Policje tajne, widne i dwupłciowe

avatar użytkownika Jan Kalemba

Ktoś nam znów „reformuje” intensywnie policję. Jak by na to nie patrzeć, wziął się za to człek z zerowym doświadczeniem policyjnym – czterdziestoletni Jacek Cichocki, który w listopadzie został szefem MSW. Z zawodu jest ów dżentelmen politologiem i zgodnie z nabytymi kwalifikacjami 2/3 stażu pracy upłynęło mu w Ośrodku Studiów Wschodnich.

Zaczęło się 3 stycznia na szczeblu zastępcy kierownika resortu. Wyrzucono sekretarza stanu Adama Rapackiego – generała, który w służbie policyjnej „zęby zjadł” – a w jego miejsce powołano na nadzorującego policję pana Michała Deskura, z zawodu księgowego. Potem, 10 stycznia zmieniono komendanta głównego policji na Marka Działoszyńskiego, pod którego przewodem łódzcy funkcjonariusze osławieni zostali jednym z najniższych w Polsce wskaźników wykrywalności przestępstw. Lawina zmian na stanowiskach dowódczych w Policji dotarła 24 stycznia do komendy stołecznej, a zatrzyma się pewno dopiero na szczeblu komendantów posterunków...

Nikt nie jest łaskaw informować nas o przyczynach takiego przeorania kadrowego jednej z kluczowych dla bytu Polski służb, chociaż jesteśmy – jak się hucznie głosi – obywatelami demokratycznego państwa, którym przysługuje prawo do informacji. Przyczyną nie jest przecież tzw. „odpolitycznienie” – to wykonano zaraz po wyborach w roku 2007. Dobitnym tego przykładem jest „agent Tomek”, który będąc skutecznym gliniarzem wylądował „na zielonej trawce” bo posłanka Sawicka poskarżyła się, że ją uwiódł był...

Zapowiedź roszady kadrowej na taką skalę musi stać się powodem tego, że funkcjonariusze będą nią bardziej zaabsorbowani niż codziennymi policyjnymi obowiązkami, szczególnie po tym gdy dowiedzieli się, że na głównego awansował jeden z najmniej kompetentnych komendantów wojewódzkich. Aby przewidzieć taką ich reakcję nie trzeba chyba wielkiego doświadczenia oraz nadzwyczajnej przenikliwości.

W czasie tej ogólnokrajowej przepychanki kadrowej – dokładnie 24 stycznia – policja w Sosnowcu otrzymuje zgłoszenie o zaginięciu sześciomiesięcznej dziewczynki. Miejscowi funkcjonariusze od pierwszych chwil nie ufali matce. Ich podejrzliwość budziło jej dziwne zachowanie. Natychmiast jednak prowadzenie sprawy odebrała im Śląska Komenda Policji...

Może nie mam racji, ale myślę, że kierownictwu komendy w Katowicach bardziej zależało na unikaniu negatywnego wizerunku, niż na wykryciu tajemnicy zaginięcia Madzi. Stąd pomijanie kontrowersyjnego wątku dziwnego zachowania matki, którego drążenie mogło przysporzyć kłopotów. Wojewódzcy specjaliści policyjni wyżywali się więc w opracowywaniu psychologicznych portretów domniemanego porywacza i „podejmowaniu szeregu intensywnych czynności w celu jego odnalezienia”...

Pewno ciągnęło by się to miesiącami, może nawet latami, aż do przypadkowego odkrycia zwłok dziewczynki. Nie wiadomo tylko, czy wtedy możliwe byłoby ustalenie przyczyn zgonu. Na nieszczęście – oczywiście dla kierownictwa komendy wojewódzkiej w Katowicach – do sprawy przystąpił niejaki Krzysztof Rutkowski. Na rozwiązanie sprawy potrzebował dwóch dni – matka wyznała mu, że jej zaniedbania były przyczyną śmierci sześciomiesięcznej dziewczynki, której ciało ukryła...

Wiele się teraz krzyczy o braku kwalifikacji detektywistycznych pana Rutkowskiego, o jego bezprawiu i bezwzględnej brutalności. Ten brak kwalifikacji stawia katowickiej komendzie wojewódzkiej jeszcze gorszą ocenę, a ta brutalność to zwykłe kłamstwo, o czym świadczy nagranie wideo, które chyba z tego powodu cwany „detektyw” dał do publikacji...

W tej chwili nie sposób ustalić na ile popis kierownictwa policji śląskiej w sprawie zaginięcia dziewczynki jest efektem zastanego kunktatorstwa tego środowiska, a na ile wynikiem strachu przed zapowiadającą się przepychanką kadrową?

Wszystko to niewątpliwie natomiast pokazuje jak niebezpieczną jest zabawa chłoptasiów w państwo –  w przestawianie żywych figur w mundurach państwowych służb, tak jakby sobie przestawiali ołowiane żołnierzyki na podłodze!...

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @Jan Kalemba

prosze sprawdzić, kto jest mianowany na miejsce odwołanych komendantów.
To "znajomi króliczka" czyli nowego komentanta z miasta Łodzi.
Prosze nie mieszać spraw jednego sledztwa, które zostało przez media nadęte do wielkości niewyobrażalnej .
Przyczyny są czysto prozaiczne - nowa miotła zamiata i ustawia swoich.
Jak minister Mucha, która zatrudnia swojego fryzjera, bo najlepszy jest.

Bantustan to jest po prostu.

Pozdrawiam


Gajewski, Letkiewicz i Rokita - wiceszefami policji

Dotychczasowy komendant wojewódzki policji z Gdańska Krzysztof

Gajewski, komendant-rektor policyjnej uczelni w Szczytnie Arkadiusz

Letkiewicz i małopolski komendant wojewódzki Andrzej Rokita zostali

nowymi zastępcami komendanta głównego policji




Większość wojewódzkich komendantów policji będzie zmieniona. "Chodzi o kadencyjność..."


Będą zmiany na stanowiskach szefów co najmniej

dziewięciu komend wojewódzkich policji. Komendant główny Marek

Działoszyński wystąpił do sześciu wojewodów o opinie dotyczącą zmian;

trwają też konkursy na komendantów w Łodzi, Krakowie i Gdańsku.



»

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Jacek Cichocki jest z Tuskiem od 2008 roku, ma staż...

23 stycznia 2008

Z Fundacji Batorego do służb specjalnych

Jacek Cichocki (lat 37) będzie odpowiadał za służby specjalne w
kancelarii premiera - poinformował premier Donald Tusk, który wczoraj
wręczył mu nominację. Cichocki będzie także sprawował funkcję sekretarza Kolegium ds. służb specjalnych.
Tusk stwierdził, że posiada on "wymarzone" predyspozycje na to
stanowisko ze względu na doświadczenie analityczne i wielką wiedzę na
temat spraw wschodnich.
Zbigniew Wassermann, były koordynator ds.
służb specjalnych, powiedział, że Cichocki to dobry analityk, ekspert w
sprawach Rosji, Ukrainy i Białorusi oraz w dziedzinie bezpieczeństwa
energetycznego. - Ale powierzenie mu funkcji osoby nadzorującej służby
specjalne jest ryzykowne - podkreślił Wassermann. Dodał, że Cichocki
nie będzie miał narzędzi do faktycznego nadzorowania służb specjalnych,
które ma kontrolować sam premier, a Cichocki ma mu pomagać - jak
wyraził się Wassermann - raz jako doradca, kiedy indziej jako
przewodniczący kolegium albo sekretarz stanu. Zdaniem byłego
koordynatora, służby mogą wymknąć się spod kontroli, bo premier nie
będzie w stanie nad nimi zapanować z racji swoich licznych obowiązków. -
Premier nie jest w stanie robić tego sam. To ogromny zakres obowiązków
i ogromna odpowiedzialność za instytucje, które nie mogą być
pozbawione kontroli, bo wtedy zaczynają sterować rzeczywistością -
podkreślał Zbigniew Wassermann.

Nowy doradca premiera
jest absolwentem socjologii UW i długoletnim pracownikiem Ośrodka
Studiów Wschodnich. W latach 2004-2007 był jego dyrektorem. Związany z
warszawskim Klubem Inteligencji Katolickiej, pracował
także w Fundacji im. Stefana Batorego (1995-1997). Cichocki zastąpił
Pawła Grasia, który dotychczas odpowiadał za służby specjalne, a
którego rezygnacja miała być spowodowana względami osobistymi."

http://blogmedia24.pl/node/49138

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

3. Marylu

Dobrze, ze przypomnialas fryzjera. A przeciez mogl byc roznosiciel mleka lub manikiurzystka.

avatar użytkownika gość z drogi

4. re fryzjera,a może to taki "przyczynek"

do "fryzjera"
w tym" Środowisku"golono,strzyżono,wszak to ich zawołanie.....
prl dawno już za nami a "środowisko"
nadal tkwi korzeniami w nim...tylko co RAZ młodsze...jak to się dzieje,cuda jakieś ,czy CO ?

gość z drogi

avatar użytkownika Jan Kalemba

5. Gościu

Jak zauważył mistrz Janusz Szpotański:
..."więc trzeba doić, strzyc to bydło,
a kiedy padnie, zrobić mydło"...

Jan Kalemba
avatar użytkownika gość z drogi

6. szanowny Jan Kalemba :)

i to był nasz błąd... :)
serdecznie pozdrawiam

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

7. a towarzysz Szmaciak mawiał

"czyli wszystko dobre,co się dobrze kończy...."
pozdrawiam ...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

8. "wSieci": Niedokończone

"wSieci": Niedokończone śledztwo: Tajemnica Marka Karpia. Czy w dzisiejszej Polsce istnieją sekrety, za które się umiera?

"Nieustannym źródłem zainteresowania Karpia była działalność
rosyjskiej agentury na terenie Polski." Jak z obietnic ustalenia
przyczyn śmierci Karpia wywiązywali się kolejni ministrowie spraw
wewnętrznych, z Krzysztofem Kozłowskim i Bartłomiejem Sienkiewiczem na
czele?

Fot. wSieci

Niedokończone śledztwo: Czy w dzisiejszej Polsce są sekrety, za które się umiera? Chyba tak. Przynajmniej od września 2004 roku

- pisze na łamach tygodnika "wSieci" Witold Gadowski, opisując historię Marka Karpia, założyciela Ośrodka Studiów Wschodnich.

Dziennikarz śledczy dzieli się z Czytelnikami tym, co ustalił,
poszukując i tropiąc losy Karpia, jego zagadkowej śmierci oraz śledztwa w
tej sprawie.

Pomysł założenia Ośrodka Studiów Wschodnich, placówki eksperckiej,
która będzie dostarczała polskim władzom rzetelnej wiedzy o tym, co
dzieje się na Wschodzie, ze szczególnym uwzględnieniem Litwy, Białorusi i
Ukrainy, narodził się w głowie Marka Karpia jeszcze w czasach, gdy tuż
po studiach pracował w Wielkiej Brytanii i spotkał tam wybitnego
sowietologa Stanisława Swianiewicza. Karp inspirował się także
doświadczeniami przedwojennego Instytutu Zachodniego. (...) Działania
kierowanego przez niego Ośrodka często były lekceważone przez polskich
polityków, nie uchodziły jednak uwadze rosyjskich służb i polityków. OSW
nie był jednak placówką wywiadowczą, ciągle zachowywał swój ekspercki
charakter. Fachowe i oszczędne w słowach analizy OSW szły na
czterdzieści najważniejszych w kraju biurek. Dostawali je najważniejsi
ludzie w państwie. Tu kończyła się rola Ośrodka, a zaczynała polityka

- pisze Gadowski.

Dziennikarz opisuje związki Marka Karpia z firmą Mirosława
Ciełuszeckiego oraz to, jak od czasu przejęcia władzy przez
postkomunistów spod znaku Sojuszu Lewicy Demokratycznej rządzący robili
wiele, by pozbawić Karpia pozycji i utrudnić działanie OSW.

Obszernie cytuje też żonę bohatera artykułu:

Pewnego dnia odwiedził nas były korespondent PAP w Moskwie Zdzisław
Raczyński. W pewnej chwili usłyszałam strzęp ich rozmowy. Raczyński
mówił: „Jak zrezygnujesz z kierowania OSW, to nie będziesz miał sprawy”.
To nie był przychylny nam człowiek. Marek kilkakrotnie go pytał: „Kto
cię przysłał?!”. Odpowiedź nie padła

– relacjonuje Anna Karp.

Gadowski odsłania również kulisy śmierci Karpia i opisuje, jak było prowadzone śledztwo w tej sprawie:

Jadący prawym pasem szosy tir z białoruską rejestracją nagle zjechał
na lewy pas i uderzył w stojącego na poboczu opla. Ten popchnięty przez
tir wpadł pod nadjeżdżający z przeciwnej strony polski paszowóz.
Samochód został zmiażdżony. (…) Śledztwo w sprawie wypadku
policja przeprowadziła wyjątkowo niechlujnie. Już po trwającym niespełna
godzinę wstępnym przesłuchaniu zwolniony został białoruski kierowca
Siergiej Zhuk – sprawca tego wypadku.
Natychmiast zniknął,
ksero jego dokumentów sporządzone przez policję okazało się mało
czytelne. Kiedy pod białoruski adres kierowcy dotarli polscy śledczy,
okazało się, że już tam nie mieszka. Nie ustalono późniejszego miejsca
jego pobytu. W białoruskiej firmie Rising, dla której pracował,
poinformowano, że został zwolniony tuż po wypadku. Białoruskiego
kierowcy nigdy więcej nie udało się przesłuchać

- czytamy na łamach tygodnika.

W jaki sposób było prowadzone śledztwo? Jak z obietnic
ustalenia przyczyn śmierci Karpia wywiązywali się kolejni ministrowie
spraw wewnętrznych, z Krzysztofem Kozłowskim i Bartłomiejem
Sienkiewiczem na czele? Czy Karp mógł być agentem UOP? Co Marek Karp
wiedział o rosyjskiej agenturze w Polsce?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl