Anodina płaci za milczenie

avatar użytkownika Maryla

"Nasz Dziennik" ustalił: Do prezentacji raportu MAK w sprawie katastrofy na Siewiernym Rosjanie wynajęli najlepszą firmę PR na moskiewskim rynku, specjalistę od murowanych zwycięstw

Anodina płaci za milczenie

Dochody firm zajmujących się politycznym PR składają się z dwóch równych części. Pierwsza to zapłata za pracę konsultantów politycznych, a druga to zapłata za milczenie o tym, co robili - mówi Igor Mintusow. Fot. M. Borawski21 maja br. - wrak polskiego tupolewa niszczeje na płycie lotniska Smoleńsk Siewiernyj. Fot. M. Borawski


Przed konferencją prasową 12 stycznia ubiegłego roku, w trakcie której Międzypaństwowy Komitet Lotniczy ogłosił główne tezy swojego raportu na temat katastrofy smoleńskiej, organizacja wynajęła znaną moskiewską firmę zajmującą się doradztwem politycznym i tzw. public relations. To jej eksperci pomogli generał Tatianie Anodinie w przygotowaniu medialnego show, jakim była prezentacja MAK.

Patronem spółki jest symbolizujący cynizm dyplomata z Florencji okresu renesansu Niccoló Machiavelli. Biura firmy Nikkolo M zajmują dwa piętra oficyny w ogromnej kamienicy w samym centrum Moskwy. Niedaleko stąd do siedziby Dumy, na Kreml, a nawet na Łubiankę. Być może to tu wymyślono, żeby podczas prezentacji wniosków ze swoich badań szefowa MAK gen. Tatiana Anodina wspomniała o alkoholu we krwi gen. Andrzeja Błasika, a także doradzono jej, by zszokować słuchaczy odtworzeniem nagrania ostatnich sekund życia załogi polskiego samolotu. O współpracy z MAK Igor Mintusow, szef firmy, nie chce mówić, nawet formalnie jej potwierdzić. Ale kiedy kilka dni wcześniej reporterzy "Naszego Dziennika" zapukali do drzwi moskiewskiej siedziby spółki Nikkolo M, nikt się nie dziwił, gdy pytaliśmy o zlecenie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Pracownicy wiedzieli o "projekcie dla Anodiny" i odsyłali do prezesa spółki. "O co chciałby pan zapytać"? - docieka Mintusow. "O przygotowanie tej konferencji; o zadania, jakie postawił Państwu MAK; o przewidywany odbiór konferencji w Polsce, w Rosji i na świecie. O szczegóły z tego wydarzenia" - odpowiadam. "Dochody firm zajmujących się politycznym PR składają się z dwóch równych części. Pierwsza to zapłata za pracę konsultantów politycznych, a drugie 50 proc. to zapłata za milczenie konsultantów o tym, co robili w części pierwszej. To taki biznes" - tłumaczy nasz rozmówca, dając jasno do zrozumienia, że o szczegółach kampanii dla MAK raczej nie porozmawiamy.
Nie ma jednak wątpliwości, że jego firma, by dobrze wywiązać się z postawionego zadania, musiała przed konferencją 12 stycznia ub.r. znać treść projektu raportu i wiele szczegółów dotyczących katastrofy. Tymczasem jest ona wciąż formalnie objęta postępowaniem karnym Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej i to właśnie ta instytucja musiałaby wydać zgodę na wgląd osób postronnych do dokumentacji wytworzonej w toku postępowań procesowych, a taką były np. ekspertyzy sądowo-lekarskie dotyczące gen. Andrzeja Błasika.
Powstaje również pytanie, czy jedynym mocodawcą Nikkolo M była organizacja gen. Anodiny, która spokojnie prowadzi swoją niezwykle intratną działalność i raczej nie zabiega o rozgłos. Rady firmy Mintusowa musiały zmierzać w innym kierunku, aby wywołać szok i skandal. MAK miał być na ustach wszystkich. Umiejętnie zagrano na przemawiających do opinii na Zachodzie stereotypów związanych z Polakami (brawura, alkohol). Zaskoczono wszystkich, łącznie z polskim rządem, formą przedstawienia przyczyn katastrofy z 10 kwietnia ubiegłego roku i rozmiarem tendencyjności zarzutów. Wzbudzenie w Polakach nastroju wrogości do Rosji, podgrzewanie atmosfery, przy jednoczesnym niedawaniu żadnych formalnych powodów dla politycznej kontrakcji, wpisuje się doskonale w politykę rosyjskiego rządu w stosunku do Polski.
Kiedy więc Mintusow opowiada nam o dominującym w Rosji myśleniu o rzeczywistości politycznej w kategoriach wojny i lęku przed wrogiem, najprawdopodobniej opiera się nie tylko na badaniach socjologicznych, ale i na doświadczeniu zawodowym.
Spółkę Nikkolo M założyli w 1989 roku Igor Mintusow (ekonomista) i Jekatierina Jegorowa (psycholog i politolog). Doradzają przede wszystkim politykom i partiom, chętnie występują publicznie, piszą książki i artykuły, udzielają się w krajowych i zagranicznych organizacjach. Oboje jako komentatorzy życia publicznego opowiadają się za reformami i wolnościowym kierunkiem zmian w Rosji. Ale lista klientów firmy sprawia zupełnie inne wrażenie. O ile w początkach działalności doradzali zupełnie marginalnemu kandydatowi Amanowi Tuliejewowi, o tyle potem klientami Nikkolo M zostawali politycy z elity, murowani zwycięzcy. Firma Mintusowa i Jegorowej doradzała Borysowi Jelcynowi, a potem Władimirowi Putinowi, jest aktywna podczas wszystkich wyborów w Rosji, prowadzi także kampanie lokalne do władz poszczególnych podmiotów federacji. Na swojej stronie internetowej chwali się też wieloma projektami zagranicznymi: Gruzja, Ukraina, Białoruś, Litwa, Łotwa, Wenezuela, Nikaragua, USA, Korea Południowa, Mongolia. W państwach bałtyckich firma ma nawet filię kierowaną przez córkę Jegorowej. Lista państw jest imponująca, ale do końca nie wiadomo, w jakim zakresie Nikkolo M rzeczywiście wpływało na strategię któregoś z głównych kandydatów albo partii politycznych. Czasem mianem "uczestniczenia w kampanii" mogło być określone prowadzenie jakiegoś seminarium na temat wyborów, nakręcenie filmu reklamowego albo praca przy kampanii tylko w jednym okręgu. Mintusow podczas rozmowy stara się jednak dać do zrozumienia, że wie dużo o sekretach tzw. wierchuszki, czyli rządzącej Rosją elity, i potrafi na nią czynnie oddziaływać.
Nie kryje, że robi to dla pieniędzy. - W tej robocie dokonuje się wyboru. Czasem pracuje się w 20 proc. ze względu na poglądy, a w 80 proc. ze względu na pieniądze. A czasem odwrotnie. To decyzja każdego konsultanta - mówi. Twierdzi, że prywatnie jest liberałem, krytycznie nastawionym do neoimperialnej polityki Putina, ale to nie przeszkadzało mu zajmować się prowadzeniem w 2000 i w 2004 roku jego kampanii wyborczej w kilku okręgach. Igor Mintusow jest kolekcjonerem starych map. W sali konferencyjnej jego firmy wisi jedna z nich: przedstawia Rosję pod koniec XIX wieku, kiedy jej terytorium było największe. W korytarzu jest podobna mapa Rzeczypospolitej, także w okresie jej największej ekspansji terytorialnej. Nasz rozmówca mówi, że ma sympatię dla Polski, jest zorientowany w naszej historii. - My mamy wielką tradycję myśli wolnościowej, liberalnej, demokratycznej, ale nie mamy tradycji jej wcielania w prawodawstwie, w praktyce władzy. A Polska ją ma - stwierdza, pokazując stare ryciny przedstawiające Dumę jeszcze z czasów przedrewolucyjnych.
Renoma Nikkolo M na rynku rosyjskiego konsultingu politycznego nie jest jednak sztucznie nadmuchiwana. Praca przez lata nad wizerunkiem Jelcyna pozwoliła firmie zdobyć kontakty i wpływy. W 1997 roku jej przedstawiciele zostali zaproszeni do Polski w celu wygłoszenia odczytów na temat prowadzenia kampanii wyborczych. Było to przed wyborami do Sejmu i w spotkaniach uczestniczyło wiele osób z kierownictw sztabów kilku partii. W 2004 roku Nikkolo M zatrudnił sztab Wiktora Juszczenki. Była ona wówczas jedną z bardzo wielu zagranicznych firm pracujących nad wizerunkiem kandydata, w każdym razie "pomarańczowa rewolucja" jest też jej dziełem.
Obraz doradcy tych najsilniejszych, którzy grają pierwsze skrzypce, dopełniają projekty dla Gazpromu. Spółkę zatrudniają również banki, firmy ubezpieczeniowe, a także władze regionów do kampanii promocyjnych zorientowanych na inwestorów i turystów.
Piotr Falkowski, Moskwa

 

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110523&typ=po&id=po01.txt

Etykietowanie:

6 komentarzy

avatar użytkownika Aspiryna

1. Michaelu,

dzięki za ten tekst. Wczorajsza sytuacja dała i mnie trochę do myślenia. Brak t o l e r a n c j i objawił się m.in. pod sztandarem "Nie szargać świętości". A ponieważ za nic w świecie nie chciałabym szargać świętości..., ponieważ dobrze by było gdyby Wysokie Rozmawiające Strony przekazały najpierw informację gdzie sacrum, a gdzie profanum..., i ponieważ nie zrobiły tego w odpowiednim czasie i w odpowiedniej formie - obawiam się, że teraz już za późno dla mnie. Umarł w butach, jak to mówią. Za późno dla mnie na swobodne wypowiadanie się! Już mi się włączyła autocenzura! A autocenzura wszędzie tam, gdzie nożycoręki bolszewizator, prawda? I co robić?! Jak zwalczyć teraz tego mojego bardzo prywatnego autocenzora?! No nic. "Tu-tu, Zwierzak! Trzeba myśleć!" Pozdrawiam Cię Michaelu serdecznie! :)
Tabletką w Imperium Zła