Z reformą emerytalną w Polsce od początku było coś nie tak. Już sam fakt, że odpowiedzialna za nią Ewa Lewicka-Banaszak zasiada obecnie w Izbie Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych na stanowisku prezes nastręcza wątpliwości. Nie wiem jak komu, ale mnie śmierdzi na odległość konfliktem interesów i – jak się to przyjęło mówić „agresywnym lobbingiem”.  

Dodatkowo, rozwiązanie gwarantujące towarzystwom emerytalnym 7% naszych składek jako „opłata za zarządzanie” – powiedzmy to sobie szczerze, nie było niczym innym jak rozbojem w biały dzień (opłatę ów zmniejszono dopiero wraz z początkiem 2010r.). Jak słusznie zauważa Robert Gwiazdowski na swoim blogu60% przeznaczonych do OFE składek, zgodnie z ustawą, inwestowanych jest w państwowe obligacje, które można kupić sobie bez prowizji na poczcie. Za co więc ów 7%, pobierane (vel. Zabierane) systematycznie przez 12 lat Polakom?

Atmosfera wokół wdrażania nowatorskich rozwiązań również pozostawiała wiele do życzenia. Z jednej strony deklarowano, że pieniądze w OFE są naszą własnością, z drugiej zaś – zgodnie z zapisami ustawy, status ich określono jako „publiczne”. Jak się okazuje, więcej picu niźli konkretów było w reklamach poszczególnych otwartych funduszy emerytalnych, w których zapewniano nas, że za przyszłą emeryturę dziarsko wypoczniemy pod palmami. Dziś znacznie realniejsze jest stwierdzenie, że jedyna palma pod jaką przyjdzie wypoczywać polskim emerytom, będzie palma (w dodatku sztuczna) pod rondem de Gauell’a.  

Jednakże za prawdziwym zamachem na nasze przyszłe emerytury stoi gabinet Donalda Tuska, rozpaczliwie poszukujący od 2008r. pieniędzy na załatanie budżetowej dziury. Najpierw (październik 2008r.) wprowadzono ustawą o funduszu dożywotnich emerytur kapitałowych przepis, wedle którego pieniądze wypłacane w czasie emerytury z OFE zasadniczo nie będą podlegały dziedziczeniu. W dalszej kolejności ponowiono rozwiązanie obowiązujące w latach 1998-2009, iż FDEK-i będą pobierały 7% prowizję za wypłacanie nam miesięcznych emerytur (weto Prezydenta Kaczyńskiego zostało odrzucone). I znów, gdybyśmy sobie przelali całość uzbieranych przez całe życie w OFE składek na konto w banku i ustawili miesięczną dyspozycję, to nawet najbardziej lichwiarski bank nie zdarł by z nas 7% od wartości przelewu (standardowo to chyba jakieś 6zł).  

W międzyczasie okazało się, że „i Bóg stworzył idiotkę!”. Minister Fedak (PSL) zaproponowała, aby zmniejszyć przepływ składek z ZUS-u do OFE z 7 do 2%, gdyż nie chciała pozwolić na to, aby część tej emerytury („opłata za zarządzanie”)była pochłaniana przez „zagranicznych finansistów”. Dość powiedzieć, że jest to argumentacja rodem z głębokiego stalinizmu, gdzie „imperialistyczny wróg nie spał” i spuszczając na kraj stonkę powodował bolączki gospodarcze kraju. Gorzej, że minister Fedak sugerowała, że organizacja przestępcza o charakterze zbrojnym, szumnie zwana Zakładem Ubezpieczeń Społecznych, lepiej potrafi zagospodarować naszymi składkami, niż „Żydzi z OFE” (pojęcie własne).  

Ale prawdziwego harmidru narobił Jan Jacek Vincent Rostowski (bez PESEL-a), który zaproponował wprowadzenie „obligacji emerytalnych”. I jeden i drugi poroniony pomysł miał na celu jedno – poddać pod rządową jurysdykcję pieniądze Polaków gromadzone w OFE, aby nie bacząc na świadczenia emerytalne przyszłych pokoleń załatać doraźną (a jednak permanentną) dziurę w publicznej sakwie. Doskonale skalę kretynizmu owego pomysłu oddaje wpis cytowanego wcześniej Roberta Gwiazdowskiego (tutaj).  

I na koniec – tym razem już bardziej śmieszno, niż straszno – szarża premiera Tuska, który z miną biskupa na rezurekcji wmawia Polakom, że to „dług generowany przez OFE” stoi za rosnącym długiem publicznym. Ostatnio w tej kwestii rząd odniósł spektakularny sukces – udało się mu przekonać KE, że zobowiązania państwa w stosunku do przyszłych emerytów nie będą już dłużej księgowane jako dług publiczny. Pytanie zaś, kto w razie niewypłacalności funduszy emerytalnych będzie zobowiązany wypłacać emerytom świadczenia jest pytaniem retorycznym. Odpowiedź znajduje się w ustawie. Podpowiem: w takiej sytuacji na końcu drabiny poręczycieli znajduje się Skarb Państwa.  

Chociaż znając umiejętności Najlepszego Ministra Finansów w Europie (prywatnie zaś Mistrza Kreatywnej Księgowości) oraz fach Najlepszego Polskiego Premiera są oni zdolni uciec się do rozumowania, że przecież ustawa bezpośrednio nie wskazuje Skarb, którego Państwa ma owe roszczenia zaspokoić…  

P.S. – Pamiętacie jeszcze wypowiedź Donalda Tuska z początku 2006r.: „Ostrzegam Państwa, pilnujcie swoich portfeli!”?

P.S. - zawarte w tytule oraz treści wpisu określenie "Żydzi z OFE" jest przenośnią oraz wyrażeniem nie mającym w żadnym wypadku obrażać jakiejkolwiek grupy etnicznej, rasowej, czy wyznaniowej (co mam nadzieję bezpośrednio wynika z jego treści).

 

http://sed3ak.salon24.pl/259318,zydzi-z-ofe-okradaja-polakow