Kolejna gra propagandowa T. Lisa, M. Olejnik i im podobnych...
Krzysztofjaw, wt., 10/07/2012 - 08:53
Z pewnym niepokojem zauważyłem wczoraj lekkie lekceważenie i wyśmiewanie T. Lisa i M. Olejnik, którym wytknięto grzebanie się w niektórych życiorysach... i to bez żadnych podstaw, co musiało skończyć się właśnie szyderczym wyśmianiem profesjonalizmu obu tych dziennikarzyn.
Przestrzegam przed takim podejściem do tematu i do tych osób.
Zarówno T. Lis, jak i M. Olejnik są zbyt socjotechnicznie sprawnymi mainstreamowymi, medialnymi funkcjonariuszem rządowymi, aby ich działania miały okazać się jałowe. Skłaniam się raczej do konstatacji, że jest to początek realizowania pewnej gry propagandowej mającej na celu doprowadzić do absurdu - podobnie jak kiedyś temat lustracji - naturalną w demokracji konieczność transparentności życia kandydata na stanowiska publiczne obejmującą m.in. przeszłość i teraźniejszość jego samego, środowisk go wspierających a także jego rodziny.
Takie "prześwietlanie" kandydata nie ma nic wspólnego z jego jakimś prześladowaniem za winy innych, ale jest raczej demokratycznym sprawdzianem jego prawdomówności i reprezentowania przez niego odpowiednich zasad etyczno-moralnych niezbędnych do sprawowania funkcji zaufania publicznego. Jest też działaniem prewencyjnym zmniejszającym możliwość wystąpienia nepotyzm, korupcji czy też "konfliktu interesów" w czasie sprawowaniu określonego urzędu przez kandydata.
Ponadto zapewne jest to próba kreacji kolejnego tematu zastępczego kierującego społeczne zainteresowanie nie na tragizm obecnych rządów PO i wciągnięcia opozycji do bezproduktywnej walki na życiorysy, by w ostateczności ponownie zbiorowo i histerycznie wskazywać na oszołomstwo oraz stosowanie "mowy nienawiści" przez patriotyczną część elit polskiego społeczeństwa.
Mam nadzieję, że PiS i prawe polskie środowiska nie dadzą się tym razem sprowokować tym medialnym propagandystom i w końcu doprowadzą do - niestety spóźnionej - pełnej lustracji i dekomunizacji w Polsce wszystkich środowisk. Wtedy może takich osób jak T. Li(z)s czy M. Olejnik oraz wielu innych nie musielibyśmy znosić w naszym życiu społeczno-politycznym.
Pozdrawiam
P.S.1.
A'propos prawdy o przeszłości rodzin funkcjonariuszy publicznych, jeden z blogerów (niestety teraz nie jestem w stanie wskazać jego nicka, za co przepraszam) w jednym ze swoich komentarzy napisał trafnie, że oczywiście np. dzieci nie odpowiadają za czyny swoich rodziców, ale prawdą jest też, że przynajmniej niektóre z tych dzieci, nie zrobiłyby żadnej kariery w Polsce, gdyby nie ich wpływowi przodkowie, (szczególnie z kręgów służb i partii komunistycznych) a bywa, że byli to często zdrajcy, wysługujący się okupantom! Dlaczego mamy o tym nie wiedzieć?
P.S.2
Dziś kolejna rocznica niemal pewnego już zamachu smoleńskiego. Wspomnijmy w naszej codziennej modlitwie jego ofiary. Cześć ich pamięci! Łączę się duchowo ze wszystkimi, którzy dziś oddadzą im hołd poprzez uczestniczenie w marszach, mszach świętych i innych formach ich uczczenia.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
Mój autorski blog: http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Przestrzegam przed takim podejściem do tematu i do tych osób.
Zarówno T. Lis, jak i M. Olejnik są zbyt socjotechnicznie sprawnymi mainstreamowymi, medialnymi funkcjonariuszem rządowymi, aby ich działania miały okazać się jałowe. Skłaniam się raczej do konstatacji, że jest to początek realizowania pewnej gry propagandowej mającej na celu doprowadzić do absurdu - podobnie jak kiedyś temat lustracji - naturalną w demokracji konieczność transparentności życia kandydata na stanowiska publiczne obejmującą m.in. przeszłość i teraźniejszość jego samego, środowisk go wspierających a także jego rodziny.
Takie "prześwietlanie" kandydata nie ma nic wspólnego z jego jakimś prześladowaniem za winy innych, ale jest raczej demokratycznym sprawdzianem jego prawdomówności i reprezentowania przez niego odpowiednich zasad etyczno-moralnych niezbędnych do sprawowania funkcji zaufania publicznego. Jest też działaniem prewencyjnym zmniejszającym możliwość wystąpienia nepotyzm, korupcji czy też "konfliktu interesów" w czasie sprawowaniu określonego urzędu przez kandydata.
Ponadto zapewne jest to próba kreacji kolejnego tematu zastępczego kierującego społeczne zainteresowanie nie na tragizm obecnych rządów PO i wciągnięcia opozycji do bezproduktywnej walki na życiorysy, by w ostateczności ponownie zbiorowo i histerycznie wskazywać na oszołomstwo oraz stosowanie "mowy nienawiści" przez patriotyczną część elit polskiego społeczeństwa.
Mam nadzieję, że PiS i prawe polskie środowiska nie dadzą się tym razem sprowokować tym medialnym propagandystom i w końcu doprowadzą do - niestety spóźnionej - pełnej lustracji i dekomunizacji w Polsce wszystkich środowisk. Wtedy może takich osób jak T. Li(z)s czy M. Olejnik oraz wielu innych nie musielibyśmy znosić w naszym życiu społeczno-politycznym.
Pozdrawiam
P.S.1.
A'propos prawdy o przeszłości rodzin funkcjonariuszy publicznych, jeden z blogerów (niestety teraz nie jestem w stanie wskazać jego nicka, za co przepraszam) w jednym ze swoich komentarzy napisał trafnie, że oczywiście np. dzieci nie odpowiadają za czyny swoich rodziców, ale prawdą jest też, że przynajmniej niektóre z tych dzieci, nie zrobiłyby żadnej kariery w Polsce, gdyby nie ich wpływowi przodkowie, (szczególnie z kręgów służb i partii komunistycznych) a bywa, że byli to często zdrajcy, wysługujący się okupantom! Dlaczego mamy o tym nie wiedzieć?
P.S.2
Dziś kolejna rocznica niemal pewnego już zamachu smoleńskiego. Wspomnijmy w naszej codziennej modlitwie jego ofiary. Cześć ich pamięci! Łączę się duchowo ze wszystkimi, którzy dziś oddadzą im hołd poprzez uczestniczenie w marszach, mszach świętych i innych formach ich uczczenia.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
Mój autorski blog: http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz