Jak, mawiał M. Cichy, człowiek w Michnixie zorientowany, na Czerskiej "mają hopla" na punkcie wieloletnich prześladowań Żydów przez nieokrzesanych Polaków. To pasja, która przepełnia życie i twórczość H. Łuczywo, S. Blumsztajna, E. Milewicz, wreszcie A. Michnika, wielokrotnie prowadziła do haniebnych, antypolskich postaw, do psucia wizerunku Rzeczpospolitej w Europie i na świecie, wreszcie do zakłamywania historii. Lista win "Wyborczej" w tym zakresie jest wybitnie opasła.

Przykład z 'ostatnich minut': Kiedy Rafał A. Ziemkiewicz drwił przedwczoraj ze znaczącego milczenia salonu w relacji na ostre słowa jego ostatnio ulubieńca - W. Bartoszewskiego  na temat świeżutkiego dzieła Grossa - "Złote żniwa", znacząco zareagowała niestrudzona D. Wielowieyska. Stwierdziła mianowicie, że wcześniej Bartoszewskiego (,kiedy Pan Władek był "ich", grzmiał na Kaczorów, wysyłał J.K. do psychiatryka) "Wyborcza" wcale nie windowała; sama Pani Dominika miała być wtedy zdegustowana zachowaniem "profesora". Wina za promocje żenujących stwierdzeń staruszka, wedle sugestii publicystki "Gazety", ciąży głównie na mediach prawicowych.

#####

Dziś obrywa się eurodeputowanemu J. Wojciechowskiemu, który wczoraj na forum s24 inteligentnie "obśmiał" salonową misję w wypieraniu tradycyjnego polskiego antysemityzmu. Z resztą, wymowa tego tekstu wcale do śmiechu prowadzić jego czytelników nie ma - chodziło o zasygnalizowanie faktycznego problemu, którego żródeł należy doszukiwać się w miejscu pracy redaktora Szackiego.

Szacki napisał:

"Na swoim blogu napisał (Janusz Wojciechowski - przyp. chinaski): "W związku z polskim antysemityzmem Niemcy mają szczególną traumę, której na imię - Jedwabne. Oddziały SS i policji niemieckiej spóźniły się, niestety, z interwencją i nie przeszkodziły Polakom w wymordowaniu tysiąca pięciuset jedwabińskich Żydów. Niemiecka punktualność w tym wypadku zawiodła, gdy oddziały pokojowe dotarły na miejsce, stodoła już, niestety, płonęła".

Żart europosła - bo to chyba był żart - jest co najmniej tak zabawny jak mowa jego partyjnego kolegi, posła Górskiego, który zwycięstwo Obamy uznał za kres cywilizacji białego człowieka.Cóż jednak można spodziewać się po Wojciechowskim? Po kimś, kto na serio, choć bez cienia dowodu, ogłosił, że ostatnie wybory samorządowe zostały sfałszowane? A może to też był dowcip? Ciężko wyczuć, bo i ciężkie to żarty."


Szacki, wzorem swoich niedoścignionych mistrzów pochodzenia żydowskiego (nie wspominałbym o tym pochodzeniu, ale w tej konwencji ten aspekt ma niebywała znaczenie), sprytnie wyrwał z kontekstu kilka zdań autorstwa pisowskiego eurodeputowanego, i na ich podstawie dowodzi, jaki z Wojciechowskiego burak i antysemita. Co najmniej taki, jak z posła Górskiego rasista...Redaktor "Gazety" nie wspomniał, rzecz jasna, o tym, że Wojciechowski w początkowej części swojego blogerskiego wpisu zasygnalizował problem budowania kłamliwego wizerunku Polaków (jako katów) i Niemców (jako tych refleksyjnych, m.in. W.  Schellenberg, O. Schindler czy C. von Stauffenberg) w kontekście II WŚ przez J. T. Grossa, człowieka, dla którego łamy "Wyborczej" (największego dziennika w Polsce) są zawsze otwarte.

Co więcej Szacki zapomniał chyba, że żarty przy okazji rzeczywistej tragedii narodowej,robił sobie całkiem niedawno jego redakcyjny kumpel W. Czuchnowski. Pan Wojtek z tą charakterystyczną swadą, nabijał się do rozpuku z wszystkich, którym zależy na odkryciu smoleńskiej prawdy. Przecież obśmianie podmiotów, które drążą temat katastrofy ("Misji Specjalnej", "Naszego Dziennika", A. Zybertowicza i A. Macierewicza) to element zasługujący na oczywisty aplauz zdroworozsądkowych ( wielbiących mężów stanu pokroju Putina i Miedwiediewa, kalających się nieustannie za uczynki swoich przodków masowo mordujących i grabiących Żydów) Polaków.