Patrz, jakie głupoty tutaj pokazują

avatar użytkownika Morsik

O telewizji można mówić na wiele sposobów. Jeśli jednak chcemy na nią spojrzeć z perspektywy czysto biznesowej, musimy być realistami: tak naprawdę telewizja sprzedaje wielkiemu biznesowi czas rozporządzalności ludzkiego mózgu.

 
Czy oglądanie telewizji może uzależnić od tej „tafli szkła magicznej... zabaweczki ślicznej”, jak śpiewa Leszek Wójtowicz? Czym usprawiedliwić zażenowanie, kiedy nie mogę się oprzeć zerkaniu na ekran telewizora, który jest włączany „do towarzystwa”? Jak zareagować na wypowiedź bliskiej mi osoby: „Patrz, jakie głupoty tutaj pokazują - a ludzie to oglądają…”?
 
Większość z nas uważa to, co się w TV reklamuje, za „towar”, ale znawcy tematu tasują karty pojęć całkiem inaczej: towarem jest telewidz, klientem - reklamodawca a dostawcą nadawca programu. „O telewizji można mówić na wiele sposobów.(…) Tak naprawdę [jej] celem jest, dajmy na to, wspomaganie Coca-Coli w sprzedawaniu jej produktów. Aby przekaz reklamowy trafił do odbiorcy, mózg telewidza musi być otwarty. Nasza misja polega na otwieraniu mózgu, zapewniamy mu rozrywkę, pozwalamy mu się odprężyć, aby był gotowy na przyjęcie przekazu reklamowego. Coca-Coli sprzedajemy więc czas rozporządzalności ludzkiego mózgu”. To Patrick Le Lay - prezes francuskiego kanału TF1 wyraził się tak o roli przekazu telewizyjnego.
Naukowcy od dziesięcioleci badają wpływ telewizji na człowieka, koncentrując się przede wszystkim na poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: czy przemoc oglądana na ekranie wyzwala agresję. Przegląd badań ponad 10 tysięcy osób z różnych krajów wskazuje, że ilość czasu spędzanego na oglądaniu przemocy w telewizji jest dodatnio związana z różnymi, późniejszymi przejawami agresji. Mniej jednak uwagi poświęcono atrakcyjności telewizji, oraz zaufania do niej. Siłę jej oddziaływania ilustruje zjawisko zakażenia emocjonalnego. Gdy w październiku 1982 r., w Chicago zmarło siedem osób po zażyciu tabletek przeciwbólowych z domieszką cyjanku, tragedii tej nadano duży rozgłos. Skutkiem były powtarzające się przypadki działań trucicieli. Podobnym przypadkiem były ostatnie wydarzenia w gdańskim gimnazjum. Sprawę nagłośniono, po czym w następnych tygodniach zarejestrowano podobne przypadki. To rozgłos wywołał następujące po nim postępowania i samobójstwa naśladowcze.
Czy telewizja zmienia człowieka? Naukowcy wykazali, że osoby oglądające telewizję ponad 4 godziny dziennie mają inne poglądy i postawy od osób oglądających ją poniżej 2 godzin dziennie. W badaniach pokazano, że telewizja decyduje nie tyle o treści postaw, co o ważności kwestii, których postawy dotyczą. W tych badaniach, osoby częściej oglądające wiadomości ekonomiczne uważały te problemy za najważniejsze i od tego uzależniały swoją ocenę prezydenta. Badani oglądający wiadomości związane z ekologią uważali zaś swoją ocenę za ważniejszą. Telewizja wywiera bardzo silny wpływ na kształtowanie się naszych wartości, przecież przeciętny Amerykanin ogląda telewizję przez trzydzieści godzin tygodniowo (1500 godzin w ciągu roku!) - jest to ilość oszałamiająca… Policzmy nasze godziny przesiedziane przed telewizorem…
Co więc takiego ma w sobie telewizja, że tak silnie na nas oddziałuje? Dlaczego, podczas nawet bardzo ciekawej rozmowy, zwracam uwagę na to, co się dzieje „na ekranie”? Wynika to z naszej biologicznej „reakcji orientacyjnej” opisanej po raz pierwszy przez Iwana Pawłowa. Jest to odruchowe pobudzenie zmysłu wzroku lub słuchu przez każdy nagły lub nowy bodziec. Proste środki techniczne stosowane w telewizji (cięcia, zmiany perspektywy, najazdy kamery, panoramowanie, nieoczekiwane dźwięki) mogą uruchamiać u widzów reakcję orientacyjną, skupiając w ten sposób ich uwagę na ekranie. Ukazano ponadto, że reklamy używając tych środków mają za zadanie nie tyle przekazać informację, ale zwiększyć uwagę oglądającego. W ten sposób zapamiętują oni nazwę produktu bądź markę.
Zauważmy dalej, że nadawane są najczęściej takie programy, w których większą rolę odgrywają mężczyźni na kierowniczych stanowiskach, przystojni, nienagannie ubrani a przede wszystkim - bogaci. I na odwrót - niekończące się seriale epatujące tragediami, a nawet patologiami rodzinnymi, jako czymś normalnym i przytrafiającym się na co dzień. Pokazywany jest więc obraz z gruntu fałszywy, wręcz utopijny. Obraz trzymający nasze bezpieczeństwo w granicach ciągłego zmagania się z problemami i walki o władzę.
Konsumpcjonizm to przecież maszyneria zawierająca wiele małych trybików będących małymi telewizorkami. To wszystko pięknie sprowadza się do pewnego rodzaju możliwości „sprawowania kontroli” nad sytuacją. To my mamy kontrolę - dzięki posiadaniu pilota telewizyjnego - nad sekwencjami zdarzeń, fragmentami świata, w który chcemy, a w który nie chcemy wejść, rozgościć się i wyjść dzięki klawiszom. Ale nasz świat nie zmienia się w momencie wyłączenia obrazu. Zygmunt Bauman nazywa telewidzów „turystami”. Ich świat nie składa się z kształtów lecz z widoków, jest polepiony i nie ma głębi, ale jest kontrolowany - lubimy przecież mieć kontrolę - każdą.
Naukowcy analizując od dawna programy telewizyjne wykazali, że ich reprezentacja rzeczywistości jest wielce niedokładna i myląca. Prowadzi to do wykształcenia się takiego obrazu świata, który daleko od niej odbiega. Przykład? Wiele seriali policyjnych przekonuje, iż dla policjantów strzelaniny i akcje z użyciem broni to rutyna dnia powszedniego. Rzeczywistość jest inna, bowiem statystyki pokazują prawdziwego policjanta z Chicago strzelającego jedynie raz na 27 lat.
Dlaczego więc, wbrew sobie, ludzie „oglądają te głupoty”? Przyczyną tego jest dysonans, czyli przykry stan psychiczny spowodowany niezgodnością w systemie przekonań. Aby nie odczuwać dysonansu trzeba go jak najszybciej czymś zredukować. Możliwości owych redukcji jest wiele, w tym także przez zmianę przekonania na zgodne z przejawianym zachowaniem. Na przykład osoba, wspomniana na wstępie, chcąc zredukować swój dysonans, spowodowany moją obecnością, wiedząc, że od czterech lat nie oglądam telewizji, usprawiedliwiła się tym, że to przecież „wszyscy ludzie” oglądają, nie tylko ona…
Pozostaje kwestia: dlaczego telewizor jest włączony prawie przez cały dzień? Próbą odpowiedzi na to pytanie są kolejne, ciekawe badania psychologiczne. Badacze zasugerowali, że symptomy u osób uzależnionych od telewizji (czyli oglądających TV więcej niż 4 godziny na dobę) są takie same jak w przypadku innych uzależnień: rosnące poczucie znudzenia, oderwanie się od problemów, ucieczka przed światem i ludźmi, spadek koncentracji, zwiększenie poziomu agresji. Co ciekawe - pojawiają się również typowe symptomy towarzyszące odstawieniu, czyli efekt abstynencji! Dlaczego więc ludzie nie przyznają się do takiego uzależnienia? Może dlatego, że telewizor stał się nieodłączną częścią naszego życia, że „oglądanie” jest normalne? Gdy pytałem znajomych o to, czy aby nie są uzależnieni, stawali się agresywni, bądź też usprawiedliwiali się, że telewizji wcale nie oglądają, bo oglądają jedynie sport lub np. „Discovery”...
Stała się telewizja zagrożeniem dla kina, teatru, opery, czy nawet cyrku. W telewizji słowo „rozrywka” nie kojarzy się już z subtelnymi żartami, dowcipnym tekstem czy wpadającą w ucho muzyką. Telewizja (jak pisał przed rokiem Legutko w „Rzeczpospolitej”), nie jest do czytania, słuchania i myślenia. Ona jest do „podglądania”. To bardziej dziurka od klucza niż okno na świat. Telewizja jest po to, aby „paść oczy”, obgryzać paznokcie w czasie katastrof - najlepiej na żywo. Telewizja jest „dla jaj”, do pokazywania brawury bez granic. Do telewizji każdy może być „wkręcony”. Dzięki niej można „umrzeć ze śmiechu”.
Wynika z tego, że to, jak patrzymy na świat, na siebie i na innych ludzi jest, lub może być, kreowane w dużym stopniu przez telewizję, która emitują obrazy, znaki w tym i teksty a my przecież myślimy tekstem i obrazem. Czy telewizja więc zastępuje nasze myśli tymi, które chce byśmy posiadali? Psycholodzy uważają, iż uświadomienie sobie przez Polaków, że telewizja może uzależniać, jest tylko kwestią czasu. Jeszcze nie tak dawno, bowiem, nie było mowy o przypadkach uzależnień od komputerów i Internetu. Dziś spotykamy takie informacje w prasie: „Sąd zdecydował się posłać na przymusowy odwyk od Internetu i komputera matkę i trójkę dzieci. Podczas rozprawy nie wykluczano nawet czasowego odebrania praw rodzicielskich. To pierwszy taki wyrok w Polsce, choć psychologowie zapowiadają falę kolejnych.” Czy to samo może się stać z ludźmi spędzającymi ćwierć życia przed telewizorem? „Aż strach się bać...”.
Termin publikacji tego artykułu nie jest przypadkowy. To czas „przed-świąteczny” - czas większego, niż zwykle, oglądania telewizji, „spędzania” przed nią świąt. Mam nadzieję, że te kilka minut czytania zabierze jej cząstkę czasu rozporządzalności mózgu czytelnika.
Bartosz Orlicz - psycholog kliniczny
(artykuł z czasów studiów w r. 2007)
Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Unicorn

1. Jedni uważają, że mania

Jedni uważają, że mania oglądania seriali wynika z tęsknoty za nierealnym światem ukazywanym w cyklach, kto nie lubi pomarzyć? Stąd pewnie popularność różnych utopii, zwykle lewoskrętnych, opartych na budowie "nowego", "lepszego" i z bąbelkami, niczym w reklamach. Druga grupa sięga do mroczniejszej natury człowieka i sądzi, że lubimy newsy sensacyjne, krwawe, wybuchowe ponieważ możemy się pocieszyć, że inni mają gorzej. Ci, którzy chcą znaleźć informację szukają gdzie indziej.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'