Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski wziąl udział w uroczystości otwarcia siódmego europejskiego biura Fundacji Marshalla - German Marshall Fund of the United States w Warszawie przy Placu Dabrowskiego 1.
Relacja wideo za dwie trzy godziny dla internautów
Przemawiał Prezydent GMF Craig Kennedy.
Byłem i słuchałem jak pomoc Planu Marshala obiecana zaraz po wojnie dociera do Polski teraz..
Kejow
7 komentarzy
1. Wystąpienie Prezydenta RP na
Wystąpienie Prezydenta RP na Brussels Forum
Nie powinniśmy ustawać w wysiłkach, aby umacniać transatlantyckie
zaufanie, które bywa naruszane i bywa kwestionowane. To jest wielkie
zadanie dla rządów i instytucji społeczeństwa obywatelskiego po obu
stronach Atlantyku - mówił Prezydent RP.
22 marca 1945 roku, dokładnie 70 lat temu, w decydującej
operacji na froncie zachodnim wojska amerykańskie i brytyjskie
rozpoczęły pod Oppenheim forsowanie Renu. W tym samym czasie polscy
żołnierze ramię w ramię z europejskimi i amerykańskimi aliantami
wyzwalali te tereny - północną Belgię, południowe Niderlandy – wyzwalali
spod jarzma tych, którzy w imię obłąkańczej ideologii, uderzając w
fundamenty europejskiej cywilizacji, chcieli narzucić całemu
kontynentowi hegemonię.
Polacy nieśli wtedy wolność wyzwalanym narodom Europy
Zachodniej, ale niestety sami nie mogli cieszyć się owocami także
własnego zwycięstwa. Europa Zachodnia, po dekadach umacniania narodowych
egoizmów i swoistego darwinizmu w stosunkach międzynarodowych zwróciła
się w stronę tego, co narody europejskie łączy, a nie dzieli; w stronę
wspólnych wartości, w stronę bezpieczeństwa opartego na dobrobycie i
współpracy z sąsiadami. My, Polacy, ale i wiele innych narodów w naszej
części Europy pozostając po „złej” stronie żelaznej kurtyny, mogliśmy te
procesy integracyjne obserwować jedynie z daleka. Mogliśmy je śledzić, i
– co tu dużo mówić – zazdrościć. Mogliśmy tak postępować aż do momentu
odzyskania przez nas wolności na przełomie roku 89 i 90.
Z uwagą i nieskrywaną szczerą zazdrością, ale i podziwem patrzyliśmy na sukcesy
zachodniej Europy, na sukcesy, które były możliwe dzięki współpracy i
bezpieczeństwu zapewnianym przez Stany Zjednoczone, dzięki parasolowi
Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Kiedy wreszcie i nam dane było w końcu dołączyć do wspólnoty wolnych
narodów, wielu, i w Polsce także, gotowych było uwierzyć w fukuyamowski
„koniec historii”, w wizję powszechnego tryumfu liberalnej demokracji i
pokojowej współpracy państw w zglobalizowanym świecie.
Dzisiaj jednak widzimy, dzisiaj powtarzamy w zgodzie z
polskim doświadczeniem, że fundamenty naszego bezpieczeństwa są poważnie
nadwyrężone. Musimy sobie powiedzieć jasno - skończyły się czasy
pokojowej dywidendy po zakończeniu zimnej wojny.
Dzisiaj problem bezpieczeństwa staje przed nami z nową mocą – od kwestii
bezpieczeństwa energetycznego, przez obronę obywateli przed aktami
terroru, wspieranie integralności terytorialnej państw nam bliskich, aż
po konieczność wzmacniania własnej obronności w obliczu powrotu do
stosowania w naszym bezpośrednim rejonie, w naszym bezpośrednim
sąsiedztwie siły zbrojnej w relacjach pomiędzy pańtwami.
W środę areną brutalnego, tchórzliwego ataku terrorystycznego
stała się Tunezja. Niedawno minęła także rocznica zbrojnej okupacji
Krymu, rocznica wydarzenia, które było pierwszą siłową aneksją
terytorium innego państwa w Europie od czasów drugiej wojny światowej.
Tym bezprecedensowym aktem rewizjonizmu Rosja rzuciła wyzwanie ładowi i
bezpieczeństwu europejskiemu. Podważyła tym samym oparte na Akcie
Końcowym Konferencji Helsińskiej zaufanie, tak ważne dla całego
kontynentu. Wydarzenia te skłaniają dogruntownego przemyślenia całej
polityki Zachodu wobec Rosji.
Zbyt długo łudzono się w świecie zachodnim, że Rosja we
własnym interesie przyjmie naszą ofertę włączenia się w sieć różnorakich
powiązań ze światem Zachodu i pójdzie drogą modernizacji i
demokratyzacji; zbyt długo nie chciano dostrzegać odradzających się na
Kremlu tendencji do dławienia swobód, do myślenia kategoriami polityki
siły i kategoriami polityki stref wpływów, do rewizji także
postzimnowojennego ładu w Europie. A przecież już 10 lat temu Prezydent
Władimir Putin określił rozpad ZSRR jako „największą geopolityczną
katastrofę stulecia”. Tak określił proces, który w Polsce, który w całej
Europie środkowej i wschodniej i sądzę, że w całej już dzisiaj
zjednoczonej Europie jest postrzegany jako źródło wolności i rozwoju
całej Europy. Warto pamiętać, że od lat również trwa zwiększony wysiłek
finansowy państwa rosyjskiego na rzecz budowy systemu sił zbrojnych na
poziomie ponad 4 procent PKB.
Potrzebne jest zatem nowe myślenie – nowa, długofalowa, transatlantycka strategia postępowania wobec Rosji. Strategia,
która jednoczyłaby Zachód w obliczu nowego wyzwania dotykającego
kluczowych wartości i kluczowych interesów wspólnoty euroatlantyckiej.
Strategia, która łączyłaby wysiłki głównych instytucji po obu stronach
Oceanu Atlantyckiego – zarówno Unii Europejskiej jak i NATO. Mam
nadzieję, że to będzie jednym z głównych wniosków obrad tegorocznego
Brukselskiego Forum.
Jednocześnie po raz pierwszy w takiej formie i na taką skalę
mamy do czynienia z hybrydowym instrumentarium konfliktu: począwszy od
machiny propagandowej, poprzez cyberataki, prowokacje, czy szantażowanie
dostawami energii. Z intensywnością nienotowaną od czasów zimnej wojny
doświadczamy wojny informacyjnej. Wojny prowadzonej nie tylko za
pośrednictwem mediów, ale również placówek badawczych, często o
niejasnych powiązaniach i także niejasnych powiązaniach usłużnych
polityków. Wojny mającej na celu zasianie wątpliwości co do naszych
racji, podsycanie animozji etnicznych, tworzenia podziałów wśród
członków wspólnoty euroatlantyckiej. Wszystkie te działania nie
przyniosłyby jednak rezultatów gdyby były stosowane bez groźby użycia
regularnych sił zbrojnych i zwykłej militarnej przemocy. A tak się
stało.
Szanowni Państwo,
W czasach tak wielkiej niepewności umacnianie jedności i
solidarności szeroko rozumianego Zachodu to trudne zadanie, ale
niezbędne. Wyzwanie jest tym większe, że umacniając wspólnotę
transatlantycką, musimy równocześnie poszukiwać wspólnych odpowiedzi na
geostrategiczne problemy w całym naszym sąsiedztwie. W dzisiejszym,
zglobalizowanym świecie problemy jednego członka wspólnoty
euroatlantyckiej prędzej czy później mogą stać się problemami całego
Zachodu. W konsekwencji, my Polacy, ale i wiele innych krajów naszego
regionu, sąsiadując z Ukrainą nie tracimy z pola widzenia wyzwań, jakie
rodzą się na przykład na południe od granic Europy. Warto pamiętać, że
wśród ofiar środowego zamachu w Tunisie byli również moi rodacy.
Wyzwania te – zarówno na wschodzie, jak i na południu, zostaną
podniesione w moim przekonaniu z całą mocą na następnym szczycie NATO w
Warszawie – dlatego już teraz musimy zacząć szukać właściwych
odpowiedzi.
Różne są zjawiska, zróżnicowane, zagrażające naszemu bezpieczeństwu - inne są one w Iraku, inne w Syrii, Libii czy na Ukrainie. Wyzwania
te łączy jednak wspólny mianownik – jest nim pogarda dla ładu
międzynarodowego, dla praw człowieka, dla rządów prawa i dla swobód
obywatelskich. Pogarda dla ludzi, którzy pragną wolności, którzy chcą
być demokratycznym narodem, wybierając świat wartości Zachodu.
Nie przypadkiem pierwotnym celem środowego ataku
terrorystycznego w Tunisie był zresztą parlament. Nie przypadkiem ci
Ukraińcy, którzy wyszli na kijowski Majdan głosząc, że to oni są
suwerenem w swoim państwie, wzbudzili wściekłość ościennego mocarstwa,
które zdecydowało się na bezprecedensową agresję w Europie. Powrót do
imperialnej polityki siły, dążenie do utrzymywania sąsiadów w wasalnej
zależności, nieuznawanie cywilizowanych zasad prawa i stosunków między
narodami niepokojąco przypomina najczarniejsze okresy dwudziestowiecznej
historii Europy.
Trwająca od roku wojna jest ze strony Rosji brutalną próbą
podeptania nie tylko integralności terytorialnej Ukrainy, ale przede
wszystkim suwerenności narodu ukraińskiego – dąży do pozbawienia go
marzeń o naprawie państwa, marzeń o członkostwie w euroatlantyckiej
wspólnocie narodów. Zatrzymuje marzenia i dążenia Ukraińców do
odnalezienia swojego miejsca w świecie wartości zachodnich.
W czasach, w których musimy stawić czoła tak fundamentalnym
wyzwaniom, Europę i USA łączy wspólnota odpowiedzialności za więzi
transatlantyckie i za Sojusz Północnoatlantycki, który zresztą odgrywał i
odgrywa, i ogrywać będzie mam nadzieję decydującą, stabilizującą rolę w
globalnym porządku międzynarodowym. Dlatego, mimo pojawiających się
czasem sporów, nie powinniśmy ustawać w wysiłkach, aby umacniać
transatlantyckie zaufanie, które bywa naruszane i bywa kwestionowane. To
jest wielkie zadanie dla rządów i instytucji społeczeństwa
obywatelskiego po obu stronach Atlantyku – w tym również widzę to jako
zadanie dla German Marshall Fund.
Stabilizująca rola Sojuszu opiera się na mocnym fundamencie,
którym jest Traktat Waszyngtoński, na gotowości przyjścia sobie
wzajemnie z pomocą w potrzebie. W artykule 3. Traktatu Waszyngtońskiego
państwa członkowskie zobowiązały się do tego, że „poprzez stałą i
skuteczną samopomoc i pomoc wzajemną będą utrzymywały i rozwijały swoją
indywidualną i zbiorową zdolność do odparcia zbrojnej napaści”. Te
zobowiązania są konstytucją myślenia o bezpieczeństwie Europy i o
więzach transatlantyckich. Ważne jest zatem, że zeszłoroczny szczyt NATO
w Walii, w Newport te zobowiązania potwierdził. Liczę, że nie zabraknie
nam konsekwencji we wprowadzaniu postanowień szczytu w życie. To jest
kwestia nie tylko skutecznych mechanizmów powstrzymujących potencjalnego
agresora, ale jest to kwestia wiarygodności Sojuszu. Wykonanie
postanowień z Newport jest kwestią wiarygodności Sojuszu.
Bardzo ważne są także nasze zobowiązania dotyczące wydatków na
obronność. Równie ważne jak zobowiązania z Newport, które muszą być
wykonane we wszystkich aspektach dotyczących infrastruktury obronnej,
dotyczących wyspecjalizowanych systemów pozwalających na szybką i
skuteczną reakcję. Ale równie ważne jest budowanie wiarygodności poprzez
rzeczywisty wzrost poziomu zaangażowania finansowego w budowę siły
Sojuszu. Chodzi w szczególności o przeznaczanie przez kraje NATO co
najmniej 2 procent produktu krajowego brutto na wydatki obronne.
Wiem, że można i trzeba wskazywać na wartość budżetów obronnych, ale
trzeba również pamiętać o tym, że w czasie kiedy postulatem NATO jest 2
procent PKB, który w wielu krajach jest o wiele niższy, w Rosji
konsekwentnie od wielu już lat poziom finansowania własnych sił
zbrojnych jest wyższy niż 4 procent PBK. Nie można zamykać oczu na taką
brutalną rzeczywistość, bo ona w przyszłości i dzisiaj wyznacza czy
decyduje o relacjach wzajemnych.
Pragnę w tym miejscu powiedzieć, że jestem dumny, że Polska
osiągnęła ten poziom 2 procent PKB na obronność już w 2001 roku. Jestem z
tego dumny, bo sądzę, że warto myśleć zdecydowanie do przodu, a nie
tylko reagować na zaistniałą już sytuację. Na podobny wysiłek liczymy
więc ze strony sojuszników. Jesteśmy wdzięczni tym, który także - tak
jak Estonia na przykład – podnoszą poziom finansowania własnej
obronności w porę.
W naszej części świata doskonale rozumiemy, że ograniczenia
wydatków na obronność po prostu mogą się zemścić stosunkowo szybko
nieporównywalnie większymi kosztami do zapłacenia w wypadku zmniejszenia
naszego bezpieczeństwa dzisiaj, co może nawet oznaczać utratę
suwerenności jutro. Tak w historii naszej części Europy bywało
wielokrotnie.
Tak jak nikt z nas nie ma wątpliwości co do inwestowania w
lepszą przyszłość naszych dzieci, tak nikt nie powinien wątpić, że
inwestycje w bezpieczeństwo są jej koniecznym składnikiem dzisiaj.
Pamiętamy, że to współpraca ze Stanami Zjednoczonymi i parasol
NATO tworzyły i nadal tworzą niezbędną przestrzeń bezpieczeństwa dla
rozwoju zachodniej Europy. Dziś, kiedy ponownie stawiamy czoło
wyzwaniom w zakresie bezpieczeństwa, NATO musi pozostać efektywnym
sojuszem militarnym tak, by zapewnić możliwość podejmowania decyzji bez
ulegania groźbom, choćby ze względu na poczucie własnej słabości.
Odstraszanie nie jest przeciwieństwem współpracy i dialogu, ale
jest ich koniecznym uzupełnieniem. Są bowiem na świecie siły, które nie
liczą się z podjętymi zobowiązaniami, jeśli wyczują u swoich partnerów
słabość – w tym także słabość militarną – lub po prostu wyczują brak
zdecydowania i determinacji. Historia Europy XX wieku boleśnie uczy, że
ustępstwa wobec przemocy bywają najczęściej zachętą do kontynuowania
agresji. Pamiętajmy o tym także w 70. rocznicę zakończenia II wojny
światowej.
Geologowie twierdzą, że za ponad 200 milionów lat dojdzie do
połączenia kontynentów europejskiego i amerykańskiego. Ale warto sobie
zadać pytanie, po co czekać tyle czasu! My już dzisiaj możemy jednoczyć
Europejczyków i Amerykanów. Nie czekajmy aż geologia zrobi to za nas.
Nie przegapmy tej trudnej, ale niebywałej szansy. Musimy działać teraz! Więzi
Europy z Ameryką Północną nie powinny dotyczyć wyłącznie kwestii
bezpieczeństwa. Powinny dotyczyć przede wszystkim tego, co jest
fundamentem bezpieczeństwa – kwestii gospodarczych i politycznych. Tuż
po wojnie Plan Marshalla pozwolił podnieść się Europie Zachodniej z
ruin, a amerykańskie samoloty dostawcze pomagały przetrwać mieszkańcom
Zachodniego Berlina w czasach sowieckiej blokady. Polska była poza
dobrodziejstwem działania Planu Marshalla. Ja myślę, że tu właśnie, w
tej fundacji noszącej imię tego wybitnego polityka warto o tym
powiedzieć. Dzisiaj nowego Planu Marshalla, wsparcia w trudzie reform
potrzebuje Ukraina. Największym zagrożenie dla Ukrainy nie są tylko i
wyłącznie dywizje tamańskie – tylko są własne słabości, słabość systemu.
Los Ukrainy, jej szansa na głęboką reformę, zmianę, to jest także klucz
do przyszłości całej Europy Wschodniej, a w moim przekonaniu – i do
przyszłości całego świata zachodniego. Dlatego uważam, że ten nowy Plan
Marshalla jest trudnym wyzwaniem, ale niesłychanie ważnym. Nowy impet
wspólnocie transatlantyckiej powinna zapewnić wspólna przestrzeń
gospodarcza w postaci Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowego i
Inwestycyjnego. W Polsce zdajemy sobie doskonale sprawę, że realizacja
tej idei jest trudna dla każdej ze stron. Ale z polskiego punktu
widzenia, z polskiego punktu obserwacji historii i przyszłości to jest
działanie najważniejsze do podjęcia z punktu widzenia siły świata
zachodniego w przyszłości. A tylko silny świat zachodni może być światem
bezpiecznym.
To nie będzie zwykły układ handlowy, lecz brakująca część
transatlantyckiej wspólnoty, projekt o wymiarze wręcz cywilizacyjnym.
Jeśli chcemy utrzymać żywotność tej naszej wspólnoty, zainwestujmy w
powodzenie tej niezwykle ważnej idei. Gdy ciężar świata przesuwa się ku
Pacyfikowi, zapewnijmy światu zachodniemu więcej stabilności i więcej
bezpieczeństwa przez wzmocnienie siły związków ponad Atlantykiem.
Podtrzymywanie politycznych, wojskowych, gospodarczych i społecznych
więzi transatlantyckich to – w moim przekonaniu – najlepsza inwestycja w
naszą wspólną przyszłość, w nasze wspólne bezpieczeństwo.
Dzisiaj, gdy Europę otacza z południa chaos, a ze wschodu
autorytaryzm coraz brutalniejszy wobec ludzi, którzy pragną wolności,
bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy wytrwałości w dążeniu do
zapewnienia bezpieczeństwa i warunków do tworzenia dobrobytu w całej
przestrzeni transatlantyckiej.
Od tego zależy nasza przyszłość, od tego zależy przyszłość
naszych wspólnych wartości! Tu trzeba zdobyć się na odwagę. Tu trzeba
zdobyć się na wielkie wyzwania.
"Potrzebne gruntowne przemyślenie polityki Zachodu wobec Rosji"
Fundamenty naszego bezpieczeństwa są poważnie nadwyrężone, skończyły
się czasy pokojowej dywidendy - mówił w niedzielę w Brukseli prezydent
Bronisław Komorowski na forum zorganizowanym przez German Marshall Fund.
Fundamenty naszego bezpieczeństwa są poważnie nadwyrężone,
skończyły się czasy pokojowej dywidendy - mówił w niedzielę w Brukseli
prezydent Bronisław Komorowski. Na forum zorganizowanym przez German
Marshall Fund przekonywał o potrzebie nowej długofalowej
transatlantyckiej strategii wobec Rosji.
Prezydent przekonywał na forum, że wprowadzenie w życie
postanowień ze szczytu w Newport jest kwestią wiarygodności NATO.
Podkreślał potrzebę podnoszenia przez członków sojuszu wydatków na
obronność do poziomu 2 proc. PKB. Mówił, że więzi Europy i Ameryki
Północnej nie powinny dotyczyć tylko kwestii bezpieczeństwa, lecz
również współpracy gospodarczej. W tym kontekście apelował o nowy plan
Marshalla skierowany do Ukrainy, a negocjowaną pomiędzy UE i USA umowę o
wolnym handlu nazwał brakującą częścią transatlantyckiej wspólnoty.
Prezydent podkreślił, że gdy wreszcie Polakom dane było w końcu dołączyć
do wspólnoty wolnych narodów, wielu gotowych było uwierzyć w "koniec
historii" - "w wizję powszechnego triumfu liberalnej demokracji i
pokojowej współpracy państw w zglobalizowanym świecie".
Dzisiaj jednak widzimy, dzisiaj powtarzamy w zgodzie z polskim
doświadczeniem, że fundamenty naszego bezpieczeństwa są poważnie
nadwyrężone. Musimy sobie powiedzieć jasno: skończyły się czasy
pokojowej dywidendy po zakończeniu zimnej wojny – podkreślił Bronisław
Komorowski. Wspomniał m.in. o pierwszej rocznicy aneksji Krymu przez
Rosję - według niego "pierwszej siłowej aneksji terytorium innego
państwa w Europie od czasów drugiej wojny światowej". Zdaniem prezydenta
tym aktem Rosja rzuciła wyzwanie ładowi i bezpieczeństwu europejskiemu,
podważając zaufanie w stosunkach międzynarodowych na kontynencie.
- Wydarzenia te skłaniają do gruntownego przemyślenia całej
polityki Zachodu wobec Rosji. Zbyt długo łudzono się w świecie
zachodnim, że Rosja we własnym interesie przyjmie naszą ofertę włączenia
się w sieć różnorakich powiązań ze światem Zachodu i pójdzie drogą
modernizacji i demokratyzacji – podkreślił Bronisław Komorowski.
Przypomniał, że już 10 lat temu prezydent Rosji Władimir Putin określił
upadek Związku Radzieckiego jako największą geopolityczną katastrofę
stulecia, proces, który - jak podkreślił polski prezydent - w Europie
jest postrzegany jako źródło wolności i rozwoju całego kontynentu.
Potrzebna jest "strategia, która będzie jednoczyła Zachód w obliczu
nowego wyzwania, dotykającego kluczowych wartości i kluczowych interesów
wspólnoty euroatlantyckiej. Strategia, która łączyłaby wysiłki głównych
instytucji po obu stronach Oceanu Atlantyckiego, zarówno UE jak i NATO -
zaznaczył prezydent.
Bronisław Komorowski nawiązał do zeszłorocznego szczytu NATO w
Newport, na którym postanowiono m.in. o stworzeniu tzw. szpicy, czyli
sił bardzo szybkiego reagowania. Mówił, że szczyt potwierdził
zobowiązania członków Sojuszu o wzajemnej współpracy na rzecz
bezpieczeństwa. - Liczę, że nie zabraknie nam konsekwencji we
wprowadzeniu postanowień szczytu w życie. To jest nie tylko kwestia
skutecznych mechanizmów powstrzymujących potencjalnego agresora, ale
jest to kwestia wiarygodności Sojuszu - uznał prezydent. Mówił, że
równie ważne są zobowiązania dotyczące wydatków na obronność. - Chodzi w
szczególności o przeznaczenie przez kraje NATO co najmniej 2 proc. PKB
na wydatki obronne - podkreślił dodając, że w Rosji od wielu lat wydatki
na obronność stanowią więcej niż 4 proc. PKB. Bronisław Komorowski
przypomniał, że Polska osiągnęła poziom 2 proc. PKB w 2001 r. Dodał, że
liczy na podobny wysiłek ze strony innych sojuszników. - W naszej części
świata wiemy, że ograniczenie wydatków na obronność może się zemścić
bardzo szybko - mówił. W ocenie prezydenta Komorowskiego "zmniejszenie
naszego bezpieczeństwa dzisiaj może oznaczać utratę suwerenności jutro".
Bronisław Komorowski zaznaczył, że Polska sąsiadując z Ukrainą
nie traci z pola widzenia wyzwań rodzących się na południe od granic
Europy. Przypomniał, że wśród ofiar środowego zamachu terrorystycznego w
Tunisie byli również Polacy.
Powiedział też, że tuż po wojnie plan Marshalla pozwolił
podnieść się Europie Zachodniej z ruin. Nawiązując do miejsca, w którym
przemawiał, prezydent powiedział, że "w tej fundacji, noszącej imię tego
wybitnego polityka, warto powiedzieć, że dzisiaj nowego planu
Marshalla, wsparcia w trudzie reform potrzebuje Ukraina".
- Los Ukrainy, jej szansa na głęboką reformę to jest klucz do
przyszłości całej Europy Wschodniej, a w moim przekonaniu i do
przyszłości całego świata zachodniego" - dodał. Według prezydenta nowy
impet wspólnocie transatlantyckiej powinna zapewnić wspólna przestrzeń
gospodarcza w postaci Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowego i
Inwestycyjnego (TTIP). Bronisław Komorowski mówił, że w Polsce zdajemy
sobie sprawę, iż realizacja tej idei jest trudna dla każdej ze stron,
ale jest to działanie najważniejsze z punktu widzenia siły świata
zachodniego w przyszłości. W ocenie prezydenta umowa handlowa TTIP jest
brakującą częścią transatlantyckiej wspólnoty, to "projekt o wymiarze
wręcz cywilizacyjnym".
W panelu pt. "Przyszłość konfliktu", w którym głos zabrał
Prezydent RP, wzięli udział również m.in. naczelny dowódca sił NATO w
Europie gen. Philip Breedlove. German Marshall Fund to amerykański think
tank działający na rzecz współpracy transatlantyckiej. Instytucja
została założona w 1972 r. w 25. rocznicę planu Marshalla. Ma siedzibę w
Waszyngtonie oraz placówki m.in. w Brukseli, Berlinie, Ankarze,
Belgradzie, Bukareszcie i Warszawie. W dorocznym forum uczestniczą przedstawiciele świata polityki,
nauki i biznesu. W tym roku udział biorą także m.in. sekretarz generalny
NATO Jens Stoltenberg, szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini,
prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves, minister obrony Niemiec Ursula
von der Leyen i były doradca prezydenta USA Jimmiego Cartera Zbigniew
Brzeziński.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Brzeziński: NIE dla
Brzeziński: NIE dla członkostwa Ukrainy w NATO
receptę rozwiązania kryzysu przedstawił w Brukseli Zbigniew
Brzeziński. Uczestniczył on w dorocznym spotkaniu polityków,
intelektualistów i przedstawicieli biznesu z całego świata organizowanym
przez German Marshall Fund.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Niedobrze się robi,
gdy czytam słowa Komorowskiego...
Jeszcze nie tak dawno w Rosji widział "istotnego gwaranta bezpieczeństwa europejskiego i naszego"... Nie widział zagrożeń ze strony FR i Putina..
Realna wartość PKB przeznaczona na obronność sukcesywnie malała, od czasu przejęcia przez nich włądzy.
A on mówi o 2% w 2001 r.
Albo o swobodach obywatelskich, o rządach prawa....
Że też się nie zakrztusił w trakcie....
Doskonały (jak zwykle), wpis Aleksandra Ściosa " Niebezpiecznie jak za Komorowskiego".
http://bezdekretu.blogspot.com/2015/03/niebezpiecznie-jak-za-komorowskie...
4. @nadzieja
dziekuję za linka. Pan Aleksander od zawsze ostrzegał, zeby nie lekceważyć Komorowskiego, jest bardzo niebezpieczny.
" Największym zagrożeniem, przed jakim stoją dziś Polacy, jest perspektywa drugiej kadencji Bronisława Komorowskiego. Gdyby w systemie prawnym III RP nie istniały tak szerokie uprawnienia prezydenta w zakresie bezpieczeństwa i obronności państwa i był on (jak utrzymują niektórzy) „strażnikiem żyrandola”, kolejne pięć lat sprawowania urzędu przez polityka PO narażałoby nas wyłącznie na ryzyko rozlicznych gaf, lapsusów i skandali dyplomatycznych.
Niestety, Bronisław Komorowski jest nie tylko zwierzchnikiem Sił Zbrojnych i reprezentantem państwa w stosunkach zewnętrznych, ale wytycza strategię bezpieczeństwa narodowego, zatwierdza plany operacyjne użycia Sił Zbrojnych, może wprowadzać stany nadzwyczajne i posiada prawo mianowania najwyższych dowódców i urzędników państwowych. W trakcie pierwszej kadencji lokator Belwederu zadbał o znaczące poszerzenie swoich uprawnień m.in. poprzez zgłoszenie noweli ustawy o stanie wojennym oraz kompetencjach Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych, ustawy o powszechnym obowiązku obrony oraz ustawami dotyczącymi „reformy armii i służb specjalnych”, które powstały na postawie tzw. rekomendacji Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN)."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. ile są warte słowa stajennego,bo tak go nazwała
pewna pani o imieniu Stefania :)określenie nad wyraz słuszne ...
gość z drogi
6. Droga Zosiu,
To nie stajenny, tylko oborowy. Czy widziałaś to zdjęcie na którym daje cielakowi palec do possania?
Serdeczności:-)
PS Jak Ci się podobał ostatni odcinek Okruchów?
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
7. A to jest właśnie to zdjęcie:
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz