Giertych doniósł na Kaczyńskiego, następuje pełna mobilizacja sił PO i PJN. Jednak nieoczekiwanie przeciwnik złożył poselski immunitet i przyjął wyzwanie. Następuje kontratak, pierwszy cios i trafienie! Doniesienie na Giertycha, który nie wypełnił, jako funkcjonariusz publiczny, prawnego obowiązku bezzwłocznego zawiadomienia o rzekomym przestępstwie zbierania "haków" pod rządami Kaczyńskiego (zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności), stawia go w sytuacji klinczu:
"We wtorek na konferencji prasowej w Sejmie Mularczyk oświadczył, że skoro Giertych publicznie ogłosił, że J.Kaczyński zbierał "haki", to powstaje pytanie, dlaczego wcześniej, kiedy był członkiem rządu, nie podzielił się swoją wiedzą z prokuratorem. (...) Pan Roman Giertych jako (wice-)premier rządu, jako minister konstytucyjny rządu miał obowiązek powiadomić prokuraturę o fakcie popełnienia przestępstwa przez pana Jarosława Kaczyńskiego. Niepowiadomienie o tym przestępstwie jest przestępstwem" - mówił Mularczyk."
Giertych twierdzi, że odszedł z rządu Jarosława Kaczyńskiego ze względu na rzekome zbieranie "haków". To ciekawe...
"W styczniu zeszłego roku Giertych (w czasie koalicji PiS-Samoobrona-LPR wicepremier i minister edukacji, obecnie adwokat) powiedział w mediach, że jednym z powodów, dla których wyszedł z rządu, było to, że ówczesny premier J.Kaczyński "zbierał +haki+" na konkurencyjnych polityków."
Moim zdaniem, gdyby to miała być prawda, to właśnie ze względu na te "haki" w rządzie zostałby i siedziałby cicho jak przysłowiowa mysz pod miotłą!
Albo też cicho, jak Pawlak pod szantażem jakichś dziwnych spraw, które były mu nagle wyciągnięte przez ABW tuż przed ważnymi głosowaniami w Sejmie, na wypadek gdyby miał się koalicjantowi zerwać z łańcucha... Mamy przed nami kolejną taką próbę: wkrótce będzie głosowanie wniosku o wotum nieufności wobec ministra Rostowskiego i PSL znajdzie się w bardzo niedogodnej dla siebie sytuacji, bo chroniąc tego "speca od finansów" może stracić swój własny elektorat. Będzie więc pokusa, by zagłosować za dymisją Rostowskiego, ale i strach przed ponownym szantażem "hakowym" ze strony Tuska.
A może Pawlak weźmie przykład z Giertycha i w proteście przeciwko polityce "hakowej" wyjdzie z rządu trzaskając drzwiami? A potem jeszcze złoży wniosek o powołanie specjalnej sejmowej komisji śledczej?
"Giertych powiedział PAP, że w sierpniu 2007 r. LPR wraz z Samoobroną złożyły wniosek o powołanie komisji śledczej w sprawie działań CBA w resorcie rolnictwa. Chodzi o tzw. aferę gruntową, która stała się przyczyną rozpadu latem 2007 r. koalicji rządowej PiS-Samoobrona-LPR. Jego zdaniem, całkowicie wyczerpało to wymóg powiadomienia o przestępstwie, o którym mówi Mularczyk."
Złożenie takiego wniosku w Sejmie przecież niczym nie grozi, w odróżnieniu od fałszywego powiadomienia organów ścigania, kiedy ryzykuje się karę do 2 lat pozbawienia wolności (art. 238 k.k.). Giertych jest prawnikiem, adwokatem i nie może się migać, że tego nie wiedział. Zwłaszcza zaś nie uda mu się nam wmówić tego, że nie wiedział, iż gdyby miał wiedzę o jakoby przestępczych działaniach premiera Kaczyńskiego, to był zobowiązany do bezzwłocznego powiadomienia organów ścigania, tzn. policji lub prokuratury. Chyba, że Giertych chce nam wmówić, że to Sejm jest organem powołanym do ścigania przestępstw? I nie, to nie był żaden wybieg?
http://notatnikmieszczucha.salon24.pl/292171,kaczynski-giertych-2-0
napisz pierwszy komentarz