Powtórka z 2006 roku - poniżają własną Ojczyznę i sami traktują ją jak kraj drugiej kategorii. (gawnojedy)

avatar użytkownika Maryla

Insynuacje wobec przyczyn wyboru przywódcy kraju, który jest ważnym partnerem w Unii Europejskie,j są szkodliwe dla Polski - piszą ministrowie spraw zagranicznych w proteście przeciwko wypowiedziom Jarosława Kaczyńskiego.

Protest podpisali wszyscy byli ministrowie spraw zagranicznych z wyjątkiem Anny Fotygi: Władysław Bartoszewski, Andrzej Olechowski, Włodzimierz Cimoszewicz, Dariusz Rosati i Adam Daniel Rotfeld.



"Politycy ci, publicznie krytykując Prezydenta wyrażali jednocześnie lęk przed wielkimi państwami, co oznacza, że poniżają własną Ojczyznę i sami traktują ją jak kraj drugiej kategorii. Takie publiczne połajanki głowy państwa polskiego na arenie międzynarodowej, atak na Prezydenta RP, to lekceważenie i poniżanie nie tylko Prezydenta, lecz także wszystkich Polaków."

 

 

Andrzej Ruraż-Lipiński
Piotr Perszewski

Prokuratura Rejonowa
dla Warszawy – Żoliborza
Warszawa, Al. Zjednoczenia 25

ZAWIADOMIENIE O POPEŁNIENIU PRZESTĘPSTWA

Działając w imieniu własnym i tych wszystkich Polaków, którzy czują się pokrzywdzeni, w związku, z uzasadnionym, naszym zdaniem, podejrzeniem przestępstwa określonego w Art. 82., Art. 83., Art. 85. ( obowiązki obywatela polskiego) oraz Art. 150 ( działalność sprzeczna z obowiązkami członka Rady Ministrów) i Art. 151. (złamanie przysięgi) Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej

zawiadamiamy

o ustalonych faktach i powziętych informacjach oraz wnosimy o ustalenie, czy nastąpiło naruszenie prawa ścigane przez wymiar sprawiedliwości.

 

UZASADNIENIE

W dniu 5 lipca 2006r., niżej wymieni obywatele Rzeczypospolitej, występując jako byli ministrowie spraw zagranicznych III RP, wystosowali list atakujący działania urzędującego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej:

Dariusz Rosati
Bronisław Geremek
Adam D. Rotfeld
Andrzej Olechowski
Włodzimierz Cimoszewicz
Stefan Meller
Krzysztof Skubiszewski
Władysław Bartoszewski.

Politycy ci, publicznie krytykując Prezydenta wyrażali jednocześnie lęk przed wielkimi państwami, co oznacza, że poniżają własną Ojczyznę i sami traktują ją jak kraj drugiej kategorii. Takie publiczne połajanki głowy państwa polskiego na arenie międzynarodowej, atak na Prezydenta RP, to lekceważenie i poniżanie nie tylko Prezydenta, lecz także wszystkich Polaków.

To jednocześnie czytelny sygnał dla świata o rzekomym chaosie w Polsce i wobec braku reakcji stosownych władz, początkiem pełzającego zamachu stanu.

Sytuacja, w której obywatele polscy, odpowiedzialni niegdyś za polską politykę zagraniczną występują przeciwko prezydentowi własnego państwa, dla którego ślubowali pracować, wskazuje, że świadomie działają przeciw racji stanu Polski i polskiemu interesowi narodowemu.

To również oni, w takcie pełnienia swych obowiązków, a niektórzy i dzisiaj, odpowiedzialni są za poważne błędy w uprawianej polityce wobec Niemiec. To on i winni są niezabezpieczenia polskich praw własności na ziemiach zachodnich. To ich działania sprawiły, że blisko 2 mln. Polaków w Niemczech nie posiada praw mniejszości narodowej, choć niewielka grupa Niemców w Polsce ma wszelkie uprawnienia i cieszy się przywilejami, jakich nie mają we własnej Ojczyźnie Polacy.

Żaden z tych panów, nie zaprotestował, gdy, znowu ponad naszymi głowami porozumiewali się Niemcy z Rosjanami ( w sprawie rurociągu bałtyckiego), w sposób wyraźny naruszając interes Polski.

W tej sytuacji, pouczanie Prezydenta, wobec międzynarodowej opinii publicznej, o znaczeniu dobrych stosunków z Niemcami i o wadze tzw. Trójkąta Waimarskiego, nosi wszelkie znamiona działania w obcym interesie.

Takie działania są sprzeczne z polskim prawem, są Polsce wrogie i winny być, z całą surowością, karane.

 

2006-07-28

Za: Organizacja Narodu Polskiego – Liga Polska


Premier Tusk oszukuje Polaków | Smolensk-2010.pl

  1. W 2006 r. sześciu byłych ministrów spraw zagranicznych opublikowało poza granicami Polski list krytykujący wprost politykę zagraniczną śp. Prezydenta i rządu PiS.
  2. Jesienią 2006 roku odbywał się szczyt NATO w Rydze. Na szczyt leciał prezydent w towarzystwie ministra spraw zagranicznych i ministra obrony, czyli mnie i ministra Sikorskiego. W pierwszym dniu tradycyjnie odbywały się ważne, nieformalne, polityczne kolacje. Osobno prezydentów/premierów, osobno ministrów spraw zagranicznych i, również osobno, ministrów obrony. W nagłym trybie chęć odwiedzenia Polski i odbycia ze mną rozmów w tym terminie zgłosił niemiecki minister spraw zagranicznych Frank Walter Steinmeier. Zaproponował, że po rozmowach, na drugi dzień (już po kolacji ministrów NATO) jego samolotem polecimy na Łotwę. Odmówiłam, proponując inne terminy. Ministra niemieckiego na kolacji w Rydze nie było. W polskich mediach niemal mnie zlinczowano za odmowę przyjęcia wizyty, nie dopuszczono moich wyjaśnień. Najgłośniej, w pogardliwych słowach krytykował ówczesny wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (np. na łamach „Rzeczpospolitej”), który w tym okresie przebywał w Berlinie i rozmawiał z ministrem Steinmeierem. No cóż. Minister Sikorski, jako mój następca, nie miał podobnych dylematów. Poleciał samolotem Luftwaffe ze Steinmeierem stawiać twarde warunki unijne Kijowowi. Czy to taką rację stanu miał popierać Prezes Jarosław Kaczyński?
  3. Największym znanym w historii polityki zagranicznej i najtragiczniejszym w skutkach złamaniem konsensusu była gra Donalda Tuska i innych ważnych przedstawicieli jego obozu z Rosjanami w sprawie obchodów katyńskich, przeciw własnemu Prezydentowi. Pana miejsce, Panie Premierze w Smoleńsku, po katastrofie, było w pozycji na baczność, w błocie i ciemności przy ciele Prezydenta, a nie w uścisku Putina. Z tego uścisku już się Pan nie wywinie. Nie zazdroszczę Panu.

 

Pompowana afera

Ależ się zrobił rwetes, gdy okazało się, że Jarosław Kaczyński w swojej książce poświęcił kilka zdań kanclerz Niemiec Angeli Merkel. A zwłaszcza że jego zdaniem, "kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności". Najpierw do ataku na prezesa PiS przystąpiły krajowe media, które niemal przy każdej okazji pytały Kaczyńskiego o Merkel. Ale jakoś trudno było z tego zrobić sensację. Prezes PiS pozwolił sobie nawet na stwierdzenie, że jest zdziwiony tym zainteresowaniem tematem Merkel, wszak rozmawia z polskimi, a nie niemieckimi dziennikarzami. I trudno było się nie zgodzić z byłym premierem, bo rzeczywiście jakoś gazety i inne media znad Łaby i Renu nie wykazały zainteresowania książką lidera opozycji.

> Więcej <

 

Insynuacje wobec przyczyn wyboru przywódcy kraju, który jest ważnym partnerem w Unii Europejskiej są szkodliwe dla Polski - piszą ministrowie spraw zagranicznych w proteście przeciwko wypowiedziom Jarosława Kaczyńskiego.

Protest podpisali wszyscy ministrowie spraw zagranicznych z wyjątkiem Anny Fotygi: Władysław Bartoszewski, Andrzej Olechowski, Włodzimierz Cimoszewicz, Dariusz Rosati i Adam Daniel Rotfeld. Wśród sygnatariuszy nie ma Anny Fotygi - szefowej MSZ za czasów Jarosława Kaczyńskiego. - Postanowiliśmy nie fatygować pani minister. Jest damą, a jej poglądy w tej sprawie są znane - powiedział "Gazecie" Władysław Bartoszewski.

- Jako byli szefowie dyplomacji niepodległej RP czujemy się w obowiązku wyrazić głęboki sprzeciw wobec ostatnich wypowiedzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego o stosunkach polsko-niemieckich. Szczególny niepokój budzi insynuacja, iż wybór na urząd kanclerza pani Angeli Merkel "nie był wynikiem czystego zbiegu okoliczności" oraz zdanie: "ważne jest, że od Polski Merkel chce przede wszystkim może miękkiego, ale jednak podporządkowania". Insynuowanie podejrzanych przyczyn demokratycznego wyboru przywódcy kraju, który jest ważnym partnerem w Unii Europejskiej i z którym łączą nas przyjazne relacje, przez lidera najważniejszej partii opozycyjnej i kandydata na premiera RP, jest dla Polski szkodliwe - głosi list szefów MSZ.

Ministrowie przypominają, że "od czasu odzyskania przez Polskę niepodległości, zjednoczenia Niemiec i Polsko - Niemieckiego Traktatu o Dobrym Sąsiedztwie z roku 1991, stosunki między naszymi krajami stają się coraz bliższe i przyjazne. Republika Federalna Niemiec udzieliła Polsce wsparcia w kluczowych kwestiach naszego interesu narodowego, w tym przyjęcia do NATO i UE. Kanclerz Merkel osobiście należy do najbardziej Polsce przychylnych polityków niemieckich".

Autorzy listu przypominają, że "o polską politykę zagraniczną wszyscy mamy prawo się spierać i często to robimy. Jednak wszyscy uczestnicy tej debaty muszą przestrzegać podstawowych reguł: dbania o polską rację stanu oraz szacunku dla partnerów zagranicznych. Żałujemy, że przywódca partii opozycyjnej narusza te reguły w imię iluzorycznych korzyści w kampanii wyborczej".

Protest kończy się wyrazami solidarności wobec niemieckiej kanclerz: "W tej chwili czujemy moralny obowiązek powiedzenia Pani Kanclerz Merkel: solidaryzujemy się z Panią. Polacy i Niemcy mają jeszcze wiele razem do zrobienia. Nie tylko w stosunkach dwustronnych, ale i dla dobra zjednoczonej Europy".

- Różnimy się poglądami na politykę zagraniczną, ale w jednym jesteśmy zgodni; takie słowa w kampanii wyborczej szkodzą nie Niemcom i kanclerz Merkel, ale przede wszystkim Polsce - powiedział Gazecie prof. Bartoszewski.
 
Źródło: Gazeta Wyborcza
http://wyborcza.pl/wybory2011/1,115569,10423037,List_b__szefow_MSZ__Kaczynski_szkodzi_Polsce.html
Etykietowanie:

21 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. TW MUST, TW CAREX TW ,. TW "Buyer", TW "Rauf", " Rad", "Ralf" i

Władysław Bartoszewski, Andrzej Olechowski, Włodzimierz Cimoszewicz, Dariusz Rosati i Adam Daniel Rotfeld.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. agentura zawsze wierna, jak komuniści

http://wzzw.wordpress.com/2009/11/17/entuzjastyczny-pomocnik-rotfeld/
„Rauf”, „Rad”, „Ralf” i „Serb”

Adam Daniel Rotfeld (minister spraw zagranicznych od stycznia do października 2005 r.) w znajdujących się w IPN dokumentach figuruje pod czterema pseudonimami: „Rauf”, „Rad”, „Ralf” i „Serb”. W aktach zachowały się jego notatki przeznaczone dla SB. Były to m.in. relacje z rozmów z uczestnikami KBWE w Genewie w 1974 r.

W „Raporcie operacyjnym” ze spotkania z „Radem”, do którego doszło 29 czerwca 1974 r. o godzinie 10.30 w Cafe du Moirad, funkcjonariusz wywiadu PRL o kryptonimie „Polan” (Henryk Bosak) napisał: „W załączeniu notatka informacyjna wraz z relacją »Rada« z jego rozmów z G. Henze, delegatem NRF na KBWE, pracownikiem BND. Pod względem informacyjnym notatka »Rada« jest interesująca i nadaje się do wykorzystania. [...] Przekazałem »Radowi« zadania dotyczące wizyty Nixona w ZSRR. W szczególności idzie o oceny po zakończeniu wizyty w Moskwie przez główne partie polityczne i ośrodki rządzenia w krajach EWG, szczególnie NRF. [...] przekazałam »Radowi« 200 tys. frs. do rozliczenia” – raportował centrali MSW „Polan”.

W styczniu 1975 r. starszy oficer operacyjny Wydziału III Departamentu I MSW ppor. M. Sawicki sporządził dla swoich przełożonych raport operacyjny z nawiązania kontaktu operacyjnego z KO ps. „Rauf” i z przejęcia od niego materiałów operacyjnych.

Kolejny grzech to wypowiedź mówiąca, że większość ministrów spraw zagranicznych po 1989 roku to moskiewska agentura.

Było wielkie oburzenie i skandal jednak nie doszło do procesu sądowego.

Nie doszło, bo większość historyków i specjalistów dawno stwierdziło, że polskie służby wywiadu, kontrwywiadu i SB od początku tworzone były przy udziale Kremla i nigdy w historii PRL nie były od niego niezależne. Jednym słowem była to taka moskiewska filia służb z siedzibą w Polsce.

W tym świetle okazało się, że Macierewicz mógł mieć rację z uwagi na to, że ta większość ministrów wyglądała następująco: TW "Buyer (Dariusz Rosati), TW "Must" (Andrzej Olechowski), TW "Kosk" (Krzysztof Skubiszewski), TW "Rauf", "Rad", "Ralf" i "Serb (Adam Daniel Rotfeld), " TW "Carex" (Włodzimierz Cimoszewicz).

Lista ta może wkrótce się powiększyć o tajemniczego TW „Beatusa”, co podobno wstrząśnie większością autorytetów oraz niejakiego TW „Lewara”, którzy ponoć mieli za zadanie opanowanie „Solidarności”.

http://kokos.salon24.pl/25707,apartheid-w-polskim-parlamencie

Znany z antylustracyjnej postawy Dariusz Rosati został zarejestrowany przez służby specjalne PRL jako tajny współpracownik - kontakt operacyjny o pseudonimie „Buyer” – wynika z dokumentów znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej
Bank Światowy, Komisja Europejska, FOZZ
W okresie PRL Dariusz Rosati zrobił zawrotną karierę. Zapewne znacznie ułatwiła mu ją przynależność do PZPR, której był wierny do samego końca jej istnienia. Na przełomie lat 80. i 90. był jednym z członków rady nadzorczej Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego w czasie, gdy na czele FOZZ stał Grzegorz Żemek. Raport NIK stwierdził, że rada nadzorcza FOZZ nie kontrolowała poczynań Funduszu. Jego działalność w praktyce doprowadziła do jednej z największych w historii III RP defraudacji publicznych pieniędzy, które w nieuprawniony sposób były przekazywane osobom i spółkom związanym głównie z lewą częścią sceny politycznej. Jako osoby odpowiedzialne za nadużycia w FOZZ kontrolerzy Izby wskazali dyrekcję, Radę Nadzorczą Funduszu, wiceministrów finansów Wojciecha Misiąga i Janusza Sawickiego oraz ministra finansów Leszka Balcerowicza.

W III RP Dariusz Rosati był czołową postacią SLD, zasiadał także w różnych instytucjach finansowych, m.in. w radzie nadzorczej Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych – firmie działającej na rynku walutowym. Uzyskała ona licencję Komisji Papierów Wartościowych i Giełd na zarządzanie aktywami klientów. Licencja została jednak odebrana przez Komisję w kwietniu 2006 r., m.in. za wprowadzanie w błąd klientów co do stanu ich rachunków i nieprzestrzeganie reguł przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy.

http://niezalezna.pl/12288-kupiec-w-polityce

Olechowski - TW "Must" - przyznał się, że był za PRL-u agentem do spraw gospodarczych.

cytat:
W służbach PRL nie było żadnego wywiadu gospodarczego, ani cywilnego, ani wojskowego. Olechowski służył Departamentowi I MSW, który zajmował się absolutnie wszystkim, również zwalczaniem krajowej opozycji solidarnościowej (Wydział XI). Może sobie opowiadać co chce, ponieważ materiały ze współpracy są utajnione. Dodatkową poszlaką jest zachowanie wszystkich ujawnionych agentów Dep. I MSW - każdy twierdzi, że pracował na rzecz państwa w wywiadzie gospodarczym lub naukowo - technicznym.

cytat:
Za wodzireja robił Andrzej Olechowski, ceniony estradowiec, obecnie udrapowany na międzynarodową powagę i autorytet. Atrakcją byli złączeni węzłem nienawiści do IV RP, Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa, owacyjnie oklaskiwani przez wzruszonych uczestników dziejącej się na ich oczach historii. A historia wczoraj zatoczyła koło, bo oto ponownie zebrał się „okrągły stół”, a więc agenci na agentach, agentami poganiani, tyle że mocno wyleniali i zębem czasu naruszeni.

BusinessWeek reported yesterday Andrzej Olechowski, a former foreign minister and finance minister, will run as an independent,” it is reported. Odds on Andrzej Olechowski. He is a member of the Council on Foreign Relations and the Trilateral Commission. He was also an economist for the World Bank. He also appears to work closely with the banksters: Olechowski sat on the supervisory boards of a number of European banks and corporations. Most notably he was on the advisory board of Goldman Sachs (see this biography on Olechowski’s personal home page; in Polish). I am not saying Lech Kaczynski was killed in order for a one-worlder to take his place. I am saying that it is an opportunity for another bankster minion to rule a country that seemed to be at odds with the European Union and the one-world project.
http://www.ireport.com/docs/DOC-435122

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Komunista musi być wierny -

Komunista musi być wierny - dlatego Cimoszewicz i Borowski wystartują do Senatu z poparciem Platformy

PO poprze w wyborach do Senatu polityków lewicy Włodzimierza
Cimoszewicza i Marka Borowskiego, udzieli też wsparcia byłemu posłowi
PJN Janowi Libickiemu, który jednak do Senatu wystartuje jako kandydat
niezależny, a nie z Platformy - informują źródła PAP.

TW Carex to Włodzimierz Cimoszewicz?!

Napisał(a) "ŻW"/Mirosław Orzechowski   
poniedziałek, 04 lipiec 2005
Image

W. Cimoszewicz:- Wypijmy za błędy!
W końcu, to była tylko jedna
notatka!
Z archiwalnych dokumentów IPN
wynika, że Włodzimierza Cimoszewicza kontaktował się ze Służbą
Bezpieczeństwa po powrocie do Polski ze stypendium w Stanach
Zjednoczonych w 1983 i 1984 roku - informuje "Życie Warszawy". Według
gazety, prezes IPN Leon Kieres chce odtajnić jego teczkę.
25 września 1980 roku Włodzimierz Ciemoszewicz
został on zarejestrowany przez Wydział II Departamentu I MSW jako
kontakt operacyjny o pseudonimie Carex. Stało się to przed dwuletnim
wyjazdem Włodzimierza Cimoszewicza do USA na stypendium Fullbrighta.

   W dokumentach zachowały się notatki ze spotkań z
Cimoszewiczem. Sporządził je kapitan Janusz Z. (po roku 90. trafił on do
służby w straży granicznej). Proponował Cimoszewiczowi podpisanie
dokumentu o współpracy. Ten jednak odmówił. Obecny marszałek Sejmu
argumentował, że skoro obydwaj są w PZPR, to powinni mieć do siebie
zaufanie... W aktach zachowała się własnoręcznie pisana przez
Cimoszewicza dwustronicowa notatka. Sporządził ja podczas pobytu w USA.
Opisał w niej wizytę, jaką złożyli mu pracownicy wywiadu
amerykańskiego. Notatkę przekazał swojemu oficerowi prowadzącemu w USA,
który pracował w misji przedstawicielskiej przy ONZ.

   Z
tych samych dokumentów wynika, że Cimoszewicz utrzymywał kontakty z SB
także po powrocie do Polski z USA w 1983 i 1984 roku - pisze "Życie
Warszawy".

Kupiec w polityce

Znany z antylustracyjnej postawy Dariusz Rosati
został zarejestrowany przez służby specjalne PRL jako tajny
współpracownik - kontakt operacyjny o pseudonimie "Buyer" - wynika z
dokumentów znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej

Albo skupimy się na modernizacji i rozwoju albo pochłoną
nas szaleństwa polityki historycznej, dyskusje o Smoleńsku, o teczkach
ubeckich - mówił na konwencji PO Dariusz Rosati, który podkreślił, że
"sam wybrał Platformę Obywatelską".
Stanowisko Rosatiego
nie dziwi, biorąc pod uwagę dokumenty służb specjalnych PRL znajdujące
się w Instytucie Pamięci Narodowej

Ten
były polityk Sojuszu Lewicy Demokratycznej w latach 1995-1997
piastował stanowisko ministra spraw zagranicznych w czasie, gdy funkcję
premiera sprawował Włodzimierz Cimoszewicz, który - według dokumentów
IPN - był z kolei zarejestrowany jako TW "Carex".
Z
archiwów Instytutu wynika, że Dariusz Rosati w 1968 r. został
zarejestrowany przez Departament I MSW jako kandydat na tajnego
współpracownika (kryptonim "Kajtek), w 1976 r. w kategorii
"zabezpieczenie", a w 1978 r. jako kontakt operacyjny ps. "Buyer
(kupiec). Z kolei w 1985 r. został zarejestrowany w Departamencie II
MSW (kontrwywiad) w kategorii "kandydat", a listopadzie 1989 r. w
kategorii "zabezpieczenie".

Spójrzmy na listę ministrów spraw zagranicznych  III RP i  skonfrontujmy z naszą dzisiejszą wiedza na ich temat.

Zaczynamy:

1989 - 1993 Krzysztof Skubiszewski TW Kosk 

1993 - 1995  Andrzej Olechowski TW Must

1995 - 1997 Dariusz Rosati TW Buyer

1997 - 2000 Bronisław Geremek -  TW  zarejestrowany  w ZSKO

2001 - 2005  Włodzimierz  Cimoszewicz  TW Carex

2005 - Adam Rotfeld TW Ralf, Raud, Serb

 

Marek Borowski

Mam talent polemiczny - "Życie." Joanna Bichniewicz

Urodził się w 1946 roku w Warszawie. Jego ojciec, porucznik Ludowego Wojska Polskiego, był wówczas naczelnym w „Życiu Warszawy". Nie
sposób o nim nie wspomnieć, bo inaczej nie da się dobrze zrozumieć
atmosfery, w jakiej dorastał dzisiejszy marszałek Sejmu. Wiktor
Borowski miał za sobą dość typową drogę komunisty. W1920 r. jako
piętnastolatek wstąpił do kierowanego przez komunistów Klubu Młodzieży
Robotniczej. Od 1926 roku był członkiem Komunistycznej Partii Polski.
KPP była nielegalna - została zdelegalizowana po tym, jak w czasie
wojny polsko-bolszewickiej poparła bolszewików.

- KPP była w dużej mierze powiązana z wywiadem sowieckim -
mówi historyk Andrzej Kunert. - Jej komórki (zwłaszcza Wydziały
Wojskowe) często były komórkami sowieckiego wywiadu. To nie znaczy,
rzecz jasna, że wszyscy jej członkowie byli agentami Moskwy.
Wiktor Borowski zaszedł wysoko - pracował w sekretariacie KC KPP.

Za działalność wymierzoną w interesy kraju trzykrotnie sąd skazał
ojca dzisiejszego marszałka Sejmu na więzienie. Jednak za pierwszym
razem, w 1920 roku, okazał się zbyt młody i objęła go amnestia, a za
drugim ze względu na zły stan zdrowia odsiedział tylko część wyroku.
Gdy trzeci raz skazano go na więzienie - tym razem na osiem lat -
wybuchła wojna i, podobnie jak inni więźniowie, Wiktor Borowski
odzyskał wolność.

Komunista musi być wierny
-
Czy umiałby pan teraz powiedzieć, że pański ojciec działał na szkodę
Polski? - Ojciec sprzeciwiał się biedzie i wyzyskowi, a później także
policyjnym metodom sanacji
- mówi z silnym przekonaniem
Borowski. - Nie był zdrajcą. Dowiódł tego, walcząc w czasie wojny.
Wiktor Borowski po opuszczeniu więzienia bierze udział w obronie
Warszawy.
To, że drugą połowę lat trzydziestych
przesiedział w polskim więzieniu, uratowało mu życie. Śmierci nie
uniknął natomiast jego brat, stryj Marka Borowskiego, Bronisław.
Aresztowany w 1936 w czasie czystek przeprowadzanych przez Stalina w
KPP, został, jak większość z kierownictwa tej partii, zamordowany.

- Czasem więzienie niesie ze sobą dobre strony - przyznaje Borowski. - Czystki
nie zmieniły wiary ojca w komunizm. Nigdy mi dużo na ten temat nie
mówił. Byłem wówczas zbyt młody, by mógł się przede mną otworzyć, ale
był to dla niego problem. Tyle że on wierzył, że to nie Stalin, ale
jego otoczenie, Beria, dopuszcza się zbrodni. Wiara w system pozostała.

Gottwald to była i szkoła podstawowa i liceum. Chodziło tam wiele
dzieci ważnych urzędników PRL. - Było sporo dzieci oficerów Informacji
Wojskowej, szefów państwowych instytucji, NBP- opowiada Jan Lityński,
kolega Marka Borowskiego z klasy.

Borowski jako jedyny w klasie zapisał się do Związku Młodzieży
Socjalistycznej. A tu, niemal pod nosem, powstał Klub Poszukiwaczy
Sprzeczności Adama Michnika.

W 1975 roku wraca na łono PZPR. - To był środek epoki Gierka. Wszystko miało być inne. Były nadzieje na zmiany - tłumaczy.
- To był rok, w którym zaproponowano wpis do konstytucji o wiecznej przyjaźni ze Związkiem Radzieckim - przypominam.
- To oczywiście niezbyt fortunna zbieżność dat, ale Związek Radziecki był dla mnie wtedy państwem sojuszniczym.

O tym, że jego dziadek, ojciec i stryj nosili nazwisko Berman, można
przeczytać w wydanym w czasach PRL-u „Słowniku Biograficznym Działaczy
Ruchu Robotniczego".Nie jest bratankiem Jakuba Bermana, stalinowskiego
szefa bezpieczeństwa. Czy łączy go z nim jakieś pokrewieństwo?
- Nie wiem. Ale jeśli nawet, to czy to, że byłbym odległe spokrewniony z jakimś oprawcą, ma mieć jakieś znaczenie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Radosław Sikorski vel "Szpak" w Białymstoku

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Będzie list dyplomatów ws.

Będzie list dyplomatów ws. wypowiedzi Kaczyńskiego

Rzeczpospolita -
59 min. 20 sek. temu

Byli i obecni szefowie MSZ zapowiadają wystosowanie listu w sprawie wypowiedzi szefa PiS o kanclerz Niemiec Angeli Merkel

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Gównojady

http://www.suworow.pl/index.php?page=gownojady

Omawiając rozmaite rodzaje agentów, czyli obywateli wolnego świata, którzy w ten czy inny sposób sprzedali się GRU, nie można pominąć jeszcze jednej ich kategorii, najbardziej ze wszystkich obrzydliwej. Choć monografia o ambicjach naukowych nie powinna ustosunkowywać się w sposób emocjonalny do omawianego tematu, tutaj jednakże rozgrzesza określenie, jakiego wobec wspomnianych osobników używali między sobą wszyscy oficerowie radzieckiego wywiadu.

Określenie owo brzmi "gównojad" (gawnojed), a skąd się wzięło nie sposób już dzisiaj dojść, używane było od zawsze i wszędzie, niezależnie od ustroju i położenia geograficznego państwa, a dotyczyło członków wszelkiej maści Towarzystw Przyjaźni ze Związkiem Radzieckim, działaczy organizacji pacyfistycznych (z ruchem na rzecz jednostronnego rozbrojenia na czele), Zielonych i innych postępowych radykałów. Oficjalnie nie można ich było zakwalifikować jako agentów, gdyż nikt ich nie werbował, oficjalnie też wszyscy przedstawiciele Związku Radzieckiego byli wobec nich uprzejmi i przyjacielscy,ale prawda jest inna: gównojad to gównojad i nikt tego nie zmieni.

Oficerowie GRU i KGB zazwyczaj szanowali swoich agentów. Motywy ich działania były jasne: albo przymus (np. szantaż), albo chęć wzbogacenia lub pragnienie mocnych wrażeń. To wszystko jest normalne. Poza tym agenci ryzykują: jeśli wpadną, to nie będzie ani gotówki, ani podniecającego dreszczyku emocji tylko długie lata nudy za kratkami albo nawet kara śmierci. Natomiast motywy postępowania gównojadów były dla każdego obywatela Związku Radzieckiego całkowicie niezrozumiałe.

W Związku Radzieckim każdy marzył, żeby znaleźć się za granicą - gdzie, to sprawa drugorzędna (mogła być nawet Kambodża). Kiedy Rosjanin chce powiedzieć, że coś jest naprawdę dobre - mówi: "To jest zagraniczne". Nie jest ważne skąd albo jakiej jest jakości - jest zagraniczne, a więc dobre. A tu nagle człowiek znajduje takiego przyjaciela Związku Radzieckiego, który ma wszystko (od żyletek Gillette po perfumowane prezerwatywy), który może wszystko kupić w sklepie (nawet banany), a który wychwala pod niebiosa Związek Radziecki. Jest to tak patologiczne, że jedynym właściwym określeniem był "gównojad".

Pogarda, jaką oficerowie GRU i KGB żywili wobec takich osobników, nie oznaczała naturalnie, że nie wykorzystywali ich gdzie i jak się dało, i to absolutnie nie zważając na ich bezpieczeństwo (w przeciwieństwie do bezpieczeństwa agentów). Gównojady robili wszystko - nawet przychodzili na spotkania do tak nie rzucającego się w oczy miejsca jak radziecka ambasada.

Nikt ich nie werbował, bo i po co - i tak robili, co im się kazało. Zwykle chodziło o jakieś drobiazgi: informacje o sąsiadach, współpracownikach czy znajomych, czasem o zorganizowanie przyjęcia z udziałem kogoś interesującego GRU. Po przyjęciu GRU oficjalnie takiemu dziękowało i kazało zapomnieć o wszystkim. Gównojad to dobrze wychowany osobnik - zapominał wszystko i to natychmiast, ale GRU nigdy nie zapomina...

W. Suworow , GRU. Radziecki wywiad wojskowy,

Cytowanie za: http://free.of.pl/s/stalin/suworow/gownojad.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

7. O co ten krzyk?

A jeżeli Jarosław Kaczyński chciał sarkastycznie zażartować, że Angelę Merkel wybrano aby tygodnik "Wprost" mógł opublikować w czerwcu 2007 swoją słynną okładkę? Stąd to żartobliwe że "ona wie..."

avatar użytkownika Maryla

8. obecny minister ćwierka

Radek Sikorski

sikorskiradek

@carlbildt Congratulations, Carl. 2 hours ago · reply · retweet · favorite

4 dobre powody, by nie głosować na PiS http://t.co/jyvcbVgC 4 hours ago · reply · retweet · favorite

Sukurs wyborczy dla kandydatów PiS od 'prawdziwych Polaków' z Urugwaju, z Prezesem Kobylańskim na czele: http://t.co/T4tSyMjd 5 hours ago · reply · retweet · favorite

Statement by the EU High Representative, Catherine Ashton, on the trial of pastor #Nadarkhani in #Iran in Farsi http://t.co/f32UyPIA 6 hours ago · reply · retweet · favorite

List b. szefów MSZ: Kaczyński szkodzi Polsce http://t.co/DPI73guT 7 hours ago · reply · retweet · favorite

@Jane_PL Jutro będę zabiegał o poparcie w Inowrocławiu, Żninie i Tucholi. Pozdrowienia z Warszawy. 8 hours ago · reply · retweet · favorite

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Pytanie o źródła merkelowskiej histerii (foros)

http://foros.salon24.pl/350874,pytanie-o-zrodla-merkelowskiej-histerii

Jedno jest dla mnie ciekawe w histerii o Merkel.
Przypomnijmy fakty:
W książce wydanej w terminie wyborów szef PiS J. Kaczyński napisał, że kanclerstwo Angeli Merkel "nie było wynikiem czystego zbiegu o okoliczności". Cóż to oznacza? Może nic, a może dużo. Ci którzy znają kulisy być może potrafią to odczytać.

Sprawę jako pierwsi podnieśli dziennikarze Newsweeka pytając, czy nie oznacza to, że za wyborem kanclerz Niemiec stało Stasi. Kaczyński odpowiedział, że nie będzie komentował tego typu tez. Spowodowało to huragan w polskiej, co ciekawe, prasie. Sprawa stała się lajtmotivem ostatnich dni kampanii. Wyjaśnienia Kaczyńskiego, że chciał przez to wskazać, iż wybór Merkel motywowany był chęcią dowartościowania obywateli b. NRD, oraz, że jest to sygnał, że ewentualny rząd Kaczyńskiego będzie prowadził wobec Niemiec bardziej zdecydowaną politykę nie zostały przez polską prasę przyjęte do wiadomości. W końcu kwestią zainteresowały się i media niemieckie wyrażając zdecydowaną krytykę Kaczyńskiego, co jesze bardziej zdopingowało polskie media do działania. Główny dziennikarz polityczny Polsatu zdenerwował się tak bardzo, że przedłużył program o 9 min. aby, wychodząc z dziennikarskiej roli, robić rzecznikowi PiS wykład o tym, jak polityk powinien, a jak nie powinien postępować. W swoim wykładzie Gugała wyjaśnił, że jego zdaniem cytowany fragment jest zastępczą wyborczą pałką, a'la dziadek z Wehrmachtu, mająca mobilizować antyniemiecki elektorat. Byli ministrowie SZ mniej lub bardziej związani z dzisiejszym obozem rządzącym postanowili wystosować list odcinający się od tez Kaczyńskiego (okazało się, iż w książce Kaczyński twierdzi, że Niemcy dążą do miękkiego podporządkowania sobie Polski).

Merkelowska histeria poraża skalą. Nie miejmy złudzeń, iż jest ona motywowana zainteresowaniem odbiorców polskich mediów. Nawet dziś wątpię, czy znalazłoby się wielu przechodniów, którzy wydaliby złotówkę za wiedzę o kulisach wyboru Merkel na kanclerza. Ciekaw też jestem ilu dziennikarzy mając do wyboru: darmowa flaszka albo wiedza o tym co Kaczyński chciał powiedzieć o Merkel wybrałoby to drugie. Tym ciekawsze jest pytanie o motywy.

Motyw szlachetnego oburzenia wskazany przez Gugałę po prostu nie trzyma się logiki. Gdyby PiS chciało wykorzystać ten motyw w kampanii wyborczej nagłośniłoby go. Tymczasem robią to media PiSowi wrogie.

Z dwóch pozostałych możliwości: zagrywka w kampanii wyborczej i autentyczne oburzenie słowami Kaczyńskiego mam nadzieję, że chodzi o to pierwsze. Tzw. Salon udowodnił już, że aby nie dopuścić do władzy Kaczyńskiego zdolny jest praktycznie do wszystkiego. Np. do powodowania niekorzystnych dla Polski decyzji, jak robić to miał Leszek Balcerowicz, czy inspirowania niekorzystnych dla kraju artykułów wzorem np. Bronisława Geremka. Do tego jednak, polska opinia publiczna jest już przyzwyczajona. Podobnie jak do hiopkryzji czy różnej miary w traktowaniu podobnych zdarzeń, w zależności od tego kto jest ich sprawcą.

Gorzej gdyby ci wszyscy ludzie na prawdę mówili to co myślą. Niemiecko - Rosyjski sojusz to zmora polskiej polityki zagranicznej. W jego wyniku czterokrotnie traciliśmy niepodległość, począwszy od średniowiecza skończywszy na współczesności. Były to jedyne przypadki utraty przez Polskę niepodległości. Ale nawet gdy nie dochodziło do tak drastycznych rozstrzygnięć niemiecko - rosyjski sojusz nie był dla Polski korzystny powodując co najmniej chaos i anarchizację życia publicznego. Jeśli polskie elity polityczne nie próbowałyby rozerwać tego sojuszu, nie mówiąc o jego wspieraniu, świadczyłoby to po prostu o ich głupocie albo o niezdolności do suwerennego myślenia. I niewiele zmienią tutaj zaklęcia o XIX-wieczności myślenia itp. bo to właśnie myślenie, że interesy które były niezmienne przez lat 1000 zmieniły się właśnie za naszych czasów jest, moim zdaniem, wiarą w magię.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Niemiecka rura kontra polski gaz.

http://cisowy.salon24.pl/350882,niemiecka-rura-kontra-polski-gaz

Jednym z tematów kampanii wyborczej PO było sugerowanie Polakom, że problemy finansowe Polski, w tym problemy długu, przyszłych emerytur, tak naprawdę nie istnieją, bo za chwilę pojawi się jak królik z kapelusza super panaceum w postaci gazu łupkowego. Oczywiście pojawi się, dlatego że premier Tusk ma dobre stosunki z Niemcami i Niemcy na wydobycie tego gazu właśnie jemu – i pewnie tylko jemu - z ochotą pozwolą.

Niemcy kilka dni temu, po wyłożeniu na ten cel miliardów, po wystawieniu się na zarzut łamania unijnej solidarności, stali się głównym dystrybutorem rosyjskiego gazu w Europie. Stali się w ten sposób również główną potęgą paliwowo-energetyczną na obszarze Unii. Jest dziś pewnym, że użyją wszystkich możliwości, jakie im daje ich obecna pozycja w Unii, aby do sprzedaży Polskiego gazu nie dopuścić. Wszak masowe jego wydobycie i sprzedaż w Europie, uczyniłoby cały projekt Nordstream przedsięwzięciem bezcelowym i oznaczałoby dla Niemiec w perspektywie długofalowej utratę setek miliardów euro .

Ewentualne zwycięstwo Tuska w wyborach, wręcz symbolicznie Niemcom na każdym kroku się podlizującego oznacza, że nie mamy żadnej szansy na wygranie zaciętego boju, jaki trzeba będzie niedługo z Niemcami stoczyć o prawo do wydobycia i eksportu gazu łupkowego przez Polskę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. donosiciele w akcji

Kilku byłych ministrów spraw zagranicznych wystosowało
wspólny list w sprawie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o Angeli Merkel
- poinformował PAP jeden z sygnatariuszy listu Władysław Bartoszewski.

Obecny szef MSZ z "uwagą patrzy na tę inicjatywę" - informuje resort.

Jak wiadomo, resort spraw zagranicznych nad Wisłą służy do atakowania
opozycji. Co jest polskim wkładem w rozwój standardów demokratycznych.

Były szef MSZ Władysław Bartoszewski powiedział PAP, że pod wspólnym
oświadczeniem podpisali się już on, Dariusz Rosati i Włodzimierz
Cimoszewicz.

Rosati i Cimoszewicz to - jak wiadomo - osoby niezwykle zasłużone dla rozwoju polskiej demokracji i suwerenności.

Według informacji Bartoszewskiego, podpis pod listem złożył także obecny minister Radosław Sikorski.

Jednak rzecznik MSZ Marcin Bosacki powiedział PAP, że
Sikorski z uwagę patrzy na tę inicjatywę, jak zwykle, gdy wypowiadają
się osoby z takim autorytetem, ale sam oświadczenia nie podpisał i nie
był o to proszony.

Oto List:

Warszawa, 6 października 2011 r.

Jako byli szefowie dyplomacji niepodległej RP czujemy się w obowiązku
wyrazić głęboki sprzeciw wobec ostatnich wypowiedzi prezesa Jarosława
Kaczyńskiego o stosunkach polsko-niemieckich. Szczególny niepokój budzi
insynuacja, że wybór na urząd kanclerza pani Angeli Merkel "nie był
wynikiem czystego zbiegu okoliczności", oraz zdanie: "ważne jest, że od
Polski Merkel chce przede wszystkim może miękkiego, ale jednak
podporządkowania". Insynuowanie podejrzanych przyczyn demokratycznego
wyboru przywódcy kraju, który jest ważnym partnerem w Unii Europejskiej i
z którym łączą nas przyjazne relacje, przez lidera najważniejszej
partii opozycyjnej i kandydata na premiera RP jest dla Polski szkodliwe.

Od czasu odzyskania przez Polskę niepodległości, zjednoczenia Niemiec
i polsko-niemieckiego Traktatu o Dobrym Sąsiedztwie z roku 1991
stosunki między naszymi krajami stają się coraz bliższe i przyjazne.
Republika Federalna Niemiec udzieliła Polsce wsparcia w kluczowych
kwestiach naszego interesu narodowego, w tym przyjęcia do NATO i UE.
Kanclerz Merkel osobiście należy do najbardziej Polsce przychylnych
polityków niemieckich.

Są też między Polską a Niemcami różnice, a nawet spory. Jednak w
dialogu z każdym partnerem zagranicznym, zwłaszcza tak bliskim, nie ma
miejsca na język insynuacyjnych niedomówień.

O polską politykę zagraniczną wszyscy mamy prawo się spierać i często
to robimy. Jednak wszyscy uczestnicy tej debaty muszą przestrzegać
podstawowych reguł: dbania o polską rację stanu oraz szacunku dla
partnerów zagranicznych. Żałujemy, że przywódca partii opozycyjnej
narusza te reguły w imię iluzorycznych korzyści w kampanii wyborczej.

W tej chwili czujemy moralny obowiązek powiedzenia Pani Kanclerz
Merkel: solidaryzujemy się z Panią. Polacy i Niemcy mają jeszcze wiele
razem do zrobienia. Nie tylko w stosunkach dwustronnych, ale i dla dobra
zjednoczonej Europy. Władysław Bartoszewski; Włodzimierz Cimoszewicz;
Andrzej Olechowski; Dariusz Rosati; Adam Daniel Rotfeld

Prej, Bar, PAP/ wyborcza.pl

http://wpolityce.pl/wydarzenia/15912-donos-na-polske-gw-polscy-ministrow...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. "Córka rotmistrza Pileckiego

"Córka rotmistrza Pileckiego w wywiadzie dla radia Plus m.in. poinformowała, że Witold Pilecki został odznaczony pośmiertnie Orderem Orła Białego. Ale nie obyło się bez komplikacji bowiem trzech z pośród 4 członków kapituły było przeciw, czyli poparli linię Józefa Cyrankiewicza w sprawie rotmistrza Pileckiego a w kapitule wówczas zasiadali: Władysław Bartoszewski, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki i jako przewodniczący Prezydent Lech Kaczyński, którego głos przesądził o odznaczeniu ?. Pobyt Bartoszewskiego w oświęcimiu jest owiany tajemnicą, tym bardziej sposób w jaki opuścił to miejsce (legalnie za zgodą Niemców). Podczas uroczystości 60. rocznicy wyzwolenia obozu KL Auschwitz, Aleksander Kwaśniewski wymienił zasłużonych więźniów obozu, do których zaliczył takie nazwiska, jak m.in.Józef Cyrankiewicz, Tadeusz Borowski, Seweryna Szmaglewska, Bronisław Czech, Xawery Dunikowski. Władysław Bartoszewski i innych. Pominął m.in. Witolda Pileckiego i św. Maksymiliana Kolbego. Dlaczego polskie elity, autorytety jak Bartoszewski, Mazowiecki, Geremek, Kwaśniewski tak konsekwetnie są przeciwko Pileckiemu? Dopiero Lech Kaczyński i niektórzy prawicowi politycy przywrócili tą legende II wś, zrehabilitowali go, nadali pośmiertne ordery, przez wielu Pilecki uważany jest za największego bohatera tej wojny.

http://www.wykop.pl/ramka/282869/o-tym-co-sie-dzialo-po-smierci-pileckie...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. Prezydent Lech Kaczyński i

Prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk na obchodach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte

Prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk na obchodach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte
 
Prezydent
uważa, że największego zagrożenia dla Europy XXI wieku nie stanowi
totalitaryzm czy wojna, ale całkowite zdominowanie niektórych państw i
narodów przez obce wpływy.

- Nie wyobrażam sobie powrotu totalitaryzmu w Europie -
przynajmniej w dającym się przewidzieć czasie - mówił prezydent w
radiowych Sygnałach Dnia. - Wątpię, żeby w Europie mogła
wybuchnąć wojna - chociaż nic nie jest wykluczone. Ale to nie oznacza,
że niektóre państwa nie mogą być całkowicie zdominowane przez obce wpływy, że interesy poszczególnych państw, czy i narodów mogą być uwzględniane
- powiedział prezydent.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Ok. 150

Ok. 150 intelektualistów
podpisało się pod listem do niemieckiej opinii publicznej. Jak
podkreślają, w mediach w Niemczech i Polsce pojawiły się manipulacje
dotyczące słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego

Pod "listem otwartym do niemieckiej opinii publicznej"
podpisali się m.in.: artysta fotografik Adam Bujak, prof. Zdzisław
Krasnodębski, dr hab. Andrzej Waśko, dr hab. Wojciech Roszkowski, prof.
Edward Malec, prof. Andrzej Zybertowicz, dr Tomasz Żukowski, ks. prof.
dr hab. Paweł Bortkiewicz.

Zdaniem sygnatariuszy listu politycy Platformy Obywatelskiej oraz
niektóre media "zdecydowali o włączeniu w przebieg kampanii wyborczej"
kwestii relacji polsko-niemieckich. Zaznaczają, że "pretekstem do tego
działania, szkodliwego dla atmosfery naszych wzajemnych stosunków, stała
się polityczna nadinterpretacja zapisów książki Jarosława Kaczyńskiego
"Polska naszych marzeń", wykrzywiająca ich sens i przesłanie". W ocenie
autorów listu, w mediach w Niemczech i Polsce pojawiły się manipulacje
dotyczące słów Kaczyńskiego.

- Ubolewamy z powodu takiego nieodpowiedzialnego działania niektórych
polityków i mediów w Polsce i Niemczech.
Jest nam przykro, że podobne
insynuacje, znajdujące poparcie w części mediów w obu krajach, nie tylko
fałszują nasze głębokie przekonanie o potrzebie budowania trwałych i
partnerskich więzi pomiędzy naszymi krajami, ale także prowadzą do
powielania personalnych stereotypów i uprzedzeń, które nigdy nie
stanowią solidnej podstawy do równoprawnej współpracy - napisano w
liście.

- Jesteśmy zdecydowanie przeciwni takiemu stylowi uprawiania polityki
i uważamy, że tylko rzetelna i oparta na prawdzie wymiana poglądów,
negocjacje i uczciwe uzgadnianie interesów stanowią podstawę do
skutecznych i trwałych więzi w relacjach międzynarodowych -
oświadczyli
sygnatariusze listu.

W książce "Polska naszych marzeń" prezes PiS napisał, że nie sądzi,
"żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu
okoliczności". Dopytywany o to w wywiadzie dla "Newsweeka", powiedział:
"Ona wie, co ja chcę przez to powiedzieć. Tyle wystarczy". Te słowa
Kaczyńskiego szeroko komentowały niemieckie media. Dziennik "Frankfurter
Allgemeine Zeitung" pisał w środę, że prezes PiS znów sięgnął w
kampanii wyborczej po niemiecką kartę, a rolę "złego Niemca" odgrywa tym
razem Angela Merkel.

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

15. @ Maryla versus Cisowy. Mamy szansę w tym boju z Niemcami.

Tylko durnie nie analizują rzeczywistości i nie rozumiejąc jej nie potrafią ani szansy poszukiwać, ani jej wykorzystać, gdy się pojawi. Niestety, takim durniem jest cała oligarchia III RP. Założę się o czystą szmatę i czarnobiały portret Leni Riefenstahl,



że gdyby faceci z tych kręgów zorientowali się, że ta szansa naprawdę istnieje, to oni wszyscy rzucili by się do wspierania patriotycznej prawicy, a byli ministrowie trafili by na dziennikarskie ruszty, oskarżani o upokarzające Angelę Merkel wykorzystywanie jej osoby do obłudnego atakowania Jarosława Kaczyńskiego.
A szansa jest rzeczywista, czego tuskoidalne umysły nie rozumieją 

Po pierwsze, Niemcy już podjęli decyzję wycofania się z energetyki jądrowej. Nie jest to decyzja wywołana strachem przed katastrofami jądrowymi, nie ma także nic wspólnego z jakąkolwiek polityką ekologiczną. Wynika to z prostego bilansowania światowych zasobów paliwa jądrowego. Brakuje tego paliwa, a czas zwrotu kapitału zainwestowanego w energetykę jądrową jest zbyt długi w porównaniu z prognozowanym terminem całkowitego wyczerpania się światowych zasobów tego paliwa. Niemieckie feasibility study (studium wykonalności) dla energetyki jądrowej jest negatywne*). Ten interes po prostu nie opłaca się.

Po drugie. Niemcy bilansując zwoje zasoby własnych odnawialnych i nieodnawialnych surowców energetycznyh doszły do przekonania, że jedynym dla nich rozwiązaniem jest sięgnięcie do źródeł energii geotermicznej. Nie geotermalnej, a geotermicznej. To są różne i posiadające zupełnie inną charakterystykę techniczną źródła energii. Nawiasem mówiąc polskie źródła tej energii są obfitsze niż niemieckie i wymagają znacznie mniejszych nakładów inwestycyjnych.

Po trzecie. Technologia wydobycia tej geotermicznej energii, całe know how, a także dostęp do odpowiedniego sprzętu, maszyn i urządzeń potrzebnych do efektywnej eksploatacji tej energii jest w rękach polskich i amerykańskich inżynierów, ściśle ze sobą wspólpracujących. 

Po czwarte. Niemcy nie mając wyboru, podjęły decyzję o strategicznym rozwoju energetyki zawodowej w postaci dużych elektrowni zasilanych energią geotermiczną.

Po piąte. Niemcy, nie mając wyboru, zwróciły się do tych polskich inżynierów ze zleceniem na budowę siedmiu takich elektrowni.

Po szóste. Technologia wydobycia gazu łupkowego i energii geotermicznej jest tą samą technologią. Zakaz wydobycia gazułupkowego musi równocześnie być zakazem eksploatacji energii geotermicznej. I tu złapał Kozak Tatarzyna.

Po szóste. Tak czy inaczej, obie technologie są w polsko-amerykańskich rękach. I tak złapał Kozak Tatarzyna po raz drugi.

Podsumowanie:
Kto tej szansy, o której napisałem wyżej, nie widzi, jest kiep, czyli jest z Platformy.

*) http://cisowy.salon24.pl/350882,niemiecka-rura-kontra-polski-gaz

Ostatnio zmieniony przez michael o pt., 07/10/2011 - 13:31.
avatar użytkownika michael

16. Bylo polscy ministrowie MSZ obrażają Angelę Merkel.

Atakują dobre imię niemieckiej Kanclerz, cynicznie wykorzystując jej osobę do obłudnych ataków politycznych w czasie kampanii wyborczej, próbują w pełnym hipokryzji oświadczeniu przypisać źródło Jej kariery politycznej niebezpiecznym związkom w jej młodości.

avatar użytkownika gość z drogi

17. Probowałam sobie przypomnieć ich "niki"

ale już są
a więc wciąż ci sami
carex
kosk
szpak
must
buyer
carex

ktoś ich jednak wciąz wybiera,mimo,ze "niki" znamy od dawna

gość z drogi

avatar użytkownika michael

18. Popatrzcie państwo, jakie zbiegi okoliczności, jakie przypadki

się zdarzają.
Co minister, to TW.

Może to jakas reguła?
Może ta reguła jest tak ważna, że jak raz zdarzyła się dama, która nie była TW, to zaraz trzeba było ten rząd obalić.

Ostatnio zmieniony przez michael o pt., 07/10/2011 - 14:11.
avatar użytkownika Maryla

19. Wpis Mariusza Pilisa na

Wpis Mariusza Pilisa na Facebooku:

DOSTAŁEM OD KOLEGI. ZDECYDOWAŁEM SIĘ OPUBLIKOWAĆ W CAŁOŚCI!!!!
OTO JAK POMPUJE SIĘ OBURZENIE W NIEMCZECH OCZAMI POLSKICH KORESPONDENTÓW. TO MIAŁO WRÓCIĆ DZISIAJ DO MEDIÓW POLSKICH JAKO KORESPONDENCJE Z NIEMIEC!!!! CZYTAĆ I ROZPOWSZECHNIAĆ

"Mail, który dziś popołudniu Ambasada RP w Berlinie rozesłała do polskich korespondentów. Nieoficjalnie wiem, że o wysłanie takiego maila prosił Bosacki - rzecznik MSZ. Możesz robić z tym, co chcesz, ale nie masz tego ode mnie:)

K. W...stinger
I.Botschaftssekretärin
Botschaft der Republik Polen
Lassenstr. 19-21
14193 Berlin

Jednocześnie chciałbym podziękować Dobremu Duszkowi, który przekazał mi tą szokującą informację. Dzięki WIELKIE.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/16015-mail-ktory-ambasada-rp-w-berlinie-r...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. TW Witold

Były wiceszef MSZ kłamcą lustracyjnym


Według sądu zataił on swą tajną współpracę z kontrwywiadem w Krakowie w
latach 60. Obrona zapowiada apelację.

Maciej Kozłowski, b. wiceszef MSZ i opozycjonista z PRL,
został uznany za kłamcę lustracyjnego. Według sądu zataił on swą tajną
współpracę z kontrwywiadem w Krakowie w latach 60. Obrona zapowiada
apelację.

W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie niejednogłośnie uznał, że
69-letni Kozłowski złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne, w
którym zaprzeczał współpracy z SB. Sąd zakazał mu na 3 lata pełnienia
funkcji publicznych.

Pion lustracyjny IPN chciał uznania Kozłowskiego za kłamcę i 5 lat
zakazu stanowisk. Kozłowski i jego obrońca wnosili, aby sąd oczyścił go z
tego zarzutu. Sąd w pełni podzielił wniosek IPN, że w latach 1965-1969
Kozłowski był najpierw kandydatem, a potem tajnym współpracownikiem SB w
Krakowie o kryptonimie Witold.


W tej sprawie doszło do spełnienia pięciu przesłanek, koniecznych aby
można było mówić o czyjejś tajnej współpracy - mówiła sędzia Anna
Ptaszek w uzasadnieniu wyroku.

Dodała, że Kozłowski sam napisał zobowiązanie do współpracy,
sporządził też kilka dokumentów dla SB o konkretnych osobach. Z notatek
oficera prowadzącego Stefana Szczykutowicza ze spotkań z Kozłowskim
wynika, że przekazał on informacje m.in. o swoim pobycie w Wlk. Brytanii
i o hotelu prowadzonym tam przez Polaków; o wzywaniu jednego z nich do
Home Office; o przyjeżdzających do Krakowa francuskich alpinistach, o
pewnym Amerykaninie oraz pracowniku UJ.

Sąd przyznał, że potem Kozłowski zaczął unikać spotkań z esbekiem.
Sędzia dodała, że do czasu aresztowania Szczykutowicz nic nie wiedział o
kontaktach Kozłowskiego z emigracją i o szmuglowaniu przez niego
książek. Prokurator IPN Jarosław Skrok mówił wcześniej, że gdyby
Kozłowski przyznał się do współpracy w swym oświadczeniu, to ten wstydliwy epizod jego życiorysu zostałby mu wybaczony


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. będzie dążył do zakorzenienia

Sejmowa komisja spraw zagranicznych pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Jerzego Margańskiego na ambasadora RP w Niemczech.
W latach 90. był m.in. radcą polskiej ambasady w Bonn. W drugiej połowie lat 90. był dyrektorem Departamentu Europy I i Europy Zachodniej MSZ. W latach 97-99 był kierownikiem przedstawicielstwa polskiej ambasady w Berlinie.

Był także p.o. dyrektorem sekretariatu ministra, gdy resortem kierowali Bronisław Geremek i Władysław Bartoszewski. W latach 2001-2005 był ambasadorem RP w Szwajcarii. Od 2005 roku m.in. był dyrektorem Departamentu Systemu Informacji, a następnie Departamentu Europy.

W 2008 roku został ambasadorem RP w Austrii.
Jak oceniła, jest jednym z najwybitniejszych w Polsce znawców problematyki niemieckiej i stosunków polsko-niemieckich.

Margański zapowiedział, że – jako ambasador RP w Niemczech – będzie działał na rzecz dalszego wzmacniania roli Polski, jako partnera Niemiec w polityce europejskiej. Jak dodał, będzie dążył do zakorzenienia - wśród elit politycznych i gospodarczych Niemiec – świadomości znaczenia Polski dla stabilizacji i przyszłości UE.

http://www.tvpparlament.pl/aktualnosci/kto-ambasadorem-rp-w-niemczech-gl...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl