POKUSA KŁAMSTWA (rekontra)

avatar użytkownika Maryla
„Używają jednak fałszującego rzeczywistość języka, bo chcą argumenty wzmocnić, wiążąc je z emocjami” – jakżeż celne słowa, jakże trafne spostrzeżenie doświadczonego dziennikarza, który dzieli się przemyśleniami na łamach Gazety Wyborczej. Swoją drogą, czy mógłby sobie wymarzyć lepsze miejsce, na tę jakże trzeźwą diagnozę? 
Autor tych słów pisze komentarze dla Wyborczej, ale jest publicystą „Polityki”, a ponadto prowadzi piątkowe wydania audycji w Radiu TOK FM i na dodatek ma swój własny program w TVP Info. Przecież ten redaktor to jakiś kombajn dziennikarski, który gdzie tylko może tam i sieje i orze, i młóci także - radio, telewizja, osławiony tygodnik i opiniotwórczy dziennik.
Jakżeż rozległe możliwości dziennikarskiej perswazji, uświadamiania czytelników i wkładania im do głów jak winni postrzegać rzeczywistość. Etykę dziennikarską ma w małym palcu. I dostrzegł zależność i ją ujawnia, a właściwie obnaża - używa się języka fałszującego rzeczywistość, by wpłynąć na emocje. Emocje czytelnika, słuchacza i widza.
Właściwie nie muszę podawać nazwiska – chodzi o Jacka Żakowskiego. Kilka dni temu otarł się o tytuł „Dziennikarza 20-lecia” – otarł się wspólnie z naczelnym GW Adamem Michnikiem i komentatorką tejże Gazety równie jak on wszechstronną Moniką Olejnik. Tytuł i laur miał trafić w ręce dziennikarza, który „przez ostatnich 20 lat stał się dla Polaków symbolem niezależnego, obiektywnego i wolnego od nacisków dziennikarstwa”. Żakowski ma już w szafie dwa Wiktory, dzierży różne „tytuły” sprzed lat kilkunastu, a prawie ćwierć wieku temu zdobywał ostrogi i już wówczas spadały na niego pierwsze splendory.
Czy jest członkiem elit? Z której strony się na niego nie spojrzy odpowiedź musi paść jedyna możliwa - bez wątpienia. A pytam o to członkostwo nie bez przyczyny.
Ludobójstwo
„Polski problem polega na tym, że złe myśli i słowa opanowały dyskurs elit, głowy i mowę tych, których naturalną rolą jest stabilizowanie - nie rozpalanie emocji” – przestrzega w tym samym tekście redaktor Żakowski.
Jakie słowo fałszujące rzeczywistość wywoła skrajne emocje czytelnika? Mord? Medialna codzienność. Gwałt? Powszechność to gwałty szczególnie okrutne. A więc gwałt zbiorowy i dorzucić okrucieństwo? Lepiej. A może pójść na całość. Ludobójstwo. I na łamach Wyborczej idzie się na całość. 
Co sądzić o elitarnym dziennikarzu, który wkłada w usta politykowi słowo „ludobójstwo”, którego ten nie użył? Chciał wpłynąć na emocje swoich czytelników? Stabilizuje je, czy rozpala?
Żakowski pisze: „Po tragedii łódzkiej (…) Zbigniew Ziobro, europoseł i wiceprezes PiS, dorzucił, że to ludobójstwo” - i dalej: „Ale nikt mający minimalne poczucie odpowiedzialności za słowa po jednym bezprecedensowym zabójstwie nie powie, że zaczęło się zabijanie albo że to ludobójstwo. Bo są to słowa kłamliwe, nieodpowiedzialnie podsycają społeczne emocje i mogą sprowadzić kolejne nieszczęście”. 
