Negocjujący wspólny rząd chadecy i liberałowie postanowili, że 17 niemieckich elektrowni atomowych nie zostanie zamkniętych. To przełom w niemieckiej polityce energetycznej, bo siedem lat temu rząd SPD i Zielonych przeforsował, że po 2020 r. za Odrą prądu nie będzie się już wytwarzać w oparciu o reaktory, bo te zostaną wyłączone. Argumentowano wówczas, że elektrownie atomowe mimo wszystkich zabezpieczeń ciągle są potwornie niebezpieczne dla otoczenia. Przypominano, że nie rozwiązano problemu przechowywania odpadów promieniotwórczych. Większość Niemców popiera decyzję o wyłączeniu atomówek, ale energetycy ostrzegali, że bez nich krajowi będzie grozić deficyt energii.

Gdy cztery lata temu władzę w Niemczech przejęła Angela Merkel, nad elektrowniami atomowymi dalej wisiał miecz Damoklesa. SPD - koalicjant chadecji - upierał się, że reaktory należy wyłączyć, a zamiast nich inwestować w energetykę odnawialną. Chadecy, którzy pod presją przemysłu lobbowali za atomem, nie byli w stanie się przebić. Udało się dopiero teraz - bliska kręgom gospodarczym FDP od zawsze była zwolennikiem energetyki atomowej. Koalicjanci uznali, że elektrownie atomowe to rozwiązanie przejściowe. Będą działać, aż w Niemczech ekologiczna energetyka rozwinie się na tyle, by reaktory zastąpić.

GW

 

Każdy medal ma dwie strony

Okoliczność, że (jak to było do wykazania) przeciwnicy energii atomowej w Niemczech kierują się szaleństwem ideologicznym zamiast trzeźwą oceną przedmiotu swojej krytyki, nie oznacza jednak, że należy im całkowicie odmówić racji. Swoją rację w tym wszystkim mają, a jest nią sytuacja w dziedzinie składowania francuskich i niemieckich odpadów atomowych. Zużyte paliwo atomowe ze względu na swoją bardzo wysoką promieniotwórczość wymaga bowiem jakiegoś miejsca, w którym mogłoby spoczywać bezpiecznie przez tysiące lat, konieczne do utraty przezeń tej zabójczej właściwości.

Jak się okazuje, przez cztery dziesięciolecia, jakie minęły od czasu, gdy rozpoczął się francuski i zachodnioniemiecki program pokojowego wykorzystania energii atomowej, nie powstało miejsce ostatecznego składowania (niem.: Endlager) tzw. prochów atomowych. Począwszy od lat siedemdziesiątych wypalone pręty paliwowe z obu państw przerabiano w zakładach w La Hague (departament Dolnej Normandii) w celu oddzielenia substancji słabo promieniujących tudzież nadających się do dalszego wykorzystania.Następnie resztę przewożono specjalnym pociągiem do Gorleben. Obecnie rząd Dolnej Saksonii żąda, aby jak najszybciej określono miejsce i warunki ostatecznego i całkowicie bezpiecznego składowania tych nadzwyczaj niebezpiecznych trucizn.

Rząd federalny w Berlinie nie podjął się dotąd nawet opracowania mapy możliwych punktów stałego składowania odpadów atomowych na terenie samych Niemiec. Padają nazwy kilku miejscowości: Tonstein, Steinsalz, Asse, ale to wszystko jest zawieszone w powietrzu, ponieważ należy najpierw zamówić dokładną ekspertyzę możliwości składowania w tych miejscach. Teoretycznie wiadomo, że miejscami najlepiej nadającymi się do tego celu są suche, wyeksploatowane kopalnie głębinowe. Po zapełnieniu dawnych korytarzy i chodników odpowiednio mocno zabezpieczonymi pojemnikami tudzież materiałem wypełniającym cały ten kram można zaplombować, zawalając skałą wszystkie szyby wejściowe.

Diabeł jednak, jak powiadają, tkwi w szczegółach. Np. czego użyć jako materiału wypełniającego? Powinien to bowiem być czynnik nie powodujący zbyt wielkiego nacisku na pojemniki, a zarazem silnie pochłaniający promieniowanie. Zwykły żwir się do tego nie nadaje. Przed trzydziestu laty uważano, że idealnym miejscem są wyczerpane kopalnie soli i takim właśnie punktem jest składowisko w Gorleben. Rzecz w tym, że po wyczerpaniu głównych pokładów sól nadal tam występuje. Co więcej, przemieszcza się i to razem z wodą, co na pierwszy rzut oka jest korzystne, ponieważ w ten sposób sama przyroda nieożywiona szczelnie zalepia podziemne korytarze, gdzie mają spoczywać w wiecznym spokoju wrogie życiu atomy. Z drugiej strony wiadomo, że sól atakuje powierzchnie metalowe i praktycznie również każde inne, z wyjątkiem szkła, którego użycie do ochrony pojemników z odpadami jest raczej wykluczone ze względu na bezpieczeństwo transportu.

Wygląda na to, że stara kopalnia soli w Gorleben została wybrana zbyt pochopnie, metodą rozstrzygania spraw spornych zza urzędniczego biurka. Ci, którzy wtedy mieli wpływ na ten wybór, tłumaczą się brakiem innych miejsc składowania na dość ograniczonym terytorium dawnej RFN. Jest to słaba wymówka, jeśli wziąć pod uwagę, że de facto nie rozpatrywano żadnych alternatyw. Na dodatek sposób budowy pojemników na odpady jest pilnie strzeżoną tajemnicą państwową, a może tylko przemysłową? Tak nawiasem, dochodzimy w ten sposób do znacznie szerszego zagadnienia, jakim jest praktyczna niemożność rzeczywistego sprawowania władzy w nowoczesnym państwie przez większość obywateli. Są bardzo istotne decyzje, których nie da się podejmować na zasadzie umożliwienia wglądu opinii publicznej w szczegóły sprawy. Zagadnienia atomowe należą do tej właśnie kategorii.
We wszelkich rozważaniach na temat energii atomowej należy uwzględnić pojęcie: energia dostępna stale. Jest to bowiem jedyny rodzaj elektrowni nie opartych na spalaniu paliw kopalnych, które są w stanie dostarczać prądu przez cały rok i przez całą dobę. Np. w Niemczech udział tego źródła w ogólnej produkcji prądu wynosi 22 %, ale w produkcji odbywającej się stale, przez całą dobę (Grundlast) już 49 %. Poważnych awarii w elektrowniach atomowych można uniknąć, a z drugiej strony w wypadku niewłaściwego obchodzenia się z turbinami wiatrowymi i ogniwami słonecznymi zatruć się smarami albo zginąć w wywołanym przez nie pożarze. Tego nie rozumieją i nie zrozumieją ekologiści, ponieważ kierują się błędną, tj. oderwaną od życia i faktów ideologią, pogardzając bliźnimi swymi, którzy mają pełne prawo do taniego prądu, który przyczynia się do zapewnienia miejsc pracy, wysokich zarobków oraz rozwoju całego kraju i zrzeszeń krajów. Człowiek nie żyje bowiem po to, aby służyć ideologiom. Sytuacja powinna być dokładnie odwrotna.źródła:

www.atomwirtschaft.de
nucleaire-nonmerci.net
www.focus.de
Moje Opinie Unwersytet Jagielloński

 

PROTESTY

Energia atomowa to zła droga, Pani Merkel!"- przesłanie tej treści wyświetlili aktywiści z Greenpeace na wieży chłodniczej elektrowni jeszcze przed przybyciem szefowej rządu. Na miejsce przyjechali też traktorami okoliczni rolnicy.

Demonstranci oskarżali rząd o paktowanie z szefami koncernów energetycznych i politykę klientelizmu. "Energia atomowa nie jest technologią pomostową, prowadząca w kierunku rozwoju energetyki opartej na źródłach odnawialnych. To technologia blokady!" - mówił podczas demonstracji przewodniczący inicjatywy "Compact" Christoph Bautz, cytowany przez agencję dpa.

Protestujący usiłowali też przekazać szefowej rządu petycję, podpisaną przez 160 tysięcy osób, z apelem o wyłączenie reaktorów atomowych. Powód protestów to planowane przez chadecko-liberalny rząd Niemiec wydłużenie okresu funkcjonowania elektrowni atomowych w Niemczech poza 2021 r. Według obecnie obowiązującej ustawy, przyjętej jeszcze przez rząd socjaldemokratów i Zielonych w 2002 roku, już za 12 lat Niemcy miałyby całkowicie zrezygnować z energii atomowej.
Polska The Times

PODSUMOWANIE

Uważnie przygladam się problemom niemieckiej energetyki jądrowej , plany polskiego rządu przewidują powstanie elektrowni jądrowych.

Pisałem wcześniej o wielu aspektach elektrowni atomowych w Polsce

Kejow