Krótka notka mogąca wyjaśnić stan rządowego samolotu po uderzeniu w ziemię z małej wysokości i mimo tego, że załogo podęła decyzję o poderwaniu maszyny (przerwała podejście do lądowania), alternatywna do teorii ściętej brzozy, której już nie ma, bo też został ścięta.

Wiemy, że kontrola lotów na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj kontaktowała się z Logiką, a „Logika” to Dowództwo Wojsk Obrony Powietrzno –Kosmicznej Federacji Rosyjskiej. Wojska tego typu odpowiadają za obserwację wrogich satelitów i niszczenie pocisków balistycznych antyrakietami. Działanie antyrakiet nie polega na eksplozji, ale zmiażdżeniu ich siłą kinetyczną tzn. „z antyrakiety oddziela się głowica kinetyczna, która swoją energią kinetyczną niszczy podczas zderzenia się pocisk balistyczny”. Jest to idealna możliwość upozorowania katastrofy gwarantująca dużą śmiertelność osób znajdujących się w samolocie. W przypadku „zwykłego” złego naprowadzania samolotu nie ma gwarancji że piloci dadzą się złapać w pułapkę – świadczy o tym komenda „odchodzimy”, a dodatkowo istnieje wysokie prawdopodobieństwo przeżycia osób przy „awaryjnym lądowaniu”. Zakładając, że piloci dali by się oszukać i wylądowali w „lasku” prawdopodobnie większość osób by przeżyła o czym świadczy wiele awaryjnych lądować Tu-154 znanych ze swojej solidnej konstrukcji, a dodatkowo salonka prezydencka była wzmacniana, więc na 99% prezydent by przeżył. Zamachowcy musieli mieć 100% pewności, że nie będzie co zbierać z samolotu więc mogli wykorzystać antyrakietę, aby „przyziemić” samolot w formie nie dających szans na przeżycie, a fałszywe naprowadzanie samolotu miało tylko określić miejsce zestrzelenia.

Co o tej koncepcji sądzicie?

Ps. Oczywiście istnieje inna możliwość: Dowództwo Wojsk Obrony Powietrzno –Kosmicznej Federacji Rosyjskiej chciało mieć pewność, że nikomu z wszystkich najważniejszych dowódców polskiej armii szkolonych w NATO i znienawidzonemu prezydentowi oraz jego najwierniejszym współpracownikom nic się nie stanie podczas mgły i monitorowała sytuację za pomocą swoich satelitów, ale jej po prostu nie wyszło… problem jednak w tym co mówił Władymir Bukowski na konferencji o Smoleńsku w Londynie: "W Rosji komunizm się nie skończył, trwa on nadal, tylko w zmienionej postaci. Krajem nadal rządzą tajne służy, a władzę sprawują kryminaliści i bandyci. W XX wieku kilkakrotnie Rosjanie dopuszczali się ludobójstw, do czego nikt w Rosji nie chce się przyznać. Władze nie chcę otworzyć archiwów i świat nie może dowiedzieć się np. prawdy o Katyniu. Jestem całym sercem z polskim narodem"

 

http://synteza.salon24.pl/278220,pomysl-na-upozorowanie-katastrofy-pod-smolenskiem-przez-logike