Wczoraj Marszałek Ludwik Dorn pisał:
"Przypominam, że kontrolowane przez Gazprom konsorcjum chce ułożyć tę rurę w poprzek północnego toru do Świnoujścia, wprost na dnie morza. Polscy eksperci oceniają, że to ograniczy ruch do polskiego portu. Bo już przepłynięcie statku o zanurzeniu 13, 5 m nad tak ułożoną rurą będzie się wiązać z ryzykiem uszkodzenia rury lub statku. Nie pozwoli to na rozbudowę portu w Świnoujściu, który chce przyjmować statki o zanurzeniu 14, 5 m. A port w Świnoujściu to gazo port i plany budowy wodnej drogi śródlądowej Odra-Dunaj. To strategiczne interesy bezpieczeństwa energetycznego i rozwoju gospodarczego Polski." (całość tutaj: http://ludwikdorn.salon24.pl/256755,metr-ktory-czyni-wielka-roznice).
Niestety rura została już położona. Pisał o tym "Nasz Dziennik" w dniu 23-24 października 2010 r.:
"Rzecznik prasowy konsorcjum Nord Stream Steffen Ebert potwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że dobiegło końca kładzenie rur Gazociągu Północnego na odcinku niemieckich wód terytorialnych. - Mniej więcej we wtorek nad ranem zakończono prace na niemieckich wodach - powiedział nam Ebert. W miejscu gdzie północne podejście do portów w Świnoujściu i Szczecinie krzyżuje się z Gazociągiem, rury zostały położone w czwartek. Na torze podejściowym rury położono na głębokości około 17 metrów, co pozwoli na wpływanie tam statków o zanurzeniu do 13,5 metra. Jego zdaniem, teraz, po położeniu rur gazociągu na dnie w tym miejscu, jest co prawda teoretycznie możliwe ich ewentualne wyciągnięcie i przesunięcie, ale - jak zaznaczył Ebert - to bardzo mało prawdopodobne. - Wątpię, aby urzędy zgodziły się na nowe kładzenie rur bez konkretnego uzasadnienia, że jest to obecnie niezbędne dla ruchu statków. Nie sądzę, aby Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii w Hamburgu (BSH) wydał zgodę na przesunięcie gazociągu bez przedstawienia (przez Polskę) konkretnych planów gospodarczych, które udowodnią, że potrzebna jest w tym miejscu głębokość większa niż obecne proponowane 13,5 metra - mówi Ebert. Jego zdaniem, BSH nie wyda nowego zezwolenia w obawie przed skargami organizacji ekologicznych na ponowne prowadzenie jakichkolwiek prac na tym terenie. - Decyzja BSH, aby jeszcze raz przesunąć rury, nie zapadnie, gdyż nie ma konkretnych powodów do takiego kroku, a skargi ekologów byłyby na pewno - stwierdził rzecznik Nord Streamu.
Polska domagała się, nieskutecznie, ponownej analizy zezwolenia, tak by na odcinku podejścia północnego wkopać rurę w dno morza lub przesunąć ją na głębsze wody. Chodziło o umożliwienie bezkolizyjnego przepływania nad nią w przyszłości statków o zanurzeniu do 15, a nawet 16 metrów. Nord Stream zgodził się przesunąć rurę i położyć ją na głębokości 17 metrów, co umożliwi bezpieczny przepływ jedynie statków o zanurzeniu do 13,5 metra. I na tym koniec. W ostatniej rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prezes Zarządu Portów Morskich Szczecin i Świnoujście Jarosław Siergiej stwierdził wprost, że podtrzymuje negatywną opinię na temat leżącej na głębokości 17 metrów rury. - Nic się nie zmieniło i nadal jestem zdania, że leżąca na takiej głębokości rura w przyszłości utrudni rozwój naszych polskich portów - wyjaśnia. Jego zdaniem, polskie porty potrzebują na drodze podejściowej północnej zapewnionej głębokości minimum 15 metrów, a Nord Stream zapewnia jedynie 13,5 metra." (całość tutaj: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101023&typ=sw&id=sw22.txt).
http://hambura.salon24.pl/256912,ludwik-dorn-a-rura
1 komentarz
1. Kontroferta Bałtów
Wspólne przedsięwzięcia elektroenergetyczne to główny temat spotkania premierów rządów państw bałtyckich w Warszawie. Warto podkreślić, że wizyta szefów rządów Litwy, Łotwy i Estonii odbyła się dzień przed wizytą prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa w Polsce, który ma przedstawić rosyjskie propozycje dla sektora elektroenergetycznego.
Projekt budowy elektrowni atomowej Ignalin II na Litwie będący wspólną inwestycją państw bałtyckich i Polski od wielu lat wywołuje spory w kwestii podziału głosów we wspólnym przedsięwzięciu. Jednak inwestycja jest ważna z punktu widzenia państw bałtyckich uzależnionych energetycznie od Rosji. Premier Donald Tusk po spotkaniu z premierem Litwy Andriusem Kubiliusem, premierem Łotwy Valdisem Dombrovskisem i szefem rządu Estonii Adrusem Ansipem potwierdził, że rozmawiano o tym, jak przyspieszyć prace nad wspólnymi inwestycjami elektroenergetycznymi, w tym wspólnym projektem elektrowni jądrowej.
Rosjanie będą chcieli prawdopodobnie przekonać Polskę do skorzystania z ich oferty, czyli planowanej budowy elektrowni atomowej w Kaliningradzie. Takiej propozycji skierowanej podczas dzisiejszej wizyty spodziewają się komentatorzy ze strony Dmitrija Miedwiediewa.
Zdaniem Przemysława Wiplera, dyrektora Departamentu Dywersyfikacji Dostaw Nośników Energii w Ministerstwie Gospodarki za rządów PiS, projekty z Litwą nie są realizowane w olbrzymiej mierze z powodu postawy strony litewskiej. - Gdyby stronie tej zależało na realizacji Ignalina II, ten projekt byłby dużo bardziej zaawansowany. Podobnie sytuacja wygląda, jeśli chodzi o most elektroenergetyczny z Polską, ten projekt również byłby dużo bardziej zaawansowany - stwierdza Wipler. Ocenia, że litewski rząd chce być krajem, przez który przechodzi duży tranzyt rosyjskiej energii elektrycznej skierowany do Polski. Zauważa, że jako państwo tranzytowe Litwa będzie miała zapewnione dostawy, bo kraj tranzytowy zawsze korzysta z przesyłanej energii.
Budowa mostu energetycznego łączącego sieci przesyłowe Litwy, Łotwy, Estonii i Polski z sieciami zachodniej Europy również posuwa się bardzo wolno. Projekt ten także miał być gwarancją bezpieczeństwa energetycznego głównie dla państw bałtyckich, ale korzystać z niego miała też północno-wschodnia część Polski.
Zdaniem Wiplera, wszystkie państwa bałtyckie przeżywają obecnie poważny kryzys ekonomiczny i nie mają pieniędzy ani możliwości ich pozyskania, jeśli chodzi o realizację projektu siłowni atomowej. Według niego, strategicznym celem m.in. Litwy jest dążenie do powstania mostu elektroenergetycznego Polska - Litwa, z tym że część mostu decydująca o tym, w którą stronę prąd płynie i na jakich zasadach, miałaby się znaleźć po litewskiej stronie.
Wspólne przedsięwzięcie państw bałtyckich i Polski dotyczy inwestycji firm energetycznych tych krajów w elektrownię jądrową w miejscowości Visaginas na Litwie, niedaleko Ignalina. Ma ona powstać do 2018 roku.
Paweł Tunia
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101206&typ=po&id=po25.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl