20. rocznica podpisania polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy (17 czerwca 1991 r.) będzie okazją do przedstawiania przez rząd polski i niemiecki wzajemnych relacji i współpracy jako sukcesu. Już rozpoczęła się akcja propagandowa w prasie, z której wynika, że polsko-niemieckie rozmowy z ostatnich miesięcy były wyjątkowo udane. Rzeczywistość nie jest jednak tak różowa. Jak wynika bowiem z rozmów z przedstawicielami mniejszości narodowej w Niemczech, nie ma żadnego powodu do świętowania, wręcz przeciwnie – wiele wskazuje na to, że strona niemiecka zerwała wcześniejsze porozumienia i odmawia spełnienia jakichkolwiek polskich żądań.
 

Jednym z najbardziej zainteresowanych, aby w jak największej części wypełniać zapisy wynikające z polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17 czerwca 1991 r., są Polacy mieszkający w Niemczech, ponieważ to ich w dużej mierze dotyczy treść tego dokumentu. To oni powinni mieć prawo do oceny realizacji zapisów traktatowych. Prezydent Konwentu Organizacji Polskich prof. Piotr Małoszewski, który jest jednocześnie przewodniczącym Chrześcijańskiego Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech, przypomina, że traktat stawia na równi mniejszość niemiecką w Polsce z obywatelami niemieckimi wywodzącymi się z Polski, nazywając tych ostatnich tzw. polską grupą etniczną. Strona niemiecka interpretuje ten zapis jednak inaczej, podkreślając, że polska grupa etniczna, prawnie biorąc, nie jest mniejszością, więc nie może być tu mowy o symetrii.

Nazistowskie prawo obowiązuje?

Polska mniejszość oficjalnie istniała do 27 lutego 1940 r., czyli do chwili podpisania przez ówczesnego szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego III Rzeszy Hermana Goeringa rozporządzenia delegalizującego wszystkie organizacje polskie na terytorium Rzeszy i konfiskującego ich mienie. Dokument ten nie tylko pozbawił Polaków mieszkających w Niemczech statusu mniejszości narodowej, ale doprowadził także do zamykania ich w obozach koncentracyjnych, gdzie wymordowano dwa tysiące z nich. Od tego czasu niemiecka władza (wszystkie powojenne rządy) przyjęła, że polska mniejszość narodowa przestała istnieć. Na problem ten zwrócono dopiero uwagę po zdecydowanych działaniach obecnych polskich organizacji w Niemczech. Adwokat Stefan Hambura w imieniu środowisk polonijnych wystosował apel do kanclerz Angeli Merkel, aby Niemcy anulowały nazistowskie rozporządzenia. Hambura, powołując się na ekspertyzy prawne, wielokrotnie przypominał, że Polacy nadal posiadają status mniejszości narodowej.

Z jednej z tych ekspertyz (na wniosek MSZ), wykonanej przez naukowców pod przewodnictwem prof. dr. hab. Jana Sandorskiego (UAM), prof. dr. hab. Andrzeja Saksona (Instytut Zachodni) i dr. Michała Nowosielskiego (IZ), jednoznacznie wynika, że rozporządzenie Goeringa z 1940 r. od początku było nieważne, tym samym więc mniejszość narodowa polska istnieje w Niemczech nieprzerwanie przynajmniej od 1922 r. (...)

Gotowiec podsunięty Tuskowi

Przedstawiciele polskich organizacji w Niemczech zostali zaproszeni na 6 maja do Warszawy na ostatnią turę rozmów polsko-niemieckich przy „okrągłym stole”. Przy okazji poinformowano ich, że podczas tego posiedzenia zostanie zaprezentowana wspólna deklaracja polsko-niemiecka podsumowująca 20 lat współpracy. O dziwo, jednak strona polonijna nie może współtworzyć zapisów tego dokumentu, bo – jak argumentowano – opracowuje go jedynie strona niemiecka.

Treść tej deklaracji Polacy mieszkający w Niemczech otrzymają tuż przed spotkaniem, nie będzie więc czasu na jej rzetelne zaopiniowanie. Wszystko wskazuje na to, że Niemcy podadzą Polakom gotowca, na który polski rząd przystanie. Tak było z traktatem i tak będzie teraz z deklaracją. Przedstawiciele Polonii zapowiadają jednak, że nie podpiszą tak ważnej polsko-niemieckich deklaracji, jeżeli będzie ona sprzeczna z ich postulatami.

Nie jest wykluczone, że niemiecka Polonia zbojkotuje imprezy polsko-niemieckie organizowane w Niemczech z okazji 20. rocznicy podpisania polsko-niemieckiego traktatu. Związek Polaków w Niemczech spod znaku Rodła (ZPwN Rodło) już oficjalnie grozi zerwaniem wszelkich rozmów z Niemcami oraz żąda wycofania się z nich polskiego rządu. Ponadto domaga się wstrzymania poszerzania przywilejów dla niemieckiej mniejszości w Polsce. Dużo dalej idzie część polskich polityków, jak np. senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk, która w przypadku potwierdzenia braku chęci zrehabilitowania przez Niemców przedwojennej polskiej mniejszości, proponuje w stosunku do niemieckiej mniejszości w Polsce zniesienia już istniejących przywilejów.

 

całość artykułu tutaj: http://niezalezna.pl/10012-kanty-okraglego-polsko-niemieckiego-stolu