Moje Okno

avatar użytkownika jwp

Jest w moim mieszkaniu takie jedno szczególne okno, okno w kuchni.

Co prawda jest takie samo jak inne, 3-ój kwaterowe weneckie, ma ponad sto lat, u góry uchylny lufcik z mechanizmem bocznym. Ciężko się myje, każda próba to jak spacer po cienkiej linie. Otwiera się do wewnątrz, a to dlatego, iż dawniej stały na zewnętrznym parapecie korytka na kwiaty. Trochę mi ich brak, a i karmnik dla ptaszków bywał ze słoninką dla sikorek. Może trzeba by zacząć budować Polskę od takich prostych rzeczy, jak kwiaty na oknie i ziarno dl naszych mniejszych braci. Co prawda Doktorem Dolittle już nie zostanę, ale będzie w zimie z kim pogwarzyć w oknie.

Co takie szczególnego jest w tym kuchennym oknie. Ano widziało ono wiele, przez te ponad 100 lat było milczącym świadkiem życia rodzinnego, nie tylko naszej rodziny. Było mu dane widzieć legionistów, niemieckich i sowieckich sołdatów, pochody 1-szo majowe, pielgrzymki do Częstochowy, grupy kibiców i kiboli. A także ludzki steranych codziennym trudem, sponiewieranych prze życie lub/i gorzałkę, rodziny idące do kościoła, na odpust, kobiety z siatkami pełnymi zakupów, zakochane pary, pięknych staruszków trzymających się za ręce, lub idących pod rękę. Małych urwisów, dzielnicowych agarów, lokalne piękności. Karetki na sygnale, czasem spóźnione, księdza z ostatnim namaszczeniem i młode małżeństwo z pociechą w wózku. Znanych aktorów, piosenkarzy i nieznanych z imienia bezdomnych.

Oj gdyby tak mogło przemówić, choćby zaskrzypiało znacząco, byłoby czego słuchać. Przez ponad wiek moje okno w kuchni wiernie towarzyszyło gospodyni przy pichceniu, dzieciom przy wyjadaniu cukru z cukierniczki, gospodarzowi sięgającemu po cokolwiek mokrego wczesnym rankiem w niedzielę. Słuchało swarów, połajanek, gaworzenia niemowląt, czułych słów i niecierpliwego – Co z tym obiadem ?, do cholery !

Ja i mój wierny towarzysz, okno kuchenne spędzamy ze sobą sporo czasu. Rankiem po śniadaniu pierwszy papieros, rzut okiem na ulicę, pierwsze telefony - mam nadzieję, iż moje okno nie jest TW. Wiosną i latem sączy nam dzień cały całuski od słońca, a zimą tuli nas niczym kołderka. Gdy poproszę to wpuści nam kilka świeżych oddechów lub zagrodzi drogę nieświeżej ulicy. Wieczorem zaś kompanem mi jest przy szklanicy piwa, porywa mnie w nadchodzący zmierzch i otula spokojem zmierzającej do snu ulicy. Cierpliwie wdycha mój dymek z papierosa i nie krzywduje sobie gdy uronię nań kropeleczkę piwa by się nie rozeschło do reszty. Razem ze mną w zadziwieniu patrzy na nadchodzący co wieczorem spokój, którego tak brakuje za dnia. Żegna czule wędrowców dnia szarego zmierzających do domu, oświetla drogę zagubionym co nie raz wężykiem powroty swe znaczą. Nie zatyka uszu na pijackie tyrady i krzyki, bacznie patrząc rzezimieszkom na ręce. Pod wieczór śpiewa ptaszkom na uszko kołysanki, a te w rewanżu rannym szczebiotem budzą je przetarło oczy zanim pierwszy domownik je otworzy.

Jest ze mną kilkadziesiąt lat, śmiało się ze mną, radowało, robiło głupie miny, ale i też widziało mój płacz. Gdy umarł mój Tata, gdy żegnałem Papieża Jana Pawła II, Kard. Karola Wojtyłę, który mnie bierzmował. I wtedy gdy dzwoniłem do brata, nie do końca wierząc w to co się dzieje, w to że zginął Mój Prezydent, Pani Prezydentowa i Kwiat Polskich Obywateli. Wspierałem się na mym oknie jak na ramieniu pomocnym. Obejmowało mnie w tych trudnych chwilach. Moje okno nie złości się gdy w bezsenne noce, a tych coraz więcej, przychodzą znienacka starając się go nie obudzić i delikatnie wydmuchuję dymek z piątorannego papierosa ( czytaj nie piąty lecz palony o piątej, aż tak nie kurzę ). Gdy byłem dzieckiem razem ze mną na dratwie spuszczało klucze lub portfel by poigrać z przechodniami. Pozwala mi się wychylać gdy wypatruję żony, ale trzyma mnie mocno, bo różne myśli chodzą po skołatanej łepetynie.

I tak ja i Moje Okno żyjemy sobie w tym dziwnym kraju, który nocą taki cichy i piękny, a rankiem budzi się podzielony i skłócony, co tak podoba się naszym sąsiadom.

I tak dumam sobie, czy prędzej pęknie Mojemu Oknu przedwojenna szyba, czy też moje serce.

Polecam mój wpis - Dziś prawdziwych kajzerek już nie ma.

A teraz z innej beczki.

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika intix

1. Jwp

Witam.
Tak bardzo chciałabym coś napisać, ale nie jestem w stanie...
Czytałam przez łzy i wystukuję litery między spadającymi kropelkami na klawiaturę...
Nie wstydzę się tych łez...
Jedyne, co ciśnie mi się na usta to małe słowo... dziękuję...

Pozdrawiam bardzo serdecznie

Dziękuję

avatar użytkownika joanna

2. Fantastycznie miec mieszkanie z oknem ..

sa domy bez okien... tez...

Pozdrawiam serdecznie.

joanna
avatar użytkownika jwp

3. intix i joanna

To dla mnie Wielki Zaszczyt, a łzy potrafią być słodkie. A okna są w Duszy Naszej.

Ukłony

JWP