W śledztwie o przeciek z akcji CBA w aferze gruntowej zasięgano opinii wróżki, badano też, czy miałem romans z Danutą Hojarską- zeznał w sądzie Janusz Kaczmarek, b. prokurator i szef MSWiA, świadek w sprawie między Jarosławem Kaczyńskim a Romanem Giertychem.Kaczyński, lider PiS i były premier, pozwał Giertycha (lidera LPR, wicepremiera w swym rządzie, obecnie adwokata) o ochronę dóbr osobistych za postawiony publicznie zarzut, że Kaczyński zbierał haki na polityczną konkurencję i naciskał na służby państwowe, by takie informacje pozyskiwać.W odpowiedzi Giertych pozwał Kaczyńskiego - za to, że lider PiS zarzucił mu kłamstwo.
Oba procesy toczą się osobno przed warszawskim sądem okręgowym.
Haki, haki, haczyki, spinacze....
WRACAMY DO ROKU 2007 i sięgamy do archiwum bajek Kaczmarka Janusza.
Grabarczyk wiedział o nieprawidłowościach w śledztwie ws. Blidy?
Jednym z tajemniczych mężów zaufania, któremu już cztery miesiące temu ówczesny szef MSWiA Janusz Kaczmarek mówił o nieprawidłowościach w śledztwie dotyczącym Barbary Blidy, jest szef sejmowej Komisji Sprawiedliwości, poseł PO Cezary Grabarczyk - informuje "Dziennik".
Grabarczyk zrelacjonował gazecie, że Kaczmarek poprosił go o spotkanie, krótko po debacie sejmowej, podczas której minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przedstawiał informację na temat okoliczności tragicznej śmierci Blidy.
Raport PO: funkcjonariusze CBA naruszyli prawo
Wstępna ocena działań CBA w ramach tzw. "afery gruntowej" wskazuje jednoznacznie na wysokie prawdopodobieństwo naruszenia prawa przez funkcjonariuszy publicznych, zarówno na płaszczyźnie prawa karnego, jak i pragmatyki służbowej - wynika z raportu ws. akcji CBA w ministerstwie rolnictwa sporządzonego przez ekspertów PO."....
http://wiadomosci.onet.pl/1589922,11,item.html
Dziś ciąg dalszy spektaklu z Januszem Kaczmarkiem w roli głównej. Były szef MSWiA stanął przed sejmową komisją ds. specsłużb
- Wygląda na to, że Janusz Kaczmarek posiada sporą wiedzę na temat nieprawidłowości w służbach specjalnych - mówi "Rz" szef Komisji do spraw Służb Specjalnych Paweł Graś z PO.
http://www.rzeczpospolita.pl/news.rol?newsId=16743
Według relacji w "Dzienniku", Czarnecki stał się przypadkowym świadkiem nieformalnej rozmowy Kaczmarka z Olejniczakiem. Do spotkania miało dojść 23 czerwca przed meczem gwiazd TVN kontra Sejm. Kaczmarek miał podobno uspokajać szefa SLD, że wśród posiadaczy kont nie ma pierwszoligowych polityków Sojuszu.
- Kaczmarek opowiadał Olejniczakowi o tajnych kontach lewicy w Szwajcarii. Twierdził, że są materiały na to, że takie konta istnieją, ale nie dotyczy to prominentnych działaczy lewicy czy liderów SLD. Olejniczak przyjął tę wiadomość z wyraźną ulgą, bo to znaczyło, że nikt z pierwszego szeregu Sojuszu nie jest zagrożony - relacjonuje Czarnecki na łamach gazety.
Kaczmarek i Olejniczak: to bzdury
Sprawa bez precedensu?
Jeden z prokuratorów powiedział "Dziennikowi", że jeśli do spotkania Kaczmarek-Olejniczak rzeczywiście doszło będzie to sprawa bez precedensu. - To jest pogwałcenie podstawowych reguł pracy prokuratora, za co grożą surowe konsekwencje z pozbawieniem prawa wykonywania zawodu i karą więzienia włącznie. Informowanie o ustaleniach śledztwa sabotuje pracę śledczych - mówi pragnący zachować anonimowość rozmówca "Dziennika".
http://www.tvn24.pl/0,1518800,0,1,wiadomosc.html
Szałek: u premiera nie było sporu Kaczmarek-Ziobro co do Blidy
gaw, PAP
Na naradzie u premiera w lutym, dotyczącej m.in. postępowań w sprawie mafii węglowej nie doszło do jakiejkolwiek polemiki pomiędzy ministrami Januszem Kaczmarkiem, Zbigniewem Ziobrą oraz szefem policji Konradem Kornatowskim - oświadczył Naczelny Prokurator Wojskowy Tomasz Szałek.
Zbigniew Wassermann: - Służby specjalne nie są na usługach władz
Janusz Kaczmarek twierdzi, że był pan celowo pomijany.
Wypowiedź ministra Kaczmarka wskazuje na to, że nie do końca zna prawem określone kompetencje koordynatora.
Pan Kaczmarek poinformował o tym, że zawarł z panem rodzaj nieformalnego paktu.
To złe określenie. Była to forma swego rodzaju porozumienia między nami, że gdyby się okazało, że działania organów ścigania mogą mieć charakter tendencyjny, stwarzać zagrożenia, to trzeba by interweniować. On to nazywa paktem.
Skąd się brał ten niepokój o wymiar sprawiedliwości?
Z faktu, że w opinii publicznej dość często funkcjonują pewne manipulowane informacje z prowadzonych przez organy ścigania postępowań. Przykładem choćby moja sprawa i próba powiązania mnie z mafią na podstawie rzekomych informacji ze śledztw. Wielokrotnie usiłowałem wytłumaczyć, że nie współpracowałem ani z mafią paliwową, ani z mafią węglową, ale takie pomówienia ciągle krążyły w mediach. Jeśli takich przypadków jest więcej i zaczynają się układać w pewien ciąg, kształtują pogląd opinii publicznej. To jest wystarczający powód, by się tym zainteresować.
Rozmawiał pan o tym ze Zbigniewem Ziobrą?
W sposób formalny zwróciłem się do ministra sprawiedliwości o wyjaśnienie sytuacji, zawiadamiając organy ścigania, by się tym zajęły.
http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_070822/kraj/kraj_a_6.html
Wprost publikuje więcej informacji o "gasnącej gwieździe" ostatnich dni .
Rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim, premierem RP
„Wprost": Czy Janusz Kaczmarek padł ofiarą Zbigniewa Ziobry?
Jarosław Kaczyński: Bez żartów.
– Tak twierdzi sam Kaczmarek. Dodając, że minister sprawiedliwości jest wyjątkowo mściwy i bezwzględny.
– Pan Kaczmarek radykalnie przecenia wpływy ministra Ziobry. Zapewniam, że odwołanie szefa MSWiA było wyłącznie moją decyzją.
– Podobno Ziobro podkopał też pana zaufanie do Zbigniewa Wassermanna.
– Jest taka medialna bajka o tym, że cokolwiek się w tym rządzie stanie, to albo jest to dzieło Ziobry, albo spin-doktorów. Otóż właśnie to jest bajka.
Prokuratura dysponuje nagraniami obciążającymi byłego szefa MSWiA
Przeciek w sprawie akcji CBA w resorcie rolnictwa pokazał ostatecznie, że Kaczmarek tkwi w układzie" – mówi w rozmowie z „Wprost” premier Jarosław Kaczyński. W ostatnich dniach do prokuratury, tajnych służb i samych braci Kaczyńskich docierają kolejne informacje pokazujące rzeczywistą rolę, jaką w polskim życiu publicznym odgrywał w ostatnich latach zdymisjonowany niedawno szef MSWiA. Wśród nich są nowe wątki dotyczące najgłośniejszego przecieku ostatnich lat, ale także informacje o sprawach sprzed wielu lat, gdy Kaczmarek pracował w prokuraturach w Trójmieście i w Warszawie.
Wiele wskazuje na to, że plany pokrzyżowało spotkanie w restauracji Panorama na 40. piętrze hotelu Marriott. Spotkali się tam biznesmen Ryszard Krauze, poseł Samoobrony Leszek Woszczerowicz i Janusz Kaczmarek. Spotkanie zostało zarejestrowane przez kamery hotelowego monitoringu. Śledczy dysponują tym nagraniem.
To Woszczerowicz miał ostrzec Leppera przed wzięciem łapówki. – Problemem jest to, że poseł Samoobrony wrócił do sejmowego hotelu piechotą – tłumaczy jeden ze śledczych. – Gdyby wsiadł do samochodu, fakt ten zarejestrowałaby kamera przemysłowa. Skoro szedł piechotą, może się na przykład wytłumaczyć, że ktoś życzliwy podszedł do niego na ulicy i ostrzegł go przed akcją, a jego wiedza w tej sprawie nie ma związku ze spotkaniem w Marriotcie – dodaje nasz rozmówca.
Żonglujący teczkami
W ubiegłym tygodniu w internetowym wydaniu tygodnika „Wprost" ujawniliśmy, że w 1993 r. Janusz Kaczmarek nadzorował nielegalną akcję Urzędu Ochrony Państwa, w czasie której z mieszkania byłego funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa wykradziono dokumenty z teczek czołowych gdańskich opozycjonistów, w tym Lecha Wałęsy i Lecha Kaczyńskiego. Janusz Kaczmarek w publicznych wypowiedziach tłumaczył, że gdy tylko się dowiedział o wyniesieniu teczek przez UOP, zażądał ich zwrotu. Ciekawe jednak dlaczego, gdy został przez tajne służby zlekceważony, jako prokurator rejonowy w Gdyni nie wszczął żadnego postępowania w sprawie bezprawnej akcji UOP. I dlaczego jeszcze rok po akcji podtrzymywał oskarżenie wobec esbeka za rzekomy handel materiałami radioaktywnymi, choć wiedział, że żadnego handlu nie było, a cała sprawa była teatrem zmontowanym przez specsłużby, które chciały przeszukać mieszkanie byłego funkcjonariusza i przejąć teczki opozycjonistów. W sprawie akcji UOP kłopoty może mieć jeden z najbliższych współpracowników Kaczmarka, zdymisjonowany niedawno komendant główny policji Konrad Kornatowski. Okazuje się, że to m.in. on stawiał zarzuty w tej sprawie (jak się później okazało, oparte na sfabrykowanych dowodach).
http://www.wprost.pl/ar/?O=112294&I=1287
Minister Ćwiąkalski nie ściga Krauzego / Inne
DZIENNIK poszedł na wywiad do ministra Ćwiąkalskiego i zapytał o sprawę Krauzego. Minister oświadczył stanowczo, że biznesmen zostanie zatrzymany po powrocie do kraju. "Według naszej wiedzy postanowienie o zatrzymaniu zostało uchylone, czy to prawda?" - ustalał DZIENNIK. Z pokerową miną odparł: "Nie wiem, ale poproszę, by prokurator krajowy zaraz to ustalił".
Minister od razu zadzwonił do prokuratora. Po kilku minutach potwierdził informacje DZIENNIKA. I zaczął zapewniać: "Odsunąłem się od tej sprawy. Na nikogo nie naciskałem. Sami państwo widzicie".
Postanowienie o zatrzymaniu Krauzego obowiązywało od 30 sierpnia. Od tamtej pory nie zmieniło się nic: biznesmen nadal ukrywa się za granicą, ciążą na nim te same zarzuty. Jednak w zeszłym tygodniu Prokuratura Okręgowa w Warszawie odpuściła. Co się stało? O wycofanie się z zatrzymania wnosił obrońca Krauzego Krzysztof Bachmiński. Podpierał się korzystną dla biznesmena ekspertyzą mecenasa, a dziś ministra Ćwiąkalskiego, która została dołączona do akt.
To nie koniec dobrych wiadomości dla Krauzego. 8 listopada, jak dowiaduje się DZIENNIK, prokurator krajowy Dariusz Barski rozwiązał zespół, który badał sprawę przecieku z akcji CBA do Andrzeja Leppera."
"Gdyż jeżeli były jakiekolwiek naciski w tej sprawie, to właśnie takie, gdy pan Kaczmarek wiedząc, że jest prowadzone rzetelne postępowanie ws. przecieku, stosował groźby w stosunku do mnie i osób prowadzących postępowanie oraz nakłaniał mnie, bym ukrył przed organami ścigania, przed prokuraturą, że uzyskał ode mnie informacje o operacji specjalnej, która następnego dnia mogła dotykać pana Andrzeja Leppera" - powiedział."
Rusza ponowny proces w sprawie "afery gruntowej"
2 września 2011 r. na wokandę Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście wraca proces Ryby i K. (nie zgadza się on na ujawnianie nazwiska), oskarżonych w aferze, która zakończyła w 2007 r. rządy koalicji PiS-Samoobrona-LPR. Ryba i K. są oskarżeni o powoływanie się na wpływy w resorcie rolnictwa kierowanym przez Andrzeja Leppera i podjęcie się za niemal 3 mln zł pośrednictwa w odrolnieniu działki na Mazurach agentowi CBA, udającemu biznesmena - za co grozi do ośmiu lat więzienia.
W sierpniu 2009 r. sąd rejonowy skazał Rybę na 2,5 roku więzienia, a Andrzeja K. na grzywnę. Po apelacji obrony wyroki te uchylił w maju 2010 r. Sąd Okręgowy w Warszawie - ale tylko z powodów formalnych, nie merytorycznych; sprawa wróciła do SR. Według sądowych źródeł PAP ponowny proces może nie być długotrwały, bo "powody uchylenia wyroku nie były ważkie". Tak jak poprzedni proces, zapewne i obecny będzie niejawny.
Prokuratura w SR żądała 4 lat więzienia dla Ryby, oskarżonego o to, że będąc w kontakcie z urzędnikami resortu (w tym z Lepperem i wiceministrem Maciejem Jabłońskim) dopytywał o losy sprawy i przekazywał K. uwagi ministerstwa. Dla K., który negocjował z podstawionym jako kontrahent agentem CBA - z uwagi na to, że od początku się przyznawał i złożył obszerne wyjaśnienia - oskarżenie chciało kary grzywny.
Skazując oskarżonych, SR podkreślił, że nie badał legalności akcji CBA. Uznał, że Biuro miało podstawy do wszczęcia operacji specjalnej, bo były "wiarygodne informacje", że oskarżeni chcą popełnić przestępstwo. Od początku kwestionowała to obrona Ryby, według której CBA wręcz podżegało oskarżonych do przestępstwa.
Posłowie koalicji uratowali miliardera? Szybka zmiana prawa
Sąd Rejonowy dla Warszawy 21 lipca umorzył postępowanie w sprawie Ryszarda Krauzego. Zdaniem "Rzeczpospolitej" tydzień wcześniej w życie weszła nowelizacja kodeksu spółek handlowych. Wykreślono z niego artykuł 585, czyli ten, za który Krauze miał problemy.
W październiku, przypomina gazeta, Krauze usłyszał zarzuty. W grudniu akt oskarżenia znalazł się w sądzie. Tymczasem w styczniu, na spotkaniu Naczelnej Rady Adwokackiej spotkali się Krauze z ministrem sprawiedliwości. Padła tam propozycja zmiany artykułu 585. W lutym pomysł ten oficjalnie zgłosił poseł PSL - pisze gazeta. W czerwcu koalicja przegłosowała usunięcie artykułu, więc w lipcu sąd nie miał wyjścia i sprawę umorzył - oburza się "Rzeczpospolita".
Sprawa wydarzeń z 40. piętra hotelu Marriott jest w całości umorzona; warszawska prokuratura zamknęła ostatni wątek śledztwa, dotyczący fałszywych zeznań, o które podejrzany był prezes PZU Jaromir Netzel. Prokurator uznał, że nie można zarzucić mu fałszu.
Jaromir Netzel, fot.: Radek Pietruszka
PAP
"Kilka dni temu prokurator umorzył to postępowanie" - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Monika Lewandowska, potwierdzając informację podaną przez Radio ZET.
Tym samym Netzel dołączył do b. szefa MSWiA w rządzie PiS Janusza Kaczmarka, ówczesnego komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i biznesmena Ryszarda Krauze, których sprawy zostały umorzone w zeszłym roku. Wszystkim im zarzucano utrudnianie wyjaśnienia domniemanego przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Samą sprawę przecieku prokuratura także umorzyła.
Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla zatrzymała ABW w sierpniu 2007 r. Żaden z nich nie usłyszał zarzutu dokonania przecieku, lecz składania fałszywych zeznań i utrudniania postępowania.
O zarzutach informował w 2007 r. wiceprokurator generalny Jerzy Engelking na specjalnej multimedialnej konferencji prasowej, na której przedstawiono podsłuchy rozmów trójki i komputerową symulację przemieszczania się Kaczmarka 5 lipca 2007 r. przez Warszawę, gdy dotarł on na 40. piętro hotelu Marriott, gdzie miał się spotkać z Krauzem. Zatajenie tego spotkania oraz faktu znajomości z Krauzem było podstawą zarzutu prokuratury. Kaczmarek mówił, że nie był źródłem przecieku i zapewniał, że nie łączy go żaden układ z Krauzem - ale nie wyjaśnił, dlaczego nie ujawnił faktu spotkania z nim.
W śledztwie dotyczącym przecieku z akcji CBA Netzel zeznał, że z Kaczmarkiem widział się 5 lipca 2007 r. przed hotelem Marriott. Kaczmarek natomiast mówił, że nie widział się z Krauzem na 40. piętrze hotelu, gdzie biznesmen miał swój apartament. W 2007 r. prokuratorzy uznawali, że Netzel daje w ten sposób alibi Kaczmarkowi i że prezes PZU został do takich zeznań nakłoniony m.in. przez Kornatowskiego.
W listopadzie zeszłego roku prokurator umarzając śledztwo wobec Kaczmarka i Kornatowskiego uznał, że oni dwaj składając fałszywe zeznania "realizowali przysługujące im prawo do obrony" oraz że nie nakłaniali Netzla do fałszywych zeznań.
W związku z tym, że Netzel składał w prokuraturze liczne wnioski dowodowe, które trzeba było zweryfikować, śledztwo w jego sprawie trwało o pół roku dłużej, niż w sprawie Kaczmarka i Kornatowskiego. 24 maja prokuratura uznała zeznania Netzla za spójne i konsekwentne i doszła do wniosku, że nie można stwierdzić, by były one nieprawdziwe lub fałszywe. Prokurator uznał też, że Netzel nie był nakłaniany do ich złożenia ani ich nie uzgadniał z Kaczmarkiem.
Netzlowi zarzucano też posiadanie środków odurzających (5 tabletek morfiny). Również od tego zarzutu został uwolniony.
Decyzja o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocna. Może się od niej odwołać tylko Netzel, bo nikt inny nie jest stroną tego postępowania. Teoretycznie może on zaskarżyć formułę umorzenia - nie wiadomo, czy tak uczyni.
http://wiadomosci.onet.pl/2178468,11,koniec_sprawy_40_pietra_marriotta_u...
2 komentarze
1. umorzyła na początku lutego śledztwo dotyczące przekroczenia upr
Do rzeszowskiej prokuratury wpłynęło zażalenie na umorzenie śledztwa dotyczącego przekroczenia uprawnień przez prokuratorów oraz funkcjonariuszy CBA i ABW przy zatrzymaniu w 2007 r. m.in. b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Zażalenie złożył pełnomocnik Kaczmarka.
Jak poinformował we wtorek PAP zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie Jaromir Rybczak zażalenie po sprawdzeniu pod względem formalnym zostanie skierowane do Sądu Rejonowego Warszawa Mokotów, czyli do II instancji. Dopiero sąd podejmie decyzję, czy postanowienie prokuratury w sprawie umorzenia uchylić czy utrzymać je w mocy.
Rzeszowska prokuratura umorzyła na początku lutego śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez prokuratorów oraz funkcjonariuszy CBA i ABW przy zatrzymaniu w 2007 r. b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, b. szefa PZU Jaromira Netzla i b. szefa policji Konrada Kornatowskiego jako podejrzanych w sprawie złożenia fałszywych zeznań i utrudnienie postępowania przygotowawczego w związku z ujawnieniem informacji o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych CBA w resorcie rolnictwa. Kaczmarek i Netzel mieli w tym śledztwie status pokrzywdzonych.
W śledztwie wszczętym w listopadzie 2007 r. śledczy sprawdzali, czy doszło do przekroczenia uprawnień m.in. przez ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego, jego zastępcę, prokuratora krajowego oraz prokuratorów Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sierpniu 2007 r. poprzez wydanie zarządzenia o zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu Kaczmarka, Netzla i Kornatowskiego. Prokuratura badała w tym śledztwie także zgodność z prawem czynności operacyjno-rozpoznawczych realizowanych przez funkcjonariuszy CBA i ABW.
Rybczak mówił na początku lutego, że powodem umorzenia (w większości punktów) był brak ustawowych znamion czynu zabronionego. W opinii prokuratury w tym przypadku istniały podstawy faktyczne i prawne do podejmowania tych działań przez funkcjonariuszy publicznych, czyli ministra i prokuratorów, "a w każdym razie nie doszło do rażącego złamania przez nich prawa". Kaczmarek komentując umorzenie, powiedział PAP, że zwyciężyła korporacyjna solidarność.
PAP Źródło
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. no i mamy "sprawiedliwość" w Polsce
prokuratura umarza pomówienia, sąd przyznaje odszkodowanie.
"powodem umorzenia był brak ustawowych znamion czynu zabronionego. W opinii prokuratury w tym przypadku istniały podstawy faktyczne i prawne do podejmowania tych działań przez funkcjonariuszy publicznych, czyli ministra i prokuratorów, "a w każdym razie nie doszło do rażącego złamania przez nich prawa".
Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał 20 tys. zł Januszowi Kaczmarkowi, byłemu szefowi MSWiA za "oczywiście niesłuszne" jego zatrzymanie w sierpniu 2007 r., w związku z podejrzeniem w tzw. aferze przeciekowej.
Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,11208709,Sad__20_tys__odszkodowania_dla_Janus...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl