Jaruzelski Prezesem

avatar użytkownika rekontra
„…w bardzo dobrych stosunkach jakby osobistych i Michnik i ja z generałem Jaruzelskim jesteśmy i bardzo i bardzo sobie tę znajomość cenimy”
 
Osławionemu „Szkłu kontaktowemu” w styczniu stuknie szósty krzyżyk. Gdyby ktoś obejrzał jakikolwiek odcinek programu i na tej podstawie uznał, że jest to orwellowska godzina nienawiści, to informuję - jest to magazyn satyryczno-publicystyczny stacji TVN 24.
Prowadzący program odpowiadają za przekaz satyryczny, puszczają filmiki, pokazują materiały przygotowane przez redakcję, uśmiechając się cytują wypowiedzi polityków, a potem … potem tonują, niuansują, łagodzą i się dystansują. Mistrzami w tym są panowie Tomasz Sianecki oraz Grzegorz Miecugow, ale, ale... przekaz publicystyczny wzmacnia się wyświetlając na ekranie telewizora teksty esemesów od widzów. Dodatkowo dzwoniący do studia mają minutę (często jest to minutka nienawiści) na wypowiedź, oczywiście na żywo – wspólnicy od czarnej roboty rzec można.
Jak wieść niesie, pani Jolanta po wielu próbach dodzwoniła się aż ze Szwajcarii i użyła sformułowania o prowadzących i widzach - "śmierdzące antypisowstwo". Słowa te, miały zapewne wyrazić jej pogląd o stronniczości "Szkła kontaktowego". Po telefonie na ekranie telewizora pojawił się SMS: "szczyt bezczelności to - zagłosować na PiS i wyjechać do Szwajcarii". Tefałenowski pluralizm.
Ostatnio - drugi roczek na karku - oferta programowa TVN 24 została wzbogacona (poszerzona) o „Drugie Śniadanie Mistrzów”. Jest to magazyn kulturalny, realizowany na żywo z restauracji „Szparka”, a prowadzącym jest Marcin Mellera.
Miesiąc temu gospodarz programu sporo zyskał na popularności, gdyż zwracając się do Krzysztofa Materny wymsknęło mu się „słówko” na ka: „Nie zaniepokoiłoby ciebie, gdyby jeszcze liberałowie pisowscy przystąpili do platformy to mielibyśmy k…a” – niestety widzowie nie dowiedzieli się, co by powstało z połącznia PJN z PO i dlaczego miałoby to być źródłem niepokoju Materny, jakby nie było członka Komitetu Komorowskiego, gdyż Meller ugryzł się w język.
Gdy tworzono „Drugie Śniadanie” w zaprzyjaźnionej z PO gazecie mistrza Wajdy wyczytałem, że już nie tylko politycy, komentatorzy polityczni i kadra profesorska będą na antenie TVN 24 dyskutować o polityce i bieżących wydarzeniach. Kolejnym pomysłem stacji TVN 24 na kształtowanie poglądów widzów jest zaproszenie do rozmowy ludzi ze świata kultury i show-biznesu. Artykuł był zatytułowany „Polityka bez polityków”, przecież wszystko w tej stacji jest polityką, Monika Olejnik nawet buty dobiera pod gościa, a Anita Werner wysokość obcasa.
Meller zdradził dziennikarce Gazety Telewizyjnej, że aby trafić do grona komentatorów programu, nie wystarczy być popularną postacią, trzeba umieć ciekawie rozmawiać na tematy społeczne, polityczne.
I przypadkowo – półtoraroczne dziecko sąsiadki bawiło się pilotem telewizora - już, już wychodziłem na sobotni spacer nad rzekę, gdy dopadł mnie głos: ”panowie Daniel i pan Wojciech przez ostatnie 15 minut sparring”. Wojciech to Pszoniak, przerwał Mellerowi w pół słowa: „Jeżeli chcesz, żeby ta audycja miała jakiś poziom nie zapraszaj pewnych ludzi” i dodał, że publiczność będzie wiedziała, o co chodzi. A jego sparingpartner, pan Daniel, to oczywiście Daniel Olbrychski.
Redaktor mówi o słownej bijatyce do której doszło tuż przed programem? W ten oto sposób mój spacer stał się pierwszą ofiarą programu.
Zamaszyście gestykulując, głosem podróbką Łapickiego, czy też Holoubka Olbrychski mówił: „Trzeba pokazać telewidzom, że aktorzy to nie tylko tam, strojenie min tam jakieś to tego, że też potrafią porozmawiać na parę tematów, nie tylko jeść od razu”.
Widać było, że wyznanie mistrza to nie kwestia aktorska wykuta na blachę, że to przemyślenia, że to umiejętność formułowania zdań bez suflera w pobliżu. I tak było do końca programu.
Na żywo pleciono myśli w zdania, które zamieszczę na swoim blogu – ograniczenie ze względu na szczupłość miejsca na łamach Warszawskiej Gazety. Dwaj mistrzowie, goście programu zostali już rozszyfrowani – Daniel i Wojtek. Dołączył do nich pan Andrzej.
W zaprzyjaźnionej stacji z Wajdą i PO na rozmowę mistrzów w sobotę 11 grudnia, a więc faktycznie w przeddzień rocznicy wprowadzenia stanu wojennego zaproszeni zostali Wojciech Pszoniak (z Komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego) oraz Daniel Olbrychski (członek tegoż Komitetu). Tę dwójkę wzbogacił swymi przemyśleniami Andrzej Grabowski, znany z telewizji Polsat pod nazwiskiem Kiepski. Andrzej Grabowski to również członek Komitetu Poparcia Bronisława Komorowskiego. Czy w filmie i teatrze telewizyjnym aktorzy nie mają nic do roboty, muszą kogoś popierać? Dziesiąta i jedenasta Muzo obudźcie się ! 
 
- Będę rozmawiał z prawdziwymi autorytetami. Z ludźmi, którzy mają swój dorobek i nazwisko, co sprawia, że są niezależni światopoglądowo – zapowiadał pierwszy odcinek  gospodarz programu Marcin Meller.
 
I trójka popularnych aktorów dziwnym zbiegiem okoliczności się doskonale dopełniała, wiadomo było, że przynajmniej w zasadniczych kwestiach się nie mogła różnić. O PIS bąknął chyba Grabowski - bardzo po linii, o Gomułce wspomniał Olbrychski. Program prezydenta Komorowskiego jest ich programem, a jego punkty bez wątpienia potrafią wyrecytować w środku nocy.
Doproszono do tej trójki – albo też odwrotnie – dziennikarkę (druga prowadząca?) Małgorzatę Domagalik. Coś jadła podczas śniadania mistrzów – to nie dziwi – ale dlaczego, gdy nie mówiła przez większą część programu czyściła sobie zęby językiem, a gdy tę czynność na chwilę przerywała, wchodziła aktorom w słowo?
Rzucała z pamięci liczbami – Helmut Schmidt ma 91 lat, Ruch Autonomii Śląska - 8,5 % poparcia, 320 tysięcy czegoś tam, ale nieopatrznie ujawniła, że pytania uczestnicy programu dostali wcześniej. Tematy zadane do domu to: rocznica stanu wojennego, autonomia Śląska, WikiLeaks oraz stosunek Polaków do Kościoła. Wydało się, że Daniel Olbrychski nie korzysta z Internetu, więc częściej musiał improwizować (WikiLeaks to podsłuchy).
Tak więc drogi czytelniku (i widzu programu) – bez kompleksów proszę, gdy usłyszycie, że Meller swych gości pyta o osiągnięty kompromis w Gwinei i usłyszycie mini wykład wybitnego aktora o klimacie i częstych opadach deszczu, o rezerwacie na pobliskim archipelagu Bijagos, głównej ulicy w stolicy, to wiedzcie – cuda te sprawia prezydencka Wikipedia.
Czy warto oglądać program? Nie warto. 40 minut to skarb – to długi spacer, to 100 stronic książki to rozmowa telefoniczna z bliską osobą.
Ale ja nie tylko czytam Wyborczą – pomiędzy zdaniami – ale dwa razy obejrzałem ten sam program kulturalny (robiąc notatki), z apolitycznymi gośćmi z show-biznesu. Było warto. Szczegóły za tydzień – albo na moim blogu w piątek wieczorem.
Teraz garść cytatów. Gdy słyszymy celebrytę, zdarza się, że sens jego wypowiedzi umyka naszej uwadze. Ale gdy się wsłuchamy?
W części o stanie wojennym ani razu nie padło słowo Solidarność. Wydaje się to wprost niemożliwym, ale tak było – taki zestaw gości. Była jedna kwestia – wejdą nie wejdą, a Jaruzelski jakby nie miał życiorysu – pojawił się dopiero w roku 1981. Pszoniak: „do dnia dzisiejszego myślę, nie wiem, kiedyś to będzie wiadomo, dlaczego, czy by weszli czy by nie weszli, mogli wejść mogli nie”
Olbrychski wchodzi w słowo – „nie, nie będzie na to, tu są zgodni nawet generałowie i rosyjscy i polscy„ – zdaje się pan Daniel użył argumentu z autorytetu – skoro „generałowie i rosyjscy i polscy”, ale nie powiedział, w czym są zgodni, jacy generałowie, dzisiaj czy wówczas.
Rozmówcy krytycznie oceniali wprowadzenie stanu wojennego, tylko Olbrychski powiedział, że ma stosunek ambiwalentny. Wówczas nienawidził, a dzisiaj?
„A w tej chwili mogę powtórzyć za Michnikiem, który więcej powodów jakby do skarg i żalów prawda na ucisk, na represje mógł mieć ode mnie, a w tej chwili w bardzo dobrych stosunkach jakby osobistych i Michnik i ja z generałem Jaruzelskim jesteśmy i bardzo i bardzo sobie tę znajomość cenimy„.
Dla równowagi – żeby wszystko nie było tylko na Olbrychskiego. Wojciech Pszoniak o autonomii Śląska mówił: „Nie, nie ja nie wierzę w to, to są takie no i bardzo dobrze, że tam się rusza coś ja nie wierzę w to, żeby Śląsk się oderwał ktoś powiedział żeby to była autonomiczna” i dopowiada, gdyby jednak Śląsk uzyskał autonomię:
„A czy to groźne? Nie. Jakby była no to co, to nie będziemy mogli jeździć do Katowic na kiełbaski albo na golonkę” i dodaje ze śmiechem, chyba że będzie paszport.
Udały nam się elity aktorskie, nie ma co. To jeszcze punkt widzenia niezawodnego w oglądzie mapy Europy Daniela Olbrychskiego: „Czy to jest takie istotne w czasach gdy jedziemy samochodem, właściwie po napisach ja się orientuję że jestem w innym kraju” i Pszoniak „niech się każdy czuje tam gdzie się czuje dobrze”.
Przecież Olbrychski ostrzegał, że aktorzy to nie tylko miny, że też potrafią porozmawiać na parę tematów. Tylko tematy im się słabo trafiły, albo też, ich trafiły. Nie udźwignęli ich.  A gdzie tytułowy Prezes Jaruzelski? Proszę bardzo.
Daniel Olbrychski: „ta nasza historia jest tak skomplikowana….”
Meller przerywa: „może już na generała Jaruzelskiego nie wchodźmy, bo to jest na kolejną niekończącą się dyskusję”, ale aktor łątwo się zbyć nie daje:
„no no, ale to jest no tak jak można mówić, Prezes, prawda, w Kordianie Słowackiego”
i po kolejnym przerwaniu dodaje:
„Można grać Prezesa jako rzecz negatywną, ale można grać Prezesa jako postać …”  ale o tym i o Kordianie Słowackiego za tydzień.
Tekst opublikowany w Nr. 50 Warszawskiej Gazety

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @rekontra

Witam,

w ramach realizacji statutowych obowiązków Stowarzyszenia, katuję się codziennie TVN24 od rana do późnej nocy. Wymienione przez Ciebie programy (zresztą nie tylko te) z poświęceniem odsłuchuję (bo patrzeć to juz za duzo nawet na moje poświęcenie) i znam wszystkich prowadzących funkcjonariuszy, jak i ich gości.
Od 10 kwietnia 2010 r. zauważyłam zmianę, która w jesiennej ramówce stała sie już normą. Wprowadzono oficjalnie jako autorytety i ekspertów ludzi, których z wszystkich mediów zmiotła afera Rywina. Zresztą, dotyczy to nie tylko ITI, ale i odzyskanej tv publicznej.

Co zaś ma do powiedzenia szef odzyskanej KRRIT w sprawie sekty Miecugowa, czyli Szkła Kontaktowego? na nasz wniosek o monitoring taka oto otrzymaliśmy odpowiedź :

Odnośnie
przedstawionej przez Panią opinii na temat audycji „Szkło kontaktowe”,
emitowanej w programie TVN24, uprzejmie proszę o zapoznanie się z
treścią komunikatu Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
z dnia 23 października 2010 roku. Komunikat dostępny jest na stronie
internetowej KRRiT pod adresem: http://www.krrit.gov.pl/LinkClick.aspx?fileticket=QsdM8Wjo%2fRg%3d&tabid=136.

http://blogmedia24.pl/node/40566
Napisalismy kolejne pismo
19 listopada 2010 r., zaraz minie termin odpowiedzi.

pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika rekontra

2. Marylo

Nie oglądam szkła (czasem przeskakuję pilotem i widzę fragment), nie oglądam śniadania, przestałem oglądać Olejnik, nie oglądam kawy na ławę, nie oglądam loży (oglądałem)

ten program (Śniadanie) nagrałem powtórkęw nocy - gdyż usłyszałem fragment - o stanie wojennym.

A szkło? To jest autentyczna godzina nienawiści, judzenia. Nie wiem czy oni odpowiadaą za telefony widzów, jeżeli program jest na żywo. Oni tylko - jak napisałem - niuansują, łągodzą itd

powodzenia z Radą

pozdrawiam

rekontra

avatar użytkownika Kuba Odtruwacz

3. "ta nasza historia jest tak skomplikowana"

Nie widziałem, a więc zawierzam słowu pisanemu. A program, który rekontro opisujesz to całkiem niezły cyrk musi być. Inna sprawa, że każdy z uczestników coś tam na pieńku z Jaruzelskim kiedyś miał - no może prócz Grabowskiego, choć pewny nie jestem - ale do czego innego dążę. Otóż zastanawia mnie fenomen tej drogi jaką przeszli np. Olbrychski, albo Wajda, albo inni z tej kasty. W którymś momencie musieli być nieszczerzy, w którym?, wtedy kiedy szli w pochodach pierwszomajowych, czy kiedy deklamowali przeróbkę "Lokomotywy" na Festiwalu Piosenki Prawdziwej, albo kręcili "Człowieka z żelaza"? Czy może są nieszczerzy teraz, bo starają się podążać za myślą nadredaktora z Czerskiej? A jeśli tak jest, to można powiedzieć, że wpływ nadredaktora na otaczającą nas rzeczywistość jest kolosalny. I wystarczy mały jego gest, np. napił się wódki z Urbanem, no to napić się wódki z Urbanem nie jest żadnym dyshonorem, jeno wyznacznikiem obowiązująych trendów. Czy jednak trochę tego nie demonizujemy? Przydałaby się tu jakaś praca historyka z zacięciem socjologicznym, może już praca taka jest, choćby cząstkowo zahaczająca o te tematy, a ja jej nie znam?
Pozdrawiam

avatar użytkownika rekontra

4. sam czekam na taką pracę

Ostatnio czytałem Świdy Ziemby "Młodzież PRL. Portrety pokoleń w kontekście historii" - fałszowanie historii w biały dzień. Może kiedyś napiszę recenzję. Mam jakiś kłopot z okienkiem.

Ostatnio zmieniony przez rekontra o pt., 17/12/2010 - 21:54.

rekontra

avatar użytkownika rekontra

5. jeszcze kilka słów

Olbrychski pozuje na wybitnego aktora, wystraczy posłuchać jak mówi - ale przecież jegoi dorobek jest nikły. Wajda to pupil włądzy ludowej, a potem jak się uniezaleźnił od niej, miał monopol na najważniejsze tematy. Szkodnik. W IPN ukazeuje siędużo prac, ale brakuje syntezy

pozdrawiam

rekontra

avatar użytkownika Maryla

6. relacja z "rozmowy bardzo politycznej" funkcjonariusza Kuźniara

z aktorką - obecnie reżyserką i właścicielem teatru - Krystyną Jandą.
Kuźniar miał przygotowany cały zestaw pytań dla Jandy, który miał spowodować wypowiedzenie przez nią pochwały lub zrelatywizowania tego, co sie działo 40 lat temu i jaki to ma wpływ na dzisiejsze społeczeństwo. Sprytnie pomyslane, ale Janda jest inteligentną kobietą i nie dała żadnej odpowiedzi na pytania z tezą odnośnie pochwały TW czy polityki Komorowskiego w stosunku do Jaruzelskiego. Umiejętnie prześlizgiwała się po temacie, nie odpowiadając na pytania.
Kuźniar zdesperowany, wyciągnął "drugi zestaw pytań", który miał wytrącić Jandę z jej przygotowanej na to spotkanie roli . Powiedział - byłem na spektaklu w teatrze pani córki, jak grała Maria Peszek i pani córka mówiła do niej z galerii - kocham cię.
Janda w tym samym stylu przeszła nad tą zaczepką - to rodzinne, my sie tak angażujemy w pracę. Funkcjonariusz Kuźniar nie dostanie ekstra premii.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika idem

7. Po co Wam praca naukowa?...

Toż to zwykła ruja i poróbstwo... Potrzebujecie potwierdzenia naukowców, że od 30 lat następuje systematyczna erozja wartości spajających dotąd polskie społeczeństwo ? Przecież panowie Pszoniak czy Olbrychski to tacy sami zjadacze dóbr i defekujący, jak wszyscy inni ! Niby dlaczego widzicie w nich jakieś ikony honoru czy moralności ? Liczy się dla nich kasa i swobodne picie wódki z Urbanem, Michnikiem i Jaruzelskim. Przyzwyczajeni do sprzedawania się w reklamach, dlaczego nie mają się sprzedawać politykom ? Honorowymi członkami Komitetu p.Komorowskiego stali się po przeanalizowaniu może jego głębokiego intelektu ? Pan Pszoniak jak widać bez problemu odnalazłby się w nowej porozbiorowej Polsce ( polecam mój post "Nowa gra planszowa czyli landyzacja Polski") zapewne razem z Kutzem, przy wódce i krupniokach oczywiście. Przecież takich dóbr nikt im nie zabierze. Powstało już pojęcie "łżeelit" przydałoby się wprowadzenie nowego: "sraelit". Do łżeelit zaliczyłbym p.Srodę, zaś do sraelit gości "Szkła kontaktowego". Wielokrotnie już pisałem, że patrząc na mdło uśmiechniętych prowadzących mam wrażenie że roztaczają wokół siebie smród. To rzeczywiście wielkie osiągnięcie w przekazie elektronicznym dystansujące wrażenie 3D. Pan Meller im pozazdrościł - niestety nie miałem okazji do porównań. Zaś co do prac naukowych, to owszem oczekiwałbym takich ale raczej w kontekście globalnej manipulacji świadomością społeczną. I planowym niszczeniu korzeni chrześcijaństwa. Zamiast tego doświadczymy fundamentalizmu islamskiego. Już bez miłości bliżniego. Wtedy dopiero panom Pszoniakom, Olbrychskim i ich dzieciom, dupa zmięknie. Amen.

 Idem
avatar użytkownika Maryla

8. dla równowagi i w imię pluralizmu - PEŁNEGO

wpolityce.pl

Nasza
mała, zaprzyjaźniona osa pofrunęła do wielkiego gmachu przy Woronicza.
Przysiadła w jednej z licznych kafejek przy studiach nagrań i cierpliwie
czekała, aż odtają jej skrzydełka. W tym czasie do środka weszła grupka
ludzi, którzy gorączkowo rozprawiali o zamieszaniu wokół programu
"Warto rozma

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl