Michnik broni PiS przed Bratkowskim
To co się dzieje z elitami popeerelowskimi interpretuję, jako coś z pogranicza szaleńczego pchania się ku przepaści. Przecież elitami – mimo indywidualnego sukcesu finansowego – mogą pozostać tylko w swoim państwie i wśród swojego narodu. Gdy państwo i naród sczezną, pekuniarny dostatek okaże się pewnikiem przejściowym, a pozostanie im, co najwyżej, rola czegoś w rodzaju nadzorców niewolników.
Dzisiaj chcę skupić naszą uwagę na postaci pana Stefana Bratkowskiego, w którego biografii znajdujemy młodzieńcze zafascynowanie komunizmem. Ja jednak zapamiętałem go z czasów PRL jako kontestatora „ustroju sprawiedliwości społecznej” i żarliwego bojownika o polskość, która bynajmniej nie był dla niego „nienormalnością”.
Jedną z lekcji niewątpliwie nie tylko mojego dorosłego patriotyzmu była coczwartkowa lektura redagowanego przez Bratkowskiego „Życia i Nowoczesności”, dodatku dziennika „Życie Warszawy”. Na łamach tych toczono boje z bezmyślną – w domyśle zamierzoną – akcją niszczenia wynalazczości polskich inżynierów i naukowców oraz na przykład przemysłu lotniczego, szczycącego się bogatymi tradycjami jeszcze z czasów II Rzeczpospolitej. Nie dziwota, że komuna zlikwidowała ten dodatek w 1973 r.
Dumę narodową budował niewątpliwie jeden z najlepszych polskich seriali telewizyjnych pt. „Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy”. Stefan Bratkowski był autorem scenariusza bodaj połowy jego odcinków. Film popularyzował mało znane dzieje walki Wielkopolan o zachowanie polskości regionu pod pruskim reżimem.
Była to opowieść o „pracy organicznej” zainicjowanej przez napoleońskiego oficera, hrabiego Dezyderego Chłapowskiego, który po klęsce Cesarza wdrożył w rodzinnych stronach technikę upraw, którą poznał w Anglii. Przez to Wielkopolska stała się prowincją pruską przodująca w dziedzinie rolnictwa. Czołowym bohaterem filmu jest też Hipolit Cegielski, polski filolog, przemysłowiec i dziennikarz, który działalność przemysłową rozpoczął od produkcji narzędzi i maszyn rolniczych. Film wieńczy zwycięstwo Powstania Wielkopolskiego.
Można powiedzieć, że moje dojrzałe postrzeganie niszczącego Polskę „socjalizmu” kształtowała później lektura – podawanej sobie z rąk do rąk – „bezdebitowej” książeczki Wydawnictwa Nowa, z raportem „O stanie Rzeczpospolitej...”, powstałym w wyniku prac „Konserwatorium Doświadczenie i Przyszłość” kierowanego przez Stefana Bratkowskiego.
Niezapomniane są też dla mnie dyskusje panelowe, które na Foksal zainicjował Stefan Bratkowski, wybrany jesienią 1980 r. na prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Z wypiekami na twarzy obserwowałem, jak na niemożliwie zatłoczonej sali „odżywała” II Rzeczpospolita, jak piękną polszczyzną toczyli spory o koncepcje Polski osiemdziesięciolatkowie, zwolennicy Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego...
W jakimś sensie jestem wychowankiem Stefana Bratkowskiego, w swojej pisaninie i krytycznym podejściu do rzeczywistości usiłowałem go naśladować. Z jakimże przeto smutkiem obserwowałem, jak bezkrytycznie ocenia „mój mistrz” rozwój wydarzeń w III Rzeczpospolitej; upadek całych gałęzi przemysłu, rozsypywanie się infrastruktury, degenerację sfery egzekucji prawa, nepotyzm i korupcję oraz ucieczkę młodego pokolenia na „Wyspy” i na „roboty do Niemiec”...
Podstawowe zło dzisiejszej Polski, jakie widzi się Stefanowi Bratkowskiemu, to Jarosław Kaczyński oraz Prawo i Sprawiedliwość, które niejednokrotnie nazywał „formacją faszystowska z bojówkami w kominiarkach”. Nawet utworzenie Centralnego Biura Antykorupcyjnego uważa za przejaw faszyzmu. W Wyborczej znów dał wyraz takim przekonaniom.
I o dziwo – jak przeczytałem dzisiaj na portalu 300Polityka – wszedł z nim w polemikę Adam Michnik i wziął w obronę Kaczyńskiego oraz PiS.
Czyżby Los zastukał do drzwi pana Michnika i jak Jacek Kuroń (przed śmiercią) przestraszył się swojego dzieła?...
- Jan Kalemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. @Jan Kalemba
Pan raczy żartowac, oczywiście?
"Czyżby Los zastukał do drzwi pana Michnika i jak Jacek Kuroń (przed śmiercią) przestraszył się swojego dzieła?..."
Stefan Bratkowski , Mieczysław Rakowski - w jednym stali domku. Naprawiacze komunizmu, jak inni "szczerzy demokraci".
Iluż ich było w pierwszych szeregach w latach 80-tych? Jak nas wiedli właściwą drogą do okrągłego stołu ....
Szczerzy demokraci wiedli i wtedy spory ze sobą, teraz też Michnik sobie "pobroni" Kaczyńskiego, żeby wykazać się wysokim poziomem demokracji. Bratkowski nie był we właściwym klubie dyskusyjnym i teraz musi jak niejaki Wołek czy Skalski, nadrabiać piórem, żeby coś do emerytury dorzucili.
Wszak w kapciach, ale z orderem Orła Białego Michnik wchodzi w dyskurs z Bratkowskim, co skończył jak jego kolega Mieczysław Rakowski, UPOMINAJĄC SIĘ u swoich o oddanie mu tego, co cesarskie..
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @ Maryla
Wówczas byłem 30-latkiem i żal mi złudzeń młodości.
Ukłony