Bądźmy dumni z Polski! Rosja i Niemcy już oddawali Jej hołdy!
Krzysztofjaw, sob., 29/10/2011 - 12:15
Dziś ważna, ale pomijana oficjalnie rocznica Hołdu Ruskiego!
Jakże ważna jest pamięć dająca nadzieję na ponowną wolność i odzyskanie przez Polskę prawdziwej suwerenności i niezawisłości...
W sierpniowych dniach 1920 roku polskie wojska dowodzone przez J. Piłsudskiego rozgromiły w Bitwie Warszawskiej rozwydrzone hordy rosyjskich, sowieckich wojsk bolszewickich, które w niesławie musiały uznać wyższość odrodzonego po przeszło 100 latach zaborów państwa i narodu polskiego. To zwycięstwo powstrzymało "rozlew" na cała Europę (a może świat) barbarzyńskiego i zbrodniczego marksistowskiego komunizmu.
4 lipca 1610 roku wojska polskie ówczesnego wojewody kijowskiego (późniejszego - od 1918 roku - hetmanem i kanclerza wielkiego koronnego) Stanisława Żółkiewskiego liczące około 7 tys. żołnierzy rozbiły 35 tys. armię rosyjską wspomaganą przez armię Szwedzką. Wkrótce potem doszło do rokowań, które rozpoczęły się 5 sierpnia, zakończonych układem z dnia 27 sierpnia, na mocy którego królewicz Władysław został uznany carem Rosji. W obręb moskiewskich murów wojska polskie wkroczyły 12 września, a 8 października Żółkiewski przybył na Kreml. Car Wasyl Szujski oraz jego bracia Dymitr Szujski i Iwan Szujski zostali więźniami hetmana. Natychmiast Wasyl Szujski uznał prawa królewicza Władysława Wazy do tronu rosyjskiego. Dowódcą wojsk polskich na Kremlu moskiewskim został Aleksander Korwin Gosiewski. Była to jedyna w historii Rosji jej klęska, której wynikiem był upadek Moskwy i przejęcie jej przez wrogie jej wojska!
Rok później 29 października 1611 hetman Żółkiewski w uroczystym orszaku wkroczył ze swoim wojskiem do Warszawy wioząc ze sobą Wasyla Szujskiego oraz jego braci, którzy w obecności szlachty i senatu na Zamku Królewskim złożyli królowi Zygmuntowi III Wazie przysięgę wierności. Oddali pokłon polskiemu królowi i narodowi polskiemu uniżenie bijąc głową w posadzkę... Do dziś (jak przypomina Ob-Ciach intuicji) ""na cokole kolumny Zygmunta - od strony zachodniej – znajduje się tablica, na której widnieje łacińska inskrypcja (wolne tłumaczenie): „Zygmunt III Waza, na mocy wolnej elekcji król Polski, z tytułu dziedziczenia, następstwa i prawa – król Szwecji, w umiłowaniu pokoju i w sławie pierwszy pomiędzy królami, w wojnie i zwycięstwach nie ustępujący nikomu, wziął do niewoli wodzów moskiewskich, stolicę i ziemie moskiewskie zdobył, wojska rozgromił, odzyskał Smoleńsk, załamał pod Chocimiem potęgę turecką, panował przez czterdzieści cztery lata, w szeregu czterdziesty czwarty król, dorównał w chwale wszystkim i przyjął ją (chwałę) całą”".
Wcześniej, 10 kwietnia 1525 na Goldzie rynku krakowskiego - po wcześniejszym zawarciu traktatu między królem Zygmuntem I Starym a Albrechtem Hohenzollernem - odbył się Hołd Pruski, w wyniku którego Prusy Zakonne zostały przekształcone w Księstwo Pruskie jako lenno Polski. Albrecht odebrał z rąk króla proporzec z herbem Prus Książęcych jako symbolem lenna. Oznakę zależności od króla i Korony symbolizowała umieszczona na piersi czarnego pruskiego orła litera S (Sigismundus) oraz korona na jego szyi.
Jeszcze wcześniej 15 lipca 1410 roku rozegrała się Bitwa pod Grunwaldem, w której Polacy pod wodzą Króla Władysława Jagiełły rozgromili niemieckie wojska krzyżackie pod wodzą Wielkiego Mistrza Krzyżackiego Ulricha von Jungingena...
Dzisiaj, w rocznicę Hołdu Ruskiego, na forach negatywnie mainstreamowych próżno szukać informacji o tym historycznym wydarzeniu... Od 10 kwietnia 2010 roku widzimy raczej powolne oddawanie czci i chwały naszych władców wobec Putina i Miedwiediewa... Dziś uniżenie, niejako poddańczo, widzimy całującego w rękę swoją krajankę A. Merkel... "naszego" Premiera, który dla podkreślenia swojej wasalizacji chwyta dłoń swojej pani oburącz...
Dziś jest smutno, ale historia często zatacza swoiste "koła" a dobro, prawo i sprawiedliwość zawsze ostatecznie zwycięża!
Pozdrawiam
P.S.
Gwoli ścisłości. Nie jestem zwolennikiem oddawania jakichkolwiek hołdów przez jedno państwo drugiemu. Daleko też mi do czasów wojen pomiędzy narodami. Wystarczy jak w Europie i na świecie będziemy pokojowo żyć oraz uznawać wzajemne narodowe i państwowe prawo do istnienia, samostanowienia, niepodległości i suwerenności. Bez obcych prezydentów, parlamentów, ministrów, agentów, wasalizacji czy też tworzenia landów lub republik na terytorium innych państw...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"
Jakże ważna jest pamięć dająca nadzieję na ponowną wolność i odzyskanie przez Polskę prawdziwej suwerenności i niezawisłości...
W sierpniowych dniach 1920 roku polskie wojska dowodzone przez J. Piłsudskiego rozgromiły w Bitwie Warszawskiej rozwydrzone hordy rosyjskich, sowieckich wojsk bolszewickich, które w niesławie musiały uznać wyższość odrodzonego po przeszło 100 latach zaborów państwa i narodu polskiego. To zwycięstwo powstrzymało "rozlew" na cała Europę (a może świat) barbarzyńskiego i zbrodniczego marksistowskiego komunizmu.
4 lipca 1610 roku wojska polskie ówczesnego wojewody kijowskiego (późniejszego - od 1918 roku - hetmanem i kanclerza wielkiego koronnego) Stanisława Żółkiewskiego liczące około 7 tys. żołnierzy rozbiły 35 tys. armię rosyjską wspomaganą przez armię Szwedzką. Wkrótce potem doszło do rokowań, które rozpoczęły się 5 sierpnia, zakończonych układem z dnia 27 sierpnia, na mocy którego królewicz Władysław został uznany carem Rosji. W obręb moskiewskich murów wojska polskie wkroczyły 12 września, a 8 października Żółkiewski przybył na Kreml. Car Wasyl Szujski oraz jego bracia Dymitr Szujski i Iwan Szujski zostali więźniami hetmana. Natychmiast Wasyl Szujski uznał prawa królewicza Władysława Wazy do tronu rosyjskiego. Dowódcą wojsk polskich na Kremlu moskiewskim został Aleksander Korwin Gosiewski. Była to jedyna w historii Rosji jej klęska, której wynikiem był upadek Moskwy i przejęcie jej przez wrogie jej wojska!
Rok później 29 października 1611 hetman Żółkiewski w uroczystym orszaku wkroczył ze swoim wojskiem do Warszawy wioząc ze sobą Wasyla Szujskiego oraz jego braci, którzy w obecności szlachty i senatu na Zamku Królewskim złożyli królowi Zygmuntowi III Wazie przysięgę wierności. Oddali pokłon polskiemu królowi i narodowi polskiemu uniżenie bijąc głową w posadzkę... Do dziś (jak przypomina Ob-Ciach intuicji) ""na cokole kolumny Zygmunta - od strony zachodniej – znajduje się tablica, na której widnieje łacińska inskrypcja (wolne tłumaczenie): „Zygmunt III Waza, na mocy wolnej elekcji król Polski, z tytułu dziedziczenia, następstwa i prawa – król Szwecji, w umiłowaniu pokoju i w sławie pierwszy pomiędzy królami, w wojnie i zwycięstwach nie ustępujący nikomu, wziął do niewoli wodzów moskiewskich, stolicę i ziemie moskiewskie zdobył, wojska rozgromił, odzyskał Smoleńsk, załamał pod Chocimiem potęgę turecką, panował przez czterdzieści cztery lata, w szeregu czterdziesty czwarty król, dorównał w chwale wszystkim i przyjął ją (chwałę) całą”".
Wcześniej, 10 kwietnia 1525 na Goldzie rynku krakowskiego - po wcześniejszym zawarciu traktatu między królem Zygmuntem I Starym a Albrechtem Hohenzollernem - odbył się Hołd Pruski, w wyniku którego Prusy Zakonne zostały przekształcone w Księstwo Pruskie jako lenno Polski. Albrecht odebrał z rąk króla proporzec z herbem Prus Książęcych jako symbolem lenna. Oznakę zależności od króla i Korony symbolizowała umieszczona na piersi czarnego pruskiego orła litera S (Sigismundus) oraz korona na jego szyi.
Jeszcze wcześniej 15 lipca 1410 roku rozegrała się Bitwa pod Grunwaldem, w której Polacy pod wodzą Króla Władysława Jagiełły rozgromili niemieckie wojska krzyżackie pod wodzą Wielkiego Mistrza Krzyżackiego Ulricha von Jungingena...
Dzisiaj, w rocznicę Hołdu Ruskiego, na forach negatywnie mainstreamowych próżno szukać informacji o tym historycznym wydarzeniu... Od 10 kwietnia 2010 roku widzimy raczej powolne oddawanie czci i chwały naszych władców wobec Putina i Miedwiediewa... Dziś uniżenie, niejako poddańczo, widzimy całującego w rękę swoją krajankę A. Merkel... "naszego" Premiera, który dla podkreślenia swojej wasalizacji chwyta dłoń swojej pani oburącz...
Dziś jest smutno, ale historia często zatacza swoiste "koła" a dobro, prawo i sprawiedliwość zawsze ostatecznie zwycięża!
Pozdrawiam
P.S.
Gwoli ścisłości. Nie jestem zwolennikiem oddawania jakichkolwiek hołdów przez jedno państwo drugiemu. Daleko też mi do czasów wojen pomiędzy narodami. Wystarczy jak w Europie i na świecie będziemy pokojowo żyć oraz uznawać wzajemne narodowe i państwowe prawo do istnienia, samostanowienia, niepodległości i suwerenności. Bez obcych prezydentów, parlamentów, ministrów, agentów, wasalizacji czy też tworzenia landów lub republik na terytorium innych państw...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Hołdy oddawane Najjaśniejszej Rzeczypospolitej
http://www.polskawalczaca.com/viewtopic.php?f=1&t=13797
2. @
400 lat temu car Wasyl Szujski korzył się i bił głową przed królem Zygmuntem III
Polacy na Kremlu
Prof. Mirosław Nagielski historyk wojskowości Uniwersytet Warszawski
--------------------------------------------------------------------------------
Sala Senatorska Zamku Królewskiego w Warszawie. 29 października 1611 r. hetman Stanisław Żółkiewski odbywa triumfalny wjazd do stolicy i przyprowadza przed oblicze króla Zygmunta III więźniów moskiewskich na czele z carem Wasylem Szujskim, jego braćmi - Dymitrem i Iwanem, oraz patriarchą Filaretem. "Car z bracią, pokłon uczyniwszy głową przed Jego Królewską Mością, szłyk [czapkę] w ręku trzymając i przed majestatem JKM stojąc, wszystkim uczynili żałosny widok szczęścia odmiennego na świecie".
Moskwa pogrąża się w Wielkiej Smucie
Wojny Stefana Batorego z Moskwą w latach 1579-1581 powstrzymały "zbieranie ziem ruskich pod berłem cara moskiewskiego". Pokój w Jamie Zapolskim w 1581 r. po raz pierwszy zakończył się istotnym sukcesem strony polsko-litewskiej. Rzeczpospolita odzyskiwała nie tylko ziemię połocką z Połockiem, ale także zajęte przez Iwana IV Groźnego Inflanty. Dalsze plany odzyskania utraconych prowincji Wielkiego Księstwa Litewskiego przez Jagiellonów zostały zaniechane wobec przedwczesnej śmierci Stefana Batorego.
Śmierć Iwana Groźnego, a następnie jego synów - Fiodora i małoletniego Dymitra w Ugliczu (1591 r.) otworzyła drogę do tronu carskiego Borysowi Godunowowi, który od 1598 r. umacniał swą władzę w walce z opozycją bojarów. Niechętni władzy nowego cara rozpuszczali wieści o cudownie ocalałym carewiczu Dymitrze, który pojawił się w Rzeczypospolitej na dworze kniazia Adama Wiśniowieckiego. W rzeczywistości był to Grigorij Otriepiew, mnich z Moskwy, który w 1602 r. zbiegł do Ostroga - posiadłości księcia Konstantego Ostrogskiego. Wkupiwszy się w łaski wojewody sandomierskiego Jerzego Mniszcha i innych polsko-ruskich magnatów, za cichym przyzwoleniem Zygmunta III ruszył Dymitr ku granicom moskiewskim na czele zaciągniętych oddziałów, Kozaków zaporoskich i dońskich, oraz masowo przyłączającej się doń ludności. Nagła śmierć 13 kwietnia 1605 r. Borysa Godunowa ułatwiła mu pochód pod Moskwę po koronę carską. Wkrótce zebrana pod Kromami armia carska poddała się Dymitrowi, a on sam wkroczył do Moskwy jako nowy car.
Rządy Dymitra były krótkie wobec rosnącej opozycji do jego władzy i niechęci do otaczających go Polaków. Pretekstem do buntu były uroczystości weselne cara z Maryną Mniszchówną, córką wojewody sandomierskiego. Przywódcą spisku był Wasyl Szujski i jego bracia - Dymitr i Iwan. 17 maja 1606 r. w wyniku zamachu został zgładzony car Dymitr i wielu otaczających go Polaków. Nowym carem został Wasyl Szujski, którego Wasyl Kluczewski określił jako "człowieka niegłupiego - ale bardziej chytrego niż mądrego, który do niemożliwości załgał się i pogrążył w intrygach".
Na obszarze tak Rzeczypospolitej, jak i Państwa Moskiewskiego pojawi się potem wielu samozwańców podających się za cudem uratowanych Dymitrów. Jeden z nich w lipcu 1607 r. w Starodubie Siewierskim uzyskał poparcie miejscowej ludności, a także wielu wpływowych osób z Korony, m.in. kniaziów Adama Wiśniowieckiego i Romana Rożyńskiego. Przy pomocy oddziałów zaciągniętych na pograniczu i uwolnionych ze służby żołnierzy po zakończeniu rokoszu sandomierskiego ruszył Łże-Dymitr w stronę Moskwy.
Wiktoria pod Kłuszynem
W Rzeczypospolitej po zamordowaniu I Dymitra część szlachty domagała się interwencji zbrojnej wobec Moskwy; dominowały jednak nastroje pacyfistyczne. Wielu przeciwników interwencji podkreślało, że Zygmunt III nie może rozpoczynać wojny bez zgody Sejmu walnego oraz odciągać oddziałów z teatru inflanckiego wobec toczącej się wojny ze Szwecją Karola IX. Za wszystkim stał aspekt finansowy - szlachta po prostu niechętnie odniosła się do nowych podatków, które były nieodzowne do prowadzenia wojny na Wschodzie. Decyzję polskiego monarchy przyspieszył traktat Moskwy ze Szwecją zawarty w Wyborgu 28 lutego 1609 r. i skierowany swoim ostrzem w Rzeczpospolitą. Za cenę utraty Karelii Szujski zyskiwał posiłki szwedzkie wobec spodziewanej interwencji Zygmunta III. Faktycznie działania wojenne zaczęły się we wrześniu 1609 r., a 21 tego miesiąca siły królewskie przekroczyły granicę moskiewską, kierując się na Smoleńsk utracony przez Litwinów w 1514 roku. Oblężenie twierdzy, które miało być jedynie epizodem w kampanii moskiewskiej Zygmunta III, trwało niemal dwa lata i przyniosło duże straty obu stronom konfliktu.
Tymczasem Szujscy wzmocnieni posiłkami szwedzkimi przygotowali odsiecz dla Smoleńska. Pod Możajskiem skoncentrowano niemal 30 tysięcy żołnierzy moskiewskich i kilka tysięcy najemników dowodzonych przez Pontusa de la Gardiego. Koncentrację osłaniała szpica przednia, która pod komendą Grigorija Wołujewa zajęła Carowe Zajmiszcze, blokując marsz sił polskich od strony Smoleńska. Na czele armii moskiewskiej stał Dymitr Szujski, który nie miał większego doświadczenia wojskowego. Oblegający twierdzę smoleńską zdecydowali się wysłać przeciwko siłom moskiewskim korpus, który zdecydował się objąć w dowództwo hetman polny koronny Stanisław Żółkiewski. Potoccy bowiem nie wykazywali chęci objęcia dowództwa nad liczącym zaledwie 3 tysiące oddziałem, bojąc się kompromitacji. W trakcie marszu Żółkiewski połączył się z oddziałami będącymi dotąd w służbie Samozwańca pod komendą płk. Aleksandra Zborowskiego. Dla tego ostatniego była to decyzja trudna, gdyż poddawał się pod komendę człowieka, który przyczynił się do pojmania jego ojca - Samuela, którego następnie z rozkazu Batorego ścięto na Wawelu. Jednak pod Carowym Zajmiszczem, gdzie dotarły siły Żółkiewskiego 25 czerwca 1610 r., pułki żołnierzy spod Tuszyna dołączyły do hetmana, istotnie wzmacniając jego siły do ponad 6,5 tysiąca ludzi.
Hetman, wiedząc o nadciągających siłach Szujskiego, podjął wówczas śmiałą, acz jedyną możliwą decyzję: pozostawił pod Carowym Zajmiszczem część piechoty i nocą z 3 na 4 lipca ruszył pod Kłuszyn, gdzie obozowały siły przeciwnika. 4 lipca doszło do batalii, która zakończyła się wielkim sukcesem Żółkiewskiego.
Bojarzy wybierają królewicza Władysława
Na wieść o pogromie armii Dymitra Szujskiego doszło 27 lipca w Moskwie do obalenia władzy jego brata, Wasyla, a władzę przejęło siedmiu bojarów wyznaczonych przez Dumę - tymczasowo administrowali oni Państwem Moskiewskim, a ich wyłonione kolegium zwano siemibojarszczyzną.
Wkrótce zwycięskie oddziały Żółkiewskiego ruszyły ku Moskwie i 3 sierpnia rozłożyły się na przedpolach stolicy na tzw. Choroszewskich Ługach i Chodyńskim Polu. Wobec zagrożenia Moskwy także ze strony oddziałów Samozwańca bojarzy zdecydowali się na rozmowy z hetmanem, w tym także o kandydaturze syna Zygmunta III - królewicza Władysława, na tron carski. Rozmowy były trudne, gdyż wielu, na czele z patriarchą Hermogenesem, nie chciało słyszeć, aby tron carski objął "łacinnik" WładysławZygmuntowicz Waza. Wreszcie 27 sierpnia podpisano układ, na mocy którego stany moskiewskie obrały na cara królewicza, stawiając dwa warunki podstawowe: aby królewicz przeszedł na prawosławie oraz aby strona polska zwróciła Moskwie wszystkie zamki i ziemie wzięte w wyniku rozpoczętych działań wojennych w 1609 roku. Hetman, licząc, że pod Smoleńskiem, gdzie znajdował się król, będzie można dokonać korekty tych postanowień, zgodził się na warunki bojarów. Strona moskiewska natomiast brała na siebie zwrot kosztów wojny poniesionych przez Rzeczpospolitą.
Wizja, jaka ukazywała się realnie po zwycięstwie kłuszyńskim, była związana z ideą unii obu państw, którą podjął jeszcze w 1600 r. kanclerz litewski Lew Sapieha w trakcie swych negocjacji w Moskwie. Kłóciła się jednak z koncepcją Zygmunta III i jego otoczenia, które zakładało, że skutkiem wojny z Moskwą, osłabioną w wyniku zamętu wewnętrznego na skutek dymitriad, będzie odzyskanie Smoleńska i całej Siewierszczyzny. Dopiero po odzyskaniu utraconych prowincji na rzecz Moskwy z początku XVI wieku można mówić o sprawie sukcesji tronu carskiego.
Żółkiewski zajmuje Moskwę
W początkach września 1610 r. zgodnie z obietnicą daną bojarom Żółkiewski na czele swych sił ruszył ku obozowi szalbierza i w wyniku rozmów z dowódcą jego oddziałów, Janem Piotrem Sapiehą, uzyskał zgodę jego podkomendnych, by porzucili służbę u Dymitra i odstąpili od Moskwy. Tenże wraz z Maryną, która po wydostaniu się z niewoli ponownie znalazła się u boku nowego pretendenta do tronu carskiego, zbiegł do Kaługi, nie czekając, aż schwytają go ludzie hetmana.
Ucieczka Samozwańca ułatwiła działania siemibojarszczyźnie, która wykorzystała zlikwidowanie zagrożenia dla stolicy ze strony wojsk szalbierza dla jednoznacznego wsparcia kandydatury królewicza Władysława do tronu moskiewskiego. Problemem był jednak pobyt wojsk samego Żółkiewskiego pod murami stolicy, gdyż hetman zobowiązał się, iż nie wprowadzi w jej mury żołnierzy bez zgody bojarów. Wojsko miało bowiem wycofać się w okolice Możajska i tam czekać na rezultaty rokowań poselstwa moskiewskiego z Zygmuntem III pod obleganym przez armię polsko-litewską Smoleńskiem.
Jesienne słoty, konieczność kontroli nad strategicznymi miejscami w mieście oraz poparcie części bojarów na czele z Fiodorem Mścisławskim zadecydowały, że Żółkiewski podjął decyzję wprowadzenia oddziałów w obręb miasta, zajmując centralne dzielnice Moskwy. I tak Kitajgrod zajął pułk Aleksandra Zborowskiego, w Białymgrodzie rozlokowali się żołnierze z pułku Marcina Kazanowskiego i Ludwika Weihera. Obsadzono także klasztor Nowodziewiczy, a pułki hetmana i Aleksandra Gosiewskiego stanęły na Kremlu. Jak pisał sam hetman, wprowadzone w obręb miasta różnymi bramami "kupami w osobnych dworach stanęło wojsko, iżby na wszelki przypadek jedni drugim mogli być pomocni".
Dalszy rozwój wypadków zależał od uzgodnień pomiędzy oficjalnym poselstwem bojarów, na czele którego stanęli kniaź Wasyl Golicyn oraz metropolita rostowski i jarosławski Filaret Romanow, którzy udali się na rozmowy z Zygmuntem III pod Smoleńsk. Jednocześnie zgodnie z zawartym z hetmanem układem bojarzy wysyłali listy do miast i grodów, które dotąd uznawały władzę Szujskiego, aby złożyły przysięgę wierności nowo wybranemu carowi Władysławowi. Sam hetman dla zdania sprawy ze swoich czynności w stolicy moskiewskiej zdecydował się opuścić Moskwę, powierzając stolicę komendantowi Gosiewskiemu. Wyprowadzając żołnierzy własnego pułku i Mikołaja Strusia, obsadził nimi Możajsk, Borysów i Wereję dla komunikacji z pozostawioną na Kremlu polską załogą. W sumie w stolicy zostały pułki liczące około 6 tysięcy ludzi.
Brak postępu w rokowaniach pod Smoleńskiem, gdzie bojarzy nie godzili się na złożenie przysięgi królowi Zygmuntowi III, oraz zbrojne wystąpienia ludności Moskwy wobec polskiej załogi zwiastowały bunty na prowincji wobec układu z 27 sierpnia 1610 r. względem wyboru królewicza Władysława na cara. Pierwszy sygnał do zbrojnego powstania na prowincji dał wojewoda riazański Prokop Lapunow, który w styczniu 1611 r. wypowiedział posłuszeństwo polskiemu królewiczowi. Za nim poszli inni. Oddziały Lapunowa i kozackie Iwana Zarudzkiego rozpoczęły marsz w kierunku Moskwy dla jej oswobodzenia. 29 marca 1611 r. doszło do rozruchów w stolicy w związku z pacyfikacją miasta zarządzoną przez Gosiewskiego. Podpalanie zabudowań w Białymgrodzie przy silnym wietrze doprowadziło do spalenia północnych rejonów Moskwy. Od tego momentu garnizon znajdował się w swoistej izolacji, gdyż już nocą z 29 na 30 marca nie mógł przedrzeć się na Kreml będący pod stolicą pułk Strusia z powodu przybycia oddziałów pospolitego ruszenia moskiewskiego. Na skutek zatrzymania dostaw żywności załoga miała coraz większe trudności z wyżywieniem.
Triumf Rzeczypospolitej
Tymczasem po niemal dwóch latach dopełniał się los Smoleńska oblężonego od schyłku września 1609 roku. W wyniku szturmu 13 czerwca 1611 r. zdobyto twierdzę smoleńską, co było jednym z głównych celów wojny. Drugi natomiast - osadzenie na tronie królewicza Władysława - wobec oporu społeczeństwa rosyjskiego oddalał się coraz bardziej. Odjazd króla do Rzeczypospolitej w początkach lipca 1611 r. i przekazanie komendy nad wojskiem do dalszych zmagań z Moskwą hetmanowi Janowi Karolowi Chodkiewiczowi wiązały się z koniecznością zwołania Sejmu i zdobycia dalszych funduszy na opłacenie "borgowego" żołnierza.
Sukces zajęcia Smoleńska, jaki był udziałem monarchy, widoczny był w trakcie jego uroczystego wjazdu do Warszawy 16 września 1611 roku. Podobny miał miejsce 29 października z udziałem hetmana Stanisława Żółkiewskiego i prowadzonych przed oblicze polskiego monarchy więźniów moskiewskich na czele z Szujskimi i patriarchą Filaretem. W Sali Senatorskiej Zamku Królewskiego stanęli przed obliczem Zygmunta III: "car z bracią, pokłon uczyniwszy głową przed Jego Królewską Mością, szłyk [czapkę] w ręku trzymając i przed majestatem JKM stojąc, wszystkim uczynili żałosny widok szczęścia odmiennego na świecie".
Na Sejmie tym wcielono zajęte prowincje (Smoleńszczyznę, Siewierszczyznę i Czernihowszczyznę) do Rzeczypospolitej, a do urządzenia nowych ziem wyznaczono komisarzy sejmowych. Atmosferę triumfu psuły jednak żądania finansowe armii, którą chwalono za męstwo i rycerskie czyny, lecz pozostawiano bez pieniędzy, oraz pogarszająca się sytuacja oblężonej załogi polskiej w murach Kremla. Nie powiodły się także rokowania z posłami moskiewskimi, gdyż Zygmunt III myślał raczej o ścisłej unii realnej Rzeczypospolitej z Moskwą pod swoim berłem niż o wysłaniu królewicza Władysława do stolicy moskiewskiej. Wobec braku zgody bojarów strona polska sugerowała, że Zygmunt III obejmie rządy w Moskwie na czas określony, aby następnie przekazać je synowi. Obawa o życie królewicza, któremu należało przydzielić silną ochronę w postaci korpusu wojska, była podzielana także przez otoczenie polskiego monarchy.
Wymordowanie polskiej załogi
Tymczasem położenie garnizonu polskiego w Moskwie pogarszało się z dnia na dzień. Nie pomogły posiłki wprowadzone przez Chodkiewicza w październiku 1611 r., gdyż hetman przybył do stolicy bez pieniędzy. Nieopłacone pułki w styczniu 1612 r. pod laską Józefa Cieklińskiego zawiązały konfederację, grożąc, że jeśli nie otrzymają zaległego żołdu, w czerwcu ruszą ku granicom Rzeczypospolitej. Gorzej, że zamknięci w murach Kremla swą służbę ograniczyli do połowy marca. Chodkiewiczowi udało się utrzymać ich w służbie aż do czerwca, gdy pod mury Moskwy przybyły oddziały posiłkowe pod dowództwem Mikołaja Strusia, starosty chmielnickiego. Ten wyraził zgodę na zluzowanie części oddziałów znajdujących się w stolicy, ale postawił warunek objęcia naczelnej komendy w Moskwie. Zrażony doń dotychczasowy komendant garnizonu opuścił stolicę wraz z podkomendnymi, zabierając zastawione za niewypłacony im żołd skarby z Kremla. Moskwę objęli we władanie żołnierze z pułku Strusia oraz część ludzi z oddziałów J.P. Sapiehy pod komendą Józefa Budziłły, autora diariusza wojny moskiewskiej.
W obliczu narastania wrzenia na prowincji wobec dalszej obecności polskiego garnizonu w Moskwie Zygmunt III po odbyciu pielgrzymki do Częstochowy w marcu 1612 r. skierował do senatorów prośbę o przedstawienie zdania względem dalszego prowadzenia wojny z Moskwą i osadzenia na stolcu carskim królewicza Władysława. I choć większość senatorów zalecała królowi kontynuowanie działań wojennych, wszyscy zwracali uwagę na trudności finansowe, a większość była przeciwna wysłaniu Władysława. Sam Zygmunt III nie spieszył się z wyprawą, gdyż nie miał pieniędzy nawet na opłacenie oddziałów będących w służbie. Odsiecz dla głodującej załogi Kremla powierzono hetmanowi Chodkiewiczowi, który nie zdołał przebić się przez oddziały drugiego pospolitego ruszenia - w walkach 1-3 września 1612 r. stracił tabory i został zmuszony do wycofania się spod Moskwy.
Wobec tragicznej sytuacji załogi Struś zdecydował się na kapitulację, której warunki ustalono ostatecznie 6 listopada. Następnego dnia załoga miała złożyć broń i wymaszerować z Kremla. Strona moskiewska, zaprzysięgając na krucyfiks, obiecała pozostawić żołnierzy przy życiu. 7 listopada otworzono bramy Kremla, a żołnierzy wyprowadzono i podzielono.
Towarzystwo z pułku Strusia przypadło Kozakom Aleksieja N. Trubeckiego, którzy nie zamierzali honorować warunków kapitulacji i większość żołnierzy wymordowali. Sam dowódca garnizonu, Mikołaj Struś, był zbyt cennym jeńcem, aby podzielić ich los i dostał się do niewoli, z której wyszedł dopiero po zawarciu traktatu w Deulinie w czerwcu 1619 roku. Więcej szczęścia mieli żołnierze z pułku Budziłły, którzy dostali się pod "opiekę" księcia Dymitra Pożarskiego. I ci jednak musieli wiele lat przesiedzieć w niewoli moskiewskiej.
Okres smuty dobiegał końca. 3 marca 1613 r. sobór ziemski wybrał na cara moskiewskiego przedstawiciela Romanowów - Michała - syna pozostającego w polskiej niewoli patriarchy Filareta.
Kapitulacja polskiego garnizonu na Kremlu wiąże się z jednym z najważniejszych świąt państwowych carskiej Rosji przypadającego na 4 listopada. Poświęcono je Matce Bożej Kazańskiej. W Jej opiekę oddali się dwaj przywódcy drugiego pospolitego ruszenia - książę Pożarski i Kuźma Minin, którzy doprowadzili do wyzwolenia stolicy. Podkreślano także, że była to rocznica wyzwolenia Moskwy spod polskiej okupacji, choć do kapitulacji garnizonu Strusia doszło dopiero 7 listopada. Tego dnia przypadały z kolei uroczyste obchody rocznicy październikowej w czasach ZSRS (25 października według starego stylu). Wracając do dawnych tradycji, Duma Państwowa w grudniu 2004 r. ustanowiła dzień 4 listopada Dniem Jedności Narodowej, symbolizujący solidarne wystąpienie wszystkich stanów Rosji wobec obcej interwencji. Wielu jednak Rosjan nie potrafi umieścić tego święta w kontekście historycznym, wiążąc je nadal z przeszłą epoką.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111029&typ=my&id=my17.txt