Sadurskiego niewyrównane rachunki z Kaczyńskim. Polemika
Wojciech Sadurski, zgodnie z obietnicą złożoną na naszym forum,
pochylił sięnad "sygnowana przez Radę Polityczną PiS tekstem "System Tuska: Dlaczego III Rzeczpospolita wymaga wielkiej naprawy"". Jest to swoiste post scriptum do debaty, którą została zorganizowana przez znamienitego I. Jankę, i w której profesor z Sydney za pomocą łącz internetowych miał zaszczyt brać udział.
Sadurski w początkowym fragmencie swojego tekstu pochyla się nad problematyką legitymacji państwa - III RP, sytemu, którego premier D. Tusk i Prezydent B. Komorowski stali się w ostatnich latach utrwalaczami, zasadniczymi obrońcami (ku uciesze establishmentu). W tym zakresie PIS jest sceptyczne; forsując program IV RP wskazuje brak moralnych dezyderatów tożsamych z ideami "Solidarności", czy szerzej - z wartościami hołdowanymi przez dojrzałe demokracje. Czy sam wynik wyborów, które poprzedziła kampania wyborcza kreowana de facto przez media bliskie A. Michnikowi, de iure przez postkomunistyczne środowiska prawnicze, może być absolutnym wyznacznikiem pożądanej jakości naszego państwa? Wydaje się, że nie. Sadurski, teoretyk, publicysta i zatwardziały liberał, abstrahując celowo od ww. oczywistości twierdzi, że po 22 latach demokracji w Polsce nie można bez narażenia się na śmieszność mówić o braku legitymacji państwa.
Czy śmiesznymi są więc pytania o sposób i jakość funkcjonowania przedstawicieli III (konstytucyjnej) i IV władzy (zwyczajowej) w III RP? Nie są, rzecz jasna! Tyle że tego rodzaju wątpliwości nie współgrają z postępową optyką Pana Profesora. Wyobraźmy sobie, że po klęsce totalitaryzmu - Trzeciej Rzeszy Niemieckiej, jej usłużni legaliści i propagandziści bez przechodzenia żadnej selekcji (mam na myśli lustrację), zaczęli by odgrywać wiodącą rolę w nowym, demokratycznym państwie niemieckim? Nie, tego wyobrazić sobie po prostu nie można. Funkcjonariusze wspierający zło, system odpowiedzialny za śmierć milionów, nie mogą (, jak za dotknięciem czarodziejskiej różyczki) zacząć kreować nową "normalną" rzeczywistość. W Polsce po 1989 roku właśnie takie bezprecedensowe zjawisko miało rację bytu. Dlatego dziś Jaruzelski jest zapraszany na obrady RBN w roli eksperta, dlatego też J. Urban może robić biznesy w branży medialnej... Nikt z nich nie poniósł ŻĄDNEJ odpowiedzialności. Ich dawni (współcześni) akolici mają faktyczny wpływ na polską gospodarkę, polską kulturę, polską politykę. wiodący wpływ. Platformie Obywatelskiej ten stan zupełnie nie przeszkadza. Póki nas wspierają, nie damy ich ruszyć!
Dalsze "zarzuty" Sadurskiego in extenso odwołują się właśnie do tego pierwszego. Bo czymże jest to infantylne niezrozumienie dla PISowskiego postulatu umocnienia państwa? Czy naprawdę intelektualista tej klasy może wierzyć w zasadność tych wszystkich wrzutek o chęci uzyskania przez Kaczyńskiego "imperium", które pozwoli mu bez zbędnych ceregieli niepokoić o świcie zupełnie niewinnych "nowobogackich", tylko dlatego, że im się kiedyś tam powiodło? Przecież nie chodzi o postulaty gospodarcze: w tym aspekcie PIS dowiódł (dzierżąc władzę z takimi "liberałami" jak Giertych i Lepper), że jest znacznie pro-wolnorynkową formacją do PO. Chodzi o zapewnienie ekonomicznej niezależności, bezpieczeństwa, pozycji w Europie i na świecie. Czym, jeśli nie kapitulacją w tej mierze, była katastrofa smoleńska właśnie? Państwo D. Tuska zupełnie zawiodło; naturalną koleją rzeczy jest teraz podkreślanie przez poważną opozycję konieczności reformy instytucji, administracji, prawa, które wreszcie ma zacząć służyć obywatelom, a nie jedynie wybranym elitom (tym bliskim władzy - vide Rysiek Sobiesiak).
Sadurski czepia się również rzeczywistych niuansów (, co jest najlepszym pewnie dowodem jego bezradności) - odwołuje się do krytyki "projektu filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie". Nie odbierając oczywistych zasług wielkiemu reżyserowi, należy zauważyć, że człowiek ten służy dziś jednej sprawie - sprawie Platformy Obywatelskiej, a w szerszym wymiarze interesowi przywódców dzisiejszej Rosji. A. Wajda świadomie zrezygnował z roli niezależnego twórcy, który chcąc przygotować ważne dzieło na temat współczesnej Polski potrafi zdystansować się od bieżącej walki politycznej. Autor "Kanału" celowo, ostentacyjnie włączył się w spór partyjny, gardzi wolą i uczuciami wielu milionów Polaków. Tym samym wystawia siebie na uzasadnioną, także merytoryczną krytykę; trudno mieć za tego rodzaju postawę do jego adwersarzy pretensję.
Sadurski nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał "kompromitującej" wypowiedzi J. Kaczyńskiego na temat Ślązaków, którym marzy się autonomia. Z zadziwiającą łatwością połączy tą sprawę z zarzutem o "przesadnym akcentowaniu przez D. Tuska swej kaszubskości" i z... słynnym eurosceptycyzmem J. Kaczyńskiego. Profesor z Warszawy, Sydney, Florencji..., obywatel świata, musiał tak, a nie inaczej, zareagować. Rozumiem. Nie znaczy to jednak, że ma rację. Sadurski piszę:
"Jest to wyraz nie tylko anachronicznej filozofii politycznej, ale i zadziwiająco niskiej wiary w żywotność narodowej kultury i tożsamości. Trzeba naprawdę mieć mało wiary w siłę witalną polskości, by uważać, że zagrozić jej może postęp europejskiej integracji. Nie zagroził tożsamości Duńczyków, Portugalczyków czy Włochów, ale my, Polacy, musimy się opierać rękami i nogami dalszej europeizacji, bo zostaniemy zastąpieni jakimiś Polakami "skorygowanymi", a więc nieprawdziwymi. Cóż za niewiara w moc polskości!"
Pragnąłbym w tej chwili szanownego kolegę - blogera wywieść z błędnego mniemania. Wszak Kaczyński nie zarzuca Polakom przesadnej podatności na wpływy nieoprawnych piewców "europejskiej integracji"; jego pretensje związane są z polityką "unijną" Tuska. Premier wielokrotnie okazał, że w imię "europejskiej solidarności" potrafi poświęcić sprawy polskie. Choćby niezrozumiały stosunek wobec poczynań duetu Francja-Niemcy jest w tym zakresie realnym wyznacznikiem. Europa dwóch prędkości (, której najgorliwszymi entuzjastami są właśnie te dwa mocarstwa), godzi z oczywistych względów w nasz kraj. Za rządów PO wizja ta nabrała, jak nigdy, realnego kształtu. Jeśli eurosceptycyzm Kaczyńskiego ma polegać na przeciwdziałaniu ww. zjawiskom, będę jego czołowym wyznawcom i żaden Polak nie powinien mi czynić z tego tytułu wyrzutu.
Co do RAŚ-u, bo przecież do tego odwoływał się w recenzowanym dokumencie Prezes PIS, należy przypomnieć pewne dane. Otóż środowisko to, z małej, nic nie znaczącej grupy proniemieckich "oszołomów", wyrosło na drugą siłę polityczną na Śląsku (w tym sensie, że wraz z PO dzierży w tamtejszym samorządzie wojewódzkim władzę). Jeśli więc tego rodzaju formacja nawołuje wprost (jeśli szanowny Profesor nie wierzy - proszę sięgnąć do źródeł) do izolacji sporej części kraju od reszty terytorium, jeśli promuje wśród mieszkańców woj. śląskiego i opolskiego postawy jawnie antypolskie, szef opozycji ma prawo zareagować, a przynajmniej powiedzieć, co o tym myśli.
Jeśli Sadurski nie rozumie gry medialnej, jaka zaczęła mieć miejsce w obliczu przedmiotowej wypowiedzi J. Kaczyńskiego, to mu autentycznie współczuje. Ja nie wymagam od profesora - liberała uwielbienia dla myśli politycznej lidera PIS, jednak życzyłbym sobie od tej miary człowieka uczciwości i rzetelności.
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. @chinaski
a kto to jest Sadurski?
To ten, co ma owsiki i chorobę florencką?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @chinaski
Z całym szacunkiem: z Twojej notki przeczytałem tylko tytuł.
Jakież to Sadurski może mieć porachunki z Jarosławem Kaczyńskim?
Miałbyż ten Sadurski aż takie majaki, że mu się jakieś "porachunki" z Panem Jarosławem wyśniły?
A kto to w ogóle ten Sadurski?
Aż taki ważny ci on?
3. nie wiem czemu sie zajmujecie Sadurskim, jak i Palikotem
Polska wg Sadurskich
Głównym przesłaniem tekstu „10 kwietnia, dzień zrównania” jest
uznanie, że wszyscy ci, którzy odważą się mieć inne zdanie niż jego
autor i koalicja środowisk stanowiących establishment III RP, powinni
się raz na zawsze przymknąć, gdyż każda ich wypowiedź to tylko kolejny
dowód na ich paranoję. W artykule tym Sadurski skupia się na sprawach
związanych z katastrofą pod Smoleńskiem i przedstawia jak, w jego
opinii, powinna być obchodzona rocznica katastrofy. Z jego tekstu
wynika, że w ogólnonarodowym wspominaniu ofiar nie ma miejsca zarówno
dla wszelkich przedstawicieli, sympatyków i zwolenników
tzw. antysystemowej prawicy. Ci ludzie są według niego chorzy i basta,
potrafią tylko zionąć nienawiścią, wszystko komplikują i psują, dlatego
ich miejsce znajduje się wyłącznie na marginesie życia publicznego. Po
10 kwietnia wszyscy, którzy na tę katastrofę patrzą przez inny pryzmat
niż Sadurski i jemu podobni, powinni znaleźć sobie miejsce w
psychiatryku. Nie ma sensu z nimi rozmawiać, czy traktować ich argumenty
poważnie, w końcu z wariatami się nie gada, prawda?
Prof. Wojciech Sadurski.
Autor tekstu zaś, jak na „autorytet moralny” przystało, z pozycji
oświeconego mędrca patrzy na wszystkich, którzy ośmielają się mieć inne
niż on zdanie. Jego oceny naznaczone są pogardą, a że jest to człowiek
pełen ogłady i dobrze wychowany, więc i znalezienie stosownej inwektywy
dla każdego, kogo uzna
za reprezentanta „galerii paranoidalno-cynicznej”, nie stanowi dla niego
żadnego problemu. Jarosław Kaczyński, oczywiście, poruszając temat
Smoleńska, w opinii Wojciecha Sadurskiego, automatycznie go „upartyjnia”
i „zawłaszcza politycznie”, prof.
Zdzisław Krasnodębski, przypominając o nagonce na śp.
Lecha Kaczyńskiego i moralnie oceniając uczestniczące w tym elity, jest
zaś „histerykiem”. W wielce obiektywnym i zrównoważonym tekście
przeczytamy jeszcze o popiskującym „kiepskim kabareciarzu, który
odreagowuje swą PZPR-owską przeszłość”, o „nieudolnej minister i
paradnym bufonie, jadącym do USA, by tam antyszambrować u polityków
trzeciego sortu w sprawie «umiędzynarodowienia» śledztwa”, a także o
„redaktorze naczelnym niszowego dotychczas pisemka budującego nakład
swej gazety na podgrzewaniu paranoi i teorii spiskowej”. Oberwało się
też redaktorowi Łukaszowi Warzesze za to, że od początku wynajdował luki
i kłamstwa w oficjalnym przekazie dotyczącym przyczyn katastrofy.
Już my wam damy Smoleńsk! (FRONDA)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Nie zauważyłem go dotąd...
a teraz muszę...szkoda. Typowy cyngiel strzelający gównoprawdą. Jak widzę, należy do ałtorytetów, bez zadęcia których, dymany kłamstwem establishment zapadłby sie jak zakalcowaty gniot. Kilka dni temu trafiłem przypadkiem na wezwany przez tefałen inny ałtorytet, niejakiego Smolara, którego krzywa gęba przyprawia mnie o mdłości, ponieważ zawsze wiem, co powie wezwany na pomoc przez dyżurnych stróżów tefałenu - równie "atrakcyjny", co wyż. przedstawiony profesorek z wytrzeszczonymi, kaprawymi oczkami. Z kim mogliby się jeszcze równać w mojej prywatnej galerii wymiotnych alergenów ? No może z p. uczoną inaczej, Środą. Bywają jeszcze inne, sporadycznie namaszczane medialnie, ałtorytety ale szybciej wyparowują z pamięci. Oby ten do nich należał... Zastanówcie się jednak, czy warto się nad takim g.wnem "pochylać", przysparzając rozgłosu.
pozdrawiam,
idem
Idem