Brzoza skrzydło jak nożyczki papier

avatar użytkownika Jan Kalemba

Niezwykły popis inteligencji, elokwencji i lojalności wobec nieżyjącego promotora swojej kariery dał dzisiaj pan Jan Ołdakowski. Na antenie Radia Wnet powiedział pogardliwie – „...<<brzoza nie mogła ściąć skrzydła samolotu>>, przypomina mi dyskusję o tym, że przecież nożyczki nie mogą przeciąć papieru, no bo wiadomo, papier jest twardy, a nożyczki miękkie...”

Może absolwent Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego i podyplomowego studium oceny i wyceny zasobów przyrodniczych w SGGW jest wybitnym znawcą w zakresie wytrzymałości materiałów?

A może pan Ołdakowski przejął się argumentem eksperta komisji Millera, który oświadczył – „Z doświadczenia wynika, że brzozy ucinają skrzydła, bo szybowiec uderzył w cieńsze i skrzydła mu odpadły”. Paradne, to tak jakby ktoś obserwacje z wypadku sportowej żaglówki przeniósł do badania katastrofy morskiego statku pasażerskiego. Argument tak samo kompromituje jego autora jak i tych, którzy go przyjmują.

A przecięcię liny nośnej kolejki linowej we włoskim Cavalese dn. 3.02.1998 r. to pewno bajka. Lina tam miała wytrzymałość 300000 kG, a amerykański samolot EA-6B Prowler wylądował bez większych uszkodzeń, chociaż zaczepił o nią statecznikiem. Kłamstwem też jest pewno to, że Ił-62 w dniu 9.05.1987 r. ściął skrzydłami jak kosiarką hektar Lasu Kabackiego zanim się rozpadł.

Pan Ołdakowski – jak sam o sobie mówił – członek ekipy Lecha Kaczyńskiego za nic uznał publikację prof. Wiesława Biniedy, dziakana The University of Akron, specjalisty od wytrzymałości materiałów stosowanych w lotnictwie, członka zespołu badającego katastrofę promu kosmicznego Columbia. Publikacja przedstawia analizę matematyczno-inżynierską i symulację komputerową zderzenia skrzydła Tu-154 z brzozą o średnicy 40 cm.

Maturę zdawałem w technikum mechanicznym, więc zagadnienie wytrzymałości materiałów i specyfikę sił tnących oraz momentów gnących co nieco poznałem. Z tego powodu za wiarygodną polemikę z profesorem Biniedą uznam wypowiedź równorzędnego specjalisty. Natomiast lekceważenie tej pracy wyrażone przez polonistę, nawet ubogaconego podyplomowym studium na SGGW, jest w moim przekonaniu pogardą dla inteligencji słuchaczy, potencjalnych wyborców.

„...PiS uwikłany jest w dychotomię: czy mówić o tragedii smoleńskiej, czy być miłym...” – twierdzi pan Ołdakowski, a dalej zauważa uzasadniając swój rozbrat z tą partią – „...Lepiej z mądrym przegrać, niż z głupim wygrać!...”

Jan Ołdakowski, warszawiak, intelektualista i humanista nie zauważył tego, że w maju tego roku Instytut Sobieskiego, współpracujący z Prawem i Sprawiedliwością, zorganizował w Warszawie konferencję POLSKA WIELKI PROJEKT, której treścią była debata o stojących przed nami w najbliższych dekadach strategicznych wyzwaniach rozwojowych. W Arkadach Kubickiego Zamku Królewskiego wśród blisko 40 prelegentów 13 legitymowało się tytułami profesorskimi, a 15 doktorskimi. PJN ma pewno wybitniejsze zaplecze intelektualne, chociaż całkowicie utajnione...

Prezydent Lech Kaczyński był bez wątpienia człowiekiem zacnym i prawym, ale chyba kompletnie nie umiał oceniać ludzi, skoro faworyzował w swoim otoczeniu osoby tak wątpliwe pod względem intelektualnym i moralnym.

10 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. wątpliwe pod względem intelektualnym i moralnym

Dzieci Lecha: "Ołdakowski: Kochałem Lecha. A Jarosław nie chciał być naszym ojcem"

Ile jeszcze osób może do was dołączyć?

Myślę, że kilka.



I to będą ludzie z PiS?


Nie wiem. Chcemy pokazać program, nad którym pracujemy. Bo dziś w
polityce jest ważne, kto z kim, a my byśmy chcieli, żeby było ważne
"co".



Czy Pan czuje się spadkobiercą żołnierzy Polski Podziemnej?


Wiele się od nich nauczyłem.



Także tego, czym jest honor?


W ogóle całego system wartości.



I mógłby Pan zrezygnować z polityki ze względów honorowych?


Od kiedy nie ma Lecha Kaczyńskiego, jest taka część mnie, która mówi, że być może dzisiejsza polityka nie jest dla mnie.

http://www.polskatimes.pl/opinie/340388,oldakowski-kochalem-lecha-a-jaro...

ludzie bez właściwości honorowej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Jan Kalemba

2. Pani Marylo

Dawno, dawno temu może żałowałbym takiej sieroty, ale niestety poznałem to "ziółko" i wiem, że gotowe jest sprzedać człowieka za czapkę śliwek.

Pozdrowienia

Ostatnio zmieniony przez Jan Kalemba o pon., 19/09/2011 - 16:46.
Jan Kalemba
avatar użytkownika michael

3. OŁDAKOWSKI JEST GŁUPI JAK BUT DEBILA

Jestem zwykłym sobie fizykiem. Pamiętam doświadczenie pokazywane kiedyś dzieciom w szkołach, opisywane w różnych zbiorkach interesujących eksperymentów.

Jak wygląda ten eksperyment:
- Najpierw łapiemy w dwa imadła dwie brzytwy, albo bardzo ostre noże, żyletki, obojętnie. Ostrzem do góry. Jedno imadło na jednym stole, drugie na drugim. Mogą być dwa stoły, albo ławki w parku. Obojętnie. Byle można było pomiędzy nimi przejść

- Potem bierzemy dwa długie paski papieru, szerokie na dwa centymetry i sklejamy początek każej z nich, z jej końcem. Otrzymujemy dwie opaski, podobne do zapiętego paska do spodni, tykle że w formie bardzo delikatnej papierowej pętli.

- Teraz wieszamy jedną papierową pętlę na jednym ostrzu. Drugą pętlęę wieszamy na drugim ostrzu.

- Mamy teraz dwie wiszące papierowe pętle, w które wsuwamy solidną dębową albo bukową linijkę. To nie może być żadna tandetna plastikowa linijeczka. To ma być solidne drewno, taka linijka jaką kiedyś kreślarze używali w pracy. Są jeszcze do kupienia porządne drewniane linijki. Ta linijka będzie teraz udawała brzozę. Linijka wisi na dwóch papierowych pętlach jak most wiszący pomiędzy tymi stołami albo ławkami.

Co robimy teraz?
Bierzemy coś, co będzie nam udawało skrzydło samolotowe. Musi być to coś większego i grubszego od tej linijki. Nie musi być metalowe. Wystarczy jakaś laska. Pożyczamy od babci laskę, albo od dziadka jego ulubioną dębową lagę.

Teraz stajemy przed tym mostkiem z linijki, przymierzamy się, celujemy i musimy machnąć, tak jak to skrzydło, z prędkością 200 kilometrów na godzinę, uderzając w środek linijkowego mostka. Może nam się nie uda walnąć aż z taką prędkością, ale postarajmy się zamachnąć tak energicznie jak się da, z całej siły.

No i PANIE OŁDAKOWSKI co się stanie? 


 n    CO?


n    SIĘ ZDARZY?


Powiem.
Linijka zostanie przecięta jak kosą. Jak machniemy za słabo to się po prostu złamie na dwie części. Laga dziadka oczywiście trzepnie w ziemię.
Ale ciekawe. Papierowe pętle nie zostaną naruszone.
Ani linijka ich nie zerwie.
Ani ostrza brzytew ich nie przetną.
To jest ten efekt prof. Biniedy, z którego się tak naśmiewa pan Ołdakowski.

Tak to z durniami jest.
Nawet jak dotknie i pomaca, nie uwierzy.
Normalnie, głupek.


Polecam jeszcze Andrzeja Łobaczewskiego "Ponerologię Polityczną".

Ostatnio zmieniony przez michael o pon., 19/09/2011 - 17:32.
avatar użytkownika guantanamera

4. No,no, jest jeszcze trzecia możliwość:

PRZEGRAĆ Z GŁUPIM

avatar użytkownika Jan Kalemba

5. @ Guantanamera

I ta trzecia możliwość jest najbardziej prawdopodobna

Jan Kalemba
avatar użytkownika guantanamera

6. @Jan Kalemba

Zdecydowanie...:)

avatar użytkownika Tamka

7. @autor

Szkoda czasu i nerwow na takiego typa. Pograzyl sie doszczetnie na festiwalu "W".
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80270,10074676,Oldakowski__Kacz...
T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika Jan Kalemba

8. @ Tamka

Nie pisze po to, aby on czytał!

Jan Kalemba
avatar użytkownika Tamka

9. @autor

Rozumiem, ze dales wyraz swojej frustracji ;). T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

10. Pan minister wspomina jeszcze o innych zaprzancach i szmatach

Wojciech Kozlowski