pawlikowskiego w oczach pani Premier nie były przypadkiem oparte na uprzedzeniach natury ideologicznej?

    Gildia Reżyserów Polskich jest głęboko zaniepokojona bezpodstawnymi zarzutami o "antypolskość" filmu. Czym miałaby być ta antypolskość, kto ją definiuje? Kto inny jak nie my, Polacy, ma opisywać trudne momenty naszej historii? Czy nie to mieli na myśli Adam Zagajewski i Julian Kornhauser w 1976 roku apelując, by białe plamy historii przywracać świadomości społecznej? Paweł Pawlikowski podjął się tego zadania, tworząc uniwersalny w wymowie dramat psychologiczny, do którego inspirację stanowiły fakty z naszej historii. Jako artysta miał prawo do autonomicznej wypowiedzi, która nie miała charakteru politycznego. Na tym bowiem zasadza się istota sztuki, że nikt nie ma prawa zaprzęgać jej w ideologiczne tryby. To kończy się zawsze źle i dla sztuki, i dla ideologii.

    Promocja kraju i naszej rodzimej kinematografii, jaką zawdzięczamy filmowi "Ida", jest bezsprzeczna. Wielu członków naszego związku zawodowego oraz przedstawicieli zawodów filmowych odczuło wyraźnie zwiększone zainteresowanie naszą kulturą na świecie po sukcesie filmu Pawlikowskiego. Dzięki "Idzie" niepomiernie wzrósł prestiż naszej kinematografii, a także szanse na rozwój rynku filmowego w Polsce i zachętę dla tych spoza naszego kraju, którzy w ten rynek chcieliby inwestować.

    Tym bardziej niezrozumiałym pozostaje próba dyskredytowania przez polityków związanych z partią Prawo i Sprawiedliwość ogromnego sukcesu "Idy". A smutnym jest fakt, gdy czyni to Prezes Rady Ministrów, osoba związana z kulturą i wykształcona w tym kierunku. Każdy ma oczywiście prawo do swego gustu i odbioru sztuki, ale inaczej brzmią takie oceny w ustach czołowego polityka rządzącej partii: mogą one oznaczać dyrektywę, co jest, a co nie jest słuszną sztuką, na co jest zgoda, a na co jej nie będzie. I wtedy cofniemy się do niechlubnych czasów, które starsi z nas świetnie pamietają.

    W tym samym wywiadzie pani Premier życzyła sobie byśmy robili w Polsce filmy jak w Hollywood (gdzie zresztą "Ida" odniosła swój największy sukces - na Oscara głosują przecież hollywoodzcy filmowcy). Nie warto. Jedno Hollywood już istnieje. W Polsce róbmy kino polskie. Mamy świetną, rozpoznawalną na całym świecie tradycję, od Wajdy do Pawlikowskiego. I ta tradycja zasługuje na godną kontynuację. Naszym patriotyzmem jest tworzenie dobrego kina, które bawi, wzrusza, a przede wszystkim stawia istotne, czasem najtrudniejsze pytania, których nikt inny za nas nie postawi.

    *Gildia Reżyserów Polskich:

    Kasia Adamik, Filip Bajon, Maciej Bochniak, Marcin Bortkiewicz, Marek Brodzki, Ryszard Brylski, Leszek Dawid, Sławomir Fabicki, Dariusz Gajewski, Robert Gliński, Mariusz Grzegorzek, Jan Hryniak, Agnieszka Holland, Anna Jadowska, Andrzej Jakimowski, Anna Kazejak, Jan Kidawa Błoński, Katarzyna Klimkiewicz, Jan Komasa, Bartosz Konopka, Natalia Koryncka-Gruz, Joanna Kos-Krauze, Bodo Kox, Tadeusz Król, Marcin Krzyształowicz, Borys Lankosz, Marek Lechki, Rafael Lewandowski, Magdalena Łazarkiewicz, Filip Marczewski, Adrian Panek, Paweł Pawlikowski, Maciej Pieprzyca, Wiesław Saniewski, Andrzej Saramonowicz, Iwona Siekierzyńska, Wojciech Smarzowski, Małgorzata Szumowska, Piotr Trzaskalski, Magnus von Horn, Andrzej Wajda, Tomasz Wasilewski, Janusz Zaorski, Xawery Żuławski

    Związek Zawodowy Reżyserów Polskich - Gildia Reżyserów Polskich powstał, by zintegrować środowisko reżyserów i zacieśnić ich współpracę. Celem Gildii jest aktywizacja środowiska i usprawnienie komunikacji społecznej reżyserów oraz obrona ich interesów pracowniczych.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75475,19400271,list-otwarty-gildii-rezyserow-polski...

    Reżyser "Idy" martwi się, że za rządów PiS nie będzie jak za komuny. Pawlikowski: może się okazać, że naród już nie jest z nami, w końcu spora część społeczeństwa chce tej PiS-owskiej demokratury
    http://wpolityce.pl/kultura/277176-rezyser-idy-martwi-sie-ze-za-rzadow-p...

    Dla PiS patriotyczne znaczy: o nas tylko dobrze. A potrzeba mówienia o sobie wyłącznie dobrze, pokazywania się tylko z bohaterskiej strony to przejaw chorobliwej niedojrzałości

    — przekonuje na łamach „Newsweeka” Paweł Pawlikowski, broniąc krytykowanej z wielu stron „Idy”.

    Zdaniem reżysera Polska to kraj, który nie potrafi korzystać z wolności. Twierdzi też, że demonstracje KOD-u pod Sejmem są potrzebne, aby się nie przestraszyć. Czego? Kogo? Tu rozpoczyna wyliczankę:

    Tych ludzi u władzy. Tych słów - „gorszy sort”, „gestapo” - twarzy zionących nienawiścią - i nie mówię tu o figurantach - żądzy destrukcji, wpieprzania się do wszystkiego, tych najazdów po północny, nienawistnych transparentów na moście Poniatowskiego, których język staje się poniekąd normą… Boję się też złości, boję się zarazić ich złością

    — stwierdza po kwiecistym wywodzie reżyser.

    I mimo rosnącego w nim strachu, nie zamierza na razie emigrować z Polski. Twierdzi, że chce swoją twórczością przysłużyć się polskiej kinematografii.

    Ja naprawdę chcę robić filmy o Polsce: po swojemu, bez gwiazd i picu. Z nadzieją, że jakoś przysłużę się polskiemu kinu. Jest w tym jakaś duma. Bo ten kraj ma fajne tradycje - nie tylko w sztuce, myślę o tradycjach wolnościowych, o pojęciu szlachetnej walki

    — przekonuje.

    Jednak po chwili snuje znacznie bardziej mroczne wizje, w których z żalem stwierdza, że za rządów PiS może nie być jak za… komuny(!).

    No ale jeżeli Polska stanie się całkowicie PiS-owska i zabraknie tu tlenu, to co innego… Co gorsza, wtedy nie będzie jak za komuny, że warto trwać, być kamyczkiem w bucie władzy. Wtedy istniało poczucie, że artyści i naród są razem, bo mają wspólnego wroga. Teraz może się okazać, że naród już nie jest z nami, w końcu spora część społeczeństwa chce tej PiS-owskiej demokratury. Na razie to tylko 6-7 mln, ale nie wiadomo, co tu się zacznie dziać, gdy położą łapę na wszystkim. Wówczas niczego tu nie nakręcimy. Już się robi groźnie.

    Obecnie jednak Pawlikowski na wspomniany brak tlenu chyba nie narzeka, bo jak przyznaje, kręci nowy film. I już zapowiada, że produkcja „nie przypadnie do gustu pani premier”.

    lap/Newsweek

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    84. PO 8 latach rządzenia I FINANSOWANIA LEWACTWA WRESZCIE ZMIANA!

    Związek Zawodowy „Gildia Reżyserów Polskich” tworzą m.in. Agnieszka Holland, Joanna Kos-Krauze, Borys Lankosz, Paweł Pawlikowski, Andrzej Saramonowicz, Wojciech Smarzowski, Małgorzata Szumowska, Xawery Żuławski. Ich list to reakcja na nasz piątkowy artykuł, w którym opisywaliśmy, że TVP Jacka Kurskiego ma problemy z emisją niektórych filmów. Np. na poniedziałek 21 listopada był zaplanowany w TVP Kultura film „Ida” Pawła Pawlikowskiego. Jak mówią nieoficjalnie na Woronicza, obraz spadł z anteny decyzją samego prezesa Kurskiego (od kiedy kieruje telewizją publiczną, stało się tak już po raz trzeci).

    Na antenach telewizji publicznej nie wolno wyświetlać także „Pokłosia” Władysława Pasikowskiego, „W imię” Małgorzaty Szumowskiej i „Obywatela” Jerzego Stuhra. Te filmy również były planowane do emisji, ale były zdejmowane z ramówki. Na dodatek „Obywatel” i „Pokłosie” to obrazy, których TVP była współproducentem („Obywatel” nie miał do tej pory nawet premiery w telewizji publicznej). Spółka na tym traci, bo ich pokazywanie nic jej nie kosztuje, a zarabiałaby na reklamach przed filmem i po nim.
    Lista filmów zakazanych

    TVP informowała „Wyborczą”, że nie usuwa wymienionych filmów z ramówki. Mamy solidne podstawy, by tłumaczenia Centrum Informacji TVP uznać za niewiarygodne, a listę filmów w TVP zakazanych za istniejącą – piszą reżyserzy w liście do Rady Programowej TVP. – Jak nauczyły nas ostatnie miesiące, komunikaty przedstawicieli władz TVP nie zawsze przedstawiają całą prawdę o działaniach publicznego nadawcy.

    I podają przykład „Pegaza” z TVP Kultura. – W kwietniu dyrektor TVP Kultura Mateusz Matyszkowicz wydał oświadczenie o „kłopotach technicznych”, które miały być powodem braku emisji programu „Pegaz” z udziałem naszego kolegi, reżysera Przemysława Wojcieszka. Zaledwie kilka dni później jego komunikat zdementował prezes Kurski, który podczas posiedzenia sejmowej komisji kultury oświadczył, że podjął decyzję o tym, by 6 kwietnia TVP nie wyemitowała „Pegaza”, ponieważ – jak mówił – „wolność artystyczna – tak, eksperymenty artystyczne – proszę bardzo, ale nie za publiczne pieniądze” – czytamy w liście otwartym.
    Co widzowi wolno oglądać?

    – Kiedy zakładaliśmy Gildię Reżyserów Polskich, nie przypuszczaliśmy, że wspólnym doświadczeniem kilku pokoleń reżyserów zrzeszonych w naszej organizacji stanie się zatrzymywanie emisji ich filmów, cenzura artystyczna i personalna – piszą twórcy filmów, które w PRL-u latami czekały na premierę. I przypominają, że „Kobieta samotna” Agnieszki Holland czekała osiem lat, „Matka Królów” Janusza Zaorskiego – siedem lat, „Nadzór” Wiesława Saniewskiego i „Ręce do góry” Jerzego Skolimowskiego – 18 lat.

    – Dziś dla Rady Programowej TVP nieprawomyślnymi tytułami okazały się „Ida” Pawła Pawlikowskiego, „W imię” Małgorzaty Szumowskiej, „Obywatel” Jerzego Stuhra i „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego. Działania dzisiejszej władzy, choć ograniczone do kanałów telewizji publicznej, wcale nie są mniej groźne. Dla wielu Polaków kanał TVP Kultura był jedynym miejscem, w którym mogli spotkać się z ambitną sztuką filmową. Dziś nadawca publiczny ogranicza im dostęp do polskich produkcji, podejmując za widza decyzję o tym, co wolno, a czego nie wolno mu oglądać – napisali reżyserzy w liście otwartym.

    http://wyborcza.pl/7,75398,21010455,gildia-rezyserow-do-tvp-o-polkownika...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    85. Brawo Kurski!

    Niech piszą bzdurne petycje.
    Kiedy zmiany w PISF? Czy Glińskiego na to stać?

    avatar użytkownika Maryla

    86. "Zaćma". Krwawa Luna szuka

    Kino Świat/materiały prasowe

    "Zaćma". Krwawa Luna szuka Boga? Niejednoznaczna wizja Bugajskiego. RECENZJA


    Ta komunistyczna bestia żyła naprawdę i nie została nigdy
    rozliczona.

    Julia Brystygierowa, „Krwawa Luna”, to jedna z najbardziej mrocznych postaci w historii PRL, która na dodatek obrosła dwoma mocnymi mitami.
    Kierowniczka Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego
    była podobno sadystką torturującą polskich patriotów. Po odwilży
    i „potępieniu” zbrodni Stalina przez partię ukryła się pod nazwiskiem
    Julia Prajs i rzekomo zbliżyła do Kościoła. Miało to nastąpić w ośrodku
    dla niewidomych w Laskach.

    Nie ma na to mocnych dowodów poza donosami tajnych współpracowników SB działających na terenie tego miejsca. Czy można jednak taki zwrot w tym specyficznym ośrodku wykluczyć? Ryszard
    Bugajski jest antykomunistą, czego dowiódł we wstrząsającym
    „Przesłuchaniu” czy późniejszym apologetycznym „Generale Nilu”. Doprawdy
    trudno mu zarzucać trywializowanie komunizmu i relatywizowanie jego
    zbrodni. Tym razem Bugajskiego — przypomnijmy, że zdeklarowanego ateistę — interesuje coś więcej niż samo pokazanie zbrodniczości PRL. Reżyser próbuje wejść w duszę jednego z upiorów systemu, co samo w sobie jest stąpaniem po bardzo cienkim lodzie.
    Brystygierowa (Maria Mamona) przybywa do ośrodka w Laskach, by spotkać
    się z prymasem Stefanem Wyszyńskim (Marek Kalita), którego prześladowała
    jako funkcjonariuszka UB.

    Co motywuje jej przyjazd? Czy chce odkupienia win? Szuka
    prawdy? A może chce po prostu wkupić się w łaski Kościoła, który mógł
    delikatnie odetchnąć po latach mrocznego stalinizmu?
    Bugajski
    nie odpowiada jednoznacznie na te pytania. Nie rozstrzyga nawet, czy
    „Krwawa Luna” przyjęła ostatecznie Chrystusa. W jego wizji
    musi ona jednak przejść jakiś rodzaj duchowego katharsis. Niczym
    Dickensowski Scrooge zderza się z duchami swoich bezimiennych ofiar. Śni
    chrystusowej
    postaci młodego akowca, którego zamęczyła podczas śledztwa. Spotyka
    na swojej drodze duchownego (Janusz Gajos), któremu jej koledzy wypalili
    papierosami oczy. W przydrożnej knajpie wypija wódkę z prześladowanym
    przez komunizm weteranem wojennym (Kazimierz Kaczor). Ten bierze
    ją za wroga systemu po tym, jak zostaje ona w chamski sposób
    potraktowana przez rewidującą ją milicję.

    Brystygierowa
    szuka pokuty, mimo że konsekwentnie wypiera z siebie Boga. Kwestionuje
    jego istnienie w spazmatycznym płaczu podczas rozmowy z Prymasem
    Tysiąclecia.
    W wizji Bugajskiego podziwiała go skrycie już
    w czasach stalinizmu. Znajdując w jego celi włosiennicę i traktat
    „O naśladowaniu Chrystusa” (również rtm. Pilecki czytał go przed
    śmiercią), nie rozumiała siły Chrystusowej wiary, która ostatecznie
    zdeptała komunizm. „Krwawa Luna” pragnie jej doświadczyć. Nie może,
    bo wciąż nienawidzi. Polaków, Żydów, własnego syna, siebie i Boga. Może więc wierzy? Przecież nienawiść do Boga dopuszcza jego istnienie. „Nienawidząc Boga, szukamy Go” — mówi jej prymas
    Wyszyński. Brystygierowa spotyka w Laskach znajomą z przedwojennych
    lat, zakonnicę (Małgorzata Zajączkowska). Obie są Żydówkami, które
    stanęły po dwóch stronach barykady.

    Bugajski nie ukrywa żydowskiego pochodzenia komunistycznych
    zbrodniarzy. Jasno pokazuje zezwierzęcenie komunistów i bohaterską
    postawę duchownych (znakomite obsadzenie Gajosa w roli odwrotnej do tej,
    którą zagrał w jego „Przesłuchaniu”)
    . Pochyla się też nad
    motywacjami nigdy nie osądzonej bestii, co samo w sobie jest zabiegiem
    wzbudzającym kontrowersje. „Zaćma” to uduchowiony film o leczeniu
    ślepoty. To obraz o duchowej zaćmie przesłaniającej prawdę. Problem
    w tym, że jego bohaterka żyła naprawdę i nie została nigdy rozliczona.
    Trudno patrzeć spokojnie na jej rzekome duchowe cierpienie, którego
    nigdy mogło przecież nie być. A jeżeli jednak spotkała Jezusa?

    4/6

    „Zaćma”, reż. Ryszard Bugajski, dystr. Kino Świat


    „Krwawa Luna” Julia Brystygierowa i kardynał Stefan Wyszyński [FRAGMENT KSIĄŻKI]

    Julia Brystygierowa, Stefan Michnik, Helena Wolińska - to
    najważniejsi bohaterowie książki Iwony Kienzler „Krwawa Luna i inni”.
    Prezentujemy jej fragmenty.
    Na poczynania Piaseckiego, kochanka Luny, początkowo łaskawym okiem
    patrzyli nie tylko księża-patrioci, ale także hierarchowie polskiego
    Kościoła, jednak ich przychylność skończyła się z chwilą, gdy działacz
    próbował namówić prymasa Wyszyńskiego, by zgodził się na typowanie przez
    PZPR kandydatów na stanowiska biskupie. Oczywiście niczego, poza
    niechęcią prymasa, nie udało mu się uzyskać. Co gorsze, jego
    działalność, jak również kierowanego przez niego PAX-u, doczekała się
    ostrej krytyki ze strony Watykanu. Jakby tego było mało, do internowania
    prymasa walnie przyczyniła się jego kochanka.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    87. Makowski: Profesor Jerzy


    Makowski: Profesor Jerzy Stuhr w „Faktach po Faktach”, czyli intelektualny bicz na Jarosława Kaczyńskiego i pisowców

    Stuhr przyznaje, że jego ojciec był prokuratorem w czasach
    stalinowskich.
    Do tej pory była dostępna informacja, że jego ojciec był
    prawnikiem.

    Jerzy Stuhr żali się, że wszystkie jego projekty składane do TVP są obecnie przemilczane.

    To było chyba trochę nietaktowne, bo narzuca się samoistnie: Czy nie dałoby się ich zrealizować w TVN? Czy potrzebują pana tylko do manipulowania opinią publiczną?

    A poza tym, nie pamięta pan profesor jak był w komisji mającej przyznać dotację filmowi „Smoleńsk”?

    No.

    Aktorzy ponoć utożsamjają się z rolami. Żeby jednak w zostać na całe życie Lutkiem Danielakiem, to trochę smutne.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    88. ach te staliniątka

    nie mogą się pogodzić z faktem,że ich czas już minął...resortowe dzieci,wnuki...

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    89. Oliver Frljić wystawił

    Aktorzy Teatru Powszechnego w Warszawie
    razem z reżyserem Oliverem Frljiciem przypominają, w jak dusznym i
    zablokowanym kraju żyjemy - nie od półtora roku, ale od wielu, wielu
    lat. "Klątwa" według Stanisława Wyspiańskiego to awangardowa polityczna
    rewia.

    Papież
    na szubienicy. Naturalnej wielkości pomnik Jana Pawła II zawisa nad
    sceną, na stryczku. Z tabliczką „obrońca pedofilów”. Wcześniej długie i
    namiętne fellatio wykona na figurze (z doczepionym dildo) aktorka Julia
    Wyszyńska. To dopiero początek „Klątwy” według Stanisława Wyspiańskiego,
    wystawionej w Teatrze Powszechnym przez chorwackiego reżysera Olivera
    Frljicia z trojgiem dramaturgów

    http://wyborcza.pl/7,112395,21392904,oliver-frljic-wystawil-klatwe-w-pow...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    90. obraz jest finansowany także przez Polski Instytut Sztuki Filmow

    I oto najnowszym „wątkiem polskim” jest radość z faktu, że 20 tysięcy niemieckich euro wesprze „polski” scenariusz. Oddajmy głos zachwyconej gazecie Michnika:

    Jakuba Czekaja wyróżniono nagrodą Baumi Award za pomysł na scenariusz filmu „Sorry, Polsko”. Dzięki temu dostał 20 tys. euro na rozwijanie scenariusza tego projektu.

    Bohaterem „Sorry, Polsko” ma być 40-letni rozczarowany życiem tancerz. Inspiracją do filmu stała się piosenka Marii Peszek. Zdjęcia do filmu, który otrzymał również dofinansowanie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, planowane są na 2018 rok.

    No nie wiem, w radiu usłyszałem dzisiaj, że na plan wchodzą już za kilka miesięcy. Film przyda się jak znalazł, bo na czasie. O czym bowiem mówi piosenka Marii Peszek, która „stała się inspiracją do filmu”?

    Oto tekst:

    Gdyby była wojna, byłabym spokojna Nareszcie spokojna, wreszcie byłabym Nie musiałabym wybierać, ani myśleć jak tu żyć Tylko być, tylko być Po kanałach z karabinem, nie biegałabym Nie oddałabym ci Polsko, ani jednej kropli krwi Sorry Polsko, Sorry Polsko, Sorry Polsko, wybacz mi Sorry Polsko, Sorry Polsko, Sorry Polsko, wybacz mi

    Sorry Polsko, sorry Polsko, sorry Polsko, wybacz mi wystarczająco, przerażająco Jest żyć x2

    Płacę abonament i za bilet płacę Chodzę na wybory Nie jeżdżę na gapę Tylko nie każ mi umierać tylko nie każ, nie każ mi Nie każ walczyć, nie każ ginąć, nie chciej Polsko mojej krwi Tylko nie każ mi wybierać tylko nie każ, nie każ mi, nie każ walczyć, nie każ ginąć Nie chciej Polsko mojej krwi Sorry Polsko, sorry Polsko, sorry Polsko, nie każ mi Sorry Polsko, sorry Polsko, sorry Polsko, nie każ mi

    Sorry Polsko, sorry Polsko, sorry Polsko, wybacz mi wystarczająco, przerażająco Jest żyć /x2

    Lepszy żywy obywatel, niż martwy bohater

    Sorry Polsko, sorry Polsko, sorry Polsko, wybacz mi wystarczająco, przerażająco Jest żyć /x4

    Teraz myśl, że nie warto umierać za Polskę, nie warto oddać jej ani jednej kropli krwi, zostanie rozwinięta filmowo. Dzięki niemieckim pieniądzom. Sprawdziłem, nagroda jest fundowana z tamtejszych funduszy:

    Karl „Baumi” Baumgartner was a film producer and distributor with an extraordinary eye for high-quality art-house films. As a tribute to Baumi’s work, and in order to support his vision of free, independent script development of outstanding, international, cinematic stories, Martina and Sandra Baumgartner, his co-founded Pandora Film and the Film- und Medienstiftung NRW establish the Baumi Script Development Award, which includes a prize money of 20.000 Euros.

    Mamy więc dość jasną sytuację, mamy kolejny krok. Niemieccy przyjaciele wykładają pieniądze na film mający przekonać Polaków, jak możemy przypuszczać, że Polska nie warto jest ich poświęcenia. Mogę się mylić, opisy scenariusza są skąpe, ale jakąż to inspirację można wywieść z utworu pani Peszek? Trzeba się też zgodzić, że to wątek aktualny i pilny. Polacy wciąż chcą bronić ojczyzny, a nawet poważnie brykają nadzorcom. Obok presji zewnętrznej trzeba więc zwiększyć rozkład wewnętrzny. Taka to myśl sprytna…

    I tylko jedno pytanie się nasuwa. Gdzie będą kręcone zdjęcia? Jak pójdą na całość to zaczną od scen na Westerplatte, potem będzie Mława, Wizna, wreszcie warszawskie Stare Miasto i skąpana we krwi Wola. Po drodze może jakieś egzekucje, Stutthof i Auschwitz. Przy okazji będzie można rzucić coś o „polskich obozach koncentracyjnych”. Wątpicie? A co, kto im zabroni?

    No i na kolejnym Berlinare kolejna „polska” nagroda wydaje się być gwarantowana.

    Aha, planowany obraz jest finansowany także przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Polski podatnik też dopłaci i tu akurat żadnej zmiany nie widać.

    http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/328252-niemcy-ida-na-calosc-sfinansuja...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    91. i ten reżim ma poparcie 42%, a Stuhr piepszy i zyje na wolności


    Żałosne. Stuhr porównuje rząd PiS do Hitlera i Stalina.
    "Polityka chce zaplanować, jak ma wyglądać sztuka. Żadnej władzy to nie
    wyszło"

    "Dzieci w szkole będą uczyć się o rządach PiS jako o czymś najstraszniejszym, co przydarzyło się Polsce**

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    92. Kabaret! Stuhr: Polacy dali


    Kabaret! Stuhr: Polacy dali się zastraszyć. Trzeba ich zastraszyć w drugą stronę mówiąc, że jak…

    "Polakom przez dwa lata udało się wmówić, że uchodźcy nam zrobią "hatakumbę". Mamy ogromny…

    Stanisław Janecki: Elita Maciej Stuhr pokazuje miejsce Grażynom i Januszom. Miejsce w czworakach

    Dlaczego, głupki, nie słuchacie tych, którzy wszystko wiedzą,
    zawsze mają rację i są chodzącym dobrem? Dlaczego to robicie elicie
    Stuhrowi?

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    93. odwołana o dwa lata za późno


    Magdalena Sroka odwołana z kierowania Polskim Instytutem Sztuki Filmowej

    Zdrojewski: "Przerwanie kadencji dyrektor Magdaleny Sroki po raz kolejny dowodzi partyjnego zawłaszczania obszaru kultury".



    Skandaliczny list dyrektor PISF! "Szybko możemy wrócić do absurdalnej cenzury prowadzeni przez ksenofobicznych nacjonalistów"

    "Sytuacja w Polsce jest znów bardzo niebezpieczna i jako
    artyści, filmowcy chcemy być jedną społecznością i mieć moc wolności" -
    napisano w piśmie.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    94. 76 lat po premierze pojawił się remake filmu „Heimkehr”

    https://www.salon24.pl/u/nanofiber/834395,76-lat-po-premierze-pojawil-si...

    Jesienią 1940 roku na terenie kurpiowskiego
    miasteczka Chorzele zainstalowano liczne i duże dekoracje wybudowane
    przez niemieckie firmy budowlane. Były to dekoracje do filmu "Heimkehr"
    („Powrót do ojczyzny”), którego  powstanie zainspirował dr Joseph
    Goebbels, Reichsminister fūr Volksaufklārung und Propaganda, a opiekę nad jego realizacją sprawował sam Heinrich Himmler, Reichsführer SS i  Stabshauptamt Reichkomissar für die Festigung deutsches VolkstumsKomisarz Rzeszy do spraw Umacniania Niemczyzny). 

    Reżyserem tego
    filmu o antypolskiej treści był austriacki filmowiec Joseph Ucicky, syn
    Gustawa Klimta, znanego malarza epoki modernizmu. Związany od 1928 z
    berlińską wytwórnią UFA, Ucicky po
    anschlussie  powrócił do Wiednia i był jednym z głównych reżyserów studia Wien-Film. Autorem scenariusza „Powrotu do ojczyzny
    był Gerhard Menzel, stały współpracownika Ucicky’ego. Akcja filmu miała
    rozgrywać się w Polsce tuż przed wybuchem II wojny światowej, dlatego
    też zdjęcia plenerowe postanowiono kręcić w miejscach, gdzie mieszkają
    Polacy. Przywiązujący wielkie znaczenie do realizmu filmu,  Ucicky
    zażądał, aby role Polaków zagrali znani przedwojenni polscy aktorzy, i
    uzyskał na to zgodę swoich mocodawców. Skompletowaniem polskiej części
    obsady filmu zajął się przyjaciel Ucicky’ego, aktor Igo Sym, popularny w
    Polsce dzięki roli amanta w filmie „
    Szpieg w masce”.
    Podejrzewany o współpracę z wywiadem niemieckim jeszcze przed wojną,
    kolaborujący z Niemcami w czasie jej trwania,  po wkroczeniu Niemców do
    Warszawy Igo Sym został mianowany dyrektorem niemieckiego „Theater de
    Stadt Warschau”; później otrzymał jeszcze od władz Generalnego
    Gubernatorstwa koncesję na prowadzenie kina „Helgoland” oraz jawnego,
    wystawiającego sztuki dla Polaków, Teatru Komedia). Najbardziej znanym
    przed wojną aktorem, który przyjął propozycję Syma, był Bogusław
    Samborski (wcześniej obaj panowie grali razem w filmie „
    Szpieg w masce”).
    Poza Samborskim zgodę na wystąpienie w „Heimkehr” wyrazili: Wanda
    Szczepańska, Juliusz Łuszczewski, Józef Kondrat, Hanna Chodakowska,
    Tadeusz Żelski, Michał Pluciński i Stefan Golczewski. Ci aktorzy, wbrew
    zakazowi ZASP-u oraz organizacji podziemnych, zarejestrowali się w
    Propaganda-Abteilung i otrzymali tzw. Erlebnis-Karte, co umożliwiało im występowanie w teatrzykach komediowych i rewiach.

    Rolę głównej bohaterki zagrała znana austriacka
    aktorka Paula Wessely. Pozostałe główne role zagrali niemieccy aktorzy -
     Petr Petersen, Attila Hōrbiger, Carl Raddatz. Kompozytorem muzyki,
    nagranej przez samych Filharmoników Wiedeńskich, był Willy
    Schmidt-Gentner, operatorem  - Gūnter Anders.

    Realia życia w polskim miasteczku na Kresach
    zostały odtworzone z dużą starannością: Polacy mówią w ojczystym języku,
    na ścianie gabinetu burmistrza wisi portret prezydenta Ignacego
    Mościckiego, po ulicach Łucka paradują oficerowie w polskich mundurach,
    uliczne szyldy i reklamy również są w języku polskim.

    Zdjęcia w Chorzelach trwały od lutego do czerwca
    1941 roku, a premierowy pokaz filmu miał miejsce 31 sierpnia w Wenecji
    podczas Tygodnia Sztuki Filmowej, gdzie otrzymał nagrodę włoskiego
    Ministerstwa Kultury); premiera wiedeńska miała miejsce 10 października,
    a berlińska trzynaście dni później. W 1942 obraz uhonorowano
    zaszczytnym tytułem Filmu Narodu (Film der Nation), który Goebbels postanowił przyznawać najlepszym niemieckim dziełom w danym roku. W kinach reklamowano go hasłem "Każdy Niemiec ma obowiązek obejrzeć ten film". 

    Igo Sym nie doczekał premiery filmu, bowiem za kolaborację z okupantem został zastrzelony przez żolnierzy ZWZ w marcu 1941 roku.

    Akcja filmu rozgrywa się w okresie poprzedzającym
    wybuch II WW (od marca do września 1939 roku w małym miasteczku
    województwa wołyńskiego, nieopodal Łucka). Trudno mówić o fabule „Heimkehr”
    - jest to zbiór  epizodów przedstawiających okrucieństwo Polaków wobec
    niemieckiej ludności Kresów. Film poprzedzają napisy wyjaśniające
    widzom, że jest to prawdziwa historia Niemców, którzy dziesiątki lat
    temu osiedlili się na Wschodzie, bo w ojczyźnie nie starczało dla nich
    przestrzeni życiowej. Zamieszkujący miasteczko Niemcy są ludźmi
    szlachetnymi, których niemal codziennie spotykają prześladowania ze
    strony nie znających litości Polaków, żądnych krwi i nie cofających się
    przed żadną zbrodnią. Film rozpoczyna się sceną zniszczenia szkoły dla
    niemieckich dzieci. Nauczycielka Marie Thomas (w tej roli Paula Wessely)
    próbuję interweniować u burmistrza (Samborski), który odmawia pomocy,
    znieważa ją i wypędza. Szukając sprawiedliwości Marie jedzie do Łucka
    razem ze swoim narzeczonym Fritzem (Carl Raddatz) , aby interweniować u
    wojewody, ale ten odmawia jej przyjęcia. Wieczorem Marie i Fritz idą do
    kina, gdzie Fritz zostaje pobity, ponieważ odmawia śpiewania hymnu
    polskiego podczas wyświetlania kroniki filmowej. Dyrekcja wzywa policję.
    Na salę wkracza butnie sierżant polskiej policji (w tej roli Michał
    Pluciński). Jest wściekły, brutalny, każe wyrzucić z sali wszystkich
    Niemców. Młoda Niemka zwraca się o pomoc dla rannego w bójce
    narzeczonego, ale policjant odmawia z krzykiem. Przed kinem czeka na
    rannego dorożka, otoczona przez złorzeczących Polaków. Nagle ktoś
    wybiega z tłumu, wdrapuje się na dorożkę, bije umierającego Niemca po
    głowie. W miejscowym szpitalu lekarze odmawiają udzielenia pomocy ciężko
    rannemu Fritzowi, bo jest Niemcem, w rezultacie Fritz umiera.

    Kolejne dni przynoszą dalsze prześladowania Niemców
    - Polacy i Żydzi biją, katują i mordują bezbronnych Niemców. Chuligani
    postrzelili śrutem z wiatrówki jadącego dorożką doktora Thomasa (Peter
    Petersen), ojca Marie. Śrut utkwił w oku dr Thomasa, który stracił
    wzrok. Inna grupa polskich opryszków napada na bezbronną córkę
    właściciela gospody, aby ostatecznie ją ukamienować. Co gorsza, choć
    Niemcy ci są pełnoprawnymi obywatelami Rzeczypospolitej, nie mogą liczyć
    na prawną ochronę władz. Niemiecki ambasador interweniuje u polskiego
    ministra spraw zagranicznych, ale minister Beck  zwodzi go i kłamie: Bardzo żałuję, nic nie mogę zrobić, to tylko przypadek, że znowu Niemiec był ofiarą zamachu itd.

    1 września grupa Niemców, zebranych w stodole w
    celu wspólnego wysłuchania podnoszącego ich na duchu przemówienia Adolfa
    Hitlera, zostaje aresztowana i przewieziona ciężarówką do więzienia w
    Łucku. Komendant więzienia poleca rozstrzelać wszystkich aresztowanych, 
    nawet dzieci, kaleki i starców. Polscy żołnierze wtłaczają wszystkich
    Niemców do więziennych piwnic zalanych wodą, gdzie stłoczeni ludzie
    muszą stać. Wśród aresztowanych wybucha histeria, ale Marie uspokaja
    wszystkich, intonując ojczystą piosenkę, a następnie wygłasza długi
    pochwalny monolog o życiu w niemieckiej ojczyźnie:

    Wyobraźcie sobie, jak to będzie, mieszkać
    pośród Niemców. Jeśli wejdziecie do sklepu, nikt nie będzie gadać po
    polsku albo po żydowsku, a tylko po niemiecku. Nie tylko wieś, a cała
    okolica, całe państwo będzie niemieckie. Gleba na polu będzie niemiecka i
    kamienie, i trawa, i leszczyna. I nie tylko żyjemy niemieckim życiem, a
    też umieramy niemiecką śmiercią. Nawet zmarli zostaniemy Niemcami, i
    zostaniemy częścią Niemiec, niemiecką glebą...

    Kiedy o świcie Polacy wyprowadzają Niemców, aby ich
    zastrzelić, w oddali słychać odgłosy nadlatujących samolotów, a wkrótce
    pojawiają się także wojska pancerne. Niemcy są uratowani i mogą
    powrócić do ojczyzny. Ostatnia sekwencja filmu pokazuje sznur wozów
    jadących do Rzeszy – na granicy wita ich ogromny portret Hitlera,
    dobrotliwie spoglądającego na powracających.

    W 1942 roku film „Heimkehr ” był  pokazywany na terenie Generalnego Gubernatorstwa, ale przede wszystkim w kinach „nur für Deutsche”.
    Niewielu Polaków miało więc wówczas okazję go obejrzeć, jednak
    wiadomość o udziale polskich aktorów w tym filmie szybko się rozeszła i
    19 lutego 1943 r. Kierownictwo Walki Cywilnej wydało obwieszczenie
    informujące o skazaniu na karę infamii byłych artystów Teatru Polskiego w
    Warszawie: Bogusława Samborskiego, Józefa Kondrata, Michała
    Plucińskiego i Hanny Chodakowskiej – „za czynny udział w nagrywaniu
    filmu niemieckiego Heimkehr  o treści propagandy antypolskiej,
    połączonej z lżeniem narodu i Państwa Polskiego”
    .

    Na karę nagany skazani zostali byli artyści Teatru
    Polskiego w Warszawie: Jerzy Pichelski, Franciszek Dominiak, Józef
    Woskowski i Stanisław Grolicki -  wszyscy „za współudział w nagrywaniu tego filmu”; za łagodzącą okoliczność uznano zwolnienie się ich z kontraktu i wycofanie się z nagrywania filmu.

    Po wojnie, pięciu aktorów grających w „Heimkehr ” zostało oskarżonych na podstawie tzw. dekretu sierpniowego (Dekret
    PKWN z 31 sierpnia 1944 roku o wymiarze kary dla
    faszystowskich-hitlerowskich  zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania
    się nad ludnością cywilną i jeńcami wojennymi oraz dla zdrajców Narodu
    Polskiego
    ). 18 października 1948 roku na ławie oskarżonych w sali nr
    2 Sądu Okręgowego w Warszawie zasiedli aktorzy: Wanda Szczepańska (rola
    bileterki w kinie),  Stefan Golczewski (rola chuligana katującego
    rannego Niemca), Juliusz Łuszczewski (rola polskiego  gospodarza
    masakrującego niemieckich kolonistów) i  Michał Pluciński (rola
    sierżanta policji). Aktor Tadeusz Żelski występujący w roli ministra
    Józefa Becka, zmarł w 1944 roku. Rozprawie przewodniczył sędzia Edward
    Osmólski,  przewodniczący Wydziału Karnego Sądu Okręgowego. Jako biegli
    przed sądem wystąpili: prezes ZASP-u Dobiesław Damięcki i krytyk filmowy
    Jerzy Toeplitz.

    Oskarżeni aktorzy starali się umniejszyć rangę
    swoich zadań aktorskich, twierdząc, że były to mało znaczące epizody.
    Aktor Michał Pluciński, grający rolę policjanta, utrzymywał, że nie znał
    treści filmu, gdyż mówił w nim wyłącznie po niemiecku, później, gdy
    wyświetlono urywki filmu – okazało się to nieprawdą. Juliusz Łuszczewski
    twierdził z kolei, że o zakazie rejestrowania się w Propaganda-Abteilung
    nigdy nie słyszał, a w filmie był tylko statystą: widzem na sali
    kinowej. Stefan Golczewski ., który również grał rolę widza, też do winy
    się nie poczuwał, mimo że scena, w której występował, bijąc po głowie
    ciężko rannego Niemca – była bardzo drastyczna. Oskarżona Wanda
    Szczepanowska, która grała rolę bileterki, dodatkowo pomagała w
    produkcji filmu, organizując wyjazdy polskich aktorów i statystów do
    studia w Wiedniu, gdzie film kręcono, i była ich łączniczką z reżyserami
    niemieckimi. Zapytana, dlaczego zarejestrowała się u Niemców,
    Szczepańska broniąc się wymieniała nazwiska innych, bardziej znanych
    aktorów, którzy współpracowali z okupantem.

    Wszyscy sądzeni aktorzy przyznawali, że nie
    stosowano wobec nich żadnego przymusu, natomiast kilku zeznających w
    charakterze świadków opowiedziało, jak stosując różne uniki, wykręcili
    się od proponowanych im ról w filmie „Heimkehr ”. Zakaz rejestrowania się – zgodnie twierdzili – był powszechnie znany w całym środowisku aktorskim.

    Biegły Teodor Toeplitz wyraził opinię, że
    „Heimkehr” pokazujący Polaków jako zbrodniczą bandę degeneratów, jest
    filmem propagandowym o wymowie znacznie silniejszej od antyżydowskiego
    filmu „Jud Süss”. Dzięki występom polskich aktorów i dwujęzyczności film
    uzyskał pozory prawdziwości.

    W mowie oskarżycielskiej prokurator powiedział m.in.: Celem hitleryzmu było
    wyniszczenie narodu polskiego, a niemieckie filmy stały się takim samym
    środkiem walki, jak nowoczesna broń. Zadanie swe spełniały przez
    podsycanie nastrojów zemsty i odwetu w stosunku do podbitych narodów
    .

    Grający rolę burmistrza Boguslaw Samborski był sądzony zaocznie – wkrótce po zakończeniu pracy przy realizacji filmu „Heimkehr” wyjechał do Wiednia, gdzie pod pseudonimem Gottlieb von Sambor wystąpił jeszcze w dwóch nazistowskich filmach. Pierwszy, „Am Ende der Welt” wyreżyserował ponownie Gustaw Ucicky; drugim był thriller Hansa Georga Andresa i Hansa Steinhoffa „Shiva und die Galgenblume”
    z Hansem Albersem w roli głównej. Był to ostatni film wyprodukowany w
    III Rzeszy Zdjęcia w studiu Barandov w Pradze trwały jeszcze w kwietniu
    1945 roku; przerwano je dopiero, gdy pod miasto podeszła Armia Czerwona.
    Po wojnie Samborskiemu udało się uciec do Argentyny, gdzie zmarł w 1971
    roku.

    Przed
    sądem świadkowie zeznali, że  Bogusław Samborski  zgodził się na udział
    w filmie "Heimkehr", aby chronić swoją żonę Żydówkę. "Promotorem jego
    działań była żona i chęć schowania jej" - zeznał Aleksander Zelwerowicz,
    wezwany na świadka przez obrońcę Samborskiego, mec. Henryka
    Nowogródzkiego. Samborskiemu udało się zrealizować swoje zamierzenia –
    wyjeżdżając do Wiednia, zabrał żonę, a syn jego żony (z małżeństwa z
    działaczem syjonistycznym Sokołowem) został dzięki staraniom
    Samborskiego zwolniony z warszawskiego getta.

    Bogusława Samborskiego sąd skazał zaocznie na karę
    dożywotniego więzienia. Michał Pluciński skazany został na 5 lat, Stefan
    Golczewski i Juliusz Łuszczewski na 3. Wanda Szczepańska, która
    dodatkowo pomagała w produkcji filmu, organizując wyjazdy polskich
    aktorów i statystów do studia w Wiedniu, skazana została na 12 lat
    więzienia.

    Niektórzy ze skazanych aktorów po odsiedzeniu
    wyroków wrócili do zawodu, nie zrobili jednak wielkiej kariery.
    Natomiast główni twórcy filmu „Heimkehr” i odtwórcy głównych ról żadnej kary nie ponieśli.

    Reżyser filmu Ucicky już w 1947 roku powrócił do zawodu realizując w Wiedniu musical „Singende Engel”. Później przeniósł się do RFN, gdzie zmarł w 1961 roku, podczas pracy nad kolejnym filmem „Der Letzte Kapitel”.

    Scenarzysta „Heimkehr” też powrócił do
    zawodu, jako autor scenariusza filmu , na podstawie którego O. W.
    Fischer i Georg Marischka zrealizowali film „Hanussen”, o słynnym
    jasnowidzu, astrologu i okultyście Eriku Janie Hanussenie. W 1957 roku
    Ucicky na podstawie scenariusza Menzela zrealizował film „Der Edelweißkönig ”, w którym zagrał Attila Hörbiger (odtwórca jednej z głównych ról w „Heimkehr ”). 

    Żona Hörbigera, Paula Wessely, która w filmie „Heimkehr 
    zagrała główną rolę żeńską (nauczycielki Marie Thomas), zmarła w 2000
    roku w Wiedniu.  Zdaniem Laurence’a Oliviera była jedną z
    najwybitniejszych aktorek filmowych. Niestety, nie wiadomo czy  słynny
    brytyjski reżyser formułując swoją opinię uwzględnił jej udział w tej
    antypolskiej szmirze.

    Obecnie pokazywanie filmu „Heimkehr ” w Niemczech i Austrii jest zakazane; w Polsce bywa czasami wyświetlany w celach dydaktycznych w kinach studyjnych.

    Jednak wobec istnienia zapotrzebowania na antypolskie filmy, po siedemdziesięciu sześciu latach od  premiery „Heimkehr”, francusko-niemiecka telewizja „ARTE” wyprodukowała w październiku 2017 roku film  „Re: Polen vor der Zerreißprobe - Eine Frau kämpft um ihr Land“ (Re: Polska stoi przed próbą – kobieta walcząca o swój kraj). Film, który koncentracją perfidii i tendencyjności w pokazywaniu Polski dorównuje filmowi „Heimkehr ”.
    W odróżnieniu jednak od pierwowzoru, jest to film niskobudżetowy, co
    zmusiło realizatorów do oszczędności i zaangażowania naturszczyków
    zamiast zawodowych aktorów. W roli głównej obsadzono Różę Marię Barbarę
    Gräfin von Thun und Hohenstein, deputowaną do Parlamentu Europejskiego.

    Film jest zlepkiem antypolskich schematów,
    lansowanych w Parlamencie Europejskim przez naszych najbardziej
    zajadłych wrogów. Na początku filmu Róża Thun siedzi z poważną,
    udręczoną miną w warszawskim tramwaju. W tle słychać głos narratora:

    Co miesiąc PiS organizuje marsze, podczas
    których tłumy idą za człowiekiem, wmawiającym im, że Polska jest
    otoczona przez wrogów. To Jarosław Kaczyński. Prezes PiS znów chce
    izolować kraj.

    Tramwaj mija marsz z okazji miesięcznicy smoleńskiej, a Róża Thun tłumaczy widzom, że „walczyliśmy przez dziesiątki lat o demokrację w tym kraju. A teraz oni chcą wszystko zniszczyć. Jeśli tak dalej będzie Polska stanie się niedługo dyktaturą. Nie pozwolimy im na to.

    Kamera pokazuje Różę Thun stojącą na Krakowskim Przedmieściu ze smutna miną i białą różą w ręku, a narrator wyjaśnia:

    Ci, którzy podążają za Kaczyńskim, wierzą w to,
    co on mówi, m.in. w to, że Polska jest zagrożona przez Niemcy,
    imigrantów i UE, i że tylko on i jego partia są w stanie
    uratować Polskę. Polska jest tymczasem krajem podzielonym, a za pochodem
    z okazji miesięcznicy smoleńskiej odbywa się kontrmanifestacja.
    Ci demonstranci widzą w Kaczyńskim demagoga, który chce ustanowić
    w Polsce państwo policyjne. Ci ludzie są regularnie aresztowani
    i prześladowani, nawet jeśli ich demonstracja została wcześniej
    zgłoszona władzom
    .

    Na szczęście jest Róża Thun, która walczy
    z przemocą policji i autorytaryzmem państwa, które wielu przypominają
    epokę komunizmu. Obecnie europosłanka PO jest potrzebna niemal wszędzie.

    Ze słów deputowanej do Parlamentu Europejskiego
    jasno wynika, że celem wszechwładnego Jarosława Kaczyńskiego ma być
    dyktatura, ale ona, Róża Thun nigdy się nie zgodzi na życie w państwie
    rządzonym przez dyktatora.

    Następnie widzowie mogą poznać historię licealistów
    z Ostrowca Świętokrzyskiego, prześladowanych przez dyrekcję szkoły, bo
    zaprosili Różę Thun na spotkanie. Pięciu licealistów skarży się, że „ są
    zastraszani przez policję, a szkoła grozi karami dyscyplinarnymi”,
    bo dyrektor nie życzy sobie tego typu demonstracji politycznych
    i zapraszania europosłów do szkoły. Zdaniem Róży Thun, jest to „typowe
    działanie dyktatury, która chce, by ludność była
    niepoinformowana i niedouczona. Mam nadzieję, że tym młodym ludziom nic
    się nie stanie
    ”.

    Róża Thun ubolewa, że partia rządząca obecnie Polską zepsuła relacje polsko-niemieckie, które wcześniej były w kwitnącym stanie:

    Kraj nie patrzy już w przyszłość tylko
    w przeszłość. W telewizji publicznej pokazuje się spoty przypominające
    Niemcom ich zbrodnie, w ramach walki o reparacje wojenne. Otwierając
    stare rany PiS nawołuje do tego, by ponownie bać się Niemiec.

    Jednak zdaniem Rózy Thun nie o reperacje tu chodzi.

    Jestem przekonana, że ostatecznym celem
    PiS-u jest wyprowadzenie Polski z UE. Ponieważ Polacy są jednak
    pro-unijni, rząd podkręca strach przed Niemcami. Chodzi o to,
    by przekonać Polaków, że Unia jest sterowana przez Niemcy,
    a więc groźna.

    W filmie występuje też małżonek Róży,  Franz von
    Thun und Hohenstein. Jego także niepokoi sytuacja w Polsce, a zwłaszcza
    nienawiść do Niemiec zaszczepiana Polakom przez demonicznego Jarosława
    Kaczyńskiego. Zaniepokojenie wyraża także Viviane Reding, była
    komisarz UE, która „śledzi z bliska polityczne zmiany w Polsce” i
    stwierdza, że „Sytuacja w Polsce się pogarsza. Polska jest częścią
    naszej europejskiej rodziny, jesteśmy bardzo nieszczęśliwi
    i zaniepokojeni. Ten kraj podąża bardzo szybko w bardzo
    złym kierunku.[…] Gra nie toczy się tylko o Polskę, ale o całą Europę.
    Polska chce zniszczyć Europę. Świadomie.”

    Widzowie filmu mogą również dowiedzieć, się że
    polski rząd łamie prawo unijne, m.in. wycinając drzewa w Puszczy
    Białowieskiej, zakazując opozycji manifestowania na ulicach i 
    ograniczając demokrację wszelkimi sposobami.

    Drzewa w Białowieży odrosną, ale jest coś
    gorszego: zabrania się nam demonstrować. A demokracja nie odrośnie jak
    te drzewa. Tym bardziej musimy o nią dbać
    – taką głęboką sentencję wypowiada RóżaThun na zakończenie filmu.

    Film z Różą Thun w roli głównej jest dostępny w internecie. W internecie dostępne są również opinie widzów:

    Skandaliczny film z Różą Thun w roli głównej –
    stek kalumnii na Polskę – został wyprodukowany przez NDR, niemiecką
    PUBLICZNĄ stację, za PUBLICZNE pieniądze pochodzące z abonamentu, czyli
    od każdego gospodarstwa domowego w Niemczech. Tak Niemcy chcą
    współpracować z Polską
    #skandal” – stwierdził z na Twitterze Maciej Świrski, założyciel Reduty Dobrego Imienia oraz Członek Zarządu Polskiej Fundacji Narodowej.

    Dziennikarz i publicysta Stanisław Janecki:

    Faszyzm, zamordyzm, mrok, beznadzieja i tylko
    Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein trwa na posterunku, w
    zwykłym warszawskim tramwaju, niosąc pociechę i nadzieję. Płaczę i łkam
    .

    W odpowiedzi Janeckiemu jedna z internautek zauważyła:

    Miała kobita szczęście! Przecież w polskich tramwajach za mówienie po niemiecku bijo po mordzie.

     

     

     

    ***

    Przy pisaniu notki autorka wykorzystała informacje zawarte w publikacjach:

    1.       Sebastian Chosiński, Kino totalitarne: Polakożercze dzieło nazistowskiej propagandy, http://esensja.pl/gry/recenzje/tekst.html?id=6734

    2.       Aneta Nisiobęcka, Artyści w czasie okupacji, Biuletyn IPN, 2003, nr 2

    3.       Stanisław Milewski, Sądowe rozliczenia okupacyjnych kolaborantów (część II), http://palestra.pl/upload/14/30/21/1430210023_.pdf

    4.       Janina Hera, Polacy ratujący Żydów w czasie okupacji. Słownik, Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2014, s. 406

    5.       https://www.arte.tv/sites/pl/corporate/qui-sommes-nous-cluster/?lang=pl

    6.       https://www.arte.tv/de/videos/071436-003-A/re-polen-vor-der-zerreissprobe/

    7.       https://wpolityce.pl/polityka/374683-szczyt-propagandy-jedna-kobieta-walczy-o-swoj-kraj-thun-jako-wojowniczka-o-demokracje-w-tv-arte-najgorsze-byloby-gdyby-zachod-stracil-zainteresowanie-polska-wideo

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    95. „Kiedy Niemcy kręcili film »Nasze matki, nasi ojcowie« – my kręc

    „Kiedy Niemcy kręcili film »Nasze matki, nasi ojcowie« – my kręciliśmy »Pokłosie«”

    http://www.tvp.info/35859340/kiedy-niemcy-krecili-film-nasze-matki-nasi-...

    Od lat 90., kiedy jesteśmy wolnym krajem, czas został w dużej mierze przespany, zmarnowany – uważa politolog dr Dawid Piekarz z Instytutu Staszica. W ten sposób odpowiedział na pytanie o jakość polskiej polityki historycznej.Politolog dr Dawid Piekarz z Instytutu Staszica mówił w TVP Info o kryzysie dyplomatycznym na linii Polska – Izrael wywołanym nowelizacją ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Ekspert był pytany o to, czy Polska przyzwyczaiła przez lata światową opinię publiczną do bierności w kwestii historii.

    – Można powiedzieć, że kiedy Niemcy kręcili film „Nasze matki, nasi ojcowie”, myśmy kręcili „Pokłosie” – stwiedził. Jego zdaniem to dobra puenta tej polityki bierności Polski wobec historii.

    – Pamiętajmy też o tym, że „polskie obozy śmierci” czy „holokaust dokonany w Polsce” nie zaczęły się w latach 90. czy 80. To też lata 60., kiedy w dużej mierze Niemcy zaczynają swoją politykę historyczną, która też szła w stronę zrzucenia odpowiedzialności z narodu niemieckiego na rzecz nazistów – bliżej nieokreślonych nazistów różnej narodowości – przypomniał.

    Dr Piekarz przypomniał, że Polska wówczas była w obozie komunistycznym, „innym niż USA, Niemcy czy Izrael i wtedy nie była słuchana”. Natomiast faktem jest też, że czas od lat 90., kiedy jesteśmy wolnym krajem został w dużej mierze przespany czy zmarnowany – ocenił dr Piekarz.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    96. Ashkenazy: I’m congratulating

    Ashkenazy: I’m congratulating the Polish government on going forward with this law

    "Today I congratulate the Polish government. In just seven days it
    achieved something that Polish diplomacy couldn’t achieve in 70 years" -
    said cofounder of Beit Warszawa Severyn Ashkenazy in an interview with
    Dziennik Gazeta Prawna.

    Szef MSZ Niemiec: Zorganizowane masowe morderstwo zostało popełnione przez nasz naród i nikogo innego

    Szef
    niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel zapewnił w sobotę, że Polska może
    być pewna, iż Niemcy biorą na siebie pełną odpowiedzialność za
    Holokaust i będą potępiać takie zafałszowania historii jak sformułowanie
    "polskie obozy śmierci".


    Jan T. Gross w "Newsweeku": PiS postanowiło zakazać mówienia prawdy o zagładzie Żydów

    Jan
    T. Gross pisze w "Newsweeku", że celem nowelizacji ustawy o IPN jest
    usunięcie z "narracji historycznej" wiedzy o współudziale Polaków w
    prześladowaniu Żydów podczas niemieckiej okupacji.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    97. Internauci oburzeni najnowszą


    Internauci oburzeni najnowszą okładką "Newsweeka" z Grossem. "'Newsweek' nie studzi, 'Newsweek'

    "Gross w służbie antypolonizmu.Nikt z Polski nie powinien mu
    nawet podawać ręki, a "Newsweek" Lisa robi z nim wywiad. Obrzydliwość".
    autor: YouTube/Twitter/Newsweek


    TVP nie chciała współpracować z BBC w sprawie produkcji serialu o rotmistrzu Pileckim? Zdecydowana…

    "TVP jest otwarta na wszelkie rozmowy w sprawie produkcji
    serialu o Witoldzie Pileckim przy uwzględnieniu (...) zastrzeżenia" -
    zaznaczyła…


    Członek Rady Mediów Narodowych Juliusz Braun napisał do ministra kultury Piotra Glińskiego list, w którym zaznaczył, że TVP nie podjęła propozycji BBC,
    dotyczącej współpracy przy powstaniu serialu o rotmistrzu Witoldzie
    Pileckim czy Powstaniu Warszawskim. Telewizja Polska wydała już
    oświadczenie w tej sprawie.


    Telewizja Polska wydała oświadczenie, w którym wyjaśniła, dlaczego nie doszło do współpracy z BBC w zakresie produkcji historycznych.

    Nie są prawdą doniesienia o rzekomym zaprzestaniu współpracy TVPBBC. W czerwcu 2016 r. TVP podpisała list intencyjny z BBC i od tego czasu obie strony współpracują. Część rozmów z BBC dotyczy produkcji seriali o ważnych wydarzeniach historycznych i o wielkich Polakach, w tym o Witoldzie Pileckim

    — poinformowała TVP.

    Jednak
    strona brytyjska postawiła jako decydujący warunek powierzenie
    produkcji serialu o Witoldzie Pileckim producentowi wykonawczemu,
    którego dotychczasowa działalność nie budzi zaufania TVP
    i wywołała oburzenie znaczącej części polskiej opinii publicznej. Jego
    wcześniejsze dzieło zaszkodziło relacjom polsko-żydowskim,
    przedstawiając je w zniekształconym kształcie oraz propagowało
    i utrwalało fałszywe stereotypy na temat polsko-żydowskiej historii


    można przeczytać dalej. Z tego fragmentu można wywnioskować,
    że prawdopodobnie tutaj o producenta filmu „Pokłosie”, przedstawiającego
    Polaków jako antysemitów.

    Obawą o zniekształcenie dokonań i postaci rotmistrza TVP tłumaczy to, że nie doszło do współpracy z BBC przy tej produkcji.

    TVP
    nie może powierzyć produkcji tak ważnego dla Polski i Polaków tematu
    bez gwarancji, że dokonania i postać narodowego bohatera nie zostaną
    zmanipulowane i zniekształcone. Zachodzi obawa, że powierzenie tak
    ważnego tematu producentowi wskazanemu przez BBC
    doprowadzi do stworzenia filmu, który również wzbudzi oburzenie widzów
    w Polsce i będzie szkodliwy dla wizerunku naszego kraju. TVP
    jest otwarta na wszelkie rozmowy w sprawie produkcji serialu
    o Witoldzie Pileckim przy uwzględnieniu tego podstawowego zastrzeżenia.
    Niezależnie od rozmów z BBC telewizja publiczna podjęła własne prace nad stworzeniem serialu o życiu i działalności bohaterskiego rotmistrza

    — zaznaczyła Telewizja Polska.

    as/Twitter/centruminformacji.tvp.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    98. mam pytanie

    kim tak naprawdę jest Gross ,bo oficjalne informacje niczego mi nie wyjaśniają,mnie natomiast interesuje,jaką traumę nosi w sobie i co chce zakrzyczeć w swoim sumieniu ?
    z życiorysu wynika,ze urodził się 1947 roku,czyli jego rodzice przeżyli polowanie niemieckie na Zydów,ktoś im w tym pomagał,ktoś ochraniał skoro na świat wydali Grossa,więc skąd taka nienawiść/organiczna wręcz,/?

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    99. @gość z drogi

    jaka trauma? To zwykły kundel jest bezprirodni. Jego Matka Polka uratowała od Holocaustu jego żydowskiego Ojca, natomiast kundel donosił na swoich zydowskich kolegów, żeby obecnie donosic na polskich.
    To zero, nie człowiek.
    Gross zapisał się negatywnie na kartach polskiej historii, donosząc w 1968 r. (rok antysemickiej akcji komunistów) na swoich przyjaciół żydowskiego pochodzenia.
    W czasie mego pobytu w Paryżu spotkałem się z Ewą Zarzycką i Janiną Rybą, ale razem z nimi nie wyjeżdżałem. Oprócz tego na początku 1967 roku pojechałem razem z Mirosławem Sawickim i Sewerynem Blumsztajnem do Kampinosu tzn. do Schroniska PTTK w Puszczy Kampinoskiej. (…) Jeżeli idzie o Adama Michnika to wyjaśniam, iż jego w Kampinosie nie było, chociaż o naszym wyjeździe wiedział. Według mnie wszyscy zebrani byli studentami Uniwersytetu Warszawskiego i znali się między sobą.”

    To nie są wspomnienia Jana Tomasza Grossa z 1968 r., tylko fragmenty donosów jego autorstwa z tego okresu. W swoich zeznaniach Gross dosłownie „sypał” nazwiskami kolegów, wśród których znalazł się Jan Lityński, Adam Michnik, Andrzej Kuroń (brat Jacka Kuronia) Seweryn Blumsztajn, Andrzej Rapaczyński, Jacek Kuroń, Karol Modzelewski i wielu innych. Gross przesłuchiwany był w kwietniu 1968 r. przez inspektora Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie, Józefa Pacuka w charakterze podejrzanego. Zeznając jako podejrzany miał prawo do odmowy składania jakichkolwiek wyjaśnień, o czym zawsze wstępnie informuje prokurator.

    Wstydliwa przeszłość Grossa

    Przede wszystkim dlatego, że udzielenie odpowiedzi na pytania, to informacje na podstawie, których daje się możliwość sporządzenia aktu oskarżenia. Przesłuchania, których protokoły znajdują się w Instytucie Pamięci Narodowej pochodzą z okresu, gdy komunistyczne władze urządziły antysemicką akcję przeciwko obywatelom żydowskiego pochodzenia zarówno spośród komunistów, jak i opozycji.

    Jan Gross mimo tych faktów zdecydował się niezwykle obszernie poinformować PRL-owskie władze o wielu działaniach, jakie podejmowali jego żydowscy koledzy i koleżanki. Sam z pewnością wolałby, żeby to zostało zapomniane, jednak po tym, gdy w amerykańskich mediach podawał fałszywe informacje, tzw. fake newsy dotyczące świętowania przez Polaków Dnia Niepodległości – internauci postanowili o jego donosach przypomnieć.

    Chodzi o artykuł „Poles Cry for »Pure Blood« Again” (ang. – Polacy ponownie domagają się „Czystej Krwi”) z dziennika „New York Times”, w którym Gross pisał o przebiegu marszu tak:

    „Dziesiątki tysięcy ludzi - wielu młodych mężczyzn, a także niektórzy rodzice z dziećmi - przybywali do stolicy Polski, aby świętować Dzień Niepodległości (…) Wymachiwali biało-czerwonymi polskimi flagami, potrząsali płonącymi pochodniami i mieli na sobie symbole „białej siły”. Nieśli transparenty z napisem „Śmierć wrogom ojczyzny” i krzyczeli: „Sieg Heil!” i „Ku Klux Klan!”

    https://www.tvp.info/34871993/reakcja-na-klamstwa-grossa-jego-donosy-z-6...

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Tomasz_Gross

    Urodził się w Warszawie, w rodzinie polsko-żydowskiej. Jego matka, Hanna Szumańska (1919–1973), córka znanego przedwojennego adwokata, Wacława Szumańskiego, który występował jako obrońca m.in. w procesie brzeskim, była łączniczką Biura Informacji i Propagandy Armii Krajowej. Podczas II wojny światowej pomagała swojemu przyszłemu mężowi, Zygmuntowi Grossowi (1903–1995), adwokatowi, kompozytorowi, członkowi Polskiej Partii Socjalistycznej. Po wojnie pobrali się[1].

    Studiował fizykę na Uniwersytecie Warszawskim[1][2]. Po zaangażowaniu się w protesty studenckie w marcu 1968 aresztowany na pięć miesięcy. W 1969 wyemigrował z rodzicami do Stanów Zjednoczonych. W 1975 obronił doktorat z socjologii na Uniwersytecie Yale, gdzie przez wiele lat był wykładowcą.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    100. idąc tropem mojego pytania

    znalazłam w internecie ciekawe opracowanie na temat donosów,jakie składano w celu "ratowania własnej skóry" w latach tzw "Komandosów" moje pokolenie akurat doskonale pamięta ten czas

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    101. Obrzydliwe! Stuhr żartuje z


    Obrzydliwe! Stuhr żartuje z pomawiania Polaków o współudział w Holokauście! "Nawet Urubko nie mógł wytrzymać w polskim obozie"

    Aktor Maciej Stuhr prowadząc uroczystość wręczenia Polskich
    Nagród Filmowych Orły 2016 żartował m.in. z Żołnierzy Wyklętych
    i katastrofy smoleńskiej. W tym roku również postanowił wyśmiewać
    Polaków i wartości ważne dla naszego narodu. Tym razem pretekstem
    do jego skandalicznych żartów okazała się burza wywołana nowelizacją
    ustawy o IPN.

    Stuhr przed ogłoszeniem laureata w kategorii „Dźwięk” rozpoczął swój obrażający Polaków monolog:

    Z dźwiękiem
    jest podobnie jak z Niemcami - bywają dobrzy Niemcy, i tacy nie
    bardzo.(…) Podobnie jak Żydzi, Portorykańczycy i Polacy… chociaż
    ustalenia w tej sprawie jeszcze trwają.

    I niedługo potem powiedział:

    Podobno nawet Denis Urubko podjął próbę zdobycia K2 samotnie, ponieważ nie mógł dłużej wytrzymać w polskim obozie.

    Najwyraźniej
    dla tego aktora kłamliwe stwierdzenia, że istniały polskie obozy
    śmierci, są powodem do żartów. To smutne, że zjawisko antypolonizmu
    występuje także wśród części Polaków.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    102. Wyborcza idzie na całość!

    Wyborcza idzie na całość! Czytelnicy organu Michnika wstydzą się tego, że są Polakami!

    Wyborcza idzie na całość! Polityka wstydu w natarciu. Na
    łamach gazety Adama Michnika pojawił się sondaż, który pokazuje kim są
    czytelnicy „GW”.  Z czego są dumni i czego się wstydzą. Jak się okazuje
    znaczna większość czytelników wstydzi się tego, że są Polakami!

    Z sondażu wynika, że zdecydowana większość czytelników „GW” wstydzi się tego, że jest Polką lub Polakiem – to 78 proc. badanych.

    Co jest wymieniane jako powód do wstydu? Przede wszystkim działalność
    rządzących, na którą wskazuje 84 proc. Kolejny powód do wstydu to
    zaściankowa religijność, na którą wskazuje 65 proc. ankietowanych.

    Nie podoba im się również rosnący nacjonalizm i rasizm, niska kultura
    polityczna, chamstwo, oddalenie się od standardów Europy, restrykcyjne
    prawo aborcyjne, homofobia i nieprzyjmowanie uchodźców.

    ZNAMIENNE‼️ #RT
    Tak wygląda #antypolonizm w praktyce. Urabianie poczucia niższości, kompleksów z racji pochodzenia.

    Oto sonda w @gazeta_wyborcza:
    ▶️11% – odczuwa dumę z bycia Polakiem
    ▶️78% – odczuwa wstyd z powodu bycia Polakiem

    Michnikowa pedagogika wstydu pełną gębą! pic.twitter.com/6waB9uEllV

    — Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) May 16, 2018

    Czyli wyborcy PO i Nowoczesnej wypisz, wymaluj. Co polskie to obciach
    i zaścianek.W sondażu pojawiło się również stwierdzenie, że czytelnicy
    wstydzą się biedy kraju i historii Polski.

    Po raz kolejny mamy do czynienia z jawnym antypolonizmem tworu Adama
    Michnika. 100 tys. osób, które deklaruje, że czyta Gazetę Wyborczą to
    okazuję się ludzie pełni kompleksów i poczucia niższości z powodu
    swojego pochodzenia.

    Dobrym przykładem jest tutaj aktor Jerzy Stuhr, ktory w wywiadzie powiedział:

    „Za granicą mówię żonie na ulicy: Tylko nie za głośno po polsku”. 

    Smutne, że na 100-lecie państwa polskiego takie media dalej wiodą w Polsce prym…

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    103. Jedwabne. Prawdziwa

    Jedwabne. Prawdziwa historia”. Taki tytuł będzie nosił pierwszy film o zbrodni w Jedwabnem [WYWIAD, VIDEO]

    Rozmowa z Tomaszem Sommerem, producentem i scenarzystą filmu „Jedwabne. Prawdziwa historia”.

    – Nad filmem o mordzie w Jedwabnem pracuje Pan już ponad rok. Co udało się dotąd zrobić i po co właściwie ma on powstać?

    – Nasz projekt jest na etapie zakończonego dewelopementu, czyli fazy
    rozwojowej. Jak tylko potwierdzi się finansowanie, to w każdej chwili
    możemy ruszać z produkcją.

    – Co to znaczy, „potwierdzi się finansowanie”?

    – Szereg instytucji, w których nasze aplikacje uzyskały odpowiednie
    zaawansowanie musi po prostu podjąć decyzję, a jest ona o tyle trudna,
    że tym filmem złamiemy tabu.

    – O jakie tabu chodzi?

    – Chodzi o prawdę o Jedwabnem. Otóż w powszechnej świadomości,
    wypracowanej przez Jana Tomasza Grossa, funkcjonuje opinia, że spalenia
    Żydów w Jedwabnem dokonali Polacy. Całe środowiska przez 20 lat
    pracowały nad ugruntowaniem tej wersji wydarzeń i prze cały ten czas
    Polacy są szantażowani tym fałszywym opisem zdarzenia i jego krytycznymi
    ocenami. Tymczasem wersja Grossa zdarzeń w Jedwabnem jest po prostu
    kłamstwem. Jednym z największych, jeśli nie największym kłamstwem III
    RP. Moim zdaniem, przewyższającym kłamstwo związane z „Bolkiem”. I
    pokazanie go uderzy w wiele osób. Wystarczy przypomnieć, że dwaj polscy
    prezydenci przepraszali za Jedwabne. Zostali oszukani, tak jak reszta
    Polaków.

    – Skąd Pan o tym wie?

    – Film powstał na kanwie książki prod. Marka Jana Chodakiewicza „Mord
    w Jedwabnem 10 lipca 1941, prolog, przebieg, pokłosie”. Co do
    poprawności zawartego w niej opisu zdarzeń przekonałem się szczegółowo
    badając źródła, o które książka jest oparta. Wygląda na to, że co do
    przebiegu zdarzeń nie ma wątpliwości.

    – Jednak prokurator Radosław Ignatiew z IPN, prowadzący śledztwo w tej sprawie miał wątpliwości…

    – On niestety też uczestniczy w tym kłamstwie. Prokurator Ignatiew,
    który do dziś ma pieczę nad aktami prowadzonego przez siebie śledztwa,
    ma w ręku dobrze ponad sto relacji ze zdarzenia. 95 proc. z nich
    wskazuje na niemieckie sprawstwo. Dosłownie kilka – nie, z czego połowę
    można uznać za sfałszowane z uwagi na to, że ich autorzy fizycznie nie
    mogli być na miejscu zdarzeń. I na tej podstawie prok. Ignatiew
    stwierdza, że mordu dokonali Polacy, których zresztą nie potrafi
    wskazać. Istnieje coś takiego jak swoboda oceny dowodów, ale prok.
    Ignatiew ją w mojej ocenie przekroczył.

    Prokurator Ignatiew dopuścił się zresztą szeregu innych partactw podczas
    swojego śledztwa. Przykładowo nie udało mu się sensownie przesłuchać
    prawdopodobnego sprawcy podpalenia stodoły, który wtedy jeszcze żył. Ja
    oczywiście rozumiem, że skuteczne skłonienie tej osoby do zwierzeń było
    bardzo trudne i wymagało odpowiedniego podejścia i pomysłowości, ale
    sposób w jaki podszedł do tego Ignatiew może nawet skłaniać do
    konstatacji, iż nie chciał usłyszeć prawdy. Prok. Ignatiew, w
    uzasadnieniu umorzenia sprawy, stwierdza więc, że nic mu się nie udało
    konkretnie ustalić, po za tym, że Gross skłamał co do liczby ofiar, po
    czym nie wiadomo właściwie dlaczego stwierdza, że winni są też Polacy.

    – Czyli co właściwie zaszło w Jedwabnem?

    – To pokażemy w filmie. Mogę jednak, na podstawie lektury wszystkich
    relacji dotyczących sprawy, stwierdzić jedno: Polacy w Jedwabnem nie
    zamordowali Żydów. Wydarzenia będą pokazane na kanwie losów młodej pary z
    Jedwabnego – przechrzczonej Żydówki i Polaka, narodowca. Akcja rozgrywa
    się przez cały okres kolejnych okupacji aż do tragicznego finału w
    lipcu 1941 r.

    – Jak idzie zbieranie środków?

    – Tak jak wspomniałem kilka dużych instytucji jest na granicy
    decyzji. Mam nadzieję, że podejmą ją szybko, tak żeby zdjęcia można było
    zrobić na wiosnę i latem przyszłego roku.

    Rozmawiał: nczas.com

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    104. Bardzo ważny projekt Tomasza Sommera

    Gdyby instytucje, o których wspomina kierowały się polską racją stanu i nie trzęsły się przed Izraelem. film nie miałby problemów z finansowaniem

    avatar użytkownika Maryla

    105. Wokół oburzającego filmu

    Wokół oburzającego filmu Wojciecha Smarzowskiego „Kler” narasta coraz więcej kontrowersji. Przede wszystkim chodzi o kwestię finansowania filmu. Przypomnijmy, że Smarzowski otrzymał dofinansowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, w tym również z puli dyrektor PISF. Ale to nie wszystko.
    Okazuje się, że dofinansowanie z PISF to nie wszystko. Pieniądze na „Kler” popłynęły również ze strony Narodowego Instytutu Audiowizualnego (NInA). Umowę o koprodukcji filmu podpisano w 2017 roku. O przyznaniu Smarzowskiemu 300 tys. złotych zdecydował Michał Merczyński. Co istotne, instytut był podległy ministerstwu kultury.

    Jak podkreślił wiceszef resortu Paweł Lewandowski, dofinansowanie filmy było „widzimisię” Merczyńskiego.

    Minister nie został o tym poinformowany

    — podkreślił wiceminister Paweł Lewandowski.

    Przypomnijmy, że minister kultury Piotr Gliński podkreślił na Twitterze, że na produkcję „Kleru” nie dał „ani grosza”.

    wkt/”Fakt”

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    106. “Kler” – spadek po Kiszczaku


    “Kler” – spadek po Kiszczaku i Urbanie. Podczas premiery filmu zobaczyliśmy wreszcie pociągającego za sznurki

    Gościem
    specjalnym premiery filmu Wojciecha Smarzowskiego był niesławnej
    pamięci rzecznik rządu w latach 1981-89, Jerzy Urban. Jego obecność –
    bez względu na to, co mówią obrońcy „Kleru” – jest niezbitym dowodem
    na to, że film Smarzowskiego został pomyślany jako uderzenie w Kościół,
    religię i wiernych. A nad imprezą unosił się duch prawdziwego puppet
    theatre master, gen. Kiszczaka. Środowisko polskich filmowców - podobnie
    jak sędziowskie - nie przeprowadziło lustracji. I ten obraz jest
    kolejnym dowodem na to, jak bardzo taka lustracja jest konieczna.
    Wydano, o ile pamiętam, tylko jedną książkę, opowiadającą o licznych,
    dodajmy, TW w tym środowisku, „Filmowcy w matni bezpieki” Filipa
    Gańczaka. Opowiada o upadku kilku największych, najznakomitszych z tego
    środowiska. A o ilu z nich jeszcze nie wiemy? I kto wie, jaką rolę
    spełniają ci żyjący jeszcze mandaryni, a w każdym razie ich część,
    w kreowaniu w  tej wspólnocie atmosfery nienawiści do Kościoła,
    konserwatyzmu, reform państwa?

    „Kler” doskonale wpisuje
    się w słynną instrukcję szkolenia kadr gen. Kiszczaka w zwalczaniu
    Kościoła i duchowieństwa. „Korek, worek i rozporek”. I dokładnie tym
    tropem podąża film Smarzowskiego. A więc ze smakiem powtarza fake newsy
    SB-cji o „wypasionych kościołach”, „luksusowych limuzynach”, „bękartach
    Kościoła”, a więc dzieciach księży ze związków z gosposiami czy
    parafiankami. I argument numer 1 – „homoseksualne lobby i pedofilia
    w Kościele”. Zaskakujące są tu  podwójne standardy – z jednej strony
    wspieranie środowisk LGBT i wtedy „gay is beautiful”, śliczny, radosny
    i należą mu się dodatkowe prawa, lecz jeśli homoseksualista nosi
    sutannę, „gay is bad” i zasługuje na najwyższe potępienie. I kolejny
    dowód na podwójne standardy: statystyki wykazują, że pedofile, to w 90%
    mężczyźni – homoseksualiści. I tą prawdą kłuje Kościół w oczy, natomiast
    w przypadku pedofili bez sutanny, o tych związkach i proporcjach lewica
    milczy jak grób.

    Wracając do Smarzowskiego, w wielu jego
    filmach, „Wesele”, „Dom zły” i oczywiście w „Klerze”, reżyser powtarza
    ten SB-cki trop, nie tylko karykaturując te marginalne w istocie
    zjawiska, ale generalizując i nadając im rangę uogólnienia. Fałsz filmu
    polega na tym, że marginalne przypadki pokazuje jako „dzień jak
    co dzień” Kościoła katolickiego, że wybiera jedynie patologie –
    alkoholizm, zachłanność i wyuzdanie – i dowodzi, że to pełny obraz
    polskiego duchowieństwa. Film owszem, może być nośnikiem, który
    diagnozuje patologie społeczne, jednak pod warunkiem, że opiera się
    na prawdzie, a nie kłamstwie, przekazuje widzom rzeczywiste dane, a nie
    wymyśloną, postkomunistyczną, w dodatku tą najprymitywniejszą, spod
    znaku Kiszczaka. I taki reżyser jak Smarzowski, jakby nie było twórca
    „Wołynia”, powinien się tego filmu, prymitywnego, biało-czarnego,
    o oczywistych złych intencjach, wstydzić. Tyle, jeśli idzie o  polskie
    korzenie „Kleru”.

    I kilka słów o homoseksualizmie w Kościele
    katolickim. Homoseksualizm był zawsze potępiany przez Kościół jako „akt
    przeciwny naturze”. Wprawdzie wypracowano procedury borykania się z tym
    zjawiskiem, ale opierają się one raczej na miłosierdziu, podawaniu
    pomocnej dłoni niż na sprawiedliwości. I zostały wypracowane przed
    pojawieniem się wojujących, agresywnych lobby LGBT, w mediach,
    organizacjach pozarządowych, w kulturze, w samym Kościele. Więc
    te procedury należy dziś zresetować. W ciągu ostatnich 20 – 30 lat
    liberalna lewica znalazła nowy sposób, żeby się dobrać
    do chrześcijaństwa. I uderza cepem „ pedofilii w Kościele”. A film
    Smarzowskiego „Kler” jest dowodem na to, że zaczynamy doganiać Europę
    i wpisywać się w ten szkodliwy społecznie nurt antyklerykalizmu,
    a w istocie batalii przeciw chrześcijaństwu, religii w ogóle. Choć
    właściwie nie mieliśmy własnej afery pedofilskiej w środowisku
    duchownych, zakończonych wyrokiem sądowym, Smarzowski wpisuje się
    w dyskurs o Kościele, jaki obowiązuje w Wielkiej Brytanii i Irlandii.
    Ze każdy duchowny, to biskup Mordowicz z „Kleru”, rozpustnik
    i alkoholik, a co drugi – homoseksualista czyli pedofil. Słowa
    o dziesiątkach tysięcy księży, którzy wypełniają swoją misję służenia
    ludziom, o zakonnicach, prowadzących szpitale i hospicja,
    o misjonarzach, rozsianych po całym świecie, którzy nie tylko głoszą
    słowo Boże, ale są lekarzami, nauczycielami, sędziami,
    psychoterapeutami, uczą młodzież zawodu i życia. Byłam, widziałam, jest
    ich tysiące. Patrząc na środowisko księży i zakonników z tej strony,
    film Smarzowskiego jest tym bardziej niefortunny.

    A więc „Kler”,
    to rykoszet zachodniego lewicowo-liberalnego myślenia o Kościele
    katolickim. Z pierwszą tak brutalną filmową manipulacją spotkałam się
    w Wielkiej Brytanii już w 1995 roku, a był to obraz „Ksiądz” Antonii
    Bird. Pokazywał księdza – geja, „prześladowanego” przez hierarchów
    kościelnych oraz wiernych. A prześladowania polegały na tym, że musiał
    wybierać między partnerem a sutanną! Kolejne filmowe uderzenie,
    to „Liam” z 2001 roku dobrego zresztą reżysera Stephena Frearsa. Obraz
    irlandzkiej rodziny katolickiej jako systemu brutalnego i opresyjnego.
    Potem mamy „Siostry magdalenki” Petera Mullana z 2002 roku, pokazujące
    azyl dla niezamężnych matek, prowadzony przez zakonnice. I znów – słowa
    o tym, że siostry uczyły dziewczęta, odrzucone przez własne rodziny
    i społeczeństwo, zasad moralnych, zawodu, zdarzało się, że ratowały
    przed wylądowaniem w rynsztoku lub samobójstwem. Nie, Mullan pokazał
    obóz pracy, gdzie dominowały bezwzględność, brutalność, sadyzm. No i nie
    tak dawno, bo w 2013 roku ten sam Stephen Frears wysmażył „Tajemnice
    Filomeny”, którą siostry zakonne uratowały od samobójstwa, a synka –
    była samotna, bezdomna, bez zawodu – oddały do adopcji. Lecz w przekazie
    nie było o tym ani słowa – za to wiele o „faszystowskim reżimie”
    w irlandzkim domu dla samotnych matek!

    A więc walka z Kościołem
    katolickim - spadek po rewolucji francuskiej, sowieckiej czy „pokojowej”
    kontr-kulturowej lat 60. i 70. - trwa nadal. Lewicowe rewolucje, krwawe
    czy bezkrwawe, zawsze były anty-klerykalne, i takimi pozostały. Czy
    można coś zrobić? Tak. „Kler” obraża nie tylko duchowieństwo, ale i nas,
    wspólnotę wiernych. Więc może w imię solidarności z wartościami
    chrześcijańskimi, sprawiedliwością i prawdą należy go sobie darować?
    Przecież obrona tych wartości, to nie tylko sprawa duchowieństwa albo
    mediów konserwatywnych.

    Zdjęcie Elżbieta Królikowska-Avis

    autor:

    Elżbieta Królikowska-Avis

    Dominika Wielowieyska i redakcja z Czerskiej rozpaczliwie
    szukają jakiegoś narzędzia, którym skutecznie dołożą Prawu
    i Sprawiedliwości w zbliżających się wyborach. Ta tęsknota
    za propagandową pałką nabitą gwoździami jest tak silna, ze pani
    Wielowieyska brnie w absurd i traci poczucie rzeczywistości. Przekonuje
    więc, że film „Kler” „zaciął sprawną machinę wyborczą PiS, a jego
    politycy wpadli rzekomo w panikę.

    Wykrzywiona histerią oraz propagandą i przerysowana
    historyjka Smarzowskiego stać się więc może, zdaniem Dominiki
    Wielowieyskiej” punktem zwrotnym, który uderzy w doskonałe sondaże PiS.

    Sprawna machina wyborcza PiS kilkakrotnie się zacięła w zeszłym tygodniu.(…).Jednak
    za najgroźniejsze wydarzenie obóz PiS uznaje film „Kler” Wojciecha
    Smarzowskiego. Z poprzednich kampanii wiemy, że niektóre zjawiska czy
    akcje społeczne mogą mieć na notowania władzy wpływ bardziej
    destrukcyjny niż działania opozycji.
    Niewykluczone więc,
    że Jarosław Kaczyński ogłosi wkrótce, iż premiera tego obrazu akurat
    w samym środku kampanii wyborczej jest efektem spisku elit III RP.

    – baja Dominika Wielowieyska na łamach „Wyborczej”.

    To jednak nie koniec. Wielowieyska porównuje więc najważniejszych
    bohaterów „Kleru” z prawdziwymi hierarchami polskiego Kościoła. Dostaje
    się też konserwatywnym dziennikarzom i posłowi Stanisławowi
    Piotrowiczowi. Wprawdzie tezy Wielowieyskiej nijak mają się
    do rzeczywistości, ale tym gorzej dla faktów. Propagandowy przekaz
    wygrywa więc ze zdrowym rozsądkiem.

    Nie wiem, czy widowiskowe i wstrząsające chwilami przypomnienie tych faktów wpłynie na wynik wyborów. Wiem,
    że tego obawia się PiS, sądząc po reakcjach polityków tego obozu
    i mediów z nim związanych. Gdy obraz Smarzowskiego otrzymał trzy
    wyróżnienia podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni, posłanka PiS Krystyna
    Pawłowicz napisała na Twitterze, że impreza „jest miejscem dla
    okazywania pogardy i nienawiści dla polskiej tożsamości, Polski
    i Polaków”. Mianem „szkodliwego” określił film w rozmowie z Wirtualną
    Polską wiceminister kultury Jarosław Sellin. Związana z o. Rydzykiem
    posłanka PiS Anna Sobecka chciała zablokować wyświetlanie go w kinach.


    stwierdza Wielowieyska, która jak zwykli myli odwagę polityków PiS,
    którzy nie bali się uderzyć w pupila salonu, z rzekomym „strachem”
    w szeregach partii rządzącej. Pani Dominika Wielowieyska i jej środowisko umiera ze strachu. O|ni już
    wiedzą, że najbliższe wybory samorządowe mogą zakończyć się klęską
    sztucznej koalicji PO - PSL Dlatego rozpaczliwie szuka się nowej broni.
    Tym razem padło na zagubionego i nienawidzącego religię Smarzowskiego,
    jutro na innego artystę, który swoje ideologiczne obsesje stawia wyżej
    niż prawdę, której podjął się opisania. Był już bowiem Marek Kondrat,
    byli Stuhrowie i Olbrychski. Była Ostaszewska i inne gwiazdy. Wszystkie
    trafiły na sztandary opozycji i kompletnie nic z tego nie wynikało
    w sferze politycznych wyborów Polaków. Tak będzie i z „Klerem”.
    Antykościelny i zmanipulowany teledysk nie zastąpi prawdy i politycznego
    programu. Pani Wielowieyska powinna o tym wiedzieć.


    ---------------------------------------------------------------
    Podejście lewactwa i filosemitów do filmu "Kler" jest iście orgiastyczne. Przypomina trochę retorykę Jemeliana Jarosławskiego, szefa sowieckiego Związku Bezbożników urodzonego jako Miniej Izrailewicz Gubelman. To https://t.co/wB27p5pxts. za jego sprawą sowieci wymordowali kler.

    — Tomasz Sommer (@1972tomek) September 30, 2018

    To się nazywa „sukces zastępczy”. Wprawdzie na nas nie chcą głosować, ale film obejrzeli. A głupiemu radość. ???? https://t.co/4PJL4MdFpj

    — Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) October 1, 2018

    Kler pobił rekord weekendu otwarcie – 935 tys. widzów. Poprzedni rekord należał do 50 twarzy Greya.
    Rekord Kleru ma świadczyć o tym, co Polacy myślą o religii i Kościele.
    Co w takim razie o Polakach świadczył wcześniejszy sukces Greya

    — Michał Szułdrzyński (@MSzuldrzynski) October 1, 2018

    "Kler": historia kapelana Solidarności/pedofila i scenka z odprawianej przez niego Mszy za Ojczyznę wzorowana na obrazach z żoliborskiego kościoła i Mszy celebrowanych przez bł. ks. Popiełuszkę – prostacka zagrywka na zohydzenie czegoś, co nie nadaje się na krytykę jakąkolwiek

    — Sławomir Cenckiewicz (@Cenckiewicz) September 30, 2018

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    107. Urban szczerze: „Kler” to

    Urban szczerze: „Kler” to pokłosie mojej roboty. I konkurencja dla mnie

    W ostatnich dniach głównym tematem w polskojęzycznych
    mediach była premiera filmu „Kler” Wojciecha Smarzowskiego. Jedną z osób
    obecnych na przedpremierowym pokazie był Jerzy Urban, redaktor
    naczelnego tygodnika „NIE”, który pokusił się o recenzję filmu. Swoją
    kontrowersyjną opinię przedstawił w rozmowie z dziennikarką portalu
    przeAmbitni.pl.

    Film „Kler” jeszcze przed premierą wzbudził ogromne kontrowersje, w
    środowiska antyklerykalnych był szeroko promowany, a w wielu
    środowiskach tzw. konserwatystów domagano się wręcz ocenzurowania
    dzieła. Jak odniósł się do popularności filmu redaktor naczelny
    tygodnika „NIE”?

    To wzbudza moje mieszane uczucie, bo ja redaguję pismo silnie
    antyklerykalne i taki film i jego wielka popularność (…) banalizuje
    temat i jakby odbiera mi dotychczasową niemal wyłączność na atakowanie
    kleru, ja tracę jakby silnik swojego biznesu
    – ocenił Urban.

    Urban odniósł się też do tych osób, które twierdzą, że krytykują Kościół Katolicki dla jego dobra. Wszyscy
    udają, że dla dobra Kościoła go krytykują i marzą o tym, żeby w
    Kościele katolickim działo się lepiej. Ja odwrotnie, chcę żeby działo
    się jak najgorzej
    – powiedział.

    Jak dodał sukcesu filmu Wojciecha Smarzowskiego, jest też jego sukcesem. Ja
    w tym dostrzegam kawał swojej roboty też, bo to się nie wzięło z
    niczego. Ja ma tylko inne podejście do tej kwestii niż antyklerykałowie.
    Ja nie jestem antyklerykalny, tylko antyreligijny
    – mówił.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    108. „Byliśmy właścicielami

    „Byliśmy właścicielami niewolników, czy mordercami Żydów”

    Jak wiadomo Maciej Stuhr jest totalnym przeciwnikiem partii
    rządzącej i kiedy tylko może, stara się jej dogryźć. Teraz opublikował
    komentarz, do wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który
    negatywnie mówił o filmie „Pokłosie”. – Boże, z jaką ja satysfakcją
    pójdę na te wybory! – skomentował aktor. 

    Przypomnijmy, że w Sosnowcu Jarosław Kaczyński zapowiedział,
    że kto pracuje dla naszych wrogów, będzie „piętnowany”. Jako przykład
    antypolskiej twórczości podał film „Pokłosie”, gdzie główną rolę grał
    Maciej Stuhr.

    – Mieliśmy filmy, książki, różnego rodzaju akcje, które się wpisywały
    w tę narrację. Że przypomnę choćby taki film jak „Pokłosie”, który
    przenosił te sprawy z przeszłości w czas teraźniejszy. (…) Niektóre z
    tych filmów niestety były dobre w sensie artystycznym, (…) ale niszczyły
    polską reputację – stwierdził na konwencji w Sosnowcu prezes partii
    PiS.

    Na te słowa odpowiedział Maciej Stuhr. Aktor zakatował Kaczyńskiego na swoim profilu na Facebooku.

    „Pan Prezes Kaczyński raczył coś wspomnieć o jednym z moich filmów.
    Ponieważ on i jego nowe elity mają kłopoty z przebrnięciem przez dzieła
    noblistów, ale za to chętnie czytają moje posty, więc spieszę z pomocą i
    zacytuję” – pisze Stuhr, przy okazji przytaczając opinię tegorocznej
    noblistki Olgi Tokarczuk o „Pokłosiu”.

    „Wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego, otwartego,
    jak kraju który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich
    mniejszości. Tymczasem robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy,
    większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele
    niewolników, czy mordercy Żydów. Myślę, że trzeba będzie stanąć z własną
    historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie
    ukrywając tych wszystkich strasznych rzecz” – czytamy.

    autor: Youtube/publicystykatvp/Facebook/@MaciekStuhr

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    109. Stuhr oburzony... kibicami


    Stuhr oburzony... kibicami reprezentacji: Nie szczepimy się, nienawidzimy czarnych, Żydów i pedałów. Myślę, że wyjdziemy z UE

    Stadion Narodowy / autor: PAP/Piotr Nowak

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    110. Robert Mazurek: "Wesele"

    Robert Mazurek: "Wesele" czyli Wyspiański 3.0

    Robert Więckiewicz otwiera oczy, w oddali słychać bijące kościelne
    dzwony. Z pościeli obok wyłania się czupryna Mateusza Więcławka. Wstaje,
    ma na sobie tylko czerwone slipki z napisem Roma.


    I wszystko jasne... Skąd Smarzowski czerpał inspirację do swojego nowego filmu? "Zacząłem o nim myśleć, gdy przeczytałem Grossa"

    Niedługo dzieciaki będą się uczyć z Biblii” – mówi
    w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” reżyser Wojciech Smarzowski w kontekście
    swojego najnowszego filmu „Wesele”.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: Żenujące! Tak Smarzowski promuje nowy film? „Żydzi są nam tylko potrzebni do statystyk”; „Bliżej nam do Moskwy niż do Unii”

    Na uwagę
    dziennikarza „GW”, że drażni go, iż „scenę, w której przedwojenny
    ksiądz szczuje przeciwko Żydom, potem na ekranie mordowanym, jednym
    cięciem montażowym łączy pan ze współczesnym księdzem, który atakuje
    osoby LGBT”, Smarzowski odpowiada:

    Uznałem, że czasy mamy takie, że niektóre rzeczy trzeba powiedzieć wyraźniej i dużymi literami.

    „Wesele”
    dojrzewało we mnie długo. Zacząłem o nim myśleć, gdy przeczytałem
    Grosaa. Jak większości Polaków otworzyły mi się oczy. Że to, czym
    nasiąkałem w szkole podstawowej na lekcjach historii, nie jest do końca
    prawdą. Że my, Polacy, byliśmy wyłącznie ofiarami. Że byliśmy
    wyłącznie dobrzy

    — peroruje.

    Tymczasem
    nie różnimy się od innych narodów. Każdy ma w swojej historii karty,
    o których chciałby zapomnieć, które próbuje wyprzeć, których się wstydzi

    — dodaje.

    Wyspiański
    napisał swoje „Wesele”, gdy chodziło o odzyskanie wolności
    i niepodległości. Ja zrobiłem swoje, gdy już mieliśmy wolność, ale
    zatraciliśmy zasady i wartości. A teraz uznałem, że trzeba nakręcić
    „Wesele” o pamięci. A tak naprawdę o niepamięci

    — zaznacza.

    Część widzów będzie poruszona i przeżyje tę historię
    podobnie do tego, jak ja ją przeżywałem i wciąż przeżywam. A z drugiej
    strony niestety będzie hejt. Dowiem się, że jestem anty-Polakiem,
    że nakręciłem film za żydowskie pieniądze albo żeby dostać Oscara,
    bo w Hollywoodzie są sami Żydzi. No i jeszcze, że film jest zrobiony
    na zamówienie, że ja sam jestem ukrytym Żydem i obcym szpiegiem

    — histeryzuje Wojciech Smarzowski.

    Jeżeli
    Wojciech Smarzowski liczy na to, że prowokując w ten sposób nakręci
    marketing i ściągnie do kin rzesze widzów, to może się rozczarować. Tego
    typu zabiegi są przez różne osoby stosowane notorycznie i wydaje się,
    że polskie społeczeństwo jest już tym zwyczajnie zmęczone (zresztą
    zabieg był na tyle prymitywny, że najwyraźniej zirytował nawet
    dziennikarza „Gazety Wyborczej”). Jedyne, co uda mu się osiągnąć,
    to zapisać kolejna niechlubną kartę w polskiej kinematografii. Pytanie,
    czy rzeczywiście na tym mu zależało?

    O "WESELU" WOJCIECHA SMARZOWSKIEGO

    "Wesele" to jest film, który porazi wszystkich, którzy kupią na niego bilety. Zostanie na długo, zostanie na zawsze.

    Ja widziałem ten film
    w takiej pełnej wersji, z muzyką, z ostateczną wersją montażu na
    prapremierze w Bydgoszczy. Chyba ze cztery dni temu. Powiem tak: to była
    miazga. Wyszliśmy z kina i nie sposób było cokolwiek powiedzieć, bo
    każde słowo zabrzmiałoby tak banalnie i tak niestosownie.

    Tak naprawdę wszyscy my: aktorzy,
    twórcy, ekipa techniczna, którzy oglądaliśmy ten film, powinniśmy
    usiąść naprzeciwko publiczności i po prostu pomilczeć. I pomyśleć o
    tamtych tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce w Polsce w ’41
    roku – opowiada Arkadiusz Jakubik.

    O TOŻSAMOŚCI HISTORYCZNEJ

    Nie
    możemy pozwolić na to, że w podręcznikach historii zacznie się
    "gumkować" Jedwabne czy Radziłów. Bo to jest część, bardzo dla nas
    nieprzyjemna, ale to jest część naszej tożsamości, naszej historii.
    Musimy się z tym skonfrontować, musimy o tym pamiętać – podkreśla
    Jakubik.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    111. „Wesele" Smarzowskiego:


    „Wesele" Smarzowskiego: brudni Polacy zabijają Żydów, Niemcy rozmawiają o Wagnerze, a świnia gwałci polskiego nazistę


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    112. Najwyższy czas obronić Unię


    Najwyższy czas obronić Unię Europejską przed Polakami. Pod przywództwem Tuska i Smarzowskiego


    autor: Artur Balana/CC BY-SA 3.0/Fratria

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    113. Paweł Jędrzejewski z Forum Żydów Polskich.


    Ostre słowa Jędrzejewskiego z FŻP o filmie Smarzowskiego: "Największą satysfakcję daje mu babranie się w moralnych odchodach"


    Smarzowski zdecydowanie nie miał
    dobrego pomysłu, dlatego moim zdaniem o jego filmie nie da się
    powiedzieć wiele dobrego, natomiast można wskazać w nim mnóstwo złego” -
    napisał o „Weselu” Wojciecha Smarzowskiego Paweł Jędrzejewski z Forum
    Żydów Polskich. Jak wskazał, jeśli chce się poruszyć ważny temat, jakim
    są relacje polsko-żydowskie, trzeba mieć na to pomysł, aby zrobić
    to z wyczuciem. Jeśli takiego pomysłu nie ma, „lepiej ominąć ten
    temat z daleka”.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ:

    I wszystko jasne… Skąd Smarzowski czerpał inspirację do swojego nowego filmu? „Zacząłem o nim myśleć, gdy przeczytałem Grossa”

    Żenujące! Tak Smarzowski promuje nowy film? „Żydzi są nam tylko potrzebni do statystyk”; „Bliżej nam do Moskwy niż do Unii”


    Surowa ocena filmu Smarzowskiego

    Zdaniem
    Jędrzejewskiego o filmie Smarzowskiego „nie da się powiedzieć wiele
    dobrego”, a można za to wskazać na wiele złych aspektów.

    Jest
    wyzywająco stereotypowy, schematyczny, natrętnie moralizatorski
    z oczywistymi, nachalnymi, dydaktycznymi tezami, które twórca powtarza
    w filmie w sposób toporny i do znudzenia. Rzekłbym nawet, że film jest
    z ducha prymitywnych propagandówek. Aż trudno uwierzyć, że twórca tego
    nie dostrzegł i nie zniszczył kopii filmu przed premierą

    — ocenił Jędrzejewski dodając, że w filmie brakuje także wewnętrznej spójności i widać w nim „bezradność reżysera”.

    Główną
    osią filmu jest współczesne wesele i obecny na nim senior rodu, któremu
    mieszają się wspomnienia sprzed 80. lat z teraźniejszością.
    Jędrzejewski zwraca uwagę, że Smarzowski w filmie „miesza wszystko,
    co mu się nawinie pod rękę”.

    Przez ponad dwie
    godziny trwa natrętne walenie widza po głowie obrazami prymitywnego,
    discopolowego wesela z obowiązkowym pijaństwem i porubstwem, w celu
    przekonania go, raz za razem, że ludzie są paskudni, wstrętni –
    rasistowscy, ksenofobiczni, antysemiccy, nienawistni, chciwi, zakłamani,
    mściwi – i na zawołanie gotowi do zrobienia każdego świństwa.
    Przenoszenie się w warstwie retrospekcyjnej w lata okupacji i Zagłady
    przekonuje, że ludzie zdolni są także do zbrodni. To jest powtarzane
    znów i znów. W dodatku reżyser obwieszcza nam o tym z tajemniczego
    powodu przekonany, że jest to jakaś niebotyczna rewelacja – jakieś jego
    wielkie odkrycie. I oczekuje, że widz będzie powalony tą diagnozą


    podkreślił Jędrzejewski dodając, że Smarzowski usiłuje przekonywać,
    że „ta diagnoza wyjątkowo silnie dotyczy współczesnej Polski”.

    Pojawiają
    się postacie schematycznie i karykaturalne (cyniczny i ksenofobiczny
    ksiądz, faszyzujący kibole, przeżarta korupcją policja). W końcu
    wszystko, co wstrętne na ekranie, dzieje się tu i teraz. To natrętne
    zawężanie uniwersalnej prawdy do polskiej historii i współczesności,
    jest kolejną słabością tego filmu

    — wskazuje.

    Babranie się w moralnych odchodach”

    Jędrzejewski w ostrych słowach ocenia, że Smarzowskiemu „największą satysfakcję daje babranie się w moralnych odchodach”.

    Nawet
    gorzej, bo nie tylko moralnych, ale także w wymiarze całkiem dosłownym
    i to zupełnie bez żadnego fabularnego i dramaturgicznego uzasadnienia.
    No bo dlaczego starcowi, który uratował żydowską dziewczynę podczas
    pogromu w 1941 (nawiązanie do Jedwabnego), nakazuje zanieczyścić swój
    garnitur na ślubie wnuczki i zostać wywiezionym z wesela do domu w celu
    założenia pampersa? Po co? Co z tego wynika?

    — dopytywał.

    Jak
    podkreślił, „Smarzowski językową wulgarnością, alkoholowym bełkotem,
    przypadkowym seksem, prymitywizmem i chamstwem jest po prostu
    zafascynowany”. Jędrzejewski dodał, że Smarzowski na schemacie swojego
    pierwszego „Wesela”, zawiesił opowieść o „zbrodni dokonanej w 1941 roku
    w miasteczku na Podlasiu przez część Polaków – podpuszczonych przez
    Niemców – na Żydach, z których część współpracowała z Sowietami
    w wywózkach i prześladowaniach Polaków w roku 1940”.

    Te okrutne
    sceny zbrodni (sekwencje wspomnieniowe) mogłyby mieć siłę, ale gubią
    ją w tandetności i kiczowatości całego filmu. Smarzowski chce nam
    w ostatecznej konkluzji „Wesela” bardzo wyraźnie powiedzieć, że zło
    potencjalnie trwa w ludziach nadal. I w każdej chwili może wrócić. Czy
    to jest prawda? Tak. Jak najbardziej. Taka jest obrzydliwa prawda.
    Potwierdza się ona stale w różnych miejscach Ziemi: Rwandzie,
    Srebrenicy, Iraku, Afganistanie. Gdy ludzie mogą robić to bezkarnie –
    mordują się nawzajem. Ale – paradoksalnie – obrzydliwość tego nieudanego
    filmu zniechęca nas do przejęcia się tą tak ważną i uniwersalną prawdą

    — ocenił Paweł Jędrzejewski z Forum Żydów Polskich.

    wkt/ forumzydowpolskichonline.org/


    PISF nie finansował filmu Smarzowskiego! "Forma dyskursu historycznego na poziomie publikacji antysemity Leszka Bubla"

    Państwowy Instytut Sztuki Filmowej finansował kontrowersyjny
    film Smarzowskiego? To nieprawda! Jak wynika z oświadczenia instytucji,
    produkcja nie uzyskała pozytywnej rekomendacji komisji eksperckiej PISF.

    Okazuje
    się, że Instytut nie finansował filmu „Wesele 2” w reżyserii Wojciecha
    Smarzowskiego. Powodem braku wsparcia finansowego produkcji była kwestia
    „niezgodnego z prawdą historyczną” przedstawienia
    stosunków polsko-żydowskich.

    Informacja PISF

    Z uwagi
    na brak rekomendacji komisji eksperckiej PISF, Dyrektor PISF Radosław
    Śmigulski podjął decyzję o braku dofinansowania dla filmu „Wesele 2”
    w reż. Wojciecha Smarzowskiego z Programów Operacyjnych Instytutu.

    Komisja
    PISF w swojej negatywnej opinii argumentowała, iż projekt budził
    zastrzeżenia większości jej członków. Za tym, aby nie przyznawać dotacji
    dla produkcji Wojciecha Smarzowskiego przemawiało: „…niezwykle trudny
    i wrażliwy dla obu stron temat filmu dotyczący stosunków polsko-
    żydowskich”, który „został w projekcie „Wesele 2” przedstawiony
    niezwykle drastycznie, brutalnie, a także miejscami niezgodnie z prawdą
    historyczną”. Konsultacja historyczna scenariusza potwierdziła
    zastrzeżenia komisji. Ponadto, jak stwierdziła komisja, „Zastosowany
    zabieg dramaturgiczny polegający na połączeniu warstwy współczesnej
    filmu ze wspomnieniami jednego z bohaterów z lat 1938-41 pogłębia
    jeszcze miejscami drastyczność opowieści (…)” oraz „Trudno nam zgodzić
    się ze słowami reżysera zawartymi w eksplikacji, że nie potrafimy
    zmierzyć się z ciężarem win i odpowiedzialności i z tym, że „Wesele 2”
    ma w tym pomóc”.

    Dodatkowo zgodnie z opinią dyrektora
    Śmigulskiego, przedstawienie przedwojennej społeczności żydowskiej
    w Polsce jako forpoczty bolszewickich oprawców, piewców totalitaryzmu
    komunistycznego, to przedstawienie prymitywnego schematu,
    nakreślającego, fałszywą tezę, że każdy Żyd w tamtych czasach w Polsce
    to komunista, jest formą dyskursu historycznego na poziomie publikacji
    antysemity Leszka Bubla. W scenariuszu filmu, trudne, wielowiekowe
    relacje polsko-żydowskie i tradycja wspólnej koegzystencji, zostały
    zilustrowane tak, aby potęgować wzajemne uprzedzenia. Budowanie
    wizerunku narodów w oparciu o ekstremistyczną postawę marginesu
    społecznego wskazując ją jako cechę całości wspólnoty jest
    intelektualnie nieuczciwe.

    Dlatego projekt nie zasługiwał w ocenie komisji i Dyrektora na wsparcie mecenatu Państwa.

    Jednocześnie
    film otrzymał zwrot kosztów poniesionych na produkcję, zgodnie
    z automatycznym mechanizmem gospodarczym tzw. systemu zachęt, czyli
    w oparciu o ustawę o finansowym wspieraniu produkcji audiowizualnej.
    Środki pochodzą bezpośrednio z budżetu państwa, a ich otrzymanie
    warunkowane jest wyłącznie spełnieniem kryteriów formalnych (m.in. czas
    trwania oraz przekroczenie polskich kosztów kwalifikowalnych
    zdefiniowanych w tabeli, która znajduje się na stronie PISF.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    114. ZIELONA GRANICA AGNIESZKI HOLLAND POkłosie

    Agnieszka Holland, przedstawiona przez gospodarzy festiwalu jako „największa reżyser polskiego kina”, była głównym gościem tegorocznej edycji festiwalu filmowego i laureatką nagrody specjalnej, przyznanej za film pt. „Zielona Granica”. Wykład, zapowiedziany przez organizatorów jako masterclass, a więc tzw. wykład mistrzowski, który miał dotyczyć „społecznej i politycznej krytyki” w jej twórczości, w dużej części poświęciła prezentowaniu własnych poglądów politycznych, nie rozszerzając ich jednak o obiektywną panoramę działań pomocowych na rzecz uchodźców w Polsce.

    W swoim wystąpieniu artystka odwołała się m.in. roku 2015, kiedy temat migrantów stał się aktualny za sprawą wojny w Syrii. „Praktycznie w Polsce nie było w ogóle emigrantów wtedy, byli nieliczni - mówiła - Wtedy populistyczna partia Prawo i Sprawiedliwość, która właśnie walczyła o to, żeby wybrać wybory, zrobiła z tego główny temat i używała właściwie retoryki, której nie słyszałam od czasów nazistowskich. Zaczęli mówić, że ci migranci przenoszą drobnoustroje i zarazki, które są niegroźne dla nich, arabów, ale zabójcze dla nas, białych Polaków.” Wyraziła też opinię, że na przestrzeni dwóch miesięcy prowadzenie tej narracji doprowadziło to w Polsce do 40-procentowego spadku poparcia dla przyjęcia uchodźców i, że „Unia Europejska przestraszyła się, że jeżeli się wpuści więcej migrantów do Europy, to zwyciężą we wszystkich krajach właśnie takie rządy”.
    Według Holland polityka europejska, polegająca na „sprzedawaniu emigrantów dyktatorom poza Europą”, została wykorzystana przez prezydenta Rosji, który „razem ze swoją białoruską marionetką panem Łukaszenką, wymyślili, żeby stworzyć nowy korytarz przez Białoruś”. Jak powiedziała, odnosząc się do sytuacji, w jakiej znaleźli się uchodźcy na granicy polsko-białoruskiej, „polskie władze postanowiły zorganizować tam laboratorium przemocy i kłamstwa, zamknęli ten region tak, że nikt nie mógł tam wejść, ani organizacje humanitarne, ani lekarze, ani dziennikarze, ani media”. Zdaniem reżyser, chcący nieść pomoc migrantom stawali wobec dylematu podobnego do osób ratujących Żydów, uciekających z obozu zagłady w pobliskim Sobiborze w czasie II wojny światowej. „Władze mówiły, że pomoc jest nielegalna i, że jeżeli pomagasz komuś takiemu, to właściwie jesteś przestępcą i przemytnikiem i właściwie możesz się dostać do więzienia” - mówiła o współczesnej sytuacji. Odpowiadając na pytanie o kulisy pracy nad „Zieloną granicą”, wspomniała także, że przedstawiciele straży granicznej, którzy zdecydowali się na wypowiedzi dla potrzeb filmu, musieli udzielać ich w ukryciu i z użyciem kamuflażu. „Spotkania były konspiracyjne, jak w czasie II wojny światowej” - podkreślała.

    Mówiąc o recepcji filmu, Holland, na prośbę prowadzącej rozmowę krytyk filmowej Mariny Fabbri, nawiązała do wypowiedzi Prezydenta RP Andrzeja Dudy, nie wyjaśniając jednak całego kontekstu, w jakim posłużył się on w rozmowie o filmie wyrażeniem z czasów okupacji niemieckiej. Zarzuciła natomiast głowie Państwa, że obraził przy tym 750 tys. Polaków, „nazywając ich świniami i nazistowskimi kolaborantami”. Natomiast opisując reakcje publiczności, wspomniała m.in. o „słynnym memie” przedstawiającym kino, w którym zasiadają „różne śliczne świnki i prosiaki, a wśród nich prezydent z głupkowata gębą”. Całe spotkanie odbyło się w obecności gospodarzy Festiwalu, w tym ks. Davide Milaniego, przewodniczącego Fundacji Ente dello Spettacolo, głównego podmiotu organizującego wydarzenie i działającego z ramienia Konferencji Episkopatu Włoch.

    Agnieszka Holland / autor: Fratria/X

    Prowadzący audycję w radiu TOK FM Jacek Żakowski pytał reżyser
    Agnieszkę Holland, czy jej zdaniem rząd robi coś innego, niż można się
    było po nim spodziewać.

    Zależy kto się czego
    spodziewał. Ja się spodziewałam jednak po takich bardzo explicite
    deklaracjach Donalda Tuska, który w tej chwili za ten rząd odpowiada,
    czegoś trochę innego, a przynajmniej innego języka

    — powiedziała.

    Wczoraj znalazłam to nagranie z Campusa Polska

    — zaznaczyła reżyser.

    Może
    któryś z biskupów, bo oni na pewno byliby puszczeni przez Straż
    Graniczną, niech oni pójdą i po prostu pomogą. To nie zmienia żadnego
    paradygmatu politycznego, nic się nie zawali, żaden system, jeśli poda
    się lekarstwo, chleb i wodę”

    — można było usłyszeć na nagraniu głos Donalda Tuska.

    On używa
    tego tylko i wyłącznie do spektaklu politycznego. Pamiętacie jak szczuł
    kilka lat temu na uchodźców i jak próbował przekonać polskie
    społeczeństwo, że nas jest nie stać na jakąkolwiek pomoc. Przecież
    wszyscy wiemy, że ten proces musi być kontrolowany, ale nikt mi nie
    wmówi, że takie społeczeństwo jak nasze, które się szczyci przede
    wszystkim solidarnością, które się szczyci tym, że jest wierne pewnym
    wartościom, że nas po prostu nie stać na pomoc”

    — mówił z kolei na nagraniu Rafał Trzaskowski.

    Takie
    polityczne, mocne i podłe w swojej istocie przedstawienie, bo tak
    naprawdę wywołanie tego kryzysu na granicy, to spotkanie złych intencji
    złych polityków. Z jednej strony mamy Łukaszenkę, a z drugiej strony
    mamy Kaczyńskiego. Jeden i drugi ma taki interes w tym, żeby takie
    kryzysy wywoływać”

    — mówił znów Tusk.

    Po wyłączeniu wypowiedzi polityków PO, Agnieszka Holland zasugerowała, że są oni niewiarygodni.

    Myślę, że politycy powinni dbać o wiarygodność

    — skwitowała Holland.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl