Musztra przy wraku - Smoleńsk
Praca polskich specjalistów w Smoleńsku rozpoczęła się od poważnego sporu o wstęp na teren jednostki wojskowej, gdzie znajduje się wrak polskiego samolotu.
Wprawdzie prokurator Karol Kopczyk był już tu kilka razy, i to razem z grupą biegłych. Wczoraj wyjątkowo zostali zaproszeni do wjazdu na teren jednostki własnym samochodem. Na miejscu okazało się, że strażnicy przy bramie nie chcą wpuścić ani furgonetki polskiej ambasady w Moskwie, ani samochodu konsula towarzyszącego naszej grupie. Wjechał tylko samochód Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, potem jeszcze jeden z rosyjskimi wojskowymi, a Polaków wciąż trzymano przy wejściu. Żołnierz przy bramie chciał, żeby grupa wchodziła pieszo, i to po szczegółowej kontroli. Kopczyk zażądał spotkania z przedstawicielem Komitetu Śledczego i po pewnym czasie udało się zakończyć spór, na który stracono trzy kwadranse. Samochód konsula (z czerwoną dyplomatyczną rejestracją) musiał jednak zostać na zewnątrz. Polska ekipa, poza ppłk. Karolem Kopczykiem, składa się z oficerów żandarmerii wojskowej oraz sztabowców zajmujących się logistyką i ruchem wojsk. Razem 13 osób. Spotkali się ze swoimi odpowiednikami z rosyjskiego Ministerstwa Obrony i Komitetu Śledczego. - Przedmiotem spotkania są techniczne ustalenia odbioru, przekazania, a następnie transportu wraku samolotu Tu-154M o numerze bocznym 101 do Polski - powiedział prokurator Kopczyk. Jednocześnie w Moskwie mjr Jarosław Sej z trzema ekspertami odbiorą przechowywane w instytucjach rosyjskich próbki biologiczne związane z ofiarami katastrofy. Podpułkownik Kopczyk dzieli zadania do wykonania w Smoleńsku na dwa rodzaje. - Pierwszy aspekt to procesowe przejęcie od strony Federacji Rosyjskiej wraku i wszystkich jego elementów. Te rozmowy będą razem ze mną prowadzili funkcjonariusze żandarmerii wojskowej - wyjaśnia prokurator. Chodzi tu o takie zorganizowanie przejęcia szczątków samolotu, żeby mógł on zostać bez żadnych wątpliwości uznany za dowód w postępowaniu prowadzonym przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Stąd konieczność uzgodnienia z Rosjanami wszystkich procedur. Każdą część trzeba będzie opisać, sfotografować, oznaczyć i sporządzić odpowiedni protokół. Dopiero wtedy wkroczą transportowcy, którzy zabiorą wrak do Polski.
Zmierzyć i zważyć
To właśnie stanowi drugi temat spotkań w Smoleńsku. - Ten aspekt to zapakowanie, a następnie transport wraku i jego elementów do Polski. Fizycznie żadnych elementów nie będziemy teraz odbierali - mówi Kopczyk. Dla specjalistów ważne są szczegóły zarówno stanu wraku, jak i prawdopodobnej drogi z uwzględnieniem różnych przeszkód terenowych (mostów, zwężeń drogi itp.). Wczoraj przeprowadzono tylko krótkie rozmowy. Według Kopczyka, Rosjanie nie mieli uwag do kwestii formalnych. Następnie rozpoczęto pomiary wraku. - Rozpoczęliśmy od pomiarów elementów wielkogabarytowych wraku zasadniczego. Jest to potrzebne nie tylko do wyboru środka transportu, ale i sposobu zabezpieczenia ładunku podczas transportu - relacjonował po dniu pracy Karol Kopczyk. Przed przyjazdem do Smoleńska polscy logistycy mieli wstępne plany trzech wariantów transportu: drogowego, kolejowego i lotniczego. Według obecnych oszacowań, większe elementy konstrukcji samolotu najlepiej przewieźć drogą lotniczą. Mniejsze pojechałyby ciężarówkami. Jeszcze nie wiadomo, czy będzie można wykorzystać do tego najkrótszą i najwygodniejszą drogę przez Białoruś (jest tam autostrada), czy też konieczne będzie wybranie trasy okrężnej przez Łotwę i Litwę. Co do samolotu, to niewiadomą pozostaje możliwość skorzystania z lotniska w samym Smoleńsku dla polskich lub wynajętych przez nas samolotów transportowych. Jeśli Siewiernyj pozostanie zamknięty, to rozważa się inne lotniska rosyjskie, na przykład Briańsk. Ostateczna decyzja zostanie podjęta po wczorajszych i dzisiejszych badaniach. - Z pewnością będzie to mierzenie, ważenie części wraku. Oficerowie logistyki muszą ocenić, jakie są potrzeby, jaki sprzęt będzie użyty oraz jaką wybrać drogę transportu dla wraku i jego wszystkich elementów - powiedział przed rozpoczęciem prac Kopczyk.
Przesunięcia pod wiatą
Stan wraku, według naszych specjalistów, nie zmienił się, ale Rosjanie przestawili fragmenty, gdy budowano nad nim w styczniu wiatę. Teraz części nie znajdują się nawet w przybliżeniu w obrysie samolotu. Wiata jest tak ciasna, że polscy wojskowi pracują w dość trudnych warunkach, co jeszcze potęguje upał. Dla Kopczyka przejęcie Tu-154M oznacza dostarczenie do Polski wszystkich jego elementów. - Przejęcie wraku ma polegać na przejęciu wraku zasadniczego, jak i wszystkich jego elementów, które znajdują się zarówno na lotnisku Smoleńsk Północny, jak również elementów, które znajdują się w Moskwie, w tym czarnych skrzynek i taśm - powiedział "Naszemu Dziennikowi" prokurator. Nie wiadomo, czy tak samo patrzy na to strona rosyjska, ponieważ w wypowiedziach rzecznika Komitetu Śledczego Władimira Markina zawsze mowa jest o "fragmentach wraku". Polska prokuratura nie wie, czy w operacji przekazania wraku, w tym opisywaniu jego części, będą mogli uczestniczyć przedstawiciele rodzin ofiar. - Kiedy otrzymamy informację, że będziemy mogli odbierać wrak, będziemy rozważać także taką możliwość - tłumaczył ppłk Kopczyk.
Co na to Rosjanie
Z obecnego pobytu polskiej grupy rekonesansowej nie wyniknie na razie zbyt wiele. Po dzisiejszych i być może jutrzejszych pomiarach Polacy prawdopodobnie zdecydują, jaka forma transportu będzie najbardziej odpowiednia. - Nasza propozycja skrystalizuje się zapewne po zakończeniu prac pomiarowych. Następnie spotkamy się ponownie ze stroną Federacji Rosyjskiej i przedstawimy nasz plan przejęcia wraku i wszystkich jego elementów - mówił prokurator Kopczyk. Wtedy dopiero trzeba będzie uzyskać zgodę strony rosyjskiej. Jak na razie nie wiadomo, czy Rosjanie pomogą nam choćby poprzez udostępnienie ciężkiego sprzętu (np. dźwigów). To jednak sprawa uzgodnień na poziomie wielu instytucji polskich i rosyjskich, w tym Prokuratury Generalnej i MSZ. Wciąż nie wiadomo także, kiedy te ustalenia mogłyby zostać wprowadzone w życie. - Termin, jaki jest podawany, jest zawsze ten sam: po zakończeniu postępowania. A tego terminu nie znamy - mówi Karol Kopczyk.
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo
Moskwa kolejny raz pokazała uległym administratorom Polski gdzie ich miejsce.
Tej sytuacji winny jest Tusk, Sikorski i Komorowski
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz