Wielki głód świętem putinowskiej Rosji

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

 

  Rosjanie, bolszewicy nigdy nie posiadali instynktu, genu inteligencji. Posiedli natomiast odwieczny trend do mordów jak każdy lub prawie każdy dziki człowiek ze wschodu.
 Na drodze do zdobycia ogłady, Europy, Rusinom, Rosjanom, bolszewikom,sowietom, zawsze na drodze stawała  Polska. 
   Jej nigdy nie potrafili pokonać w pojedynkę, więc zawsze szukali sobie sojuszników o podobnych instynktach morderczych, zwierzęcych. Tacy i im podobni rośli za naszą zachodnią granicą. Plemiona germańskie, które od zawsze szukały przestrzeni życiowej na wschodzie, w Słowiańskiej, Polańskiej  Rzeczypospolitej.
 U nich to się nazywało Drang nach Osten, napór na wschód.
 
 Na wschód od plemion germańskich, mieszkali bitni, ambitni, inteligentni Słowianie,Polanie, którzy potrafili drzewiej wyprawiać się na podbój Konstantynopola i Rzymu.
 
 W pojedynkę ociężali i tępi germanie zwyczajowo przegrywali.  Dogadywali się z Rosjanami, bolszewikami ,sowietami.
 Dziś na Kremlu, grodzie kolosa na glinianych nogach, panuje specjalista służb specjalnych, niejaki Putin, Владимир Владимирович Путин; członek komunistycznej partii związku radzieckiego. Ten oto  gospodin Putin na zakończenie swego panowania, postanowił dać Rosji nowe, wielkie
                                                Święto głodu- Смутное время
 Święto rewolucji październikowej z 7 listopada  za bardzo bodło Świat w oczy.Rewolucja bolszewicka sfinansowana przez kapitał żydowski, niemiecki, amerykański pochłonęła ponad 50 milionów stnień ludzkich
Więc sobie zrobił ot tak, według własnego widzimisie, 4 listopada. 
Oд'ин  чёрт
 
 Kolega,  Frau Merkel Angeli, wspólnie i w porozumieniu,uzgodnili, że oni zrobią sowietom wielkie święto narodowe, święto wielkiej smuty,głodu  Смутное время, wielki smutek, głód. Zapomnieli, że wielka smuta to największy okres kryzysu w Rosji na przestrzeni lat, licząc od 1605 roku, do morderstwa Cara Rosji i jego rodziny z 16 na 17 lipca 1918 roku.
  Czekista Jakow  Jurowski, właściwie Jankiel Chaimowicz Jurowski, przewodniczący komisji śledczej przy Trybunale Rewolucyjnym Czeka, z polecenia Lenina, zamordował w wilii inżyniera Nikołaja Ipatiewa w Jekaterynburgu cara, jego żonę , dzieci i służbę.
 

 

Rysunek, dom inżyniera Nikołaja Ipatiewa w Jekaterynburgu

 

 

roche pomogła Anglia, Dania odmawiając azylu rodzinie carskiej.W wypadku Danii, to, żona "ostatniego" cara Mikołaja II Aleksandrowicza Romanowa, to duńska księzniczka Maria Zofia Fryderyka Dagmara , córka  króla Danii Chrystiana IX.
 
 Nowego święta nie można było ustanowić na 8 czy 9 maja, bo Niemcy by mogli odmówić współpracy w nowym podziale Europy.
 
 Sмотреть и видеть, jak to Rosjanie trzysta dziewięćdziesiąt i dziewięć lat temu Polaków z Kremla wyganiali. W Rzeczpospolitej panował Zygmunt III Waza​, jedyny syn Króla Szwedzkiego Jana i córki Zygmunta Starego i  Bony Sforzy., Katarzyny Jagiellonki.Po śmierci cara Fiodora I.syna Iwana IV Groźnego, w Rosji wystąpił wielki kryzys gospodarczy, polityczny, określany do dziś przez historyków rosyjskich jako wielka smuta, wielki  zamęt,zaburzenia, rozruchy .
 Po śmierci cara Borysa Fiodorowicza Godunowa, w Rosji wystąpił wielki kryzys gospodarczy wielka susza w latach 1601-03. Rzeczpospolita wykorzystała bezkrólewie i na tronie carów osadziła Dymitra Samozwańca, tak naprawdę mnicha Grzegorza Otriepjewa. Mnicha zbiegłego z klasztoru Czudnowskiego na Litwie, którego wychowano na dworze księcia Adama Wisniowieckiego. Tenże mnich wspomagany przez prywatne wojska Księcia Adama Wiśniowieckiego, zdobył Moskwę. Ogłosił się synem Iwana IV  Groźnego. Tegoż samozwańczego mnicha litewskiego, obalili bojarzy, obierając sobie za cara swojego przywódcę,  Wasyla IV Iwanowicza Szujskiego. Tenże Wasyl Szujski, tez ogłosił się synem Iwana IV Groźnego jako Dymitr Samozwaniec. Dymitrowi Szujskiemu było mało tronu, więc zaczął wojować z Rzeczpospolitą o Smoleńsk. Tam wojska Moskiewskie doznały sromotnej klęski z rąk Hetmana Stanisława Żółkiewskiego pod Kłuszynem, dnia 4 lipca 1610 . W rezultacie przegranej wojny, bojarzy  obalili cara Wasyla Szujskiego a nowym obwołano królewicza polskiego Władysława, późniejszego Króla Rzeczpospolitej Władysława IV Wazę. Hetman Stanisław Żółkiewski wkroczył do Moskwy na czele 5000 żołnierzy. Wojska Moskwy liczyły około 25 000 żołnierzy i 20 tysięcy pospolitego ruszenia. Królewicz Władysław miał wielkie szanse na założenie korony carów. Na założenie korony carów miał również ochotę jego ojciec Zygmunt III Waza. Więc z korony nic nie wyszło. Niektórzy historycy podkreślają, ze problem z koroną carów polegał na przejściu na prawosławie Królewicza Władysława. Znając zwyczaje onego czasu, w sprawie tronu , religia nie odgrywała żadnej roli. Liczył się tron. Wiara katolicka obowiązywała szlachtę szaraczkową. Jagiełło minimum 5 razy się chrzcił i tyle razy powracał na pogaństwo i panom polskim to nie przeszkadzało. Po wkroczeniu Hetmana Stanisława Żółkiewskiego do Moskwy w dniu 29 października 1611 roku, do niewoli został wzięty car Wasyl IV Szujski. Przewieziony do Warszawy.
W dniu 25 października 1611 roku na Sejmie Warszawskim, Wasyl IV Szujski, wraz z braćmi upokorzył się przed Królem Zygmuntem III Wazą. Poza tym złożył hołd lenny.
 

 

Jan Matejko,Hetman polny koronny Stanisław Żółkiewskich, przedstawia carów Szujskich na sejmie warszawskim 29 października 1611 roku
 

 

 Zmarł na zamku w Gostyninie, otruty przez Rosjan.Byc może przy pomocy Filareta Jego prochy zwrócił Rosjanom Władysław IV po pokoju Polanowskim w 1634 na prośbę cara Michała I Romanowa.

 Pojmany car, z braćmi, pełzając na kolanach i czołem bijąc z wielkim uniżeniem prosił o miłosierdzie. Twarz Szujskiego pokryła się wypiekami upokorzenia i bezsilnej furii. Król Zygmunt III Waza kazał jeńcom powstać i na znak łaski podał rękę do ucałowania. U jego stóp złożono carskie chorągwie. Jak zanotował kronikarz,

„było to spactaculum dziwne y commiserabile".

Stanisław Żółkiewski przedstawia królowi Zygmuntowi III i królewiczowi Władysławowi na sejmie 1611 r. pojmanych carów Szujskich, kopia wg Tomasza Dolabelli (?) z kolekcji w zamku w Podhorcach

 

 

 Następnie „marszałek (koronny) nadworny odprowadził ich pod strażą, płaczących do dworu hetmańskiego". Niemal wszyscy historycy są zgodni, że opisane wydarzenia były wielkim dniem triumfu hetmana Żółkiewskiego i poniżeniem cara Wasyla Szujskiego .
Jeńcy moskiewscy, bracia Szujscy, początkowo zostali umieszczeni w pałacu mokotowskim, pilnie byli strzeżeni przez warty wewnętrzne, a także wzmocnione zewnętrzne. Mimo rygorów więziennych „prowadzili dyskretną działalność polityczną". Między innymi cara Wasyla odwiedził inny znakomity więzień, a mianowicie metropolita Filaret.
W niewyjaśnionych okolicznościach nagły pożar zniszczył pałac mokotowski i uniemożliwił prowadzenie jakiejkolwiek działalności politycznej przez więźniów moskiewskich. W stolicy Rosji - Moskwie szeroko rozprawiano nad przyczynami pożaru. Na ogół jako przyczynę pożaru podawano chęć pozbycia się cara. Niewątpliwie konsekwencją wspomnianych wydarzeń w pałacu mokotowskim było postanowienie o przeniesieniu więźniów z tego pałacu do Gostynina .

W końcu grudnia 1611 roku do Gostynina przybyli pod silną strażą: car Wasyl Szujski, książę Dymitr Szujski z żoną Katarzyną Grigoriewną oraz drugi brat Wasyla, najmłodszy z carewiczów książę Iwan. Wasylowi Szujskiemu nie pozwolono zabrać żony do Polski. Zmarła jako mniszka w jednym z monastyrów moskiewskich . Jak już wspomnieliśmy, zamek był silnie obwarowany; składał się z murowanego dwupiętrowego budynku, był pokryty dachówką, okna były zabezpieczone, bowiem były opatrzone żelaznymi kratami, zaś „drzwi i bramy miały mocne zamknięcia". Z powyższego wynika, że zamek znakomicie był przystosowany do pełnienia funkcji więzienia dla tak znakomitych osób, jak car rosyjski, Wasyl Szujski.
Jak pisze Librowicz, jeńcy rosyjscy „byli oddani w zamku gostynińskim pod straż honorową i luźną" , co wskazywałoby, że mieli dużą swobodę poruszania się po zamku i jego najbliższym otoczeniu. Dymitr Cwietajew dodaje, że carewiczów otaczano „właściwą czcią", czyli że obchodzono się z nimi po królewsku. Mimo, że carewiczów trzymano pod strażą „uczciwie ich jednak podejmowano". Car Wasyl Szujski miał mieszkać w murowanej izbie nad bramą zamkową. Pomieszczenie, w którym mieszkał car, było zamykane na zamek i zasuwę. Izba miała cztery okna, podłogę z gładkiej cegły, polerowany piec, kominek oraz szafę w ścianie. W pobliżu izdebki przebywała straż wojskowa. Nadmienić też trzeba, że przynajmniej początkowo więźnia ukrywano przed otoczeniem, zaś dostęp do niego był trudny . Natomiast księcia Dymitra z żoną Katarzyną miano umieścić w niewielkiej murowanej izbie w dolnej części zamku „przy zapuszczonej plantacji winorośli" i z widokiem na pobliskie zarośla po prawej stronie od wejścia na zamek, w pobliżu wrót zamkowych i mostu zwodzonego. W tym czasie królewski zamek gostyniński nie wyróżniał się ani bogactwem ani przepychem .
Opiekę nad rodziną carską z polecenia króla Zygmunta III Wazy sprawował starosta gostyniński Jerzy Garwaski, zaś bezpośrednią opiekę nad carewiczem pełnił dworzanin królewski Zbigniew Bobrownicki. Straż w zamku gostynińskim pełniło początkowo czterdziestu ludzi. Od grudnia 1612 roku do stycznia następnego roku zamku pilnowało już tylko 4 strażników . Więźniowie byli też obsługiwani przez rosyjską służbę.
Podczas 9-miesięcznego pobytu rodziny Szujskich na zamku gostynińskim wydatkowano na ich utrzymanie od 18(28) grudnia 1611 roku do września 1612 roku około 309 rubli, tj. do 35 rubli na miesiąc, co stanowiło w przeliczeniu na złotówki 2058 złotych, co wynosiło na miesiąc po 228 złotych 20 groszy. Na ówczesne czasy była to suma bardzo wysoka 10.
Po śmierci cara Wasyla Szujskiego, jego brata Dymitra i jego żony Katarzyny na utrzymanie najmłodszego carewicza Iwana skarb państwa wydatkował już tylko 3 ruble 60 kopiejek, tj. 24 złote na miesiąc. Natomiast 40 strażników pilnujących rodzinę carską otrzymywało 28 rubli 33 kopiejki (tj. 188 złotych 26 groszy) na miesiąc. Po obniżeniu liczby strażników również spadła suma wydatkowanych pieniędzy na ich utrzymanie. Rodzina carska podczas pobytu na zamku gostynińskim miała być traktowana „z wielką uczciwością i należną ich stanowi wygodą" .
Pobyt carewiczów w Gostyninie trwał zaledwie około dziewięciu miesięcy. Według źródeł historycznych pierwszy zmarł car Wasyl Szujski. Miało się to stać według niektórych źródeł już 26 lutego 1612 roku, natomiast według Karamzina Cwietajewa i Ustimowicza 12 września 1612 roku .
Była to sobota po św. Mateuszu, apostole i ewangeliście „w pokoju swym, w izdebce murowanej nad bramą murowaną Panu Bogu ducha swego oddał". Car miał żyć około siedemdziesięciu lat, w rzeczywistości miał tylko sześćdziesiąt lat. Pod koniec września przybył do Gostynina metropolita Filaret, ale car w tym czasie już nie żył. Car Wasyl zmarł w górnej części zamku, w obecności bratowej, swych braci, a także służby. Pochować go miano pod schodami zamkowej bramy.
Drugi z carewiczów, Dymitr Szujski, wielki hetman moskiewski, zmarł 17(27) września tegoż roku, „to jest we czwartek przed św. Michałem, roku niniejszego tysiącznego sześćsetnego dwunastego, w izbie, w pokoju swoim murowanym na dolnym ku winnicy będącej (sic) przy obecności swej małżonki Katarzyny i sług swoich moskiewskich „umarł i ducha swojego Panu Bogu oddał". Żona Dymitra Katarzyna miała wydać 30 rubli na wspomnienie jego duszy.
Natomiast trzecia z rodziny Szujskich wspomniana Katarzyna, żona Dymitra zmarła 15  ze swych opracowań przyznaje, że listopada tegoż 1612 roku w święto swojej patronki św. Katarzyny, w obecności najmłodszego z carewiczów Iwana Szujskiego, nazywanego „kniaziem Iwanem Lewinem", a także kniaziem służących i służek.
„Świadectwa zejścia tych dwóch książąt oraz żony Dymitra Katarzyny zapisane zostały do akt miejscowych w księgach grodu gostynińskiego, których kopie dotąd są przechowywane" - czytamy w „Słowniku Królestwa Polskiego", tom II, Warszawa 1881 r, s. 749. D.W. Cwitajew w jednym  śmierć cara w niewoli obcego państwa jest jedynym przypadkiem w historii państwa rosyjskiego .

Na warszawskiej wystawie „Skarby Kremla. Dary Rzeczypospolitej Obojga Narodów" (Zamek Królewski w Warszawie 8 września - 8 listopada 1998) wyczytałem, że jedno ze źródeł rosyjskich podaje, iż carewicze „zmarli z brudu". W komentarzu do wystawy było napisane, że być może zmarli na epidemię, wywołaną złymi warunkami higienicznymi w czasie pobytu w zamku gostynińskim .
Również wiadomości dotyczące pochówku carewiczów w Gostyninie są na ogół sprzeczne. Niektóre źródła podają, że Szujscy zostali pochowani w krypcie pod bramą zamku, prowadzącą z Zamku Wysokiego do Zamku Niskiego (przygródka). Inne źródła informują, że miejsce pochówku znajdowało się pod basztą zamkową, istniejącą do dziś w stanie zbliżonym do budowli XIV-wiecznej. Jedno z opracowań podaje nawet, że Szujscy zostali pochowani w pobliskiej wsi królewskiej (dawnej książęcej) Rataje, co wydaje się mało prawdopodobne . Zwłoki carewiczów po sześciu latach zostały przewiezione do Warszawy, gdzie spoczęły w Kaplicy Moskiewskiej, usytuowanej u zbiegu Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu (obecnie na tym miejscu wznosi się Pałac Staszica) lub w miejscu dzisiejszego pomnika Mikołaja Kopernika 17).
Warto też nadmienić, że „wielkoduszny" Zygmunt III Waza uwolnił z niewoli polskiej ostatniego z gostynińskich jeńców - księcia Iwana Szujskiego. Dla niektórych badaczy jest to również sprawa zagadkowa. Sam Iwan Szujski tłumaczy to tym, że „w miejsce śmierci najjaśniejszy król życie dał i rozkazał służyć synowi swojemu Władysławowi" . Jak się później okazało, Iwan Szujski w służbie króla Władysława IV pozostawał jeszcze przez kilka lat do 1619 roku.
O pobycie carewiczów w zamku gostynińskim głośno było nie tylko w Polsce, ale również w Rosji, a także prawie w całej Europie.

W 1612 roku w wyniku buntu bojarów i biedoty, nieliczne wojska polskie zostały wyparte z Moskwy. Buntem przewodził mieszczanin, Minin i Książe Pożarski. Sobór Ziemski wybrał na cara księcia Mikołaja Romanowa , który dał początek dynastii.

 Panie Putin, wojna o tron rosyjski zakończyła się w 1619 roku rozejmem w Dywilinie. Na mocy tego rozejmu, Rzeczpospolita odzyskała Smoleńsk, Ziemie Czernichowską i Śiewierską. Tak wracał zwycięzca z Moskwy Wielki Hetman koronny Stanisław Żółkiewski, herbu Lubicz:

  Dnia 29 października 1611 roku mieszkańcy Warszawy byli świadkami triumfalnego wjazdu hetmana wielkiego koronnego Stanisława Żółkiewskiego do Stolicy. Hetmanowi towarzyszyli panowie koronni i litewscy, posłowie ziemscy i inni wysocy urzędnicy państwowi. Żółkiewski, zwycięzca Rosjan pod Kłuszynem 4 lipca 1610 roku, prowadził w swym orszaku do Warszawy nieprzeciętną zdobycz - samego cara moskiewskiego Wasyla Szujskiego oraz dwóch jego braci. Orszak posuwał się Krakowskim Przedmieściem w kierunku Zamku Królewskiego. Na ulice wyległy wielotysięczne tłumy, szczególnie oblężony przez tłum był plac przed Zamkiem Królewskim. Ludzie wiwatowali na cześć hetmana, a także strzelały rusznice. Sugestywny opis wydarzeń, jakie miały miejsce w pobliżu Zamku oraz w jego wnętrzu, daje nam autor interesującej książki „Dzieje wielkiej smuty" Andrzej Andrusiewicz: „Na czele orszaku jechała odświętnie przybrana jazda. Za nią toczył się długi sznur sześćdziesięciu kolas, w których siedzieli senatorowie wiwatując zwycięzcę. Żółkiewski jechał we wspaniałej karecie, zaprzężonej w sześć białych koni.    Victoria była dziełem Rzeczypospolitej. To  sobie wasze Putin zakonotuj i każ poprawnie interpretować swoim rabom.  

 "Smuta" po rosyjsku znaczy "zamęt, zaburzenia, rozruchy". Niektórzy nazywają ów okres także "smutnoje wriemia", czyli czas zamieszek 1605-1612 wywołanych walkami wewnętrznym

Interpretacja    ks. prof. Czesław S. Bartnik

Смутное время, okres kryzysu spowodowany głodem w wyniku suszy w Rosji. To głód doprowadził do zamieszek wewnętrznych w Rosji.

Tytuł " Wielki głód, świętem Rosji Putina" jest określeniem autora

List Stanisława Żółkiewskiego do Zygmunta III Wazy o kłuszyńskiej potrzebie


  Najjaśniejszy Miłościwy Panie, panie nasz miłościwy!

 
Uniżone służby moje zaleciwszy miłościwej łasce Waszej Królewskiej Mości pana mego miłościwego. Iż nie tak często do Waszej Królewskiej Mości piszę, dając znać co się tu dzieje, przyczyny są, najprzód iż posłańcom nie jest trakt bezpieczny dla rozboju; druga przyczyna, że póki rzeczy są na wadze, zawżdy się żywię w oczekiwaniu; rzeczy niepewnych, spodziewanych nie chcę do Waszej Królewskiej Mości pisać. Oznajmiłem Wasza królewska Mość, jakom przyszedł tu pod ten hrodek i pod to wojsko nieprzyjacielskie, które w nim jest. Więc że oczekiwanie ich było na ratunek odsieczy, której się spodziewali od kniazia Dymitra Iwanowicza Szujskiego, ile jedno sposobów stawało, ścisnąłem ich tak, że też grodki wokoło ich stawiając, strażami pilnymi osadzając, nigdzie się im wychylić nie dopuszczając, żywności, pasze koniom broniąc. Posyłałem też ustawicznie posyłki ku Możajsku, wywiadując się o Kniaziu Dymitrze, więc i przez szpiegi starałem się o wiadomość. Ale krótko przyjdzie mi do Waszej Królewskiej Mości pisać, opuszczając siła, bo będąc ustawicznie zabawiony, niewiele mi czasu zostaje do pisania listu, i Waszej Królewskiej Mości pana mego mego nie chcę utęsknić czytaniem długiego listu. Użyłem jednak p. Domarackiego podstolego lwowskiego, żeby particularia quoque wypisał do Jego Mości podkomorzego koronnego. Suma rzeczy taka jest: 3 Julii godzin dwie albo trzy na dzień, wziąłem wiadomość, że kniaź Dymitr Szujski ruszywszy się z Możajska w ośmiu mil ode mnie nocował, z piątku na sobotę, zgromadziwszy do siebie wszystkie siły i moskiewskie i cudzoziemskie, co ich jedno mieć mógł, i mając wojska cudzoziemskiego z Jakobem Pontussonem De la Gardie i z Evertem Hornem więcej, niźli pięć tysięcy dobrze zbrojnych, i jako się potem w potrzebie pokazało, dobrych rezolutów, moskiewskich ludzi przeszło trzydzieści tysięcy: niemało było ludzi znacznych, wojewodów: Andriej Golicyn, Daniło Mezecki, Jakow Boratyński, Wasili Buturlin i inszych, spodziewając się tymi siłami znieść wojsko Waszej Królewskiej Mości, a tymże wojskiem przemyśliwając odsiecz dać Smoleńskowi. Zarazem wezwałem do siebie panów pułkowników i rotmistrzów wojska Waszej Królewskiej Mości, z wielu wielkich i ważnych przyczyn zdało mi się nieprzyjaciela nie czekać; przyczyn tych nie wypisuję, bo długo by było: ale też patrzyłem ad sextam Julii, wolałem, niżby ten dzień przyszedł, Panu Bogu się poruczywszy tentare fortunam. Zostawiwszy tedy część wojska przy tym hrodku, piechotę wszystką Waszej Królewskiej Mości i kozaków, expedito exercitu, bez wozów tegoż dnia, to jest 3 Julii nad wieczorem ruszyłem się ku Kłuszynu, gdziem się spodziewał zastać wojsko nieprzyjacielskie, od obozu naszego jakby we czterech mil, i szedłem na całą noc. Na rozświcie przednia straż ex fremitu castrorum postrzegła wojsko nieprzyjacielskie, które przybliżało się było dalej do nas pominąwszy Kłuszyn. Przyszliśmy niespodziewanie na nieprzyjaciela, nie miał o nas przestrogi, ani wiadomości nijakiej, jeszcze byśmy ich podobno na posłaniu zastali, ale iż przez złość i ciasność drogi wojsko nie mogło się pospieszyć, przyszło mi godzinę i dalej poczekać, że się wojsko ze złej drogi wybiło, a w tym też nieprzyjaciel się ocknął, i postrzegła nas straż; przyszło nam jeszcze przed słońca wschodem dnia wczorajszego 4 Julii zwieść z nimi potrzebę. Na wielkiej nam było pomocy, że nieprzyjaciela wzięła trwoga z nastąpienia naszego im niespodziewanego, bo wszystkich nas przez małość naszą lekceważyli, a tym mniej tego się spodziewali, żebyśmy mieli i bródek tuteczny sufficienter osadzić, i żebyśmy mieli tyle serca mieć, na nich się rzucić. Stawili się nam zrazu, zwłaszcza cudzoziemcy Francuzowie zbrojni dosyć dobrze, jako się godzi ludziom rycerskim, trwała bitwa ancipite Marte najmniej trzy godziny, co dzisiejszego wieku dziw jest: bo się bitwy impetem tylko odprawują, że trudno było sądzić czyja wygrana. Zdarzył Pan Bóg z miłosierdzia swego, po tak wielu się obracaniach i ich i naszych, że dzielność i męstwo rycerstwa Waszej Królewskiej Mości przemogło nieprzyjaciela, najprzód Moskwa a potem i cudzoziemcy jęli uciekać. Na cudzoziemcach konnych wjechali żołnierze Waszej Królewskiej Mości w ich obóz bijąc, siekąc tak , iż ich i z obozu pędzili w las. Piechota jednak cudzoziemska stała w ordynku przy fortelu, przy lesie: trudno było na nią natrzeć konnym. Piechoty też niebyło ze sto mojej, i pana starosty chmielnickiego, bośmy drugich przy obozie musieli zostawić, i nie było sposobu tych ludzi zrazić. Było przy tym kilka kompanii francuskich konnych; zbrojnych, ale starsi ich Pontusson i Evert Horn w onym pierwszym zapędzie pouciekali. Monsieur de la Ville, chory został był w Pohoryłoj , tak iż żadnego starszego prawie nie było przy nich. Moskiewscy też wojewodowie Golicyn i insi pouciekali. Sam Dymitr Iwanowicz Szujski został w horodku, który jednej że nocy był zbudował. Ten gródek i obóz jego łączył się z obozem cudzoziemskich ludzi. Zegnawszy wojsko nieprzyjacielskie z pola, jąłem rozmyślać jakoby się zwycięstwo skuteczne nad nieprzyjacielem, za pomocą boża, otrzymać mogło. Skoro się: ludzie z pogoni wrócili, chciałem znowu kazać natrzeć na obóz cudzoziemski, a w tym jęli się przedawać Francuzowie po dwu po trzech; ciż uczynili mi nadzieję, że i drudzy chcą się zdać na łaskę Waszej Królewskiej Mości, wdałem się tedy z nimi w traktaty. A w tym Pontusson i Evert Horn z lasu, do którego uszli byli, wrócili się znowu do swego obozu, i by byli mogli, radzi by byli rozerwali te traktaty; ale żołnierze nie chcieli, bo widząc że Moskwa pouciekała, ich też dobrze nabito, życzyli sobie z nami zgody. Dymitr Szujski rad by też był zerwać te traktaty, z obietnicami niesłychanymi posyłał do Everta Horna do tejże umowy, która taka była: żeby przy zdrowiu i przy wszystkim swoim cali zostawali; którzy by chcieli zaciągnąć się na służbę Waszej Królewskiej Mości, że im to ma być wolno; którzy by też chcieli iść do swoich krajów, że maja być swobodnie przepuszczeni; a przysięgę i upewnienie daniem ręki kapitanowie swym i ich imieniem uczynili: że przeciw Waszej Królewskiej Mości zwłaszcza w Moskwie nie ma z nich nikt broni podnosić. Dymitr Szujski postrzegłszy, że ze mną oń cudzoziemcy traktują (było ich kilka tysięcy), w las, który bliski był, nie doczekawszy końca traktatów, z onego gródka, w którym się był okopał i obostrwożył z ostatkiem ludzi moskiewskich, co się przy nim byli zatrzymali, jął wielkim gwałtem uciekać, nasi też gonić. Drudzy do obozu jego z cudzoziemcami też wpadli, który obóz wielki był i dostateczny, i jego własna kareta i insze wozy zostały, którego szablę, szyszak, buławę wzięto. W pogoni, jako to zwykło bywać, najwięcej ich poginęło. Powiedział mi pan Sałtykow, że widział zabitego Jakowa Boratyńskiego. Wasilij Buturlin pojman, i jeden diak rozradny: Jaków Dzienudow, który świeżo był z Moskwy pieniądze cudzoziemcom przyniósł: jakoż w sobotę, która poprzedziła potrzebę, dziesięć tysięcy rubli gotowych pieniędzmi dał, a oprócz tego dwadzieścia tysięcy rubli w sobolach i w suknach przyniósł, ale oprócz pieniędzy jeszcze byli tych fantów nie brali, nasi je pobrali u Szujskiego w obozie. Jakoż pacholikowie, Pohrebiszczanie, co to tego pilnowali, mają wielka zdobycz. Żołnierze Waszej Królewskiej Mości szkodę odnieśli wielką i w samych sobie i w koniach, i koniecznie potrzebują Waszej Królewskiej Mości łaski poratowaniem pieniędzmi do tego aby się mogli pokrzepić. Nie mianuję na ten czas nikogo, jako kto sobie poczynał przy tej służbie Waszej Królewskiej Mości; bo i tak chociaż się spodziewałem poczynając pisać, że miał być list krótki, przyszło przedłużyć; atoli o wszystkich nie tylko ja, ale rzecz sama daje świadectwo, że sobie mężnie, jako się godzi cnym rycerskim ludziom, poczynali przy tej służbie Waszej Królewskiej Mości; pewienem że Wasza Królewska Mość raczysz to od nich miłościwie przyjąć. Falkonetów przy tym wojsku było jedenaście, ale mnie ich nie doszło rąk, jedno siedem, i tem z pracą przyniósł, bom niemiał czym pociągnąć, insze są tu gdzieś między panami rotmistrzami; chorągwi z kilkadziesiąt, też Buturlinowa, który przodek wojska wiódł, jest i samego Szujskiego najprzedniejsza chorągiew adamaszkowa ze złotem. Raczyłeś Wasza Królewska Mość do mnie pisać, żebyć pana Iwana Sałtykowa odesłał do Waszej Królewskiej Mości; widzę, że to stąd poszło, że jego pan ojciec rozumie go być szkodliwie rannym, ale on zdrów jest, był i teraz ze mną w tej potrzebie, i dobrze się Waszej Królewskiej Mości zasługował, także insi panowie; bojarowie moskiewscy, którzy na ten czas tu byli. Nic innego na ten czas tylko swe służby Waszej Królewskiej Mości zasyłam.
 
Dan w obozie w Cariowo Zajmiszcze 5 Juiii 1610.
 
 

wszystkie fotografie Wikipedii

 

 

 

 

Etykietowanie:

13 komentarzy

avatar użytkownika gość z drogi

1. Panie Michale "Smuta" magiczne słowo przez dziesiątki lat

wymawiane po cichu,z trwogą iprzerażeniem
serdecznie pozdrawiam

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

2. Szanowny Panie Michale

tak jak w Warszawie władze państwowe "zapomniały" o tej historycznej rocznicy, tak Moskwa pamięta i to jak pamieta !


Patriarcha Cyryl: Wypędzenie Polaków z Moskwy w 1612 jak zwycięstwo ZSRR nad Hitlerem



Dziennik "Wiedomosti" skrytykował w poniedziałek

zwierzchnika rosyjskiej Cerkwi prawosławnej Cyryla za porównanie

wypędzenia Polaków z Moskwy w 1612 roku do zwycięstwa nad hitlerowskimi

Niemcami w 1945 roku.


Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. komuniści nie chcą oddac święta

Tysiące zwolenników Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) i ugrupowań lewicowych przemaszerowały przez Moskwę, aby uczcić 94. rocznicę przewrotu bolszewickiego 1917 roku. W Kijowie ok. 2 tysięcy ukraińskich komunistów przemaszerowało przez miasto z portretami Lenina i Stalina.
Żołnierze w mundurach z czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej

Rano na Placu Czerwonym odbyła się parada upamiętniająca defiladę wojskową z 7 listopada 1941 roku - tę, której uczestnicy udali się bezpośrednio na front. Przebiegał on wówczas 30-70 kilometrów od Moskwy. W paradzie wzięło udział prawie 7 tys. osób - żołnierzy Garnizonu Moskiewskiego, słuchaczy stołecznych akademii wojskowych, kawalerzystów z Pułku Prezydenckiego, a także aktywistów różnych organizacji młodzieżowych, członków klubów wychowania patriotycznego, kadetów i słuchaczy wojskowych uczelni muzycznych.

Przed paradą w pojazdach wojskowych przez Plac Czerwony przejechało kilkudziesięciu uczestników defilady z 1941 roku, w tym kilku weteranów batalionów szturmowych NKWD.

Uroczystości upamiętniające 94. rocznicę przewrotu bolszewickiego 1917 roku odbyły się też w innych miastach Federacji Rosyjskiej. Na ulice Irkucka, Tiumenia i Czyty z tej okazji wyjechały autobusy komunikacji miejskiej ozdobione portretami Stalina. W Kaliningradzie wizerunek tyrana pojawił się na miejskich trolejbusach.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,10604225,Rosja_Ukraina__...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Jacek Mruk

4. Szanowny Panie Michale

Putin ,któż to jest wiadomo
Kacap to jest wypchany słomą
taki co mordować tylko umie
Wyróżnia się prostactwem w tłumie
Stąd jego szukanie by odwrócić
Wszystko w historii i ukatrupić
Dziwi to Polaków znających kacapów?
Nie ,bo my znamy frustratów
Mogą sobie urządzać Święta śmierci
W ich genach się wierci
Dlatego krew ich tylko syci
Potem w piekle są ukryci
Nam zostaje Prawda i Bóg
Nie zmieniamy do niego dróg
Będziemy ostoją jego pełni Wiary
Modlitwy niech służą jako ofiary
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

5. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Rosja zawsze była smutnym krajem. Tam nigdy nie było demokracji.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

6. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Prawda jest taka, że to nie Rosjanie wypędzili Polaków z Kremla. Wojsko polskie opuściło kreml, gdyż nie miało co jeść.
Polscy rycerze nie otrzymywali żołdu od dwóch lat. Dostaw żywności ze strony polskiej nie było. Żydzi, bez pieniędzy nie chcieli dać.
Głupota całej dynastii Wazów.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

7. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Rosjanom święto Putina nic nie mówi.
Nadal przemawia Stalin o którym nadal uczą w szkole.

Szanowna Pani Marylo, przewrót Lenina, był sterowany przez niemieckich polityków i ich, żydowski kapitał.
Vide:
profesor Antony C.Sutton "Wall Street and the Bolshevik Revolution"

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

8. Pan Jacek Mruk,

Szanowny Panie Jacku,

Kolejne wielkie dzięki za rymowany komentarz o Rosji Putina.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

9. Panie Michale, a dzisiaj RURA i GAZ

Niemcy z Rosjanami ponad naszymi głowami,kolejny RAZ podały sobie ręce
serdecznie pozdrawiam

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

10. Jacku,dzieki za przypomnie słowa Kacap

w moim Domu też tak się o nich mówiło
serdecznie pozdrawiam

gość z drogi

avatar użytkownika Jacek Mruk

11. Szanowna Zofio

Miano godne każdy posiada
Oni od ich dziada pradziada
Tępa i barbarzyńska dzicz
Uznaje tylko jedno, bicz
Pozdrawiam cieplutko:))

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

12. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Rurociąg po dnie Bałtyku z pominięciem Polski, to temat Pani Maryli.
Zaraz do Niej biegnę.

Ukłony dla Pań, moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

13. Głodni, ginęli za zabranie


Głodni, ginęli za zabranie kłosa z pola. Ukraińcy oddają hołd ofiarom Wielkiego Głodu

Ukraińcy
czczą pamięć ofiar Wielkiego Głodu – jednej z największych tragedii
kraju, która w latach 1932-33 pochłonęła życie co najmniej 3,5 mln...
więcej

fot. PAP/EPA

fot. PAP/EPA

Z kłosami zboża i zniczami przyszli mieszkańcy Kijowa pod
pomnik ofiar Wielkiego Głodu, by uczcić pamięć ofiar jednej z
największych tragedii Ukrainy, która w latach 1932-33 pochłonęła
życie co najmniej 3,5 mln ludzi.

Dzień Pamięci Ofiar Wielkiego Głodu obchodzony jest na Ukrainie co
roku w czwartą sobotę listopada. Historycy do dziś nie znają pełnych
rozmiarów tej sztucznie wywołanej w czasach
stalinowskich klęski głodowej.

Podczas uroczystości żałobnych prezydent Petro Poroszenko
zapewniał, że Ukraińcy nigdy nie staną się
ofiarami kolejnego ludobójstwa.

Dziś, mając za sobą doświadczenie wojny 2014 r., którą toczymy z
wrogiem o naszą niepodległość, patrzymy na wydarzenia lat 1932-33 z
innej perspektywy. Wtedy również mieliśmy do czynienia z prawdziwą, choć
niewypowiedzianą wojną przeciwko Ukrainie

—mówił przed pomnikiem ofiar Wielkiego Głodu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl