dr Leszek Pietrzak o poczynaniach i zaniedbaniach rządu w sprawie katastrofy smoleńskiej

avatar użytkownika Maryla

Pierwsza rocznica katastrofy smoleńskiej to smutne wydarzenie. W imię doraźnego politycznego interesu i pognębienia opozycji obecne władze Polski zrobiły w ostatnim roku praktycznie wszystko, aby prawda o przyczynach katastrofy smoleńskiej nigdy nie ujrzała światła dziennego. Takie podejście do polskiej racji stanu, to „gorzej niż zbrodnia, to błąd". Te słowa  Charles-Maurice de Talleyranda, słynnego francuskiego dyplomaty ery napoleońskiej (nie bez powodu uważanego za wzór skuteczności i cynizmu) do dziś są uważane za przestrogę dla tych polityków, którzy bardziej niż interes Państwa stawiają doraźne interesy koterii i osobiste sympatie.

Najlepiej widać indolencję naszych władz na tle prostej analogii: co zrobiliby amerykański rząd gdyby znalazł się w takiej sytuacji, w jakiej Polska 10 kwietnia 2010 r. Co by się stało gdyby amerykański Air Force One prezydentem Barakiem Obamą i delegacja złożoną z przedstawicieli amerykańskiego Senatu i Izby Reprezentantów i dowództwa armii rozbiłby się podczas oficjalnej podróży do Rosji na rosyjskim terytorium. Co by było, gdyby w rezultacie tej katastrofy zginęli wszyscy pasażerowie samolotu? Czy amerykańskie władze zdecydowałyby się powierzyć całe śledztwo w tej sprawie stronie rosyjskiej i cierpliwie czekały na jego koniec, słuchając komunikatów rosyjskiego MAK-u? Czy Amerykanie pozwoliliby, aby szczątki ofiar ich rodaków gniły w błocie i nie zostały należycie pochowane? Czy ten naród słynący z pragmatycznego podejścia do rzeczywistości zrezygnowaliby z upublicznienia prawdy w imię polepszenia stosunków z Rosją? Czy którykolwiek z przedstawicieli amerykańskich władz publicznie mógłby kłamać w tej sprawie przed kamerami amerykańskich stacji telewizyjnych? Czy Amerykanie zaakceptowaliby fakt, że ich śledczy będą mieli ograniczone możliwości wyjaśnienia przyczyn katastrofy? Czy byliby na tyle cierpliwi, że miesiącami czekaliby na odpowiedź na każde pismo jakie kierują do strony rosyjskiej?  Jak wreszcie zachowaliby się przedstawiciele amerykańskich władz, którzy pozostali w kraju w pierwszych godzinach po katastrofie? Czy zaraz po katastrofie amerykańskie władze zapowiedziałyby ocieplenie stosunków z Rosją? Czy możliwe byłoby wreszcie, aby Amerykanie w ogóle nie zareagowali na wersję zdarzeń dotyczącą katastrofy, zaprezentowaną przez rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) na jednej z konferencji prasowych? Czy potulnie zgodziliby się z taką rosyjską wersją katastrofy która stwierdzałaby, że zawiedli piloci Air Force One, bo byli źle szkoleni i popełnili zbyt dużo błędów w sztuce pilotażu? Czy także milczeliby wówczas, gdyby w rosyjskiej wersji stwierdzono, że znajdujący się w składzie amerykańskiej delegacji szef sztabu mógł wywierać naciski na załogę samolotu, aby wylądowała za wszelka cenę, mając przy tym we krwi alkohol? Czy podczas podania przez stronę rosyjską jej wersji przyczyn katastrofy nowo wybrany prezydent USA jeździłby na nartach gdzieś we włoskich Dolomitach?

Czy możliwe byłoby aby rok po katastrofie amerykańskiego samolotu, strona amerykańska nie dysponowała wrakiem prezydenckiego Air Force One i jego czarnymi skrzynkami? Czy senacka komisja śledcza i jej szef chcący za wszelką cenę dojść do prawdy o katastrofie byliby w swoim kraju oskarżani o zdradę?

Czy amerykańskie media powielałyby przekazy propagandowe sterowanych przez Kreml rosyjskich mediów na temat rzekomych przyczyn katastrofy? Czy CNN wyemitowałby rosyjski film dokumentalny „Syndrom katyński", będący kwintesencją rosyjskiej propagandy na temat katastrofy. Czy gwiazda amerykańskiego dziennikarstwa Bob Woodworad  w rozmowie z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem z akceptacją przysłuchiwałby się  stwierdzeniom, że nie wyobraża sobie aby strona amerykańska nie zaakceptowała rosyjskich ustaleń na temat katastrofy amerykańskiego samolotu.

Jak wreszcie wywodzący się z partii republikańskiej nowy prezydent USA zareagowałby na rodzącą się w USA pamięć o jego poprzedniku demokracie Obamie? Co by było, gdyby tysiące zwykłych Amerykanów, bez różnicy na kolor skóry, wykształcenie  i status społeczny przychodziły pod Biały Dom aby zapalić znicze i złożyć kwiaty w hołdzie dla Obamy? Czy jakiekolwiek władze administracja, urzędnicy, media, opinia publiczna ganiłyby kogokolwiek i gdziekolwiek, kto chciałby upamiętniać katastrofę i jej ofiary? Czy służby miejskie Waszyngtonu gasiłby znicze stawiane pod bramą ogrodzenia wokół Białego Domu i wyrzucały przyniesione wieńce i kwiaty jako miejskie „nieczystości"? Czy ktokolwiek w Ameryce ośmieliłby się opluwać po śmierci amerykańskiego prezydenta, który zginął  służąc swojemu krajowi, najlepiej jak potrafił?  Czy nowy prezydent USA publicznie nazywał tych wszystkich Amerykanów, którzy upamiętniają jego poprzednika paląc znicze i składając kwiaty za chorych z nienawiści?

Pytania te wydaja się tylko z pozoru błahe. Odpowiedź na nie jest za oczywista. Pewne jest jedno, że amerykański prezydent na pewno użyłby całego potencjału i wszystkich swoich zasobów, aby dojść do prawdy o katastrofie. Niezależnie od tego jak bardzo ścierał się w działaniach politycznych ze zmarłym poprzednikiem. Po prostu takie rozwiązanie dyktowałaby mu nie tylko zwyczajna ludzka przyzwoitość, ale także racja stanu i obrona godności Państwa. Inne zachowanie, to gorzej niż zbrodnia, to błąd.

Leszek Pietrzak

 

Były pracownik BBN, zajmował się rosyjską propagandą, jest  m.in. współautorem raportu BBN o rosyjskiej propagandzie historycznej opublikowanego przed wizytą W. Putina w Polsce w dniu 1 września 2009r.

http://wpolityce.pl/view/9695/Obecne_wladze_Polski_zrobily_w_ostatnim_roku_praktycznie_wszystko__aby_prawda_o_przyczynach_katastrofy_smolenskiej_nigdy_nie_ujrzala_swiatla_dziennego.html

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. "GPC": Przetarg na remont

Zachodzi podejrzenie, że
przetarg z 2009 r. na remont Tu-154M, który rozbił się w Smoleńsku 10
kwietnia 2010 r., był ustawiony .

Zachodzi podejrzenie, że przetarg z 2009 r. na remont Tu-154M,
który rozbił się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r., był ustawiony –
dowiedziała się „Gazeta Polska Codziennie”. Służba Kontrwywiadu
Wojskowego kieruje do prokuratury zawiadomienie w tej sprawie;
zawiadamia również o nieprawidłowościach w działaniach służb w związku z
przetargiem i remontem Tu-154 M.


Piotr Bączek,
obecny szef SKW, w miniony wtorek na antenie telewizji Republika
zapowiedział, że w najbliższych dniach do prokuratury trafi pierwsze
zawiadomienie dotyczące błędów i zaniechań poprzedniego kierownictwa SKW
ws. katastrofy smoleńskiej. Nie chciał jednak zdradzić szczegółów
zawiadomienia. Według naszych ustaleń dotyczy ono m.in. przetargu na
remont Tu-154M. W zawiadomieniu są udokumentowane zdarzenia m.in.
poprzez zeznania osób znających bezpośrednio sprawę przetargu.


Jedna
z nich zeznała, że na pół roku przed remontem tupolewa przedstawiciele
firmy Polit Elektronik wiedzieli, że wygrają przetarg na remont Tu-154M.
Już 22 lutego 2009 r., a więc na parę tygodni przed formalnym
rozstrzygnięciem przetargu, przedstawiciele Aviakor z Samary i zakładów
„Saturn” z Rybińska (czyli przyszli rosyjscy wykonawcy i podwykonawcy
remontu Tu-154M) podpisali porozumienie z przedstawicielem firmy Polit
Elektronik. Spółka ta musiała być więc pewna wygranej, skoro już na tym
etapie podjęła współpracę z ostatecznymi – jak się okazało – wykonawcami
robót naprawczych. Za remont zapłacono zresztą gigantyczne pieniądze –
była to ówczesna równowartość nowego samolotu tej samej klasy co tupolew
– dowiedziała się „GPC”.


Śledczy sprawdzą także sprawę oficera, który w 2009 r 

CZYTAJ W NAJNOWSZYM NUMERZE "GAZETY POLSKIEJ CODZIENNIE"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl