List do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w spr. pomnika Męczenników Katynia w Budapeszcie.
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn, 21 marca 2011 r.
ul.Rzędziana 32
11-041 Olsztyn
Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa
Sekretarz Rady OPWiM
Andrzej Krzysztof Kunert
00-926 Warszawa ul. Wspólna 2 (IV p.)
e-mail: rada@radaopwim.gov.pl
Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198), wnoszę o udostępnienie informacji publicznej w sprawie terminu odsłonięcia w Budapeszcie i na murze kościoła w Radzyminie tablic z podziękowaniami dla Węgrów za ich pomoc okazaną nam w 1920 roku.
Wkład Węgrów w zwycięstwo Polaków nad bolszewikami w 1920 r. miał zostać w 2010 roku, podczas obchodów 90-lecia bitwy warszawskiej, uhonorowany przez Polaków. W Radzyminie odsłonięta miała zostać tablica pamiątkowa na murze tamtejszego kościoła. Patronat nad uroczystościami objął prezydent Lech Kaczyński, który wspólnie z zaproszonym Prezydentem z Węgier, miał obserwować rekonstrukcję historyczną wydarzeń z 1920 r. organizowaną wspólnie przez polskie i węgierskie grupy rekonstruktorskie.
W nawiązaniu do pisma Rady OPWiM znak R-IV/318/AS/3491/2010 z dnia 23 sierpnia 2010 r., w którym poinformowano nas, że "odsłonięcie tablicy pamiątkowej będącej wyrazem wdzięczności dla Węgrów za pomoc udzieloną Polsce w 1920 r. planowane jest na ten rok w terminie, który zostanie ustalony ze stroną węgierską" prosimy o udzielenie informacji, na jakim etapie jest „ustalanie” terminu ze stroną węgierską, jakie pisma zostały w tej sprawie przesłane?
Wnosimy o udzielenie informacji jawnej w jakim terminie przewiduje Pan odsłonięcie tej tablicy, której wykonanie zapoczątkował jeszcze ś.p. Andrzej Przewoźnik jako zobowiązanie wobec naszych przyjaciół Węgrów?
Jak czytamy w mediach:
„Prezydent Komorowski odsłoni w Budapeszcie Pomnik Męczenników Katynia
Tuż przed pierwszą rocznicą katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem prezydent Bronisław Komorowski odsłoni w Budapeszcie pomnik ku czci ofiar Katynia. Dowiedziała się o tym Informacyjna Agencja Radiowa w Kancelarii Prezydenta. Najprawdopodobniej 9 kwietnia prezydent uda się do stolicy Węgier.
Czy przedstawiciel Rady OPWiM będzie brał udział w tym kolejnym już uhonorowaniu przez Węgrów pamięci o przyjaźni i współpracy z Polakami.
Jak czytamy w mediach, w odsłonięciu przez Węgrów pomnika Ofiar Katynia 1940 i Smoleńska 2010 w dniu 1 sierpnia 2010 r. w mieście Tatabányi na placu Aradskich Męczenników nie brali udziału przedstawiciele polskiej ambasady.
Borąc pod uwagę, że tablice upamiętniające ś.p. Andrzeja Przewoźnika odsłonięto na Słowacji: 16 sierpnia 2010 w Juchnowcu Kościelnym i 1 września 2011 r. w Štúrovie, zwracamy się z pytaniem, czy Rada planuje odsłonięcie tablic pamiątkowych ku czci ś.p. Andrzeja Przewoźnika w Polsce?
Ze względu na bliski termin planowanego odsłonięcia pomnika w dniu 9 kwietnia, będziemy wdzięczni za udzielenie odpowiedzi na powyższe pytania.
Z poważaniem
Prezes Zarządu
Elżbieta Szmidt
- Zaloguj się, by odpowiadać
22 komentarzy
1. projekt listu - prosze o uwagi i korekty
szczegóły o pomniku tutaj :
Pomnik Męczenników Katynia w Budapeszcie
Redakcja Blogmedia24.pl
2. wysłałem na prive
pozdr.
3. @kazef
dzieki, już jest poprawione.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Twoja wiadomo ć Do:
Twoja wiadomo ć
Do: rada@radaopwim.gov.pl
Temat: Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Wysłano: 2011-03-21 02:55
odczytano w dniu 2011-03-21 08:49.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Prezydent Węgier z wizytą w
Prezydent Węgier z wizytą w Polsce
rozpoczęło się we wtorek w południe spotkanie prezydentów Polski i
Węgier: Bronisława Komorowskiego i Pala Schmitta.
Około godz. 14.30 Schmitt złoży kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza.
Następnie, w obecności obu szefów państw, na rogu Krakowskiego
Przedmieścia i Królewskiej odsłonięta zostanie dwujęzyczna tablica
upamiętniająca wojskową pomoc Węgier dla Polski w latach 1919-21.
W środę Schmitt i Komorowski będą w Poznaniu, gdzie zainaugurują obchody
Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej, który został ustanowiony w 2007
roku, na mocy uchwał parlamentów obu państw i przypada 23 marca. (PAP)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. 23 marca
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. „Cud nad Wisłą” bez węgierskiej pomocy mógłby się nie wyda
22 marca 2011 r. w Warszawie odbędzie się
uroczyste odsłonięcie dwujęzycznej tablicy pamiątkowej o wojskowej
pomocy węgierskiej dla Polski, która w sierpniu 1920 roku toczyła na
przedpolach Warszawy walkę z Armią Czerwoną. Bez węgierskiej amunicji
prawdopodobnie nie byłoby „Cudu nad Wisłą”.
Uroczystość odsłonięcia tablicy z udziałem przebywającego z oficjalną
wizytą w Warszawie Prezydenta Węgier Pál’a Schmitta oraz Prezydenta RP
Bronisława Komorowskiego rozpocznie się o godzinie 14.45. Tablica
zostanie umieszczona na ścianie gmachu przy Krakowskim Przedmieściu 11
na rogu ulicy Królewskiej, po stronie Placu Marszałka Piłsudskiego.
Węgry, wobec odcięcia pomocy francuskiej, w owych dramatycznych dla
Polski, letnich miesiącach 1920 roku, były jedynym państwem, które
przysyłało transporty zbrojne dla walczącej z nacierającymi na Warszawę
bolszewikami armii polskiej.
Już od marca 1920 roku transporty kierowane przez Węgry do Polski
były zatrzymywane na granicy czechosłowackiej, zaś rząd czechosłowacki
oficjalnie odmówił zgody na ich tranzyt przez swoje terytorium. To samo
stanowisko względem Polski zajęły Niemcy, Wolne Miasto Gdańsk, a po
pewnym czasie także Austria. Sytuacja stawała się dla Polski
beznadziejna, gdyż od czerwca wszystkie transporty przechodziły przez
Wiedeń. Jedyną drogą pozostawała Rumunia, państwo o fatalnie rozwiniętej
sieci kolejowej i jako sojusznik niepewne. To jednak właśnie przez
Rumunię Węgrzy rozpoczęli przesyłanie swoich transportów, które do
Polski docierały z dużym opóźnieniem.
8 lipca rząd węgierski nakazał przygotować do transportu prawie cały
zapas amunicji, jakim kraj dysponował oraz wydał polecenie dla fabryki
amunicji Manfreda Weissa na wyspie Csepel w Budapeszcie, by wszystkie
zapasy zarezerwować dla Polski, a przez kolejne dwa tygodnie produkować
wyłącznie na jej potrzeby. Ministerstwo kolei żelaznych nakazało
traktować wszystkie pociągi jadące do Polski jako transporty najwyższego
znaczenia i uprzywilejowania. Do 30 lipca przez Węgry i Rumunię
przeszła większość transportów z zaopatrzeniem. Po tej dacie, tj. od
dnia, gdy II Międzynarodówka Socjalistyczna ogłosiła bojkot wszystkich
transportów kierowanych do Polski, cały wysiłek pomocy dla Warszawy
wzięli na siebie Węgrzy.
Jak pisze dr Krzysztof Ćwikliński z UMK w Toruniu: „Kiedy 12 sierpnia
1920 roku pękała obrona 11. Dywizji Piechoty pod Radzyminem, bolszewicy
próbowali forsować Wisłę pod Płockiem, Włocławkiem, Nieszawą i
Toruniem, a zdziesiątkowane i wyczerpane oddziały Wojska Polskiego
cofały się na kolejną linię oporu, na dworzec kolejowy w Skierniewicach
zaczęły wjeżdżać długie składy wagonów towarowych. Ogółem tego dnia
dotarło ich osiemdziesiąt. Natychmiast rozpoczęto rozładunek. Wszystkie
wypełnione były amunicją strzelecką i artyleryjską wyprodukowaną i
dostarczoną przez Węgry. W ciągu 48 godzin 22 miliony pocisków zasiliły
walczące jednostki. 16 sierpnia nastąpiło uderzenie znad Wieprza, a
bolszewicki Front Zachodni poszedł w rozsypkę (…)”. Transporty z Węgier w
kolejnych miesiącach nieprzerwanie docierały na skierniewicki dworzec.
Po zwycięskiej bitwie nad Niemnem, kiedy niedawna jeszcze katastrofa
przerodziła się w zwycięstwo, Węgrzy nie uznali swego zadania za
wypełnione. Transporty nadal kierowano do Polski, a 13 września 1920
roku podpisano specjalną konwencję, w której strona węgierska
zobowiązywała się do dostarczenia czterystu wagonów obcych, przede
wszystkim francuskich, i dwustu własnych z amunicją i zaopatrzeniem. Jak
wylicza dr Ćwikliński, ogółem w okresie ośmiu miesięcy Węgry przekazały
ze swoich zapasów wojskowych bądź wyprodukowały i dostarczyły za pomocą
własnego taboru 48 milionów pocisków karabinowych typu Mauser, 13
milionów pocisków typu Mannlicher, trudną do określenia, poważną ilość
pocisków artyleryjskich różnych kalibrów, 30 tysięcy karabinów typu
Mauser i kilka milionów części zapasowych, 440 kuchni polowych, 80
pieców polowych oraz wiele innego rodzaju sprzętu i materiałów.
Nastroje Węgrów i stanowisko węgierskiego rządu w czasie toczącej się
wojny najlepiej chyba oddawało chrześcijańsko-narodowe pismo „Uj
Nemzedék” („Nowe Pokolenie”) pisząc: "Nie wiemy, co uczyni Koalicja, my
musimy być gotowi, aby stanąć po stronie Polski. Los Polski jest naszym
losem".
Po zawarciu pokoju w Rydze Sejm Rzeczypospolitej Polskiej odmówił
ratyfikowania traktatu z Trianon, co oznaczało, że w sensie prawnym
Polska nie uznała rozbioru Węgier.
Robert Jankowski
http://www.fronda.pl/news/czytaj/cud_nad_wisla_bez_wegierskiej_pomocy_mo...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. komentarze z FRONDA
Już od Bolesława Chrobrego nasza współpraca z Węgrami była bardzo dobra. Jak prześledzić naszą historię to Polska byłam niezależna w tych czasach gdy była w ścisłym sojuszu a z Węgrami.To jest jedyny nasz sąsiad /obok Rumunii/ który zawsze w ważnych momentach stał po naszej stronie. O tym należy pamiętać i możliwie jak najczęściej przypominać. Natomiast co do Czech /nie mówiąc o Niemcach i Rosji/ to historia pokazuje, że jak tylko pojawiła się okazja wbicia noża w plecy to ZAWSZE Czechy to wykorzystywały.
czy wiecie co Pal Teleki-premier Węgier powiedział Hitlerowi w 1939roku na propozycję udziału w wojnie przeciw Polsce-"Dla Węgier jest rzeczą honoru narodowego nie brać udziału w żadnej inicjatywie skierowanej przeciw Polsce".Węgry nie uderzyły na Polskę razem z Hitlerem i nie dostały kawałka karpat w nagrodę,Teleki jakiś czas potem popełnił samobójstwo..Węgry w 1920 wiedziały,że sprawa zatrzymania bolszewików jest sprawą całego zachodniego,wolnego świata a nie tylko Polski,rok wcześniej mieli u siebie rewolucję Beli Kuna..dwa razy Węgry zachowały się fair wobec Polski:w 1920-tym i w 1939tym,Polska nie miała im czym nagrodzić.Jeśli kiedykolwiek Węgry znajdą się w niebezpieczeństwie/kryzysie itp. należy dla nich zrobić wszystko.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Najpierw pomnik dla
Najpierw pomnik dla bolszewików pod Ossowem, a teraz strach przed
zawieszeniem tablicy upamiętniającej węgierską pomoc w wojnie z
Sowietami
Zniewaga pod węgierską tablicą
Dyplomatyczny
skandal w Kancelarii Prezydenta z ambasadą Węgier w tle. Ludzie
Bronisława Komorowskiego do ostatnich chwil przed wizytą prezydenta Pala
Schmitta blokowali inicjatywę umieszczenia na frontonie jednego z
warszawskich budynków tablicy upamiętniającej pomoc Budapesztu w czasie
wojny z bolszewikami w 1920 roku. Kancelaria zwlekała też z podjęciem
decyzji o uczestnictwie Bronisława Komorowskiego w uroczystości
odsłonięcia tablicy. Minister Jaromir Sokołowski tłumaczył to obawą
przed reakcją... Rosjan. Doszło do tego, że ambasada Węgier musiała
"zagrozić", że jeśli do odsłonięcia tablicy nie dojdzie, o
kompromitującym Kancelarię Prezydenta zdarzeniu poinformuje media.
We
wtorek po południu na skrzyżowaniu Krakowskiego Przedmieścia i ul.
Królewskiej w Warszawie odbyła się skromna uroczystość. Goszczący w
Polsce prezydent Węgier Pal Schmitt oraz prezydent Bronisław Komorowski
wspólnie odsłonili tablicę "W Hołdzie Narodowi Węgierskiemu"
upamiętniającą węgierską pomoc wojskową dla Polski w latach 1919-1921.
Zawisła ona na frontonie słynnego Domu bez Kantów od strony Grobu
Nieznanego Żołnierza. Na tablicy, pod godłami Polski i Węgier
dwujęzyczne napisy głoszą: "W hołdzie narodowi węgierskiemu, który
okazał Rzeczypospolitej Polskiej przyjaźń i pomoc w czasie śmiertelnego
zagrożenia bolszewicką agresją. W okresie przełomowych zmagań 12
sierpnia 1920 r. do Skierniewic dotarł transport 22 milionów pocisków z
fabryki Manfreda Weissa w Csepel /Budapeszt/".
Według naszych
informatorów, Jaromir Sokołowski, minister odpowiedzialny w Kancelarii
Prezydenta za politykę zagraniczną, nie chciał się zgodzić na to, by
Bronisław Komorowski wziął udział w odsłonięciu tablicy. - O godzinie
15.00 w poniedziałek, na dzień przed przyjazdem prezydenta Węgier,
ludzie prezydenta Komorowskiego zdecydowali, że tablica nie zostanie
powieszona - tłumaczy świadek zamieszania. Minister Sokołowski swoją
odmowę miał uzasadniać tym, że udział głowy państwa polskiego w tej
uroczystości może być źle odebrany przez stronę rosyjską. Wielodniowe
zwlekanie z potwierdzeniem tego punktu programu spowodowało konsternację
strony węgierskiej, która poczuła się niezwykle zakłopotana piętrzonymi
trudnościami. Faktycznym realizatorem projektu tablicy był Attyla
Szalai, attaché kulturalny ambasady Węgier w Warszawie. Gorączkowe
pertraktacje i oczekiwania na decyzje Kancelarii Prezydenta trwały przez
cały poniedziałek. W końcu Szalai miał zagrozić, że jeśli do
uroczystości podczas wizyty prezydenta Węgier nie dojdzie, a tablica nie
zostanie nawet zawieszona na murze, to sprawa przedostanie się do
węgierskich mediów, a dalszemu ciągowi wizyty węgierskiego gościa
towarzyszyć będą niesmak i atmosfera międzynarodowego skandalu.
Ostatecznie takie dictum miało wieczorem przekonać Sokołowskiego do
podjęcia decyzji o umieszczeniu tablicy na frontonie Domu Bez Kantów od
strony placu Piłsudskiego oraz włączenia prezydenta do udziału w tej
uroczystości i wspólnego jej odsłonięcia. Również dopiero wtedy, co
wydaje się kuriozum, Andrzej Kunert jako sekretarz Rady Ochrony Pamięci
Walk i Męczeństwa zdecydował o jej zainstalowaniu na ścianie budynku.
Choć
dwudniowa wizyta prezydenta Węgier planowana była na wiele tygodni
wcześniej i przypadła na obchodzony 23 marca Dzień Przyjaźni
Polsko-Węgierskiej, zaledwie garstka osób i oficjeli wzięła udział w tej
uroczystości. Tym bardziej że - w opinii inicjatorów przedsięwzięcia -
wmurowanie pamiątkowej tablicy to jedyny polski hołd okazany Węgrom za
pomoc w 1920 roku, prócz nieratyfikowanego przez władze odrodzonej
Polski i niekorzystnego dla Węgier traktatu w Trianon w 1920 roku.
Zaproszenia na uroczystość ambasada Węgier w Polsce rozsyłała w
ostatniej chwili, do końca bowiem nie mogła potwierdzić, czy do
odsłonięcia tablicy w ogóle dojdzie. O całej sprawie nie chcą dziś mówić
zarówno przedstawiciele kancelarii, jak i strony węgierskiej. Dla niej
niezręczność całej sytuacji jest tym większa, że nowi gospodarze pałacu
prezydenckiego do sprawy się nie zapalili.
Jaromir Sokołowski to w
Kancelarii Prezydenta postać bardzo wpływowa. Jeszcze przed wyborami
współpracownicy ówczesnego marszałka Sejmu złośliwie komentowali, że
jeśli Komorowski zostanie prezydentem, Sokołowski będzie kimś takim jak
Wachowski przy Wałęsie. Jak widać, porównanie to nie było formułowane na
wyrost. Wczoraj Kancelaria Prezydenta nie udzieliła nam odpowiedzi na
pytania związane ze skandalem.
Na ostatnią chwilę
Ale
na tym nie koniec - uroczystość przebiegła bardzo skromnie. Nie
wiedzieli o niej nawet przedstawiciele Polsko-Węgierskiej Grupy
Parlamentarnej. - O sytuacji poinformowałem kolegów z partii, w tym
wiceszefa sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Karola Karskiego i
członka Polsko-Węgierskiej Grupy Parlamentarnej Artura Górskiego, którzy
w ostatniej chwili zorganizowali delegację, kupili wiązanki i
przyjechali na miejsce - informuje poseł Arkadiusz Czartoryski. Jak się
okazało, na miejscu szef protokołu dyplomatycznego nie chciał, by
delegacja klubu parlamentarnego złożyła pod tablicą kwiaty.
Oficjalne
odsłonięcie tablicy pamiątkowej miało się odbyć w ubiegłym roku w
Radzyminie, podczas obchodów 90. rocznicy odparcia spod Warszawy
bolszewickiej nawałnicy. Potwierdza to były prezydencki minister Jacek
Sasin.
- Rok temu planowaliśmy dwie wielkie uroczystości rocznicowe z
udziałem delegacji zagranicznych. Oprócz rocznicy bitwy pod Grunwaldem,
na którą planowaliśmy zaprosić przedstawicieli władz Litwy, w
Radzyminie prezydent Lech Kaczyński oraz prezydent Węgier mieli wziąć
udział w uroczystościach rocznicy Bitwy Warszawskiej pod Ossowem -
tłumaczy Sasin. - Tam też miała zostać odsłonięta tablica upamiętniająca
węgierską pomoc dla Polski - dodaje. Jednak śmierć zarówno prezydenta,
jak i Andrzeja Przewoźnika, ówczesnego sekretarza Rady Ochrony Miejsc
Pamięci i Męczeństwa, pokrzyżowała te plany.
- To węgierskimi
pociskami podczas tej decydującej bitwy wypierano Rosjan spod Warszawy.
Gdyby nie ten transport, nasze wojsko nie miałoby czym strzelać -
podkreśla Czartoryski, poseł PiS, jeden z inicjatorów przedsięwzięcia. -
Jakiś czas temu wraz z Imre Molnarem i Atillą Szlaiem z Ambasady Węgier
w Warszawie wpadliśmy na pomysł, by ten zapomniany, ale bardzo znaczący
epizod historyczny przypomnieć i upamiętnić - dodaje.
Węgry: wszystkie zapasy dla Polski
A
sprawa jest niezwykle ciekawa. Pomoc materiałowa, jakiej chciały
udzielić podczas wojny polsko-bolszewickiej Polsce kraje sojusznicze, w
tym m.in. Francja, była skutecznie zatrzymywana. Czesi nie zgodzili się
przepuszczać transportów kierowanych w tym czasie do Polski. Jej los
uznali za przesądzony, zajmując terytorium Śląska Cieszyńskiego. To samo
robili również Niemcy i Austriacy. Bojkot transportów do Polski
ogłosiła także II Międzynarodówka Socjalistyczna wspierająca
bolszewików, podburzała marynarzy i dokerów do blokowania przeładunku
również w porcie gdańskim. Jedyną szansą na pomoc były transporty
wysyłane przez Rumunię z Węgier. W związku z tym na początku lipca 1920
r. rząd węgierski nakazał tamtejszej fabryce amunicji Manfreda Weissa
przekazanie wszystkich zapasów broni Polsce i przez kolejne tygodnie
produkowanie uzbrojenia tylko na potrzeby walczących Polaków. Pomoc
węgierska była tym bardziej symboliczna, że rok wcześniej Węgrzy uporali
się z krwawą rewolucją Beli Kuna i założoną przez niego Węgierską
Republiką Rad. W decydującym okresie wojny z Rosją sowiecką nieodpłatnie
przekazali Polakom i dostarczyli własnym wysiłkiem 48 milionów pocisków
karabinowych typu Mauser, 13 milionów pocisków typu Mannlicher, trudną
do oszacowania ilość pocisków artyleryjskich różnych kalibrów, 30
tysięcy karabinów typu Mauser i kilka milionów części zapasowych, 440
kuchni polowych, 80 pieców polowych. Zdaniem dr. Krzysztofa
Ćwiklińskiego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, gdyby nie
Węgrzy w 1920 r., do bolszewików pod Warszawą nie byłoby czym strzelać.
Niesmak,
jaki pozostał po całej sytuacji, każe przypomnieć inną skandaliczną
historię z budową pod Ossowem upamiętnienia bolszewickich żołnierzy z
czasów wojny 1920 roku. Upamiętnienia, którego forma i okoliczności
zszokowały opinię publiczną. W lipcu, niedługo po wyborach, Kancelaria
Prezydenta Bronisława Komorowskiego zwróciła się do Rady Ochrony Pamięci
Walk i Męczeństwa o przygotowanie obiektu, przy którym delegacje
rządowe: polska i rosyjska, mogłyby wspólnie oddać hołd ofiarom wojny
podczas 90. rocznicy Bitwy Warszawskiej. To, że inicjatywa budowy
pomnika żołnierzy bolszewickich pod Ossowem wyszła od prezydenta
Komorowskiego, dokumentuje pismo kierowane przez obecnego sekretarza
ROPWiM Andrzeja Kunerta do burmistrza gminy Wołomin z 15 lipca 2010
roku. Profesor Kunert potwierdza w nim "życzenie i intencję Kancelarii
Prezydenta RP, która rozważa możliwość udziału Prezydenta RP w
uroczystościach w Ossowie w dniu 14 sierpnia br.". Dwa lata wcześniej w
2008 roku jeszcze jako marszałek Sejmu Komorowski zaangażował się w
patronat nad budową w tym rejonie parku kulturowego.
Maciej Walaszczyk
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110324&typ=po&id=po02.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Wstyd mi przed Węgrami Z
Wstyd mi przed Węgrami
Z posłem Arturem Górskim (PiS), członkiem Polsko-Węgierskiej Grupy Parlamentarnej, rozmawia Maciej Walaszczyk
Jak Pan ocenia formułę uroczystości odsłonięcia tablicy upamiętniającej pomoc Węgrów udzieloną Polakom w okresie wojny polsko-bolszewickiej - była godna, czy raczej została potraktowana po macoszemu?
- Uroczystość była niezwykle skromna jak na udział obu prezydentów - polskiego i węgierskiego. Przyszło bardzo mało osób spośród tych, które w ostatniej chwili zaprosiła ambasada Węgier. Skarżyli się, że przez koniunkturalizm Kancelarii Prezydenta RP dopiero w przeddzień uroczystości zostali na nią zaproszeni. Także delegacji było niewiele. Ustawiono żołnierzy, aby nieśli wieńce przed delegacjami, ale wieńców było tylko trzy, nie licząc tych złożonych przez prezydentów. Wstydziłem się, że my, Polacy, nie potrafimy godnie oddać hołdu narodowi węgierskiemu, który tak bardzo i bezinteresownie wsparł Polaków w decydującej fazie wojny polsko-bolszewickiej.
Co Pan sądzi o zachowaniu Kancelarii Prezydenta?
- Niezwykle krytycznie oceniam ten absurdalny strach przed ewentualną reakcją Rosji na historyczną tablicę. Skandaliczne było to, że zwodzono Węgrów do ostatniej chwili, że starano się za wszelką cenę pomniejszyć rangę tych uroczystości tylko dlatego, że inicjatywa tablicy wyszła jeszcze od śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To był też wyraźny brak szacunku dla węgierskiej głowy państwa i narażenie na szwank polskiej racji stanu. W całej pełni ujawniły się małość ludzi z otoczenia prezydenta Komorowskiego, a także brak poczucia patriotyzmu i zwykła ignorancja.
Dziękuję za rozmowę.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. @Maryla
Można się spodziewać, że była to ostania wizyta przedstawicieli wędgierskich władz u namiestnika. Myśle też, że węgierskie media cala sprawę opiszą.
12. @kazef
nie wiem, czy opiszą to węgierskie media. Ze względu na prawdziwą przyjaźń między naszymi narodami.
Burak Komorowski znów POkazał klasę z Ruskiej Budy.
Przepraszam Węgrów !
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. możemy tylko pokazać nasza przyjaźń, jak Polacy w Poznaniu
http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/829856,prezydenci-wegier-i-polski-d...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Sokołowski został asystentem Komorowskiego w 2006 r.
Najwięcej do powiedzenia w otoczeniu Komorowskiego ma Jaromir Sokołowski,
szef jego gabinetu. Postawny trzydziestoparolatek, z wykształcenia
germanista i były pierwszy sekretarz ambasady RP w Berlinie.
Kim są współpracownicy Komorowskiego
Mały dwór
się zmierzyć z trzema rolami: marszałka Sejmu, kandydata na prezydenta, a
od tygodnia również – osoby pełniącej obowiązki głowy państwa. Kto mu w
tym pomaga, jacy ludzie go otaczają?
Choć Bronisław Komorowski w partii zawsze był politycznym singlem, to
posiada cechę, która w dużym stopniu mu to rekompensuje - potrafi
słuchać tych, którym ufa. To w dużym stopniu ułatwi mu przejście przez
najbliższe tygodnie, w których - zgodnie z konstytucją - będzie pełnił
obowiązki głowy państwa.
I tak - idąc za sugestiami bliskich współpracowników premiera Tuska -
dał się przekonać do osoby Jacka Michałowskiego, z którym zresztą zna
się od dawna. W jego ręce oddał prezydencką kancelarię. Nowy p.o. szefa
kancelarii zasłynął w końcówce lat 90. jako świetny organizator, prawa
ręka premiera Jerzego Buzka. Zapewne dlatego jednym z jego pierwszych
zadań były sprawy organizacyjne związane z pogrzebem pierwszej pary.
W podobnych okolicznościach mianowany został nowy szef Biura
Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej, choć w tym akurat przypadku
obaj panowie znają się od lat. – Gdy marszałek był ministrem obrony, kierowałem departamentem systemu obronnego MON – mówi gen. Koziej.
Gość pokoju 109
Wszyscy nasi rozmówcy w PO są zgodni, że Komorowskiego w partii lubi
się i ceni, ale on sam nie przekuwa tego w realną siłę. Przez lata nie
zbudował sobie silnego politycznego zaplecza. Choć ma wszystko, czego
potrzeba, aby stać się liderem konserwatywnego skrzydła PO, nigdy jednak
się o to nie starał. – Kiedy w ścisłym gronie zarządu partii była
mowa o skrzydłach Platformy, marszałek zawsze wskazywał, że
najważniejsze jest centrum, a nie, jak mówił, skrzydełka, które
deprecjonował – opowiada Sławomir Nitras, europoseł i członek
zarządu partii. Dodaje, że choć w tak zwanym dworze Tuska Komorowski nie
miał swojego miejsca, to jednak zaliczał się do tych, którzy czasami
byli dopraszani do wieczornych pogawędek ścisłego kierownictwa przy
winie, w słynnym sejmowym pokoju 109. Dziś, jak mówi poseł Waldy
Dzikowski, dworu nie ma, a Komorowski wciąż pnie się w górę. – Tusk
wie, że Bronek w imię własnych interesów nie zrobi nic przeciwko partii
i liderowi. Niektórzy nazywają to bojaźliwością, ja wskazywałbym na
szacunek – mówi Dzikowski.
Trzej organizatorzy
Nitras proszony o wskazanie osób, które są najbliżej marszałka, mówi: – To
nie są ludzie kojarzeni przez opinię publiczną z Platformą. Na pewno
zaliczają się do nich Jaromir Sokołowski, Jerzy Smoliński i Tomasz
Tywonek.
Najwięcej do powiedzenia w otoczeniu Komorowskiego ma Jaromir Sokołowski,
szef jego gabinetu. Postawny trzydziestoparolatek, z wykształcenia
germanista i były pierwszy sekretarz ambasady RP w Berlinie. – On
organizuje pracę marszałka. Bez jego akceptacji nic się nie może
wydarzyć. Jeśli Komorowski zostanie prezydentem, Sokołowski będzie kimś
takim jak Wachowski przy Wałęsie – mówią ci, którzy znają sekrety sejmowej kuchni.
Sokołowski został asystentem Komorowskiego w 2006 r. Przyszedł
z biura krajowego PO. Obecny marszałek Sejmu odpowiadał wówczas
w Platformie za sprawy międzynarodowe, więc Sokołowski ze znajomością
niemieckiego i angielskiego był przydatny. Rola tłumacza jednak go nie
satysfakcjonowała. Bardzo ambitny, w krótkim czasie stał się najbliższym
doradcą Komorowskiego, a nawet przyjacielem rodziny, bardzo szanowanym
przez żonę marszałka – Annę.
W zdobywaniu wpływów nie przeszkodziło mu nawet to, że na Wiejskiej
nie cieszy się zbyt dobrą opinią. Ci, którzy go znają, albo mówią o nim
źle, albo wcale. – Nadaje sobie zdecydowanie większe znaczenie, niż faktycznie ma –
mówi polityk z zarządu PO. Medialnie wypłynął trzy lata temu, jeszcze
za rządów PiS. W nie najlepszym kontekście – miał wówczas zaczepić na
korytarzu dwóch znanych dziennikarzy i proponować im materiały
kompromitujące ówczesną minister spraw zagranicznych Annę Fotygę. –
To w jego stylu. Potrafi wyciągnąć jakiś drobiazg i zrobić z tego
pierońską aferę, a do tego odpowiednio nakręcić Komorowskiego. To duża
umiejętność – mówi Jarosław Szczepański, były doradca marszałka
i szef biura prasowego Sejmu, który rok temu porzucił ekipę
Komorowskiego. Jak mówią wtajemniczeni, Szczepański nie mógł się
porozumieć z Sokołowskim, który nie toleruje wokół siebie nikogo, kto
mógłby znacząco wpływać na marszałka. W tym przypadku dopiął swego –
kolejny szef biura prasowego Sejmu Krzysztof Luft dogaduje się z nim
doskonale.
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1505224,1,kim-sa-wspolpracownicy-komorowskiego.read#ixzz1HW5mZ1PP
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. W związku z publikacją
W związku z publikacją artykułu „Zniewaga pod węgierską tablicą” w „Naszym Dzienniku”, Nr 69 (4000) z 24 marca 2011 roku Kancelaria Prezydenta RP oświadcza, co następuje:
1) Nieprawdą jest, że przedstawiciele Kancelarii Prezydenta RP „blokowali inicjatywę umieszczenia na frontonie jednego z warszawskich budynków tablicy upamiętniającej pomoc Budapesztu w czasie wojny z bolszewikami w 1920 roku”.
2) Nieprawdą jest, że decyzja o włączeniu do programu wizyty odsłonięcia tablicy była podjęta pod jakąkolwiek presją. Nieprawdą jest również, że „minister Jaromir Sokołowski tłumaczył (…) obawą przed reakcją... Rosjan” rzekomą zwłokę z podjęciem decyzji o uczestnictwie Prezydenta RP Pana Bronisława Komorowskiego w uroczystym odsłonięciu tablicy.
3) Nieprawdą jest, że Ambasada Republiki Węgierskiej w Warszawie groziła, że „jeśli do odsłonięcia tablicy nie dojdzie, o kompromitującym Kancelarię Prezydenta zdarzeniu poinformuje media”.
4) Zgodnie z obowiązującymi przepisami Kancelaria Prezydenta nie podejmowała decyzji ani nie była stroną w sprawie wmurowania tablicy. Wniosek o umieszczenie odsłonięcia tablicy w programie wizyty Prezydenta Republiki Węgierskiej w Warszawie wpłynął do Kancelarii Prezydenta RP od Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. KP RP ustosunkowała się do niego pozytywnie po zapoznaniu się z projektem tablicy i jej lokalizacją.
5) Zgodnie z dyplomatyczną praktyką do dnia poprzedzającego dwudniową i bogatą w wydarzenia wizytę trwało ustalanie jej ostatnich szczegółów programowych ze stroną węgierską. Równolegle strona polska przygotowywała stosowną uroczystość odsłonięcia tablicy. Współpraca z przedstawicielami RW przebiegała bardzo sprawnie i bezproblemowo.
6) Polskę i Węgry łączy przyjaźń, współpraca i pamięć o chwilach ważnych w historii obu krajów. Kolejnym tego przejawem będzie odsłonięcie pomnika katyńskiego przez Prezydenta RP Pana Bronisława Komorowskiego oraz Prezydenta RW Pana Pála Schmitta w Budapeszcie w dniu 8 kwietnia 2011 roku.
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/dzialalnosc-kancelarii/art,816,oswia...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. z oświadczenia wynika
że znów wszystkiemu winien Kunert!
To wina Rady ! No pięknie, to Kunert teraz odpowiada nawet za program wizyty prezydenta zaprzyjaźnionego państwa?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. skandalu ciąg dalszy? miała być wizyta 8 kwietnia w Budapeszcie
a na stronie www.prezydent.pl ANI SŁOWA
Zapowiedzi prasowe
27-03-2011
Udział Pary Prezydenckiej w X Międzynarodowych Zawodach Jeździeckich na Torwarze
|
28-03-2011
Wizyta robocza Prezydenta RP wraz z Małżonką w Republice Estońskiej
|
09-04-2011
Uroczystości pierwszej rocznicy katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem
|
11-04-2011
Spotkanie Prezydentów Polski i Rosji w Katyniu i Smoleńsku
|
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Warszawa się nie da!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. http://pomniksmolensk.pl/news
http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=76
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. Bratankowie i Cud nad Wisłą
Jedynie Węgry produkowały i dostarczały amunicję dla armii polskiej, przyczyniając się do wygrania Bitwy Warszawskiej
Bratankowie i Cud nad Wisłą
Endre László Varga
Odsłonięta
w Warszawie w atmosferze skandalu skromna tablica upamiętniająca
węgierską pomoc dla Polski w decydujących dniach wojny
polsko-bolszewickiej przypomniała zupełnie nieznany epizod z bogatej
historii wzajemnych relacji obu państw. Sprawa zakupu i transportu
węgierskiego uzbrojenia dla żołnierzy walczących w Bitwie Warszawskiej
to pasjonująca opowieść.
"Z transportem amunicji dla Polski
mieliśmy osiągnąć podwójny cel. Z jednej strony chcieliśmy zapewnić
sobie wspólną granicę polsko-węgierską, z drugiej zaś umożliwić Polakom -
u których zaistniał wielki brak amunicji - aby mogli obronić nowo
powstałą Polskę przed atakami niezliczonych wrogów" - mówił w wywiadzie
dla prasy w 1934 r. ówczesny minister spraw wojskowych Węgier Sándor
Festetics. Niemałą rolę odegrał fakt, że Węgrzy na własnej skórze
doświadczyli komunizmu w 1919 r., w czasie 133 dni tzw. republiki rad.
Dlatego kwestia amunicji dla Polski nie była tylko przedmiotem handlu,
lecz sprawą honoru.
Żądamy amunicji
Do pierwszego
kontaktu między zainteresowanymi stronami doszło w Warszawie, gdzie na
początku stycznia 1920 r. przedstawiciel rządu węgierskiego hr. Ivan
Csekonics spotkał się z gen. Józefem Hallerem. Polska chętnie prowadziła
rozmowy w sprawie zakupu amunicji, ponieważ nie tylko policja, lecz
także całe dywizje były uzbrojone w niemieckie karabiny Mauser. Rychło
więc zostały podjęte w Wiedniu pierwsze kontakty z przedstawicielami
fabryki zbrojeniowej Manfreda Weissa w Csepel (Budapeszt). Niestety,
Alfonz Weiss nie przyjął żadnych zamówień, odwołując się do przyszłych
ograniczeń produkcji narzuconych przez traktat pokojowy. W tym czasie
fabryka nie była zdolna do produkcji, stała bezczynnie. Rumuni w czasie
okupacji Budapesztu (od 3 sierpnia do 15 listopada 1919 r.) wywieźli z
zakładu wszystkie urządzenia niezbędne do produkcji amunicji
artyleryjskiej, częściowo także do amunicji piechotnej, wraz z zapasami
materiałów surowcowych, w tym węgla. Firma Weiss zamierzała zdobyć
maszyny i półfabrykaty w Austrii. Rozmowy kontynuowano w Warszawie,
uzgodniono, że Polska dostarczy Węgrom różne materiały surowcowe, w tym
węgiel, drewno, sól itd., potrzebne do produkcji amunicji. Strona polska
miała wpłynąć na Rumunów, by zwrócili Węgrom zabrane maszyny z fabryki
Csepel. Nie zwrócili, dlatego Węgry nie były w stanie produkować
amunicji artyleryjskiej. Rozmowy dokończono w Budapeszcie (termin rozmów
i pełen skład obu delegacji nie są znane).
W wyniku tych negocjacji 6
marca 1920 roku Polska zamówiła amunicję w fabryce Csepel w ilościach:
10 milionów nabojów do karabinu austriackiego Mannlicher, 30 milionów
nabojów do karabinu francuskiego Lebel oraz 30 milionów magazynków
(łódek) Mausera. Fabrykę uruchomiono 18 marca, a w drugiej połowie tego
miesiąca przez Rumunię przyszedł pierwszy transport 600 ton węgla z
Polski dla węgierskich kolei państwowych w celu transportu amunicji.
Siedem nabojów do karabinu
Drugie
zamówienie mógł złożyć rząd polski na początku maja 1920 roku. Z powodu
dużego zużycia amunicji na froncie żelazna rezerwa w Wojsku Polskim
drastycznie zmalała. Latem 1920 roku brak amunicji był tak
katastrofalny, że nakazano jej oszczędzanie, a żołnierzy
nieoszczędzających naboi karano. Wedle raportów agentów wywiadu
węgierskiego w Polsce, zdarzały się przypadki, kiedy żołnierz szedł na
bitwę, mając zaledwie 7 nabojów do swojego karabinu.
3 lipca 1920
roku gen. Kazimierz Sosnkowski, minister spraw wojskowych, nalegał na
szybkie dostarczenie zamówionej amunicji. W wyniku tych nacisków
węgierski minister spraw wojskowych, nie dysponując jeszcze
wyprodukowaną w zakładach Csepel amunicją dla Polski, specjalnym
rozporządzeniem przekazał 980 tysięcy sztuk amunicji do karabinu
Mannlicher, czyli całą rezerwę armii węgierskiej. Ponadto zarządził, by
fabryka w Csepel w ciągu następnych 14 dni pracowała wyłącznie na
potrzeby Polski.
W pierwszym okresie po uruchomieniu fabryki, od 16
marca do 28 maja, wyprodukowano na potrzeby węgierskie 1,5 miliona sztuk
amunicji dla piechoty. Daje to 54 tys. sztuk dziennie. Wkrótce okazało
się, że można produkować więcej.
Według wykazów, pierwszą ratę dla
Polski - 12 milionów sztuk amunicji, wykonano w okresie 31 maja - 27
lipca 1920 roku. Wyekspediowano je w dniu zakończenia raty.
Prawie
równolegle w tym samym czasie w innej hali produkcyjnej, w okresie 17
maja - 25 czerwca 1920 roku, również dla Polski produkowano amunicję, w
przybliżeniu 5 milionów nabojów.
Drugą ratę zaczęto produkować 27
lipca, zakończono 7 października 1920 roku. W ciągu 60 dni roboczych
dziennie schodziło z taśmy 183 300 sztuk, w sumie 11 milionów sztuk
nabojów.
Trzecią ratę wykonano w okresie 7 października 1920 r. - 8
marca 1921 r. - 12 milionów sztuk amunicji. Rata została wyekspediowana
10 marca 1921 roku i przyszła do Polski przed zawarciem pokoju z Rosją
sowiecką w Rydze.
Czwartą ratę, blisko 5 milionów sztuk, wykonano w
okresie 17 marca - 25 czerwca 1921 roku. Szczyt produkcji przypadł na
pierwszy okres, kiedy Wojsku Polskiemu groziło wyczerpanie amunicji.
Chcąc zadośćuczynić naleganiom gen. Sosnkowskiego, który prosił o
szybkie dostawy, w wyniku nadludzkiej pracy personelu technicznego i
robotników produkowano dziennie 250 tysięcy sztuk nabojów. Później tej
liczby nie udało się osiągnąć nawet w przybliżeniu.
Z Budapesztu do Skierniewic
Węgry
w latach 1920-1921 przekazały Polsce z własnej produkcji 58 milionów
sztuk naboi, 600 tysięcy magazynków do karabinów różnych wzorów, 240
kuchni polowych, 200 kuchni przenośnych, 80 piekarni polowych, 40
milionów spłonek do nabojów karabinu Mauser.
W tę liczbę musiała
zostać zaliczona amunicja z transportu liczącego 80 wagonów, tj. 22
miliony nabojów, które dostarczono do Skierniewic 12 sierpnia.
Wyekspediowane zostały z Budapesztu 10 lipca. Co ciekawe, nie znajdujemy
tej liczby w wykazach fabrycznych ani wśród wyprodukowanych ani
wyekspediowanych nabojów do Polski. (W 1919 roku Węgry wyprodukowały i
przekazały Polsce 20 tys. pocisków artyleryjskich oraz 20 milionów
nabojów Mannlichera, ale historia dostarczenia amunicji w 1919 roku to
inne zagadnienie).
Według wykazu, pierwszy transport do Polski z 12
milionami nabojów wyjechał 27 lipca. Polska chciała dostać amunicję już
wcześniej, w węgierskich wagonach, ale z nieznanej przyczyny nie
zgodziły się na to organy węgierskie. (Rumuni w czasie okupacji Węgier
zabrali m.in. urządzenia taboru kolejowego. Ponieważ transporty z
amunicją szły przez Rumunię, prawdopodobnie z tego powodu Budapeszt nie
zgodził się na wypuszczenie swoich wagonów z kraju.)
Według źródeł,
21 lipca z Polski skierowano na Węgry dwa transporty po amunicję. W
literaturze przedmiotu jest wymieniany tylko jeden transport, składający
się z 80 wagonów, który latem 1920 roku, a dokładnie 12 sierpnia dotarł
do Skierniewic, wioząc 20-22 miliony nabojów. Absolutnie wykluczam, że
tego lata do Polski dotarł tylko jeden lub dwa transporty. Ów transport
"skierniewicki" został zanotowany, ponieważ Czesi go nie przepuścili i
przyszedł przed Bitwą Warszawską.
Transport do Skierniewic został
wyekspediowany w okolicach 10 lipca z Budapesztu w kierunku na Miszkolc -
Koszyce - Preszów - Muszynę. Czesi go zatrzymali. Nie wiadomo, skąd
został zawrócony - znad granicy czy w Koszycach. Po zawróceniu i
dotarciu do Budapesztu został skierowany przez Rumunię do Polski. Dotarł
do celu na czas, wydatnie poprawiając zaopatrzenie Wojska Polskiego w
amunicję.
W okresie od 10 czerwca do 26 sierpnia 1920 r. Polska
otrzymywała dostawy materiałów wojennych tylko i wyłącznie poprzez
Węgry. Pamiętajmy, że Austria zabroniła wywozu amunicji z tego kraju pod
koniec czerwca, Belgia - 17 czerwca. Niemcy 25 lipca ogłosili
neutralność, która powodowała wstrzymanie transportów materiału
wojennego z Francji. W Gdańsku portowcy z powodu strajku od lipca nie
wyładowywali transportów przeznaczonych dla Polski (sytuacja zmieniła
się dopiero po Bitwie Warszawskiej). We Włoszech rząd pod wpływem opinii
publicznej, zbałamuconej agitacją i propagandą bolszewicką, również
wstrzymał transporty dla Polski. Czechosłowacja już w drugiej połowie
maja zatrzymała dostawy, na początku lipca z powodu strajków kolejarzy
nie przekazała transportów do Polski. 7 sierpnia Praga oświadczyła, że
nie przepuści przez swoje terytorium oddziałów węgierskich, które miały
przyjść z pomocą Wojsku Polskiemu. 9 sierpnia czeski minister spraw
zagranicznych Edward Benes˙ oświadczył posłowi polskiemu Alfredowi
Wysockiemu, że jego kraj nie przepuści przez swoje terytorium żadnych
transportów z materiałem wojennym dla Polski.
Pomogli zwyciężyć bolszewików
Udzielając
pomocy Polsce, Węgry naruszyły podpisaną 29 maja 1920 r. z Rosją
sowiecką umowę w sprawie wymiany jeńców wojennych. Węgry zobowiązały się
w niej do ścisłej neutralności w stosunku do uczestników wojny
polsko-bolszewickiej. Umowa zabraniała im też produkcji i transportu
materiału wojennego obcego pochodzenia przez swoje terytorium.
Żeby
choć w przybliżeniu ocenić wartość dostaw węgierskiej amunicji,
musielibyśmy wiedzieć, iloma nabojami dysponowało Wojsko Polskie 14
sierpnia 1920 roku. Na początku sierpnia na jeden karabin przypadało
10-15 sztuk amunicji (ryczałt dzienny). Według referatu gen. Kazimierza
Sosnkowskiego, wygłoszonego na posiedzeniu Rady Obrony Państwa 5 lipca
1920 r., zapasy nabojów do niemieckiego karabinu Mauser miały
ostatecznie wyczerpać się 27 lipca, do francuskiego karabinu Lebel - 14
sierpnia, a do karabinu austriackiego Mannlicher - 30 lipca. Krajowa
produkcja, która została dopiero zapoczątkowana, nie mogła zaspokoić
potrzeb.
Amunicja węgierska zasiliła zapasy głównie jednostek Frontu
Północnego, na Froncie Środkowym nad Wieprzem oraz walczących pod
Lwowem. Dostawy pozwoliły na przezwyciężenie kryzysu niedoboru amunicji
na przełomie lipca i sierpnia 1920 r. i przyczyniły się do wygrania
Bitwy Warszawskiej oraz kampanii 1920 roku. W wyniku tego nie doszło do
bolszewizacji kilku krajów Europy Środkowo-Wschodniej i Zachodniej.
Węgierska
pomoc była wysoko oceniana przez przywódców państwa polskiego w całym
okresie międzywojennym. Wymienię tutaj gen. Tadeusza Rozwadowskiego,
ówczesnego szefa Sztabu Głównego WP, który w rozmowie z płk. hr.
Józsefem Takách-Tolvayem, referentem wojskowym przy delegacie rządu
węgierskiego w Warszawie, przeprowadzonej w swoim gabinecie 16 września
1920 roku oświadczył: "(...) Nigdy nie zapomnimy Węgrom ich szlachetnego
stanowiska, że w najcięższych dla nas chwilach szczerze zamierzały
udzielić nam poparcia. (...) Może przyjść czas, kiedy się wam
zrewanżujemy. (...) Nie zapomnę waszego "noblesse", które wykazaliście w
stosunku do nas, kiedy znajdowaliśmy się w wielkim niebezpieczeństwie, i
każdy kopał nam grób. (...) Wy byliście jedynym narodem, który nam
szczerze zamierzał pomóc. Anglicy paktowali przeciwko Polsce z
Litwinami, z Niemcami, a ci ostatni z Czechami".
Autor
jest historykiem, mieszka w Zalaegerszeg na Węgrzech, zajmuje się
stosunkami węgiersko-polskimi w latach 1914-1944 oraz historią II RP.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110402&typ=my&id=my10.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. odpowiedzi wciąż nie ma, a na stronie www.prezydent.pl
nie ma informacji o wizycie na Węgrzech, kolejny policzek dla Węgrów, fundowany przez Komorowskiego?
09-04-2011
Uroczystości pierwszej rocznicy katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem
|
10-04-2011
Udział Prezydenta RP w uroczystościach pierwszej rocznicy katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem
|
11-04-2011
Spotkanie Prezydentów Polski i Rosji w Katyniu i Smoleńsku
|
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. Budapeszt pamięta. Modlitwa
Budapeszt pamięta. Modlitwa za ofiary II wojny światowej w rocznicę sowieckiej napaści na Polskę
Złożeniem wieńców i zapaleniem zniczy przed pomnikiem ofiar
katyńskich, a także mszą świętą uczczono 78. rocznicę napaści Związku
Sowieckiego…
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl