Po raz pierwszy szerzej o „Pokoleniu Salonu24” napisał dzierzba w swojej opublikowanej dnia 15 kwietnia 2011 o godzinie 08:10 notce p.t. „Pokolenie Salonu24”. Dowodził w niej, że osoby pisujące dla tego serwisu blogowego były czymś więcej niż tylko zbieraniną grafomanów zalewających Internet tekstami, których nikt nie jest zainteresowany.
Dzierzba utrzymywał, że mamy tam do czynienia ze zjawiskiem nowym i szerokim: niemającym wcześniej precedensu zrywem świadczącym, że wbrew obiegowej opinii, społeczeństwo Polski początku dwudziestego pierwszego wieku nie było pozbawione zupełnie wiary, że może być lepiej i chęci, by coś zmienić.
We wspomnianej notce dzierzba zauważał: „Oczywiście można twierdzić, że blogi były tylko modnym zjawiskiem tamtych czasów, a w porównaniu z mediami głównego nurtu ich skala i zasięg bardzo ograniczone. To oczywista-oczywistość. Jednak przecież nie o zasięg chodziło, ale o wolność od schematów – indywidualistyczne i subiektywne komentowanie rzeczywistości w poszukiwaniu prawdy i wspólnej drogi dla kraju naszego.”
Przeciwnicy tezy o istnieniu zjawiska wartego uczczenia encyklopedycznym hasłem „
Pokolenie Salonu24” negują zwłaszcza ostatnią część cytowanej notki. Na dowód przedstawiają wyjątki z dziesiątek tysięcy salonowych wpisów różnych autorów, które traktują o wszystkim, ale na pewno nie o poszukiwaniu „
wspólnej drogi dla naszego kraju.”
Mają dodatkowo używanie, bo sam dzierzba dostarczył im całej masy kontrargumentów. Jak bowiem policzono, bisko dziewięćdziesiąt siedem procent jego notek (autorstwo części jest przedmiotem sporów) charakteryzowana jest najczęściej mianem ciężkostrawnej papki, którą pewien nieżyczliwy mu komentator podsumował stwierdzeniem, że „ma tyle wspólnego z głębią, dociekliwości i polotem, co ówczesny prezydent Komorowski z ortografią, Tusk z gospodarczym liberałem, furmanka z samolotem albo kozik z puginałem.”
Nie można również przemilczeć miażdżących dla tego autora wyników badań. Dość jednoznacznie wynika z nich, że spośród 1000 odpytywanych na okoliczność wspomnień związanych z portalem Salon24 osób, tylko trzy potwierdziły, że pamiętają dzierzbę. Z tego pierwsza okazała się być jego przyjacielem z czasu studiów, druga wyrażała się o nim wyłącznie per „idiota”, a trzecia była gotowa założyć się o wszystko, że chodzi tutaj o kogoś publikującego kulinarne porady dla ciężarnych kobiet.
Powyższe składa się na dość niewesołą dla dzierzby konstatację, że zainteresowanie swoją osobą perfidnie sfingował. Ponadto nie sposób nie zauważyć, że pogląd, że Salon24 był na tle innych tego portali czymś wyjątkowym, ma również masę zaciekłych przeciwników. Wielu twierdzi bowiem, że dopiero u konkurencji pisywali najlepsi z najlepszych wizjonerów i najgorętsi z najgorętszych patriotów i przez szacunek dla nich wypada mówić bardziej oględnie o „pokoleniu blogerów”.
Wszystko to jest rzecz jasna prawdą. Z którejkolwiek jednak strony nie spojrzeć, w żadnym stopniu nie zmienia to faktu, że chociaż w tradycyjnie toporny, ograniczony i typowy dla siebie mocno bełkotliwy sposób, to jednak dzierzba pierwszy rozwinął tezę o istnieniu ponadpokoleniowego zjawiska amatorskiego komentowania polityki, które określił mianem „Pokolenia Salonu24”. Teraz każdy próbujący zdefiniować ten swoisty fenomen polskiej popkultury przełomu pierwszych dekad dwudziestego pierwszego wieku, chcąc nie chcąc musi wspomnieć właśnie o tym autorze.
Trudno zwłaszcza zapomnieć kończący ów szeroko cytowany tekst passus: „Nie mam pojęcia, czy pisząc o „Pokoleniu Salonu24” nie przesadzam. Jasne jest jednak dla mnie, ze jeżeli kiedyś ktokolwiek dojdzie do wniosku, że blogi polityczne były jakimś szerszym, wcale nie tak bardzo zindywidualizowanym i marginalnym zjawiskiem, nie będzie mógł zignorować tej notatki. I choć muszę przyznać, że generalnie mało mnie to obchodzi, to na myśl o tym, już teraz zanoszę się szczerym śmiechem. Warto więc było poświęcić pół godziny na jej napisanie.”
Filed under: dywagacje, fun, historia, Internet, media, political-fiction, reklama, sentymenty
napisz pierwszy komentarz