Ksiądz prof. Piotr Nitecki, bliski przyjaciel ks. Jerzego Popiełuszki , zginął w wypadku samochodowym

avatar użytkownika Maryla

Ksiądz prof. Piotr Nitecki, proboszcz parafii uniwersyteckiej pw. Najświętszego Imienia Jezus we Wrocławiu i profesor Papieskiego Wydziału Teologicznego, zginął dziś rano w wypadku na drodze z Wrocławia do Środy Śląskiej. W miejscowości Błonie zderzyły się dwa samochody osobowe.

Na razie nie są znane przyczyny zdarzenia. Wiadomo, że ksiądz, kierujący renault clio, zjechał na przeciwny pas i zderzył się z jadącym z przeciwka audi q7.

Ks. Piotr Nitecki miał 62 lata. Był bliskim przyjacielem ks. Jerzego Popiełuszki.
Do 1995 roku mieszkał w Warszawie.

 

Jako człowiek świecki ukończył studia filozoficzno - teologiczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w 1977 roku, następnie w 1980 roku uzyskał tytuł doktora teologii na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie oraz w 1989 roku - tytuł doktora habilitowanego na KUL.

Przez wiele lat był redaktorem prasy katolickiej między innymi "Chrześcijanina w świecie", "Ładu". Był też między innymi współzałożycielem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy i członkiem Rady do spraw Mediów przy prezydencie Lechu Wałęsie. Był również sekretarzem Komisji II synodu Plenarnego Kościoła w Polsce zajmującej się środkami masowego przekazu. Był też członkiem komisji historycznej w procesie beatyfikacyjnym ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie.

Z archidiecezją wrocławską związany był od 1991 roku jako profesor Papieskiego Fakultetu Teologicznego. Od 1995 roku był redaktorem naczelnym "Nowego Życia".

8 grudnia 1996 roku przyjął w kościele Świętego Krzyża we Wrocławiu święcenia kapłańskie z rąk kard. Henryka Gulbinowicza, następnie pełnił funkcje wikariusza w parafii Bożego Ciała we Wrocławiu (1996-2000), był pierwszym proboszczem nowo utworzonej parafii świętego Stefana we Wrocławiu - Tarnogaju (2000-2003). Od 15 września 2003 roku był proboszczem parafii uniwersyteckiej.

Był autorem licznych artykułów z zakresu teologii, katolickiej nauki społecznej i historii Kościoła w Polsce oraz kilku książek, między innymi "Kościół wobec przemian społecznych w Polsce", "Znak zwycięstwa - ksiądz Jerzy Popiełuszkio", "Ewangelizacja i polityka", "Biskupi Kościoła w Polsce", "Socjalizm, komunizm i ewangelizacja", "Rozpoznawać znaki nowych czasów".

http://www.polskatimes.pl/artykul/483570,wroclaw-ksiadz-piotr-nitecki-zginal-w-wypadku-samochodowym,1,4,id,t,sm,sg.html#galeria-material

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Jan Paweł II wobec wprowadzenia stanu wojennego w Polsce

Ks. prof. Piotr Nitecki

Trzydzieści lat temu, 13 grudnia 1981 roku, wprowadzenie w Polsce stanu wojennego było brutalną próbą przekreślenia rozbudzonych w sierpniu 1980 roku w społeczeństwie polskim nadziei. Także tym razem Kościół - jak wiele razy w ciągu dziejów - stanął po stronie Narodu. Uczynił to przede wszystkim w jego imieniu Papież Jan Paweł II, który śledząc dokonujące się wówczas posierpniowe przemiany, dostrzegał również to, że sytuacja niebezpiecznie się zaostrza i może doprowadzić do dramatycznego konfliktu.
Nic więc dziwnego, że jego reakcja na wprowadzenie stanu wojennego była bardzo wyrazista, ale i wyważona. Przemawiając z okazji modlitwy "Anioł Pański" 13 grudnia 1981 roku na placu Świętego Piotra, Ojciec Święty ograniczył się do prośby o modlitwę w intencji Polski, przypominając swoje słowa wypowiedziane kilka tygodni wcześniej z okazji rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej: "Nie może być przelewana polska krew, bo zbyt wiele jej wylano, zwłaszcza w czasie ostatniej wojny. Trzeba uczynić wszystko, aby w pokoju budować przyszłość Ojczyzny" (13.11.1981).
Następnego dnia, gdy na placu św. Piotra z inicjatywy "Communione e Liberatione" odbyło się modlitewne czuwanie tysięcy wiernych w intencji Polski, Jan Paweł II podkreślił wielką solidarność świata z Narodem Polskim, która akcentuje "niezbywalne prawa człowieka i prawa narodu". Papież powiedział również, że walka o realizację tych praw musi "stworzyć wielką solidarność o wymiarze europejskim i światowym, ponieważ ratować te zasady znaczy bronić i rozwijać sprawiedliwość i pokój w dzisiejszym świecie" (14.12.1981).

Słowem i czynem za "Solidarnością"
Dwa dni później, podczas pierwszej po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce audiencji ogólnej, Ojciec Święty dokonał wstępnej próby całościowej oceny tego faktu, stwierdzając, że Polacy mają "jako naród prawo do życia swoim własnym życiem - i do rozwiązywania swoich problemów wewnętrznych w duchu własnych przekonań, zgodnie ze swoją kulturą i tradycją narodową. Spraw tych, niewątpliwie trudnych, nie można rozwiązywać przy użyciu przemocy". Papież skierował także prośbę do wszystkich swoich rodaków: "Trzeba wrócić na drogę odnowy, kształtowanej metodą dialogu, przy poszanowaniu praw człowieka pracy. Ta droga nie była łatwa - ze zrozumiałych przyczyn - ale nie jest niemożliwa. Siła i powaga władzy wyraża się także w dialogu, a nie w użyciu siły" (16.12.1981).
Jednocześnie Papież bardzo wyraźnie i zdecydowanie poparł "Solidarność". Przemawiając na placu św. Piotra, stwierdził, iż to pojęcie "mówi o wielkim wysiłku, którego dokonali ludzie pracy (...) aby zabezpieczyć prawdziwą godność człowieka pracy". Zdaniem Jana Pawła II, słowo "Solidarność" "mówi o wysiłku zmierzającym do (...) sprawiedliwości i pokoju. Stąd jest ono szeroko znane i przyjmowane z uznaniem na całym świecie. "Solidarność" należy do współczesnego dziedzictwa ludzi pracy" (1.01.1982).
Obok publicznych wypowiedzi na temat sytuacji w Polsce Papież podjął także inne konkretne działania. Już 18 grudnia 1981 r. przybył do Warszawy ksiądz arcybiskup Luigi Poggi, który w imieniu Ojca Świętego przekazał przewodniczącemu Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego specjalny list. Pod wypływem tragicznych wiadomości o zabitych robotnikach w Polsce Jan Paweł II zwrócił się w nim do generała Wojciecha Jaruzelskiego "z usilną prośbą i zarazem z gorącym wezwaniem o zaprzestanie działań, które przynoszą ze sobą rozlew krwi bratniej". Domagał się zniesienia stanu wojennego, respektowania praw człowieka i rozwiązywania trudnych spraw metodą dialogu. "W ciągu ostatnich zwłaszcza dwu stuleci - pisał Papież - Naród Polski doznał wielu krzywd, rozlano też wiele polskiej krwi, dążąc do rozciągnięcia władzy nad naszą Ojczyzną. W tej perspektywie dziejowej nie można dalej rozlewać polskiej krwi: nie może ta krew obciążać sumień i plamić rąk Rodaków. Zwracam się więc do Pana, Generale, z usilną prośbą i zarazem gorącym wezwaniem, ażeby sprawy związane z odnową społeczeństwa, które od sierpnia 1980 roku były załatwiane na drodze pokojowego dialogu, wróciły na tę samą drogę. Nawet jeżeli jest ona trudna, nie jest to niemożliwe. Domaga się tego dobro całego Narodu. Domaga się również opinia całego świata, wszystkich społeczeństw, które słusznie wiążą sprawę pokoju z poszanowaniem praw człowieka i praw Narodu. Ogólnoludzkie pragnienie pokoju przemawia za tym, ażeby nie był kontynuowany stan wojenny w Polsce. Kościół jest rzecznikiem tego pragnienia. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, które od tylu pokoleń łączyły wszystkich synów i córki naszego narodu przy opłatku wigilijnym. Trzeba uczynić wszystko, ażeby tegorocznych świąt Polacy nie musieli spędzać pod groźbą śmierci i represji. Zwracam się do pańskiego sumienia, Generale, do sumień wszystkich tych ludzi, od których zależy w tej chwili decyzja".
Swój apel Ojciec Święty przekazał równocześnie uwięzionemu Lechowi Wałęsie, Prymasowi Polski oraz ks. kard. Franciszkowi Macharskiemu. O swej interwencji powiadomił także przedstawicieli państw sygnatariuszy Aktu Końcowego KBWE w Helsinkach. Jednocześnie Papież chciał zapoznać się z faktyczną sytuacją w Polsce, która w krajowych i zagranicznych środkach masowego przekazu społecznego różnie była przedstawiana. Temu celowi służyły wizyty arcybiskupa Luigiego Poggi w Warszawie (18-22.12.1981) i biskupa Bronisława Dąbrowskiego w Rzymie (21-23.12.1981), a 3 stycznia 1982 r. Prymas Józef Glemp skierował do Ojca Świętego list informujący o sytuacji w Polsce.
12 stycznia 1982 r. Jan Paweł II otrzymał datowaną 6 stycznia odpowiedź generała Wojciecha Jaruzelskiego na swój list. Przewodniczący WRON zgodził się z Ojcem Świętym, że stan wojenny jest szokiem dla społeczeństwa polskiego, zapewniając jednocześnie o humanitaryzmie poczynań rządu. Dał również do zrozumienia, że stan wojenny był mniejszym złem wobec groźby rzekomej interwencji zewnętrznej. "Właśnie w imię zapobieżenia - pisał - rozległej, ostrej konfrontacji, masowemu przelewowi krwi wprowadziliśmy stan wojenny, oddalając w ten sposób widmo wojny domowej od tak ciężko w przeszłości doświadczonego narodu. A przecież niekoniecznie zamknęłaby się ona w ramach wewnątrzpolskich; mogłaby pociągnąć za sobą kataklizm w znacznie szerszej skali".
Odpowiadając na to pismo, w swym drugim - datowanym 6 kwietnia 1982 roku - liście do generała Jaruzelskiego Papież pisał między innymi: "Panie Generale! Analiza Pańskiego pisma skłania mnie do usilnego ponowienia mojej prośby zawartej już w liście grudniowym. Aby odbudować siłę państwa wynikającą "z poparcia społecznego", trzeba usunąć "szok" wywołany stanem wojennym, internowaniem tysięcy czołowych działaczy "Solidarności" z Lechem Wałęsą, oraz całym szeregiem bolesnych sankcji w stosunku do świata pracy i kultury. Nie tylko trzeba usunąć "szok". Należy ponadto odbudować zaufanie. W Pańskim piśmie czytam: "wiemy, że państwo musi być silne poparciem społecznym. Będziemy o nie uczciwie zabiegać". Słowa te wskazują na inny model postępowania władz niż ten, który jest stosowany w związku ze stanem wojennym. Zmiana postępowania władz w Polsce z pewnością zmieni także stosunek zagranicy do Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Społeczeństwa zachodnie, związane z Polską wielu więzami kultury i historii, również i w okresie stanu wojennego, świadczą różnorodną pomoc moim Rodakom w Ojczyźnie - a gotowe są od tymczasowych restrykcji o charakterze politycznym przejść do planowej i rozbudowanej współpracy. (...) Naród Polski zasługuje na to, aby mógł budować swój suwerenny byt w warunkach pokoju i poszanowania obywatelskich praw wszystkich swoich synów i córek".

W jedności z Narodem Polskim
W ciągu pierwszych tygodni stanu wojennego w Polsce przy różnych okazjach Papież Jan Paweł II podejmował w swoich przemówieniach to zagadnienie. Akcentował w nich swą jedność z Narodem Polskim, budził nadzieję i wskazywał drogi wyjścia z kryzysu. Podczas audiencji ogólnych przemawiał po polsku, choć nie było tam Polaków. "W ich nieobecności - jak mówił - widzą [inni] ograniczenie i naruszenie prawa, jakie przysługuje wszędzie wolnym ludziom" (13.01.1982). Ocena wydarzeń w Polsce dokonywana przez Papieża miała wymowę jednoznaczną. Stan wojenny uważał on za naruszenie podstawowych praw człowieka i Narodu. Uczestniczył w problemach życia społecznego w Polsce, prosząc, "aby wyszli na wolność wszyscy, którym tę wolność niesłusznie odebrano" (20.01.1982), a zwolnienie z pracy z powodów pozazawodowych i zmuszanie do podpisywania oświadczeń w sprawie wystąpienia z "Solidarności" nazwał "łamaniem sumień".
Ojciec Święty widział wydarzenia w Polsce w skali problemów całego świata, w którym poszanowanie praw człowieka jest podstawowym warunkiem powszechnego pokoju. Przemawiając w styczniu 1982 roku do Korpusu Dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej, mówił o wielkim zainteresowaniu świata Polską "z powodu ogłoszenia w niej stanu wojennego, który obowiązuje po dziś dzień, z powodu internowania tysięcy obywateli, szczególnie intelektualistów i działaczy wolnej organizacji robotniczej, z powodu narzuconego obywatelom zniewolenia moralnego, w którym żyją i pracują".
Kilka dni później, kiedy odbywał się w krajach zachodnich "Dzień solidarności z narodem polskim", Jan Paweł II włączył się w tę akcję, wyrażając "żywą wdzięczność za wszelkie dowody tej solidarności" i za pomoc materialną i moralną udzieloną naszej Ojczyźnie (31.01.1982). Dał też wyraz przekonaniu, że wydarzenia w Polsce nie mogą być rozpatrywane wyłącznie w kategoriach wewnętrznych jednego narodu, bo mają wymiar ogólnoludzki. "Sprawy, o jakie chodzi w Polsce - mówił Papież - posiadają znaczenie nie tylko dla tego jednego kraju i społeczeństwa. Poszanowanie człowieka jako obywatela jest wszędzie na świecie warunkiem prawdziwej sprawiedliwości społecznej i pokoju".
Młode pokolenie niewiele dziś wie o tamtych wydarzeniach, a i starsi czasem nie zawsze chcą pamiętać o niezwykle ważnej roli Kościoła w naszym wybijaniu się ku wolności. Warto jednak o tym pamiętać dziś, gdy Kościół jest tak często oskarżany o swą szkodliwą rolę w procesie budowania przyszłości Narodu. Warto więc wracać do historii, bo ona rzeczywiście uczy i skłaniać powinna do myślenia o przyszłości w czasach, gdy twórców stanu wojennego próbuje się określać mianem "ludzi honoru", a bohaterów tamtych czasów niekiedy ośmiesza się i lekceważy.

Ostatni wykład śp. ks. Piotra Niteckiego wygłoszony 12 grudnia 2011 r. podczas sesji "Jan Paweł II w obliczu stanu wojennego" zorganizowanej przez Oddział Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111216&typ=my&id=my03.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Uroczystości pogrzebowe

Uroczystości pogrzebowe tragicznie zmarłego ks. prof. Piotra Niteckiego odbędą się w dniach 21 i 22 grudnia we Wrocławiu. Ceremonii pogrzebowej przewodniczyć będzie w czwartek abp Marian Gołębiewski.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczną się w środę o godz. 17.00 wprowadzeniem ciała zmarłego do kościoła Najświętszego Imienia Jezus przy Pl. Uniwersyteckim. Głównej ceremonii pogrzebowej w czwartek przewodniczył będzie abp Marian Gołębiewski, który odprawi Mszę św. o godz. 11.00. O godz. 13.30 po przewiezieniu na cmentarz przy ul. Bardzkiej, ciało Księdza Profesora zostanie złożone do grobu.

W ramach uroczystości pogrzebowych zaplanowano m.in. uroczystą liturgię mszalną w dniu 21 grudnia o godz. 18.00. Będzie to pożegnanie Księdza Profesora przez środowisko akademickie Wrocławia. Liturgii będzie przewodniczył ks. prof. Waldemar Irek, rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Po mszy św. do godz. 22.00, jak również następnego dnia aż do rozpoczęcia Mszy św. pogrzebowej o godz. 11.00, czuwać będą przy trumnie przyjaciele, studenci i parafianie. Ksiądz prof. Piotr Nitecki był bowiem od 2003 r. proboszczem parafii Najświętszego Imienia Jezus we Wrocławiu.

Ksiądz Piotr Nitecki, kapelan honorowy Ojca Świętego, profesor Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu zginął tragicznie w wypadku samochodowym, 15 grudnia pod Środą Śląską w okolicach Wrocławia.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Kilkuset wrocławian przyszło

Kilkuset wrocławian przyszło pożegnać tragicznie zmarłego ks. Piotra Niteckiego w pierwszy dzień uroczystości pogrzebowych. Kościół uniwersytecki, w którym w środę o godz. 17 stanęła trumna z ciałem księdza, wypełnił się atmosferą żałoby, zadumy i szacunku. Przy śpiewie chóru i wspólnej modlitwie płynęły łzy wzruszenia.

O godz. 18 rozpoczęła się msza w intencji ks. Niteckiego, w trakcie
której homilię wygłosił ks. prałat Andrzej Dzielak. Natomiast w czwartek
poranną mszę świętą w intencji zmarłego zaplanowano na godz. 7.30, a
czuwanie - do godz. 10.30. O godz. 11 w kościele uniwersyteckim
uroczystą mszę świętą odprawi metropolita wrocławski, abp Marian
Gołębiewski, a o godz. 13.30 rozpocznie się pogrzeb na cmentarzu przy
ul. Bardzkiej.


Wrocław: Pożegnanie księdza Piotra Niteckiego (ZDJĘCIA)
http://www.polskatimes.pl/artykul/485957,wroclaw-pozegnanie-ksiedza-piot...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. paszkwilek Anity Czupryn

Kiedy pod koniec października do kurii metropolitalnej w Warszawie wpłynęła dokumentacja cudu, do którego miało dojść za wstawiennictwem kardynała Stefana Wyszyńskiego, media ogłosiły, że to przełom w toczącym się od ponad 22 lat procesie beatyfikacyjnym Prymasa Tysiąclecia. Kiedy 15 grudnia w wypadku samochodowym zginął ks. prof. Piotr Nitecki, znany ze swojego zaangażowania w prace nad wyniesieniem kardynała Wyszyńskiego na ołtarze, pojawiły się głosy, że znów cały proces beatyfikacyjny się spowolni.
- Nic podobnego - uspokaja ksiądz prałat Rafał Markowski, rzecznik kardynała Kazimierza Nycza. - Tragiczna śmierć księdza Niteckiego nie zwolni procesu beatyfikacyjnego. Prace nad nim biegną według utartych procedur - mówi.

Ksiądz prałat Markowski uważa, że informacje o cudzie podano przedwcześnie. Media donosiły o uzdrowieniu kobiety chorej na raka płuc. Ojciec Zbigniew Suchecki, postulator procesu beatyfikacyjnego kardynała Wyszyńskiego, mówił wówczas, że kobieta wraz ze swoją rodziną wznosiła modły do prymasa.
Działo się to 20 lat temu. Choroba się cofnęła.

Przypadek ten jest brany pod uwagę w procesie beatyfikacyjnym, bo spełnia warunek czasowy. Aby uzdrowienie z nowotworu mogło być wzięte pod uwagę przez departament ds. cudów, musi upłynąć co najmniej 10 lat. Przedstawiciele Kościoła trzymają jednak w tajemnicy informacje na temat tego, gdzie miało dojść do uzdrowienia i kim jest uzdrowiona kobieta. - Oczywiście, że takich informacji się nie podaje, gdyż o tym, czy był to rzeczywiście cud, czy go nie było, będzie można orzec dopiero po badaniach medycznych. Jesteśmy więc wstrzemięźliwi. Sprawa cudu kardynała znajduje się obecnie we wstępnej fazie badań medycznych - mówi rzecznik kardynała Nycza.

Niezależnie od tego trwają przygotowania do positio - najważniejszego w procesie beatyfikacyjnym dokumentu, w którym sam życiorys kardynała liczy kilkaset stron. Dokument pisany pod kątem świadectwa świętości zawierać będzie mnóstwo publikacji i dokumentów zebranych w Polsce i Watykanie. Na ich podstawie kongregacja oceni, czy Stefan Wyszyński był święty.

Według obliczeń kardynała Kazimierza Nycza prace nad positio potrwają jeszcze około dwóch lat. - Ksiądz kardynał nie przewiduje w najbliższym czasie dodatkowych uroczystości czy modlitw o beatyfikację - mówi ks. Markowski.

Watykańskie źródła nie kryją jednak, że proces beatyfikacyjny Stefana Wyszyńskiego jest niezwykle trudny. Starania o wyniesienie prymasa na ołtarze toczą się już od maja 1989 roku. Do Watykanu wysłano 37 tomów akt. - Procesy beatyfikacyjne potrafią trwać kilkadziesiąt, a nawet i kilkaset lat - mówi publicystka Ewa K. Czaczkowska, autorka książki "Kardynał Wyszyński" - W procesie beatyfikacyjnym kardynała Stefana Wyszyńskiego trudności wynikają między innymi z obszaru materiałowego, jaki po nim został. Z pewnością dokumentów po Janie Pawle II zostało więcej, ale też przy jego procesie beatyfikacyjnym pracowało więcej ludzi i była większa mobilizacja.

W przypadku procesu kardynała Wyszyńskiego było z tym różnie. Kardynał Kazimierz Nycz stara się proces przyspieszyć, wymienia osoby pracujące, wzmacnia zespół, który musi wykonać ogromną pracę, ponieważ po kardynale Stefanie Wyszyńskim zostało mnóstwo pism i dokumentów. Zespół musi przeanalizować nie tylko archiwa kościelne w Polsce, ale i archiwum watykańskie.

Kolejną trudnością jest to, że żyją jeszcze osoby, które znały kardynała.
A że był on silną osobowością i w trudnych czasach przyszło mu podejmować trudne decyzje, zdarzały się konflikty i napięcia. Nie tylko na linii Kościół - PRL-owski rząd, ale również na linii kardynał - Watykan.

O tych napięciach i kłopotach kardynała Wyszyńskiego z Watykanem mówią też przedstawiciele Kościoła. Chodziło głównie o specjalne uprawnienia, jakie prymas Wyszyński otrzymał z Watykanu.

W podejmowaniu niektórych decyzji powoływał się na te uprawnienia, ale niektórzy twierdzą, że nie były one tak szerokie. Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych będzie też brała pod uwagę polityczną skuteczność kardynała Wyszyńskiego. A o tym, jak szczegółowej analizy wymagają te sprawy, świadczy fakt, że do tych tematów w Kongregacji wyznaczono kilku historyków jednocześnie.

Anita Czupryn

http://www.polskatimes.pl/artykul/486840,trudnosci-z-beatyfikacja-kard-w...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl