Pismo do Prokuratora Generalnego (Smoleńsk - pomoc prawna) Stefan Hambura
Wysłane także faksem: 004822/3189801
Prokurator Generalny
Andrzej Seremet
Prokuratura Generalna
ul. Barska 28/30
02-315 Warszawa
Polen
2924/10 Berlin, 17.04.2012 r.
Katastrofa w ruchu powietrznym w dniu 10.04.2010
Szanowny Panie Prokuratorze Generalny,
w trybie pomocy prawnej wnioskuję i uprzejmie proszę o skierowanie do stosownych władz Federacji Rosyjskiej prośby o sprawdzenie w pierwszej kolejności, która z poniżej wskazanych osób w przeszłości była pracownikiem, funkcjonariuszem, żołnierzem lub współpracownikiem tajnych służb bezpieczeństwa Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich:
1. Tatiana Anodina - Przewodnicząca Międzyrządowego Komitetu ds.
Lotnictwa (MAK),
2. Oleg Jermołow, Wiceprzewodniczący MAK,
3. Aleksiej Morozow,WiceprzewodniczącyMAK –
Przewodniczący Komisji Badania ZdarzeńLotniczych MAK,
Obsługa lotniska Smoleńsk Siewiernyj 10 kwietnia 2010 r.:
4. pułkownik Nikołaj Krasnokucki, były dowódca bazy w Smoleńsku oraz
zastępca dowódcy bazy w Twerze,
5. podpułkownik Paweł Plusnin, kontroler wieży,
6. major Wiktor Ryżenko, kontroler systemu lądowania,
7. Łubancew (vel Łobancew) W. W. – pomocnik kierownika lotów,
Rozmówcy obsługi lotniska Smoleńsk Siewiernyj 10 kwietnia 2010 r.:
8. Bieniediktow Władimir – major, oficer rozformowanego w 2009 r.
lotniczego pułku wojskowo-transportowego w Smoleńsku,
9. Kurtiniec – major, oficer operacyjny jednostki w Twerze,
10. Murawiow Anatolij – pilot, dyspozytor lotniska Smoleńsk Jużnyj,
11. Sipko Władimir – szef bazy lotniczej garnizonu Migałowo w Twerze,
przełożony płk. Krasnokutskiego
Z wyrazami szacunku
Stefan Hambura
Rechtsanwalt
http://hambura.salon24.pl/409535,pismo-do-prokuratora-generalnego-smolensk-pomoc-prawna
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Musimy przekazać Rosji dane o
Musimy przekazać Rosji dane o pilotach Tu-154M
Nie ma jakichkolwiek powodów uzasadniających i mogących być podstawą
odmowy przekazania stronie rosyjskiej danych o pilotach Tu-154M o które
Rosjanie prosili
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Super,panie Mecenasie,gratuluję
w pierwszej kolejności Anodina...i może właściciel firmy,która remontowała Naszego TU 154 M ?
super sprawa....
gość z drogi
3. Mój Syn miał na imię
Mój Syn miał na imię Arkadiusz
Z Władysławem Protasiukiem, ojcem mjr. pil. Arkadiusza Protasiuka, dowódcy lotu PLF 101 do Smoleńska, rozmawia Marta Ziarnik
Jak
Pan odebrał doniesienia "Rzeczpospolitej", która od soboty faszeruje
opinię publiczną informacjami o lustracji pilotów, w tym Pana Syna?
- Zaskoczyły mnie bardzo i zdenerwowały te rewelacje, bo z prokuratury
nie docierały do nas wcześniej żadne informacje w tej materii. Mówiąc
wprost, doniesienia "Rzeczpospolitej" odczytuję jako kolejną z całej
serii prób znęcania się nad nami - pogrążonymi w dramatycznym bólu
bliskimi ofiar. Zastanawiam się, kiedy to się wreszcie skończy. Gdzie -
zdaniem mediów - jest ta granica zwykłej ludzkiej przyzwoitości? I jak
daleko dziennikarze są gotowi jeszcze się posunąć w wyścigu o news?
Jakim prawem media wdzierają się w nasze życie rodzinne, w najbardziej
dla nas intymne sprawy, tylko po to, żeby wzbudzić sensację na
portalach? To jest skandal, żeby nie powiedzieć - chamstwo. Zastanawiam
się, gdzie podziała się kultura ludzi ze świata mediów. Patrząc już
nawet nie tyle na kwestie katastrofy smoleńskiej i tego, co media wokół
niej wytworzyły, ale także na inne tematy, którymi jesteśmy faszerowani,
z wielkim zażenowaniem muszę zauważyć, że pewni dziennikarze z
niebywałą natarczywością starają się rozmiłować nas w taplaniu się w
najgorszym szambie i patologii.
Najpierw był wielki szum o lustracji, wręcz tajnych służbach, potem okazało się, że chodziło o akta paszportowe.
- Rzeczywiście, tak twierdzi rzecznik naczelnego prokuratora
wojskowego. Choć co do tego muszę przyznać, że nie jestem wcale taki
pewny. Bo jak pokazuje doświadczenie, po Rosjanach i rządzie Donalda
Tuska wszystkiego można się spodziewać. Ale wracając do pani pytania,
jeśli jednak pan redaktor Gmyz z "Rzeczpospolitej" chce się zagłębiać w
drzewa genealogiczne załogi i pasażerów tragicznego lotu z 10 kwietnia
2010 roku, to proponuję, aby najpierw zaczął od swojej rodziny. Ciekaw
jestem, jak na takie działanie zareagowaliby jego bliscy i czy nie
poczuliby się tym dotknięci. Bo tu przecież nie chodzi o ukrywanie
jakichkolwiek faktów, tylko o niezrozumiałe grzebanie się w rodzinnych
koligacjach i publiczne eksponowanie prywatnych spraw, które nic do
rozwikłania tajemnicy katastrofy smoleńskiej nie wnoszą. Dlaczego pan
Gmyz jako doświadczony dziennikarz ze - zdawałoby się - sporą wiedzą nie
weźmie się za drążenie rzeczywiście istotnych kwestii, które naprawdę
wymagają zainteresowania ze strony mediów, gdyż w przeciwnym razie
zostaną przez Rosjan i ludzi pana premiera całkowicie zatuszowane.
Po
lustracyjnym dementi prokuratury wczoraj ten sam autor próbował się
ratować wrzuceniem informacji - naturalnie nieoficjalnej - że w archiwum
IPN odkryto, jakoby "jeden z pilotów miał w rodzinie milicjanta".
- Ale pani redaktor, co to ma wspólnego z katastrofą smoleńską?
Naprawdę tego nie rozumiem. Nawet jeśli w rodzinie pilota był jakiś
milicjant, to przecież jeszcze nie oznacza, że załoga chciała zabić
prezydenta RP i delegację rządową. Przecież to absurd. To, co robi ta
gazeta, świadczyć może jedynie o tym, że jest w stanie posunąć się nawet
do zrobienia czarnego PR pilotom tylko po to, żeby dowieść swojej
pseudolustracyjnej tezy. W ten sposób wyrządza się niewyobrażalną
krzywdę nie tylko zmarłym, ale i nam, rodzinom. Jest przecież coś
takiego jak etyka dziennikarska, prawda? Czy dziennikarz
"Rzeczpospolitej" o niej nie słyszał? Przecież nawet jeśli posiada jakąś
wiedzę na temat rodzin, to - chociażby ze względu na delikatny
charakter tej materii - nie powinien nią epatować opinii publicznej,
gdyż dla śledztwa to i tak nie ma żadnego znaczenia. Najbardziej boję
się, że pewnego dnia obudzę się i po włączeniu telewizora zostanę
zbombardowany np. szczegółowym opisem charakteru obrażeń ciała mojego
Syna, które może jeszcze będą komentować, w swój wszystkim znany sposób,
poseł Niesiołowski bądź Palikot, kreowani przez media na specjalistów z
każdej dziedziny. Czy to naprawdę tak trudno jest wczuć się w sytuację
rodzin? Czy tak ciężko jest tym ludziom wyobrazić sobie, jak bardzo
bolesne są dla nas tego typu doniesienia komentowane publicznie?
A
do czego, Pana zdaniem, mogły być potrzebne Rosjanom informacje z akt
paszportowych? Jakie mają przełożenie na tworzenie profilu
psychologicznego załogi?
- Moim zdaniem, żadne.
Podejrzewam, że było to kolejne zagranie taktyczne Rosjan, próba
odwrócenia uwagi chociażby od wątku wymytego dokładnie z wszelkich
pozostałych śladów wraku Tu-154M. Może też Rosjanie sądzili, że jeśli
zaczną grzebać w naszych życiorysach, to my, rodziny, wystraszone
ewentualnymi niechlubnymi faktami z przeszłości, przestaniemy wreszcie
drążyć temat wyjaśniania katastrofy. Jak już mówiłem, po Rosjanach
naprawdę wszystkiego można się spodziewać.
Podając
informacje o rzekomej lustracji, redaktor pomylił imię Pana Syna,
dwukrotnie nazywając go Dariuszem, co potem zresztą powtarzały za nim
inne media, jak np. Polsat.
- No właśnie, wstyd. Pan
redaktor lansuje się na takiego specjalistę, znawcę tematu smoleńskiego,
a nawet nie zna imion pilotów? To zastanawiające. Przecież ich imiona i
nazwiska od dwóch lat są w ciągłym obiegu, ciągle przywoływane. Trudno
mi uwierzyć, że było to zwykłe niedopatrzenie. Ale to niestety nie
jedyne konfabulacje i bzdury, jakie mogliśmy wyczytać w
"Rzeczpospolitej" - dobrze pamiętam niechlubny cykl panów Reszki i
Majewskiego, po którym do dzisiaj czuję niesmak.
Dziękuję za rozmowę.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120418&typ=po&id=po05.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl