Kilka słów o drodze do zwycięstwa.
Widzimy rozysypujący się pomału projekt polityczny PO. Nie jest to tylko nasza lokalna, chciało by się rzec prowincjonalna zawierucha a jest to jedno z najważniejszych wydarzeń politycznych na świecie w ciągu ostatnich kikuset lat. Chciałbym byśmy wszyscy mieli świadomość wielkości i znaczenia wydarzeń, które współtworzymy, wielkości czasu w którym żyjemy, oraz historycznej wielkości osób tworzących nasz czas. W żadnym bowiem poza Polską kraju postsowiecki nie powstała formacja polityczna o innych korzeniach niż partia marksistowska. O ile pamiętam to nawet Orban był działaczem partyjnym!
A u nas? Przecież nawet najsłabszy w sumie ze wszystkich aktywnych uczestników naszego życia społeczno politycznego L. Wałęsa jest postacią, która weszła do panteonu ludzi wielkich. A u nas wszyscy wiedzą i zawsze wiedzieli, że jest to osoba niesamodzielna decyzyjnie, że on sam z siebie to jest “za a nawet przeciw”, że zawsze musi mieć koło siebie kogoś, kto mu powie co ma robić. A mimo to wszędzie poza Polską, w porównaniu do innych polityków na całym świecie okazał się być postacią wielką. Jak wielkimi więc postaciami są żyjący wśród nas Gwiazdowie, Wyszkowski, zapomniany ostatnio Świtoń i wielu innych? To oni przecież posługiwali się Wałęsą jak narzędziem. Musimy pamiętać o ich wielkości jeszcze za życia bo jeśli my nie będziemy oddawać im należnego szacunku, to dlaczego inni, którzy nie znają ich dokonań mają ich szanować.
Przecież niewątpliwie ten “słabszy” z naszych kardynałów czasu komunizmu czyli K. Wojtyła okazał się wszechświatowym przywódcą religijnym na miarę epoki. Jakiego więc formatu człowiekiem był Kardynał Wyszyński?
Porównajmy też naszych dziennikarzy: Sakiewicza i Michnika. Przecież w porównaniu do Sakiewicza Michnik, używając określeń bp Życimskiego to “mały człowiek”. Rzekoma wielkość Michnika polagała na tym, że udało mu się uzyskać koncesję na organ prasowy Solidarności- bo Gazeta Wyborcza początkowo taki organem była i pod ochroną potężnego wtedy Związku negocjował sfinansowanie jej wydawania przez RSW Prasę Ksiązkę Ruch w tym sensie, że dystrybutor musiał płacić za sprzedaż od razu a on miał zagwarantowany termin płatności za druk w firmie tegoż dystrybutora - było to fragmentem ustaleń okrągłego stołu. Czyli RSW dawało organowi prasowemu Solidarności pieniądze na pokrycie kosztów redakcji w pierwszej kolejności a w drugiej żądała pokrycia kosztów druku Gazety Wyborczej. W takiej sytuacji trzeba byłoby być durniem, by nie uruchomić pisma a nie człowiekiem wielkim by to zrobić. Żadna inna gazeta nie otrzymał podczas okrągłego stołu takich przywilejów.
Sakiewicz zaś stworzył pismo wbrew środowisku salonu, wbrew wszystkim.On rzeczywiście jest "postacią". Zresztą nie wiem czy to nie jest przypadkowa zbieżność nazw, ale o ile pamiętam inwestorem, który miał w imieniu salonu przejąć Gazetę Polską była firma King&King, jeśli to ta sama firma, za finansowanie której Krauze ma sprawę karną, to można się domyślać, że ma on sprawę za nieprzejęcie Gazety Polskiej, bo gdyby Gazeta Polska była zarządzana przez splajtowaną spółkę zależną od Krauzego, to mogę się z łatwością domyślić, komu by została ona sprzedana i jest też pewien, że nikt by się Krauzego o nic nie czepiał.
Dalczego o tym pisze?
Dlatego, że głównym motywem propagandowym PO jest obdzieranie z godności naszych liderów, po to by u osób nie śledzącyh na bieżąco naszej polityki wytworzyć wrażenie, że nie mamy liderów odpowiedniego formatu, co jest nieprawdą ale fakt iż my sami nie mówimy o ich wielkości umożliwia im tę propagandę. Przecież, gdyby nie Smolar, Modzelewski i inni nie wiedzili byśmy jak wspaniały jest Michnik. My to wiemy z szacunku jaki okazuje mu Milewska, Olejnik i inni a nie z oceny jego dorobku! W bezpośredniej dyskusji nie jest on w stanie “sprostać” nawet J. Kaczyńskiemu, który przecież nie jest dziennikarzem a jest politykiem. Któremu więc z naszych dziennikarzy sprostał by Michnik w dyskusji?
Musimy więc im przedstawić nasze postacie we właściwym świetle a wtedy okaże się, że są one o wiele większe niż widać to w telewizji. Musimy dodać splendoru naszym liderom by i inni się nimi zachwycili - bo jest czym.
Czy mamy po temu środki. Tak, bo my, osoby uczestniczące w bogsferze jesteśmy tym, co dawniej nazywało się “głosem ulicy” - czyli ostateczną instancją oceny życia społecznego. Naszą siłe widac przy okazji katastrofy smoleńskiej. PO martwi się tylko jednym, że w internecie “aż huczy “ od domysłów o zamachu, o winie PO. Gdyby nie ten huk sprawa smoleńska byłaby zapomniana. Oczywiście dotyczy to wszystkich spraw i należy tą siłę wykorzystywać również do kreowania wizerunku naszych przywódców.A tylko tego nam brakuje do zwycięstwa nad chłystkami.
- UPARTY - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. UPARTY - To jest bardzo dobry upór.
ŚWiadomość jakości problemów, przed którymi stoimy, świadczy o jakości ludzi, którzy te problemy rozwiązują. To prawda.
Świadomość wartości i jakości osobowości pozwala na docenienie ludzi.
A najpotężniejszym skutkiem opresji komunizmu jest zniszczenie umiejętności, a nawet chęci i zdolności do zrozumienia wartości kudzkiej pracy.
Ludzka praca, ludzki wysiłek, ludzkie osiągnięcia są niedostrzegane.
A do zorganizowania się i wspólnej pracy potrzebny jest szacunek do ludzi, z którymi podejmujemy się działać.
Polacy dokonali w czasie ostatniego półwiecza rzeczy naprawde wielkich.
Zwycięstwo Solidarności jest spożytkowane przez Niemców, którzy są dumni z naszego zwycięstwa i świętują rocznicę obalenia muru berlińskego.
Tak to jest.
Doceńmy siebie i naszych bohaterów, pokonasz tych chłystków
michael
2. BARDZO POLECAM DZISIEJSZY TEKST NAPISANY PRZEZ UPARTEGO
Niniejszy tekst zwiera bardzo ważną opinię o faktycznej WARTOŚCI i JAKOŚCI naszych, polskich osiagnięć, a także wielkości ludzi, polskich bohaterów, którzy doprowadzili do nich.
michael
3. @autor
Taka moja konstatacja.
Przypomniales tym wpisem o waznym zjawisq, pomijanym i bedacym niejako na uboczu innych, istotnych spraw, którymi zyjemy. To zjawisko jest powszechnie znane i jego nazwa przewija się non stop w mediach, jednak odnosi się glownie do swiata show businessu. Otoz okazuje się, ze celebryci (to zjawisko to celebra, ale nie w znaczeniu czegos pozytywnego; to tylko taki nadymany, pusty „blysk”) powszechnie zasilaja sfere dziennikarska i publicystyczna. To nie jakosc, nie warsztat swiadczy dzis w Polsce o popularnosci redaktora, czy dziennikarza, a fama o nim, jakas nieslychana „nadbudowa” postaci, a polega to na tym ze wazny „w srodowisq” lub jak kto woli na salooooonach X w samych superlatywach wypowiada się o pani/u Y, zatem panstwo A, B, C, D, podchwytuja to i z jeszcze wieksza sila buduja postac. Postac wielkiego, profesjonalnego, perfekcyjnego, nieprzewidywalnego, celnego, ostrego, ksztaltujacego opinie spoleczenstwa i tzw. srodowisk”, itp., itd. dziennikarza/ki/redaktora/ki/publicysty/ki. Wystarczy popatrzec na sklad kapitul rozdajacych nagrody wciąż tym samym. Takie miedlenie się we wlasnym sosie – celebryci, „smietanka” towarzyska, elyta...
Jeśli ktos ma watpliwosci, proszę przejrzec takie pisma jak „Viva”, „Gala”, „Pani”, etc. Tam jest wszystko podane na tacy, ale....malo kto o tym wie, prawda? Idioci nie lubia myslec. T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.