17 września 1939 - Wystąpienie Lecha Kaczyńskiego 17 września 2009
Wystąpienie Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego pod pomnikiem Poległych i Pomordowanych na Wschodzie
Eminencjo Księże Prymasie!
Ekscelencje!
Panie Marszałku!
Pani Prezydent!
Panie i Panowie!
Dokładnie siedemdziesiąt lat temu Polska otrzymała cios w plecy. Wojsko Polskie walczyło wtedy w Warszawie, Modlinie, na Helu, w rejonie Lwowa, na Lubelszczyźnie i w wielu innych miejscach naszego kraju; trwała jeszcze bitwa pod Kutnem. Tego dnia około drugiej w nocy ponadsześćsettysięczna armia sowiecka wdarła się w granice Rzeczypospolitej – dokonała aktu agresji; nie było to wkroczenie. O godzinie trzeciej nad ranem polski ambasador został wezwany do sowieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, żeby dowiedzieć się, że państwo polskie nie istnieje, a rząd uciekł. W rzeczywistości rząd Rzeczpospolitej urzędował wtedy na jej terytorium.
Doszło do najzwyklejszego aktu agresji – aktu, który był aktem wojennym. Polska stała się ofiarą dwóch agresorów w trakcie, gdy wojna jeszcze trwała. Wiem, że powtarzam to nie po raz pierwszy, ale tę prawdę trzeba choćby i codziennie powtarzać.
Nasza armia w niejednym miejscu stawiała opór sowieckiemu agresorowi. Niektóre z licznych bitew i potyczek zostały przed chwilą przypomniane. Bohaterska była obrona Grodna, bohaterstwo żołnierze polscy wykazali w wielu innych miejscach, chociaż działali bez wyraźnego rozkazu. Po prostu bronili swojej ojczyzny i był to akt spontaniczny i normalny; żołnierze są od tego, żeby ojczyzny bronić.
Wielu z nich, w szczególności wielu oficerów dostało się do niewoli i decyzją z 5 marca 1940 roku, która formalnie była decyzją Biura Politycznego, a w rzeczywistości decyzją Stalina, zostali wymordowani. Jeżeli tego rodzaju akt, dotyczący 30 tysięcy ludzi, nie jest aktem ludobójstwa, to co nim jest? Pytam, bo to zostało w Polsce zakwestionowane, i to nie przez byle kogo. Świetnie rozumiem potrzebę pojednania, ale narody jednać się mogą tylko i wyłącznie w prawdzie, powtarzam: tylko i wyłącznie w prawdzie, szczególnie jeżeli chodzi o duży naród, taki jak polski, i jeszcze większy. Prawda natomiast jest prosta: pakt Ribbentrop-Mołotow, czyli w istocie Hitler-Stalin, to był pakt dwóch wyjątkowo agresywnych imperializmów i totalitaryzmów.
Czy mord katyński był aktem zemsty? Tak, bo jego rzeczywistym motywem był odwet za rok 1920. Czy nie był to akt szowinizmu, wielkoruskiego szowinizmu? Tak, był. Już wtedy, w 1940 roku tak to należało określić. To nie były już lata 20., lecz czasy, gdy ten wielkoruski szowinizm zaczął dominować także w ramach komunizmu. I taka jest prawda – i taką tylko prawdę jesteśmy w stanie przyjąć.
Lata 1939-1941 na terenie, który obejmował więcej niż 50 procent terytorium przedwojennej Drugiej Rzeczypospolitej, to lata nie tylko mordów na oficerach. To także tysiące egzekucji działaczy politycznych, w tym, co ciekawe, i działaczy lewicy, którzy w pierwszej chwili myśleli, że oto nadchodzą dobre czasy; szybko się skończyły, przed sowieckimi plutonami egzekucyjnymi. To niszczenie polskiej inteligencji, to wywiezienie setek tysięcy ludzi do Kazachstanu, na Zabajkale, do republik w północnej Europie, republik autonomicznych. To obozy i śmierć dzieci, kobiet i mężczyzn. Taka jest prawda o tych czasach i jest w naszym interesie, także politycznym, żeby o tym pamiętać – szczególnie wtedy, gdy 1 września, w 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej na Westerplatte, w miejscu, które jest symbolem, słyszymy o planie nowej architektury Europy. Mówiłem przed kilkoma godzinami na zjeździe Polskiego Towarzystwa Historycznego, że miejsce Polski w tej nowej architekturze musi być niezwykle ciasne; z natury rzeczy można powiedzieć. Nie próbujmy się więc w to miejsce wpisywać!
Szukajmy Europy partnerskiej, w której naszemu krajowi należy się miejsce wynikające z jego wielkości i historii. Od historii bowiem nie da się uciec. Nasz świat to – dla dziś żyjących pokoleń – oczywiście przede wszystkim przyszłość, ale jej nie da się oddzielić od przeszłości. Pojednanie w Europie, rozumianej w tym momencie szeroko, jest potrzebne. Ale podstawą tego pojednania musi być niejednokrotnie twarda prawda. Powtarzam raz jeszcze: Polska nie ma powodów do odrabiania lekcji pokory. Polska zachowała się tak, jak należało się zachować. Niech lekcję pokory odrabiają ci, którym niejedna taka lekcja się należy. W imię czego? Właśnie w imię przyszłości. Dziękuję bardzo.
- Redakcja BM24 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. 1 września 2009 roku
https://www.youtube.com/watch?v=Rshn21RSkO4
Przemówienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 1 września 2009 r.
Były premier Donald Tusk (D-L), niemiecka kanclerz Angela Merkel (D-2L), rosyjski premier Władimir Putin (D-2P) oraz prezydent Lech Kaczyński (D-P) podczas uroczystości obchodów 70. rocznicy obchodów wybuchu II wojny światowej w 2009 roku Foto: PAP/Adam Warżawa
Prezydent Polski Lech Kaczyński przemawiał wówczas przed dwudziestoma szefami rządów. Wśród gości byli między innymi Władimir Putin, wówczas premier Federacji Rosyjskiej i Angela Merkel, kanclerz Niemiec.
Prezydent Kaczyński przypomniał o porozumieniu zwartym podczas konferencji w Monachium. Kraje zachodnie zgodziły się wtedy na przyłączenie części ziem Czechosłowacji do granic III Rzeszy. Winston Churchill powiedział wtedy pamiętne słowa: "Anglia miała wybór pomiędzy wojną i hańbą. Wybrała hańbę, ale będzie miała wojnę". Lech Kaczyński nawiązał do tego cytatu i przypomniał, że nie udało się uniknąć konfliktu.
- Z Monachium trzeba wyciągnąć wnioski, które sięgają czasu współczesnego, imperializmowi nie wolno ustępować - dodał.
Lech Kaczyński mówił również o tym, że naruszanie integralności terytorialnej innego kraju "jest zawsze złem". Przypomniał też agresję Federacji Rosyjskiej na Gruzję w 2008 roku.
- To problem nie tylko totalitaryzmu, to problem wszelkich imperialnych czy neoimperialnych skłonności. Przekonaliśmy się o tym w zeszłym roku - mówił prezydent 70 lat po wybuchu II wojny światowej.
W obecności szefów rządów Rosji i Niemiec Lech Kaczyński przypomniał też o pakcie Ribbentrop-Mołotow. - To nie był tylko pakt o nieagresji, to był także pakt o podziale wpływów w dużej części Europy - powiedział prezydent RP.
Polscy żołnierze na frontach II wojny światowej - zobacz serwis historyczny
- Dlaczego Polacy bronili Westerplatte, dlaczego bronili Poczty Polskiej w Gdańsku, dlaczego nie poszli na ustępstwa – pytał prezydent. – Odpowiedź padła wcześniej, z ust ministra spraw zagranicznych, na arenie międzynarodowej, że "[...] w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. W życiu ludzi, narodów i państw jest tylko jedna rzecz bezcenna – jest nią honor" – cytował prezydent Lech Kaczyński.
Wtedy na Westerplatte padły ważne słowa o tym, że to nie Polska powinna odrabiać lekcję pokory, ale ci, którzy do tej wojny doprowadzili i którzy ją ułatwili.
Zobacz i posłuchaj słów prezydenta z 1 września 2009 roku:
W swym przemówieniu 1 września 2009 roku Prezydent Lech Kaczyński wspomniał o naruszeniu przez Niemcy nazistowskie terytorium Czechosłowacji na mocy układu monachijskiego z września 1938 roku.
- Nieprzeciwstawienie się temu przez Polskę było nie tylko błędem, było grzechem i my w Polsce potrafimy się do tego grzechu przyznać – mówił prezydent.
Podkreślił, że z Monachium trzeba wyciągnąć wnioski dla współczesnego świata.
– Imperializmowi nie wolno ustępować, nie wolno ustępować nawet skłonnościom neoimperialnym – podkreślił prezydent Lech Kaczyński.
Poruszył także sprawę zbrodni katyńskiej. – Dlaczego wydano taki wyrok na tysiące polskich żołnierzy, oficerów, policjantów? To był efekt zemsty. Tak, zemsty za rok 1920, za to, że Polska zdołała wtedy odeprzeć agresję. Można powiedzieć, że to komunizm, ale nie, to nie komunizm, ale szowinizm – powiedział.
Pełna treść przemówienia:
Panie Premierze, Pani Kanclerz, Pani Premier, Panowie Premierzy, Panowie Prezydenci, Marszałkowie, Szanowni Państwo!
Dziś 70. rocznica wybuchu najstraszniejszej z wojen, II wojny światowej. Jesteśmy na Westerplatte, symbolu bohaterskiego oporu przeciwko silniejszemu przeciwnikowi. Kilkaset kilometrów stąd jest Wieluń, miasto, na które spadły pierwsze bomby, zginęło ponad tysiąc ludzi. To drugi symbol, symbol totalnego charakteru tej wojny.
Minęły już ponad dwa pokolenia, ale ta wojna w dalszym ciągu wymaga refleksji. Powstaje pytanie, co było jej przyczyną. Niewątpliwie były to totalitaryzmy i nacjonalizm, a właściwie szowinizm. To stwierdzenie pewne, tak samo jak stwierdzeniem pewnym jest to, że porządek, który powstał w Europie po I wojnie światowej, tzw. porządek wersalski, to była pierwsza, choć jak się okazuje, nietrwała próba zbudowania pokoju na naszym kontynencie i na świecie. Traktat wersalski potwierdził niepodległość mojego kraju, ale warto przypomnieć, że nie tylko - Finlandii, Estonii, Łotwy, Litwy, Węgier, Czechosłowacji, w końcu w ramach królestwa SHS, a później Jugosławii, także Słowenii i Chorwacji. Ten traktat uznał zasadę niezależności narodów, uznał też w sposób jednoznaczny prawa mniejszości. Nie okazał się trwały z wielu skomplikowanych powodów, ale jak powiedziałem przed chwilą, pierwszą z nich były powstające w tym okresie systemy totalitarne, a przełomowe znaczenie miało powstanie III Rzeszy. III Rzeszy, która głosiła ideologię agresywną, która głosiła ideologię odwetową, która, można powiedzieć, w swej nazistowskiej ideologii zaprzeczała całemu dorobkowi europejskiej cywilizacji.
Przez kilka lat w latach 1933-38 usiłowano z tym totalitaryzmem paktować. Usiłowały z nim paktować zachodnie potęgi - Francja i Wielka Brytania. Polska już jesienią 1933 roku proponowała wojnę prewencyjną, nie dało to rezultatu. W tych warunkach zawarliśmy pakt o nieagresji z Niemcami, wcześniej zresztą taki pakt został zawarty również ze Związkiem Radzieckim. To był pakt w ówczesnej sytuacji konieczny, nie można go w żadnym przypadku porównywać z paktem Ribbentrop-Mołotow o sześć lat późniejszym. Polityka ustępstw doprowadziła najpierw do anszlusu, a później do Monachium. Monachium to pakt, który wymaga chwili refleksji. Jak słusznie powiedział Winston Churchill: Między honorem a hańbą wybrano hańbę, a i tak nie uniknięto wojny. Powstaje pytanie o rolę naszego kraju. Nie byliśmy w Monachium. Nie byliśmy w Monachium, ale jego efektem było naruszenie integralności terytorialnej Czechosłowacji. Naruszenie integralności terytorialnej, które jest zawsze złem, było wtedy, jest i dzisiaj.
To problem nie tylko totalitaryzmu, to problem wszelkich imperialnych czy neoimperialnych skłonności. Przekonaliśmy się o tym w zeszłym roku. Przyłączenie się Polski do rozbioru, w każdym razie terytorialnego ograniczenia ówczesnej Czechosłowacji, było nie tylko błędem, było grzechem. I my potrafimy w Polsce się do tego grzechu przyznać i nie szukać usprawiedliwień. Nie szukać usprawiedliwień, nawet gdyby się ich szukać dało. Z Monachium trzeba wyciągnąć wnioski, które sięgają czasu współczesnego, imperializmowi nie wolno ustępować. Nie wolno ustępować imperializmowi, ani nawet skłonnościom neoimperialnym. Nie zawsze, tak jak w przypadku Monachium, daje to tak szybkie i tragiczne rezultaty. Ale z czasem takie rezultaty przychodzą zawsze. To wielka nauka dla całej współczesnej Europy, dla całego świata. Rok po Monachium wybuchła wojna, poprzedził ją fakt z 23 sierpnia 1939 roku zwany paktem Ribbentrop-Mołotow. To nie był tylko pakt o nieagresji, to był także pakt o podziale wpływów w dużej części Europy.
Jaka była wtedy sytuacja naszego kraju? Chciałbym powtórzyć raz jeszcze to, co powiedziałem dziś z rana: Polska miała propozycję przystąpienia do paktu antykominternowskiego, miała nawet sugestię, jeżeli nie otwartą propozycję - wspólnego marszu na Wschód, ale tę propozycję odrzuciła. Odrzuciła w sposób jednoznaczny i dochowała swoich sojuszniczych zobowiązań. Przebieg wojny z 1939 roku, z września i października 1939 jest znany, mówiliśmy o tym dziś rano. Wojna ta skończyła się dla naszego kraju klęską, bo musiała się tak skończyć. Przyszły lata okupacji, nie w Polsce zresztą tylko, lata wyjątkowo tragiczne. W mojej ojczyźnie życie oddało 5 i pół miliona do 5 milionów i 800 tys. obywateli narodowości polskiej i żydowskiej. To oni byli ofiarami tej wojny, tak jak i ponad 50 milionów ludzi na całym świecie. Doszło do zbrodni holocaustu, ale doszło przed wybuchem wojny między Związkiem Radzieckim a Niemcami także do innych zbrodni.
Katyń wymaga chwili refleksji. Wymaga jej nie ze względu na fakty, które w znacznym stopniu są dzisiaj znane, ale ze względu na przyczyny. Dlaczego na kilkadziesiąt tysięcy oficerów polskiej policji i polskiej armii, korpusu ochrony pogranicza wydano taki wyrok. To był efekt zemsty, tak, to miała być zemsta za rok 1920, za to, że Polska zdołała wtedy odeprzeć agresję. Można powiedzieć - to komunizm. Nie, w tym przypadku to nie komunizm, to szowinizm. On był na tym etapie także niezbywalną cechą tego systemu. Traktat między Ribbentropem a Mołotowem nie był traktatem zawieranym w dobrej wierze. Jedna ze stron chciała przechytrzyć drugą. Stalin myślał, że Niemcy wykrwawią się w wojnie z Francją i Wielką Brytanią i staną się łatwym łupem. Hitler sądził, że pokona Zachód i będzie miał wolne ręce w ofensywie na Wschód. Pomylili się obaj. Wybuchła straszna wojna, straszna wojna, w której nazistowskie Niemcy zostały pokonane. W wojnie tej zginęło wiele milionów żołnierzy Armii Radzieckiej, mówiłem już o tym dzisiaj: Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów, Azerów, przedstawicieli wielu innych narodów. Należy im się hołd, wykazali wielokrotnie niezwykłe wręcz męstwo. Nazistowski reżim został pokonany, ale Polska nie odzyskała pełnej suwerenności.
Nad Europą zapadła żelazna kurtyna. Po drugiej stronie tej kurtyny, nie tej w której był nasz kraj, zaczął się okres refleksji, okres refleksji owocnej. Owocem tej refleksji był obronny pakt, Pakt Północnoatlantycki. Pakt, który w ciągu dzisiaj już 60 lat swojego istnienia stał się eksporterem stabilizacji, wolności i na ogół przynajmniej, demokracji. To jeden z bardzo udanych eksperymentów. Ale trzeba pamiętać, że sojusz zobowiązuje. Dziś w tym sojuszu jest Polska i jest Republika Federalna Niemiec i obie strony są zobowiązane do respektowania swoich elementarnych interesów. Ten sojusz był potrzebny, jest i będzie, to niezwykle wręcz istotne. Ale ojcowie jednoczącej się dziś Europy nie ograniczyli się do koncepcji paktu obronnego. Zbudowali też początki tego, co dzisiaj nazywa się Unią Europejską. To niewątpliwie jeszcze może bardziej interesujący eksperyment w dziejach ludzkości. I też, przynajmniej jak dotąd, zakończony wielkim sukcesem.
W ramach tej wspólnoty zasada równowagi sił została, przynajmniej do pewnego stopnia, zastąpiona regułą współpracy. Jakie były warunki tego sukcesu? Warunkiem pierwszym była, względna przynajmniej, wspólnota wartości, takiej jak wolność, demokracja, pluralizm. Warunkiem drugim była rezygnacja z imperialnych marzeń, częściowa przynajmniej rezygnacja z zasady sfer wpływów. Bez tego również nie byłoby zjednoczonej Europy. I dlatego mamy tutaj w ramach dzisiaj 27, a sądzę, że w przyszłości większej ilości państw, coś, co jest całkowicie nową jakością. Ta jakość powinna być otwarta również dla innych, ale pod jednym warunkiem - przyjęcia owego systemu wartości. Systemu, w którym nie ma miejsca na marzenia o tym, co było kiedyś, w którym myśli się na zasadach równości. Ta współpracująca ze sobą Europa nie wymaga rusztowania opartego o dwa państwa, wymaga szerokiej, wielostronnej współpracy. I wymaga demokracji nie tylko między państwem a obywatelem, ale także w relacji między państwami. Jeżeli tak się stanie, to można powiedzieć, że z niewyobrażalnej tragedii, niewyobrażalnych zbrodni lat 1939-45 do końca wyciągnęliśmy wnioski.
Droga do tego nie jest dziś jeszcze krótka. Chciałbym jednak z tego miejsca wyrazić nadzieję, że zdołamy tę drogę pokonać, w oparciu świat wartości, w oparciu o prawdę. O prawdę, która często bywa bolesna, ale którą ujawnić muszą zarówno zwycięzcy, jak i pokonani. Nie można przyjąć zasady, że ci, którzy zostali pokonani muszą mówić także o sprawach dla nich najgorszych, a ci, którzy zwyciężyli - nie. Prawda jest jedna, prawda - zdaniem nas, chrześcijan, nawet najgorsza - wyzwala a nie niewoli, wyzwala a nie upokarza, pod warunkiem, że dotyczy wszystkich.
My Polacy mamy prawo do dostępu do prawdy, dostępu do prawdy o sprawach dla naszego narodu tragicznych i z tego nigdy zrezygnować nie możemy. Głęboko wierzę, że Europa, cała Europa idzie właśnie w tym kierunku, w kierunku pluralizmu, wolności i demokracji, i prawdy nawet wtedy, gdy jest bardzo twarda. Bo my do swoich grzechów, o czym mówiłem przed chwilą, przyznać się potrafimy. Trzeba też potrafić przyznać się do grzechów i nie stawiać w jednej płaszczyźnie decyzji o zamordowaniu 30 tys. ludzi i epidemii tyfusu lub innych chorób. To nie jest droga do pojednania. Droga do pojednania, która jest potrzebna nie tylko mojemu krajowi, ale i całej Europie. Dziękuję bardzo.
----------------------------------
W międzynarodowej części rocznicowych obchodów na Westerplatte wzięło udział 20 szefów rządów. Uroczystości rozpoczęło wystąpienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Krajowe obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, z udziałem prezydenta i premiera, odbyły się na Westerplatte o godz. 4.45.
Lech Kaczyński zwrócił uwagę, że mimo iż od zakończenia wojny minęły dwa pokolenia, to tragiczne wydarzenia sprzed lat nadal wymagają refleksji. Jego zdaniem, sukces Europy należy budować opierając się na prawdzie, która "często bywa bolesna, ale którą muszą ujawnić zarówno zwycięzcy, jak i pokonani".
Odnosząc się do zbrodni na polskich oficerach w Katyniu, ocenił, że "miała być to zemsta za rok 1920, za to, że Polska zdołała wtedy odeprzeć agresję". "Katyń wymaga chwili refleksji. Wymaga jej nie ze względu na fakty, które w znacznym stopniu są dzisiaj znane, ale ze względu na przyczyny. Dlaczego na kilkadziesiąt tysięcy oficerów polskiej policji, polskiej armii, Korpusu Ochrony Pogranicza wydano taki wyrok?" - pytał prezydent.
L.Kaczyński nawiązał też do konferencji w Monachium i jej efektu, jakim było "naruszenie integralności terytorialnej Czechosłowacji, które zawsze jest złem, było wtedy i jest dzisiaj". "Przyłączenie się Polski do rozbioru, w każdym razie do terytorialnego ograniczenia ówczesnej Czechosłowacji, było nie tylko błędem, było grzechem i my potrafimy się w Polsce do tego grzechu przyznać i nie szukać usprawiedliwień, nawet gdyby się ich szukać dało" - powiedział prezydent.
Jak oświadczył, "trzeba potrafić przyznać się do grzechów i nie stawiać w jednej płaszczyźnie decyzji o zamordowaniu 30 tys. ludzi z ofiarami tyfusu lub innych chorób". "To nie jest droga do pojednania, która jest potrzebna nie tylko mojemu krajowi, ale i całej Europie" - zaznaczył. Prezydent przeciwstawił się w ten sposób zestawianiu mordu w Katyniu z losem jeńców radzieckich w trakcie i po polsko-bolszewickiej wojnie 1920 r. Porównania takie pojawiają się w publikacjach rosyjskich.
Donald Tusk oświadczył, że pamięć o okrucieństwach i o zagładzie może być najskuteczniejszą tarczą przeciw niebezpieczeństwu kolejnej wojny. Jak dodał, "nikt na świecie, kto będzie pamiętał o zdarzeniach z Gdańska z roku 1939 roku i straszliwych zdarzeniach na całym świecie i kto jest elementarnie odpowiedzialny", nie dopuści do powtórzenia koszmaru wojny. "Pamięć zakorzenia naszą wspólną odpowiedzialność za to, aby taka tragedia nigdy więcej nie nastąpiła" - wskazał.
Tusk ocenił też, że uprawnione są różne interpretacje historii, choć interpretowane fakty są jedne. "Chcemy pamiętać o tych faktach, nie żeby historii używać przeciwko komuś, tylko żeby historia stała się fundamentem pokoju, aby prawda o tych zdarzeniach stała się fundamentem pokoju" - dodał.
Hołd ofiarom oddali w swoich wystąpieniach Angela Merkel i Władimir Putin.
Niemiecka kanclerz zaznaczyła, że nie można odwrócić dokonanego podczas wojny zła, a "blizny będą widoczne zawsze". "Tu na Westerplatte wspominam los Polaków, którzy cierpieli zbrodniczą okupację niemiecką, wspominam zagładę Żydów europejskich, wszystkich, którzy zginęli straszną śmiercią w niemieckich obozach zagłady, miliony, które zginęły w walce przeciw okupacji niemieckiej" - mówiła Merkel.
Putin powiedział, że uczestnicy wtorkowych obchodów zebrali się w miejscu, gdzie padły pierwsze strzały najbardziej krwawej wojny w historii, by oddać hołd dziesiątkom milionów jej ofiar. Podkreślił, że zwycięstwo w walce z nazizmem zostało osiągnięte za ogromną cenę i wszystkie narody mają moralny obowiązek oddania hołdu ofiarom.
Putin przyznał, że przed wybuchem wojny popełnione zostały błędy. "Państwowa Duma Federacji Rosyjskiej potępiła pakt Ribbentrop-Mołotow. Mamy prawo oczekiwać, że w innych państwach również zostaną potępione akty zawarte z reżimem nazistowskim i że zostanie to uczynione nie tylko na poziomie oświadczeń politycznych liderów, ale także zostaną podjęte decyzje polityczne" - wskazał. Wyraził nadzieję, że relacje między Rosją a Polską będą uwalniane od problemów przeszłości i że będzie można budować nowe relacje, opierając się na współpracy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Prezydent A. Duda w 85.
Prezydent
A. Duda w 85. rocznicę sowieckiej napaści na Polskę złożył wieniec
przed Pomnikiem Poległym i Pomordowanym na Wschodzie
złożył wieniec przed Pomnikiem Poległym i Pomordowanym na Wschodzie. W
przemówieniu przypomniał, że na podstawie tajnych protokołów do Paktu
Ribbentrop-Mołotow, Hitler ze Stalinem podzielili Polskę, w istocie
dokonując jej czwartego rozbioru.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl