Media bardzo intensywnie zajmują się Jarosławem Kaczyńskim. Jeszcze kilka miesięcy temu prezes PiS był określany mianem szaleńca, który zmarnował potencjał wyborczy zgromadzony w trakcie prezydenckiej kampanii wyborczej. Dzisiaj Kaczyński jest już groźnym wataźką, który chce zdemontować system polityczny III RP. Po stronie obozu rządowego narasta strach, a lewicowo-liberalni dziennikarze raz za razem kompromitują się histerycznym nawoływaniem do delegalizacji głównej partii opozycyjnej.

Co zatem zmieniło się w ciągu ostatnich kilku miesięcy? Wydaje się, że umocnienie pozycji Kaczyńskiego wynika z przyjęcia przez niego bardzo konfrontacyjnej postawy wobec establishmentu. Przypomnijmy sobie, że powyborcza wolta prezesa i rezygnacja z „łagodnej twarzy” została potraktowana przez przytłaczającą większość mainstreamowych komentatorów jako poważny błąd polityczny. Mówiono nawet o trwałym pęknieciu w PiS, czego dowodem miało być odejście grupy posłów i powstanie PJN. Faktem jest, że kanapowa partyjka Kluzik-Rostkowskiej zaszkodziła PiSowi wspierając PO w niektórych głosowaniach, jednak wydaje się, że nie będzie to miało zasadniczego wpływu na wynik wyborów parlamentarnych.
Tak więc wielki „powrót” do Smoleńska i prezentowana, nawet w dość nieporadny sposób, bezkompromisowa postawa zaczęły przynosić realne korzyści. Trudno dziś powiedzieć czy Kaczyński przewidział klęskę Tuska w relacjach z Moskwą i przeczołganie „premiera wszystkich trampkarzy” przez fachmanów od brudnej roboty skupionych wokół Anodiny i Komisji MAK. Nie wiemy czy nagły zwrot nie wynikał z pobudek osobistych i chęci oddania sprawiedliwość tragicznie zmarłemu bratu i przyjaciołom. A może była to mieszanina tych dwóch czynników wsparta czymś w rodzaju instynktu politycznego, którym Kaczyński potrafi się posługiwać w sposób wręcz mistrzowski. Te wszystkie pytania pozostają otwarte. Faktem jest tylko to, że twarda retoryka zwiększa dziś bazę wyborczą Prawa i Sprawiedliwości, a nie odwrotnie.
Co więcej, Kaczyński nie tylko odzyskał kilka procent wyborców i zwiększył szanse swojej partii na przekroczenie 30% głosów w jesiennych wyborach. Lider opozycji stał się również ulubieńcem pokaźnej grupy prawicowych i centrowych dziennikarzy, którzy poważnie zaniepokojeni są opłakanym stanem państwa i żałosnymi wynikami rządów Tuska. Można powiedzieć, że popularność poglądów kontestujących III RP wzmacnia opozycję i zwiększa nakład antysystemowych czasopism, jednak dziś, widzimy również narastające zniecierpliwienie osób, które kiedyś krytykowały Kaczyńskiego i w żaden sposób nie są kojarzone z „moherami”, Radiem Maryja czy tzw zakonem PC. Na rynku tygodników mamy już dwa prawicowe tytuły: „Gazetę Polską” i „Uważam,rze” o łącznym nakładzie blisko dwustu tysięcy egzemplarzy – rzecz niespotykana w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Mamy poza tym olbrzymią mobilizację antypeowskich internautów i wysyp serwisów, które atakują, ośmieszają i wyśmiewają rządzącą partię.
Paradoksalnie, wbrew wszelkim opiniom „fachowców” od politologii, Kaczyński poszerzył swój elektorat poprzez radykalizację. Wbrew temu co mówiła „oświecona” większość, jego sytuacja jest znacznie lepsza teraz, niż między kwietniem i lipcem 2010 roku. Wtedy Kaczyński, boleśnie trafiony osobistą tragedią, założył obcą maskę, wyparł się IV RP i próbował rehabilitować Gierka. Teraz, nie gra już nikogo, jest sobą w każdej publicznej wypowiedzi, przez co staje się dużo skuteczniejszy i emanuje siłą, która robi wrażenie nawet na jego najbardziej zajadłych oponentach.
Jednocześnie, lider PiS zrozumiał, że przejęcie władzy nie jest w tym momencie możliwe, a ewentualne koalicje mogą zakończyć się tylko całkowitą klęską. Kontrolowana radykalizacja i utwardzenie elektoratu jest w tym momencie najlepszym rozwiązaniem. Jeśli PiS w najbliższych wyborach zdobędzie ponad 33% miejsc w parlamencie, (co jest zupełnie realne) przyszły rząd stanie się jego zakładnikiem ze względu na potrzebę usunięcia z konstytucji zapisów zakazujących przekroczenia ostrożnościowych progów zadłużenia. Jak widać, inicjatywa znowu przechodzi w ręce polityka, którego jeszcze pół roku temu tak wielu ludzi spisywało na straty.
 

http://rewident.salon24.pl/