Martin Routh pytany przez młodego adepta nauki o radę życiową, odpowiedział słynnym: „zawsze sprawdzaj to, na co się powołujesz”. Czy Żakowski, ten doświadczony pracownik wielu mediów sprawdził „ludobójstwo”, które aż się o to prosiło? Czy obowiązkiem odpowiedzialnego dziennikarza, zanim rozpali emocje czytelników Gazety Wyborczej, zanim rzuci ciężkie oskarżenia nie jest dotrzeć do źródła informacji? Czy ktokolwiek uwierzy - ktokolwiek oprócz widza Szkła Kontaktowego - że Zbigniew Ziobro polityczny zamach, zabójstwo z pobudek politycznych nazwał ludobójstwem?
Zajrzyjmy do wywiadu, cóż takiego były minister powiedział naprawdę? Na pytanie dziennikarki „Polski The Times”, dlaczego PiS domaga się utworzenia komisji śledczej w sprawie ataku na łódzki oddział partii odpowiada: „To przecież nie było morderstwo kryminalne, ale morderstwo polityczne” i wyjaśnia dziennikarce, że „kodeks karny traktuje takie zbrodnie, jako zbrodnie przeciw pokojowi i ludzkości opisane w art. 118 kk”.
Dziennikarka ma wątpliwości czy słowa nie są zbyt mocne – i słyszy w odpowiedzi: „W ten sposób opisuje tego rodzaju zbrodnię polski kodeks karny”.
Czy trzeba tłumaczyć Żakowskiemu, że ludobójstwo jest zbrodnią przeciw ludzkości, ale zbrodnia przeciw ludzkości nie musi być ludobójstwem? Ale nawet gdyby mu się to wszystko w głowie pomyliło. Czy Zbigniew Ziobro użył słowa „ludobójstwo” – nie. Czy powiedział, że była to zbrodnia przeciw ludzkości? Nie. Powiedział natomiast, że polski kodeks karny tak, a nie inaczej definiuje taką zbrodnię.
Zaglądam do Kodeksu Karnego i odnajduję przywołany przez Ziobrę artykuł i znajduję słowa o grupie politycznej i o kimś, kto dopuszcza się zabójstwa osoby należącej do takiej grupy w rozdziale szesnastym zatytułowanym – „Przestępstwa przeciwko pokojowi, ludzkości oraz przestępstwa wojenne”. I właśnie to stwierdził Ziobro, niczego więcej. Przypomnę fakty, gdyż na naszych oczach są poddawane medialnej obróbce: Do zabójstwa zamachowiec użył pistoletu, a gdy drugiej ofierze (przeżyła) podrzynał nożem gardło to krzyczał, że nienawidzi Jarosława Kaczyńskiego, że nienawidzi PiS-u. Chwilę po zabójstwie – co uchwyciła kamera - policjantom tłumaczył, że na Jarosława Kaczyńskiego broń „miał za małą”. Czy Ziobro słusznie przywołuje w rozmowie z dziennikarką „Polski” artykuł sto osiemnasty kodeksu karnego?
Zablokować piranie
Czy doświadczonego Żakowskiego jakieś licho podkusiło (swój tekst zatytułował „Pokusa złych słów”) i nie sprawdził, co tak naprawdę powiedział europoseł PiS? Czy dotarł do tekstu wywiadu i chciał po prostu „wzmocnić swoją argumentację” „ludobójstwem”, czy też trzy dni wcześniej przeczytał na drugiej stronie Gazety Wyborczej artykuł Ewy Milewicz o politykach, którzy – cytuję: „dorzucają do pieca - jak Zbigniew Ziobro, prawnik podobno, który dopatrzył się w łódzkim morderstwie zbrodni ludobójstwa”.
Milewicz zatytułowała swój tekst „Zablokować piranie” i Żakowski, miałby co badać i co analizować. Te tytułowe „piranie” pełnią funkcję emocjonalną podobną do tej, którą pełnią wypełzające zza ram obrazów pluskwy Antoniego Słonimskiego. (mają zbliżone upodobania żywieniowe).  
Czy piranie z drugiej strony Gazety Wyborczej nie przypominają Żakowskiemu pluskiew z okrytego złą sławą wiersza „Braciom emigrantom”? „Wypełzamy – pluskwy spod ram - za obrazem skryci na ścianie, aby spijać po ciemku krew z ran i znów skryć się, gdy przyjdzie świtanie”. Antoni Słonimski pisał o „robaczym buncie” i że, nie potrzeba nam „wzoru niepolskich postaci” i o „krwi naszych braci” którą się karmią pluskwy, a którą siostry się żywią. Wspominam Słonimskiego i jego tekst również dlatego, gdyż przez pewien czas był pryncypałem redaktora naczelnego Gazety Wyborczej.
Z kolei w tekście Milewicz mamy i „mowę nienawiści” i oczywiście konieczne (nieodzowne w tym kontekście) „polskie piekło”. Czytelnik z krótkiego tekstu wyławia, że jako wyborca powinien „wkroczyć” i, że musi „interweniować” (słownictwo militarne) oraz że może „zablokować piranie”– gdyż (uwaga redaktorze Żakowski) tylko wyborcy mogą uleczyć Polskę z PiS-u. Oto mowa pańskiej koleżanki, publicystki Gazety Wyborczej.
A Kaczyński? Oto, jakiego języka używa, jakich dokonuje zbitek słownych i co insynuuje redaktor Ewa Milewicz pisząc o Jarosławie Kaczyńskim: „Napędzany jest jedną myślą”, „pomścić tę śmierć”, „W PiS-ie nie działają hamulce” i oczywiście wspomniała o zapłacie: „„Oni" muszą za nią zapłacić”. „Oni” to dla Milewicz Rosjanie i Platforma. Poeta miał na myśli inną zapłatę, to „rząd angielski zamiast płacić funt, „pełną winien wypłacać gwineę”.
A Kaczyński? Według Milewicz „zależy mu na pomszczeniu najbliższych”. A PiS? ”Misją PiS jest, więc codzienne piętnowanie Tuska …” itd. itp.
Czy redaktor Żakowski łaskawie nie przyznałby, że celem Milewicz jest wpływanie na emocje czytelnika? Nie chcę dopuścić myśli, że chodzi o granie na tychże emocjach. Czy forma tekstu redaktorki Wyborczej i użyte słownictwo nie jest wręcz laboratoryjną postacią „mowy nienawiści”? „Jedna głowa, jedna myśl, jedna dłoń, jeden wróg” – dowiaduje się o Kaczyńskim i PiS-ie czytelnik GW i powinien się czuć tak jak Michał Głowiński trzymający w ręku „Żołnierza Wolności”, notujący w przedmowie do „Marcowego gadania: „Pisałem te rzeczy do szuflady. (…) Żyjemy w świecie rządzonym przez kłamstwa i fałsze, trzeba więc pisać do szuflady, by zostawić jakieś wiarygodne świadectwa”.
Wnioski Żakowskiego
Dłuższy cytat - konieczny: „Jeśli osoby pełniące tak odpowiedzialne funkcje publicznie mówią takie rzeczy, to słuchacze albo mają je za niebezpiecznych dla Polski wariatów, albo sami wpadają w histerię. Jedno i drugie może wywoływać odruchy samoobrony, którym niezrównoważone umysły mogą nadać formę nieprzewidywalnej agresji.
Politycy bywają cyniczni. Jeśli Waszczykowski i Ziobro nie są wariatami czy histerykami, to cynicznie (i niebezpiecznie) grają naszymi emocjami” – koniec cytatu.
A jeżeli redaktorze Żakowski, takie rzeczy, dalece mijając się z prawdą, wypisują dziennikarze (osoby zaufania publicznego – uważa Pan inaczej?), którzy nie są cynicznymi wariatami czy histerykami to, jakie odruchy u czytelników mogą wywołać? Jeżeli przeinaczają wypowiadane przez polityków słowa? Przykładowo - używają słowa „ludobójstwo” - które wcale nie padło?  
Jarosław Kaczyński w innym wywiadzie mówił, że to, co się stało, jest efektem wielkiej kampanii nienawiści i dokończył myśl: „Każde słowo, które będzie kontynuacją tej kampanii, wszystko jedno, kto je wypowie, czy polityk, czy dziennikarz, będzie wezwaniem do mordu”. Jasno wyrażona myśl? Słowo będące „kontynuacją tej kampanii” – będzie wezwaniem.
A dziennikarka Wyborczej w rozmowie z najsłynniejszym w Polsce badaczem wszelkiego „gadania” w tym także „mowy nienawiści” profesorem Michałem Głowińskim stwierdza, że prezes PiS powiedział – konieczny cytat dosłowny: „A dzisiejsze słowa prezesa PiS - że to rząd rozpętał tę kampanię, że teraz każde słowo może być wezwaniem do mordu - czy to jest język nienawiści?”.
Przerażenie Głowińskiego
Jakże z fałszywych przesłanek wymagać od uczonego wyciągnięcia poprawnych wniosków? I w bardzo krótkiej rozmowie słowo „nienawiść” użyte zresztą już w tytule, w rozmowie z autorytetem Wyborczej pada osiem razy.
Na moim biurku leży „Marcowe gadanie” i „Peereliada” profesora Głowińskiego, czekały na zacytowanie „Nowomowa i ciągi dalsze” oraz „Rytuał i demagogia” – czyż w dyskursie publicznym może przytrafić się nam coś bardziej cennego, niż przyłapanie polemisty i jego niezależnego umysłu na stosowaniu podwójnych standardów?
Jakież smaczne cytaty z Głowińskiego – dyżurnego autorytetu od mowy nienawiści Gazety Wyborczej rozłożyły się przede mną na biurku. (Proszę w poprzednim zdaniu nie doszukiwać się gry słów, nawet, gdy się sama narzuca i jest oczywistą).
Tymczasem, zacytuję tylko najświeższe myśli profesorskie, które pojawiły się podczas jego rozmowy z dziennikarką Gazety Wyborczej, którą to rozmowę zatytułowano – a jakże – „Demoralizująca mowa nienawiści”: „Straszny był atak tego człowieka, ale także straszne jest to, co mówi Jarosław Kaczyński” – oraz myśl druga: „To był pewnie człowiek psychicznie chory - ja go nie usprawiedliwiam - ale podobne wyczyny ludzi chorych zdarzają się wszędzie. Mnie bardziej przeraża to, co po tej zbrodni powiedział Jarosław Kaczyński. On nieustannie wjeżdża na pierwszy plan polityczny na trumnach. Kiedy mówi o kampanii nienawiści, to mówi o sobie”. 
Jakież pole do analizy profesorskiego języka, profesorskiej mowy, „gadania” Wyborczej. Ale muszą poczekać do następnego tygodnia. Chyba, że w międzyczasie wyskoczy inny kaznodzieja, inny misjonarz z Czerskiej. Zwrot/słowo „misjonarz” pochodzi od „misji”, do której od dwudziestu lat poczuwa się Gazeta Wyborcza, misji poprawiania Polaków, którą spełnia Wyborcza i jej gadanie.
Dzisiaj (tekst piszę w środę rano) Wojciech Mazowiecki junior zdążył już napisać w tekście zatytułowanym – a jakże – „Pogarda Polska”: „Dziennikarze i politycy odkryli tylko czarodziejską sztuczkę, jak najłatwiej dotrzeć do Polaków, którzy łakną "mowy nienawiści" oraz przekaz numer dwa:
 „Już czas zacząć w mediach mówić Polakom rzeczy dla nich przykre i pokazać im lustro, co wcale nie wyklucza oglądalności, choć jest trudniejsze”.
Czy w redakcji na Czerskiej wytłukło wszystkie lustra?

 

Tekst ten  zatytułowany „Gadanie Wyborczej” ukazał się w Warszawskiej Gazecie nr 43.
http://rekontra.salon24.pl/244436,pokusa-klamstwa
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz