Profesor Korzeniowski
To już istna plaga. Hartman, Fleicher i kolejny "profesor", Krzysztof Korzeniowski. Nie ma takiej bzdury, do uzasadnienia której nie znalazłby się zaraz jakiś profesor. W PRLu załatwiano to prościej, za pomocą wypowiedzi "przypadkowych ludzi z ulicy". Teraz w wyższym stadium komunizmu, III RP, wypycha się pod reflektory profesorów. Co bardziej ambitni sami wyrywają się. W artykule "Zdrowa paranoja" - opublikowanym w Newsweek Polska profesor Krzysztof Korzeniowski dał właśnie jedynie słuszny głos.
Mamy tam wszystko co trzeba. Szerzej analizuje "Zdrową paranoję" profesora Korzeniowskiego psycholog kliniczny, magister, uważający się za postmodernistę. Koniecznie trzeba przeczytać. Gorąco polecam: "Fachowiec o "Zdrowej paranoi"".
Tu tylko zwrócę uwagę na te wiecznie żywe postępowe zachwyty, którymi nafaszerowany jest artykuł Korzeniowskiego: oświecenie, rewolucja francuska. Dawniej wymieniano jednym tchem jeszcze komunizm. XX wiek powinien był wyleczyć z tej aberracji każdego myślącego człowieka. Tymczasem wielu postępowym inteligentom nie przychodzi wciąż do głowy prosta obserwacja, że immanentną cechą owych "iluminacji", którymi zachwycają się były za każdym razem daleko idące uproszczenia. Uproszczenia małpy, która przypadkowo odkryła do czego prowadzi przewód elektryczny i już wie co to jest telewizor: koniec przewodu elektrycznego.
Świat za każdym razem okazywał się bardziej złożony niż byli w stanie ogarnąć wielcy odkrywcy. Wielkie odkrycia okazywały się daleko idącymi uproszczeniami cofającymi nas w rozumieniu świata, jeśli do nich ograniczaliśmy je. Z braku pokory lub Boga, co na jedno wychodzi. Na nasze nieszczęście na odkryciach nie poprzestawano. Usiłowano wprowadzać w życie wywiedzione z nich regulacje życia zbiorowego. Były to doświadczenia bolesne, ale jak widać nie na tyle, żeby całkiem wyleczyć z tego typu myślenia.
- dodam - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz