Białoruś: Polacy odwiedzają groby powstańców, żołnierzy, AK-owców

avatar użytkownika Maryla

Groby na miejskich cmentarzach, mogiły na skraju wsi i wybudowane w polu; miejsca pochówku powstańców styczniowych, żołnierzy 1920 i 1939 roku, AK, ofiar pacyfikacji hitlerowskich - te miejsca odwiedzają Polacy na Białorusi z okazji Dnia Wszystkich Świętych.

Mogił żołnierskich jest na Białorusi może najwięcej wśród miejsc związanych z polską historią. Jak mówi PAP Andrzej Poczobut ze Związku Polaków na Białorusi (ZBP), zorganizowana opieka nad nimi stała się możliwa w końcu lat 80.

Mimo konfliktu wokół ZPB w 2005 r., po którym związek uznawany przez Polskę nie jest uznawany przez władze w Mińsku, jego działacze opiekują się polskimi grobami. W tym roku z okazji Wszystkich Świętych odwiedzają ponad 40 miejsc na Grodzieńszczyźnie.

W Lerypolu Jan Radziwonowski dba o mogiłę polskich osadników zabitych przez komunistyczną milicję w 1939 r. Opowiada, że najpierw stał na niej żelazny krzyż, w 1990 r. grób uporządkowano, potem postawiono nagrobek z nazwiskami ofiar. Przypomina, że podobna tragedia wydarzyła się w pobliskiej Żydomli. Tam ustalono nazwiska osadników, ale nieznane jest nazwisko białoruskiego policjanta, który próbował ich bronić.

Groby odwiedza w tych dniach Weronika Stankiewicz, łączniczka AK i więźniarka łagrów. Przy grobie żołnierzy 1920 r. w Szczuczynie opowiada zgromadzonym, że w tych dniach najtrudniejsze dla niej jest to, iż nie może zapalić znicza na grobie swojego brata. Również żołnierz AK, wpadł w zasadzkę i zastrzelił się; nie wiadomo, gdzie jest pochowany.

W Wawerce wychodzą powitać panią Weronikę inni kombatanci AK. Razem zapalają znicze na kwaterze żołnierzy por. Jana Piwnika (ps. "Ponury"), poległych w walce z Niemcami pod Jewłaszami w 1944 r. Na cmentarzu, który wita odwiedzających napisem na bramie: "Tu kres podróży, tu koniec biedy", spoczywał także sam "Ponury". W latach 80. jego prochy przeniesiono do Polski.

"Doglądamy te groby cały czas. Jeździmy i na inne groby akowskie do Nieciecza, Surkontów" - opowiada PAP Alfons Rodziewicz, który walczył w AK pod Lidą.

W Surkontach leży oddział ppłk. Macieja Kalenkiewicza (ps. Kotwicz), żołnierze polegli w starciu z NKWD w 1944 r. "To jedyne miejsce, gdzie w należyty sposób upamiętnieni są żołnierze AK, którzy walczyli z władzą radziecką" - podkreśla Poczobut. Pod koniec lat 80. udało się przy przychylności miejscowego przewodniczącego kołchozu przeprowadzić należyty pochówek; cmentarz otworzono na początku lat 90. Jak opowiada Poczobut zgromadzonym, rodzina Kalenkiewicza nie chciała przeniesienia jego ciała do Polski, uznając, że tu "leży wśród swoich żołnierzy, i niech tak zostanie".

W Raduniu Polacy pamiętają o żołnierzach AK zabitych podstępem przez oddział NKWD. Po śmierci ciała ich zostały rzucone na pokaz w Raduniu. "+Czerwoni+ we wsi Piaskowce napadli na śpiących jak wilki na owce; potem ich zebrali na furę żebraczą, wieźli do Radunia, niechaj ludzie patrzą" - śpiewa piosenkę o tych wydarzeniach Kazimierz Rodziewicz, który przyszedł zapalić znicze.

Piosenka kończy się słowami: "A jak Bóg pozwoli i czas lepszy stanie, każda matka syna na wierzch wydostanie". Ciała, wcześniej pochowane potajemnie, ekshumowano w latach 90; spoczywają na cmentarzu w Raduniu.

Konsul generalny w Grodnie Andrzej Chodkiewicz zauważa, że na spotkania na cmentarze przychodzi coraz liczniej młode pokolenie białoruskich Polaków. Senator Łukasz Abgarowicz, który odwiedza cmentarze razem z ZPB, podkreśla, że to wysiłkom i poświęceniu poległych na Białorusi żołnierzy "zawdzięczamy dziś wolną ojczyznę".

Jak zaznacza prezes ZPB Andżelika Orechwo, znicze na polskich grobach zapłoną nie tylko na Grodzieńszczyźnie, gdzie jest ich najwięcej, ale na całej Białorusi, w miejscach, gdzie spoczywają wybitni Polacy.

W Grodnie to m.in. groby Elizy Orzeszkowej i pierwszego prezydenta miasta Edwarda Listowskiego. W Horodnikach koło Oszmiany uczczona zostanie pamięć pochowanego tam Jędrzeja Śniadeckiego, nazywanego ojcem chemii polskiej.

W Mińsku Polacy odwiedzają Cmentarz Kalwaryjski, określany jako "cmentarz szlachty polskiej", choć pochowani są na nim i wybitni Białorusini. Na tej nekropolii spoczywają przedstawiciele wielkich rodów: Eysymonttów, Czeczottów, Woyniłłowiczów, zasłużonych dla historii Polski i Białorusi.

Z Mińska Anna Wróbel (PAP)

Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Cmentarz Kalwaryjski w Mińsku

http://www.minsk-old-new.com/minsk-2722.htm


25 К

Кальварийское кладбище, 26 К

На "Дзяды" 1995 года по Кальварии прошел ураган вандализма. Еще
ранее, в 30-е, 60 - 70-е годы с могил срывали кресты как чуждые стране
серпа и молота символы. В 80-е годы на Кальварии орудовали
золотоискатели. И в наше время варвары периодически оскверняют старые
могилы.

Кальварийское кладбище, 29 К

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Cmentarz Farny w Grodnie - też zdwastowany

Pobernardyński cmentarz w Grodnie to jedna z najstarszych katolickich
nekropolii w tym mieście. Powstał pod koniec XVIII wieku. Pochowano na
nim między innymi Elizę Orzeszkową, żołnierzy z 1920 roku i obrońców
Grodna z 1939.
Na cmentarzu pobernardyńskim w Grodnie na Białorusi doszło w 2006  roku do
dewastacji polskich mogił. Przy okazji prowadzenia prac porządkowych z
grobów polskich żołnierzy znajdujących się na terenie nekropolii wyrwano
ponad 50 krzyży.



Grób Elizy Orzeszkowej i Stanisława Nahorskiego

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. cementarz polski w Grodnie

http://kazwoy.files.wordpress.com/2011/07/grodno-2009-cmentarz-17.jpg

http://kazwoy.wordpress.com/zdjeciafoto/grodno-2/cmentarz-polski/
http://kazwoy.files.wordpress.com/2011/07/grodno-2009-cmentarz-10.jpg

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Dom Elizy Orzeszkowej w 1910

Dom – muzeum Elizy Orzeszkowej w 2005 r. ... Zamek Nowy w Grodnie w 2005 r.
... Grób powstańcow 1863 roku w okolicy Bohatyrowicze ...


Cmentarz w Grodnie

Andrzej Kłopotowski 

Cmentarz w Grodnie

Więcej... http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/51,86015,7206612.html?i=0#ixzz1cPShw3sh


  Grób powstańców styczniowych (wieś Miniewicze). Grób powstańców styczniowych


Foto © Andrzej Kłopotowski www.kierunekwschod.blox.pl

Grób powstańców styczniowych



Grób Jana i Cecylii

Regina Skibińska
Źródło: "Rz" Online

Grób Jana i Cecylii



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. 5 sierpnia Kalenkiewicz objął

5 sierpnia Kalenkiewicz objął dowództwo
okręgu. Nowy komendant planował utrzymanie nielicznych oddziałów
partyzanckich z bazą w Puszczy Grodzieńskiej i ograniczoną działalność
konspiracyjną. Za główne zadanie uważał akcję informacyjno-propagandową.
Podejmował także starania zainteresowania aliantów sytuacją na
Wileńszczyźnie i Nowogródczyźnie. Nadana 17 sierpnia z walczącej
Warszawy depesza rozwiała złudzenia, co do możliwości przyjazdu na ten
teren alianckiej misji. Oddział "Kotwicza", operujący na niewielkim
terenie na przedpolu Puszczy Rudnickiej, utrzymywał kontakt z
działającymi w tej samej okolicy resztkami oddziałów wileńskich.

18
sierpnia Komenda Główna nadała depeszę z informacją, o awansowaniu go
do stopnia podpułkownika. Depesza ta nie dotarła do adresata. 19
sierpnia Rosjanie rozpoczęli akcję likwidacji polskich oddziałów na
przedpolu Puszczy Rudnickiej. 21 sierpnia 72-osobowy oddział
Kalenkiewicza znalazł się w Surkontach, gdzie około południa został
zaatakowany przez batalion NKWD w sile ok. 600 ludzi. Atak Rosjan został
odparty przez oddział kpt. Bolesława Wasilewskiego "Bustromiaka";
zginęło dwóch sowieckich dowódców i ok. 30 żołnierzy; po stronie
polskiej nie było zabitych, ale wielu żołnierzy odniosło rany.
Kalenkiewicz zadecydował o pozostaniu na pozycjach aż do zmierzchu, aby
możliwa była ewakuacja rannych. Po południu nastąpił drugi atak, który
doprowadził jednak do rozbicia oddziału. Straty polskie wyniosły 36
zabitych i rannych, których Rosjanie dobijali na polu bitwy (Sowieci
oficjalnie przyznali się do strat w wysokości 18 zabitych, lecz raport
który wysłał do Warszawy następca Kaleniewicza, kpt. Stanisław Sędziak
"Warta" mówił o 132 zabitych Rosjanach). Poległ także Kalenkiewicz.
Został pochowany w zbiorowej mogile ze swymi żołnierzami, w pobliżu
drogi łączącej wieś Pielasa z Surkontami, obok grobu powstańców z 1863
r.

Pośmiertnie odznaczony został po raz drugi Krzyżem Virtuti Militari.
http://www.lupaszko.pl/articles.php?article_id=18

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Kresowa "pamięć i groby" W

Kresowa "pamięć i groby"

W czasach powszechnego zapatrzenia w mityczny Zachód pomysł
podróży kawałkiem dawnych Kresów Wschodnich wydaje się czymś
niedorzecznym. Co ciekawego można dziś spotkać na tych przez Boga i
ludzi zapomnianych terenach? Ciągnie nas tam jednak potrzeba dotknięcia
pamięci, wsłuchania się w tętno historii, która - cokolwiek by myśleć -
wciąż jeszcze tli się w głębokim palenisku kresowym. Im bliżej
białorusko-litewskiego pogranicza, tym częściej można dotrzeć do
zakątków, w których możemy choć na chwilę cofnąć się w czasie. "Ojczyzna
- to pamięć i groby"... O ile z pamięcią, umierającą wraz z
przedwojennym pokoleniem, jest coraz gorzej, o tyle groby i świątynie
wciąż trwają na swym posterunku.


Podążając historycznym szlakiem

Szosa Wilno - Połock, zwana niegdyś Traktem Witoldowym, Batorego czy
Napoleona, od XV w. jest głównym szlakiem łączącym Moskwę z Litwą i
Rzeczpospolitą. Dziś stanowi ruchliwą trasę tranzytową do Rosji.
Pozbawiony niemal wszelkich atrakcji turystycznych nie zachęca kierowców
do wgłębiania się w przeszłość. A przecież tym traktem król Stefan
trzykrotnie kierował swe wyprawy przeciwko carowi Iwanowi Groźnemu. Do
miasteczka Michaliszki nad Wilią dostarczano drogą rzeczną działa
oblężnicze, proch i amunicję, by dalej na wschód transportować je lądem.
Ze wzgórza w miasteczku Świr, położonym 5 km od szosy, Stefan Batory
przeprowadzał w 1579 r. przegląd jazdy litewskiej.
Dziś nad tym
miasteczkiem góruje kościół pw. św. Mikołaja z połowy XVII w.,
przerobiony i powiększony w 1909 roku. Ślady późniejszej "przeróbki"
Bożej świątyni na filię wileńskiego zakładu podzespołów radiowych za
czasów sowieckich usunięto dopiero w latach 90. ubiegłego stulecia. Przy
szosie znajduje się miasteczko Konstantynów - parafia została erygowana
w XVIII w., a kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny
ufundował Konstanty Chomiński. Na dziedzińcu przykościelnym zachowały
się groby rodziny Chomińskich.
W kierunku jeziora Narocz -
"kresowego morza" - trakt przecina leśne tereny, na których podczas II
wojny światowej rozegrał się jeden z najtragiczniejszych epizodów w
historii Armii Krajowej. W tych lasach od wiosny 1943 r. znajdowała się
baza pierwszego na Wileńszczyźnie partyzanckiego oddziału AK pod
dowództwem Antoniego Burzyńskiego "Kmicica". Tutaj latem 1943 r.
partyzantka sowiecka, pod pretekstem zorganizowania wspólnej akcji,
podstępem rozbroiła i aresztowała około 150 akowców. Część z nich
przymusem próbowano wcielić do jednostki pod dowództwem sowieckim,
pozostałych zaś wraz z "Kmicicem" i dowództwem oddziału oraz
kilkunastoma członkami terenowej organizacji AK z okolicznych wsi
zamordowano w nieznanym miejscu. Zginęło wówczas około 80 partyzantów i
członków polskiego podziemia. Kilkudziesięciu akowców, którym udało się
uniknąć schwytania, stworzyło później trzon słynnej 5. Brygady
Wileńskiej mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". W 1992 r. przy
kościele pw. św. Andrzeja w miasteczku Narocz (przed wojną Kobylnik)
stanął krzyż Straży Mogił Polskich ku czci zdradziecko zamordowanych
przez Sowietów partyzantów z oddziału AK "Kmicica". Niestety, dziś jedna
z ulic Naroczy nosi imię organizatora tego zdradzieckiego czynu -
sowieckiego partyzanta Fiodora Markowa.

Cudem ocalone przed zagładą

Widoczna z szosy biała sylwetka barokowej świątyni wręcz nakazuje
zboczyć dwa kilometry w stronę Duniłowicz - niegdyś miasteczka, dziś
wiejskiego osiedla. Królują nad nim wieże kościoła i... wzgórze
cmentarza legionistów z 1920 roku. Zagadką pozostaje, jak to się stało,
że w latach komunizmu nie dosięgła go spycharka i nie zrównano z ziemią
tego wymownego znaku polskiego oręża, naszej obecności na tej ziemi.
Schody prowadzą na wysokie wzgórze ku równym rzędom białych krzyży.
Zachował się też cokół pomnika z czytelnym napisem świadczącym o tym, że
uroczystość jego odsłonięcia 25 czerwca 1936 r. zaszczycił swoją
obecnością prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Ignacy Mościcki. Na
cokole rozpościerał wtedy skrzydła Orzeł Biały, o którego zachowaniu -
rzecz jasna - nie mogło być mowy. A jednak cmentarzyk z grobami ponad 60
poległych żołnierzy wraz z dowódcą - kawalerem orderu Virtuti Militari -
przetrwał. Trochę odosobniony ponad miasteczkiem, poza czasem, który
jest już zupełnie inny...
Pobliską świątynię spotkał los o wiele
dramatyczniejszy. Kościół pw. Trójcy Świętej, ufundowany dla dominikanów
i wzniesiony w roku 1769, zabrany po Powstaniu Styczniowym i
przekształcony w cerkiew prawosławną, w międzywojniu zwrócony katolikom,
od 1945 r. był zamknięty przez władze sowieckie. Służył przez pewien
czas jako magazyn, powoli popadł w ruinę. Przeciekający dach, zabite
deskami okna i drzwi Bożej świątyni straszyły wizją powszechnego ateizmu
do 1990 roku. Pierwsze nabożeństwa przy powybijanych oknach i pokrytych
grubym szronem ścianach rozpoczęły nowy okres w jej dziejach. Świadczy o
tym dziś tablica przy drzwiach wejściowych z wymownym tekstem:

"Wdzięczni Bogu i wstawiennictwu Maryi -
za wolność religii i Kościoła;
za to, że minęły lata bezprawia, poniżenia
i dewastacji tej świątyni 1945-1990,
wznosimy ten kamień dla potomnych,
by trwając przy Bogu - dbali o nią
i bronili jej nawet do oddania swojego życia.
Ks. prob. Krzysztof Pożarski
oraz parafianie duniłowiccy,
którzy dokonali jej renowacji.
Duniłowicze, 1.11.1992 r.".


Słowa "bronili nawet do oddania swojego życia" kojarzą się też z
pomnikiem na dziedzińcu postawionym w tym samym czasie i przypominającym
ofiarę z życia dwóch kapłanów, złożoną w obronie wiary przed
bolszewickim najeźdźcą.

Symbole walk, zbrodni i świadectwa świętości

Kolejnym przystankiem w naszej podróży w poszukiwaniu minionego czasu
jest Głębokie - miasto o pięćsetletniej historii. Powstania i wojny,
których nigdy nie brakowało ziemiom kresowym, zmieniały jego oblicze,
skład narodowościowy, ustroje państwowe. Stary miejski cmentarz
Kopciówka zachował resztki pamięci o niektórych dziejach sprzed lat:
polskie nagrobki z XIX i I poł. XX w., kwaterę żołnierzy polskich z 1920
r. liczącą ponad 130 grobów. Spoczywają tu m.in. także rodzice pisarza
Tadeusza Dołęgi-Mostowicza oraz wielce zasłużeni dla tych ziem księża:
Aleksander Zienkiewicz i Józef Frąckiewicz.
Wiek XX okrył Głębokie
ponurą sławą miejsca jednej z wielu sowieckich zbrodni na terenach
północno-wschodnich Kresów. Oddalony o 3 km od miasta dawny klasztor
Bazylianów w Berezweczu (przed wojną - koszary Korpusu Ochrony
Pogranicza) po 17 września 1939 r. stał się więzieniem dla "wrogów ludu"
i wprowadzanego ustroju. Niemal od pierwszych tygodni po zdradzieckim
najeździe Armii Czerwonej na Polskę organy bezpieki rozpoczęły masowe
aresztowania ludności polskiej: inteligencji, "obszarników",
zamożniejszych chłopów z północnej części byłego województwa
wileńskiego. Cele poklasztorne w Berezweczu wypełniło kilka tysięcy
osób, stłoczonych w nieludzkich warunkach, poniżanych i męczonych
jedynie za to, że byli Polakami. Podczas ewakuacji więzienia w obliczu
zbliżających się w czerwcu 1941 r. wojsk III Rzeszy strażnicy NKWD
wymordowali więzionych - częściowo na terenie aresztu, częściowo na
"drodze śmierci" w kierunku Witebska. Berezweckie piekło tylko w 1941 r.
pochłonęło ponad dwa tysiące ludzkich istnień.
Mroczna historia
tego miejsca miała dalszy ciąg po wkroczeniu Niemców. Już we wrześniu
1941 r. były klasztor i okolice zajęto pod obóz jeńców armii sowieckiej.
Po drugiej stronie jeziora, w lasku Borek, grzebano jego ofiary, a
także ludność żydowską miejscowego getta oraz Polaków - członków ruchu
oporu i księży. 4 marca 1942 r., jako męczennicy za wiarę, zginęli tu
błogosławieni kapłani archidiecezji wileńskiej: ks. Mieczysław
Bohatkiewicz, ks. Władysław Maćkowiak i ks. Stanisław Pyrtek, w 1999 r.
wyniesieni na ołtarze przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Na miejscu ich
egzekucji dziś prawdopodobnie znajduje się strzelnica strażników
więziennych obecnego berezweckiego więzienia o zaostrzonym rygorze. W
lesie Borek o licznych zbrodniach totalitarnych reżimów XX wieku
przypominają pomniki: na żydowskim cmentarzu i jenieckich mogiłach. W
kilkunastu zbiorowych grobach spoczywa ponad 30 tys. ofiar. W ostatnich
latach, staraniem krewnych z Polski, obok pomnika z napisem, że
spoczywają tu "ludzie sowieccy zamordowani przez faszystów" stanął krzyż
katolicki. Całą prawdę o Berezweczu i ofiarach Borku wciąż jednak kryje
milczenie.

Pamięć mocniejsza od próby czasu

Tereny Wileńszczyzny, podzielonej między Litwą i Białorusią, nadal
kryją zapomniane mogiły, które nawołują do przywracania prawdy
historycznej. Dla przykładu: ostatniego lata, w pobliżu wsi Szo,
niedaleko Głębokiego, odnaleziono szczątki dowódcy przedwojennej
polskiej strażnicy Pawła Połczyńskiego ze stacjonującego tu Korpusu
Ochrony Pogranicza.
Miejscowa ludność przekazała historię tego
małego granicznego punktu, najbardziej wysuniętego na wschód dawnego
województwa wileńskiego. Obok tej wsi do roku 1939 przebiegała granica
między Polską i Rosją sowiecką. W pamiętną noc 17 września strażnica w
Szo została zaatakowana jako jedna z pierwszych. Żołnierzom z koszar w
pobliżu lasu udało się uciec i ukryć. Ich odejście wspierał dowódca
strażnicy Paweł Połczyński, prowadząc nierówną, prawie godzinną walkę z
najeźdźcą. Uzbrojony w CKM prowadził nierówny bój z koszarowej wieży,
zanim rzucony granat nie zakończył tego samotnego oporu. Po odejściu
czerwonoarmistów żołnierze polscy wrócili z lasu. Mieszkańcy pomagali
im, ofiarowywali żywność i ubranie, a później niedaleko strażnicy
pochowali jej obrońcę. Z czasem i ona uległa zniszczeniu, na jej
fundamencie i wokoło wyrosły drzewa, a o miejscu pochówku Pawła
Połczyńskiego zapomniano.
Świadków tamtych wydarzeń zostawało coraz
mniej, dlatego przypadkowe odnalezienie szczątków obrońcy strażnicy to
prawdziwy cud. Tego lata wolontariusze z Głębokiego - młodzież z
miejscowym proboszczem ks. Mieczysławem Janczyszynym na czele -
zorganizowali w Szo trzydniowy obóz. W miejscu dawnej strażnicy, na
zachowanych fundamentach, przygotowano miejsce na ustawienie krzyża, a w
lesie została odprawiona Msza św. w intencji ofiar wojny. Tym samym
jeszcze jednemu wydarzeniu sprzed lat przywrócono pamięć.
Tak oto
ledwie kilkadziesiąt przebytych kilometrów drogi staje się lekcją
historii. Nawet pobieżna podróż otwiera nieznane wątki, wypełnia luki w
pamięci i uzupełnia wiedzę. Po latach wymuszonego milczenia wciąż
przemawia do serc i umysłów ludzi, dla których ojczysta historia nie
przestaje być źródłem uczucia zwanego patriotyzmem. Tak samo jak było
ono bliskie tym nielicznym osobom, które wbrew panującemu na tych
ziemiach systemowi i próbom usuwania śladów polskości pielęgnowały i
chroniły przed zagładą żołnierskie mogiły, krzyże, napisy. Na terenach
obecnej Białorusi znajduje się około 30 miejsc pochówku żołnierzy
polskich z czasów wojny polsko-bolszewickiej 1919-1920. Zachowanych
najczęściej dzięki poświęceniu nieznanych strażników pamięci. Cicha
modlitwa, bukiecik polnych kwiatów, biało-czerwona chorągiewka czy znicz
na grobie legionisty, zapalony nieznaną ręką - tylko tyle. Aż tyle...

Czesława Paczkowska publicystka, Wilno

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111031&typ=my&id=my13.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. Rosja: Znicze w polskich miejscach pamięci

Przedstawiciele Ambasady RP w Rosji, a także reprezentanci rosyjskiej Polonii uczcili we wtorek, w dniu Wszystkich Świętych, pamięć Polaków pomordowanych w Rosji w latach stalinizmu.

Polscy dyplomaci złożyli kwiaty i zapalili znicze na cmentarzach wojennych w Katyniu i Miednoje, gdzie spoczywają prochy polskich jeńców, zamordowanych wiosną 1940 roku przez NKWD z rozkazu Józefa Stalina.

Pracownicy Ambasady RP w Rosji złożyli też wiązanki kwiatów i zapalili znicze na symbolicznych grobach ostatniego dowódcy Armii Krajowej, generała Leopolda Okulickiego "Niedźwiadka" oraz zastępcy Delegata Rządu RP na Kraj Stanisława Jasiukowicza "Opolskiego" na Cmentarzu Dońskim w Moskwie.

Na tej starej nekropolii w centrum Moskwy pochowanych jest ok. 8-10 tys. ofiar stalinowskiego terroru. Są tam również symboliczne groby Okulickiego i Jasiukowicza. W czerwcu 1945 roku sądzono ich w Moskwie w procesie szesnastu, pokazowej rozprawie nad politycznymi przywódcami Polskiego Państwa Podziemnego, podstępnie zwabionymi i uprowadzonymi do ZSRR. Okulicki został bezprawnie skazany na 10 lat łagru, a Jasiukowicz - na pięć lat. Obu zamordowano w więzieniu na moskiewskich Butyrkach.

Znicze zapłonęły także przed murem więzienia we Włodzimierzu nad Klaźmą, gdzie odbywał wymierzony mu w procesie szesnastu wyrok ośmiu lat pozbawienia wolności i gdzie zmarł (prawdopodobnie został zamordowany) delegat rządu RP na Kraj Jan Stanisław Jankowski, ps. "Doktor" i "Soból".

Złożono kwiaty i zapalono znicze w polskich miejscach pamięci narodowej również w Petersburgu, Archangielsku i Murmańsku.

Natomiast już w niedzielę kwiaty złożono na dawnym poligonie NKWD w Butowie pod Moskwą, który był głównym miejscem kaźni ofiar wielkich stalinowskich czystek z lat 1937-38. Od sierpnia 1937 roku do października 1938 roku rozstrzelano tam 20 760 ludzi, w tym około 1000 Polaków.

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl