Jak się stało, że z pierwszej ofiary hitlerowskiej i
sowieckiej agresji w 1939 roku, staliśmy się w opinii światowej,
współodpowiedzialni za niemieckie zbrodnie. Kto prowadzi
polską politykę historyczną?

— pytał Jan Pospieszalski w swoim programie „Bliżej” na antenie TVP Info.

Pretekstem do dyskusji było zamieszanie wokół słów szefa FBI, który obarczył Polaków współodpowiedzialnością za Holokaust.

Czesław Bielecki, architekt i publicysta przekonywał, że nie możemy mówić o zbiorowej odpowiedzialności narodu:

Można tu tylko dojść do tego samego idiotyzmu, jak to jest znane
wśród Żydów, że gdy ktoś mówi, że któryś z Żydów jest świnią, to pojawia
się zarzut, że to antysemityzm. Wyszedłem właśnie z premiery filmu o
Janie Karskim - jak świat był głuchy na jego działania i informacje o Żydach likwidowanych przez Niemców.
(…) Pomija się jednak to, co powiedział w dyskusji nasz wnikliwy
przyjaciel Timothy Snyder - mówimy o jednostkach. Idiotyzm Comeya
polega na tym, że on identyfikował z narodem. (…) Jeżeli
mówimy o polityce zagranicznej, to musimy powiedzieć sobie: różnie
postępujemy i nie może być zbiorowej odpowiedzialności lub
nieodpowiedzialności narodów. Proponuję odpowiedzialność za zbiorowość -
za głupstwa i podłości, jak i za czyny szlachetne swoich ziomków.
Prawda o Holokauście i pomocy Polakom dla Żydów jest taka sama, jak
każda prawda o każdym narodzie, który pod ogromną presją, zagrożony
śmiercią, ma pomagać bliźniemu

— ocenił Bielecki.

Jak dodawał, na nieco mniejszą skalę było to widać w czasach komunizmu.

Prof. Tomasz Nałęcz, minister kancelarii Prezydenta mówił, że najlepszą lekcją dla szefa FBI byłoby zaproszenie do Polski.

Wypowiedź szefa FBI
była skandaliczna. Jego oświadczenie jest krokiem naprzód, ale zabrakło
przeprosin. Byłoby nam Polakom lepiej, gdyby padło słowo „przepraszam”,
które należy się Polakom. (…) Na miejscu szefowej MSW zaprosiłbym pana dyrektora do Polski, by zobaczył Auschwitz, Muzeum Historii Żydów Polskich i by się czegoś nauczył

— zaznaczył.

W dyskusji wziął również udział Maciej Pawlicki z tygodnika „wSieci”,
współtwórca filmu „Historia Kowalskich” o niemieckim mordzie polskich rodzin ukrywających Żydów.

Pokazałbym mu miejsce, gdzie nie ma pomnika Polaków ratujących Żydów,
gdzie nie ma muzeum Historii Polski i jeszcze kilku
innych miejsc, których nie ma

— wyliczał Pawlicki.

Zwracał też uwagę na pamiętne słowa Baracka Obamy o „polskich obozach koncentracyjnych”, które nie zostały sprostowane przez obecnego wówczas na miejscu Adama Rotfelda, przedstawiciela rządu.

Pospieszalski dopytywał:

Czy możemy się dziwić takim głosom jak Comey w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, skoro polskie instytucje IPN i ŻIH sprowadzają Jana Tomasza Grosa na naukową konferencję, by upowszechniał swoją wersję „zagłady”?

— mówił prowadzący, przedstawiając fragment nagrania z wykładu Grossa, który w obecności szefów IPN i ŻIH mówił o odpowiedzialności Polaków za zagładę.

Nałęcz reagował:

Nie dajmy się zwariować. Jeśli uznamy, że szef FBI powiedział tę bzdurę, bo czytał książki
Grossa, to przekraczamy granice absurdu. (…) Polemizowałem z
Grossem, ale mamy wolność wypowiedzi i nie stwarzajmy wrażenia, że
polscy historycy składają się z klonów pana Grossa

— tłumaczył.

Bielecki dodawał:

Teza Grossa jest idiotyczna - że człowiek zawsze się angażuje.
Wszyscy, którzy przeszli w Polsce przez komunizm wiedzą, że podstawową
reakcją jest brak reakcji. (…) A potem nagle nie można odnaleźć kilku
milionów partii komunistycznej. Ta okropna ludzka cecha - że w momencie
presji, strachu i niepokoju o życie czy los rodziny, bardzo niewielu ludzi zdobywa się na odwagę

— przekonywał, dodając, że to co robi Gross jest gwałtem na zdrowym rozsądku

Chcę widzieć Angelę Merkel, jak tłumaczy mi, jak wielkim patriotyzmem
jest to, że Gerhard Schroeder jest urzędnikiem Gazpromu za milion euro

— podkreślał.

Nałęcz dopowiadał:

Nie możemy jednak zamykać oczu na to, że Jedwabne się wydarzyło, że polscy sąsiedzi mordowali żydowskich

— ocenił.

Bielecki z Pawlickim zgodzili się co do tego, że za mało - jako państwo - dbamy o pozytywny wizerunek polskiej historii.

Instytucje polskiego państwa boją się narazić instytucjom
żydowskim, którzy nie są uhonorowani przez Yad Vashem. Pamiętajmy o
polskich bohaterach - róbmy to jak najszerzej i to musi się przełożyć na
produkcje. Niech państwo polskie nie wstydzi się - nie wstydźmy
się własnej historii!

— zakończył publicysta „wSieci”.

svl, TVP Info