Las

avatar użytkownika Robert Helski

Pamiętam ze wspomnień ojca relacje, gdy z okazji kolejnej rocznicy odzyskania niepodleglości, uczniowie Szkoły Powszechnej w Grabowcu sadzili las. Był rok 1932-33. Młode państwo Polskie borykało sie z wieloma problemami, ale wszyscy wierzyli w lepszą przyszłość. Pracami kierował ówczesny kierownik szkole p.Stanisław Mazur, później dowódca placówki BCH w tej wiosce. Prawie wszyscy z sadzących ten las byli jego podkomendnymi i wielu zginęło w walkach partyzanckich z Niemcami, Rosjanami, oddziałami GL, oddziałami KBW. Wielu zakończyło życie w więzieniach UB. Matka ojca, babka Marianna, miała dziesięcioro rodzeństwa. Dziewczyn było tylko dwie. Z dziewięciu braci przeżyło wojnę dwóch. Pozostali zginęli przeważnie w lasach Zamojszczyzny.

Naszło mnie na te wspomnienia pod wpływem tych wszystkich notek blogerskich, informacji medialnych, które dzień w dzień się pojawiają, i tego, co widzę wokół siebie, u sąsiadów, i dalej.

Dysonans między tym , o czym ludzie marzyli, o co walczyli, a tym, w czym i z czym przyszło im żyć, jest porażający.

Celem była jakość życia w wolnym i niepodległym kraju i mimo "położenia geopolitycznego", ten cel był możliwy do osiągnięcia.

Warunkiem było konsekwentne i racjonalne realizowanie własnych, polskich, interesów. Mimo wszystkich niekorzystnych uwarunkowań.

Dzisiaj należałoby sobie powiedzieć, że wróciliśmy do okresu zaborów. Państwowość tego kraju jest atrapą i trudno jest powiedzieć, iż wszelkie instytucje powołane do reprezentowania i egzekwowania tej państwowości, realizują interesy tego społeczeństwa. Dotyczy to faktycznie każdej dziedziny życia i gospodarki. Praktycznie każdy Obywatel tego Państwa w "wieku produkcyjnym" dzień w dzień styka sie z barierami, które uniemożliwiją mu normalne funkcjonowanie i utrzymanie rodziny. Za moment wstanie rano z łóżka będzie czynem patriotycznym. Galimatias i meandry stworzonego systemu pozbawiły ludzi wszelkich szans aktywnego, kreatywnego tworzenia własnego życia i otoczenia.

W okresie okupacji ojciec z dziadkiem chodzili na przymusowe roboty do sąsiedniej wioski, gdzie po wysiedlieniu Polaków, pojawili się niemieccy osadnicy z Rumuni. Tam także sadzono las. Jednak ten las nigdy nie wyrósł. Nie miał szans. Wszystkie sadzonki miały tak przycinane korzenie, że żywot tego lasu nie trwał długo.

Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu, wszelkie działania w tym kraju, szczególnie tych, co mieliby swiecić przykładem i inspirować maluczkich, sprowadzają się do sadzenia skazanego na śmierć lasu.

Robert Helski

5 komentarzy

avatar użytkownika barbarawitkowska

1. Panie Robercie

pod wieloma względami jest gorzej:
1. normy były czytelne
2. znaczenie słów było precyzyjne
Wróg był wrogiem, a Polska nie była wolna i wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. To jest absolutne minimum i podstawa do sanacji narodu polskiego.

avatar użytkownika Robert Helski

2. Szanowna Pani Barbaro!

Oczywiście ma Pani racje. W swym niedouczeniu, nad którym ubolewam, pozwalam sobie zauważyć, iż to postawy i zachowania ludzkie decydują o tym, czy normy istnieją i funkcjonują w swej "prawej", prawdziwej, właściwej postaci. Postawy i zachowania wedle takich norm pozwalają zachować precyzyjność języka.
Zkiepścił się nam materiał. Nie wytrzymał próby czasu i trudów egzystencji.
Robert Helski

Są rachunki krzywd, których żadna dłoń nie przekreśli

avatar użytkownika Maryla

3. Panie Robercie

jest ciężko patrzeć, jak praca, pot i krew naszych Ojców i Dziadków idzie na zatracenie.
Ale nie jest tak najgorzej.
Niech pan patrzy na siebie.
Pana Ojciec był jak hartowana stal , wychowany w czasach trudnych i niebezpiecznych, ale przezył i był tym, kim był, dzięki wartościom, jakie wpajano od dziecka, jakie wyznawali prawie wszyscy w jego środowisku.
My wzrastaliśmy w innych warunkach - pamietając pamięcią Ojców o naszej spuściźnie i zobowiązaniach, ale bez zagrożeń - tych prawdziwych, jakie mieli nasi przodkowie.

Właśnie dlatego dalismy się tak łatwo podejść .

.."Dysonans między tym , o czym ludzie marzyli, o co walczyli, a tym, w czym i z czym przyszło im żyć, jest porażający.

Celem była jakość życia w wolnym i niepodległym kraju i mimo "położenia geopolitycznego", ten cel był możliwy do osiągnięcia.

Warunkiem było konsekwentne i racjonalne realizowanie własnych, polskich, interesów. Mimo wszystkich niekorzystnych uwarunkowań."...

To były nasze cele, nasze marzenia. Nasze.
Myslelismy, że sa tożsame z tymi, których nam wybrano, wszak to nie sami tych ludzi wyrózniliśmy, podsunięto ich nam.

Ale nie traćmy nadziei - POMIMO 21 lat ciężkiej pracy propagandy i zapędzenia ludzi do ciężkiej pracy i nędznej rozrywki - MY TRWAMY JAK DRZEWA.
Co więcej, wydalismy owoce, które czują podobnie jak my, choć żyją już inaczej.
Ale to dotyczy wszystkich pokoleń.

LAS TRWA, nie wszystkie korzenie sa podcięte.
Niech Pan zobaczy, ile na Blogmedia "zdrowych drzew".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. żeby nie było, że my juz tacy najgorsi :) wiersz z XVIII wieku

Świat zepsuty
Ignacy Krasicki

Wolno szaleć młodzieży, wolno starym zwodzić,
Wolno się na czas żenić, wolno i rozwodzić,
Godzi się kraść ojczyznę, łatwą i powolną;
A mnie sarkać na takie bezprawia nie wolno?
Niech się miota złość na cię i chytrość bezczelna-
Ty mów prawdę, mów śmiało, satyro rzetelna.
Gdzieżeś, cnoto? gdzieś, prawdo? gdzieście się podziały?
Tuście niegdyś najmilsze przytulenie miały.
Czciły was dobre nasze ojcy i pradziady,
A synowie, co w bite wstąpać mieli ślady,
Szydząc z świętej poczciwych swych przodków prostoty,
Za blask czczego poloru zamienili cnoty.
Słów aż nadto, a same matactwa i łgarstwa;
Wstręt ustał, a jawnego sprośność niedowiarstwa
Śmie się targać na święte wiary tajemnice;
Jad się szerzy, a źródło biorąc od stolice,
Grozi dalszą zarazą. Pełno ksiąg bezbożnych,
Pełno mistrzów zuchwałych, pełno uczniów zdrożnych;
A jeśli gdzie się cnota i pobożność mieści,
Wyśmiewa ją zuchwałość, nawet w płci niewieściej
Wszędzie nierząd, rozpusta, występki szkaradne.
Gdzieżeście, o matrony święte i przykładne?
Gdzieżeście, ludzie prawi, przystojna młodzieży?
Oślep tłuszcza bezbożna w otchłań zbytków bieży.
Co zysk podły skojarzył, to płochość rozprzęże;
Wzgardziły jarzmem cnoty i żony, i męże,
Zapamiętałe dzieci rodziców się wstydzą,
Wadzą się przyjaciele, bracia nienawidzą,
Rwą krewni łup sierocy, łzy wdów piją zdrajce,
Oczyszcza wzgląd nieprawy jawne winowajce.
Zdobycz wieków, zysk cnoty posiadają zdzierce,
Zwierzchność bez poważenia, prawo w poniewierce.
Zysk serca opanował, a co niegdyś tajna,
Teraz złość na widoku, a cnota przedajna.
Duchy przodków, nadgrody cnót co używacie,
Na wasze gniazdo okiem jeżeli rzucacie,
Jeśli odgłos dzieł naszych was kiedy doleci
Czyż możecie z nas poznać, żeśmy wasze dzieci?
Jesteśmy, ale z gruntu skażeni, wyrodni,
Jesteśmy, ależ tego nazwiska niegodni.
To, co oni honorem, poczciwością zwali,
My prostotą ochrzcili; więc co szacowali,
My tym gardziem, a grzeczność przenosząc nad cnotę,
Dzieci złe, psujem ojców poczciwych robotę:
Dobra była uprawa, lecz złe ziarno padło
Stądci teraz Feniksem prawie zgodne stadło:
Zysk małżeństwa kojarzy, żartem jest przysięga,
Lubieżność wspaja węzły, niestatek rozprzęga.
Młodzież próżna nauki, a rozpusty chciwa,
Skora do rozwiązłości, do cnoty leniwa.
Zapamiętałe starcy, zhańbione przymioty,
Śmieje się zbrodnia syta z pognębionej cnoty.
Wstyd ustał, wstyd, ostatnia niecnoty zapora;
Złość, zaraźna w swym źródle, a w skutkach zbyt spora,
Przeistoczyła dawny grunt ustaw poczciwych;
Chlubi się jawna kradzież z korzyści zelżywych.
Nie masz jarzma, a jeśli jest taki, co dźwiga,
Nie włożyła go cnota - fałsz, podłość, intryga.
Płodzie szacownych ojców noszący nazwiska!
Zewsząd cię zasłużona dolegliwość ściska;
Sameś sprawcą twych losów. Zdrożne obyczaje,
Krnąbrność, nierząd, rozpusta, zbytki gubią kraje.
Próżno się stan mniemaną potęgą nasrożył,
Który na gruncie cnoty rządów nie założył,
Próżno sobie podchlebia. Ten, co niegdyś słynął,
Rzym cnotliwy zwyciężał, Rzym występny zginął.
Nie Goty i Alany do szczętu go zniosły:
Zbrodnie, klęsk poprzedniki i upadków posły,
Te go w jarzmo wprawiły; skoro w cnocie stygnął,
Upadł - i już się więcej odtąd nie podźwignął.
Był czas, kiedy błąd ślepy nierządem się chlubił:
Ten nas nierząd, o bracia, pokonał i zgubił,
Ten nas cudzym w łup oddał, z nas się złe zaczęło:
Dzień jeden nieszczęśliwy zniszczył wieków dzieło.
Padnie słaby i lęże - wzmoże się wspaniały:
Rozpacz - podział nikczemnych! Wzmagają się wały,
Grozi burza, grzmi niebo; okręt nie zatonie,
Majtki, zgodne z żeglarzem, gdy staną w obronie;
A choć bezpieczniej okręt opuścić i płynąć,
Poczciwiej być w okręcie, ocalić lub zginąć.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Robert Helski

5. Nie najgorsi, ale jacy?

Plewy od ziarna wybrać łatwo. Nie stało odwagi.
Tuż po wojnie trudno było zdecydować się na radykalne rozwiązania.
Lecz to, co stało się w latach osiemdziesiątych, jest dla Nas wszystkich oskarżeniem.
"Prawda Was zbawi."
Co zmieniłby fakt, gdyby nagle pojawiły się odkopane wraz z dokumentami urny wyborcze z pewnego okręgu, świadczące o fałszerstwach w pierwszych wyborach w powojennej "wolnej Polsce"? (I tak wszyscy mieli i mają świadomość tego stanu rzeczy.)
Kolejne zwycięstwo moralne.
Zwycięstwa moralne są ważne, ale jak zmieniają jakość życia, skoro normy i język się zdegradowały? Nie żyjemy w eremie.
Robert Helski

Są rachunki krzywd, których żadna dłoń nie przekreśli