1 marzec poniedziałek
Znowu problemy ze snem, dręczą mnie różne myśli o domu, o Olce, znowu cierpię podobnie jak w wojsku, ale stamtąd mogłem uciekać, a tutaj nie. Rano był „frajer” przyniósł smutne wieści o tych z Iskry, poza Aniołem i Młodym. Mam jantarę, Węglarz nadal nie zrobił kłapaczki. Naszykowaliśmy koce do trzepania i czekamy na spacer. Zrobiłem nowy kalendarz. Wszystkie papierosy, jakie miałem wydałem więźniom, Węglarz dał frajerowi obrazki św. i 2 medaliki, a ja w sobotę dałem dużo na I-szy oddział.
Pisze ten pamiętnik [...] dziennik dla siebie, dlatego używam niejasnych zwrotów i nazw, ciągle trzeba go ukrywać, bo zabierają.
Zawsze mam Ciebie Olu w pamięci Myślę przeważnie o domu, córeczkach i o ks. Jaworskim, mam mu tak dużo do powiedzenia.
Na spacer naszą grupę wyprowadzono jako ostatnią i z dużym opóźnieniem. Ludzi z kocami było bardzo mało, ale za to było b. dużo klawiszy. Rozmawiałem z Włodkiem, wróciliśmy jako ostatnia grupa, żegnali nas extra osobistości min. Łazarczyk i inni w szczególny sposób. Dostałem od Zygmunta kilka gazet oraz od studentów i Heńka dwie. Po obiedzie doręczono mi pismo od KWMO z 25 lutego odnośnie wyjazdów z Perlu. Obiad; makaron i zupa kaszowa, zapisaliśmy się do dentysty, oprócz Węglarza. Zastanawiamy się czy mamy podsłuch, czy tak okropnie sprzedają nasi ludzie. Wczoraj Węglarz pobił nowy rekord, usnął dopiero o pierwszej, ale za to spał w dzień, dziś też.
2 marzec wtorek
Gawęda nocna trwała aż do 3:30, raczej polemika na tematy; 1.Zasadność powstawania partii politycznych oraz wpływ programów tych partii na nabór członków, a skończyliśmy o religiach, sposobach uczestniczenia w wierze. Doszedłem do wniosku, że osobiście nie potrafię żyć w wierze, co by oznaczało ciągłe myślenie o Bogu. Rano zrobili nam raport za nie wstawanie na apel, oficer budził nas osobiście. Wstaliśmy jak nigdy, wszyscy o 7 rano, ja z Jurkiem sprzątaliśmy cele na mokro. Nie piję już „kawy” więziennej, sam sobie robię picie, pogoda piękna, słońce, ciepło, w nocy padał deszcz. Już 3 roślina puściła pędy, chyba jest to czosnek.
Ciągle myślę o Oli i dzieciach, najczęściej wieczorami i w nocy. Kocham Was moje trzy kobitki!
Od dziś mamy zmniejszone racje chleba, zamieniono chleb długi na okrągły, aby nie rzucało się w oczy to zmniejszenie. W rewanżu nie chcieliśmy wracać ze spaceru i były z tego powodu różne hece z klawiszami, później wzywano nas do komendanta, ale był tylko Felek a z reszty zrezygnował komendant. Węglarz był na rozmowie z kolejarzem, Stiopa kapuje! Palą jakąś gumę na śmietniku i strasznie śmierdzi w celi, obiad się spóźnia bardzo. Przywieźli dwóch nowych, jeden z nich to nasz stary znajomy, nawet go widziałem, wyglądał jak skończony człowiek, był blady jak papier a wyraz twarzy skazańca. Udało się otworzyć okno i rozmawiamy i innymi celami. Jul ma widzenie, Bogdan już miał. Byliśmy na „świetlicy”, Jurek S. i Węglarz dostali paczki od biskupa, zagraniczne fajne rzeczy. Jurek z Felkiem wypili pastę do zębów myśleli, że to witaminizowane prerie. Rozmawiałem z Redaktorkiem i Tomkiem, wyśmiewali się z naszego „Komitetu”, Redaktorek proponował powołać radę ds. uchodźców, oczywiście po wyjściu. Na „świetlicy” piliśmy kawę z paczek od biskupa, jedzenia nam znowu przybyło!
3 marzec środa
Następna noc nieprzespana, Felek nas wykończy tym swoim chrapaniem, w nocy rozmawialiśmy z Jurkiem o metodach działania. Wczoraj byliśmy w łaźni, podano komunikat o przesunięciu czasu pobudki i dłuższej tzw. „ciszy nocnej” i tak, więc mamy wstawać o 6:30 a światło będą gasić o 22:00. Komendant był w Warszawie i chyba tam uzgodniono ten nowy regulamin. Chleb jest już z powrotem długi.
Koniecznie muszę napisać do Zygmunta, podobno nasza cela ma jednak podsłuch i wydaje się to b. prawdopodobne.
Pogoda piękna jak wczoraj, od rana jest otwarte okno, trochę zalatuje ze śmietnika.
O Tobie Oleńko nie piszę, bo jest to oczywiste, że Cię kocham i tęsknię.
Spacer trwał blisko godzinę, cały spacer od wczoraj chodzę z Władkiem, który opowiada mi własne „życie” i nagrody, które rozdają mu bardzo hojnie bolszewicy. Tuż przed spacerem otrzymałem paczkę z kościoła; była herbata, 2 czekolady, 3 batoniki, kawa, cukier, konserwa-schab, sery szwajcarskie, pierniki z miodem i wiele innych łakoci, wszystko zagraniczne! Za sześć dni, jak dobrze pójdzie zobaczę córeczki i żonkę.
Ogłoszono nową akcję, tzw. „milczek”, ma to polegać na odmowach uczestniczenia w „rozmowach” z UB od piątego marca. Kto będzie rozmawiał, będzie izolowany moralnie od reszty.
Bardzo boli mnie głowa i gruczoł pod lewą pachą, głowa dosłownie mi „pęka”, teraz jest już 21:00 do jutra. Podali komunikat o „wyjazdach” na dotychczasowych zasadach, czyli nikt nie może wyjechać.
4 marzec czwartek
Przed północą, przestała mnie boleć głowa, ale spać poszedłem dopiero około 2-ej. Ciągle w nocy „coś” wożą, bo słychać warkot samochodów. Napisali do nas odezwę:
Koledzy!
Niebawem minie trzeci miesiąc internowania. Wsadzono nas tu, ponieważ zagrażamy władzy i jej nowym porządkom. Wszyscy siedzimy z tego samego powodu, mimo to [....]
zgasło światło przerywam pisanie. Byłem u lekarza, mówiłem Zenowi o „milczku” piszę dalej:
Mimo to, niemal od początku obserwujemy wielość postaw i zachowań, co sprawia, że daleko nam do jednomyślności. Niektórzy z nas, konsekwentnie i od początku odmawiają rozmów z SB, inni palą się do nich na wyrywki. Jest też grupa, która nie stanowi w ogóle przedmiotu ich zainteresowań. Te nasze postawy ułatwiają policji realizację ich celów, a jesteśmy jej potrzebni tak długo, jak długo stanowimy źródło informacji. Nie łudźmy się, że przyspieszą nasze stąd wyjście jakieś „akty lojalności” opisy działalności związkowej, bądź nawet deklaracje współpracy. Czas naszego tu więzienia zależy od innych kryteriów. Aktów lojalności nie wymaga od nas nawet nielegalne uchwalony dekret o stanie wojennym. Nikomu z nas, bowiem nie przedstawiono przed 13 grudnia ubr. Konkretnych prawem przewidzianych zarzutów. Nie znaleźliśmy się tu „prywatnie” nie możemy też, więc „na własną rękę” poszukiwać sposobów opuszczenia kryminału. Nadal przecież pozostajemy związkowcami, którzy muszą walczyć o interesy związku jako całości. Szczególna sytuacja wymaga od nas szczególnych postaw, a przede wszystkim odwagi i poczucia godności. Wszystko, co władze mogą przeciwko nam przedsięwzięć, to postawienie nam konkretnych zarzutów przestępczej działalności. Muszą ją oczywiście udowodnić. Prawo wymaga także od nas zeznawania w charakterze świadków, w konkretnej sprawie i na urzędowe wezwanie. Żaden natomiast jego przepis nie daje SB uprawnień do podejmowania przeciwko nam innych czynności, w szczególności nie uprawnia jej do wypytywania nas o cokolwiek poza w/w formami procesowymi. Różny stosunek do SB dzieli nas, rozbija na grupy kierujące przeciwko sobie pretensje, bądź, co gorsza podejrzenia. Jeśli zatem otrzymamy wezwanie o charakterze świadka lub podejrzanego, opatrzone numerem sprawy i określeniu jej przedmiotu bierzemy udział w przesłuchaniu, dbając by sporządzono z niego protokół zawierający pytania i odpowiedzi. Pamiętać trzeba, że podejrzany może odmówić wyjaśnień, a świadek składania zeznań, jeżeli dotyczą osób najbliższych, lub mogą narazić na odpowiedzialność karną. Można odmówić podpisania protokołu, jeśli jest on nierzetelny i zażądać umieszczenia w nim adnotacji o przyczynach odmowy podpisania. Nic natomiast nie stoi na przeszkodzie o innych niezbędnych sprawach (np. paszportowych) prowadzić korespondencję w urzędowej formie. Zaakceptować możemy prowadzenie rozmów z policją w celi i publicznie. Byłoby to nawet wskazane, by w taki właśnie sposób policja wyłuszczała swoje interesy. Wszystkie natomiast inne formy kontaktu z policją powinny być piętnowane aż do moralnego izolowania wyłamujących się osób z naszej społeczności włącznie. Dla wyeliminowania jakichkolwiek nieporozumień ustalamy, że takie właśnie zasady postępowania obowiązywać nas będą od dnia 5-go marca br.
Jest już po obiedzie; makaron z serem, na spacerze byliśmy w tej samej klatce, wychodzimy jako pierwsi a wracamy jako ostatni. Bieniek był na „rozmowach”, jak wracaliśmy ze spaceru widzieliśmy go, przesłuchiwał go chyba „Baniak z Iskry”, bo razem wychodzili. Przegrałem „królestwo” z Jurkiem, ale pokonałem Felka i Węglarza. Zasłoniłem judasza i klawisze się teraz czepiają, oni zrywają a ja wieszam. Jul był u komendanta na rozmowie, Olo też, ale u UB. Do jutra
Oleńko, idę na kojo leżeć i myśleć o Was. Jutro będzie wypiska, to Ci wyślę kartkę na święto kobiet.
5 marzec piątek
Nareszcie skończyłem czytać „Zmartwychwstanie” L. Tołstoja późno w nocy. Jurek z Felkiem kłócili się o chrapanie, Jurek czytał. Rano przed apelem była wymiana pościeli nowy sposób na nasze olewanie apelu. Dziś trzymamy całodobowy post, poza Felkiem. Pogoda piękna, próbuje ustawić własną psychikę na dłuższe siedzenie, tak na 2 lata, byłoby nawet łatwe, gdyby nie Ty Oleńko i córeczki. Gdyby okazało się, że jednak więcej niż 2 lata, to poprosiłbym Cię o rozwód, psychicznie byłoby łatwiej, teraz siedzę niecałe 3 miesiące i wariuję z tęsknoty! Trapią mnie takie różne myśli. Po spacerze, około 13-ej był obiad, Hieronim dał odpowiedź negatywną odnośnie akcji „milczek”. Był Frajer, mówił, że Bieńka dali na „twarde” na I-szym, lub go aresztowali, zmartwiliśmy się tym, spróbujemy się dowiedzieć. Okazało się, że dostał 7 dni twardego, izolatki za obrazę klawisza. Byliśmy w świetlicy od 18 do 20:10, zamieniłem słówko z Przemem, dał mi gazetę „SL” z artykułem Głębockiego o aresztowaniu naszych 4-ech kobiet. Posprzeczałem się ze złodziejem. Węglarz i Jurek nie wytrzymali postu i zjedli kolacje, ja trzymam. Dobrze spałem, zasnąłem około północy i wstałem pierwszy.
6 marzec sobota
Są dziś widzenia, szykuje się Węglarz i Jurek oraz Felek. Muszę przygotować rzeczy i sprawy na spotkanie z dziećmi i Tobą Oleńko. Wyciąłem artykuł Głębockiego i schowałem, przyda się, czytałem trochę Ewangelię. Na świetlicy napisali artykuł o postawach tych, którzy wyjeżdżają z Polski, dano go „redaktorowi”. Na spacer jako pierwsi weszliśmy na stary dawny spacernik, zabrali z niego Felka na widzenie i jeszcze kilku innych. Porozmawiałem szczerze z Julem, trochę mi ulżyło, klawisz narzekał na
naszą grupę spacerową, że jesteśmy najgorsi. Pogoda się poprawiła, Felek nic ciekawego nie „przyniósł” z widzenia. Jurek był u komendanta, został ukarany zawieszeniem na miesiąc wstrzymania zakupów – tzw. wypiski: nie wiadomo, za co. Wyszło trochę ludzi, z terenu, min. Flagowski i Fele z Trzuskawicy, razem 5 osób. Nenu był na rozmowach, a Jul u komendanta, uzyskał zezwolenie na pracę dyplomową. Panuje atmosfera widzeń, mnie też wzięło i myślę tylko o Was moje kobitki. Jestem przygotowany z rzeczami, mam nieuporządkowane jednak myśli, piszę list do Ciebie Oleńko!
Ostatnio piszę ten dzienniczek tylko do Ciebie. Mam gazetę „Observatore Romano” Obiad; ryż i pulpet, sos pomidorowy, zupa kapuściana. Wezwano mnie na widzenie, nie chciałem wyjść, zażądałem od klawisza kartki, kto jest odwiedzającym, ale on nie wiedział.
Miałem dobre przeczucie, to nie Ty, była Babcia i Ciotka z ojca strony, podałem im dokładny nasz nowy adres i prosiłem o uzgadnianie z Tobą widzeń na przyszłość. Nie czekałem końca i kazałem się zaprowadzić pod cele, tak, aby nie uznać tego widzenia, tak kombinowałem, właściwie byłem wściekły! One Były w środę i kazano im przyjść dziś, poprosiłem je, aby interweniowały u komendanta a ja zażądałem rozmowy z tzw. „wychowawcą” Zapisali mi jednak normalne widzenie! Otrzymałem Twój list od Węglarskiej, co Ty wypisujesz? Straciłem chęć widzenia się z Tobą, przeczytałem ten list chyba z pięć razy. Miałem zamiar dokładnie Ci odpisać, zdanie po zdaniu, ale nie warto, to są jakieś bzdury, nie ma sensu. Pisałem Ci już kilka razy bardzo wyraźnie, że nie wyjeżdżam za granicę, i po co, i tak mi nie wierzysz odnośnie reszty. Szkoda czasu, kto Cię tak nastawia, Twoja miłość do mnie jest tożsama z wiarą we mnie, czyli żadna! Wiem, że jest to nie do przyjęcia przez Ciebie, bedziesz próbować udowadniać, że jest inaczej, ale ja jestem przekonany, że jest tak jak piszę. Kto Ci naopowiadał o moim „wyjeździe” i w dodatku za granicę, puki co siedzę w więzieniu.
Jeśli tak bardzo mi nie wierzysz, to po co pytasz? Bo ludzie mówią, ludzie zawsze mówią różne rzeczy, dobre i złe, tak już jest. Najłatwiej jest zgonić na „ludzie mówią”, ale trudno jest samemu dokonać wyboru, ocenić trafnie coś lub kogoś. Widać, że jednak nie znasz mnie tak do końca. Żadne opisy , filmy, książki, nic na świecie nie da, i nie jest możliwe by dało tego co samo przychodzi przez własne przeżycie. Nie wie się jak mocno boli serce, jeśli nigdy nie bolało, a jak bolało to taką
własną miarą mierzymy. Tym bardziej jest przykro, jeśli własna żona nie wierzy! Ja dużo rzeczy nie rozumiem, nie znam się, może za dużo jednak Ci dokuczałem, ale nieświadomie, nic nie robiłem złego z premedytacją. Pisałaś, że chodziłaś z tym kilka dni zanim się zdecydowałaś napisać, to znaczy, że jest to przemyślane przez Ciebie i to jest bardziej bolesne dla mnie. Piszesz, że masz złe przeczucia, ja też, i nie przepraszaj mnie. Nie daje się w mordę i mówi „przepraszam”, mozliwe , że ja tak robiłem, żałuję. Raz piszesz, że wiesz, że Cię nie kocham, że robiłem to i owo i tak a tak, to znowu piszesz, że muśisz wiedzieć. Zdecyduj się, wiesz czy nie wiesz, odpowiadam jeszcze raz : NIE WIESZ! Nigdy nic nie wiadomo, jeszcze kilka godzin temu cieszyłem się, że mam z Tobą widzenie, teraz już nie cieszy mnie to. Nie wiem czy jestem jeszcze komu potrzebny, po co żyję, same niewiadome, wiemy tylko troszkę. Piszesz tak; ja zawsze jak byłeś zły i dobry, nigdy nie myślałam o tym żeby Cię zostawić, chociaż miałam z tobą dużo przykrych kłopotów (tu wyliczanka) ale zawsze walczyłam o Ciebie! Wynika z tego , że ja myślę Cię zostawić ! jest tu b. dużo różnych stwierdzeń takich i podobnych. Włos mi się jeży a najgorsze to, że Ty wszystko przemyślałaś, a więc tak jest. Więc ja nie wiem o czym ja myślę i co ja robię, Ty mi wszystko zawsze powiesz. Ja Ci nie napiszę, że ja wszystko przemyślałem, mało sam się znam, jestem słaby, bo inaczej setki razy musiałbym odejść od Ciebie, ale czy było kiedyś tak, że byliśmy razem? Teraz mamy wspólny skarb, którym są nasze przecudne, przekochane córeczki, i tu się zgadzam i wiem jak mocno je kochasz! Teraz dla rodziców to najpiękniejszy okres, jak dziecko zaczyna mówić, chodzić, poznawać świat, a ja tego nie mam i bardzo boleje i nie będę miał. Spróbuj sobie tylko na moment wyobrazić, co byś czuła, gdyby Cię pozbawiono wbrew Twojej woli bycia i oglądania dzieci, jakbyś to zniosła! A dodatkowo najbliższa osoba by Ci dokuczała. Tyle razy Ci mówiłem, pisałem o tej dziewczynie z USA, nawet były okropne awantury, ale Ty jesteś przekonana, że Cię kłamię, oszukuję, że knuję za Twoimi plecami, że od września do grudnia myślałem i myślę o niej. Zapewniam Cię, że tak nie jest, a Ty swoje. Teraz piszę przy świecy w łóżku, jestem zupełnie spokojny, wziąłem trzy tabletki na uspokojenie, dostałem je od Stępnia, zagraniczne. Piłem za dużo przyznaję, ale nie z tęsknoty za USA, a z powodu krzywdy, której doznałem od bliskich mi ludzi ( sprawa samochodu) do końca życia będę te dni pamiętał, ty byłaś tak daleko wtedy, nie wiem czy pamiętasz. Wszystko wie o mnie, co zrobiłem złego i o czym oraz jak myślałem ks. Jaworski, wyspowiadał mnie z całego życia, tak jak się spowiada przed śmiercią, on sam mi to zaproponował i on wie, a jako rozgrzeszenie dostałem: odmówienie różańca za Ciebie i dzieci, więc chyba nie nagrzeszyłem tak okropnie, nie jest to zresztą istotne i ważne, nie mam zamiaru się usprawiedliwiać. Oboje robiliśmy złe rzeczy, jak wariaci. Błędy ortograficzne robiłem i będę robił, jak Cię tak razi, to wiedz, że Ty też je robisz. Miałem takie życie bez potrzeby pisania i nie czuję ani teraz też, aby wyeliminować tę wadę, nie mam takich ambicji. Może będę musiał się nauczyć poprawnego pisania, dla dzieci, ale one są jeszcze b. Małe i Ty im czytasz. Jeśli to takie straszne, to nie muszę do Ciebie pisać, będę pisał wyłącznie do dzieci. Jutro niedziela, za godzinę, może będzie ks. Jaworski, porozmawiam z nim. Te zapiski dostaniesz, ale już następnych nie, bo znają je osoby trzecie, czytasz im bez mojej wiedzy i zgody. Te są dla Ciebie, więc je dostaniesz, jak je donoszę, bo mogą w każdej chwili wpaść w ręce klawiszy, a później do SB, oni wszystko lubią zbierać. Nie wiem co z nami będzie, bardzo bym chciał byc z Tobą i dziećmi, wiem co to rozbite rodziny i Ty też wiesz, ale na siłę nie będe uszczęśliwiał nikogo. Sam od dzieci nie odejdę, chyba że okoliczności mnie zmuszą, jak to się dzieje w chwili obecnej. O picie alkoholu czuje wstręt do siebie, byłem bardzo słaby, jak jakś wsza, nie mogłem zapanować nad sobą, nadal mam kłopoty z zapanowaniem nad sobą. Ciągle mam objawy słabości, ale udaje mi się j skutecznie zwalczać, drogo mnie to kosztuje. Moim największym teraz pragnieniem jest WOLNOŚĆ, ale nie ta, która zaczyna się z chwilą wyjścia stąd, ale ta bym spokojnie panował nad sobą. Aby to co powiedziały usta robiły ręce i nogi, jest to b. trudne. Piszesz, że jesteś mi potrzebna tylko wtedy jak mi jest źle, wtedy jak jestem słaby, gdy nie mam godności. Wtedy się boję, że Cię stracę bo nie mogę mieć coś lub kogoś gdy sam siebie nie mam. Jeśli się kogoś traci lub straci , przynajmniej się wie, że się miało, jak było to drogie, jesteś mi potrzebna. Nie czytam tego Twojego listu, leży obok mnie, bo nie chcę już o tym pisać. Ciągle się szukamy wzajemnie i chyba sie nie znajdziemy nigdy, ale szukać trzeba, kto szuka ten znajdzie! Nie może tylko już być jakoś to będzie. Mam takie wrażenie jakbym gdzieś daleko wyjeżdżał i chce mi się całować na pożegnanie, mocno w usta! Markowi powiedz aby sobie głowy nie łąmał tym, że gdzieś wyjadę, najwyżej piętro niżej!. Martwi mnie to i często o tym myślę, że nie mogłaś wytrzymać ostatnio bez stosunków, może nie to, ale tak się zachowywałaś, tłumaczyłaś, że jesteś młodą kobietą i że to jest normalne. Ja nie mogłem, a nie że nie chciałem, byłem wykończony! Dlatego myślę o rozwodzie, nie chcę byc zhańbiony, dobiłabyś mnie. Nie wiem jak bym się zachował, wiem że jest to bardzo nieprzyjemne uczucie. Może się teraz śmiejesz szyderczo jak to czytasz, może się to już stało, nie chcę o tym myśleć. Dobrze pamiętam te niepohamowane Twoje chęci, czy to była Twoja tylko potrzeba, czy było związane ze mną? Nie chcę wiedzieć, czasami jest tak lepiej. Myślę, że dzieci mocno nas trzymają na uwięzi, tak bardzo pragnę o nich dużo wiedzieć, a Ty tak mało o nich piszesz! W dodatku będę je widział pół godziny zamiast godzinę. Przerywam pisanie, bo trzeba dodać margaryny do kopciucha bo się wypalił, jest już niedziela, 7 marca.1982 roku, czy będziemy mogli być razem, sami choć jedną godzinę, nie wiem, nic nie wiem. Trochę mi lżej gdy piszę do Ciebie, choć jestem zły, bo Węglarska stwierdziła, że muszę mieć gotową odpowiedź na Twój list i to koniecznie! Ciekawe co mi grozi jeśli nie będę miał gotowych odpowiedzi, powtórzyła to kilka razy! Musiałaś ją odpowiednio „ustawić”, może razem komponowaliście ten list. Miałem już nie pisać o tym, ale jakoś samo tak wychodzi. Kocham Cię, więcej nie wiem. Dobranoc. Byliśmy w łaźni, długo patrzyłem na nasze okna, może je widziałem, może nie, świeciło się dużo okien. Za trzy miesiące siedzenia raz tylko płakałem, zrozumiałem jak musi cierpieć Ewunia, ta co jest u Janki, bardzo mi było przykro i napisałem do niej list w nocy! Kocham te moje dwa ptaki, patrzę na nie, nikt w celi tak często i długo nie patrzy na swoje dzieci jak ja, mam je przed oczami nawet gdy zamknę oczy. Pisałem to ciągle bez przerwy, nie wiem co napisałem, nie czytam, dam Ci takie surowe, jak leci.
7 marzec niedziela
Znowu nie mogłem zasnąć, dopiero około 3-ej, wstałem o 10-ej, ale byłem obudzony już o 9:30. Już po wszystkim, to włamanie to poważna przestroga dla Ciebie, weź się w końcu poważnie za dom i dzieci, a nie za wyjazdy. Węglarz otrzymał paczkę, Jurek się spodziewał i nie otrzymał, Felek zjadł proszek na sen i spał cały dzień, był bardzo zdenerwowany, już na drugi termin nie przyszła żona, z każdym szukał zaczepki, ale mnie ominął. Dałem papierosy na „dół” 4 paczki i 3 szuflady jemioły – herbaty.
Spałem do10-ej, ale od 3 rano, o 11 była msza św. Było nas 33-ech, był ks. Jaworski przekazał mi pozdrowienia od moich córeczek, o Olce nie wspominał, jakby wiedział o jej liście, jestem już zupełnie spokojny. Prosiłem Boga, aby dał mi siły wytrwać i abym był mocny w swoich postanowieniach. Tęsknota za dziećmi to chyba kara, za to, że im poświęcałem mało czasu, teraz bardzo bym chciał prać ich pieluchy. Tuż przed mszą był kalifaktor, przyniósł kartkę od Przema, z prośbą o jemiołę, daliśmy mu, nawet udało mi się go zobaczyć przez kilka sekund. Do Ciebie Olu nie będę już pisał, musisz sama sobie odpowiedzieć na pytania jakie postawiłaś w swoim liście. Sama sobie odpowiedz, czy Cię kocham, i co masz robić dalej, jak zdecydujesz tak będziesz mieć, co posiejesz to i zbierzesz. Jest bardzo zimno, ale słonecznie, wieje wiatr. Ks. Jaworskiego unikałem. Obiad: ziemniaki, buraki, coś jak mięso, rosół, mydliny. Dziś pierwszy raz msza św. odbyła się bez biskupa, był ks. Prof. z seminarium, był też psycholog, kobieta, czytali odezwę Papieża i komunikat Episkopatu. Co będzie z nami, z dziećmi, okropnie boli mnie ten list Olki?. Czytałem ponownie ten list, jesteś tam jakby zupełnie obca dla mnie, chyba nigdy mnie nie rozumiałaś i jest to bardzo przykre. Jeszcze bardziej bo jest już dwoje dzieci, i takich ślicznych, dobrych dzieci.
8 marca poniedziałek
Wszystkiego dobrego dla kobitek, choć nie powinno być tego święta, bo trzeba być zawsze miłym i „świątecznym” dla kobiet. Wstałem o 6:30, lekka gimnastyka, herbata, Węglarz zrobił śniadanie, pogoda piękna, słońce. Wczoraj wieczorem był Krzyżak pożegnać się, jutro wychodzi po 2 latach, ciekawe, jaka to jest radość z wyjścia z kryminału. Ciągle myślę o jutrze, czy będę Cię widział, a jeśli tak to jaka będzie ta nasza rozmowa? Czy rozejdziemy sie zadowoleni, choć częściowo, bo całkowita radość będzie jak wyjdę z kryminału. Wczoraj mi całkowicie przeszło, to dziecinada i prostactwo kłócić się. W ciemnocie, w biedzie palmą pierwszeństwa jest złość, zawiść, wzajemne dokuczanie. Może to głupie, ale ja Cię coraz bardziej kocham, może to rzeczywiście wygląda dziwnie, gdy Cię tracę to miłość wzrasta! Ale ze wszystkim tak jest, kocham Cię i nie będę się już kłócił z Tobą. Czekamy na spacer, zapisałem się do komendanta na rozmowę w celu wytargowania widzenia godzinnego z Tobą. Byłem u zastępcy komendanta, kazał napisać mi pismo, napisałem. Jest nowy kalifaktor, wystraszony, blady i b. krótko ostrzyżony. Teraz Jurek poszedł do komendanta w sprawie swojej „kary”. Jutro jak będę szedł na widzenie, to połknę prochy uspokajające, bo pragnę mieć choć jedno szczęśliwe widzenie! Obiad: mielony, ziemniaki, zupa ryżowa.
9 marca wtorek
Jest 15:20, dziś dzień wyjątkowo burzliwy, same zaskoczenia, dopiero teraz mogę pisać.Oczywiście do Ciebie Olu! Wstałem przed 9-tą, wezwano nas na wypiskę. Kupiłem herbatę popularną, „klubowe” i karty świąteczne, zostało mi sto-kilka zł. Z wypiski wezwano mnie na widzenie; córeczki piękne jednakowo ubrane, Dagmara źle wygląda, blada może ma anemię! Mariczka mnie poznaje, ale jakby „wujka”, trochę to przykre. Mało mówiłem z Olką. Po powrocie z widzenia, świetlica, Felek został i Węglarz w celi, nie byłem do końca, zabrali nas z Jurkiem po paczki. Dziękuję Ci bardzo Oleńko za herbatę i „ogórki”, za wszystko, martwi mnie, czy czasami nie „okradasz” siebie i dzieci moim kosztem, bo te paczki tak jakby były „za bogate”, papierosy tylko liche. Obiad; zupa różowa, makaron, spacer, ze spaceru do dentysty razem z Węglarzem, widzieliśmy M. Darmasa, wyszło ich siedmiu, w tym trzech z „papierni”. Robią mi się rany na dziąsłach, dokucza mi to bardzo, nic jeść nie można. Roznosili pisma-odpowiedzi w sprawach wyjazdu za granicę, aby składać papiery do wydz. paszportowych KWMO. Dostali je min.; Felek, Przemo, Głaszewski. Felek nie wyszedł na spacer, zrobił flakon ze słoika i powiesił na rurze, są w nim bazie. Dobrze że przyszłaś Oleńko, uspokoiłem Cię chyba i siebie też, kocham mocno i tęsknię. Na „33″ przenieśli Marka z R.(domia) jest ich czterech, przyszedł tez transport nowych więźniów z rzeszowskiego, A. Kopaczewski siedzi na „Montelupich”. Drut jest za cienki, nie nadaje się, szkoda! Przeglądaliśmy rysunki Dagmarki, są piękne, wszyscy podziwiali, ale niektóre to chyba były rysowane Twoją ręką Olu, bo są naprawdę śliczne.
10 marca środa-słońce
Wstałem późno, śniadanie jest już 2 dzień wcześniej niż apel, następna metoda, aby nas zmusić do wstawania. Myślę o Tobie Olu, martwi mnie ten zły wygląd Dagmarki, zrób jej badania, błagam, przynajmniej pójdź do lekarza. Potrzebuję baterie, mogą być dwie płaskie, lub inne, jakiekolwiek. Wczoraj czytałem Pismo Święte i tam pisało min.: „Każde Królestwo, wewnętrznie skłócone, pustoszeje, i żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony, się nie ostoi.” Żyjmy, zatem w zgodzie, a szczęście przyjdzie samo. Zobacz jak to jest, znałem Cię dużo wcześniej i wyśmiałbym tego, kto by mi powiedział, że będę z Tobą żonaty! A jednak nie tylko się z Tobą ożeniłem, ale bardzo pokochałem i mamy piękne córeczki. Chyba byliśmy przeznaczeni dla siebie, a wszystko inne to próby i moje picie i inne nieszczęścia. Wystawiamy się na próby, oczywiście nie wiedząc o tym, a teraz to więzienie, ta tęsknota, czy wytrzymamy? Ale chyba tak, musimy! A cierpienia nasze będą nagrodzone, będziemy sie mocniej kochać i przeżywać jeszcze piękniejsze chwile, zobaczysz! Tak będzie! Kup mi pióro do pisania, nie mogę długopisem, piszę nie swoim, nie będą mi ciągle pożyczać, już Cię kiedyś prosiłem o dobre pisadło. Idź do biura paszportowego i zbadaj, co trzeba załatwić, aby wyjechać, przedstaw całą sprawę, że jestem internowany itp. Nie będzie to oczywiście oznaczało, że wyjeżdżamy, ale chcę wiedzieć z pierwszej ręki czy rzeczywiście to, co się słyszy tu jest prawdą. Nic się Tobie nie stanie nie bój się. Czekamy na spacer. W nocy nie spałem, podali wiadomość, że wypuścili 130, a potem 110-ciu internowanych ze Śląska, co chcieli przez to powiedzieć? Podali komunikat o wymianie książek, zabierają wszystkie. Była łaźnia i wymiana bielizny oraz pościeli, patrzyłem na nasz blok. Bardzo tęsknię, podobno można otrzymać przepustkę w wyjątkowych okolicznościach. Zacznę się starać i Ty ze swej strony też próbuj. Znowu wyszło siedmiu, Przemowi dałem gazetę i klubowe, dostał kejzę. Dawno nie otrzymałem listu od Ciebie.
11 marzec czwartek
CDN.
3 komentarze
1. Widze, ze nie bylo latwo
Mnie udalo sie wylaczyc z mysli swiat zewnetrzny i skupialem sie na tym co tu i teraz. Jak najmniej przegrac w tej grze.
2. > Tymczasowy,
jednak dobrze, że te zapiski/grypsy trafiały za mury więzienia.
Dziś wielu z nas może dzięki nim zrozumieć, czym dla wielu osób było internowanie, nieludzkie traktowanie, stan wojenny.
Myślę, że chyba nikt nie prowadził takich codziennych notatek.
Mogę zdradzić, że będą one umieszczane u nas i na Mirka blogu aż do dnia Jego wyjścia z Piasków, tj przed październikiem 1982 roku.
Pozostało jeszcze, z tego co wiem od Mirka, 125 stron.
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
3. Krotko mowiac
Dobrze idzie.
Pozdrawiam.