Raport biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka przekazany ambasadorowi USA w Warszawie Arthurowi Bliss Lane'owi
Zajścia kieleckie z dnia 4 lipca 1946 r.
Czy Kościół odmówił potępienia zbrodni kieleckiej?
Pisałem w pierwszej cęści o potępieniu prowakcji sowieckiej , UB-eckiej przez przedstawiciela Kościoła w Polsce, kardynała Hlonda. Nie inaczej mogli postąpić inni biskupi polscy. W samych Kielcach zaraz 5 lipca wojewoda kielecki zwołał przedstawicieli miasta i duchowieństwa w sprawie wydania odezwy nawołującej kielczan do spokoju. Projektu takiej odezwy zebranie jednak nie przyjęło. Uchwalono, by odezwę taką przygotowała Kuria Biskupia. Ta istotnie przygotowała ją w dniu 6 lipca, ale władze rządowe jej nie opublikowały. To też Kuria przygotowała inną odezwę i kazała ją odczytać z ambon kościołów kieleckich w niedzielę dnia 7 lipca. Przyczyniła się ona wybitnie do uspokojenia umysłów w Kielcach. W dniu 11 lipca Kuria wydała do całej diecezji drugą odezwę. Wymowa jej jest niedwuznaczna, zupełnie wyraźna. Zbrodnia i zbrodniarze zostali potępieni z całą stanowczością. A jednak dziwna rzecz, odezwy tej prasa rządowa nie tylko nie przedrukowała, lecz ją w ogóle przemilczała, nie przestając mimo to atakować Kościoła w Polsce za jego milczenie w sprawie ekscesów kieleckich. Prasa ta domaga się zarazem zbiorowego wystąpienia Episkopatu polskiego przeciwko antysemityzmowi. Jest to żądanie paradoksalne, a nawet ubliżające Kościołowi. Poza tym jest ono niewykonalne nie tylko z przyczyn o charakterze zasadniczym. Ogromna większość Żydów w Polsce, jak już mówiliśmy wyżej, szerzy gorliwie komunizm, pracuje w osławionych urzędach bezpieczeństwa, dokonuje aresztowań, pastwi się nad aresztowanymi i zabija ich, a za to spotyka się z niechęcią społeczeństwa, które komunizmu nie chce, a metod Gestapo ma już dosyć. I oto Kościół, stosownie do życzenia prasy rządowej, ma uroczyście ogłosić, że ta niechęć społeczeństwa jest nieuzasadniona, że postępowanie Żydów jest całkiem niewinne, że winni są tylko Polacy, którzy się na nich oburzają.
To jest właśnie prawdziwy sens żądań prasy rządowej. Przemilcza się to, że Kościół codziennie i stale głosi wykluczającą antysemityzm miłość bliźniego, że jak najszczerzej i najchętniej wyciąga rękę do Żydów dobrej woli, że zakazuje niezwykle surowo napadania na Żydów (zabójstwa kieleckie nazwano przecie w odezwie Kurii Kieleckiej z 11 lipca "zbrodnią wołającą o pomstę do Boga", godną całkowitego i bezwzględnego potępienia), ale żąda się, by Kościół publicznie, urzędowo orzekł, że Polacy i katolicy nie mają do nich słusznej urazy.
Wygląda to na żądanie od Kościoła, by zaaprobował system terroru, jaki jest obecnie w Polsce stosowany.
Jeżeli prasa rządowa stale wytyka Kościołowi miłość bliźniego, którą się jakoby w stosunku do Żydów nie odznacza, jeżeli ustawicznie mówi o jego obowiązkach, to może wreszcie sprowokować Episkopat Polski, że wykona on to żądanie i spełni swój obowiązek, a mianowicie powie katolikom polskim całą prawdę, nie tylko o zabijaniu Żydów, ale i mordowaniu tych tysięcy Polaków, po śmierci których nie urządza się śledztwa i wspaniałych procesów sądowych, o których nie mówi się przez wszystkie radia i o których nie piszą dzienniki całego świata.
Następstwa procesu sądowego w sprawie wypadków kieleckich
Zajścia kieleckie tymczasowy rząd polski rozgłosił możliwie jak najbardziej, postarał się o to, by dowiedziała się o nich jak najobszerniej zagranica, urządził proces-mon-stre w stosunku do zabójców. Genezy wypadków nie pozwolił poruszać przed sądem, ale choć cała prasa rządowa stale i obszernie mówi o niej już przez dwa miesiące, prawdy niezupełnie dało się zataić.
Nie w prasie, bo o tym pisać nie wolno, ale prywatnie w społeczeństwie zaczęto stawiać pytania, na które proces nie dał odpowiedzi, których w sposób niezrozumiały nie poruszył i nie wyjaśnił. A więc pytano na przykład o to, w jaki sposób zginęli podczas zajść dwaj Polacy, skoro Polacy byli stroną napadającą, a Żydzi bezbronnymi? Jak wytłumaczyć śmierć oficera, który przecież był uzbrojony i któremu towarzyszyli żołnierze? Jak wyjaśnić zjawisko, że mordowanie Żydów mogło się odbywać w biały dzień i to przez 8 godzin[6].
Pytania te, a może i odpowiedzi, jakie na nie dawano, dochodziły prawdopodobnie do wiadomości władz rządowych, te ostatnie musiały coś robić, aby zapobiec wytworzeniu się przekonania, że proces z 8-11 lipca nie odtworzył całej prawdy, że przeciwnie, tylko ją zaciemnił. 1 oto 15 lipca, tj. w 11 dni po wypadkach kieleckich, PAP podała suchą notatkę, że w związku z wypadkami w Kielcach zostali aresztowani szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Kielcach Sobczyński, wojewódzki komendant milicji i jego zastępca oraz komendant komisariatu. Jako powód aresztowania podano nie dość energiczną działalność władz podczas wypadków[7]. Krok ten miał dać odpowiedź na pytania, które sobie wszyscy w związku z wypadkami kieleckimi zadawali. Nie można jednak wytłumaczyć wszystkiego brakiem energii tych paru oficerów rządowych, szereg pytań nadal czeka na odpowiedź. Zresztą nawet fakt ów aresztowania powiększa tylko wątpliwości, bo przecie gdy wypadki kieleckie czekały na proces tylko 4 dni, to od aresztowania tych oficerów upłynęło już półtora miesiąca. Aż do tej pory nie wytoczono im procesu, choć minister bezpieczeństwa, komunista Radkiewicz, w rozmowie z korespondentem "New York Timesa" przyznał winę Urzędu Bezpieczeństwa w wypadkach kieleckich[8] i choć mogliby oni wiele powiedzieć o genezie i początku zajść, nie wiadomo nawet, czy osadzono ich w więzieniu. Informacja o tym byłaby tym bardziej wskazana, że są pogłoski, iż aresztowano ich tylko dla pozoru, że w rzeczywistości Sobczyński otrzymał już pod zmienionym nazwiskiem awans na inne stanowisko. W rezultacie coraz więcej osób nie wierzy dziś w urzędową wersję o zajściach kieleckich, nawet część prasy zagranicznej zaczyna się na nią patrzeć krytycznie. Istotnie, analiza dokładna całej tej sprawy oraz zeznania świadków naocznych, którzy nie są kupieni lub sterroryzowani, jak to miało miejsce w procesie kieleckim, obalają tę wersję zupełnie.
Wnioski i zakończenie
Analiza wypadków i zeznania świadków doprowadzają nas do następujących wniosków w sprawie zajść kieleckich 4 lipca 1946 r. Wskutek komunistycznej działalności Żydów wytworzyła się w stosunku do nich nienawiść szerokich mas w Polsce. Rzeczywiste wypadki ginięcia dzieci w Kielcach przypisywane Żydom nie wywołały jej, lecz powiększyły ją w wysokim stopniu. Z tego postanowiły skorzystać pewne komunistyczne czynniki żydowskie w porozumieniu z opanowanym przez siebie Urzędem Bezpieczeństwa, aby wywołać pogrom, który by dało się potem rozgłosić jako dowód potrzeby emigracji Żydów do własnego kraju, jako dowód opanowania społeczeństwa polskiego przez antysemityzm i faszyzm i wreszcie jako dowód reakcyjności Kościoła, którego zabijający byli członkami. W tym celu władze bezpieczeństwa nie zapobiegły powstającemu zbiegowisku, nie zawiadomiły o zajściu prokuratora, nie dały rozkazów milicji i wojsku do energicznego wystąpienia. Władze bezpieczeństwa nie przewidziały jednak, jak się zdaje, rozmiarów zajścia. Żydzi z ulicy Planty nr 7, niechcący na skutek instrukcji czy też z innych powodów otworzyć drzwi milicji, sprawili tym, że zaczęła je wyważać siłą. Odpowiedzieli na to strzałami, które spowodowały atak na nich milicji i motłochu, przy czym milicjanci i żołnierze chwytali Żydów, mordowali ich lub wydawali tłumowi na ulicy, a ten pastwił się nad nimi na oczach oddziałów milicjantów i wojska. Przedstawiciele Urzędu Bezpieczeństwa ograniczyli się tylko do obserwowania osób, zresztą w drugiej fazie zajść nie byli już w stanie ich opanować, gdyż większość milicji i wojska sympatyzowała z tłumem.
Do mordujących na ulicy Planty 7 należy zaliczyć milicjantów i żołnierzy, robotników oraz zebrany przypadkowo motłoch. Aresztowań dokonano tylko wśród tego ostatniego, gdyż posadzenie na ławie oskarżonych także milicjantów i robotników, będących członkami PPR, uniemożliwiłoby ukucie zarzutu, że mordowali tylko katolicy, uniemożliwiłoby atakowanie Kościoła katolickiego oraz andersowców i PSL. Ponieważ odsłonięcie całej prawdy o wypadkach skompromitowałoby rząd wobec społeczeństwa polskiego i zagranicy, a nawet wobec Żydów, których krwi chciano użyć dla celów politycznych, przeto na procesie nie pozwolono omawiać początków zajścia, gdyż świadkowie procesu mogliby się z tego domyślić istoty rzeczy.
Tak się przedstawiają w świetle bezstronnego badania wypadki kieleckie z dnia 4 lipca 1946 r. Wnioski nasze pozwalają na danie łatwej odpowiedzi na pytania, któreśmy w toku niniejszych rozważań wysuwali. Na zakończenie jeszcze jedna uwaga. Ci, którzy zabijali w Kielcach, godni są niewątpliwie najsurowszego potępienia niezależnie od tego, że byli sprowokowani, że działali w afekcie. Wszelki antysemityzm jest uczuciem poniżającym człowieka i nieetycznym. Mordowanie ludzi, choćby innej rasy czy przekonań, czy klasy społecznej, jest zawsze zbrodnią. Ale jeżeli w dniu 8 lipca zasiadło na ławie oskarżonych tylko 8 zabijających, to nie można tego nazwać aktem sprawiedliwości, bo powinni na niej zasiąść także i ci, którzy do wypadków kieleckich doprowadzili, którzy je sprowokowali, którym na nich zależało.
Nie umieścił ich wśród oskarżonych sąd, ale umieszcza ich moralnie opinia polska. Umieszcza ona na ławie oskarżonych i tych wszystkich, którzy sieją nienawiść, którzy ze zbrodni kieleckiej robią towar na sprzedanie, starając się pogłębić różnice w społeczeństwie polskim i zohydzić Polskę zagranicy.
Źródło: Akta śledztwa, t. 3, k. 521-538, kopia, mps.
Raport ks. bp. Czesława Kaczmarka pochodzi z tomu przygotowanego przez Instytut Pamięci Narodowej: "Wobec pogromu kieleckiego", pod redakcją Łukasza Kamińskiego i Jana Żaryna, Warszawa 2006, s. 185-201
[1] "Dziennik Łódzki" z 10 VII 1946, nr 186 [tu i dalej przypisy w oryginale dokumentu, oznaczone numerami od 1 do 8],
[2] "Dziennik Łódzki" cyt[owany] wyż[ej] poprawił tu [sformułowanie użyte przez] prokuratora na "rząd emigracyjny". Taki okrzyk byłby możliwy, choć świadkowie go nie potwierdzają
[3] "Dziennik Polski", 19 VII 1946, nr 195.
[4] "Catholic Herald", 26 VII 1946, nr 3152.
[5] Próbką mówienia prawdy przez prasę rządową jest fakt podany w czołowym jej tygodniu kulturalnym "Odrodzenie" z dnia 25 VIII 1946 r., że Żydzi telefonowali do biskupa, lecz ten nie chciał się udać na miejsce wypadków.
[6] Tak głosi akt oskarżenia, w rzeczywistości zajścia trwały od godz. 9.00 do 3.00 po południu, z przerwą trzygodzinną.
[7] "Dziennik Polski", 16 VII 1946, s. 2.
[8] Zob. "The Tablet" z 10 VIII 1946, s. 1, szp.
Zajścia kieleckie z dnia 4 lipca 1946 r.
Czy Kościół odmówił potępienia zbrodni kieleckiej?
Pisałem w pierwszej cęści o potępieniu prowakcji sowieckiej , UB-eckiej przez przedstawiciela Kościoła w Polsce, kardynała Hlonda. Nie inaczej mogli postąpić inni biskupi polscy. W samych Kielcach zaraz 5 lipca wojewoda kielecki zwołał przedstawicieli miasta i duchowieństwa w sprawie wydania odezwy nawołującej kielczan do spokoju. Projektu takiej odezwy zebranie jednak nie przyjęło. Uchwalono, by odezwę taką przygotowała Kuria Biskupia. Ta istotnie przygotowała ją w dniu 6 lipca, ale władze rządowe jej nie opublikowały. To też Kuria przygotowała inną odezwę i kazała ją odczytać z ambon kościołów kieleckich w niedzielę dnia 7 lipca. Przyczyniła się ona wybitnie do uspokojenia umysłów w Kielcach. W dniu 11 lipca Kuria wydała do całej diecezji drugą odezwę. Wymowa jej jest niedwuznaczna, zupełnie wyraźna. Zbrodnia i zbrodniarze zostali potępieni z całą stanowczością. A jednak dziwna rzecz, odezwy tej prasa rządowa nie tylko nie przedrukowała, lecz ją w ogóle przemilczała, nie przestając mimo to atakować Kościoła w Polsce za jego milczenie w sprawie ekscesów kieleckich. Prasa ta domaga się zarazem zbiorowego wystąpienia Episkopatu polskiego przeciwko antysemityzmowi. Jest to żądanie paradoksalne, a nawet ubliżające Kościołowi. Poza tym jest ono niewykonalne nie tylko z przyczyn o charakterze zasadniczym. Ogromna większość Żydów w Polsce, jak już mówiliśmy wyżej, szerzy gorliwie komunizm, pracuje w osławionych urzędach bezpieczeństwa, dokonuje aresztowań, pastwi się nad aresztowanymi i zabija ich, a za to spotyka się z niechęcią społeczeństwa, które komunizmu nie chce, a metod Gestapo ma już dosyć. I oto Kościół, stosownie do życzenia prasy rządowej, ma uroczyście ogłosić, że ta niechęć społeczeństwa jest nieuzasadniona, że postępowanie Żydów jest całkiem niewinne, że winni są tylko Polacy, którzy się na nich oburzają.
To jest właśnie prawdziwy sens żądań prasy rządowej. Przemilcza się to, że Kościół codziennie i stale głosi wykluczającą antysemityzm miłość bliźniego, że jak najszczerzej i najchętniej wyciąga rękę do Żydów dobrej woli, że zakazuje niezwykle surowo napadania na Żydów (zabójstwa kieleckie nazwano przecie w odezwie Kurii Kieleckiej z 11 lipca "zbrodnią wołającą o pomstę do Boga", godną całkowitego i bezwzględnego potępienia), ale żąda się, by Kościół publicznie, urzędowo orzekł, że Polacy i katolicy nie mają do nich słusznej urazy.
Wygląda to na żądanie od Kościoła, by zaaprobował system terroru, jaki jest obecnie w Polsce stosowany.
Jeżeli prasa rządowa stale wytyka Kościołowi miłość bliźniego, którą się jakoby w stosunku do Żydów nie odznacza, jeżeli ustawicznie mówi o jego obowiązkach, to może wreszcie sprowokować Episkopat Polski, że wykona on to żądanie i spełni swój obowiązek, a mianowicie powie katolikom polskim całą prawdę, nie tylko o zabijaniu Żydów, ale i mordowaniu tych tysięcy Polaków, po śmierci których nie urządza się śledztwa i wspaniałych procesów sądowych, o których nie mówi się przez wszystkie radia i o których nie piszą dzienniki całego świata.
Następstwa procesu sądowego w sprawie wypadków kieleckich
Zajścia kieleckie tymczasowy rząd polski rozgłosił możliwie jak najbardziej, postarał się o to, by dowiedziała się o nich jak najobszerniej zagranica, urządził proces-mon-stre w stosunku do zabójców. Genezy wypadków nie pozwolił poruszać przed sądem, ale choć cała prasa rządowa stale i obszernie mówi o niej już przez dwa miesiące, prawdy niezupełnie dało się zataić.
Nie w prasie, bo o tym pisać nie wolno, ale prywatnie w społeczeństwie zaczęto stawiać pytania, na które proces nie dał odpowiedzi, których w sposób niezrozumiały nie poruszył i nie wyjaśnił. A więc pytano na przykład o to, w jaki sposób zginęli podczas zajść dwaj Polacy, skoro Polacy byli stroną napadającą, a Żydzi bezbronnymi? Jak wytłumaczyć śmierć oficera, który przecież był uzbrojony i któremu towarzyszyli żołnierze? Jak wyjaśnić zjawisko, że mordowanie Żydów mogło się odbywać w biały dzień i to przez 8 godzin[6].
Pytania te, a może i odpowiedzi, jakie na nie dawano, dochodziły prawdopodobnie do wiadomości władz rządowych, te ostatnie musiały coś robić, aby zapobiec wytworzeniu się przekonania, że proces z 8-11 lipca nie odtworzył całej prawdy, że przeciwnie, tylko ją zaciemnił. 1 oto 15 lipca, tj. w 11 dni po wypadkach kieleckich, PAP podała suchą notatkę, że w związku z wypadkami w Kielcach zostali aresztowani szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Kielcach Sobczyński, wojewódzki komendant milicji i jego zastępca oraz komendant komisariatu. Jako powód aresztowania podano nie dość energiczną działalność władz podczas wypadków[7]. Krok ten miał dać odpowiedź na pytania, które sobie wszyscy w związku z wypadkami kieleckimi zadawali. Nie można jednak wytłumaczyć wszystkiego brakiem energii tych paru oficerów rządowych, szereg pytań nadal czeka na odpowiedź. Zresztą nawet fakt ów aresztowania powiększa tylko wątpliwości, bo przecie gdy wypadki kieleckie czekały na proces tylko 4 dni, to od aresztowania tych oficerów upłynęło już półtora miesiąca. Aż do tej pory nie wytoczono im procesu, choć minister bezpieczeństwa, komunista Radkiewicz, w rozmowie z korespondentem "New York Timesa" przyznał winę Urzędu Bezpieczeństwa w wypadkach kieleckich[8] i choć mogliby oni wiele powiedzieć o genezie i początku zajść, nie wiadomo nawet, czy osadzono ich w więzieniu. Informacja o tym byłaby tym bardziej wskazana, że są pogłoski, iż aresztowano ich tylko dla pozoru, że w rzeczywistości Sobczyński otrzymał już pod zmienionym nazwiskiem awans na inne stanowisko. W rezultacie coraz więcej osób nie wierzy dziś w urzędową wersję o zajściach kieleckich, nawet część prasy zagranicznej zaczyna się na nią patrzeć krytycznie. Istotnie, analiza dokładna całej tej sprawy oraz zeznania świadków naocznych, którzy nie są kupieni lub sterroryzowani, jak to miało miejsce w procesie kieleckim, obalają tę wersję zupełnie.
Wnioski i zakończenie
Analiza wypadków i zeznania świadków doprowadzają nas do następujących wniosków w sprawie zajść kieleckich 4 lipca 1946 r. Wskutek komunistycznej działalności Żydów wytworzyła się w stosunku do nich nienawiść szerokich mas w Polsce. Rzeczywiste wypadki ginięcia dzieci w Kielcach przypisywane Żydom nie wywołały jej, lecz powiększyły ją w wysokim stopniu. Z tego postanowiły skorzystać pewne komunistyczne czynniki żydowskie w porozumieniu z opanowanym przez siebie Urzędem Bezpieczeństwa, aby wywołać pogrom, który by dało się potem rozgłosić jako dowód potrzeby emigracji Żydów do własnego kraju, jako dowód opanowania społeczeństwa polskiego przez antysemityzm i faszyzm i wreszcie jako dowód reakcyjności Kościoła, którego zabijający byli członkami. W tym celu władze bezpieczeństwa nie zapobiegły powstającemu zbiegowisku, nie zawiadomiły o zajściu prokuratora, nie dały rozkazów milicji i wojsku do energicznego wystąpienia. Władze bezpieczeństwa nie przewidziały jednak, jak się zdaje, rozmiarów zajścia. Żydzi z ulicy Planty nr 7, niechcący na skutek instrukcji czy też z innych powodów otworzyć drzwi milicji, sprawili tym, że zaczęła je wyważać siłą. Odpowiedzieli na to strzałami, które spowodowały atak na nich milicji i motłochu, przy czym milicjanci i żołnierze chwytali Żydów, mordowali ich lub wydawali tłumowi na ulicy, a ten pastwił się nad nimi na oczach oddziałów milicjantów i wojska. Przedstawiciele Urzędu Bezpieczeństwa ograniczyli się tylko do obserwowania osób, zresztą w drugiej fazie zajść nie byli już w stanie ich opanować, gdyż większość milicji i wojska sympatyzowała z tłumem.
Do mordujących na ulicy Planty 7 należy zaliczyć milicjantów i żołnierzy, robotników oraz zebrany przypadkowo motłoch. Aresztowań dokonano tylko wśród tego ostatniego, gdyż posadzenie na ławie oskarżonych także milicjantów i robotników, będących członkami PPR, uniemożliwiłoby ukucie zarzutu, że mordowali tylko katolicy, uniemożliwiłoby atakowanie Kościoła katolickiego oraz andersowców i PSL. Ponieważ odsłonięcie całej prawdy o wypadkach skompromitowałoby rząd wobec społeczeństwa polskiego i zagranicy, a nawet wobec Żydów, których krwi chciano użyć dla celów politycznych, przeto na procesie nie pozwolono omawiać początków zajścia, gdyż świadkowie procesu mogliby się z tego domyślić istoty rzeczy.
Tak się przedstawiają w świetle bezstronnego badania wypadki kieleckie z dnia 4 lipca 1946 r. Wnioski nasze pozwalają na danie łatwej odpowiedzi na pytania, któreśmy w toku niniejszych rozważań wysuwali. Na zakończenie jeszcze jedna uwaga. Ci, którzy zabijali w Kielcach, godni są niewątpliwie najsurowszego potępienia niezależnie od tego, że byli sprowokowani, że działali w afekcie. Wszelki antysemityzm jest uczuciem poniżającym człowieka i nieetycznym. Mordowanie ludzi, choćby innej rasy czy przekonań, czy klasy społecznej, jest zawsze zbrodnią. Ale jeżeli w dniu 8 lipca zasiadło na ławie oskarżonych tylko 8 zabijających, to nie można tego nazwać aktem sprawiedliwości, bo powinni na niej zasiąść także i ci, którzy do wypadków kieleckich doprowadzili, którzy je sprowokowali, którym na nich zależało.
Nie umieścił ich wśród oskarżonych sąd, ale umieszcza ich moralnie opinia polska. Umieszcza ona na ławie oskarżonych i tych wszystkich, którzy sieją nienawiść, którzy ze zbrodni kieleckiej robią towar na sprzedanie, starając się pogłębić różnice w społeczeństwie polskim i zohydzić Polskę zagranicy.
Źródło: Akta śledztwa, t. 3, k. 521-538, kopia, mps.
Raport ks. bp. Czesława Kaczmarka pochodzi z tomu przygotowanego przez Instytut Pamięci Narodowej: "Wobec pogromu kieleckiego", pod redakcją Łukasza Kamińskiego i Jana Żaryna, Warszawa 2006, s. 185-201
[1] "Dziennik Łódzki" z 10 VII 1946, nr 186 [tu i dalej przypisy w oryginale dokumentu, oznaczone numerami od 1 do 8],
[2] "Dziennik Łódzki" cyt[owany] wyż[ej] poprawił tu [sformułowanie użyte przez] prokuratora na "rząd emigracyjny". Taki okrzyk byłby możliwy, choć świadkowie go nie potwierdzają
[3] "Dziennik Polski", 19 VII 1946, nr 195.
[4] "Catholic Herald", 26 VII 1946, nr 3152.
[5] Próbką mówienia prawdy przez prasę rządową jest fakt podany w czołowym jej tygodniu kulturalnym "Odrodzenie" z dnia 25 VIII 1946 r., że Żydzi telefonowali do biskupa, lecz ten nie chciał się udać na miejsce wypadków.
[6] Tak głosi akt oskarżenia, w rzeczywistości zajścia trwały od godz. 9.00 do 3.00 po południu, z przerwą trzygodzinną.
[7] "Dziennik Polski", 16 VII 1946, s. 2.
[8] Zob. "The Tablet" z 10 VIII 1946, s. 1, szp.
Nasz Dziennik, wtorek, 4 lipca 2006, Nr 154 (2564)
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20060704&id=my11.txt
28 komentarzy
1. " Czy Kościół odmówił potępienia..."
Nie jestem świadkiem tamtych zdarzeń,ale Wiem na pewno,ze Było TO wielka Prowokacja,tak sie przynajmniej dawno,dawno temu mówiło w Domach Katolickich
i mimo upływu lat,mówiło sie TO GŁOSem przyciszonym
Mieszkalismy w prywatnym Domu Wujka,i na pięterko pod dachem dokwaterowano rodzinę,
pracująca w UB
Herbaciane Wieczory i pasjans Dorołych,był zawsze
pretekstem do Rozmów o Polsce,tej Prawdziwej i słuchaniem Radia Wolnego,mocno ściszonego z uwagi na "sasiadów"
nie były to więc rozmowy chwalące tzw Kieleckie Wypadki,mimo,że juz wtedy kilka lat upłynęlo,gdy ich słuchałam
natomiast w latach pięćdziesiątych jako dziecko byłam świadkiem prawie,że linczu
ktoremu zapobiegła moja Babcia,a sprawa była mocno przez kogoś rezyserowana
i "dedykowana" pewnej Rodzinie,która była włascicielami pięknego prywatnego Domu,
byli nowymi w naszym Miasteczku i podburzony tłum
naprawdę chciał ich Zlinczować,nawet nasz Stary Kanonik nie był w stanie uspokoić ludzi
Dopiero Starsza,bardzo szanowana Pani z Dzieckiem prowadzonym za reke osłaniając Rodzinę,trzymajacą Maluszka na rekach,osłoniła ich Sobą i mną Było TO strasznie dawno,wiem jednak od tamtego czasu
jak łatwo jest
manipulować Ludzkimi Emocjami
Podobnie było pod Katowickim Kosciołem,gdy nasz Własny Tłum byłby mnie stratował,próbując
przełamać kordon milicji i schronić sie w Kosciele Mariackim,co nam zreszta udało się uciekając przed strumieniami Wody z bojowych wozów i pękającymi z hukiem pociskami Gazowymi
Trzy zdarzenia w wielkiej odległości czasowej ale mechanizm bardzo podobny
Jak było TAM,wtedy ?
może kiedyś dowiemy się,a może dopiero nasze Wnuki,ale czy ONI wtedy będą wiedzieli o CO szło i
Dlaczego ?
i dlaczego kilka lat po Kieleckich zdarzeniach
straszono dzieci czarna wołgą i wciąż po cichu mówiono o przebranych ludziach w Kielcach,tego nie wiem,
serdecznie pozdrawiam i ukłony dla Naszego dziennika
Panie Michale,podziekowania za Temat
gość z drogi
2. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Służby specjalne sowietów po 1944 roku opanowały całe życie w Polsce. Do dziś żyją ludzie jak T. Mazowiecki, którzy szkalowali Biskupa Kieleckiego Czesława Kaczmarka.
T. Mazowiecki jest tylko jednym z tych, którego trzeba publicznie spytać czy jest Polakiem, czy sługusem naszych śmiertelnych wrogów
Zdrajcą ?
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. Szanowny Panie Michale
jak za mgłą,ale pamietam jakies procesy Księży w Krakowie,Wtedy po Polsce jezdzili emisariusze pociagami relacji Kraków,Czestochowa
były jakieś listy,karteczki chowane w mojej torebeczce,Noce spędzane na modlitwach przed obrazem
Królowej Polski,noclegi i rano ,bardzo zimno , czarna kawa i bardzo twarde, drewniane ławki do siedzenia,stoły też były drewniane niczym nie nakryte i milczace Siostry zakonne
i te kolejne podróze do Krakowa
i Nocne słuchanie Radia pod kocem,by UB na gorze nie słyszało,od tej pory mam uraz do podrózy pociągiem i rannego wstawania.
serdecznie pozdrawiam
i czekam na Opis Tamtych spraw,spraw z ktorych jako dziecko nie wiele rozumiałam,oprócz jednego
w razie rewizji zjadamy kartki,raz zjadłam
gość z drogi
4. Pani Gośc z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Czy o tych księży chodzi
Szymborska, zabić księży Kurii Krakowskiej
http://blogmedia24.pl/node/43553
Pani to czytała bo widzę Pani komentarz. Za kilka minut może mi się uda do tego tematu wrócić.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
5. Witam Panie Michale.wracając do panskiego eseju"Szymborska
zabić księży"
to widzimy,ze w powojennej Polsce tamte lata,to lata walki z Kociołem,walki bardzo nierównej
bo mozna w skrocie nazwać TO zapasami Kata i Ofiary
Zarzuty więc tzw DYŻURNE,że Kosciół nie potępil Kieleckich zajść,to Instrukcja od czasów lat 1945
moim maleńkim doswiadczeniem,chciałąm tylko zaświadczyć,że TA walka była prawdziwa,nie wirtualna
i że niosła ze sobą OFIARY
CZAS mija,rodzą się nowe POKOLENIA,nie żyją juz CI,ktorzy wtedy stawali w Obronie Kapłanów
a było ich tysiace,o czym milczy wspólczesny świat,bo to niezręczna informacja
czy "tamtejsze dzieci "dzisiaj juz bardzo DOROSŁE pamietają,rozumieją ?
tego nie wiem
Wiem jednak, że Nasz Dziennik Pamięta i przybliża ten dramatyczny CZAS,
czas rewizji,
podsłuchiwania sąsiadów,czas donosów i podłuchiwania Kazań,pełnych Prawd i Patrotyzmu
Panie Michale chciałam sie nisko Panu pokłonic za pisanie o tych Czasach,o przypominaniu,ze to działo się w REALU,a nie na ekranie kina,niech Młodzi czytają,niech wyciągają wnioski
serdecznie Pana pozdrawiam,wraz z mężem
re Mazowieckiego
jego Gruba krecha przekresliła wysiłek 10 milionów Polek i Polaków,na 30 lat
i ochroniła ubowców,TW i innych im POdobnych
pozdr
gość z drogi
6. Szanowny Panie Michale
kto kogo dyskryminuje i za co - a propos sprawców zamieszek w Kielcach:
Jak podaje "Rzeczpospolita" 270 żydów pochodzenia polskiego złożyło pozew przeciwko państwu Izrael, domagając się odszkodowania w wysokości po 100 tys. szekli (80 tys. zł) za szkody poniesione podczas II Wojny Światowej. - Oni nie byli w gettach, w obozach śmierci. Ich cierpienie było jednak skutkiem wybuchu wojny, za co odpowiada Hitler - mówi prof. Istael Gutman z Yad Vashem
Te osoby to tzw. Dzieci Teheranu, Żydzi, którzy w latach 1939-1941, uciekając przed Niemcami, znaleźli się na terytorium okupowanym przez Związek Sowiecki. Stamtąd zostali deportowani przez NKWD na Syberię. Wielu z nich poniosło śmierć w łagrach, części udało się opuścić Związek Sowiecki w 1942 roku wraz z gen. Władysławem Andersem i przedostać się do Persji a stamtąd, droga morską, do Palestyny.
Teraz ci ludzie mają po 80 lat i wielu z nich potrzebuje pomocy. Chcą, aby państwo Izrael sobie o nich przypomniało, twierdząc, że pieniądze wypłacone przez RFN w ramach reparacji za Holokaust zostały niesprawiedliwie rozdzielone.
Choć nie jest to pierwszy pozew w tej sprawie, izraelskie sądy nie spieszą się, by przyznać im pieniądze.
- Oni uciekli przed Niemcami, zanim ci rozpoczęli "ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej". (...) Te dzieci zostały deportowane przez Sowietów, więc wielu Izraelczyków uważa, że są raczej ofiarami komunizmu niż nazizmu. Nie powinni więc dostać pieniędzy z niemieckich odszkodowań" - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Jehuda Kaweh, izraelski reżyser, twórca filmu "Dzieci Teheranu".
- Zgoda. Oni nie byli w gettach, w obozach śmierci. Ich cierpienie było jednak skutkiem wybuchu wojny, za co odpowiada Hitler - odpowiada prof. Istael Gutman z Yad Vashem
Nie chodzi tylko o to, kto jest odpowiedzialny za cierpienia tych ludzi. Zdaniem Gada Weissfelda, prawnika reprezentującego Dzieci Teheranu, państwo Izrael boi się, że wypłacenie im odszkodowań otworzy puszkę Pandory. - W przypadku powodzenia pozwu o pieniądze mogą wystąpić dziesiątki tysięcy innych osób. Na przykład Żydzi, którzy spędzili wojnę na terytorium Związku Sowieckiego, a po jego rozpadzie w 1991 roku wyjechali do Izraela - dodaje w wywiadzie dla "Rz"
Cały artykuł w "Rzeczpospolitej"
(tsz)
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/zydzi-uratowani-przez-polakow-domagaja-s...
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Pani Marylu,przyznam szczerze,ze bardzo martwi mnie ten"renesans
renesanas spraw tzw odszkodowań dla Zydówi tło jakie mu towarzyszy
chwilami mam wrażenie jakbym była
mniejszoscią we własnym Kraju,żądania,KESZ,dziwne wsparcia ludzi typu grosik,
działania gazety słusznie nazwanej niegdyś "Mieszadłem"
słusznie ,bo tak mieszającej jak ta "gazeta"dawno nie było
Tekst,Esej Pana Michała i Nasz Dziennik,to głosy prawdy
musimy je
szanowac i rozpowszechniac i za TO jestem Pani bardzo wdzięczna,TA Strona TO właśnie robi
nie możemy pozwolić, by zakrzyczano Prawde,by KESZ i nieuzasadnione pretensje
opanowały Umysły rozleniwione
serd pozdrawiam i RAZ jeszcze dziekuje
gość z drogi
8. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Żydzi wiernie służyli i Hitlerowi i Stalinowi.
Oto dowody:
http://img811.imageshack.us/img811/2539/70e711c4.jpg
To medale bite na cześć Hitlera.
Bryan Mark Rigg:
Marszałek Erhard Milch, generał Helmut Wilberg, dowódca floty, Bernhard Rogge i wielu, wielu innych, służących w regularnej armii i w Waffen-SS niemieckich Żydów. Dziesiątki tysiecy Żydów, nadzorców w niemieckich obozach koncentracyjnych.
Fritz Scherwitz (alias Elke Sirewiza). Służył w SS jako Obersturmführer. Był komendantem obozu koncentracyjnego w Lenta pod Rygą na Łotwie. Osobiście nadzorował mordy Żydów, mordował Żydów i gwałcił Żydówki.1 Inny przykład. „Alex Kurzem - młodociany Żyd z Białorusi trafił do Łotewskiego Waffen-SS, gdzie został maskotką pułku. Jego zadaniem było m.in. wabienie czekoladą i cukierkami żydowskie dzieci broniące się przed wejściem do wagonów mających zawieźć je na śmierć. Alex żyje do dziś i mieszka od 1949 r. w Australii.”2. Jeszcze jedna żydowska ofiara Holocaustu.
Stella Kuebler-Goldschlag. Kierowała grupą kilkunastu informatorów Gestapo w Berlinie. Zadaniem jej grupy było wyłapywanie ukrywających się Żydów. Jej ofiary posłano do gazu. Stella Kuebler-Goldschlag żyła sobie spokojnie w Berlinie do śmierci w 1994 roku.1 I pewnie otrzymywała sutą rentę od rządu niemieckiego, jako ofiara Holocaustu. Komu jak komu, ale pani Stelli Kuebler-Goldschlag ta renta słusznie się należała. Zapracowała na nią podczas wojny wysyłając do gazu setki ludzi – swoich ziomków – Żydów.
Polscy Żydzi wykazali równie wielką skłonność do kolaboracji z oboma okupantami: Sowietami we wschodniej Polsce i III Rzeszą w tzw. Generalnej Guberni (GG). Sowieci sprytnie wykorzystali Żydów do sparaliżowania polskiego podziemia niepodległościowego we wschodniej Polsce. Było to inteligentne i bardzo skuteczne posunięcie. Żydzi stanowi gros sowieckich konfidentów. Wielu z nich było (prawie) całkowicie zasymilowanych, znało polski język, kulturę i Polacy im, niestety, ufali.. Dzięki ich aktywnej współpracy NKWD odniosło ogromny sukces: udało jej się sparaliżować albo zinfiltrować struktury podziemia niepodległościowego na wschodzie
Warszawskie getto, domena , zony ministra Boniego,Barbary Engelking-Boni i Grossa, gdzie rządziły Żydowska Policja Porządkowa, osławiona i straszliwa „Trzynastka” (formalnie podległa Kripo, w istocie Gestapo), czy Żydowskie Pogotowie Ratunkowe. Leon Skosowski w getcie warszawskim dysponował sforą ponad dwustu agentów obojga płci (konfidentów) a były przecież i inne siatki żydowskich agentów służących władzom hitlerowskim. Uwaga na marginesie: dwustu żydowskich agentów jednej tylko siatki konfidentów to więcej niż liczba żydowskich bojowników walczących z Niemcami w czasie tzw. powstania w gettcie warszawskim.
Akcja hotel Polski zakończyła się pełnym sukcesem, patrząc na to z punktu widzenia władz hitlerowskich w GG. Dzięki pomocy i zręcznej działalności grupy żydowskich konfidentów kierowanych przez Leona Skosowskiego i Adama Żurawina wywabiono z kryjówek i zamordowano około 3500 ukrywających się Żydów. Ich mocodawcy z alei Szucha zostali za tą akcję nagrodzeni odznaczeniami i zasłużonymi awansami. Dodatkowy bonus to zrabowane Żydom pieniądze, kosztowności, złoto. Gestapowcy z alei Szucha obłowili się niezmiernie. Chodziły słuchy o 20 dolarach w złocie od głowy. Jako opłata za „wyjazd”. Może więcej. Nikt tego dokładnie nie wie. Ale Żydzi zabierali ze sobą cały majątek w postaci złotych monet, diamentów, biżuterii, i tym podobnych drobnych rozmiarami przedmiotów, które można połknąć, czy ukryć np. w pochwie czy odbycie. Żydzi byli sprytni i nie ufali Niemcom. Ale nie wiedzieli, że zostaną obrabowani przed egzekucją, a po śmierci specjaliści z Sonderkomando rozprują im żołądki, wybebeszą kiszki, sprawdzą każdy otwór w ciele, wyrwą nawet złote zęby. Licząc skromnie średnio zysk na 1000 dolarów od głowy, można oszacować cały, prywatny do kieszeni niemieckich mocodawców płynący zysk, na 3 500 000 dolarów (ówczesnych!). Aby to przeliczyć na dzisiejszą walutę potrzeba by tą liczbę przemnożyć przynajmniej przez sto, albo i więcej daje to kwotę, lekko licząc, rzędu 100 mln współczesnych dolarów. I to w większości do prywatnych kieszeni gestapowców. Kolosalny majątek, który pozwolił wielu byłym SS-manom i gestapowcom urządzić się po wojnie, otworzyć własne biznesy, itp.
Po wojnie, Żydzi otrzymali bajońskie sumy na rehabilitacje. Dostali pieniądze od Szwajcarów. Wszystko poszło na zbrojenia Izraela.
Przez wiele lat jeździłem do Ciechocinka, tam spotykałem wielu polskich Żydów, którzy również przyjeżdżali do Ciechocinka w celach leczniczych. Wielu z nich mówiło mi w cztery oczy pod tężniami, że jak Izrael by im wypłacał w Polsce wyrobione w Izraelu Emerytury, to pieszo by szli do Polski.
Wielu Żydów, które z wyszło z Armią Andersa wraz z bronią, ekwipunkiem uciekało do Palestyny. Generał Anders na to nie reagował.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
9. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Ani Pani ani ja, który o tych problemach piszę nie zdajemy sobie sprawy ilu Polaków o żydowskim rodowodzie zajmuje w polskiej administracji najwyższe stanowiska.
Podam tylko parę przykładów
Aleksander Kwaśniewski,
Anna Komorowska, Żydówka, córka pułkownika UB Dziadzi
Adam Michnik, brat mordercy sądowego, Stefana.
Tadeusz Mazowiecki, były premier, dziś minister od żyrandoli.
Coraz głośniej mówi się żydowskim pochodzeniu Angeli Merkel i Tuska.
Ukłony moje najniższe
Oni zawsze mieli mało i będą mieli mało. Zawsze będą mówili wasze ulice nasze kamienice"
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
10. Panie Michale
re Donalda,od dawna zastanawiałam sie nad jego genenami
i dziwną dziurą w życiorysie,chłopak z ulicy...ale ktorej i skąd?
Gdy pan Jarosława Kaczyński
mijał nas w Niedziele,śpiewaliśmy Nie rzucim ziemi skąd nasz RÓD,spiewaliśmy patrząc prosto w oczy RAŚiowi
a Donald,
skąd jego RÓD?
witam i serdecznie pozdrawiam
gość z drogi
11. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Tu jest wywiad matki Tuska dla GW. Dziś ten artykuł jest płatny
http://wyborcza.pl/1,76842,5042291.html
Ktoś mi przysłał kilka miesięcy artykuł bym się do niego ustosunkował. Nie było nazwiska, więc leży u mnie:
Artykuł napisałem na podstawie materiałów z 2009r oraz tekstów zamieszczonych w polskawalczaca.com
Podane źródła:
www.jewishgen.org,
www.odessa3.org,
www.moikrewni.pl
www.ojczyzna.pl
Premier Donald Tusk.
Łączy naród a nie dzieli?
Donald Tusk, formalnie jest potomkiem volksdeutschy – (każde z czworga dziadków podpisało VL), zaś etnicznie… Żydem prowincji germańskiej… lgnącym do Niemieckiego Kręgu Kulturowego…
Wypowiedź - Zbigniew NOWAK
Miłość Donka do Angeli…
ŻYDOWSKA-Wikipedia podaje… Angela Merkel jest w 1/4 Polką. Z domu nazywa się Kasner, a jej dziadkowie pochodzą z Elbląga. Nazwisko jak nazwisko, ale dość znaczna ilość Żydów polskich używała tego nazwiska. Kim jest, zatem Merkel?
Zbrodnia zdrady stanu volksdeutscha Tuska?
Nie bez powodu sam Bismarck w 1847 roku powiedział. Po to pan Bóg stworzył Żydów, żeby szpiegowali w Polsce na rzecz Niemiec.
W Będzinie nawet do tego stopnia, że na 25 radnych 100 % było komunistycznymi Żydami z KPP..
Na pytanie zadane przez dziennikarza GW, czy Tuskowie mają rodzinę w Niemczech pada informacja, że po wojnie do radzieckiej strefy okupacyjnej została wywieziona kuzynka męża, czyli ojca Donka- imieniem Ingrid. Mieszkała w Lipsku. Józef Tusk, żona Józefa – z domu Polak, a kuzynka Tusków to Ingrid.
Konkluzja jest jedna. Tuskowie Volksdeutsche, niewyjaśniona rola Józefa Tuska w obozach koncentracyjnych skąd trafia do Wehrmachtu, Dawidowscy Volksdeutsche, Liebkowie – niemiecka przynależność państwowa – powiedzmy prawdziwi Niemcy. Wujek Lalowski Leon – również Volksdeutsch! Co dalej? Okaże się niedługo. Pani Ewie można podziękować za poczynione sugestie. Szczególnie te dotyczące ojca Franka.
Jest też pewne coś innego – nie wiadomo, czy Tuskowie i Dawidowscy mieli do 1939 polską przynależność państwowa, jednak w czasie II wojny światowej całe te rodziny szły okupantowi hitlerowskiemu na rękę.
Dziwnym jest też to, że w ewidencji mieszkańców WMG nie ma informacji o żadnym Tusku, przy czym z książki adresowej wynika, ze rodzina Donka w WMG mieszkała.
Jak było z dziadkiem Tuska?
Na prawdzie nie polega twierdzenie, że dziadek z marszu zjawił się na progu domu. Albo kłamie premier, albo jego rodzina. Żeby móc przyjechać do Polski, trzeba było w takim przypadku złożyć deklaracje wierności bądź to w Konsulacie PRL lub jakieś Misji Wojskowej. Otwarta pozostaje kwestia powojennego życiorysu. Jeżeli był w Wehrmachcie, to musiała zostać wdrożona jakaś procedura karna. Tego póki, co, nie wiemy, a Tusk – premier, z wykształcenia historyk, zamiłowany badacz historii Gdańska udaje, ze nic nie wie w tym temacie.
A może mu wszystko darowano, bo był Żydem.
Nie można zapomnieć, iż przed sądami nie stanęło nigdy około 1800 osób z załogi obozów Stutthof i jego podobozów.
Dlaczego?
Byli zwykłymi Niemcami, czy tez zniemczonymi Żydami?
Przeszłość Józefa przy poświęceniu mu odrobiny czasu wyjdzie jak szydło z worka. Myślę też, że premiera nie dotyczy syndrom Kurta Waldheima.. Jednak jak widzę, że platforma uchwaliła 9 marca, ustawę o zwrocie obywatelstwa hitlerowcom, to nie byłbym taki pewny. Kiedy i w jakim trybie Matka Tuska i babcia po kądzieli otrzymali, jako Niemcy w Polsce obywatelstwo?
Mamusia premiera
RP wspomina, ze miała też wujka Leona Lalowskiego.
Leon miał dzieci Ewę, Brygidę i Wojtka. Ewa Tusk pamięta, że wuj kupił jej lalkę, ale zapomina, że wujek w czasie wojny nie nazywał się Lalowski a… Lassen, co oznaczało, iż i on był wraz z całą rodziną Volksdeutschem, zaś sami Dawidowscy przyjmowali nazwiska takie jak: Drawe, Dahl, Dannert, Dannhoff. Pamiętała też, że jej ojca wpisano na IV grupę. Redaktor z GW nie piszę jednak, co to znaczy ta grupa. I tu zaczyna się kpina. Franek Dawidowski, z Volkslistą, z teściową i jej matką prawdziwymi Niemkami miał nosić literę, a on sam nie został zabity z powodu niemieckości swojej żony.
Dalej pani Ewa Tusk twierdzi, że tata został wywieziony na roboty przymusowe. Budował Wilczy Szaniec. W czasie tego pobytu w Gierłozy podczas prac miało dojść do jakieś katastrofy budowlanej, w wyniku, czego stracił on oko i miał zmiażdżoną nogę. Niech będzie. Do sprawdzenia pozostaje jednak, czy Dawidowski nie ucierpiał w wyniku działań Stauffenberga. Dlaczego? Otóż matka premiera twierdzi, że ten Polak przeznaczony do zastrzelenia, mający, na co dzień obowiązek nosić literkę był leczony w szpitalu polowym, a podczas pobytu w lazarecie poklepywał go sam… Adolf Hitler. Dziwne.
Mama Donalda twierdzi, że ktoś powiedział premierowi, że są ludzie, którzy szperają i chcą koniecznie udowodnić, że rodzina Tusków jest Niemcami. Pomijając to, czy ktoś szpera czy też grzebie w życiorysie Tusków lub Dawidowskich, jedno jest pewne matka Donalda Tuska, w co najmniej 50 % była jak sama twierdzi- rdzenną Niemką, tak jak w 100 % Niemcami były Anna, jej brat Artur matka Otylia oraz ojciec Albert, nazwiskiem Liebkowie.
Jest też mowa o tym, ze babcia Donalda i prababcia chciały jechać, jako rdzenne Niemki po 1945 do Rzeszy, ale nie wyjechały, bo dziadek Dawidowski powiedział, iż nigdzie nie wyjedzie.
Pani Ewa przyznaje, że jeszcze po 1945 roku prawie wcale nie mówiła po polsku. Jeżeli to prawda, to, w jakim języku mówiono w rodzinie Dawidowskich, szczególnie dziadek Franek zwracał się do Anny Liebke lub do córki Ewy. Taki Polak, a do 1939 r. lat nie nauczył dziecka słów po polsku.
Pani Ewa twierdzi, że siostra jej ojca, tj. Franciszka Dawidowskiego, „Polaka z krwi i kości“, Maria zginęła wraz z trójką małych dzieci na statku Wilhelm Gustloff. Pytanie! Co robiła na tym statku, jako Polka? O dziwo nie ma mowy, co się stało z mężem pani Marii.
Ostatnie poczynania Rządu Tuska i B. Komorowskiego ewidentnie faworyzują obce interesy, interesy lobby finansowego, którym zarządza…..
Czy to przypadkiem nie zdrada narodu?
Ukłony moje najnizsze
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
12. Panie Michale,jest Pan Wielki
TEGO nam właśnie TRZEBA,prawdy i jeszcze RAZ prawdy
i amunicji,czyli faktów,ktore mogły by im powiedzieć,\kazde wasze słowo to KŁAMSTWO
wiem,ze TO i Tak nie dociera do Głupich i Sprzedajnych i do Milczacych Psów
ale dodaje siły \
nam Zniewolonemu Narodowi
dziękuję Panu serdecznie,czy Tak wspaniałe eseje mogłyby też zagościć jako przedruk na
Forum Polskim,dawno Tam juz nie byłam,ale ufam
ze TO Forum byłoby dalszym ciągiem wspołczesnej Historii,ciekawe co na TO np Asindziej
serdecznie Pana Pozdrawiam
Dzisiaj Polska podpisuje Listę Obecności
na Jasnej Górze,ciekawe jak to wyszydzą merdialni
pozdrawiam raz jeszcze i Dziekuj
ps
niestety,FAWORYZUJĄ i WSPIERAJĄ
a my w Częstochowie,mowimy im
TU jest Polska,TU Polski Naród,TU My
te tysiące Polek i Polaków,ach łza się w oku kręci
Rycerski MY Naród,TAK i Twój Maryjo LUD
gość z drogi
13. TU jest Polska,TU
i Polki i Polacy
wiernych Polsce i Maryji,
Smolenskie
pod Katynskimi Pomnikami,Katynsko /Smolenskimi
i nie opuszczaj Sierot,Wdów,Wdowców,Matek i Ojców,
gość z drogi
14. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Nasze media i te publiczne, na które płacimy podatki i te prywatne są powiązane służbami specjalnymi Polski i Moskwy i one zawsze będą szkalować prawdziwych Polaków, tak jak szkalował "lepszy polak" Tadeusz Mazowiecki.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
15. Wiem Panie Michale,wiem TO od lat
i muszą TO wiedzieć pozostali
rosnie piękne Młode Pokolenie,Takich właśnie spotykam co miesiąc pod Katyńskim Pomnikiem
Piękni Młodzi
przychodzą na Polskie spotkania organizowane przez Kluby Gazety Polskiej i PIS
a jednak nie zniszczyli NAM wszystkiego,nie udało sie "im"
bo Bóg Honor Ojczyzna
to nadal swiete SŁOWA
serd pozdrawiam
gość z drogi
16. re pewnego pana, ktory zrezygnował z kandydowania do Sejmu
czyli pana Martyniuka z Gliwic
gość z drogi
17. Szanowny Panie Michale
dzisiaj od rana zakłamanie w mediach, Jedwabne w starej sowieckiej oprawie kłamstwa.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Słuchałam chwile, ale przełączyłam na Obchody Jasnogórskie
przez moment zastanawiałam się czy mi się to śni,czy już tak kompletnie załgane są MERDIA?
gość z drogi
19. Kłamstwa w Merdiach
a Na 19 Pielgrzymce na Jasnej Górze
siedzą obok siebie Jarosław Kaczyński,Antoni Macierewicz, Smolenskie Córki,Krewni
gość z drogi
20. Pani Gośc z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Ojczyzno ma, ksiądz Karol Dąbrowski
Ojczyzna
Ojczyzno ma, tyle razy we krwi skąpana,
Ach jak wielka dziś Twoja rana,
Ach jak długo cierpienie Twe trwa!
Tyle razy pragnęłaś wolności,
Tyle razy gnębił Cię kat,
Ale zawsze czynił to obcy,
A dziś brata zabija brat!
Ojczyzno ma...
Biały orzeł znów skrępowany,
Krwawy łańcuch zwisa u szpon,
Ale wkrótce zostanie zerwany,
Bo wolności wybija dzwon.
Ojczyzno ma...
O Królowo Polskiej Korony,
Wolność, pokój i miłość racz dać
By ten naród boleśnie gnębiony,
Odtąd wiernie przy Tobie mógł trwać!
O Matko ma, Tyś królową polskiego narodu,
Tyś wolnością w czasie niewoli
I nadzieją, gdy w sercach jej brak!
Nowy ból przeszył serca Polaków,
Pasterz - kapłan przelał swą krew,
Abyś ty mógł żyć w wolnej Ojczyźnie,
Bez cierpienia, bólu i krat.
Ukłony moje najnizsze
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
21. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
22. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
W Naszym Dzienniku z 18 czerwca obszerny tekst jednego z najwybitniejszych polskich naukowców w USA - prof. Iwo Cypriana Pogonowskiego pt. Niewygodna prawda. Prof. Pogonowski, autor m. in. głośnego monumentalnego dzieła dokumentalnego Jews in Poland ("Żydzi w Polsce"), w swym artykule omawia aktualny stan badań nad zbrodnią w Jedwabnem, przeciwstawiając się antypolskim manipulacjom w tej sprawie. Jak pisze prof. Pogonowski: "( ...) 10 lipca 1941 r. Niemcy terrorem poprowadzili Żydów jedwabnieńskich na miejsce ich masakry. Zastrzelili około 50 i spalili żywcem około 250 (nie 1600 czy 1800, jak doniosła prasa amerykańska na podstawie fałszywych informacji zawartych w książce - paszkwilu na Polskę Sąsiedzi J.T. Grossa, który zignorował sowieckie i niemieckie źródła archiwalne) ( ...). Stefan Boczkowski, Roman Chojnowski i pięciu innych świadków zeznało, że widzieli, jak Niemcy palili stodołę pełną Żydów. Niemiecka ciężarówka podjechała z żołnierzami niemieckimi i puszkami z benzyną. Część żołnierzy zeskoczyła, a pozostali podawali im puszki, których zawartość wylali na ściany i podpalili. Płomienie gwałtownie ogarnęły stodołę. Pirotechniczna analiza wskazuje, że Niemcy musieli użyć około 400 litrów benzyny na mniej więcej 100 metrach kwadratowych ścian stodoły, żeby została natychmiast objęta płomieniami, które spowodowały śmierć ofiar (...). Ludność miejscowa nie miała wtedy w ogóle benzyny. Ludzie posiadali jedynie małe ilości nafty do lamp. Zapala się ona przy temperaturze ponad 50 stopni Celsjusza. Trudno by było za pomocą nafty wywołać tak nagły pożar, bo po prostu nie pali się ona tak gwałtownie jak benzyna (...). W czasie śledztwa i procesów zbrodniarzy wojennych Niemcy ustalili, że wszystkie masowe egzekucje Żydów w rejonie Łomży (w Radziłowie, Tykocinie, Rutkach, Zambrowie, Jedwabnem, Wiźnie) między lipcem a wrześniem 1941 r. zostały dokonane w podobny sposób przez tę samą grupę gestapo, stacjonującą w Ciechanowie. Grupą tą dowodził Hauptsturmfuehrer Hermann Schaper, którego świadkowie rozpoznali w Radziłowie i Tykocinie. Metoda zastosowana przez ludzi Schapera w Jedwabnem była identyczna z wykorzystaną trzy dni wcześniej w Radziłowie (...). Byłoby rzeczą logiczną, gdyby Instytut Pamięci Narodowej wystąpił o wydanie Schapera przez władze niemieckie jako oskarżonego albo przynajmniej zażądał przesłuchania go pod przysięgą przez sąd niemiecki. Zamiast tego ludzie z IPN przeprowadzili wywiad pozbawiony wartości w sądownym dochodzeniu, a następnie udostępnili prasie wiadomość, że Hauptsturmfuehrer Hermann Schaper potwierdził to, co już wiadomo" (nasuwa się pytanie: "A co, i w oparciu o jakie dowody, tak naprawdę wiadomo?"). (Tu dodam do uwag prof. Pogonowskiego, że IPN, wbrew ciągłym obietnicom L. Kieresa, już ponad rok przesuwa, kilkakrotnie łamiąc zapowiadane terminy, ostateczny termin opublikowania tzw. Białej Księgi w sprawie Jedwabnego).
Prof. Pogonowski ostro krytykuje w dalszej części tekstu prezydenta i premiera Polski za "oskarżania Polaków o udział w zbrodni jedwabnieńskiej w 1941 r.". Podkreśla: "Elita partii komunistycznej, która sprawowała w Polsce rządy przez 50 lat, znowu jest przy władzy i powiela wypróbowane wcześniej wzorce. Teraz jest im najwygodniej ukrywać przeszłość, oskarżając Naród Polski o zbrodnie przywódców komunistycznych, którzy gnębili Polaków. Dziś stosują oni 'politykę przepraszania i skruchy', czego ostatnim przykładem było oczernianie Polskiego Narodu przez premiera Millera wobec prezesów żydowskich organizacji w Nowym Jorku 10 stycznia 2002 r. W imieniu Polski przepraszał za zbrodnie dokonane na Żydach przez komunistów i nazistów. Dziś postkomuniści i liberałowie oczerniają Polaków, jakoby mordowali Żydów, podczas gdy najpierw w Jedwabnem, a potem komunistyczni oprawcy w Kielcach stali z boku i przyglądali się zbrodniom bezkarnie.
Obarczenie Polaków odpowiedzialnością za okrucieństwa popełnione na Żydach w czasach nazistowskich i sowieckich tworzy w Ameryce obraz nikczemnych Polaków w ohydnym kraju - taki przekaz dominuje obecnie na ekranach telewizji i kin amerykańskich, gdzie Polacy i Polska są przedstawiani w jak najgorszym świetle. Wyrażenie 'polskie obozy śmierci' jest używane jako równoznaczne z 'nazistowskimi obozami śmierci', z czego wynika dla wielu, że widocznie Polacy byli nazistami. Teraz w telewizji amerykańskiej mówią też o 'polskich centrach eksterminacyjnych'. Bardzo wiele osób w Ameryce myśli, że Polska walczyła po stronie Hitlera i pomagała mu w zagładzie Żydów. Tak uważają zwłaszcza ci, którzy obowiązkowo musieli brać udział w 'Holocaust Studies', w których nie ma mowy o roli policji żydowskiej w gettach oraz Judenratów kontrolowanych przez gestapo i zapewniających 'spokojne' transporty swoich pobratymców do obozów zagłady.
Zamiast interweniować przeciwko podobnym oszczerstwom, dyplomaci polscy w Ameryce twierdzą, że czują się osobiście winni za zbrodnię jedwabnieńską. Mówią to ludzie przeważnie urodzeni po wojnie, którzy najwyraźniej postępują według poleceń swoich przełożonych. W ten sposób wyrażana przez nich publicznie skrucha 'udowadnia' odpowiedzialność Narodu Polskiego za Jedwabne i wzmacnia oszczercze znaczenie przeprosin prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Millera (...).
W samym Jedwabnem obecne działania 'wymiaru sprawiedliwości' budzą duże wątpliwości. Miejscowi ludzie mówią, że kiedy zaczęto ekshumację grobów Żydów zamordowanych 10 lipca 1941 r., w pierwszych trzech znalezionych czaszkach były dziury od kul. Badanie obu grobów zostało natychmiast wstrzymane, niby na podstawie 'protestu rabina' przeciwko bezczeszczeniu zwłok. W żadnym innym kraju, takim jak USA, Anglia, Francja czy Izrael, nakazana przez organy dochodzeniowe ekshumacja i badania sądowe nie mogłyby pod żadnym pozorem zostać przerwane z powodów religijnych czy innych - służą bowiem poznaniu prawdy. Wydaje się, że ten cel powinien przyświecać także IPN.
Wielu ludzi w Jedwabnem jest przekonanych, że dziury od kul w czaszkach nie były tym, czego szukali prowadzący ekshumację i dlatego też została ona przerwana. Wyłaniający się obraz nie pasował do 'historii Grossa' -
strzelać mogli tylko obecni tam Niemcy - chyba, że wspomniany autor przyjąłby tezę, iż to rozjuszeni nienawiścią Polacy wyrwali broń próbującym chronić Żydów Niemcom i zaczęli precyzyjnie strzelać w głowy swych żydowskich ofiar. Myślę, że na taką perfidię nie zdobędzie się nawet J.T. Gross (...)".
(...)
Prof. Jerzy Robert Nowak,
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
23. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Prawdy o Jedwabnym:
"
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
24. Ojczyzno ma,tyle razy we krwi skąpana,a ktos mowił,ze polskość
to NIENORMALNOŚĆ
po diabła więc si pchał na urząd
gość z drogi
25. Panie Michale,a jednak Prowokacja
dobrze zapamietałam Rozmowy z dziecinstwa,Rację mieli Dorośli ówcześni
re Pana Profesora
wiele czasu spędziłam niegdyś na forum około dziennikowym/Nasz Dziennik
zawsze zaczynałam czytanie od
wpisów PROFESORA
serd pozdr
gość z drogi
26. przepraszam,za nie które wpisy,ale szwankuje mi dzisiaj sprzęt
pozdrawiam serdecznie
gość z drogi
27. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Proszę się nie przejmować drobiazgami,że sprzęt szwankuje.
ważniejsze, że Pani jest z nami
Ukłony moje najnizsze
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
28. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
To typowa prowokacja żydokomuny.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz